Rozmyślałam. Moje własne próby zawiodły. Nie wiedziałam, co czynić dalej, aby zaznać rozkoszy, którą oglądałam. Szczególnie utkwił mi w pamięci moment, gdy Helena brała do ust obwisły członek i dotąd gładziła go językiem i ssała, aż napęczniał stając się sztywny. Wtedy wkładała jego głowicę między uda, aby ostatecznie wsiadłszy na stryja, zanurzyć go głęboko w sobie. Pocałunki nie były jednak głównym przeżyciem, stanowiły tylko wstęp do niego. Chociaż z drugiej strony Helena przeżywała rozkosz podniecona tarciem palca, szczególnie w chwilach, gdy stryj Artur całował jej tajemne wargi i łechtał je językiem. Helena prosiła z oczami zamglonymi w uniesieniu„mocniej... głębiej..."
Przez następne kilka dni chodziłam jak nieprzytomna, zamrożona podniecającymi wizjami, aż nowe wydarzenie zwróciło moją uwagę. Na początku czerwca przyjechały na wieś dzieci stryjka z pierwszego małżeństwa: szesnastoletni Karol i dziesięcioletnia Zosia, w towarzystwie francuskiej guwernantki. Była to osoba bardzo młoda, o granatowym odcieniu przepysznych, czarnych włosów, palących oczach, śniadej cerze i nieco za grubych wargach. Poczułam do niej głęboką sympatię, połączoną z pragnieniem pieszczot. Sądziłam, że Małgorzata - takie nosiła imię - potrafi wyjaśnić mi niepokojące mnie tajemnice. Nadeszła pora udania się na spoczynek. Pokój Małgorzaty i Zosi znajdował się obok mojego. Małgorzata troskliwie ułożyła nas obie w łóżkach i życząc nam dobrej nocy, udała się do swego pokoju, zamykając za sobą drzwi. A jednak nie mogłam zasnąć. Widziałam w ciemności wąziutkie promyczki światła, przenikające poprzez drzwi. Wstałam, okno było otwarte, słowiki śpiewały w ogrodzie. Rozmarzona nocą i gorącem, zbliżyłam się do drzwi i wyszukałam największą szczelinę, przez którą mogłam spokojnie obserwować. Małgorzata krzątała się jakiś czas po pokoju, później zdjęła letnią sukienkę, majteczki i koszulkę - pozostała naga. Była kobietą o kształtach smuklejszych może niż Helena, o brązowej, lśniącej skórze. Miała gładkie, jędrne piersi, lędźwie zaokrąglone, brzuch w miarę płaski, o miękkich liniach, a u zbiegu pełnych ud nader obfite, czarne kudełki, mocno zakręcone. Małgorzata usiadła przy stole, wyjęła z walizki książkę i zaczęła czytać. Jej lektura musiała być osobliwa, ponieważ policzki dziewczyny zarumieniły się, oczy błyszczały, a piersi podnosiły się niespokojnie. Zdążyłam zauważyć, że Zosia już mocno spała. Nagle Małgorzata, siedząc na krześle, rozchyliła nogi i oparłszy jedną o krawędź stołu, wsunęła rękę między uda, pod owłosiony pagórek. Wydawało mi się, że zabawia się przebieraniem kędziorków między palcami, lecz po chwili zauważyłam, że Małgorzata zaciska uda wokół swych rąk. Biodra jej zaczynały drgać namiętnymi ruchami naprzód i wstecz. Wreszcie odłożyła książkę. Nie zwracałam uwagi na otoczenie. Wzrok mój skupił się wyłącznie na niej. Teraz dostrzegłam, że za lampą stoi maszynka spirytusowa, a na niej jakiś nieduży rondelek z ciepłym mlekiem. Wyjęła ze swej szafki pakiet bielizny, rozwinęła go i oto zobaczyłam w jej dłoni przedmiot, który miał taki sam kształt, jak mięsisty wał stryjka. Nic jeszcze nie wiedziałam o tzw. „Godomiche" - sztucznym członku. Małgorzata zanurzyła go w mleku, nacisnąwszy przedtem jego dwie kule, a następnie zwalniając nacisk napełniła go mlekiem. Nasmarowała gumowy członek oliwą, po czym położyła się do łóżka, akurat na wprost moich oczu. Zgięła kolana, podniosła uda i rozchyliła je szeroko. W lewą rękę ujęła książkę w czerwonej oprawie. W prawą ujęła ów dziwny instrument i koniec jego włożyła sobie powolnym ruchem między uda. Wolno wodziła nim w górę i w dół. Oczy jej błyszczały coraz silniej, pochłaniała wzrokiem książkę, w której zauważyłam jakieś kolorowe obrazki. Odruchowo i ja, stojąc, rozchyliłam uda i podniosłam koszulkę. Palce moje dotknęły zwilgotniałej szpareczki, błądziły po owym śliskim, wystającym wyrostku, budząc rozkoszne dreszcze i gorąco wewnętrzne.
Nagle Małgorzata rozłożyła kolana bardzo szeroko i zdecydowanym ruchem poczęła wciskać członek między różowo-brązowe, rozstępujące się wargi. Były one nabrzmiałe karminem na tle kruczoczarnych włosów. Poddając się tym powolnym, wyprężającym ciało ruchom bioder wsunęła głęboko członek, a kule oparły się na jej włosach. Powoli wyciągnęła go i wsadziła znowu. Powtarzała tą czynność coraz szybciej. Wreszcie odrzuciła książkę, zamknęła oczy, zwilżyła palce i wsadzając sobie gwałtownymi ruchami członek, muskała górną część szpary, tuż nad włosami. Ciało jej, a zwłaszcza biodra, drgało w konwulsyjnych podrzutach. Małgorzata zaciskała usta, bojąc się widocznie, by nie zdradził jej przyspieszony oddech. Nagle drgnęła cała z lekkim westchnieniem i nacisnęła kule mocniej, wlewając sobie mleko między uda. Opadła na łóżko i leżała w bezruchu. Rozchyliła usta w głębokim oddechu rozkoszy. Rozwarła wreszcie uda i wyjęła spomiędzy nich członek, cały pokryty pianą. Wymyła go, wytarła starannie i schowała razem z książką do walizki. Położyła się zadowolona i uśmiechnięta.
Zdecydowałam, że Małgorzata musi wyjaśnić mi wszystkie osobliwe i podniecające rzeczy, które dzisiaj widziałam. Była ona moją nadzieją. Najchętniej poszłabym do niej natychmiast. Zdawałam sobie jednak sprawę, że muszę postępować ostrożnie. Wróciłam więc do łóżka, zrzuciłam koszulkę i naga, łechcąc sobie szparkę - zasnęłam. Przez cały następny dzień byłam bardzo grzeczna i zauważyłam, że podobam się Małgorzacie.
Kuzynka moja była jeszcze bardzo mała, a przed kuzynem Karolem odczuwałam jakąś niewytłumaczalną, pełną nadziei obawę. Myślałam, że to właśnie pierwszy mężczyzna, z którym zacznę obcować. Miałam nadzieję, że wyjaśni mi wszystkie zagadki, jednak on lękliwie usuwał się przede mną. Był blady i chudy, a jego niebieskie oczy miały mętny wyraz. Tego dnia około dziewiątej wieczorem udałam się do łazienki. Obok znajdowała się słabo oświetlona ubikacja. Po kąpieli chciałam wyjść z łazienki, gdy nagle usłyszałam, że ktoś otworzył drzwi do ubikacji. Ze zwykłej ciekawości zajrzałam przez szparę w ścianie między deskami. Zobaczyłam mego kuzyna z obnażoną dolną częścią ciała i wysoko podciągniętą koszulą. Stał z rozkraczonymi nogami i trzymał w ręku obwisły członek, łudząco podobny kształtem do wałka stryja Artura, ale o wiele mniejszy. Pocierał go sobie palcami i zwilżał główkę śliną. Członek pęczniał i sztywniał mu w ręku. Nie godzien był w żadnej mierze potężnego wałka mojego stryja, który sprawiał Helenie tyle rozkoszy. Zobaczyłam, że oczy kuzyna nabierają dziwnego blasku, a jego ciało zaczyna się gwałtownie poruszać. Z członka wytrysnął na podłogę strumień białego płynu. Jego dumny wałek zaczął wiotczeć w widocznym zmęczeniu. Zrozumiałam po tym wiele rzeczy, kojarząc sobie członek stryja i gumowy instrument Małgorzaty, napełniony mlekiem. Było mi to jednak nad wyraz obrzydliwe. Gdy patrzyłam na kuzyna dominowała u mnie ciekawość połączona ze wstrętem i rozbudzona zmysłowość. Kiedy jednak dostrzegłam, że młody człowiek wycierał starannie ślady swego grzechu, pojęłam całą jego ohydę. O ileż piękniejszy był szał miłosny Heleny z mężczyzną, o ileż godzien był usprawiedliwienia. Karol stał się w moich oczach wstrętny i prymitywny. Wiedziałam, że kobieta nieraz, skazana jest na to, aby swoje pragnienia zaspokajać w tajemnicy. Małgorzata oddawała się temu z prawdziwym popędem i oczywistą przyjemnością. Kuzyn Karol działał jednak ohydnie, zwierzęco, bez żadnego piękna. Zadawałam sobie pytanie, co skłoniło młodego chłopca do zażywania tak nędznej rozkoszy...?
Mógł przecież o wiele silniejszej zaznać z dziewczyną. Ja czułam się formalnie przez niego obrażona. Gdyby zbliżył się do mnie, zrobiłabym wszystko to, co Helena stryjkowi Arturowi. Postarałabym się uszczęśliwić go w ten sposób.
Później, wieczorem, gdy kładliśmy się do łóżek, nadciągnęła potężna burza. Koło jedenastej rozszalała się na dobre, wśród grzmotów i błyskawic. Udałam bardzo przerażoną i gdy tylko zauważyłam, że Małgorzata położyła się do łóżka, wyskoczyłam w koszuli i pobiegłam do niej, tłumacząc , że boję się spać sama. Prosiłam ją by wzięła mnie do siebie pod kołdrę, ponieważ moja matka zawsze tak robiła podczas burzy.
Nie czekając na pozwolenie położyłam się koło Małgorzaty i objęłam ją tak mocno, jakbym chciała wejść w nią całym ciałem. Ona pocieszała mnie jak mogła, głaskała, całowała, jednak nie tak, jak sobie tego życzyłam. Nie wiedziałam co czynić, jak doprowadzić do innego rodzaju pieszczoty. Ciepło jej gibkiego ciała wywoływało u mnie przyjemne dreszcze. Bałam się jednak sięgnąć do jej tajemniczego miejsca, przyciskałam więc tylko głowę coraz silniej do jej jędrnych i gorących piersi. Nagle wpadłam na doskonały pomysł. Zaczęłam narzekać i uskarżać się na ból między udami i nie uspokoiłam się dopóty, aż Małgorzata nie położyła mi tam swojej miękkiej ręki. Wówczas powiedziałam, że ból się zmniejsza, gdy czuję ciepło jej palców, a ustaje zupełnie, gdy pocierają one bolące miejsca. Powiedziałam to tak niewinnie, że Małgorzata nie miała pojęcia o mojej rozkoszy. Otworzyłam usta i przytuliłam się mocno do jej ciała, zauważywszy budzące się podniecenie, szybszy oddech i falowanie piersi. Podczas, gdy Małgorzata przyciskała dłonią meszek na moim pagórku poczułam, jak jej palec ostrożnie otworzył młode wargi między mymi udami. Szukał wejścia w głąb, którego niestety jeszcze nie było. Ruchy Małgorzaty były ostrożne, wyczułam od razu, że dziewczyna boi się mnie, tak samo jak ja jej. To wzajemne nieśmiałe dotykanie tajemniczych warg potęgowało moją przyjemność. Jak rozkosznie było czuć między udami jej rękę, moje ciało stawało się coraz cieplejsze. Małgorzata dotknęła palcem maleńkiej wypukłości u zbiegu mojej szparki - drgnęłam silnie w głębokim podnieceniu. Natychmiast oświadczyłam, że właśnie tam znajduje się siedlisko bólu, wywołane najprawdopodobniej przez przeziębienie. Leczenie mnie czułymi pieszczotami, sprawiło Małgorzacie widoczną przyjemność. Gładziła i pocierała wargi nadzwyczaj delikatnie to w górę, to w dół. Krążyła otwartą-dłonią po ich powierzchni, po czym znowu próbowała wsunąć palce głęboko do środka. Ten moment sprawił mi rzeczywisty ból. Wzdrygnęłam się, a Małgorzata zauważywszy to, powróciła do owej najwrażliwszej wypukłości i pieściła ją ze szczególnym upodobaniem. Podniecała się coraz bardziej, ściągnęła z siebie koszulę pod pretekstem leczniczego zabiegu. Poskarżyła się wreszcie, że i ona odczuwa ból między udami. Prawdopodobnie przeziębiła się, podobnie jak ja. Oczy wiście zaproponowałam natychmiast, że uśmierzę jej cierpienie tym samym, wypróbowanym już sposobem. Pośpiesznie więc rozchyliła swe aksamitne uda i ruchem bioder podsunęła mi swe wargi, wilgotne już, i z lekka napęczniałe. Dotknęłam ich nieśmiało i niezręcznie. Później, trzymałam palce zupełnie spokojnie między udami Małgorzaty, lecz jednocześnie widziałam, że sprawia jej to przyjemność, gdyż zaczyna poruszać się lekko i łagodnie, wychodząc niejako naprzeciw moim gestom. Jej biodra zaczęły wykonywać charakterystyczne, drgające ruchy, a jednocześnie coraz bardziej zaciskała moje palce. Oświadczyła mi, że ból tkwi w dole, bardzo głęboko. Powoli wsadzałam palec jak najgłębiej w bolące miejsce. Niewymowną przyjemność sprawiło mi to dokładne badanie tajemniczego wnętrza dojrzałej kobiety. Umyślnie czyniłam to bardzo niezręcznie, tak, że Małgorzata sama musiała postarać się o to, aby mieć jakąś rozkosz ze swego fortelu. Ręka moja odgrywała teraz tą sarną rolę, jaką spełniał sztywny członek stryja. Palce moje utkwiły głęboko i spokojnie. Małgorzata dysząc całowała moje usta. Drżała na całym ciele. Moje palce znalazły się w wilgotnym i gorącym przesmyku, otoczonym nabrzmiałymi mięśniami. Rozpalone ciało Małgorzaty prężyło sią w coraz silniejszych podrzutach, aż dziewczyna z cichym jękiem wyprężyła się cała, wygięła w łuk. naga i nieprzytomna z rozkoszy. Jakiś gorący sok zwilży! moją rękę. Sądziłam, że jest to taki sam sok, jak u stryjka. W kilka sekund później, ciało Małgorzaty opadło na łóżko.
Przez następne kilka dni chodziłam jak nieprzytomna, zamrożona podniecającymi wizjami, aż nowe wydarzenie zwróciło moją uwagę. Na początku czerwca przyjechały na wieś dzieci stryjka z pierwszego małżeństwa: szesnastoletni Karol i dziesięcioletnia Zosia, w towarzystwie francuskiej guwernantki. Była to osoba bardzo młoda, o granatowym odcieniu przepysznych, czarnych włosów, palących oczach, śniadej cerze i nieco za grubych wargach. Poczułam do niej głęboką sympatię, połączoną z pragnieniem pieszczot. Sądziłam, że Małgorzata - takie nosiła imię - potrafi wyjaśnić mi niepokojące mnie tajemnice. Nadeszła pora udania się na spoczynek. Pokój Małgorzaty i Zosi znajdował się obok mojego. Małgorzata troskliwie ułożyła nas obie w łóżkach i życząc nam dobrej nocy, udała się do swego pokoju, zamykając za sobą drzwi. A jednak nie mogłam zasnąć. Widziałam w ciemności wąziutkie promyczki światła, przenikające poprzez drzwi. Wstałam, okno było otwarte, słowiki śpiewały w ogrodzie. Rozmarzona nocą i gorącem, zbliżyłam się do drzwi i wyszukałam największą szczelinę, przez którą mogłam spokojnie obserwować. Małgorzata krzątała się jakiś czas po pokoju, później zdjęła letnią sukienkę, majteczki i koszulkę - pozostała naga. Była kobietą o kształtach smuklejszych może niż Helena, o brązowej, lśniącej skórze. Miała gładkie, jędrne piersi, lędźwie zaokrąglone, brzuch w miarę płaski, o miękkich liniach, a u zbiegu pełnych ud nader obfite, czarne kudełki, mocno zakręcone. Małgorzata usiadła przy stole, wyjęła z walizki książkę i zaczęła czytać. Jej lektura musiała być osobliwa, ponieważ policzki dziewczyny zarumieniły się, oczy błyszczały, a piersi podnosiły się niespokojnie. Zdążyłam zauważyć, że Zosia już mocno spała. Nagle Małgorzata, siedząc na krześle, rozchyliła nogi i oparłszy jedną o krawędź stołu, wsunęła rękę między uda, pod owłosiony pagórek. Wydawało mi się, że zabawia się przebieraniem kędziorków między palcami, lecz po chwili zauważyłam, że Małgorzata zaciska uda wokół swych rąk. Biodra jej zaczynały drgać namiętnymi ruchami naprzód i wstecz. Wreszcie odłożyła książkę. Nie zwracałam uwagi na otoczenie. Wzrok mój skupił się wyłącznie na niej. Teraz dostrzegłam, że za lampą stoi maszynka spirytusowa, a na niej jakiś nieduży rondelek z ciepłym mlekiem. Wyjęła ze swej szafki pakiet bielizny, rozwinęła go i oto zobaczyłam w jej dłoni przedmiot, który miał taki sam kształt, jak mięsisty wał stryjka. Nic jeszcze nie wiedziałam o tzw. „Godomiche" - sztucznym członku. Małgorzata zanurzyła go w mleku, nacisnąwszy przedtem jego dwie kule, a następnie zwalniając nacisk napełniła go mlekiem. Nasmarowała gumowy członek oliwą, po czym położyła się do łóżka, akurat na wprost moich oczu. Zgięła kolana, podniosła uda i rozchyliła je szeroko. W lewą rękę ujęła książkę w czerwonej oprawie. W prawą ujęła ów dziwny instrument i koniec jego włożyła sobie powolnym ruchem między uda. Wolno wodziła nim w górę i w dół. Oczy jej błyszczały coraz silniej, pochłaniała wzrokiem książkę, w której zauważyłam jakieś kolorowe obrazki. Odruchowo i ja, stojąc, rozchyliłam uda i podniosłam koszulkę. Palce moje dotknęły zwilgotniałej szpareczki, błądziły po owym śliskim, wystającym wyrostku, budząc rozkoszne dreszcze i gorąco wewnętrzne.
Nagle Małgorzata rozłożyła kolana bardzo szeroko i zdecydowanym ruchem poczęła wciskać członek między różowo-brązowe, rozstępujące się wargi. Były one nabrzmiałe karminem na tle kruczoczarnych włosów. Poddając się tym powolnym, wyprężającym ciało ruchom bioder wsunęła głęboko członek, a kule oparły się na jej włosach. Powoli wyciągnęła go i wsadziła znowu. Powtarzała tą czynność coraz szybciej. Wreszcie odrzuciła książkę, zamknęła oczy, zwilżyła palce i wsadzając sobie gwałtownymi ruchami członek, muskała górną część szpary, tuż nad włosami. Ciało jej, a zwłaszcza biodra, drgało w konwulsyjnych podrzutach. Małgorzata zaciskała usta, bojąc się widocznie, by nie zdradził jej przyspieszony oddech. Nagle drgnęła cała z lekkim westchnieniem i nacisnęła kule mocniej, wlewając sobie mleko między uda. Opadła na łóżko i leżała w bezruchu. Rozchyliła usta w głębokim oddechu rozkoszy. Rozwarła wreszcie uda i wyjęła spomiędzy nich członek, cały pokryty pianą. Wymyła go, wytarła starannie i schowała razem z książką do walizki. Położyła się zadowolona i uśmiechnięta.
Zdecydowałam, że Małgorzata musi wyjaśnić mi wszystkie osobliwe i podniecające rzeczy, które dzisiaj widziałam. Była ona moją nadzieją. Najchętniej poszłabym do niej natychmiast. Zdawałam sobie jednak sprawę, że muszę postępować ostrożnie. Wróciłam więc do łóżka, zrzuciłam koszulkę i naga, łechcąc sobie szparkę - zasnęłam. Przez cały następny dzień byłam bardzo grzeczna i zauważyłam, że podobam się Małgorzacie.
Kuzynka moja była jeszcze bardzo mała, a przed kuzynem Karolem odczuwałam jakąś niewytłumaczalną, pełną nadziei obawę. Myślałam, że to właśnie pierwszy mężczyzna, z którym zacznę obcować. Miałam nadzieję, że wyjaśni mi wszystkie zagadki, jednak on lękliwie usuwał się przede mną. Był blady i chudy, a jego niebieskie oczy miały mętny wyraz. Tego dnia około dziewiątej wieczorem udałam się do łazienki. Obok znajdowała się słabo oświetlona ubikacja. Po kąpieli chciałam wyjść z łazienki, gdy nagle usłyszałam, że ktoś otworzył drzwi do ubikacji. Ze zwykłej ciekawości zajrzałam przez szparę w ścianie między deskami. Zobaczyłam mego kuzyna z obnażoną dolną częścią ciała i wysoko podciągniętą koszulą. Stał z rozkraczonymi nogami i trzymał w ręku obwisły członek, łudząco podobny kształtem do wałka stryja Artura, ale o wiele mniejszy. Pocierał go sobie palcami i zwilżał główkę śliną. Członek pęczniał i sztywniał mu w ręku. Nie godzien był w żadnej mierze potężnego wałka mojego stryja, który sprawiał Helenie tyle rozkoszy. Zobaczyłam, że oczy kuzyna nabierają dziwnego blasku, a jego ciało zaczyna się gwałtownie poruszać. Z członka wytrysnął na podłogę strumień białego płynu. Jego dumny wałek zaczął wiotczeć w widocznym zmęczeniu. Zrozumiałam po tym wiele rzeczy, kojarząc sobie członek stryja i gumowy instrument Małgorzaty, napełniony mlekiem. Było mi to jednak nad wyraz obrzydliwe. Gdy patrzyłam na kuzyna dominowała u mnie ciekawość połączona ze wstrętem i rozbudzona zmysłowość. Kiedy jednak dostrzegłam, że młody człowiek wycierał starannie ślady swego grzechu, pojęłam całą jego ohydę. O ileż piękniejszy był szał miłosny Heleny z mężczyzną, o ileż godzien był usprawiedliwienia. Karol stał się w moich oczach wstrętny i prymitywny. Wiedziałam, że kobieta nieraz, skazana jest na to, aby swoje pragnienia zaspokajać w tajemnicy. Małgorzata oddawała się temu z prawdziwym popędem i oczywistą przyjemnością. Kuzyn Karol działał jednak ohydnie, zwierzęco, bez żadnego piękna. Zadawałam sobie pytanie, co skłoniło młodego chłopca do zażywania tak nędznej rozkoszy...?
Mógł przecież o wiele silniejszej zaznać z dziewczyną. Ja czułam się formalnie przez niego obrażona. Gdyby zbliżył się do mnie, zrobiłabym wszystko to, co Helena stryjkowi Arturowi. Postarałabym się uszczęśliwić go w ten sposób.
Później, wieczorem, gdy kładliśmy się do łóżek, nadciągnęła potężna burza. Koło jedenastej rozszalała się na dobre, wśród grzmotów i błyskawic. Udałam bardzo przerażoną i gdy tylko zauważyłam, że Małgorzata położyła się do łóżka, wyskoczyłam w koszuli i pobiegłam do niej, tłumacząc , że boję się spać sama. Prosiłam ją by wzięła mnie do siebie pod kołdrę, ponieważ moja matka zawsze tak robiła podczas burzy.
Nie czekając na pozwolenie położyłam się koło Małgorzaty i objęłam ją tak mocno, jakbym chciała wejść w nią całym ciałem. Ona pocieszała mnie jak mogła, głaskała, całowała, jednak nie tak, jak sobie tego życzyłam. Nie wiedziałam co czynić, jak doprowadzić do innego rodzaju pieszczoty. Ciepło jej gibkiego ciała wywoływało u mnie przyjemne dreszcze. Bałam się jednak sięgnąć do jej tajemniczego miejsca, przyciskałam więc tylko głowę coraz silniej do jej jędrnych i gorących piersi. Nagle wpadłam na doskonały pomysł. Zaczęłam narzekać i uskarżać się na ból między udami i nie uspokoiłam się dopóty, aż Małgorzata nie położyła mi tam swojej miękkiej ręki. Wówczas powiedziałam, że ból się zmniejsza, gdy czuję ciepło jej palców, a ustaje zupełnie, gdy pocierają one bolące miejsca. Powiedziałam to tak niewinnie, że Małgorzata nie miała pojęcia o mojej rozkoszy. Otworzyłam usta i przytuliłam się mocno do jej ciała, zauważywszy budzące się podniecenie, szybszy oddech i falowanie piersi. Podczas, gdy Małgorzata przyciskała dłonią meszek na moim pagórku poczułam, jak jej palec ostrożnie otworzył młode wargi między mymi udami. Szukał wejścia w głąb, którego niestety jeszcze nie było. Ruchy Małgorzaty były ostrożne, wyczułam od razu, że dziewczyna boi się mnie, tak samo jak ja jej. To wzajemne nieśmiałe dotykanie tajemniczych warg potęgowało moją przyjemność. Jak rozkosznie było czuć między udami jej rękę, moje ciało stawało się coraz cieplejsze. Małgorzata dotknęła palcem maleńkiej wypukłości u zbiegu mojej szparki - drgnęłam silnie w głębokim podnieceniu. Natychmiast oświadczyłam, że właśnie tam znajduje się siedlisko bólu, wywołane najprawdopodobniej przez przeziębienie. Leczenie mnie czułymi pieszczotami, sprawiło Małgorzacie widoczną przyjemność. Gładziła i pocierała wargi nadzwyczaj delikatnie to w górę, to w dół. Krążyła otwartą-dłonią po ich powierzchni, po czym znowu próbowała wsunąć palce głęboko do środka. Ten moment sprawił mi rzeczywisty ból. Wzdrygnęłam się, a Małgorzata zauważywszy to, powróciła do owej najwrażliwszej wypukłości i pieściła ją ze szczególnym upodobaniem. Podniecała się coraz bardziej, ściągnęła z siebie koszulę pod pretekstem leczniczego zabiegu. Poskarżyła się wreszcie, że i ona odczuwa ból między udami. Prawdopodobnie przeziębiła się, podobnie jak ja. Oczy wiście zaproponowałam natychmiast, że uśmierzę jej cierpienie tym samym, wypróbowanym już sposobem. Pośpiesznie więc rozchyliła swe aksamitne uda i ruchem bioder podsunęła mi swe wargi, wilgotne już, i z lekka napęczniałe. Dotknęłam ich nieśmiało i niezręcznie. Później, trzymałam palce zupełnie spokojnie między udami Małgorzaty, lecz jednocześnie widziałam, że sprawia jej to przyjemność, gdyż zaczyna poruszać się lekko i łagodnie, wychodząc niejako naprzeciw moim gestom. Jej biodra zaczęły wykonywać charakterystyczne, drgające ruchy, a jednocześnie coraz bardziej zaciskała moje palce. Oświadczyła mi, że ból tkwi w dole, bardzo głęboko. Powoli wsadzałam palec jak najgłębiej w bolące miejsce. Niewymowną przyjemność sprawiło mi to dokładne badanie tajemniczego wnętrza dojrzałej kobiety. Umyślnie czyniłam to bardzo niezręcznie, tak, że Małgorzata sama musiała postarać się o to, aby mieć jakąś rozkosz ze swego fortelu. Ręka moja odgrywała teraz tą sarną rolę, jaką spełniał sztywny członek stryja. Palce moje utkwiły głęboko i spokojnie. Małgorzata dysząc całowała moje usta. Drżała na całym ciele. Moje palce znalazły się w wilgotnym i gorącym przesmyku, otoczonym nabrzmiałymi mięśniami. Rozpalone ciało Małgorzaty prężyło sią w coraz silniejszych podrzutach, aż dziewczyna z cichym jękiem wyprężyła się cała, wygięła w łuk. naga i nieprzytomna z rozkoszy. Jakiś gorący sok zwilży! moją rękę. Sądziłam, że jest to taki sam sok, jak u stryjka. W kilka sekund później, ciało Małgorzaty opadło na łóżko.
Skomentuj