W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Poziom nauczania i nauczycieli w polskich szkołach

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Eris
    Perwers
    • Feb 2009
    • 851

    Poziom nauczania i nauczycieli w polskich szkołach

    Z moich obserwacji wynika, ze generalnie studenci sa nieaktywni, bo maja w dupie albo sie boja i plec ma drugorzedne znaczenie. Tak samo jak sa ludzie ktorzy ucza sie na pamiec i tacy, co na myslenie ale nijak nie jest to skorelowane z plcia.

    Smoku, za duzo bab a za malo facetow w swoim zyciu widziales i teraz ci sie wszystko w glowie miesza.

    A co do nauczycielek - to w wiekszosci glupie ****y sa. Nauczycielami zostaje najgorszy sort ludzi - osoby pozbawione ambicji, odpadki rynku pracy. Nie spodziewaj sie cudow.

    Wątek wydzielony z innego, stąd ciut niechronologiczny układ postów. RJ
    0statnio edytowany przez RedJane; 27-05-13, 17:59.
  • Tom_Bombadil
    Gwiazdka Porno
    • Jul 2009
    • 2382

    #2
    Eris... no nie przesadzaj z tymi nauczycielkami. Pomijając te uczące moje córki to znam dwie baaaaardzo fajne.. i jeszcze żona mojego przyjaciela uczy w studium języków obcych.

    A co do studentów - niestety ww. nauczycielka języka obcego ręce załamuje nad poziomem studentów. Kiedyś studenci byli najbardziej kreatywną, dynamiczną grupą, która angażowała się w życie społeczno-polityczne kraju, a teraz liczy się obejrzenie i skomentowanie kolejnego odcinka "Jak oni rzygają"
    Alea iacta est
    Alea iacta est
    Alea iacta est
    Alea iacta est

    Skomentuj

    • Padre_Vader
      Gwiazdka Porno
      • May 2009
      • 2321

      #3
      Napisał Eris
      Z moich obserwacji wynika, ze generalnie studenci sa nieaktywni, bo maja w dupie albo sie boja i plec ma drugorzedne znaczenie. Tak samo jak sa ludzie ktorzy ucza sie na pamiec i tacy, co na myslenie ale nijak nie jest to skorelowane z plcia.
      Tu się nie zgodzę, pracuję na co dzień w tej branży i mam jakoś inne spostrzeżenia. Dziewczyny jednak częściej ryją na blachę, a chłopcy (bo mowa tu o dzieciach i młodzieży) bardziej starają się zrozumieć.

      Smoku, za duzo bab a za malo facetow w swoim zyciu widziales i teraz ci sie wszystko w glowie miesza.
      Może widziałem, ale dlaczego ma mi się mieszać

      A co do nauczycielek - to w wiekszosci glupie ****y sa. Nauczycielami zostaje najgorszy sort ludzi - osoby pozbawione ambicji, odpadki rynku pracy. Nie spodziewaj sie cudow.
      Eris tu akurat bardzo brzydko trafiłaś, choć ratuje Cię tylko to, że napisałaś, że w większości, bo akurat znam ten zawód od podszewki, mam go na co dzień w domu, wiem też ile pracy trzeba rzeczywiście włożyć, aby prowadzić lekcje ciekawie i przede wszystkim kompetentnie. Uważam, że ludzie, którzy piszą źle o nauczycielach to generalnie mają jakieś kompleksy. Albo problemy w nauce były, albo są niezadowolone ze swojej pracy i zazdroszczą nauczycielom wakacji (też mi k...a zaszczyt, mieć wakacje), albo są po prostu nie do końca mądre (że tak zarzucę eufemizmem). Fakt, że ta grupa zawodowa jest jedną z najbardziej skłóconych, intryganckich społeczności babsztyli, ale te najgorsze przypadki to niemal zawsze są stare raszple, którym się nic nie chce robić, a awans zawodowy już osiągnięty na odpowiednim poziomie. Wierz mi, że nie znam nauczyciela, który został by nim ze względu na korzyści typu wczesne godziny zakończenia pracy dydaktycznej, wakacje, nie wiem nawet jakie jeszcze korzyści tej pracy możesz dostrzegać. Nauczycielki (bo to głównie kobiety), które znam zdecydowały się na tę pracę tylko i wyłącznie ze względu na chęć uczenia, a nie dlatego, że były nieatrakcyjne na rynku pracy. Wbrew pozorom po takiej na przykład polonistyce człowiek ma naprawdę różne możliwości (dziennikarstwo, film, wydawnictwa, korekty, marketing, PR, logopedia i inne) i na pracę w szkołach decydują się naprawdę tylko Ci, którzy chcą pracować w tym zawodzie. Co więcej pamiętaj, że nie mamy czasów, kiedy pracę w szkołach dostawał każdy. Teraz jest naprawdę duża konkurencja i wybierani są Ci najlepsi. Skoro masz takie zdanie o nauczycielach to chętnie posłucham/poczytam skąd ono się wzięło i jakie masz argumenty na jego obronę. Dodam tylko, żeby nie było, że to leserzy, że smoczyca, która jest jak to określiłaś najgorszym sortem, a dodatkowo pewnie jeszcze ****ą pracuje średnio po 10 godzin dziennie.

      Napisał Raija
      Smoku nie napisalam ze nie czytanie ksiazek swidczy o braku inteligencji. Napisalam tylko ze nie ma sie czym chwalic. Dobrze ujęla to Nagietka, czyli ze czytanie daje nam szanse na wieksze horyzonty. To mialam na mysli.

      Twoje seksitowskie zarty nie są najwyzszych lotów i mysle ze dobrze o tym wiesz. Nie trzeba tego za bardzo drazyc.
      Co do pierwszej części nie będę się czepiał
      Co do drugiej, to tak. Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie są najwyższych lotów. Taki jest właśnie ich urok i robię to świadomie. To samo tyczy się moich cudownych rymowanek, które możecie gdzieś tam znaleźć na BT. Napiszę tylko raz. Doskonale zdaję sobie sprawę z ich kiczowatości, wątpliwej jakości, braku jakiejkolwiek wartości i poziomu Ale osoby, które mnie znają, wiedzą, że jest to z mojej strony świadome. Dlatego też (tu znowu specyficzne poczucie humoru) strasznie bawi mnie, kiedy ktoś bierze je na serio i np. pomimo tego, że (autopromocja) wie, że jestem inteligentnym człowiekiem ocenia mnie przez pryzmat moich żartów branych na poważnie, czy też głupot, które wypisuję w rymach
      Luke, ja sem twój otec - Padre Vader

      Skomentuj

      • Eris
        Perwers
        • Feb 2009
        • 851

        #4
        Napisał smokwawelski
        Tu się nie zgodzę, pracuję na co dzień w tej branży i mam jakoś inne spostrzeżenia. Dziewczyny jednak częściej ryją na blachę, a chłopcy (bo mowa tu o dzieciach i młodzieży) bardziej starają się zrozumieć.
        Nie analizuje dzisiejszej mlodziezy - wiem co widzialam "za swoich czasow". Na moich studiach sie nie rylo na blache. Ja nigdy nie rylam na blache.

        Napisał smokwawelski
        Może widziałem, ale dlaczego ma mi się mieszać
        Bo jedziesz stereotypami jakich ja - kobieta w zyciu nie widzialam. Wnioskuje po tym, ze musisz sie obracac w srodowisku, w ktorym estrogeny wrecz paruja w powietrzu i widzisz jakis zakrzywiony, skrajny obraz "kobiecosci". Zreszta nic dziwnego skoro znasz same nauczycielki czyli klasyczne dziunie po jakis niewymagajacych gowno-studiach. Zreszta humanistyczne kierunki maja to do siebie, ze jest tam sporo "rycia na blache".

        Jesli ja bym sie obracala w towarzystwie pseudokibicow tez bym myslala, ze np. facet musi komus za****c, by prosto siedziec i trzezwo myslec, bo bez tego ani rusz.

        Napisał smokwawelski
        Uważam, że ludzie, którzy piszą źle o nauczycielach to generalnie mają jakieś kompleksy. Albo problemy w nauce były, albo są niezadowolone ze swojej pracy i zazdroszczą nauczycielom wakacji (też mi k...a zaszczyt, mieć wakacje), albo są po prostu nie do końca mądre (że tak zarzucę eufemizmem).
        Ja rozumiem, ze kochasz zone ale zejdz prosze na ziemie. Jesli twoja zona nalezy do tego waskiego grona pasjonatow (ktorych tez spotkalam) to chwala jej za to ale prosze - nie wmawaj nam wszystkim, ze przecietny nauczyciel reprezentuje taki poziom jak ty tu opisujesz.

        Napisał smokwawelski
        Fakt, że ta grupa zawodowa jest jedną z najbardziej skłóconych, intryganckich społeczności babsztyli, ale te najgorsze przypadki to niemal zawsze są stare raszple, którym się nic nie chce robić, a awans zawodowy już osiągnięty na odpowiednim poziomie. Wierz mi, że nie znam nauczyciela, który został by nim ze względu na korzyści typu wczesne godziny zakończenia pracy dydaktycznej, wakacje, nie wiem nawet jakie jeszcze korzyści tej pracy możesz dostrzegać.
        Nie zrozum mnie zle - ja nie krytykuje zawodu jakim jest nauczyciel, bo uwazam ze to wazna, trudna i odpowiedzialna praca. Ja krytykuje ludzi - a raczej system, ktory dopuszcza do nauczania miernoty.

        Napisał smokwawelski
        Wbrew pozorom po takiej na przykład polonistyce człowiek ma naprawdę różne możliwości (dziennikarstwo, film, wydawnictwa, korekty, marketing, PR, logopedia i inne) i na pracę w szkołach decydują się naprawdę tylko Ci, którzy chcą pracować w tym zawodzie.
        Na prace w szkolach decyduja sie przede wszystkim ci, ktorzy poszli na "niezyciowe" kierunki, nie maja pomyslu na siebie albo nie wyszla im "kariera naukowa". By zrobic kariere po gowno-studiach trzeba miec jaja ze stali i konkretny plan na siebie (wiekszosc branz, ktore wymieniles nie wymaga zadnego wyksztalcenia wyzszego a juz na 100% nie wyksztalcenia kierunkowego). To przekracza mozliwosci przecietnej dziuni na podstawie ktorej wyciagasz swoje wnioski dotyczace kobiet.

        Napisał smokwawelski
        Skoro masz takie zdanie o nauczycielach to chętnie posłucham/poczytam skąd ono się wzięło i jakie masz argumenty na jego obronę.
        Prosze bardzo:

        1. Brak zaangazowania - nauczyciel wejdzie, odklepie formulke i wyjdzie. Nauczyciele nie staraja sie - by przekazac swoja wiedze w sposob ciekawy, by uczen zrozumial (a nie tylko znal fakty), by uczen zainteresowal sie przedmiotem, by wprowadzic jakies nowe metody nauczania, zorganizowac wycieczki w ciekawe miejsca. Licza sie testy-sresty a nauczyciel to gadajaca glowa - oczywiscie od swojej funkcji wychowawczej kompletnie umywaja rece.

        2. Brak pasji - po czesci rozwiniecie punktu pierwszego. Mam wrazenie, ze wiekszosc nauczycieli to ludzie wypaleni, ktorzy nie lubia swojej pracy ani nie interesuja sie przedmiotem, ktorego ucza. Niejeden pasjonat-uczen moglby zagiac swoja wiedza takiego nauczyciela.

        3. Brak podejscia do ucznia - brak zindywidualizowanego i holistycznego podejścia. Zamiast tego masowka - byle odklepac i do domu. Nauczyciele nie staraja sie kierowac uczniami - pokazac im mozliwosci, z kazdego wydobyc jego talent, pokierowac sciezka zawodowa.

        4. Brak zaangazowania w zycie szkoly oraz inicjatywy - nikt by nie mial pretensji, ze nauczyciel uczy 10h w szkole konkretnego przedmiotu gdyby oprocz standardowych dzialan byly jeszcze te dodatkowe np. prowadzenie zajec wyrownawczych, kolek zainteresowan (nie mylic z kolkami olimpijskimi, gdzie tlucze sie ciagle te same zadania, bo olimpijczycy podnosza range szkoly). Gdyby nauczyciele starali sie zapraszac do szkoly ciekawe osoby, nawiazywali wspolprace z uniwersytetami, osrodkami badawczymi tez byloby inaczej.

        Podsumowujac - 90% nauczycieli to gadajace glowy, ktore nie spelniaja swojej podstawowej funkcji - nie ucza. Dla mnie przekazywanie faktow i rozwiazywanie testow to nie jest nauka.

        Znam dobrych nauczycieli i sa to osoby, ktore jakos na mnie wplynely, pomogly mi sie rozwinac. Ale o wiekszosci niestety tego powiedziec nie moge. Czas w szkole byl w wiekszosci zmarnowany a wiecej nauczylam sie sama bez pomocy czy wskazowek nauczycieli.

        Nie sadze by moje argumenty swiadczyly o kompleksach.

        Skomentuj

        • Padre_Vader
          Gwiazdka Porno
          • May 2009
          • 2321

          #5
          Napisał Eris
          Na moich studiach sie nie rylo na blache. Ja nigdy nie rylam na blache.
          Typowa "projekcja" - błąd logiczny - przypisywanie innym własnych poglądów i zachowań. W psychologii to jeden z narcystycznych mechanizmów obronnych (to zdanie podane za Wiki więc wiem, że źródło słabe, ale i tak brzmi to nie najlepiej)

          Bo jedziesz stereotypami jakich ja - kobieta w zyciu nie widzialam. Wnioskuje po tym, ze musisz sie obracac w srodowisku, w ktorym estrogeny wrecz paruja w powietrzu i widzisz jakis zakrzywiony, skrajny obraz "kobiecosci".
          To dopiero seksizm w czystym wydaniu. Ja-kobieta. Obracam się w różnych środowiskach, a nasycenie estrogentów była bardzo zmienne.

          Zreszta nic dziwnego skoro znasz same nauczycielki czyli klasyczne dziunie
          Dowód społeczny - kolejny błąd logiczny - uznajesz dużą (twoim zdaniem) liczbę przypadków za pewną przesłankę dowodzenia.

          po jakis niewymagajacych gowno-studiach.
          Chciałem nie komentować, ale proszę wytłumacz mi na czym polega Twoim zdaniem wyższość studiów np. technicznych, czy jakich tam sobie chcesz nad humanistycznymi. Wskaż mi w oparciu o jakie własności tych studiów dokonujesz takiej klasyfikacji, bo rozumiem, że skoro są gówno-studia to są też siku-studia i Twoje-super-studia

          Zresztaą humanistyczne kierunki maja to do siebie, ze jest tam sporo "rycia na blache".
          Patrz wspomniany wcześniej "dowód społeczny". Poza tym przepraszam Cię bardzo. Czy skończyłaś taki kierunek, czy tak Ci się tylko wydaje?


          Ja rozumiem, ze kochasz zone ale zejdz prosze na ziemie.
          Akurat w mojej poprzedniej wypowiedzi kierowałem się tylko i wyłącznie rozumem, a nie emocjami i uczuciami, gdyż chciałem wyedukować ciemną część społeczeństwa, a nie się kłócić.

          nie wmawaj nam wszystkim, ze przecietny nauczyciel reprezentuje taki poziom jak ty tu opisujesz.
          A przepraszam bardzo, kto to jest przeciętny nauczyciel? Czy to nauczyciele, z którymi Ty miałaś do czynienia? Czy to może nauczyciele, którzy uczyli Twoje rodzeństwo, a może słyszałaś, że tak jest. A jeśli tak to od kogo? Jakie posiadasz narzędzia i kompetencje, aby oceniać pracę i poziom nauczycieli? To, że Tobie się nie podobało w szkole to wcale jeszcze nie znaczy, że nauczyciele źle pracowali, ani, że są dziuniami (cokolwiek w tym kontekście to znaczy), ani, że kończyli gówno-studia.

          Nie zrozum mnie zle - ja nie krytykuje zawodu jakim jest nauczyciel, bo uwazam ze to wazna, trudna i odpowiedzialna praca. Ja krytykuje ludzi - a raczej system, ktory dopuszcza do nauczania miernoty.
          Po pierwsze patrz akapit wyżej. Jakie masz narzędzia i kompetencje, aby oceniać tych ludzi? Po drugie czy znasz ten system od środka? Czy wiesz jakie są obowiązki nauczyciela? Czy może po prostu rzeczywistość nie dopasowuje się do Twojej wyidealizowanej wizji pracy nauczyciela.

          Na prace w szkolach decyduja sie przede wszystkim ci, ktorzy poszli na "niezyciowe" kierunki, nie maja pomyslu na siebie albo nie wyszla im "kariera naukowa".
          Nieżyciowe kierunki: matematyka, fizyka, chemia, biologia, geografia i nauki o Ziemi, filologie (polska, angielska, niemiecka, romańska itp.). No rzeczywiście same nieżyciowe kierunki. A może dla Ciebie każdy kierunek, którego ty nie kończyłaś jest nieżyciowy? Co do pomysłu na siebie i kariery naukowej to dodam tylko, że nie znam osoby, która podjęłaby pracę w szkole dlatego, że coś im nie wyszło gdzie indziej. Przygotowania pedagogiczne są prowadzone w ramach studiów i to nie jest tak jak by bardzo pasowało do Twojej teorii, że komuś coś nie wychodzi, więc idzie pracować w szkole. Musiał wcześniej założyć, że jedną z możliwości jego rozwoju będzie nauczanie, bo raczej nie znam osób, które po studiach robiłyby dopiero kurs pp. To nie jest 15 godzin szkolenia. W to wchodzi pedagogika, psychologia, metodyka nauczania konkretnego przedmiotu zakończone egzaminami, zajęcia dodatkowe, praktyki szkolne przynajmniej na dwu etapach kształcenia (sp i gim., a potem ponad gim.) - łącznie u mnie to było ok 500 godzin zajęć oraz dodatkowo min. 12 tyg. praktyk. Tego się nie da zrobić w dwa dni i dalej pójść do szkoły, bo nie wiem co ze sobą zrobić.

          By zrobic kariere po gowno-studiach trzeba miec jaja ze stali i konkretny plan na siebie (wiekszosc branz, ktore wymieniles nie wymaga zadnego wyksztalcenia wyzszego a juz na 100% nie wyksztalcenia kierunkowego). To przekracza mozliwosci przecietnej dziuni na podstawie ktorej wyciagasz swoje wnioski dotyczace kobiet.
          A skąd Ty wiesz co przekracza możliwości przeciętnego nauczyciela? Żebyśmy też mieli jasność - ja nie jestem nauczycielem,a moje wnioski biorą się z obserwacji wielu osób z wielu różnych środowisk. Prowadzę często rekrutacje na różne stanowiska, np. handlowe, trenerskie itp. i wierz mi, że to nie kierunek skończonych studiów decyduje o tym czy ktoś jest życiowym wykolejeńcem, czy Tobą.

          Prosze bardzo:

          1. Brak zaangazowania - nauczyciel wejdzie, odklepie formulke i wyjdzie. Nauczyciele nie staraja sie - by przekazac swoja wiedze w sposob ciekawy, by uczen zrozumial (a nie tylko znal fakty), by uczen zainteresowal sie przedmiotem, by wprowadzic jakies nowe metody nauczania, zorganizowac wycieczki w ciekawe miejsca. Licza sie testy-sresty a nauczyciel to gadajaca glowa - oczywiscie od swojej funkcji wychowawczej kompletnie umywaja rece.

          2. Brak pasji - po czesci rozwiniecie punktu pierwszego. Mam wrazenie, ze wiekszosc nauczycieli to ludzie wypaleni, ktorzy nie lubia swojej pracy ani nie interesuja sie przedmiotem, ktorego ucza. Niejeden pasjonat-uczen moglby zagiac swoja wiedza takiego nauczyciela.

          3. Brak podejscia do ucznia - brak zindywidualizowanego i holistycznego podejścia. Zamiast tego masowka - byle odklepac i do domu. Nauczyciele nie staraja sie kierowac uczniami - pokazac im mozliwosci, z kazdego wydobyc jego talent, pokierowac sciezka zawodowa.

          4. Brak zaangazowania w zycie szkoly oraz inicjatywy - nikt by nie mial pretensji, ze nauczyciel uczy 10h w szkole konkretnego przedmiotu gdyby oprocz standardowych dzialan byly jeszcze te dodatkowe np. prowadzenie zajec wyrownawczych, kolek zainteresowan (nie mylic z kolkami olimpijskimi, gdzie tlucze sie ciagle te same zadania, bo olimpijczycy podnosza range szkoly). Gdyby nauczyciele starali sie zapraszac do szkoly ciekawe osoby, nawiazywali wspolprace z uniwersytetami, osrodkami badawczymi tez byloby inaczej.
          Ad 1. Hmmm... widzę, że koleżanka uczestniczyła w wielu hospitacjach lekcji, jak już wspomniano posiada też wszelkie narzędzia oceny nauczyciela. Pewnie pracujesz w Kuratorium. W końcu oni są powołani właśnie do tego, żeby oceniać merytoryczną stronę pracy nauczyciela. A może to uczniowie nie starają się nawet słuchać. Nauczyciel może stanąć na głowie i zatańczyć kankana na włosach łonowych (to nie moje, zerżnąłem od kogoś z innego wątku), ale jak trafi na leniwe gnojstwo to nie zdziała za dużo. Zorganizować wycieczki w ciekawe miejsca? A realizacja podstawy programowej. Szkoła to nie jest restauracja, w której jeden klient zamówi schabowego, drugi frytki, a trzeci tylko wodę. Tu każdy nauczyciel jest odpowiedzialny za zrealizowanie programu nauczania danej klasy. Czy Ci się to podoba czy nie nauczyciel z tego obowiązku będzie rozliczony, więc nie rozumiem dlaczego czepiasz się osoby, która wykonuje swój obowiązek. Może przejdź w stronę tego, że system oświaty jest zły, a nie nauczyciele. Poza tym, czy naprawdę jest aż tak zły. Wyobrażasz sobie pójść na swoje moje-super-studia z połową tej wiedzy, którą posiadasz, bo nauczyciel danego przedmiotu zabierał was na wycieczki w ciekawe miejsca zamiast tłumaczyć to czego będą wymagali na studiach? Nowe metody nauczania? Słucham, opowiedz mi o nich. Co o nich wiesz, żeby krytykować to co się robi teraz w szkole.
          Ad 2. Żeby nie rozpisywać się. Dobrze napisałaś - masz wrażenie.
          Ad 3. Brak zindywidualizowanego i holistycznego podejścia? Fuck... A powiedz mi proszę Eris jak wyobrażasz sobie zindywidualizowane podejście do ucznia w klasie, do której uczęszcza 25 dzieci? Każdy z nich otrzymuje zindywidualizowane podejście, jednak wszyscy funkcjonują w oparciu o te same zasady. Piszemy sprawdzian to piszemy wszyscy, punktacja jest jednakowa dla wszystkich. To o czym piszesz to utopia. Wytłumacz mi proszę, jak nauczyciel jakiegokolwiek przedmiotu ma pracować w sposób zindywidualizowany z dzieckiem, które ma upośledzenie umysłowe, powinno być uczniem szkoły specjalnej, ale rodzic nie wyraża na to zgody (bo ma prawo żądać, aby jego dziecko kontynuowało naukę w normalnej publicznej szkole). Zalecenia poradni pp są co do pracy z tym dzieckiem np. właśnie w kwestii indywidualizacji jego pracy. Powiedz mi jak to zrealizować bez szkody dla nauki pozostałych 24 dzieci w klasie. Powiedz mi jak ma pracować z takim dzieckiem nauczyciel, który nie kończył studiów z oligofrenopedagogiki (bo nie ma takiego zasranego obowiązku) i nie ma kompetencji do pracy z uczniami z upośledzenie. A głupi rodzic upiera się, że jego dziecko nie pójdzie do szkoły specjalnej, bo to obciach. Holistyczne podejście do ucznia? Jak Ty to widzisz? Na tyle na ile może to jest to prowadzone. Nauczyciele poszczególnych przedmiotów tak samo chociażby zwracają uczniom uwagę na poprawność językową jak polonista. Pokaż konkretne przykłady, gdzie widziałabyś realnie takie podejście. Gwarantuje Ci, że jak będziesz o tym pisać to sama zauważysz, że to nierealne. A to byle odklepać i do domu to bardziej nauczycielom zarzucasz, czy też uczniom? Z każdego wydobyć jego talent. A wspomniane dalej przez Ciebie olimpiady, kółka zainteresowań, zajęcia pozalekcyjne, konkursy, zawody, przedstawienia, recytacje. Czemu to wszystko Twoim zdaniem służy? Pokierować ścieżką zawodową? Już widzę te procesy Kowalski kontra Państwo Polskie, bo nauczyciel nie tak pokierował ścieżką zawodową jakby Kowalski z perspektywy czasu sobie życzył.
          Ad 4. Odsyłam do art. 42 Karty Nauczyciela. Ten punkt pokazuje, że zupełnie nie znasz zawodu nauczyciela, pracy szkoły, standardów, procedur i obowiązków nauczycieli, a swoje teorie tworzysz na podstawie swojego subiektywnego odczucia co do własnej przygody ze szkołą. Zapraszać do szkoły ciekawe osoby. No tak słuchajcie dzieci, nie będziecie co prawda wiedzieli czy pisze się przyszłem czy przyszedłem, ale jutro przyjdzie ciekawy Pan opowiedzieć o swoim życiu. Ośrodki badawcze??? Sorry Eris, ale patrzysz na szkołę z perspektywy akademickiej.

          Podsumowujac - 90% nauczycieli to gadajace glowy, ktore nie spelniaja swojej podstawowej funkcji - nie ucza. Dla mnie przekazywanie faktow i rozwiazywanie testow to nie jest nauka.
          Podsumowując nie masz pojęcia o pracy nauczyciela, swoje sądy snujesz na podstawie podejrzeń, domysłów, powtarzania zasłyszanych sformułowań. Ciekaw natomiast jestem, na jakiej podstawie określiłaś te 90%? Ja mogę Ci określić, że odnośnie Twojego punktu 4 to z przeprowadzonych przeze mnie badań na reprezentatywnej grupie szkół podstawowych i gimnazjalnych w trzech województwach wynika, że 100% szkół realizuje zapisy art. 42 KN właśnie na dodatkowe zajęcia z uczniami (2 godziny tygodniowo - nauczyciele robią to bezpłatnie) oraz, że w ponad 90% zbadanych przypadków godziny te wykorzystywane są na prowadzenie zajęć wyrównawczych, wycieczki, koła zainteresowań (dla normalnych dzieci). Do pracy z dziećmi zdolnymi (np. olimpijczykami) są indywidualne programy nauczania, w ramach których nauczyciele pracują indywidualnie tylko z takimi dziećmi (godziny nadliczbowe, poza pensum) realizując z nimi program wychodzący poza podstawę programową.

          Znam dobrych nauczycieli i sa to osoby, ktore jakos na mnie wplynely, pomogly mi sie rozwinac. Ale o wiekszosci niestety tego powiedziec nie moge. Czas w szkole byl w wiekszosci zmarnowany a wiecej nauczylam sie sama bez pomocy czy wskazowek nauczycieli.
          Znasz może 20 nauczycieli, z którymi miałaś do czynienia z swoim okresie szkolnym i na podstawie tego wysuwasz wnioski co do ogółu. To raczej niepoważne i błędne myślenie. Nauczyłaś się sama więcej bez pomocy czy wskazówek nauczycieli? Może tak, w końcu z Twoich wypowiedzi aż bije jaka jesteś cudowna i jakie masz fajne życie (może nie całe, ale na pewno Twoje moje-super-studia).

          Nie sadze by moje argumenty swiadczyly o kompleksach.
          A ja sądzę tak jak napisałem wyżej, że świadczą o całkowitym, nawet elementarnym braku wiedzy na temat pracy nauczyciela i oceny tej pracy. Chociażby poprzez klasyfikowanie studiów przez określenie gówno-studia w odniesieniu do jakichkolwiek pokazujesz starasz się udowodnić, że Twoje jest najlepsze, a stąd już krótka i prosta droga do kompleksów.
          Luke, ja sem twój otec - Padre Vader

          Skomentuj

          • Eris
            Perwers
            • Feb 2009
            • 851

            #6
            Napisał smokwawelski
            Dowód społeczny - kolejny błąd logiczny - uznajesz dużą (twoim zdaniem) liczbę przypadków za pewną przesłankę dowodzenia.
            Nu, nu, nu - ty robisz dokladnie to samo od poczatku watku, wiec nie filozuj Tobie chyba do reszty rozum odjelo jesli myslisz, ze mozesz rzucac ogolnikami, wnioskami wysnutymi na podstawie "widzialem" i "myslalem" a od swojego rozmowcy wymagac solidnych danych.

            Napisał smokwawelski
            Chciałem nie komentować, ale proszę wytłumacz mi na czym polega Twoim zdaniem wyższość studiów np. technicznych, czy jakich tam sobie chcesz nad humanistycznymi.
            Nie chodzi o wyzszosc tylko o to, ze sa studia, ktorych wynikiem sa mierzalne kompetencje. Na takich studiach tez mozna przepchnac debili na gotowych projektach ale jest to duzo trudniejsze niz na gowno-studiach, gdzie da sie troche tego, troche tamtego, prowadzacy cos popieprzy i jest git.

            Napisał smokwawelski
            Wskaż mi w oparciu o jakie własności tych studiów dokonujesz takiej klasyfikacji, bo rozumiem, że skoro są gówno-studia to są też siku-studia i Twoje-super-studia
            Wlasnosc studiow: kompetencje absolwentow.

            Napisał smokwawelski
            Czy skończyłaś taki kierunek, czy tak Ci się tylko wydaje?
            Skonczylam nawet nie jeden kierunek i podtrzymuje swoje zdanie.

            Napisał smokwawelski
            Akurat w mojej poprzedniej wypowiedzi kierowałem się tylko i wyłącznie rozumem, a nie emocjami i uczuciami, gdyż chciałem wyedukować ciemną część społeczeństwa, a nie się kłócić.
            Koncz wasc i wstydu oszczedz. Tak sie kierujesz rozumem, ze az nie mozesz wytrzymac tylko musisz mi naublizac. Nie wiem kogo chcesz oszukac (chyba tylko siebie - na poparcie swojej z dupy pardon doswiadczenia wyjetej tezy, ze to niby faceci mysla logicznie). Tworzysz elaboraty i zylka ci peka odkad tylko wspomnialam, ze na nauczycieli idzie najgorszy sort ludzi. A sa na tym forum osoby, ktore potrafia podejsc do tematu z dystansem.

            Napisał smokwawelski
            Jakie posiadasz narzędzia i kompetencje, aby oceniać pracę i poziom nauczycieli?
            Takie same jak ty gloszac swoje teorie.

            Napisał smokwawelski
            Po drugie czy znasz ten system od środka? Czy wiesz jakie są obowiązki nauczyciela?
            Tak ogolnie to ludzie zawsze zwalaja na system zamiast sie wziac po prostu do roboty.

            Napisał smokwawelski
            Co do pomysłu na siebie i kariery naukowej to dodam tylko, że nie znam osoby, która podjęłaby pracę w szkole dlatego, że coś im nie wyszło gdzie indziej.
            To, ze ty nie znasz to nie znaczy, ze takich osob nie ma Kolejny dowod na to, ze tak samo jak ja podpierasz sie tylko znanym tobie fragmentem rzeczywistosci.

            Napisał smokwawelski
            Przygotowania pedagogiczne są prowadzone w ramach studiów i to nie jest tak jak by bardzo pasowało do Twojej teorii, że komuś coś nie wychodzi, więc idzie pracować w szkole.
            Zasadniczo to tylko potwierdza moja teorie, bo o studentach specjalnosci nauczycielskiej nie maja najlepszego zdania nawet sami wykladowcy. Specjalnosc nauczycielska uwazana jest za najlatwiejsza, gdyz nie maja oni wielu trudnych, zaawansowanych zagadnien - zamiast tego maja blok pedagogiczny. Z tego tez powodu ida tam najwieksze glaby, ktore inaczej nie utrzymalyby sie na studiach. To nie jest jednostkowy przypadek.

            Napisał smokwawelski
            i wierz mi, że to nie kierunek skończonych studiów decyduje o tym czy ktoś jest życiowym wykolejeńcem, czy Tobą.
            Zasadniczo bystre osoby poradza sobie zarowno po dobrych studiach jak i po gowno-studiach jak i bez nich.


            Napisał smokwawelski
            Ośrodki badawcze??? Sorry Eris, ale patrzysz na szkołę z perspektywy akademickiej.
            Patrze z perspektywy ot chociazby liceum ogolnoksztalcacego. To o czym napisalam w cywilizowanych krajach jest standardem i nikt nie wydziwia.

            Znam ta gadke, ze system jest zly na pamiec - nauczyciele zarowno zwykli jak i akademiccy zawsze znajda jakies "obiektywne trudnosci". Zly system nie usprawiedliwia braku zaangazowania. A jak komus system uniemozliwia efektywna prace - to przeciez nie ma musu, by pracowac w publicznej szkole. Sa alternatywy.

            Napisał smokwawelski
            Ja mogę Ci określić, że odnośnie Twojego punktu 4 to z przeprowadzonych przeze mnie badań na reprezentatywnej grupie szkół podstawowych i gimnazjalnych w trzech województwach wynika, że 100% szkół realizuje zapisy art. 42 KN właśnie na dodatkowe zajęcia z uczniami (2 godziny tygodniowo - nauczyciele robią to bezpłatnie) oraz, że w ponad 90% zbadanych przypadków godziny te wykorzystywane są na prowadzenie zajęć wyrównawczych, wycieczki, koła zainteresowań (dla normalnych dzieci).
            Na ankietach zawsze to wyglada ladnie. Jak sie szkola nauczy dobrze je wypelniac to moze podskoczyc w rankingu o kilka miejsc.

            Napisał smokwawelski
            Chociażby poprzez klasyfikowanie studiów przez określenie gówno-studia w odniesieniu do jakichkolwiek pokazujesz starasz się udowodnić, że Twoje jest najlepsze, a stąd już krótka i prosta droga do kompleksów.
            Dziwnie sie czuje, gdy ktos taki jak ty wmawia mi kompleksy. Przeciez to jest smutne. Nie chce mi sie juz z toba gadac
            0statnio edytowany przez Eris; 25-05-13, 00:27.

            Skomentuj

            • Nolaan

              #7
              Przepraszam, że niegodny wbijam się miezy intelektualistów, ale czy ten temat jest o hejtowaniu pracy pedagogów czy o inteligencji kobiet i próbie dowiedzenia tego?

              Nie, żebym miał coś do Eris, ale jak czytam jej posty to zaczynam wątpić...
              Mógłbym w sumie dodać coś z własnego podwórka do pieca o belfrach ale mi się nie chce.

              Skomentuj

              • Eris
                Perwers
                • Feb 2009
                • 851

                #8
                Napisał Nagietka
                Flaki mi się przewracają jak czytam tego typu stwierdzenia. Po prostu rzygać mi się chce. Ale nie znoszę, po prostu nie trawię, kiedy ktoś innych ludzi traktuje z góry, bo takie sobie wymyślił swoje urojone standardy. Najgorszy sort ludzi? Odpadki rynku pracy, gówno-studia? Czy można być jeszcze bardziej pogardliwym wobec innych ludzi czy już osiągnęłaś w tym absolut?
                W ogole dziwnie sie porobilo, kilka osob az amoku dostalo od moich postow. Chyba pojde na polityka, skoro mam taki wplyw na ludzi

                A powazniej - nie wiem co cie tak zbulwersowalo. Przeciez ja napisalam prawde.

                Czy nawet na terenie Polski nie ma lepszych, najczesciej panstwowych uczelni oraz gorszych tzw. wyzszych szkol tego i owego, gdzie mozna zwyczajnie kupic sobie dyplom?

                Czy w ramach tej samej uczelni nie ma zarowno wymagajacych kierunkow z przemyslanym programem jak i takich o egzotycznych nazwach bedacych zlepkiem kilku kierunkow, stworzonych tylko po to, by dostac wiecej pieniedzy z ministerstwa?

                Czy w ramach tego samego kierunku nie ma zarowno wybitnych jak i miernych studentow?

                Czy do kazdej branzy na rynku pracy dostac sie mozna rownie latwo?

                Sa lepsze i gorsze uczelnie, lepsze i gorsze studia i co najwazniejsze - lepsi i gorsi ludzie. Czy wlasnie odkrylam przed toba jakas nieznana ci dotad tajemnice?

                Nie ocenilam ludzi po wygladzie czy zarobkach. Ocenilam po najbardziej obiektywnym czynniku jak moze istniec w ocenie ludzi - po zaangazowaniu.

                Napisał Nagietka
                W swoim życiu miałam okazję spotkać kilku nauczycieli którzy wybrali ten zawód bo chcieli. Tak, to się może wydać niesamowite, ale dla niektórych ludzi praca z młodzieżą czy dziećmi jest czymś co faktycznie chcą robić.
                Ja tez tylko co z tego, skoro w tym zawodzie dochodzi do selekcji negatywnej? Sprawdza sie powiedzenie - "those who can - do, those who can't - teach".

                W cywilizowanych krajach zawod nauczyciela uwazany jest za prestizowy, trudno nim zostac a zarobki sa na przyzwoitym poziomie.

                U nas zarobki sa marne, jak slusznie zauwazylas - trzeba sie uzerac z dzieciakami a do tego jest sie chlopcem do bicia dla rodzicow. Dlatego poza garstka zapalencow nikt, kto posiada wartosciowe z punktu widzenia rynku pracy umiejetnosci, nie pojdzie uczyc do szkoly. To nie jest moj wymysl. Caly system edukacji na wszystkich szczeblach zaprojektowany jest tak, by sredni nauczyciele ksztalcili srednich uczniow. I nie wmawiajcie mi prosze, ze to wina licznych klas, bo kiedys bylo tak samo a jednak przed reformami te szkoly czegos uczyly.

                Napisał Nagietka
                Bardzo słuszna uwaga.
                Ale jednak nie moglas sie powstrzymac by mi nie nawrzucac

                Skomentuj

                • Nolaan

                  #9
                  Bitch, please... Weźcie ktoś wytnijcie z tego osobny temat albo coś.

                  Eris, miej litość. Nie chce mi się cytować twoich haseł i przerabiać ich punktowo, bo śpiący jestem, ale powiem Ci że bredzisz jak zwykle. I generalizujesz wrzucając wszystkich w jeden wór swoich własnych przeżyć, praktyk oraz ew. schiz i urojeń.

                  Żeby była jasność, piszę to wszystko na zimno, bez emocji.
                  Jedno mnie zastanawia nieodmiennie jak czytam Twoje posty. Z jednej strony piszesz jak babka ogarnięta i kumata, ale poziom hejtu, jadu i samoza******ości w głoszeniu prawd objawionych miażdży system po całości.

                  Zwłaszcza że zdajesz się być hermetycznie zamknięta na racje kontrdyskutantów no matter what i za wszelką cenę próbujesz przeforsować swoje racje i udowodnić że tylko i wyłącznie ty wiesz co jest prawdą i co jest właściwe.

                  Jeśli mam odnieść Twoją postawę do tego tematu w którym się znajdujemy, wybacz. Nie jesteś inteligentna, nawet jeśli sama tak uważasz.

                  Skomentuj

                  • razor25
                    Ocieracz
                    • Oct 2012
                    • 171

                    #10
                    Na początku przepraszam za offa, ale po prostu nie ogarniam myślenia tej pani:
                    Napisał Eris
                    A co do nauczycielek - to w wiekszosci glupie ****y sa. Nauczycielami zostaje najgorszy sort ludzi - osoby pozbawione ambicji, odpadki rynku pracy.

                    Kobieto!!!! - ale ty pi****sz farmazony!!!



                    Napisał Eris
                    Na prace w szkolach decyduja sie przede wszystkim ci, ktorzy poszli na "niezyciowe" kierunki, nie maja pomyslu na siebie albo nie wyszla im "kariera naukowa". By zrobic kariere po gowno-studiach trzeba miec jaja ze stali i konkretny plan na siebie (wiekszosc branz, ktore wymieniles nie wymaga zadnego wyksztalcenia wyzszego a juz na 100% nie wyksztalcenia kierunkowego). To przekracza mozliwosci przecietnej dziuni na podstawie ktorej wyciagasz swoje wnioski dotyczace kobiet.



                    Prosze bardzo:

                    1. Brak zaangazowania - nauczyciel wejdzie, odklepie formulke i wyjdzie. Nauczyciele nie staraja sie - by przekazac swoja wiedze w sposob ciekawy, by uczen zrozumial (a nie tylko znal fakty), by uczen zainteresowal sie przedmiotem, by wprowadzic jakies nowe metody nauczania, zorganizowac wycieczki w ciekawe miejsca. Licza sie testy-sresty a nauczyciel to gadajaca glowa - oczywiscie od swojej funkcji wychowawczej kompletnie umywaja rece.

                    2. Brak pasji - po czesci rozwiniecie punktu pierwszego. Mam wrazenie, ze wiekszosc nauczycieli to ludzie wypaleni, ktorzy nie lubia swojej pracy ani nie interesuja sie przedmiotem, ktorego ucza. Niejeden pasjonat-uczen moglby zagiac swoja wiedza takiego nauczyciela.

                    3. Brak podejscia do ucznia - brak zindywidualizowanego i holistycznego podejścia. Zamiast tego masowka - byle odklepac i do domu. Nauczyciele nie staraja sie kierowac uczniami - pokazac im mozliwosci, z kazdego wydobyc jego talent, pokierowac sciezka zawodowa.

                    4. Brak zaangazowania w zycie szkoly oraz inicjatywy - nikt by nie mial pretensji, ze nauczyciel uczy 10h w szkole konkretnego przedmiotu gdyby oprocz standardowych dzialan byly jeszcze te dodatkowe np. prowadzenie zajec wyrownawczych, kolek zainteresowan (nie mylic z kolkami olimpijskimi, gdzie tlucze sie ciagle te same zadania, bo olimpijczycy podnosza range szkoly). Gdyby nauczyciele starali sie zapraszac do szkoly ciekawe osoby, nawiazywali wspolprace z uniwersytetami, osrodkami badawczymi tez byloby inaczej.

                    Podsumowujac - 90% nauczycieli to gadajace glowy, ktore nie spelniaja swojej podstawowej funkcji - nie ucza. Dla mnie przekazywanie faktow i rozwiazywanie testow to nie jest nauka.

                    Znam dobrych nauczycieli i sa to osoby, ktore jakos na mnie wplynely, pomogly mi sie rozwinac. Ale o wiekszosci niestety tego powiedziec nie moge. Czas w szkole byl w wiekszosci zmarnowany a wiecej nauczylam sie sama bez pomocy czy wskazowek nauczycieli.

                    Nie sadze by moje argumenty swiadczyly o kompleksach.


                    Jeżeli nie masz pojęcia jak wygląda praca nauczyciela i szkoła "od kuchni" to się nie wypowiadaj. Uprzedzę twe pytanie: Tak wiem jak to wygląda bo mam w rodzinie nauczyciela.
                    Pozwolę rozwinąć sobie pkt 4 twej wypowiedzi ( na więcej nie mam ochoty): odsyłam do z Art. 42 ust.2 pkt. 2 Karty Nauczyciela.
                    Poczytaj sobie o "godzinach karcianych"

                    Nie pasujesz do głównej myśli tematu... sorry
                    Idealną frekwencję w życia szkole mieć

                    Skomentuj

                    • Padre_Vader
                      Gwiazdka Porno
                      • May 2009
                      • 2321

                      #11
                      Poziom nauczania i nauczycieli w polskich szkołach

                      Witam,
                      wrzucam tutaj ten temat, który rozwinął się w wątku dotyczącym inteligencji dziewczyn http://beztabu.com/showthread.php?t=23224
                      W pewnym momencie (za sprawą użytkowniczki Eris) temat skręcił w kierunku poziomu polskich nauczycieli. W związku z tym, że tam był to off topic postanowiłem założyć ten wątek. Także pytanie do użytkowników BT. Co sądzicie na temat poziomu polskich nauczycieli, ich przygotowania do pełnionego zawodu, zaangażowania i wywiązywania się z obowiązków służbowych.
                      Także zapraszam do dyskusji.
                      Luke, ja sem twój otec - Padre Vader

                      Skomentuj

                      • Padre_Vader
                        Gwiazdka Porno
                        • May 2009
                        • 2321

                        #12
                        Podobnie jak Nolaanowi nie chce mi się już wrzucać Twoich dziwnych poglądów w formie cytatów, bo pewnie szkoda na to czasu, energii i nerwów. Myślę, że Twój nick całkowicie pasuje do Twojego image, który budujesz na tym forum (dla niewtajemniczonych, Eris - bogini niezgody). Będzie to ostatni post w tym temacie, który proponuję tu wrzucić i przenieśmy się może do http://beztabu.com/showthread.php?t=34513 bo tutaj robimy OT.

                        Eris, swoje tezy staram się popierać zawsze spostrzeżeniami, które buduje w oparciu o obserwacje środowiska, które znam, z którym mam częstą styczność w różnych momentach życia (zawodowych, naukowych, prywatnych, osobistych, intymnych). Przegląd przez środowisko nauczycielskie mam bardzo duży (szkoły miejskie, wiejskie, prywatne, podstawówki, gimnazja, licea, technika, szkoły specjalne, nauczyciele stażyści, kontraktowi, mianowani, dyplomowani, dyrektorzy, pedagodzy szkolny, osoby odznaczone tytułem "profesor oświaty", osoby z wpisanymi do akt naganami). Utrzymuję także dobre kontakty z pracownikami naukowymi uczelni (państwowej), która cieszy się w Polsce bardzo dobrą opinią, posiada bardzo dużą tradycję, ma wśród swoich pracowników i absolwentów wielu znanych badaczy z różnych dziedzin, uczelnie tę (przed "przeniesieniem" jej w 45 roku kończył także jeden z polskich noblistów). Także możesz mi wierzyć lub nie, ale środowisko to ja znam dobrze. Co więcej pomimo posiadania uprawnień do nauczania nie pracuje w tym zawodzie, a moje związki z nauczycielami mają charakter inny niż "moi koledzy i koleżanki z pracy").
                        Doczytałem na forum, że jesteś osobą, która kończyła kierunek "artystyczny". Znam parę osób, które kończyły lub są w trakcie takich studiów. O tych, które znam nie mam najlepszego zdania. Chodzi głównie o wybujałe poczucie własnej wartości, zaburzoną ocenę własnej osoby, rozmyty obraz rzeczywistości, przenikający się z wyidealizowaną wizją, które same sobie stworzyły. Widzę, że będziesz kolejną osobą, którą wrzucę do tego wora, choć nie chciałbym tworzyć tutaj reguły i stereotypu. Podczas rozmów z tymi ludźmi zawsze słyszę, że ich studia są elitarne, na ich studiach jest/było najtrudniej, wykładowcy byli najbardziej wymagający, tak dużo musiałem/am się nauczyć sama, po studiach będę pracować u Wajdy oraz (to ostatnio zasłyszane) po studiach będę realizować kontrakty warte 120tys. w dwa tygodnie. Oczywiście życzę tego tej osobie, ale jestem realistą, znającym rynek pracy. Powiem Ci, że w kontekście tego, iż doczytałem, że jesteś z branży "artystycznej" zacząłem się zastanawiać, czy nie jesteś przypadkiem jedną z tych osób, bo z Twoich wypowiedzi bije takie samo autopranie mózgu, które te osoby same sobie zaserwowały.
                        Z Twoich wypowiedzi nie bije chęć dyskusji, dzielenia się spostrzeżeniami, dowiedzenia się czegoś na temat, który szybko wychodzi, że jest Ci obcy. Twoje posty przepełnione są agresją, frustracją, próbą obrony swojego zdania i postawy ponad wszystko. Nawet jeśli otrzymujesz od wielu osób komunikaty przepełnione merytorycznymi argumentami, które obalają Twoje tezy i wskazują ich słabe punkty. Mam wrażenie, że działasz jak troll internetowy, a Twój nick idealnie pasuje do tego.

                        Piszesz, że nie chodzi Ci o wyższość studiów, a o mierzalność kompetencji. Wytłumacz mi zatem w jaki sposób chciałabyś zmierzyć i zestawić ze sobą kompetencje absolwentów np. historii sztuki, lingwistyki stosowanej oraz mechatroniki? Przecież każdy z tych kierunków kształci w zakresie różnych kompetencji. To tak jakby porównywać kto lepiej jest przygotowany do życia - piekarz, który umie upiec chleb, czy rolnik, który umie wyhodować zboże. Nie można porównywać kompetencji wynoszonych z różnych kierunków studiów, gdyż one są kształcone pod kątem innych ról, które te osoby będą pełnić w życiu. Jak sama stwierdziłaś, poważasz zawód nauczyciela, wg Ciebie jest potrzebny i ważny. Dlaczego więc nazywasz studia, które przygotowują ludzi do pełnienia tej funkcji w społeczeństwie nazywasz gowno-studiami? Trochę taka niespójność, nie uważasz?

                        Co więcej na jakiej podstawie twierdzisz, że nauczycielki to w większości głupie ****y. Ostatnio jak zaglądałem do słownika to słowo to (jeśli dobrze odczytałem wygwiazdkowany wyraz) oznaczało kobietę, która uprawia nierząd i było to wyrażenie o bardzo pejoratywnym zabarwieniu. Znam wiele nauczycielek, które nie są ****ami, więc jeśli możesz to daruj sobie takie stwierdzenia, bo pokazują one tylko i wyłącznie Twój brak poszanowania dla innych ludzi i emocje, które towarzyszą Twoim wypowiedziom.

                        Odnośnie kierunków humanistycznych nie pytałem ile kierunków skończyłaś, tylko czy skończyłaś właśnie taki, humanistyczny, abyś miała wiedzę i kompetencje do tego, żeby go ocenić. Czy przepracowałaś choć tydzień w tym zawodzie?

                        O moich emocjach nie będę się wypowiadał. Mam nadzieję, że dostrzeżesz chociaż to, że moje posty są pełne raczej konkretnych argumentów niż emocji (aha i przynajmniej nikogo nie obrażam). Żyłka mi nie pęka ze względu na to, że uważasz nauczycieli za najgorszy sort ludzi. Piszę ze względu na to, że się z tym nie zgadzam i mam argumenty, które obalają Twoje teorie. Czekam cały czas na Twoje, bo na razie zachowujesz się jak poseł M. (ten od mechanicznej brzozy i sztucznej mgły) w myśl zasady "mam dowody, że mam mózg, ale ich nie ujawnię).

                        Co do moich narzędzi i kompetencji to myślę, że są nieco lepsze, gdyż zostałem wykształcony między innymi w zakresie tego, jaki powinien być wzorowy nauczyciel, jakimi cechami powinien się legitymować, jakie metody stosować w swojej pracy itp. Na co dzień pracuję z nauczycielami, dlatego też mam możliwość oceny w praktyce jak wygląda realizacja założeń pracy nauczyciela, które opisali ludzie mądrzejsi od Ciebie i ode mnie. Gdybyś uważnie czytała moje posty to zauważyłabyś, że nie zwalam niczego na "system", a jedynie użyłem tego słowa w kontekście pytania, czy znasz go od środka, że się wypowiadasz z taką nieomylną pewnością co do swojej racji. Wymijająca odpowiedź z Twojej strony potwierdza tylko, że nie znasz tematu, w którym się wypowiadasz.
                        Zgadza się, że moje opinie na temat tego zawodu tak samo jak Ty buduję na podstawie tylko części otaczającego nas świata, a nie całości. Twierdzę jednak, że mój fragment rzeczywistości jest zdecydowanie bardziej reprezentatywny, lepiej poznany, bardziej różnorodny i przede wszystkim opinie są budowane na posiadanych przeze mnie kompetencjach w tym zakresie, a tego zdaje się Tobie brakuje.
                        Eris, wybór specjalności nauczycielskiej na studiach zdaje się nie wyklucza wyboru także innych. W tej chwili na większości uczelni, kursy pp są prowadzone niezależnie do toku studiów i specjalności czy specjalizacji wybieranych przez studentów. Zazwyczaj zajmują się tym jednostki typu "studium przygotowania pedagogicznego" czy zwał jak zwał. Sam mam ukończony kierunek studiów ze scjecjalnością (jaką nieważne), dodatkowo specjalizacją (też nie ważne jaką) i do tego pp. Co więcej mogłem robić na raz dwie specjalizacje. To, że Twoja uczelnia może nie dawała takich możliwości, to nie znaczy od razu, żeby swoją miarą oceniać innych. A dodam tylko, że to jedne z gówno-studiów umożliwiły mi coś takiego. Do tego miałem możliwość robienia drugiego kierunku lub MISH (dla niewtajemniczonych Międzywydziałowe Indywidualne Studia Humanistyczne).
                        Odnośnie realizacji art. 42 KN, nikt nie mówił, że to są ankiety. Czy Ci się to podoba czy nie, każdy nauczyciel realizujący te zajęcia prowadzi dziennik takich zajęć, przygotowuje program tych zajęć, wypełnia karty ewidencji pracy oraz pisze z nich sprawozdania, rozlicza się przed dyrekcją, a w razie ewaluacji zewnętrznej także przed przedstawicielem kuratorium. Także sorry, ale nie trafiłaś. Za to kolejny raz pokazałaś, że nie masz pojęcia o tym jak wygląda praca nauczyciela, ale do jej oceny jesteś pierwsza. Poza tym, nawet jeśli byłaby to ankieta to i tak jest to bardziej miarodajne niż Twoje widzimisię. Informacje te były mi potrzebne ze względu na projekt unijny, który przygotowywałem, który miał na celu zaoferowanie szkołom doposażenia, nowych programów nauczania oraz poszerzenia oferty tych zajęć. Nie była to zatem kwestia mojego widzimisię, tylko realna ocena co szkoła ma, co robi, czego jej brakuje, z jakimi problemami borykają się nauczyciele.
                        Dziwnie się czujesz kiedy ktoś taki jak ja wmawia Ci kompleksy? Ktoś taki jak ja czyli jaki? Dostrzegający je w Twoich wypowiedziach? Przygotowany w toku studiów do pracy pedagogicznej i psychologicznej z ludźmi, doświadczony w dostrzeganiu cech i postaw ludzi (chociażby przez rekrutacje, które przeprowadzam, treningi osobowości, które prowadzę już parę lat).
                        Także podsumowując, Eris zajmij się tym na czym się znasz, a ludzi, z których wielu rzetelnie wykonuje swoje obowiązki zostaw w spokoju. I proszę nie nazywaj ich głupimi ****ami, najgorszym sortem ludzi i osobami po gówno-studiach, bo wystawiasz nie im a sobie laurkę.
                        Mam nadzieję, że inni też będą chcieli się w temacie (niekoniecznie już podejścia Eris, ale samych nauczycieli) wypowiedzieć. Tak jak pisałem na początku, proponuję przeniesienie tej dyskusji tutaj: http://beztabu.com/showthread.php?t=34513
                        Luke, ja sem twój otec - Padre Vader

                        Skomentuj

                        • rokoko91
                          Seksualnie Niewyżyty
                          • May 2009
                          • 356

                          #13
                          Podobny temat już jest na forum:

                          Myślę, że warto byłoby tam rozwinąć dyskusję.
                          Czasem mam wrażenie, że niektórzy mylą ten temat: http://www.beztabu.com/showthread.php?t=6397 z tym: http://www.beztabu.com/showthread.php?t=1947

                          Skomentuj

                          • Padre_Vader
                            Gwiazdka Porno
                            • May 2009
                            • 2321

                            #14
                            rokoko, temat znam, bo też sam się w nim wypowiadałem jeśli dobrze pamiętam. Tam jednak chodziło o poziom "debili" kończących gimbazę, natomiast wątek, który rozwinął się w tym linku, który podałem w pierwszym poście (możesz go oblukać) dotyczy tylko nauczycieli, a nie dzieciaków. A tak btw. pozdro dla Piernikowa, jutro się wybieram.
                            Luke, ja sem twój otec - Padre Vader

                            Skomentuj

                            • Falanga JONS
                              Banned
                              • Feb 2012
                              • 1156

                              #15
                              Jeśli o mnie chodzi, to czasem nie rozumiem zarzutów w stosunku do nauczycieli, że nie czują powołania, że nie spuszczają się w pracy.

                              Wiadomo, że są ludzie, którym już na starcie powinno się wydać zakaz nauczania, jakieś głupie, stare niewyruchane pindy, czy inni naburmuszeni tetrycy. Ale to akurat nie są zarzuty o brak powołania. Zwyczajnie się do tego nie nadają z innych przyczyn.

                              Wiadomo też, że niektórzy nauczyciele potrafią zniechęcić do różnych przedmiotów. Ja np, mimo, iż zawsze miałem słabość do historii, to w pierwszej klasie liceum trafiłem na niekumatą babę, przy której miałem problemy z ocenami. Potem w drugiej i trzeciej, przy dużo lepszym nauczycielu (nie takim anonimowym w świecie historyków) odstawiałem resztę klasy o kilka długości.

                              Tu nie chodzi o powołanie, jakąś pasję nauczania tylko o to, czy ktoś zwyczajnie potrafi wyłożyć temat.

                              Co myśli, dajmy na to górnik, gdy wybije 14.45?
                              a) "Jeszcze piętnaście minut i fajrant!"
                              b) "O, kurde, trzeba zewrzeć szyki i wyrąbać jeszcze coś, bo społeczeństwo marznie i czeka"

                              Wiec nie ma co mieć pretensji do nauczyciela, że gdy tłumaczy jakiemuś kiepowi dziesięć razy, iż 2+2=4 a ten jedenasty raz wpisuje, że jest to jednak 5, to machnie ręką, bo zwyczajnie w tym przypadku to uczeń nie nadaje się do szkoły, tylko do innych czynności.

                              A co do poziomu intelektualnego, to cóż, nie ma co generalizować. Są ludzie ponadprzeciętni, jak i zwykłe jełopki. Pamiętam, jak w trzeciej klasie podstawówki rozwiązałem na tablicy zadanie matematyczne, którego nie potrafiła rozwiązać nauczycielka, więc, jakby nie patrzyć, siara dla takiej. Z drugiej strony mamy takich gości, jak w/w historyk, człowiek o olbrzymiej wiedzy historycznej, który przychodził, wykładał, nie zaglądając w żadne podręczniki i inne pomoce naukowe i finał...

                              Skomentuj

                              Working...