W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Lewe burdizoo

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • arekrak
    Świętoszek
    • May 2021
    • 2

    Lewe burdizoo

    [Nie wiem jak sklasyfikować to opowiadanie. Zawiera jakieś delikatne elementy ballbusting, ale wg mnie nie jest w żadnym wypadku brutalne.]
    ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


    Nazywam się Aleksandra Krawiec. Pamiętam, że wszystko zaczęło się całkiem niewinnie. Tomasz, mój mąż, chyba lubił fantazje o kastracji. Ilekroć poruszane były tematy zdrady - hipotetyczne oczywiście mam nadzieję, tylekroć ja oznajmiałam, że jak mnie zdradzi to obetnę mu jajka. Hipotetycznie. Ale co najciekawsze, on wtedy zawsze się na mnie nakręcał. Koniec końców potrafił mnie szybko udobruchać a nawet rozbudzić. I chociaż mnie ta forma kary w ogóle nie podniecała, to zdarzało mi się celowo podrzucić temat, żeby zachęcić go do adoracji mojej osoby. Kiedyś leżeliśmy z mężem nago po seksie. Ja już wstawałam a Tomek jeszcze odpoczywał. Jako, iż było już "po" to bardziej dla żartu wzięłam leżące akurat nożyczki, drugą ręką chwyciłam jego jajcorki, równocześnie przykładając nożyczki zagroziłam, że odcinam. Ku mojemu zdziwieniu bardzo się to opłaciło. Bo Tomkowy fiut zameldował się w wzwodzie momentalnie. Chwila głębokiego spojrzenia sobie głęboko w oczy, po czym z pasją "rzucił" mnie z powrotem na łóżko. Chwycił mnie od tyłu za biodra i po męsku przyciągnął, aplikując swojego drągala w moją rozbudzoną jeszcze cipkę. Niespodziewana druga runda była naprawdę cudowna.
    Zapewne to zdarzenie było powodem, że Tomuś zapragnął wprowadzenia na stałe elementu gry aktorskiej do naszej sypialni. Chociaż ja wolałabym być tą uległa, to jednak przypadła mi rola kastratorki. Tak oto mój mój mąż, zakupił na aliexpresie kleszcze zwane burdizzo. Upewnił się, że szczelina w środku jest wystarczająca, żebym nie zrobiła mu nimi krzywdy i już mogłam zostać panią jego męskości.

    # # #

    Olka na ten wieczór wybrała eleganckie czarne body z długimi rękawami. Dzięki kilkunastom zabiegom laserowej depilacja okolic bikini, mogła pozwolić sobie body mocno zwężone w kroczu. Ledwie osłaniające całkowicie wydepilowaną muszelkę. Lubiła je zakładać na domówki w gronie bliskich znajomych. Tym razem założyła je do sypialni. Do tego wysokie kozaczki i rękawiczki. Miała jeszcze inne pomysły, ale odłożyła je na ewentualną kolejną rundkę lub na przyszłość. Teraz jako agentka przysłana przez zdradzoną żonę, rozkazała rozebrać się Tomkowi do naga i położyć posłusznie na łóżku. Sama zaś wyjęła burdizzo, złapała w nie klejnoty chłopaka i kokieteryjnie spoglądając na niego zacisnęła kleszcze.

    - Ała - Tomek krzyknął przerażony.
    Ola Natychmiast otworzyła burdizzo
    - Chyba nie za mocno? Poczułam tylko lekki opór.
    - Tak! Boli! Chyba mi drętwieją, czuję tylko ból tam gdzie ścisnęłaś. Boże! A jak mi je uszkodziłaś? - Tomek sprawiał wrażenie bardziej przerażonego niż cierpiącego
    - To jedźmy szybko na pogotowie. Ubieraj się! - Ola próbowała wysondować powagę sytuacji.
    - Zgłupiałaś? Nigdzie nie jadę. Co ja im niby powiem? Wyśmieją a nic nie zrobią.
    - Tomciu, to już nie chcesz być facetem? Jak naczynka są rzeczywiście zmiażdżone to będzie niedokrwienie. Więc jajka ci obumrą i odpadną. Zostaniesz z samym siusiakiem, który ci już więcej nie stanie. Wiesz co będzie jak staniesz się eunuchem? - kontynuowała Olka - Będę musiała sprowadzać obcych fagasów na seksy. - Ola uśmiechnęła się - w sumie to jestem gotowa na to poświęcenie.
    Tomek ubrał się w ekspresowym tempie:
    - Ale na pogotowiu to Ty wszystko będziesz mówić!
    Po 20 minutach byli na SORze.
    Obawy Tomka okazały się niepotrzebne, na pogotowiu zostali obsłużeni profesjonalnie, bez żadnych śmieszków. Ale też bez żadnych efektów.
    - Chirurg przyjdzie za około 3 godziny. Proszę czekać pod gabinetem - usłyszeli w okienku.
    Niestety taki czas wydawał się zbyt długi jak na zagrożenie niedokrwieniem.
    - A przepraszam - Ola miała plan B - Czy wie pani czy doktor Paulina Szmyd ma może dzisiaj dyżur?
    - Nie wiem - rzuciła natychmiast dyspozytorka
    Ola wspomniała w myślach dziewczynę poznaną na wieczorze panieńskim wspólnej koleżanki. Niska brunetka o szczupłej figurze, ze zgrabnym tyłeczkiem, którego nie wstydziła się podkreślać obcisłą sukienką. W zasadzie pewnie niczego się wstydziła. Olka zapamiętała ją jako najbardziej imprezową uczestniczkę tamtego wieczoru. Tak. Pociąg do alkoholu plus niedająca się ukryć bezczelność oraz nieliczenie się ze zdaniem innych to cechy których nie powodziłby się żaden chirurg. Widocznie nadrabiała nimi skąpą jak na chirurga budową ciała.
    Była jedyną sensowną nadzieją w tej sytuacji. Tak. Mimo późnej pory zadzwoni do Izy zdobyć jakiś kontakt do pani lekarz.

    "Paulina jest na dyżurze. Przyjdzie do was" - Ola z radością przeczytała smsa. Podczas rozmowy Iza sama zaproponowała, że porozmawia z lekarką i poprosi o pomoc dla znajomych.


    - Dzień dobry! Pan Madycki? - zapytała Paulina, czytając równocześnie kartę przyjęcia. - Zapraszam! Proszę się rozebrać i usiąść - wskazała kozetkę. - Co to się panu stało?
    - Bawiliśmy się z żoną burdizzo...tzn takimi kleszczami... one są jakby... - Tomek próbował przedstawić sprawę, równocześnie nieśmiało zdejmując slipy.
    - Tak wiem co to jest. Nie musi pan tłumaczyć. I żona zacisnęła panu ten kleszcze na jądrach, tak jak to się robi zwierzętom podczas kastracji?
    - Tak. Chyba jakieś lewe było, bo coś poszło nie tak i bardzo boli. - Tomek wypowiadał się niezbyt składnie.
    - Dobrze - powiedziała. Równocześnie lustrując przyrodzenie pacjenta. - To proszę się położyć, nogi w rozkroku, uniesione do góry. I niech je pan sobie przytrzyma pod kolanami. - lekarka zabrała się za badanie klejnotów. Szybko stwierdziła, że bez znieczulenia chory nie będzie współpracował. Co już na wstępie zraziło ją do niego. W chwili przerwy wyszła na korytarz, żeby zawołać Olę. Tak się jednak złożyło, że małżonka pacjenta przebywała akurat w toalecie. Nieświadoma tego, że jej zeznania są teraz kluczowe, relacjonowała wyrwanej ze snu Izabeli przebieg wieczornych zdarzeń.
    - Hmm, to pańska żona gdzieś wybyła. Zostawiła wszystko w moich rękach - pomyślała głośno.
    Ponieważ znieczulenie zaczęło działać, to mogła wreszcie wykonać badanie USG.
    - Dobrze. - przywołała pielęgniarkę - proszę tak napisać:
    Całkowite przerwanie naczyń krwionośnych oraz nasieniowodów. Niedokrwienie jąder połączone z martwicą. Zalecana orchidektomia obustronna.
    Paulina zwróciła się teraz do Tomka czekającego wyjaśnień tych niezrozumiałych medycznych terminów.
    - Panie Madycki, potrzebna jest szybko operacja. Proszę podpisać zgodę na zabieg. Wykonam go tutaj, bo nie jest zbyt skomplikowany. Podamy panu podtlenek azotu, oraz jeszcze dodatkowe znieczulenie miejscowe.
    - Ale co to za zabieg? Czy moje jądra wrócą do pełnej sprawności?
    - No raczej spełnię pana fantazję o kastracji i je obetnę - oznajmiła pełna uśmiechu.
    - Ale nie da się nic z nimi zrobić? - Tomasz rozpaczliwie próbował odwrócić bieg dalszych zdarzeń.

    - Hmm, muszę otworzyć worek mosznowy i dokładnie sprawdzić stan naczyń krwionośnych. Nie mogę nic obiecać. Ale rozumiem, że nie chce pan jednak zostać dziewczynką?
    - Wolałbym, ciągle mieć jądra - podsumował zrezygnowany.
    Paulinie przeszło co prawda przez myśl, że może Aleksandra nie chciała zrobić krzywdy swojemu mężowi. Najwyżej wszystko odkręci po rozmowie z nią. W przeciwieństwie do naszej bohaterki, Pauline podniecało dominowanie nad mężczyznami. Możliwość pozbawienia męskości faceta bądź co bądź znajomej spowodowało, że majteczki lekarki zrobiły się mocno wilgotne. Spoglądając ciągle na zbyt małego w jej ocenie penisa Tomka oraz zastanawiając się czemu jego żona nie zaczekała pod drzwiami tylko gdzieś pojechała, podjęła decyzję.

    - Ok, postaram się naprawić usterkę, którą pańska żona uczyniła - zakończyła tajemniczo.


    * * *

    Ola zgodnie z telefoniczną namową mamy była w trakcie odmawiania litanii do św Józefa w intencji pomyślnej operacji i odratowaniu męskości męża.

    - Pani Madycka? - zawołała pielęgniarka z bocznego korytarza
    - Tak, słucham - odpowiedziała wystraszona Olka
    - Proszę tutaj za mną
    Obeszły korytarzem dookoła zespół gabinetów zabiegowych. - Już po wszystkim dodała z uśmiechem - Niech pani tu wejdzie
    W sali za drzwiami czekała Paulina.
    - No cześć kochana! - krzyknęła radośnie lekarka.
    - Cześć Paula...
    - Nie wiedziałam, że z Ciebie taka kastratorka! No pamiętałam jak się odgrażałyśmy, że wszystkim dupkom jaja poobcinamy. Ale jednak nie spodziewałam się tego po tobie! I po starej znajomości zajęłam się wszystkim i naprawiłam całkiem twojego chłopa. - Kontynuowała uradowana.
    - Dzięki! Normalnie nie wiem jak to się stało. - odpowiedziała zmieszana
    - No to już ci mówię. To burdizzo było jakieś lewe. Tzn takie typowe do zabaw w sypialni. Owszem trochę zgniotło naczynka, ale nic by z tego nie było. - tłumaczyła. Wiem, że wolałabyś sama uciąć,.. ale to nie w szpitalu. Sorry.

    - Aha - Olce zabrakło słów
    - To wiesz, w papierach jest jak trzeba. Twój mąż też jest przekonany, że nie dało się ich uratować. Możliwe, że przez pewien czas będzie żałował tej zabawy. Ale potem przywyknie. Jeszcze sam się z tego będzie kiedyś śmiał. I słuchaj, jajka jak ucięłam to ich nie wyrzucałam, tutaj masz w słoiczku. Pamiętaj, żeby je umyć z krwi i zalać formaliną. Wszystkie laski tak zostawiają sobie na pamiątkę. Jak będziecie wracać tylnym wyjściem to daj dziesiątkę panu Staszkowi, temu ochroniarzowi starszemu, to on ci wyniesie litrowy pojemnik formaldehydu, już mu Kaśka o tym powiedziała.

    A twój wałaszek leży tutaj. Jest trochę nietomny po lekach. W zasadzie to powiedziałam mu tylko, że zabieg się udał i będzie wszystko dobrze. To już tam sama wiesz, pochwal go że był dzielny, że jesteś z niego dumna i że kupisz mu coś co tam lubi. To ja spadam na oddział, bo aż mnie nosi. Leży tam taki jeden młody podobno świetnie obdarzony. A, w ramach podziękowań to musisz mnie kiedyś wziąć na miasto, żeby się zabawić. Pa! - rzuciła na odchodne.
    0statnio edytowany przez arekrak; 02-08-21, 08:59. Powód: corrections
Working...