Masochistka

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • PawelM
    Świętoszek
    • Jul 2015
    • 30

    Masochistka

    Część 1.

    Janet spojżała na zegarek. Dochodziła piętnasta. Dawno nie czuła się jak teraz, ale nie potrafiłaby
    tego określić. Ostatni raz takie motyle w podbrzuszu miała ponad dwa lata temu. To była chyba pierwsza
    randka z Rickiem. Pomyślała przez chwilę o nim. Już prawie rok nie są razem. Pamięta jego ostatnie słowa
    gdy odchodził: Jesteś zupełnie porąbana. Rick był drugą osobą przed którą Janet się otworzyła. Wiedział
    o niej prawie tyle co jej najlepsza przyjaciółka Mia. Pracowały razem. To od niej Janet dostała adres.
    Właśnie na niego patrzyła. Był zapisany na małej kartce papieru leżącej na biurku. Spojżała na Mię
    siedzącą naprzeciw. Ta się do niej uśmiechnęła.
    - Jeszcze godzina i weekend. Sama nie wiem jak przeżyłam ten tydzień. Masz jakieś plany?
    - Siedzenie przed telewizorem. Co może robić singielka? Ale dzisiaj tam idę.
    Janet spojżała w dół na kartkę. Mia się ożywiła.
    - No co ty? ... Jednak się zdecydowałaś. Przyjdź do nas w sobotę. Adam wyjeżdża w delegację i będę sama.
    Opowiesz jak było.
    - Ok. Może przyjdę. Tylko tobie się mogę wygadać. Wyjdę chyba wcześniej.
    Janet wstała, podobnie jak Mia. Ucałowały się. Janet wzięła torebkę i ruszyła do wind.
    - Boisz się? - rzuciła na odchodne Mia.
    - Nie wiem. Chyba trochę tak.
    Drzwi windy zamknęły się za Janet. Wychodząc z bucynku czuła się coraz dziwniej. Skręciła w prawo,
    przeciwnie niż każdego dnia wracając do domu. Postanowiła pójść pieszo. To było około piętnastu minut.
    Minęła dwie przecznice. Bogaty świat dość szybko zmieniał się w dzielnicę nędzy. Skręciła w lewo, potem
    znów w prawo. Chodnik nie był tu już taki równy, więc musiała uważać stawiając kroki w wysokich
    szpilkach. Przeczytała nazwę ulicy na rogu obskórnego budynku. To już tu. Skręciła. Cały czas nie była
    pewna czy się boi czy jest podniecona. Zapewne to co czuła było kombinacją obu po trochu. Ulica w którą
    skręciła była bez wylotu. Nie było praktycznie żadnego ruchu ani przechodniów. Mimo palącego
    letniego słońca, zostawiającego głębokie cienie, było tu jakoś mroczno. Pod obskórnymi ścianami
    stały przepełnione i cuchnące śmietniki, poobstawiane dookoła kartonami. Janet szłą niepewnie
    rozglądając się dookoła. Czuła się jakby była obserwowana, choć wiedziała że tak nie jest. Czytała numery
    na budynkach. Osiemdziesiąt jeden, dwa, trzy. Coraz bliżej było do betonowego muru zamykającego
    ulicę. Jest. Osiemdziesiąt pięć. Ostatnie małe metalowe drzwi. Były niskie i osadzone w murze z odchodzącym
    tynkiem. Nad drzwiami jedna żarówka bez oprawy. Wyglądało jak wejście do komórki. Stanęła i patrzyła.
    Drzwi były niższe od niej. Janet miała metr osiemdziesiąt pięć na na szpilkach prezentowała się bardzo
    okazale również za sprawą szczupłej sylwetki. Nie była ładna ale i nie brzydka. Lubiła swoją twarz i
    wiedziała, że facetom nieraz się podoba. Pociągła twarz, piegi i rude lekko falujące włosy były
    wystarczająco rzadkim połączeniem, żeby zanleźć niejednego adoratora. Ale Janet nie była obecnie
    zainteresowana stałym partnerem. Jedyne czego pragnęła to zaspokoić swoje mroczne pragnienia.
    Ugasić ten ogień płonący w jej wnętrzu.

    Uniosła dłoń i po chwili zawahania zapukała w metalowe drzwi wystukując odpowiedni rytm.
    Czekała dwie minuty i gdy miała ponowić hasło, drzwi zgrzytnęły i zobaczyła w nich łysego mężczyznę.
    Patrzył na nią badawczo. Był przypakowany i wydawało się, że niski, ale Janet zorientowała się szybko,
    że stoi na stopniach schodów, które tuż za drzwiami stromo schodziły w dół. Mężczyzna patrzył i
    nic nie mówił. Janet postanowiła zacząć.
    - Jestem od Alicji.
    Mężczyzna nie odpowiedział. Odwrócił się i zszedłw dół. Janet schyliła się pod drzwiami, żeby nie
    uderzyć główą i znalazła się w środku. Było mroczno i śmierdziało stęchlizną. Byli w komórkach.
    Wiszące pod sufitem żarówki dawały słabe światło. Szła powoli za mężczyzną mijając pajęczyny.
    Nad ich głowami ciągnęły się rury. Janer poczuła chłód na gołych ramionach. Miała na sobie
    intensywnie czerwoną sukienkę na ramiączkach, kończącą się w okolicy kolan. Niewielkie piersi
    obejmowal stanik widoczny pod sukienką. Pokonali dwa zakręty wąskiego korytarza schylając się co
    jakiś czas pod niskimi grodziami. Mężczyzna zatrzymał się przy drzwiach i przesunął dużą zasuwę.
    Zrobił dla Janet miejsce, żeby mogła wejść do środka.
    - Czekaj tutaj.
    Odszedł korytarzem zostawiając ją samą. W niewielkim pomieszczeniu było mroczno. Na środku
    wisiała mała żarówka. Oprócz jedynych drzwi, i niewielkiego stołka na środku w kwadratowej
    komórce nie było nic. Podłoga trzy na trzy metry była betonowa. Janet weszła i usiadła. Czuła
    się wyjątkowo nieswojo. Jakby czekała na ważny egzamin. Kroki mężczyzny ucichły i teraz słyszała
    bicie swojego serca. Waliło mocno i pompowało szybko krew. Czuła pulsowanie w skroniach.

    Siedziała długo, ale nie potrafiła określić ile konkretnie czasu upłynęło od przyjścia.
    Podrywała się z każdym dźwiękiem, ale wszystkie do tej pory były fałszywymi alarmami. Nikt do
    niej nie przyszedł. Czy to możliwe, żeby o niej zapomnieli? Wstała i wychyliła główę na korytarz.
    Było cicho i pusto. Wyszła. Po chwili wahania ruszyła w prawo.
    - Halo? - nawoływała co jakiś czas. - Jest tu ktoś?
    Mijała rzędy zamkniętych drzwi. Minęła dwa zakręty. Doszła do końca i nic. Ślepy zaułek. Zawróciła.
    Gdy dotarła do swojej komórki okazało się, że nie jest sama. Wysoki mężczyzna, dość przystojny
    i ubrany w elegancki garnitur wskazał jej na stołek. Usiadła. Nie odzywał się. Chodził powoli wokół
    niej potęgując napięcie i niepewność w kobiecie. W ręku trzymał długi czarny przedmiot wyglądający
    na pierwszy rzut oka jak policyjna gumowa pałka. Janet czuła, że jej oddech przyspiesza, a serce
    podchodzi do gardła. Przyglądał się jej w milczeniu, a ona ośmialała się spojżeć tylko gdy była pewna
    że na nią nie patrzy. Miał grube rysy twarzy. Był bardzo spokojny i budził duży respekt samym wyglądem.
    Chciała poznać jego głos i miała nadzieję, że zaraz coś powie. Nie wiedziała, czy powinna się odezwać
    pierwsza. Postanowiła tego nie robić. Mężczyzna stanął przed nią. Przeciągnął pałką po jej udzie po
    czym wsunął ją między jej kolana. Im pałka szła dalej tym bardziej Janet rozsuwała a gdy sukienka
    zaczęła przeszkaszać Janet podciągnęła ją w górę. Koronkowe majteczki były mokre i prześwitywały.
    Janet goliła rude kłaczki zostawiając nad sromem tylko małą wyspę.
    - Dlaczego chcesz tu przychodzić? - spytał w końcu.
    Janet z przyjemnością odkryła, że ma basowy miły głos, który z jednej strony ją uspokajał, ale z drugiej
    sprawiał, że przechodziły ją dreszcze. Był zbyt opanowany.
    - Taka już jestem. Potrzebuję silnej męskiej ręki. Pozwolisz mi?
    - Sama zdecydujesz. Będę cię bił i poniżał ale bez seksu. Odpowiada ci to?
    - Tak. - odpowiedziała lekko zawiedziona. - Ale nie musimy tego ustalać. W każdej chwili możesz ze mną
    zrobić co chcesz.
    - Połóż się brzuchem na stołku. Nogi szeroko.
    Janet wstała.
    - Mam zdjąć majtki? - spytała cichym smutnym głosem.
    Wyglądała jak osoba mająca się za chwilę rozpłakać, ale we wnętrzu wszystko aż buzowało i gotowało się,
    cipka ociekała sokami a w brzuchu latały motyle. "Ale ja jestem popieprzona" - pomyślała o sobie.
    Nic dziwnego, że Rick mnie zostawił, gdy pierwszy raz poprosiłam go, żeby mnie pobił. Inne kobiety
    tuż po czterdziestce teraz wysyłają do szkoły nastoletnie dzieci i dbają o domowe ognisko. A ja, porąbana
    singielka tułam się od związku do związku i walczę z namiętnościami.
    Przełożyła się przez stołek i wypięła pupę. Zacisnęła zęby w oczekiwaniu aż pierwsza guma
    zostawi czerwony ślad na pośladkach. I stało się. Zabolało jak cholera. Janet nie powstrzymała krzyku.
    Spod powieki wypłynęła łza. Pośladki piekły jak przypalane ogniem. Podkuliła się, ale po chwili znów
    wystawiła pupę do kolejnego ciosu. Drugi zabolał jeszcze bardziej. Janet krzyknęła głośno i teraz już
    szlochała. Makijaż spływał z twarzy wraz ze łzami. Dostała dziesięć gum. Pupa zobiła się
    granatowo-czerwona.
    - Wystarczy. Usiądź. - powiedział tym niskim i spokojnym głosem, bez cienia emocji.
    Nie było to łatwe, ale Janet posadziła palące pośladki na stołku. Stanął przy niej. Pogładził ją po twarzy
    i głaskał włosy.
    - Już dobrze Janet. Byłaś dzielna. Chcę się dowiedzieć wiecej o tobie. Jesteś z kimś?
    - Nie. - odpowiedziała chlipiąc i wciągając nosem.
    Podał jej chusteczki.
    - Od roku nie jestem z moim partnerem. Mieszkam teraz sama. Chyba cię to nie dziwi? Niedawno skończyłam
    czterdzieści lat, ale narazie nie zakładam rodziny. Jeśli się zgodzisz, będę do ciebie przychodzić.
    - Gdzie pracujesz?
    - W firmie. Niedaleko. Jestem sekretarką. Razem ze mną pracuje Mia od której mam twój adres. Mia zna Alicję.
    - Zrobimy tak Janet. Zastanów się jeszcze. Powiedzmy, że dasz mi odpowiedź za tydzień. Po porstu
    przyjdź o tej samej porze jeśli się zdecydujesz. Chyba że masz inne plany.
    - Nie, żadnych. I już jestem zdecydowana. Będę napewno.
    - Do dobrze, ale rozważ to jeszcze. Będziesz tu torturowana i będzie naprawdę bolało. Jeśli się zjawisz,
    poznasz za tydzień inne pomieszczenia, a mamy ich tu dużo. Dzisiaj musisz już iść. Chodź, odprowadzę
    cię do drzwi.
    Janet ledwo wstała. Pomógł jej trochę.
    - Napewno nie chcesz się we mnie zaspokoić? - spytała. - Wyruchaj mnie. Proszę.
    - Zaczynasz mi się podobać Janet. Ledwo siedzisz, a chcesz dalej wypinać pupę. Uwierz mi, że do tego
    jeszcze bardzo daleka droga. I będziesz musiała sobie zasłużyć. Przychodzi tu wiele kobiet, są już długo
    a jeszcze mi nawet nie lizały.
    Weszli po drabinie i wyszli na zewnątrz. Robiło już się ciemno. Żarówka nad drzwiami paliła się i oświetlała
    brudny zakątek.
    - Przyjdę. Zobaczysz.
    - Czekam.

    W sobotę rano Janet ledwo się ruszała. Utykając poszła do kuchni i zrobiła kawę. Spojżała w lustro
    stojąc tyłem. Pośladki były sine i granatowe. Przypomniała sobie o zaproszeniu Mii. Zadzwoniła do przyjaciółki,
    że nie da rady. Mia postanowiła, że to ona przyjedzie. Janet bardzo chciała porozmawiać z Alicją, która już ma
    sporo za sobą. Nie znała jej osobiście. Mia była ich wspólną znajomą i obiecała, że zabierze ją po drodze. Alicja
    zgodziła się spotkać z Janet. Przyjechały w południe. Alicja była niską brunetką o szerokich biodrach i ładnej,
    okrągłej buzi.
    - Miło spotkać kogoś takiego jak ja. Alicja.
    - Janet. Wejdźcie. Herbatę?
    Usiadły a Janet się położyła. Chwilowo nie najlepiej jej szło siedzenie. Pękała z ciekawości, więc szybko zdała
    relację ze spotkania z tajemniczym dżentelmenem i zaczęła wypytywać Alicję.
    - Zdecydowałaś już, że bawisz się dalej? - spytała Alicja.
    - Tak. Pójdę tam znów w piątek. Jak to jest za drugim razem.
    - Poznasz Roberta. Jest tam komś w rodzaju lekarza. Tak na niego mówią. Chodzi w białym kitlu i ze stetoskopem.
    Trafisz do gabinetu na stół.
    - Brzmi dziwnie. O co chodzi z tym stołem?
    Alicja wycągnęła język. Teraz do Janet dotarło. Wcześniej przez chwilę wydawało się jej, że Alicja ma w języku
    kolczyk, ale to nie było to. W języku miała założone metalowe oczko jak w butach. Wyciągnęła pierś i pokazała,
    że w sutku ma takie samo.
    - Też ci takie założą. To jeszcze nie wszystko. Chcesz coś jeszcze zobaczyć?
    Całe wargi zromowe zewnętrzne, wewnętrzne i łecztaczka były podziurawione oczkami. Janet była pod wrażeniem.
    - Boli zakładanie tego?
    - Jak cholera. Długo będziesz spuchnięta, ale ich to nie obchodzi.
    - Mogę cię jeszcze o coś zapytać Alicjo? Czy on to z tobą robi?
    Alicja zaprzeczyła.
    - Czekam i może już niedługo. Gdy tylko zdam egzamin.
    - Egzamin?
    - Wszystkiego się dowiesz. Wybacz ale nie wolno mi powiedzieć ci za dużo. Dowiesz się co to jest egzamin, i po co
    te otwory w ciele. Poznasz też inne dziewczyny.
    Janet nie spodziewała się, że jest więcej takich świrusek jak one. Trochę bała się przekłuwania, ale nie zmieniła
    zdania. Była dalej zdecydowana co do swoich planów na przyszły piątek. Chciała kontynuować też znajomość
    z Alicją i wymieniać doświadczenia.
    - Miałabyś ochotę czasem wyskoczyć na piwko i pogadać? - spytała odprowadzając koleżanki do drzwi.
    - Jasne, czemu nie.
  • Soundsleep
    Erotoman
    • Mar 2011
    • 734

    #2
    .....
    Last edited by Soundsleep; 25-02-18, 18:54. Powód: było i już nie było to tu.

    Skomentuj

    • przyjaciel40
      Perwers
      • Jul 2010
      • 1116

      #3
      DOBRE, lubię perwersję , zadawać ból, kobiecie , która odczuwa przyjemność z przyjmowania bólu , wstydu, obnażenia . która lubi mieć sine dupsko , cipę .
      Nie robię czegoś co zagraża zdrowiu , a po prostu BOLI , zakładam wszelkiego rodzaju biżuterię intymną , więc proszę o dalszy ciąg opowiadania,
      Bardzo dobrze oddaje tego typu atmosferę film Nimfomanka, ale w pełnej wersji reżyserskiej.
      Czekam na dalszą część opowiadania.
      Pozdrawiam
      Last edited by przyjaciel40; 25-02-18, 22:31.
      Nie dyskutuję z debilem! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem.

      Skomentuj

      • PawelM
        Świętoszek
        • Jul 2015
        • 30

        #4
        Nie ukrywam że inspirowałem się "Nimfomanką". Bardzo klimatyczny film. W pewnym sensie.

        Skomentuj

        • PawelM
          Świętoszek
          • Jul 2015
          • 30

          #5
          W niedzielę obudziła się przed południem. Spała by dłużej gdyby nie nagły ból po obróceniu
          się na plecy. Szybko wróciła do pozycji bokiem i zczołgała się z łóżka na kolana. Spojżała na swoje odbicie
          w dużym lustrze na szafie. Obróciła się tyłem. Pośladki były granatowe. Chodząc po juchni nago przygotowała
          śniadanie i kawę. Wysunęła drewniane krzesło z zamontowanym pionowo sztucznym penisem, całkiem
          okazałym, w wieloma wypustkami. Stojąc okrakiem nad krzesłem chwilę się dotykała, dopóki nie
          uznała, że jest wystarczająco mokra. Wtedy powoli usiadła nadziewając się powoli. Ból odczuła dopiero
          gdy pośladki dotknęły drewna. Ugryzła kęs kanapki i popiła małym łyczkiem kawy. Bardzo delikatnie
          poruszała biodrami w przód i w tył. Siedziała w rozkroku, więc cipka pocierała o krzesło podczas gdy
          gumowy kutas tkwił w środku. Rozkosz rozchodziła się po podbrzuszu wywołując coraz obszerniejsze
          i intensywniejsze fale dreszczy. Towarzyszyło im odczucie bólu i pieczenia - nierozłączne towarzyszki
          przyjemności w przypadku Janet.
          Pocieranie przestało wystarczać. Uniosła się lekko i opadła. Z ust wydobył się cichy jęk.
          Trudno powiedzieć czy spowodowany bólem czy przyejmnością, ale zapewne trochę tym i tym.
          Uniosła się wyżej i opadła z większym impetem. I jeszcze raz. I jeszcze. Pośladki paliły a wnętrze
          ściskały skurcze rozkoszy. Z gardła wydzierał się głośny pisk. Cipka puściła soki a na krześle
          wykwitła lepka powiększająca się kałuża. Janet ciężko dysząc opadła zmęczona na blat stołu.

          Gdy się wydyszała sięgnęła po telefon i zadzwoniła do Alicji. Spytała czy mogłyby się
          umówić gdzieś w knajpce. Spotkały się o pierwszej. Zamówiły piwo z sokiem. Chwilę pogadały
          o głupotach po czym Janet przeszła na temat, który ją interesował. Jedyny temat, który pchał
          ją do znajomości z Alicją.
          - Można się tam jakoś dostać wcześniej? Nie chcę czekać do kolejnej soboty.
          - Chyba będziesz musiała. Dzisiaj go wogóle nie ma w piwnicy. Nikogo nie ma.
          - Wymyśl coś. Proszę.
          Alicja wahała się. W końcu postanowiła zdradzić jeden z sekretów.
          - Mam do niego telefon.
          Uśmiech zagościł na twarzy Janet i złożyła ręce w błagalnym geście.
          - Ale nie wolno mi go dać nikomu. Poza tym jesteś zbyt nowa. On sam ci go da.
          - No to po co o tym mówisz?
          - Bo ... ja zadzwonię. Chociaż wiem co mnie wtedy czeka.
          Janet nie odpowiedziała. Alicja wybrała numer. Po trzech sygnałach usłyszała w słuchawce spokojny
          basowy głos:
          - Jest niedziela. Mimo to dzwonisz. Zdajesz sobie sprawę z konsekwencji Alicjo?
          - Tak. Poniosę karę. Spotkamy się?
          - Za godzinę.
          - Będzie ze mną Janet.
          - To już twoje drugie złamanie regulaminu.
          - Wiem.
          - No to czekam.

          Dochodziła druga, gdy Alicja zapukała w metalowe drzwi. Janet czuła że drgają jej uda.
          Zgrzytnęły drzwi. Znów poczuła tą woń stęchlizny, wilgoć i chłód. Niski osiłek który je wpuścił
          szedł przed nimi. Nagle stanął i otworzył drzwi z prawej strony.
          - Są już dupy.
          - Wprowadź je tutaj.
          Janet nie miała nic przeciw temu, że została nazwana dupą. Liczyła na bardziej znieważające epitety.
          W pokoju stało biuro za którym siedział on. Jak zwykle elegancki i spokojny. Wskazał im żeby stanęły
          pod ceglaną ścianą naprzeciw.
          - Rozbieżcie się do naga. - powiedział spokojnie, tonem nie dopuszczającym sprzeciwu.
          Alicja ściągnęła bluzkę przez głowę i stała już w samym staniku. Janet zaczęła do dołu. Ubrania układały na
          krześle. Obie w milczeniu i wystraszone stały już w samej bieliźnie. Odpięły sobie nawzajem staniki a na
          końcu każda zdjęła majtki.
          - Ręce za szyję i w rozkroku.
          Polecenie zostało znów wykonane bez zwłoki.
          - Która ci się bardziej podoba? - spytał elegancki osiłka.
          Ten spojżał na kobiety. Dało się zauważyć że ich oda dygoczą. Twarze były poważne i wystraszone. Janet była
          wyższa i szczuplejsza, ale miała mniejszy biust. Była też bardziej blada od Alicji. Ta z kolei mogła pochwalić się
          gęstym czarnym buszem na łonie i pod pachami oraz niezliczoną ilością metalowych kolczyków i kółek w
          skórze.
          - Obie są fajne szefie.
          - No to są twoje.
          Osiłek rubieżnie się uśmiechnął i podszedł do Alicji. Stała nieruchomo ale czuła, że tętno się podwoiło. Obszedł
          Alicję i stanął za nią. Złapał ją za cycki i masował z zachwytem, a gdy już mu się znudziło sięgnął niżej. Pocierał
          owłosione łono tak długo aż włosy całe kleiły się od soków z waginy. Potem zaczął ją palcować.
          - Jeszcze do ciebie wrócę - wyszeptał jej do ucha i zajął się Janet.
          Obchodził ją dookoła, oglądał jak kobyłę na targu zwierząt i obmacywał piersi, nogi, pupę i cipkę. Janet stała
          biernie i pozwalała mu na to. Zza biurka odezwał się elegancki.
          - Jak już zostaną ukarane, jedną z nich możesz wybrać na stałe.
          Osiłek złożył trzy palce i wsunął w Janet aż syknęła. Z perfidnym uśmiechem wyciągnał długi język i polizał ją
          po twarzy. Przejechał nim przez cały polik.
          - Biorę rudą.
          Elegancki wstał i podszedł do Janet.
          - Robisz szybkie postępy w klubie kochanie. Drugi dzień a już masz opiekuna. Mów mu W. Masz go zawsze słuchać.
          W jest twoim właścicielem. Możesz teraz ułożyć swoją sukę W.

          Osiłek z tajemniczym uśmiechem obserwował Janet, którą ogarniał coraz większy strach.
          - Klękaj. - powiedział.
          Janet postanowiła przetestować reakcje W. Stała bez ruchu. W rozpiął rozporek. Penis był nie bardzo długi,
          ale napewno wyróżniał się grubością i otaczały go grube, sine żyły. Jądra też zaimponowały Janet.
          Rude włocy kobiety zatoczyły półkole, gdy silna dłoń trafiła lewy polik. Krzyknęła. Poczuła silne pieczenie.
          Pierwszy raz była spoliczkowana przez mężczyznę. Uklękła. Kutas z odległości dziesięciu centymetrów
          wyglądał jak potwór. Janet poczuła szarpnięcie za włosy i rękę oplatającą je coraz ciaśniej. Nie mogła
          obrócić twarzy w bok, gdy niedomyte prącie i ogromne jaja ocierały się o jej twarz.
          - Będziesz się stawiać? Nauczę cię pokory suko. Lepiej się z nim zapoznasz, ale nie dzisiaj. To jest nagroda,
          a teraz zasługujesz na karę, jak twoja przyjaciółka.
          Czuła kolanami zimny i twardy beton. Pieczenie polika nie miało znaczenia. Czuła, że jest czyjaś.
          Że do kogoś należy. Będzie już posłuszna W. Łypnęła na chwilę oczami w górę i spojżała na niego, ale krótko,
          żeby go nie rozzłościć. To był smutny wzrok pełen pokory i uległości.
          - Mogę się przytulić? - wyszeptała.
          Pogłaskał jej rude włosy łagodnie, jakby chciał powiedzieć: Już dobrze. Dobra suczka. Ona objęła go rękoma
          przywierając piersiami do masywnych ud. Czuała zapach kutasa sterczącego jak dzida tuż przy twarzy.

          Znów odezwał się elegancki:
          - Zaprowadź je do sali tortur i przygotuj. Jeśli ma być twoja na stałe, musi przejść dzisiaj rytuał. Czekaj na mnie.
          Przyjdę jak tylko ukaram Alicję. To mówiąc spojżał na nią i dodał.
          - Idź do dziesiątki.
          Nogi Alicji zaczęły dygotać a na twarzy pojawił się niemy wyraz strachu. Po chwili padła na podłogę i objęła
          nogę Eleganckiego.
          - Alicjo. Sama zdecydowałaś dzwoniąc do mnie w niedzielę. Lepiej będzie jeśli pójdziesz sama. Ja zaraz dojdę.
          Przygotuj już konia.
          Po polikach spłynęły łzy czarne od tuszu. Jeszcze mocniej objęła nogę i błagała.
          - Przykro mi ale zasłużyłaś dziś na konia. To nieuniknione. I nie płacz już. Wstań, i zrób o co cię prosiłem.
          Alcja zniknęła w dzwiach. W poprosił Janet, żeby wstała i wziął ją za rękę.
          - Chodź. - powiedział spokojnie.
          Naga ruszyła za nim. Była podniecona i wystraszona. Dygotała trochę ze strachu a trochę z zimna. Weszli do
          mrocznej sali. Na ściachach płonęły pochodnie i pachniało starym, stęchłym drewnem. Na środku stało coś
          w rodzaju drewnianej konstrukcji. Wiedziała, że tu będzie torturowana, ale nie miała pojęcia w jaki sposób.
          Miała nadzieję, że W ją weźmie w trakcie albo po wszystkim. Chciała należeć do niego w stu procentach.
          Chciała, żeby sobie używał jej kosztem i posuwał ją bez jej zgody. Bardzo liczyła na to, że oprócz bólu
          fizycznego, od którego była uzależniona, poczuje też w sobie tego wielkiego i grubego kutasa.
          - Usiądź tu. - powiedział spokojnie.
          Janet już się nie stawiała. Był jej panem.
          - A teraz nogi na te belki.
          Rozsunęła uda i patrzyła jak on przypina ją za kostki skórzanymi pasami do belek. To samo zrobił z rękoma.
          Była przywiązana w pozycji prawie jak na fotelu ginekologicznym. Czuła jak mocno bije jej serce. Oddychała
          szybko i rozglądała się nerwowo dookoła. Wszystkie gadżety w sali mogły budzić grozę, ch0ć nawet nie
          potrafiła wyobrazić sobie zastosowania wielu wykonanych z metalu i drewna narzędzi. Ciszę przerwał
          przeraźliwy krzyk z sąsiedniej sali, należący do Alicji.
          - Co to jest koń? - spytała.
          - Kiedyś się dowiesz piękna Janet. Ale nie dzisiaj. Twoja koleżanka wykazała sie odwagą przyprowadzając cię
          tutaj. Mam nadzieję, że jej nie zawiedziesz.
          - Chcę tu przychodzić, jeśli to miałeś na myśli. Naprawdę ci się podobam?
          Znów rozległ się przeciągły przeraźliwy krzyk.
          - Owszem Janet. Jesteś ładna, ale to nie ma znaczenia. Jeśli tu zostaniesz, będziesz moją własnością. Chcesz tego.
          - Tak. - odpowiedziała bez namysłu.
          Podszedł do dużego kołowrotka i chwycił za korbę.
          - To będzie bolało Janet. Jesteś gotowa?
          Przytaknęła. Z każdym obrotem koła, zrewniane bale a za nimi nogi i ręce Janet, rozsuwały się szerzej i szerzej.
          Mięśnie były już napięte. Janet była zawsze dość rozciągnięta, ale teraz prawie w szpagacie czuła, że wszystko ją
          ciągnie. Na chwilę przestał i patrzył jak ona oddycha szybko.
          - Będziesz dziś musiała zdecydować czy chcesz być moja.
          - Już zdecydowałam. - odpowiedziała przez zęby tłumiąc ból.
          Kołowrotek znów ruszył. Jęknęła cicho i zamknęła oczy. Spod powieki wypłynęła łza. Zapadka cicho z złowrogo
          terkotała. Janet czuła, że zaraz wypadną jej stawy. Nogi miała wygięte w bardzo nienaturalnej pozycji.
          - Za chwilę poproszę cię jeszcze raz o potwierdzenie Janet. Mam nadzieję, że się nie wycowasz, bo naprawdę mi się
          podobasz.
          Stał przy niej i obmacywał jej ciało. Bawił się piersiami ugniatając je dłonią. Masował cipkę, ociekającą intensywnie
          sokami. Janet mimo bólu, a może właśnie dzięki niemu przeszywały dreszcze rozkoszy z każdym dotykiem jego
          dłoni.
          - W przeciwieństwie do E ja robię to ze swoimi niewolnicami. Będę cię bił i torturował, ale nie tylko.
          Wziął maszynkę do golenia i stanął między jej nogami. Po kilku wprawnych pociągnięciach rudy, krótki dywanik
          zniknął i łono Janet było całkiem gładkie. Trzetarł je wacikiem umoczonym w spirytusie. Janet poczuła dreszcze,
          które się spotęgowały gdy W na chwilę znknął za kotarą z narzędziami. Wrócił z żeliwnym prętem zakońcoznym
          literą W.
          - Nie będę miał pretensji Janet jeśli teraz się wycofasz. Ale jeśli mamy iść dalej, trzeba zrobić coś co cię zmieni
          na zawsze. Po tym będziesz już tylko moją własnością. Jeśli powiesz nie, rozwiążę cię, wrócisz do domu i nigdy już
          tu nie przyjdziesz.

          Nie musiał jej niczego tłumaczyć. Kręciło jej się w głowie. Była spocona mimo zimna w sali. Czuła
          pulsowanie w całym ciele a serce chiało wyskoczyć przez gardło. Nie wiedziała jaki to ból, ale mogła sobie
          tylko wyobrażać. I wiedziała, że będzie długo bolało zanim się wygoi. No i wiedziała, że będzie oszpecona na
          zawsze. Ale nie będzie już bezpańska. Będzie należała do niego.
          - Tak. - wyszeptała.
          W poszedł po E i wrócili razem. Byli nadzy odziani jedynie w czerwone kaptury na głowach. E rozgrzał literę nad
          pochodnią. Trzymał ją dopóki nie zaczęła świecić na czerwono. Zbliżył się do Janet. Oddychała tak szybko, że
          mogła w każdej chwili stracić przytomność. Wrzasnęła przeciągle, gdy rozgrzany metal opadł na wzgórek łonowy.
          Skóra zaskwierczała i w powietrze wzbił się siwy dym. Szarpała się, ale z niewielkim skutkiem. Była rozciągnięta
          do granic możliwości. Krzyczła jeszcze przez chwilę, zanim poczuła, że odpływa w błogą nicość.
          Gdy znów się ocknęła, leżała na kozetce, wciąż naga. Obok siedział W i głaskał jej włosy.
          - Byłaś bardzo dzielna Janet. Już po wszystkim.
          Uśmiechnęła się do niego i przytuliła, mimo ogromnego bólu w dole. Czuła jak podbrzusze jej pulsuje i pali.
          spojżała tam. Łono było bardzo spuchnięte, a szeroka na pięć centymetrów litera W pokryta bąblami.
          - Nedługo się wygoi, ale już zawsze będziesz należała do mnie.
          - Cieszę się.
          Sięgnął po jej czarną torebkę, rozpiął i wyjął portfel.
          - To zostanie u mnie. Możesz poprosić gdy będziesz potrzebowała dowód albo pieniądze. Ubierz się i idź już.

          Stawianie kroków nie było łatwe, ale Janet przygarbiona ostrożnie weszła po drabinie i wypałzła
          na ulicę.
          - Może poczekam na Alicję?
          - Nie. Idź do domu. Alicja będzie jeszcze długo torturowana.
          Pocałował ją czule w czoło i odgarnął kosmyk włosów za ucho. Pocałowała go w usta. Było chłodno i już ciemno.
          W ślepym zaułku nie było nikogo. Goła żarówka nad drzwiami dawała słabe światło. Wzięła w rękę jego penisa
          i masowała. Całując go w usta pieściła członek, dopóki na jej udo nie wystrzeliło kilka fal białego mleczka.
          - Przelecisz mnie następnym razem?
          - Najpierw niech ci się to wygoi. Aha... masz to i noś przy sobie.
          Podał jej telefon komórkowy.
          - Masz zawsze odbierać. I pamiętaj. Nie masz od teraz żadnych praw. A teraz zmykaj.
          Pocałowała go w polik i oddaliła się stawiając kroki powoli i szeroko. Noc wydawała się jej piękna nawet w tym
          ochydnym zaułku. Nie była już bezpańską suką. Brzuch bolał i pulsował, ale nie zwracała na to uwagi. Teraz
          miała właściciela.

          Skomentuj

          • james_blond
            Ocieracz
            • Aug 2014
            • 167

            #6
            Mocne, ale nieźle wkręca. Czekam na dalszą część.

            Skomentuj

            • MasterJ
              Świętoszek
              • Dec 2013
              • 1

              #7
              Kiedy dalsza część?

              Skomentuj

              • james_blond
                Ocieracz
                • Aug 2014
                • 167

                #8
                Nooo... bo nie mogę się doczekać

                Skomentuj

                • PawelM
                  Świętoszek
                  • Jul 2015
                  • 30

                  #9
                  Minął cały długi tydzień, a telefon milczał. Chodziła do pracy. Po powrocie do domu
                  przesiadywała w ciszy. Patrzyła na wyświetlacz, jakby to mogło sprwić, że zadzwoni. Drugi tydzień
                  zaczął się podobnie. Tęskniła. Nie umiała poradzić sobie z wolno płynącym czasem. W poniedziałek
                  po pracy umówiła się na kawę z Markiem, który był księgowym w jej firmie. Potrafił być miły, ale
                  wracając po randce zadawała sobie pytanie czy to dla niej. Chyba nie chciała, żeby wszystko było
                  normalne. Dla niej byłoby zwyczajne i nudne. Mimo to we wtorek znów poszli na kawę. Nawet
                  zdołał ją zmusić kilkakrotnie do uśmiechu. Lubiła tego chłopaka. Gdy zaproponował, że ją
                  odprowadzi, ale odmówiła. Jednak on nalegał, więc na odczepne skinęła głową. Lubiła miasto
                  wieczorem. Buziło w niej jakieś uczucie uniesienia. Szli, rozmawiali, mijały ich samochody,
                  czuła się fajnie i beztrosko. Może by jednak im wyszło. I co mu powie, gdy zobaczy ją nago?
                  Teraz pomyślała o W. Uczucie błogości uleciało. Pojawił się strach, któremu towarzyszyło
                  nieodłączne silne podniecenie. Wzięła rękę Marka. Zatrzymali się. Spojżała smutno w jego oczy.
                  - Idź już. Dalej wrócę sama.
                  Mark nie odrywał od niej oczu. Ich usta powoli zaczęły się zbliżać i były tuż tuż. Zanim się jednak
                  spotkały rozległ się dzwonek. Wiedziała kto dzwoni. W podbrzuszu do lotu zerwała się chmara
                  motyli. Nie wiedziała co czuje, ale chciała żeby to trwało i się nie kończyło. Przeszukanie torebki
                  było trudniejsze niż myślała. Drżały jej ręce. To już piąty dzwonek. Szósty. Jest. W końcu jest.
                  - Mówi Janet.
                  - Wiem. - głos był tak spokojny, że aż budził trwogę. - Miło cię słyszeć. Cieszysz się, że dzwonię?
                  - Tak. Słuchaj. Mogłabym oddzwonić za pół godziny?
                  - Niestety nie. Chcę, żebyś spławiła kolegę. Następnie skręcisz w następną uliczkę. Tam czeka
                  mój kierowca.
                  - Rozumiem.
                  Rozłączyła się. Mark odgarnął kosmyk jej rdzawo-rudych włosów.
                  - Co się dzieje? - spytał.
                  - Nic. - Uśmiechnęła się blado. - Znajomy poprosił mnie o przysługę. Zależy mu. Naprawdę muszę
                  już iść.
                  Pocałowała go w polik i żwawym krokiem ruszyła w kierunku skrzyżowania. Ruch na
                  ulicy praktycznie ustał. W znikającym świetle dnia dostrzegła w uliczce czarną limuzynę.
                  Przyspieszyła. Z każdym krokiem była bardziej podniecona. Stukot szpilek na chodniku
                  odbijał się echem o kamienice.
                  - Janet. - usłyszała za sobą głos.
                  To był Mark. Co on tu do cholery jeszcze robi? Od limuzyny dzieliło ją dwadzieścia metrów.
                  Przed chwilą wysiadł z niej mężczyzna w garniturze. Janet zatrzymała się. Była zniecierpliwiona
                  i bała się, że Mark wszystko zepsuje.
                  - Idź już. Błagam. Jutro ci wszystko wytłumaczę.
                  Kierowca ich obserwował w milczeniu. Otworzył bagażnik limuzyny. Mark bez słów odwrócił
                  się i odszedł z niezbyt zadowoloną miną. Czuł się odepchnięty i zazdrosny. Janet chwilę patrzyła
                  za nim jakby niezdecydowana co robić. Trochę czuła się winna. Jednak po chwili odwróciła się,
                  żeby wystukać szpilkami ostatnie dwadzieścia metrów.
                  - Tutaj. - mężczyzna wskazał na bagażnik.
                  Spodziawała się, że spędzi podróż na tylnej wygodnej kanapie, a nawet skorzysta z barku. Nigdy
                  nie jechała takim samochodem. Nie zamierzała jednak protestować.
                  - Dokąd jedziemy.
                  Mężczyzna stał bez ruchu i słowa. Weszła do środka. Gdy klapa zatrzasnęła się nad nią, nastała
                  ciemność. Jechali chyba piętnaście minut. W bagażniku pachniało smarem i trzęsło. Samochód
                  swolnił i stanął. Poraziło ją sztuczne światło. Byli w garażu. Przetarła powoli oczy przyzwyczajając
                  wzrok. Zobaczyła kierowcę i jeszcze jednego mężczyznę. Był krępy i przypakowany. Rozpoznała W
                  i uśmiechnęła się.
                  - Myślałam, że już się nie odezwiesz.
                  - Niepotrzebnie. Sporo się tobą ostatnio interesowałem.
                  - Nie rozumiem.
                  - Po kolei. Mamy dużo czasu.
                  Podał jej rękę i pomógł wyjść z bagażnika. Był czuły.
                  - Boli jeszcze? - spytał.
                  - Już nie.
                  Zsunęła lekko majtki pokazując prawie wygojoną bliznę w kształcie dużego W na łonie.
                  - Jestem z niej dumna. - dodała.
                  - Chodź. Oprowadzę cię po domu.
                  - Mieszkasz tu?
                  - Tak. Może ty też będziesz. Jeśli się zgodzisz.

                  Dom był ogromny ale starszy i chyba drewniany. Miał wiele sypialni i mnóstwo korytarzy.
                  Był trochę mroczny, ale przypadł Janet do gustu. Usiedli w wielkim salonie z wysokim sufitem.
                  - A więc witaj Janet.
                  Uśmiechnęła się.
                  - Mogę spełnić twoje pragnienia. Nawet spełniać je codziennie. Rozmawiałem o tobie z E.
                  - Naprawdę?
                  - Tak. I wiesz co? Zgodził się na wyjątek. Dziewczyny przychodzą tylko do klubu. Ale ty możesz
                  być tylko moja i mieszkać tutaj. Chyba chcesz?
                  Janet była zaskoczona i nie mogła zebrać myśli. Chciała. I to bardzo.
                  - Dziękuję. - wyszeptała cicho i nieśmiało.
                  Wstał i chodził wokół jej fotela.
                  - Będę sprawiedliwy, ale surowy. W tym domu obowiązują zasady i one są najważniejsze. Jeśli
                  powiesz tak, zostaniesz. Jeśli nie, mój kierowca cię odwiezie. Tym razem na tylnym siedzeniu.
                  Zastanów się Janet zanim powiesz tak.
                  - Nie muszę.
                  - Nie będzie hasła bezpieczeństwa. Akceptujesz z góry wszystkie moje reguły. Czy tego właśnie chcesz?
                  - Tak. - odparła bez namysłu.
                  - W takim razie idź weź kąpiel. Łazienka jest na górze na wprost schodów. Czekaj na mnie w sypialni.
                  Też na piętrze po lewo.
                  Janet ukłoniła się grzecznie i ruszyła w kierunku schodów.

                  Piętnaście minut później była penetrowana przez swojego pana na wielkim łożu przykrytym
                  białym prześcieradłem, stojącym na środku ogromnej sypialni wyłożonej lustrami. Było przyjemnie.
                  W pieścił czule jej piersi, leżąc za nią i całując jej szyję. Janet czuła ciarki a gruby kutas W wywoływał
                  dreszcze w środku.
                  - Czasem tak będzie Janet. Podoba ci się?
                  - Bardzo.
                  - To dobrze. Będziesz tu mieszkała. Musisz wracać od razu po pracy. Niestety nie możesz się z nikim
                  umawiać.
                  - Wiem.
                  Janet dyszała z rozkoszy a W penetrował ją w tym samym jednostajnym tempie. Patrzyła na ich odbicia
                  w lustrach nakręcając widokiem grubego i wulgarnego kutasa wdzierającego się pomiędzy jej płatki tuż
                  pod literą.
                  - Nie będę cię bił po twarzy, skoro masz pracować. Chyba że zasłużysz. Pieniądze będziesz mi oddawała
                  w całości. Tu nie będą ci potrzebne. Wymagam absolutnego posłuszeństwa. Odzywasz się tylko zapytana.
                  Rozumiesz?
                  - Tak.
                  Zacisnęła zęby i oczy, gdy silne palce mężczyzny jak imadło z całej siły ścisnęły jej delikatne sutki.
                  Pozwoliła jednak dalej na penetrację. Po chwili jednak w z niej wyszedł.
                  - Przykro mi Janet, ale dzisiejszy wieczór nie skończy się tak słodko. Muszę spełnić przykry obowiązek.

                  Wyjmując gruby skórzany pas ze spodni kazał jej położyć się na brzuchu, a ona posłuchała.
                  Widział jak jej ciało dygocze. Wrzasnęła, gdy pas z trzaskiem wyrył czerwoną pręgę na pośladkach.
                  Kolejne smagnięcia były coraz bardziej bolesne. Pas uderzał w plecy, pośladki, ramiona i uda. Wszystko
                  piekło i bolało. Czuła się jak przypalana ogniem. Nie rozumiała dlaczego mimo to czuje podniecenie.
                  Gdy kazał jej obrócić się na plecy padła mu do nóg i błagała.
                  - Wiesz, że musi tak być Janet. Znów nie powtórzę.
                  Sma nie wie jak udało jej się ułożyć na prawie fioletowych plecach. Kazał jej podkurczyć i rozsunąć
                  uda. Krzyczała głośno, gdy pas opadał na łono i piersi. Mieszanka łez i tuszu spływała po twarzy.
                  Gdy bicie się skończyło, usiadł obok niej. Szlochała. Pogładził jej rude włosy, a ona przytuliła się mocno.
                  - Już dobrze Janet.
                  Pocałowała jego ramię i objęła je. Leżała tak oparta o niego z podkulonymi nogami i chlipała. On ją
                  głaskał. Pogładził kciukiem kącik jej ust.
                  - Uśmiechnij się trochę. - poprosił łagodnie.
                  Zdobyła się na naprawdę szczery uśmiech, który jedak trochę kontrastował z rozmazaną twarzą.
                  - Ładnie wyglądasz uśmiechnięta.
                  Jeszcze bardziej się rozporomieniła.
                  - Wiem, że bolało Janet, ale rozumiesz, że musiałem.
                  - Tak. Nie zaspokoił się Pan jeszcze.
                  - Jesteś cudowna, ale nie będę cię już dzisiaj ruchał. Na to przyjdzie czas.
                  Zrozumiała, że nie jest jeszcze tego godna. Jego członek wciąż był twardy, a dookoła pulsowały
                  sine żyły. Wzięła go w usta i zaczęła ssać aż do lepkiego i gęstego finału.

                  Wstał i wziął ją za rękę. Dała się prowadzić jak zapatrzona i zakochana kobieta.
                  - Chodź. Pokażę ci gdzie będziesz spała.
                  Zeszli na dół. Z kuchni W wziął świeczkę i zapalił. Drewniane drzwi pod schodami zgrzytnęły przy
                  otwieraniu.
                  - Niestety nie ma światła.
                  Drewniane schody były strome i też zgrzytały przy każdym kroku. Wokół pełno było pajęczyn
                  a w piwnicy śmierdziało stęchlizną. W kącie leżał nieduży materac.
                  - To tutaj.
                  Janet usiadła.
                  - Wiem że jest chłodno, ale narazie będziesz sypiała nago. Dostaniesz koc gdy zasłużysz.
                  Przy ścianie wisiał zardzewiały łańcuch z metalową obrożą, którą założył na jej szyję i zapiął
                  na zamek, zabierając kluczyk.
                  - Rano do ciebie przyjdę. Tu masz, gdyby chciało się siku.
                  Obok materaca położył metalową miskę.
                  - Mam iść jutro do pracy?
                  - Tak. Jutro środa. Obudzę cię o szóstej. Aha, i jeszcze jedno Janet.
                  - Tak?
                  - Wstrzymaj do rana jeśli możesz. W górnej łazience jest kamera. Lubię patrzeć jak kobieta się załatwia.
                  - Postaram się.
                  - Wiem. Może już jutro dostaniesz koc.

                  Skomentuj

                  • james_blond
                    Ocieracz
                    • Aug 2014
                    • 167

                    #10
                    Zaglądam 2 razy dziennie po kolejne części i nic

                    Skomentuj

                    • sygawor
                      Świętoszek
                      • Mar 2018
                      • 29

                      #11
                      Będzie następna część? :-D
                      DarlingZone - zapraszam :-)

                      Skomentuj

                      • PawelM
                        Świętoszek
                        • Jul 2015
                        • 30

                        #12
                        W toku. Niedługo wrzucę.

                        Skomentuj

                        • PawelM
                          Świętoszek
                          • Jul 2015
                          • 30

                          #13
                          Zgrzytnęły drzwi i do pomieszczenia wpadło światło oślepiając
                          Janet prawie całkowicie. Z grymasem na twarzy przysłoniła oczy i gdy
                          resztki snu uleciały przypomniała sobie gdzie jest. Choć nie widziała twarzy
                          wiedziała, że cień stojący w drzwiach należy do W. Uśmiechnęła się lekko.
                          - Jak się spało? - spytał.
                          Jego ton był łagodny, wręcz przyjacielski. Przeciągnęła się leniwie.
                          - Twardo i wszystko mnie boli. Ale wyspałam się.
                          - Jesteś głodna?
                          - Trochę. Bardzo chce mi się siku.
                          - Chodź.
                          Wziął ją za rękę i poprowadził po skrzypiących schodach na górę. Dreptała
                          z nogi na nogę. Idąc obszernym holem jej nagie ciało oświetliły promienie
                          słońca. Ona też była rozpromieniona. Jej nastrój kontrastował z licznymi
                          siniakami na ciele. W patrzył na nią zafascynowany. Rude rozpuszczone
                          włosy falowały z każdym krokiem podobnie jak nieduże piersi, a zgrabne
                          biodra kołysały się na boki z każdym krokiem. Jedynie uda w nienaturalny
                          sposób wygięte do wewnątrz świadczyły, że wstrzymywała.
                          - Zaraz się zsiusiam.
                          - Już zaraz. Jesteś piękna, wiesz.
                          Obdarzyła go szerokim uśmiechem osoby bezgranicznie szczęśliwej. Weszli
                          do salonu. Janet znieruchomiała i spoważniała. Na fotelach siedziało trzech
                          mężczyzn w eleganckich garniturach. Byli starsi i mieli sporą nadwagę.
                          Wyglądali na ludzi dobrze sytuowanych. Janet odruchowo zasłoniła się
                          dłońmi. Patrzyła w podłogę, żeby unikać ich wzroku.
                          - Dzień dobry. - powiedziała.
                          Żaden z nich nie odpowiedział, ale czuła na sobie wciąż ich wzrok.
                          W podał jej kufel do piwa.
                          - Zrób do tego. - powiedział wziąż łagodnie i przyjacielsko ale Janet wyczuła,
                          że sprzeciw nie będzie mile widziany.
                          Rzuciła mu pytająco-błagalne spojżenie.
                          - Bardzo ci się chciało.
                          Kucnęła nad kuflem postwawionym na dywanie, starając się, żeby kolana były
                          blisko. Czuła jak drżą jej uda. W nie był zadowolony.
                          - Nie tak. - powiedział jak do ucznia. - Ma być ją widać. I uśmiechnij się trochę.
                          Puścił do niej oko. Odpowiedziała bladym uśmiechem, który wypadł dość
                          sztucznie. Nie potrafiła sobie przypomnieć kiedy tak bardzo się krępowała.
                          Czuła jakby oczy mężczyzn przewiercały ją na wylot. Mimo, że W był bardzo
                          miły wiedziała, że to akt upokorzenia. Na myśl, że za chwilę zrobi przy nich
                          coś tak intymnego trochę się podnieciła. Lekkie świdrowanie w podbrzuszu
                          było całkiem przyjemne.
                          Kucnęła nad kuflem. Trzech biznesmenów i W dokładnie wszystko
                          widzieli. Próbowała się uśmiechać ale nie wychodziło. Stres nie pozwalał jej
                          zacząć, mimo uslilnych starań. Masowała powoli wilgotną cipkę.
                          - Rozszerz ją i odpręż się kochanie.
                          Janer wykonała polecenie. Zamknęła na chwilę oczy. Cisza w salonie była
                          absolutna co jeszcze bardziej ją blokowało. W końcu cichy świst wywołał
                          falę zawstydzenia. Poziom żółtego, spienionego moczu w szklance podnosił
                          się początowo powoli, lecz potem strumień zamienił się w głośny świszczący
                          gejzer.

                          Kolejne dni były podobne, ale żaden nie był nudny dla Janet. Nigdy
                          nie wiedziała czego i kiedy się spodziewać. W miał dwa oblicza i oba badzo ją
                          pociągały uzupełniając się nawzajem. Czasem był dowcipny, czuły i opiekuńczy
                          a czasem zmieniał się w bestię, dzięki której leciało jej po nogach z podniecenia.
                          Zdarzało się że kupował jej kwiaty i zabierał do kina. Najczęściej po brutalnym
                          biciu i upokarzaniu. Nieraz toczyli przy kawiarnianym stoliku pasjonujące
                          rozmowy niemal jak między kochankami, podczas gdy jej ciało, sine jak śliwka
                          paliło żywym ogniem.
                          Janet awansowała w pracy i dosała oddzielny, choć niezbyt duży
                          gabinet. W czasami odwoził ją do pracy. Tak było w ten piątek. Gdy wysiadała,
                          przechodził Mark. W poprosił Janet o całusa w usta. Nie chciała ranić Marka,
                          ale i tak do niego nic nie czuła. Co najwyżej sympatię. Pocałunek był długi i
                          namiętny. Gdy później spotkali się z Markiem na kawie w kuchni, ten wyraźnie
                          był zmieszany i nie wiedział jak zapytać. Wyręczyła go.
                          - Wiem co widziałeś i przykro mi.
                          - Nie musisz ...
                          - Mark. Nic by między nami nie było. Lubię cię. On nie jest moim facetem. To
                          trochę skomplikowane. Powiem ci kiedyć jeśli będziesz chciał.
                          Chwyciła jego dłoń i przytrzymała. Nie wyrwał, ale spojżał smutno.
                          - Rozmumiem.
                          Wyszedł. Ona też wróciła do gabinetu. Próbowała coś robić ale stosy papierów na
                          jej biórku tylko rosły. Od tygodnia nie mogła się skupić na niczym. Dokończyła
                          jeden dokument i podparła głowę na dłoniach odpłynąwszy w świat marzeń.
                          To był spokojny dzień a jej przełożona wzięła dzień urlopu. Janet wysunęła się
                          lekko zza biórka na skórzanym fotelu. Obserwując z uwagą drzwi wsunęła rękę
                          w majtki. Jęknęła cicho. Zsunęła się lekko w fotelu i drugą dłoń włożyła w stanik.
                          Palcami podszczypywała siny po chłoście lewy sutek. Cipka też była napuchnięta.
                          Pocieranie bolało, wywołując jednocześnie dreszcze rozkoszy. Rozsunęła szeroko
                          uda nie zdając sobie sprawy jaka jest spocona i jak mocno dyszy. Otworzyła torbę
                          i wyjęła pojemnik ze śniadaniem, a z niego duży zielony ogórek. Kupując rano
                          na straganie starała się patrzeć na rozmiar. Przytknęła go do szparki i przed
                          pchnięciem wiedząc czego się spodziewać wykrzywiła twarz w grymasie. Pchnęła.
                          Zabolało. Ogórek wszedł głęboko. Pół warzywa znalazło się w Janet. Penetrowała
                          się nim starając z każdym ruchem wpychać mocniej. Nagłe wtargnięcie Marka
                          całkowicie ją zaskoczyło. Poderwała się nerwowo w fotelu ale nie zdążyła nic
                          zrobić. Speszył się i natychmiast wyszedł zamykając drzwi. Była jednak pewna
                          że widział wszystko. Co za upokorzenie. Człowiek, na którym jej zależało zobaczył
                          jak wpycha w siebie wielkiego ogórka. Nie bardzo wiedziała jak ma się zachować,
                          gdy się teraz spotkają, a wcześniej czy później do tego dojdzie.

                          Wracając do domu W przestała o tym myśleć. Nastrój zdecydowanie
                          miała już lepszy, mimo że W po nią nie wyjechał, a ostatnio to robił. Spacer zajął
                          jej dwadzieścia minut. Emocje narastały. Zastanawiała się, czym zostanie zaskoczona
                          tym razem. W domu było cicho. Długo nie mogła znaleźć W aż dotarła do jednej
                          z sypialni na drugim piętrze. Gdy otworzyła drzwi spojżał na nią. Był nagi na łóżku
                          z dwiema młodymi, rozbawionymi dziewczynami. Jedna pieściła dłonią jego
                          członek i wyglądała na zafascynowaną jego rozmiarami.
                          - Przepraszam. Mogłam zapukać. - powiedziała Janet.
                          - Idź do piwnicy. Dziś nie będziesz potrzebna.
                          Poczuła się głęboko zraniona. Beznamiętny ton jakim wypowiedział te słowa jeszcze
                          spotęgowały to odczucie. Zamknęła drzwi. Rozmyślając pokonała dwa piętra w dół.
                          Schody do piwnicy jak zwykle skrzypiały. W absolutnej ciemności wymacała cienki
                          koc, który dostała za posłuszeństwo i nakryła się nim na twardej podłodze. Przed
                          snem rozmyślała kim jest dla W. Czasem czuła się jak jego kobieta, choć wiedziała
                          że nie powinna. Była dla niego nikim. Choć z łatwością znosiła tortury fizyczne i
                          psychiczne, nie była gotowa na odrzucenie. Zasnęła.
                          Rano nikt jej nie budził. To było niepokojące. Poszła na górę do jego
                          sypialni. Cała trójka spała. Gdy Janet krząknęła obudził się.
                          - Chce mi się siku. Będzie Pan patrzył.
                          - A. Janet. Zapomniałem, że tu jesteś. Możesz iść jak chcesz.
                          - Iść?
                          - Tak. Jesteś wolna.
                          - Ale ... ja nie chcę.
                          Wstał i chwycił ją za łokieć, prowadząc na siłę ku drzwiom.
                          - Wynoś się Janet. Zabawa skończona.
                          Nie odezwał się. Puścił ją dopiero za bramą. Naga upadła na trawę. Gdy zniknął w
                          drzwiach domu skuliła się i szlochała.

                          c.d.n.

                          Skomentuj

                          Working...