Domek w górach

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Speed97
    Świętoszek
    • May 2005
    • 10

    Domek w górach

    Opowiadanie z http://erotyczny.blog.pl
    polecam

    Pamiętam dobrze Twój głos, gdy zadzwoniłaś by powiedzieć mi, że wysyłają Cię na konferencję do Szczyrku. Czułem w Twym głosie, że czekasz na cos, mówiłaś wolno, bardzo wolno, bardzo namiętnie i podniecająco. Powiedziałem, że piękno gór przyblaknie, gdy tam
    przyjedziesz i że chętnie to zobaczę. Nie pamiętam już, co powiedziałaś, ale Twój głos sprawiał, że rozpływałem się. Była to dla mnie najpiękniejsza muzyka...
    Teraz siedzę w kawiarni, piję kawę, serce mi bije, ale to z pewnością na myśl o spotkaniu z Tobą. Mam przyjechać po Ciebie o dziewiętnastej. Jeszcze pół godziny, nie wytrzymam, ręce zaczynają mi drżeć. W końcu podjeżdżam pod hotel, wychodzisz po chwili. Jesteś taka piękna. Znów włożyłaś tą małą czarną. Dobrze wiesz, że nie mogę się wtedy skupić. Robisz to z premedytacją, ale uwielbiam to. Nie mogę wydusić z siebie ani słowa. Wsiadasz. Widok Twojego kolana sprawia, że już jestem gotowy. Po chwili dociera do mnie jeszcze Twój zapach. Nie wiem, dlaczego tak działa na mnie, nie mogę się ruszyć.
    Dojeżdżamy na miejsce, wchodzimy do restauracji, zdejmujesz płaszcz i... nie masz stanika... Idziesz dostojnym krokiem do stolika, widzę z boku, jak falują Ci piersi, widzę piękną łydkę, kolano. Siadamy, kelner przynosi kartę i nie może oderwać od Ciebie oczu. Po chwili przychodzi drugi odebrać zamówienie i też nie odrywa wzroku od Ciebie. Robię się zazdrosny, widzę, że Ci się to podoba. Jemy powoli, rozmawiamy nawet nie wiem, o czym, wbijam wzrok w twój dekolt i usta, mam ochotę wziąć Cię tu i teraz, mam ochotę się z Tobą pieprzyć. Resztkami sił udaje mi się opanować.
    Po chwili czuję Twą stopę sunącą po mojej nodze. Wędruje coraz wyżej i wyżej. Dociera do mojej napiętej już dawno męskości. To stary numer, ale niezawodny.
    Widzę błysk w Twoich oczach. Masujesz mi go. Za chwilę oszaleję. Muszę się odsunąć, bo spuściłbym się w spodnie. Rozmawiamy o marzeniach, nasze ręce nieśmiało dotykają się, co chwilę zatapiasz usta w czerwonym winie, a płomień świec sprawia, że na Twój widok zaczyna się we mnie gotować. Szczęśliwie wszystko powoli znika z talerzy, możemy powoli wychodzić. Idę za Tobą, widzę ukradkowe spojrzenia samców rzucane w Twoim kierunku, a ty jak na złość zaczynasz jeszcze mocniej kręcić pupą. Wychodzimy, nie masz pojęcia, dokąd jedziemy, co? Wynająłem mały górski domek niedaleko. Widzę Twój uśmiech. Podjeżdżamy, otwieram Ci drzwi, wychodzisz, a ja nie wytrzymuję i wpijam się w Twoje usta. Trochę Cię to zdezorientowało, ale oddajesz pocałunek. Wkładam Ci język głęboko, najgłębiej jak mogę, wyjmuję go i znów wkładam, wyjmuję i wkładam, chwytam Twój języczek ustami i ssę. Mam zamknięte oczy, ale czuję, że się uśmiechasz. Biorę Cię na ręce i wnoszę do domu. Kominek już się pali, jest ciepło, zrzucasz płaszczyk i oglądasz wnętrze. Droczysz się ze mną, a ja otwieram wino nie spuszczając z Ciebie wzroku. Podaję Ci kieliszek. Oby zawsze przychodziło spełnienie. Twoje usta lśnią czerwonym winem, delikatnie sprawdzam ich smak koniuszkiem języka. Ambrozja. Mój język dokładnie sprawdza każdy zakątek Twoich ust. Sš takie słodkie. Chcesz się wpić we mnie, ale nie pozwalam Ci. Wyjmuję czarną opaskę i zawizuję Ci oczy. Jesteś trochę zdziwiona, ale nie protestujesz. Znów biorę Cię na ręce i i czujesz, ze wchodzimy po schodach. Trzymasz mnie za ręce, wchodzimy do pokoju, nic nie widzisz, czujesz tylko zapach kadzidełek. Przechodzą Cię dreszcze. Kładę Cię na łóżku, leżysz grzecznie. Widzę jak Twoje piersi falują pod wpływem emocji. Po chwili czujesz jak przypinam Ci ręce miękkimi kajdankami do łóżka. Lekko drżysz, masz chyba gęsią skórkę. -Tylko bądź delikatny- słyszę- Jasne Kochanie, chcę dać Ci tylko rozkosz.
    Widzę jednak, że odruchowo złączasz nogi. Pięknie wyglądasz. Czujesz jak podchodzę do Ciebie, siadam na łóżko i Z R Y W A M C I S UK I E N K E. Krzyk, jesteś przerażona, ale delikatny pocałunek Cię uspokaja. Kładę się obok Ciebie, wyczuwasz twardego penisa na udzie. Całuję Cię, masuję piersi, brzuszek i uda. Znów zapraszająco się rozchylają, ale omijam Twoją muszelkę. Klękam za Tobą, kładę Twoje stopy na mój tors i całuję. Pięknie wyglądasz. Rozchylam delikatnie Twe uda i powoli zdejmuję majteczki. Całuję łydki, uda, ich wewnętrzną stronę, schodzę niżej, mam Twój skarb przed sobą, delikatnie chucham na nią, dmucham. Widzę, że pragniesz więcej, ale jeszcze nie teraz. Delikatny całus w muszelkę i znikam. Jesteś lekko zdezorientowana, ale szybko wracam i znów całuję Twoje usta, błądzę po szyi, pieszczę dekolt. Nagle czujesz przeraźliwe zimno na piersi, zimno zaczyna krążyć, masować twój biust. To lód. Jedna pierś, druga, zataczam kręgi. Widzę Twoją gęsia skórkę. Sutki jeszcze nigdy nie były tak twarde. Składam pocałunki na piersiach, spijam lodowatą wodę, a lód już głaszcze brzuszek. Suteczki odbierają chłodne pocałunki, a lód pieści delikatną skórkę wnętrza ud. Mój język podąża śladem tego rozkosznego chłodu. Trzymam kostkę w rękach, czujesz jak zimny deszcz zrasza Twoje ciało. Kilka kropel na piersi, kilka w pępuszku, rozkoszne jeziorko, kilka spada na Twą muszelkę. Drżysz. Wkładam lód do ust i zaczynam pieścić Twój skarb. Jęczysz, pragniesz więcej. Najpierw jeden płatek, teraz drugi. Delikatnie sunę po muszelce koniuszkiem języka. Jest zimny. To musi być niesamowite, słyszę jak jęczysz, czuję jak ruszasz biodrami. Zatapiam język w Twej dziurce. Głębiej już nie mogę, a Ty wijesz się przede mną, chcesz więcej, mocniej, głębiej. Zataczam kręgi w Twoim wnętrzu, czuję każdy centymetr krainy rozkoszy. Chcesz się wyrwać z kajdanek, ale to niemożliwe. Patrzę na Ciebie, cierpisz z rozkoszy. Uwielbiam się tak znęcać nad Tobą, podnieca mnie grymas na Twojej twarzy. Rozchylone usta, rumieniec, dołeczki. Doprowadza mnie to na skraj podniecenia. Znów kładę stopy na torsie, a moja męskość odnajduje drogę to Twojej jamki. Jest śliska, wilgotna i rozchylona. Ocieram się o nią, jest baaaardzo ślisko. W końcu delikatnie wkładam go do środka. Na razie sama główka. Chcesz więcej, tańczysz pode mną. Widzę jak ruszasz biodrami, aby go wchłonąć. Przepiękny to widok. Delikatnie posuwam się do przodu, cofam i jeszcze trochę głębiej. Rozchylam Twoje nogi, widzę Cię całą. Wchodzę jeszcze głębiej, jęczysz z rozkoszy, uwielbiam to. Same Twoje jęki są w stanie doprowadzić mnie do orgazmu. Chwytam Twoje smukłe nogi w kostkach i kołyszemy się rytmicznie. Widzę, jak pięknie lśni Twoja muszelka, zaczynam ją masować. Nasz taniec trwa nadal, przyspieszamy, podążamy prosta drogą ku rozkoszy. Wpadłaś w trans, jęczysz, zaciskasz jamkę na mojej męskości, już dłużej nie wytrzymam... Wychodzę z Ciebie, nie chcę kończyć tak szybko. Odpinam Cię od łóżka i sam przypinam się do Ciebie. Chwytamy się za ręce i całujemy, zdejmuję Ci opaskę, masz łzy w oczach, mam nadzieję, że to z rozkoszy. Klękamy, odwracam Cię tyłem do mnie, obejmuję Cię, ręce mam splecione niczym w tańcu. Czujesz moją męskość na pupie, przesuwam ją między Twe uda. Pochylamy się na łóżko i wchodzę w Ciebie. Od razu najgłębiej jak mogę. Cudownie wypinasz pupcię, ruszamy się swoim rytmem, niesamowite. Znów powoli dochodzę, więc przestaję na moment. Wciąż Cię obejmuję i siadam na skraju łóżka, siadasz tyłem na mnie, Twoja cipka od razu odnajduje właściwą drogę, opadasz na niego. Dotykam Twoich piersi, są takie nabrzmiałe i tak delikatne, przytulam się do Twoich pleców i wciąż się poruszamy. Masuję Twoją muszelkę, jest cudownie. Odpinam kajdanki, trochę jednak krępują ruchy. Odwracam Cię przodem do mnie, siadamy na łóżku, nasze ruchy nabierają tempa, odchylasz się to tyłu, szczypię Twe suteczki, masuję muszelkę, ściskam piersi. Rytm jest szalony, zaczynam szczytować, ale jeszcze nie chcę. Znów wychodzę z Ciebie, ale jestem tak napalony, że chwytam Cię za rękę i kładę na członku, masujesz go mocno, czujesz, że niedługo dojdę, też jesteś już blisko. Wstajesz, podchodzisz do fotela trzymając mnie wciąż za penisa i zachęcająco wypinasz pośladki. Klękam, przygryzam je, głaszczę, spija Twoje soczki, -Weź mnie w końcu - słyszę. Wstaję, sama chwytasz mojego członka i naprowadzasz na swą dziurkę. Pcham, delikatnie, mocniej, delikatnie, mocniej, wchodzę do połowy, wychodzę, zagłębiam się cały, zataczam kręgi. Trzymam Cię za biodra, uwielbiam to. Głębiej, płyciej, lewo, prawo, głębiej, głębiej, wolniej, mocniej. Chwytam Cię za ręce. -Jeszcze, jeszcze, taaak, taaaak, wciąż dociera do mych uszu. Ledwo to słyszę, moje zmysły się gotują. -Taaaaaaak, aaaaaaach, aaaaaaach- rozlega się za każdym moim pchnięciem. Trzęsą mi się łydki -Krzycz, krzycz, Kochanie- aaa...
    Już nie wiem, czy Twój krzyk spowodował eksplozję mojego penisa czy to eksplozja spowodowała Twój krzyk. Pewne jest tylko, że fala orgazmu rozsadziła mój mózg.
    Zapomniałem, kim jestem i gdzie. Wiem tylko, że moja męskość pozbyła się życiodajnego płynu i wciąż pulsuje w Twoim wnętrzu, a Ty opierasz się wyczerpana o oparcie fotela i delikatnie kręcisz pupcią. Podnoszę Cię, chwytam za piersi, całuję w szyję i usta. Trzymam Cię mocno, jestem taka wiotka, że wydaje mi się, że osunęłabyś się na podłogę. Kompakt już chyba piąty raz gra to samo, ale dopiero teraz dociera do mnie ta muzyka. Biorę Cię na ręce i zanoszę na łóżko. Opuszkami palców głaszczę Twoje ciało, chcę abyś się odprężyła. Chwilę się całujemy, a Ty sięgasz ręką moją męskość. Jest taki mały i wiotki. Czuje jednak Twój dotyk. Dotykam, więc Twej muszelki, mokro i ślisko. A on rośnie w Twych rękach. Bierzesz go do ust. Czyżby to nie koniec wieczoru....
Working...