To opowiadanie publikowałem jakiś czas temu na innym forum, ale, na dobry tu początek wrzucę je i tu. Może kogoś zainteresuje. Mówi ono trochę o moich fantazjach, tematach które mnie interesują...
cuckoldowa historia cz. 1
Byliśmy parą 32 latków. Nasz związek trwał już kilka dobrych lat – poznaliśmy się jeszcze na studiach, a potem prowadziliśmy wspólny biznes – tzn. pracowaliśmy jako przedstawiciele handlowi dla dużej korporacji. Kokosów z tego nie było, ale nam wystarczało. Nie mieliśmy dzieci, kredytów… –byliśmy wolni. Mieszkaliśmy w wynajmowanych mieszkaniach i nie przejmowaliśmy się przyszłością. Ogólnie było nam dobrze ze sobą – może popadliśmy trochę w rutynę, ale przyzwyczailiśmy się do siebie i nie szukaliśmy zmian. Jednak zmiany dopadły nas same. Najpierw przyszedł kryzys, wszędzie zaczęły się redukcje zatrudnienia, a nasza korporacja zbankrutowała. Oboje zostaliśmy bez pracy – nowej nie mogliśmy znaleźć, a niewielkie oszczędności, które posiadaliśmy szybko się kurczyły… Musieliśmy wyprowadzić się z lokum (luksus samodzielnego mieszkania sporo kosztuje), a że nasz budżet był ograniczony zdecydowaliśmy się na stancję – stwierdziliśmy że łatwiej będzie się dogadać i żyć z właścicielem, niż użerać ze studentami w wynajmowanym pokoju. Wybór padł na cichy, przyzwoicie urządzony pokój, w schludnym, czteropokojowym mieszkaniu. Właściciel – około 55 letni pan - mieszkał sam, i jak mówił chciał sobie dorobić do skromnej pensji. A że bez problemu zgodził się na niski czynsz to się dogadaliśmy. Pan był miły, z początku trochę na dystans, ale szybko się zaprzyjaźnił. Całkiem nieźle się trzymał jak na swoje lata – mała oponka piwna w tym wieku to nic nadzwyczajnego – taki przeciętny facet. Był samotny – nie odwiedzała go żadna kobieta, no i zauważyliśmy ze ogląda pornosy. Nocą na korytarzu słychać było wiadome odgłosy - a więc tak sobie radził. Nam to nie przeszkadzało – byle by się nie czepiał że zalegamy z czynszem – a zalegać zaczęliśmy. Czas mijał, płaciliśmy na raty, ale słabo szło bo pracy nadal nie było. Zaczęliśmy rozmawiać z nim o tym, bo on zaczął naciskać. Balizmy się że nas wyzuci. No i stało się - któregoś dnia Kasia powiedziała mi że pan Leszek (bo tak miał na imię właściciel) zasugerował iż mógłby odbierać zapłatę od niej w naturze, i żeby ona, a najlepiej żebyśmy oboje – bo on nie chce żadnych awantur, ani kłopotów - zastanowili się nad tym. Początkowo zbulwersowałem się – pomyślałem i powiedziałem: nigdy w życiu! Ale po refleksji poczułem jakiś dziwny dreszcz emocji. Kasia nie była taka radykalna – nie mówiła ani tak, ani nie, ale… Facet dał nam termin, czas mijał a my byliśmy pod ścianą… No i stało się. Tego dnia kiedy pierwszy raz miała pójść do jego pokoju byliśmy spięci, nie rozmawialiśmy o tym czekaliśmy na bieg zdarzeń. Przyszedł wieczór i poszła – czekał w drzwiach, gdy przez nie przechodziła chwycił ja za pośladek. Patrzyłem jak ciało mojej kobiety, spowite w letnią sukienkę, ginie głębi jego pokoju – jego, czyli samca, który za chwile pokryje moją Kasię… Nie trwało to długo – choć dla mnie była to wieczność. Chodziłem w kółko, myśli tłukły mi się po głowie – myśli których nie chciałem mieć. Co oni tam robią i jak? Strasznie mnie to podnieciło – tego stanu nie mogłem opanować. Umysł i ciało w napięciu – nie kontrolowałem się wcale i… ulżyłem sobie. Wstydziłem się tej masturbacji, ale już nic nie mogłem z tym zrobić. Minęło jakieś 30 minut – Kasia wróciła. Tzn. słyszałem jak poszła do łazienki, a potem przyszła do mnie. Była dziwnie spokojna, odprężona. Nic nie mówiliśmy, położyliśmy się do łózka z zamiarem pójścia spać. Tylko mi w ogóle spać się nie chciało – wciąż myślałem, jak to robili, jak jej było, czy miała orgazm… Minął jakiś czas i przyszedł termin kolejnej, a potem kolejnej, i kolejnej „raty”… – wszystko odbywało się podobnie jak za pierwszym razem, z tym że czas ich „randek” coraz bardziej się wydłużał. Myśli i czyny moje były te same - strasznie mnie to kręciło, i nie mogłem się doczekać tych kolejnych razów… pragnąłem wręcz żeby następowały. W miedzy czasie współżyliśmy ze sobą – najpierw obawiałem się tych zbliżeń, ale potem były one tak gorące, tak ekscytujące że następowały coraz częściej. A im bliżej „terminów rat”, zwłaszcza po ich spotkaniach, tym było lepiej. Kasia początkowo nie chciała o tym mówić, a ja nie następowałem – zauważyłem jednak że coraz chętniej chodzi na te „wymuszone” przecież „randki”. Najpierw, zdawało mi się że są dla niej obojętne (rutyna, zadanie), ale potem – widziałem to w jej oczach – czułem że coraz bardziej ich pragnie. Czas leciał, ich zbliżenia były coraz częstsze - najpierw pod różnymi pretekstami („no wiecie wszystko drożeje”, „dużo wody poszło”, „przyszły rachunki z gazowni”), a później już bez. I tak to trwało. Aż pewnego razu przyszła do mnie wprost od swego kochanka – nie wzięła prysznica jak zazwyczaj tylko wśliznęła się pod kołdrę i przytuliła do mnie. Byłem tak podniecony że od razu w nią wszedłem – czułem jaka jest śliska, lepka, gorąca. Dużo nie było mi potrzeba – miałem orgazm jakich mało. Ona tez odleciała. Zaczęliśmy rozmawiać. O tym że nie ma co ukrywać że nam się to podoba. O tym jaki to jest układ - ze nie jest taki zły, a na dodatek że tak ożywił nasze życie erotyczne… W końcu też opowiedziała mi jakim pan Leszek jest kochankiem. Same stosunki z nim były krótkie i spuszczał się szybko, nie był też zbyt hojnie przez naturę obdarzony, ale miał porządną erekcję i bardzo obfite wytryski – te Kasie bardzo stymulowały. Lubił też sobie pomacać, pobawić się jej ciałem, wkładać w jej otwory miłości różne przedmioty, i oglądać pornosy gdy robiła mu loda, lub lizała jadra czy odbyt. Oczekiwał współżycia w najbardziej wyuzdanych pozycjach - inspirację czerpał z filmów których miał cała kolekcję, i z której Kasie edukował. Po pewnym czasie – gdy zobaczył że jej się to wszystko coraz bardziej podoba, że jest aktywna i kreatywna w zabawach – zaczęli nawet aranżować gry w których traktował ja jak szmatę lub dziwkę. Kasi bardzo się to podobało, bo ze mną tego wszystkiego nie miała – a już na pewno dla mnie nie była dziwką lecz królewną. Od pierwszego też razu przeżywała orgazmy – bardzo intensywne, jakich wcześniej nie miał. Kręciła ją myśl o tym że jestem obok, wiem i zgadzam się na wszystko i czekam aż wróci do mnie. Tylko nie wiedziała jak zareaguję – więc milczała, a tak bardzo chciała się swoją rozkoszą ze mną podzielić… Po tych wyznaniach rznęliśmy się jak króliki do rana. Ustaliliśmy też że omówimy nowe zasady gry z naszym panem Leszkiem – zajęła się tym Kasia. Odtąd mógł korzystać z mojej pani kiedy tylko, i jak chciał, bez żadnego owijania w bawełnę i udawania – miała być jego kobietą. Ona też miała prawo do jego ciała kiedy tylko zapragnęła – miał być jej ogierem, samcem który ją ujeżdża. A ja… a ja miałem być rogaczem, który na wszystko się zgadza. Facet już wcześniej widział chyba co się święci – jaki jest nasz stosunek do tej całej sytuacji bo bez oporu, a nawet z entuzjazmem się zgodził. Umowę przypieczętowaliśmy winem – dla rozluźnienia atmosfery - i pierwszą naszą wspólną zabawą. Facet zerznął moja Kasie na moich oczach. Nie był subtelny – po prostu, w pewnym momencie wziął ją za włosy i tak „zachęcił” do robienia sobie loda. Kasia była szczęśliwa – naprawdę lubiła być tak traktowana! - szalała ustami na jego pale, ja patrzyłem jak urzeczony. Na efekty tego szaleństwa długo nie musieliśmy czekać. Ładunek jąder Leszka wypełnił usta mojej dziewczyny – ta wszystko przełknęła, a potem… pocałowała mnie namiętnie w usta. Wypiliśmy jeszcze po kolejnej lampce, śmialiśmy się i żartowaliśmy. Kasia wzięła jego członek w dłoń i sprawnie przywróciła mu życie. – „Teraz zróbmy jak ja chcę” – rzekła. Zsunęła sukienkę, ściągnęła majtki, i wypięła się swym krągłym tyłeczkiem do Leszka - dłońmi opierając się o moje kolana. Spojrzała mi głęboko w oczy i tak patrzyła w czasie gdy on brał ja od tyłu. Widziałem jego łapy na jej piersią, słyszałem uderzenia jego podbrzusza o jej pośladki… I te błyszczące oczy wpatrzone w moje, i oddech rżniętej kobiety – mojej kobiety, branej przez innego samca – na mojej twarzy… BEZCENNE! Facet skończył – dobił jeszcze kilka razy gdy Kaśka opadła na moje uda z jękiem rozkoszy utkwionym w gardle… Była spocona, tak bardzo pachniały jej włosy, ciało… Zacząłem ją całować po nagich plecach, lizać je – równocześnie ręką sięgnąłem do jej krocza. Było gorące i takie wilgotne, lepkie. Kasia wzdrygnęła się – spojrzała pytająco na Leszka. Ten siedział już wygodnie z kolejną lampką wina w dłoni i patrzył na nas – zrozumiał pytanie i odrzekł: -„Kasiu, Ty teraz tu rządzisz – jeśli masz ochotę to zrób to z nim. Jeśli pytasz o moje zdanie, to ja w sumie chętnie popatrzę – zawsze lubiłem pornole, a nigdy nie widziałem akcji na żywo”. Mojej pani nie trzeba było powtarzać – słowa Leszka skwitowała z nieukrywanym entuzjazmem, ale i przewrotnością : – „Mam ochotę na trzeci orgazm i chętnie skorzystam z mojego rogacza”. Położyła się na podłodze mówiąc: -„Wskakuj! Wiem jak lubisz się ślizgać w sokach prawdziwego samca. Korzystaj puki mam ochotę, bo nie zawsze tak będzie.” - „Słuchaj swojej pani, słuchaj” – rzekł Leszek – „nie zawsze tak będzie. Ja też mam kilka swoich pomysłów na twoją rolę i zadania w naszym związku. A teraz, no już – bierz się do roboty”. Nie trzeba mi było tego powtarzać – rzuciłem się na ciało Kasi. Wszedłem w nią jak w masło i posuwałem bez wytchnienia. Wytrysk było obfity i zalał wnętrze mojej pani dopełniając je do granic możliwości… - „Teraz szybko minie wyliż!” – krzyknęła Kaśka – „Zaraz będę miała!” Nie zastanawiałem się ani chwili – moje usta spoczęły na jej wzgórku łonowym, zaczęły składać pocałunki na jej nabrzmiałych wargach sromowych, zaczęły ssać gorącą łechtaczkę…. Język penetrował wrzące wnętrze i wybierał najsmakowitszy nektar świata. Łapczywie przełykałem porcje soków Kasi, nasienia Leszka, oraz własnej spermy… Spazmy orgazmu czyszczonej przeze mnie kobiety zaczęły wypychać kolejne, i kolejne porcje tego cudownego płynu z jej wnętrza. Wyła i wiła się, a ja bez pamięci lizałem… - „O, tak, podoba mi się. Już mam na ciebie ochotę moja słodka” – rzekł Leszek – „A ty sprzątaj, sprzątaj dokładnie” – zwrócił się do mnie, i z uśmiechem dodał – „ja nie lubię babrać się w błocie”… Ta noc była długo i wiele nas nauczyła. Ale to był dopiero początek naszej przygody cuckold na serio… Bo działo się wiele, wciąż więcej i więcej, ale o tym innym razem C.D.N Good Night, and Good Luck Martin Eden
cuckoldowa historia cz. 1
Byliśmy parą 32 latków. Nasz związek trwał już kilka dobrych lat – poznaliśmy się jeszcze na studiach, a potem prowadziliśmy wspólny biznes – tzn. pracowaliśmy jako przedstawiciele handlowi dla dużej korporacji. Kokosów z tego nie było, ale nam wystarczało. Nie mieliśmy dzieci, kredytów… –byliśmy wolni. Mieszkaliśmy w wynajmowanych mieszkaniach i nie przejmowaliśmy się przyszłością. Ogólnie było nam dobrze ze sobą – może popadliśmy trochę w rutynę, ale przyzwyczailiśmy się do siebie i nie szukaliśmy zmian. Jednak zmiany dopadły nas same. Najpierw przyszedł kryzys, wszędzie zaczęły się redukcje zatrudnienia, a nasza korporacja zbankrutowała. Oboje zostaliśmy bez pracy – nowej nie mogliśmy znaleźć, a niewielkie oszczędności, które posiadaliśmy szybko się kurczyły… Musieliśmy wyprowadzić się z lokum (luksus samodzielnego mieszkania sporo kosztuje), a że nasz budżet był ograniczony zdecydowaliśmy się na stancję – stwierdziliśmy że łatwiej będzie się dogadać i żyć z właścicielem, niż użerać ze studentami w wynajmowanym pokoju. Wybór padł na cichy, przyzwoicie urządzony pokój, w schludnym, czteropokojowym mieszkaniu. Właściciel – około 55 letni pan - mieszkał sam, i jak mówił chciał sobie dorobić do skromnej pensji. A że bez problemu zgodził się na niski czynsz to się dogadaliśmy. Pan był miły, z początku trochę na dystans, ale szybko się zaprzyjaźnił. Całkiem nieźle się trzymał jak na swoje lata – mała oponka piwna w tym wieku to nic nadzwyczajnego – taki przeciętny facet. Był samotny – nie odwiedzała go żadna kobieta, no i zauważyliśmy ze ogląda pornosy. Nocą na korytarzu słychać było wiadome odgłosy - a więc tak sobie radził. Nam to nie przeszkadzało – byle by się nie czepiał że zalegamy z czynszem – a zalegać zaczęliśmy. Czas mijał, płaciliśmy na raty, ale słabo szło bo pracy nadal nie było. Zaczęliśmy rozmawiać z nim o tym, bo on zaczął naciskać. Balizmy się że nas wyzuci. No i stało się - któregoś dnia Kasia powiedziała mi że pan Leszek (bo tak miał na imię właściciel) zasugerował iż mógłby odbierać zapłatę od niej w naturze, i żeby ona, a najlepiej żebyśmy oboje – bo on nie chce żadnych awantur, ani kłopotów - zastanowili się nad tym. Początkowo zbulwersowałem się – pomyślałem i powiedziałem: nigdy w życiu! Ale po refleksji poczułem jakiś dziwny dreszcz emocji. Kasia nie była taka radykalna – nie mówiła ani tak, ani nie, ale… Facet dał nam termin, czas mijał a my byliśmy pod ścianą… No i stało się. Tego dnia kiedy pierwszy raz miała pójść do jego pokoju byliśmy spięci, nie rozmawialiśmy o tym czekaliśmy na bieg zdarzeń. Przyszedł wieczór i poszła – czekał w drzwiach, gdy przez nie przechodziła chwycił ja za pośladek. Patrzyłem jak ciało mojej kobiety, spowite w letnią sukienkę, ginie głębi jego pokoju – jego, czyli samca, który za chwile pokryje moją Kasię… Nie trwało to długo – choć dla mnie była to wieczność. Chodziłem w kółko, myśli tłukły mi się po głowie – myśli których nie chciałem mieć. Co oni tam robią i jak? Strasznie mnie to podnieciło – tego stanu nie mogłem opanować. Umysł i ciało w napięciu – nie kontrolowałem się wcale i… ulżyłem sobie. Wstydziłem się tej masturbacji, ale już nic nie mogłem z tym zrobić. Minęło jakieś 30 minut – Kasia wróciła. Tzn. słyszałem jak poszła do łazienki, a potem przyszła do mnie. Była dziwnie spokojna, odprężona. Nic nie mówiliśmy, położyliśmy się do łózka z zamiarem pójścia spać. Tylko mi w ogóle spać się nie chciało – wciąż myślałem, jak to robili, jak jej było, czy miała orgazm… Minął jakiś czas i przyszedł termin kolejnej, a potem kolejnej, i kolejnej „raty”… – wszystko odbywało się podobnie jak za pierwszym razem, z tym że czas ich „randek” coraz bardziej się wydłużał. Myśli i czyny moje były te same - strasznie mnie to kręciło, i nie mogłem się doczekać tych kolejnych razów… pragnąłem wręcz żeby następowały. W miedzy czasie współżyliśmy ze sobą – najpierw obawiałem się tych zbliżeń, ale potem były one tak gorące, tak ekscytujące że następowały coraz częściej. A im bliżej „terminów rat”, zwłaszcza po ich spotkaniach, tym było lepiej. Kasia początkowo nie chciała o tym mówić, a ja nie następowałem – zauważyłem jednak że coraz chętniej chodzi na te „wymuszone” przecież „randki”. Najpierw, zdawało mi się że są dla niej obojętne (rutyna, zadanie), ale potem – widziałem to w jej oczach – czułem że coraz bardziej ich pragnie. Czas leciał, ich zbliżenia były coraz częstsze - najpierw pod różnymi pretekstami („no wiecie wszystko drożeje”, „dużo wody poszło”, „przyszły rachunki z gazowni”), a później już bez. I tak to trwało. Aż pewnego razu przyszła do mnie wprost od swego kochanka – nie wzięła prysznica jak zazwyczaj tylko wśliznęła się pod kołdrę i przytuliła do mnie. Byłem tak podniecony że od razu w nią wszedłem – czułem jaka jest śliska, lepka, gorąca. Dużo nie było mi potrzeba – miałem orgazm jakich mało. Ona tez odleciała. Zaczęliśmy rozmawiać. O tym że nie ma co ukrywać że nam się to podoba. O tym jaki to jest układ - ze nie jest taki zły, a na dodatek że tak ożywił nasze życie erotyczne… W końcu też opowiedziała mi jakim pan Leszek jest kochankiem. Same stosunki z nim były krótkie i spuszczał się szybko, nie był też zbyt hojnie przez naturę obdarzony, ale miał porządną erekcję i bardzo obfite wytryski – te Kasie bardzo stymulowały. Lubił też sobie pomacać, pobawić się jej ciałem, wkładać w jej otwory miłości różne przedmioty, i oglądać pornosy gdy robiła mu loda, lub lizała jadra czy odbyt. Oczekiwał współżycia w najbardziej wyuzdanych pozycjach - inspirację czerpał z filmów których miał cała kolekcję, i z której Kasie edukował. Po pewnym czasie – gdy zobaczył że jej się to wszystko coraz bardziej podoba, że jest aktywna i kreatywna w zabawach – zaczęli nawet aranżować gry w których traktował ja jak szmatę lub dziwkę. Kasi bardzo się to podobało, bo ze mną tego wszystkiego nie miała – a już na pewno dla mnie nie była dziwką lecz królewną. Od pierwszego też razu przeżywała orgazmy – bardzo intensywne, jakich wcześniej nie miał. Kręciła ją myśl o tym że jestem obok, wiem i zgadzam się na wszystko i czekam aż wróci do mnie. Tylko nie wiedziała jak zareaguję – więc milczała, a tak bardzo chciała się swoją rozkoszą ze mną podzielić… Po tych wyznaniach rznęliśmy się jak króliki do rana. Ustaliliśmy też że omówimy nowe zasady gry z naszym panem Leszkiem – zajęła się tym Kasia. Odtąd mógł korzystać z mojej pani kiedy tylko, i jak chciał, bez żadnego owijania w bawełnę i udawania – miała być jego kobietą. Ona też miała prawo do jego ciała kiedy tylko zapragnęła – miał być jej ogierem, samcem który ją ujeżdża. A ja… a ja miałem być rogaczem, który na wszystko się zgadza. Facet już wcześniej widział chyba co się święci – jaki jest nasz stosunek do tej całej sytuacji bo bez oporu, a nawet z entuzjazmem się zgodził. Umowę przypieczętowaliśmy winem – dla rozluźnienia atmosfery - i pierwszą naszą wspólną zabawą. Facet zerznął moja Kasie na moich oczach. Nie był subtelny – po prostu, w pewnym momencie wziął ją za włosy i tak „zachęcił” do robienia sobie loda. Kasia była szczęśliwa – naprawdę lubiła być tak traktowana! - szalała ustami na jego pale, ja patrzyłem jak urzeczony. Na efekty tego szaleństwa długo nie musieliśmy czekać. Ładunek jąder Leszka wypełnił usta mojej dziewczyny – ta wszystko przełknęła, a potem… pocałowała mnie namiętnie w usta. Wypiliśmy jeszcze po kolejnej lampce, śmialiśmy się i żartowaliśmy. Kasia wzięła jego członek w dłoń i sprawnie przywróciła mu życie. – „Teraz zróbmy jak ja chcę” – rzekła. Zsunęła sukienkę, ściągnęła majtki, i wypięła się swym krągłym tyłeczkiem do Leszka - dłońmi opierając się o moje kolana. Spojrzała mi głęboko w oczy i tak patrzyła w czasie gdy on brał ja od tyłu. Widziałem jego łapy na jej piersią, słyszałem uderzenia jego podbrzusza o jej pośladki… I te błyszczące oczy wpatrzone w moje, i oddech rżniętej kobiety – mojej kobiety, branej przez innego samca – na mojej twarzy… BEZCENNE! Facet skończył – dobił jeszcze kilka razy gdy Kaśka opadła na moje uda z jękiem rozkoszy utkwionym w gardle… Była spocona, tak bardzo pachniały jej włosy, ciało… Zacząłem ją całować po nagich plecach, lizać je – równocześnie ręką sięgnąłem do jej krocza. Było gorące i takie wilgotne, lepkie. Kasia wzdrygnęła się – spojrzała pytająco na Leszka. Ten siedział już wygodnie z kolejną lampką wina w dłoni i patrzył na nas – zrozumiał pytanie i odrzekł: -„Kasiu, Ty teraz tu rządzisz – jeśli masz ochotę to zrób to z nim. Jeśli pytasz o moje zdanie, to ja w sumie chętnie popatrzę – zawsze lubiłem pornole, a nigdy nie widziałem akcji na żywo”. Mojej pani nie trzeba było powtarzać – słowa Leszka skwitowała z nieukrywanym entuzjazmem, ale i przewrotnością : – „Mam ochotę na trzeci orgazm i chętnie skorzystam z mojego rogacza”. Położyła się na podłodze mówiąc: -„Wskakuj! Wiem jak lubisz się ślizgać w sokach prawdziwego samca. Korzystaj puki mam ochotę, bo nie zawsze tak będzie.” - „Słuchaj swojej pani, słuchaj” – rzekł Leszek – „nie zawsze tak będzie. Ja też mam kilka swoich pomysłów na twoją rolę i zadania w naszym związku. A teraz, no już – bierz się do roboty”. Nie trzeba mi było tego powtarzać – rzuciłem się na ciało Kasi. Wszedłem w nią jak w masło i posuwałem bez wytchnienia. Wytrysk było obfity i zalał wnętrze mojej pani dopełniając je do granic możliwości… - „Teraz szybko minie wyliż!” – krzyknęła Kaśka – „Zaraz będę miała!” Nie zastanawiałem się ani chwili – moje usta spoczęły na jej wzgórku łonowym, zaczęły składać pocałunki na jej nabrzmiałych wargach sromowych, zaczęły ssać gorącą łechtaczkę…. Język penetrował wrzące wnętrze i wybierał najsmakowitszy nektar świata. Łapczywie przełykałem porcje soków Kasi, nasienia Leszka, oraz własnej spermy… Spazmy orgazmu czyszczonej przeze mnie kobiety zaczęły wypychać kolejne, i kolejne porcje tego cudownego płynu z jej wnętrza. Wyła i wiła się, a ja bez pamięci lizałem… - „O, tak, podoba mi się. Już mam na ciebie ochotę moja słodka” – rzekł Leszek – „A ty sprzątaj, sprzątaj dokładnie” – zwrócił się do mnie, i z uśmiechem dodał – „ja nie lubię babrać się w błocie”… Ta noc była długo i wiele nas nauczyła. Ale to był dopiero początek naszej przygody cuckold na serio… Bo działo się wiele, wciąż więcej i więcej, ale o tym innym razem C.D.N Good Night, and Good Luck Martin Eden
Skomentuj