Ja na razie wyczytałem ze wiekszosc z was uważa komunie za samo zło i nie chce w niej uczestniczyć.
Moje zdanie pokrywa się ze zdaniem wiekszosci tylko opisze jak wygladało to u mnie
Strój - alba - mnóstwo rodziców jęczało że "co to ma być". zrobili rodzice głosowanie - i została alba moim zdaniem dobrze. Dziecko szybko rośnie, mało kto ma zaraz następne dziecko do komunii wiec garnitury czy sukienki to jednorazowy wydatek (podobnie jak nigdy w życiu nie zrozumiem kupowania drogich garniturów i butów dla zmarłych i chowanie potem ich tak).
Przygotowania - 2 miesiące przed. Głównie to było tylko co gdzie kiedy jak.
Samo przeżycie? Stres, denerwowanie się żeby nie zostać wyśmianym jak poplączę słówka i wszystko na sztywno, momentami się wyłączałem z tego co mówił ksiądz.
Powrót do domu (tak w domu była komunia i była to ostania impreza jaka była w domu), to najpierw obowiązkowe obfotografowanie sie ze wszystkimi. A mnie sie chciał o po prostu coś zjeść.
Później to prezenty- nie chciałem ich rozpakowywać bo wiedziałem ze nie znikną i byłem przymuszony do tego by usiąść i rozpakować prezenty.
Pamiętam tez ze dostałem rower. Średnio byłem zadowolony bo miałem juz rower stary ale jeżdżący. i przez kilka lat leżał na strychu nietykany ale jak sie potem okazało tower był o tyle tandetny że co i rusz asie wszystko psuło. Pamiątka jak nic, wywaliłem go na złom. Medaliki? a cholera wie gdzie są, muszę je znaleźć i zrobić to samo co mój kolega - sprzedał je w skupie złota i zamienił na nowy komputer bo nie miał na czym pracy licencjackiej pisać.
Jako że w pewnym momencie na imprezie rodzinnej stałem sie dodatkiem a matka i babcia były cały czas w kuchni gotując dla zgrai gości to po prostu sobie poszedłem bo nie dało sie wytrzymać. Całe szczęście że mogłem sie wreszcie przebrać z alby która była niewygodna w znaczeniu dziecka ze nie można oprzeć sie podbiec czy tez wygodnie schylić. Matka była zła że poszedłem sie bawic tam gdzie zawsze (w takim domku samodzielnie zbudowanym) zamiast być na imprezie komunijnej. Ale co ja tam miałem robić? opychać sie i słuchać swoich dziadków których każdy prawił kazania o prawda ch życiowych?
Do bierzmowania nie przystąpiłem bo wiem ze mi nie będzie potrzebne.
Równie z podczepiając pod komunie święta podłącze ślub i wesele. Tu już "zastaw sie a postaw" sięga zenitu. 85 000zł na ślub? a Potem mieszkając w jednym pokoju z rodzicami i spłaca kredyty na slub. ludzie nie myślą.
Co do sprawy religii od małego - każda religia jest tak skonstruowana by wraz z genami przekazać tez wiarę. Czemu? juz zapewne starożytni zorientowali sie że religia to jedno wielkie opowiadanie które ma pomagać ludziom słabym. mnie to żal ludzi starszych którzy uważają te wszystkie religijne obrządki za coś jedynego w swoim rodzaju i zmuszają innych do uczestnictwa. Nie rozumieją już wiec klepia na gorąco.
ja ma np ten problem że gdybym nie pojawił sie u swojej babci na wigili, Wielkanocy czy podobnych to nawet nie wiecie co by się stało. Przez różne konfiguracje rodzinne został bym wywalony z rodziny. Przyznanie się do niewierzenia równało by się ze śmiercią społeczna (traktowanie jak śmiecia).
Religia robi z ludzi bezmózgie yetii, nie ma przypadku który by nie dał się tak opisać.
Poza tym dlaczego stało podstarzałych dziadków siedzi w Watykanie i nagle mówi ze coś jest dobre a coś nagle już złe (prezerwatywy i inne sprawy np postu w czasie wigilii). Na podstawie Biblii? Biblia to świetna literatura fantastyczna która została napisana tak by była jak najbardziej wiarygodna.
Moje zdanie pokrywa się ze zdaniem wiekszosci tylko opisze jak wygladało to u mnie
Strój - alba - mnóstwo rodziców jęczało że "co to ma być". zrobili rodzice głosowanie - i została alba moim zdaniem dobrze. Dziecko szybko rośnie, mało kto ma zaraz następne dziecko do komunii wiec garnitury czy sukienki to jednorazowy wydatek (podobnie jak nigdy w życiu nie zrozumiem kupowania drogich garniturów i butów dla zmarłych i chowanie potem ich tak).
Przygotowania - 2 miesiące przed. Głównie to było tylko co gdzie kiedy jak.
Samo przeżycie? Stres, denerwowanie się żeby nie zostać wyśmianym jak poplączę słówka i wszystko na sztywno, momentami się wyłączałem z tego co mówił ksiądz.
Powrót do domu (tak w domu była komunia i była to ostania impreza jaka była w domu), to najpierw obowiązkowe obfotografowanie sie ze wszystkimi. A mnie sie chciał o po prostu coś zjeść.
Później to prezenty- nie chciałem ich rozpakowywać bo wiedziałem ze nie znikną i byłem przymuszony do tego by usiąść i rozpakować prezenty.
Pamiętam tez ze dostałem rower. Średnio byłem zadowolony bo miałem juz rower stary ale jeżdżący. i przez kilka lat leżał na strychu nietykany ale jak sie potem okazało tower był o tyle tandetny że co i rusz asie wszystko psuło. Pamiątka jak nic, wywaliłem go na złom. Medaliki? a cholera wie gdzie są, muszę je znaleźć i zrobić to samo co mój kolega - sprzedał je w skupie złota i zamienił na nowy komputer bo nie miał na czym pracy licencjackiej pisać.
Jako że w pewnym momencie na imprezie rodzinnej stałem sie dodatkiem a matka i babcia były cały czas w kuchni gotując dla zgrai gości to po prostu sobie poszedłem bo nie dało sie wytrzymać. Całe szczęście że mogłem sie wreszcie przebrać z alby która była niewygodna w znaczeniu dziecka ze nie można oprzeć sie podbiec czy tez wygodnie schylić. Matka była zła że poszedłem sie bawic tam gdzie zawsze (w takim domku samodzielnie zbudowanym) zamiast być na imprezie komunijnej. Ale co ja tam miałem robić? opychać sie i słuchać swoich dziadków których każdy prawił kazania o prawda ch życiowych?
Do bierzmowania nie przystąpiłem bo wiem ze mi nie będzie potrzebne.
Równie z podczepiając pod komunie święta podłącze ślub i wesele. Tu już "zastaw sie a postaw" sięga zenitu. 85 000zł na ślub? a Potem mieszkając w jednym pokoju z rodzicami i spłaca kredyty na slub. ludzie nie myślą.
Co do sprawy religii od małego - każda religia jest tak skonstruowana by wraz z genami przekazać tez wiarę. Czemu? juz zapewne starożytni zorientowali sie że religia to jedno wielkie opowiadanie które ma pomagać ludziom słabym. mnie to żal ludzi starszych którzy uważają te wszystkie religijne obrządki za coś jedynego w swoim rodzaju i zmuszają innych do uczestnictwa. Nie rozumieją już wiec klepia na gorąco.
ja ma np ten problem że gdybym nie pojawił sie u swojej babci na wigili, Wielkanocy czy podobnych to nawet nie wiecie co by się stało. Przez różne konfiguracje rodzinne został bym wywalony z rodziny. Przyznanie się do niewierzenia równało by się ze śmiercią społeczna (traktowanie jak śmiecia).
Religia robi z ludzi bezmózgie yetii, nie ma przypadku który by nie dał się tak opisać.
Poza tym dlaczego stało podstarzałych dziadków siedzi w Watykanie i nagle mówi ze coś jest dobre a coś nagle już złe (prezerwatywy i inne sprawy np postu w czasie wigilii). Na podstawie Biblii? Biblia to świetna literatura fantastyczna która została napisana tak by była jak najbardziej wiarygodna.
Skomentuj