W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Mój debiut - SOFT

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • b0lk0
    Świętoszek
    • Jun 2010
    • 9

    Mój debiut - SOFT

    Część 1
    Część 2 tu:http://beztabu.com/showpost.php?p=541175&postcount=6

    Gwałtowne pukanie wyrwało mnie z głębokiej zadumy. Mimo kilku lat jakie minęły od czasu gdy mąż odszedł, ciągle nie mogłam się oswoić z samotnością. Jeszcze chwilę temu przed oczami, jak na filmie, przemykały obrazy chwil spędzonych razem, wszystkich urokliwych miejsc jakie odwiedziliśmy, wspaniałych wakacji, piaszczystych plaż. Z czasem wyjeżdżaliśmy coraz rzadziej, spędzaliśmy coraz mniej czasu ze sobą, oszukiwałam się że to przez jego pracę ale dziś wiem że powód był inny, jakże banalny. Miała dziesięć lat mniej, świeże ciało, jędrny biust, żadnych zmartwień, ciągle uśmiechnięta, czarująca. Nie wiem jaka jest teraz, ale wtedy chyba nie miałam z nią żadnych szans. I stało się, on odszedł. Moja podpora, mój pocieszyciel, mój kochanek, moje okno na świat. Wokół mnie zapanowała pustka, której nikt nie potrafił wypełnić, ani rodzina, ani przyjaciółki ani znajomi. Został mi po nim tylko syn, mój ukochany Kajtek. Zawsze był moim oczkiem w głowie a to co się stało sprawiło, że żyłam tylko dla niego. Stał się moim sensem życia, motywacją do tego żeby się nie poddać, żeby iść do przodu. Dzięki temu jakoś udało mi się przejść przez najtrudniejszy okres, gdy zostałam sama, z dzieckiem, bez pracy. Powoli zapomniałam o wszystkim, moja sytuacja się ustabilizowała, poczułam się bezpieczna przynajmniej materialnie, to że zostałam porzucona przestało mi doskwierać. Jedyną zadrą jaka tkwiła w moim sercu była świadomość że czas biegnie nieubłaganie, niepokój że wszystko co piękne, wzniosłe zmysłowe już mnie spotkało. Wydawało mi się to niesprawiedliwe, czy ja nie mam już prawa do tego żeby poczuć się szczęśliwa, czy do tego mają prawo tylko dwudziesto-, trzydziestolatki, czy jak ktoś ma czterdzieści to nie zasługuje to żeby mieć bliską osobę? To było moje największe marzenie, mieć kogoś bliskiego i znów jak kiedyś rozkwitnąć, odzyskać pewność siebie, poczuć się kobietą.
    Ktoś za drzwiami był mocno zdesperowany, pukanie było coraz bardziej natarczywe. Porzuciłam swoje marzenia, wspomnienia i leniwie podeszłam do drzwi. Spojrzałam przez wizjer, za drzwiami stała zupełnie nie znana mi kobieta, nie miała na sobie ani płaszcza ani kurtki więc chyba mieszka w naszym bloku pomyślałam. Gdy je otworzyłam zmierzyłam ją wzrokiem i to co mnie uderzyło, to podobieństwo do tej suczki, z którą odszedł mój mąż. Nie, to niemożliwe pomyślałam, ta, choć podobna jest jednak starsza, ale nieźle się trzyma jak na swój wiek pomyślałam z lekką zazdrością. Chyba zauważyła moje zaskoczenie i grymas niechęci bo z przesadną uprzejmością zaczęła szybko się tłumaczyć.
    - Jestem nową lokatorką, mieszkam dwa piętra wyżej, wprowadziliśmy się w ubiegły weekend. Sąsiadka powiedziała mi że Pani świetnie szyje, a ja mam wielki problem i Pani jest moją ostatnią deską ratunku.
    Rzeczywiście lubiłam szyć, to takie moje hobby. Większość rzeczy jakie nosiłam to były moje małe dzieła, czasami przeglądając pisma dla kobiet coś wpadło mi w oko i zaraz potem siadałam do maszyny. W kilka dni, małym kosztem miałam ekstra sukienkę albo jakieś oryginalne spodenki. Gdy mieliśmy wyjść gdzieś z moim byłym, często go zaskakiwałam jakąś nowością. Pewnego razu tak na niego podziałała moja sukienka (a może ja w tej sukience), ze mało nie spóźniliśmy się na ślub znajomych. Wycięte, gołe plecy, mocno zarysowany biust i rozcięcie prawie do biodra, wysokie szpilki postawiły jego wojownika na baczność i zamiast w taksówce wylądowaliśmy w łóżku.
    Zaprosiłam nieznajomą do środka. Teraz zauważyłam miała pod pachą jakąś reklamówkę, ciekawe co to za nieszczęście tam chowa. Gdy weszłyśmy do pokoju wszystko się wyjaśniło.
    - Mam dzisiaj ważne spotkanie, nie jest to zwykłe spotkanie dlatego bardzo mi zależy żeby dobrze wyglądać. Mam fajną sukienkę na specjalne okazje, bardzo ją lubię ale niestety stała się katastrofa. Chyba troszkę przytyłam bo gdy przymierzałam ją dzisiaj i zasuwałam zamek ten pękł. Czy Pani może go wymienić? To naprawdę dla mnie ważne. Cała nadzieja w Pani.
    W jej głosie wyczułam błagalną nutę, gdy otworzyła reklamówkę i wyjęła to „coś” w moich oczach pojawił się błysk, ta sukienka naprawdę wyglądała ciekawie. Bez ramion, tuż za kolana, z subtelnym rozcięciem, nie za dużym ale dostatecznie seksownym, mocno podkreślająca talię i ta miseczka, chyba „D” trzeba mieć ładny biust żeby nosić coś takiego. W takiej sukience to chyba na rozbieraną randkę się wybiera pomyślałam z zazdrością. Żaden facet nie pozostanie na nią obojętny. Obejrzałam ją dokładnie, na szczęście dało się troszkę popuścić zaszewki więc będzie leżała jak ulał. Poprosiłam żeby ją założyła. Odwróciła się tyłem, gdy się rozbierała obserwowałam ją ukradkiem, rzeczywiście na bioderkach odłożyło się troszkę tłuszczu, ale to dodawało jej kobiecości, bawełniane majtki opinały okrągłe pełne pośladki. Troszkę staroświeckie, na randkę chyba ich nie założy, uśmiechnęłam się w duchu. Miała ładne nogi, szczupłe łydki i uda z ledwo dostrzegalnymi śladami celulitu, ciekawe jak to robi, czy to kosmetyki czy ćwiczy. Gdy się odwróciła zwróciłam uwagę na gęsty zarost jej łona, który jak kołderka przykrywał jej kobiecość wyraźnie zarysowany pod majtkami. Nad nimi kilka rozstępów, pewnie po ciąży. Spojrzałam wyżej, lekko zaskoczył mnie jej biust, spodziewałam się że jest duży, w końcu miseczka sukienki była spora ale nie to zwróciło moją uwagę. Pod biustonoszem zauważyłam mocno zarysowane sutki jakby wokół panował mróz ale było przecież cieplutko. Czyżby to podniecenie? Może ta randka tak na nią działa, ale gdyby tak było tam też byłby ślad. Postanowiłam przyjrzeć się dokładniej, gdy zakładała sukienkę przez chwilkę mignęła mi przed oczami plamka soczków wyraźnie widoczna na jej majtkach. A może to lesbijka przemknęło mi przez myśl, nie to niemożliwe, umówiła się na randkę i nie może się doczekać, ja też bym tak zareagowała.
    Szybko skończyłam przymiarkę, nieznajoma ubrała się i prawie odfrunęła, była szczęśliwa że sukienka będzie uratowana. Ucieszyłam się nawet że trafiło mi się takie zajęcie, lepsze to niż leżeć i się dołować. Zawsze gdy zostawałam sama dopadała mnie chandra. Kajtek miał w weekend jakieś zawody, trenował pływanie i kilka razy w roku wyjeżdżał, tak było i tym razem. Zabrałam się do szycia, szkoda tylko że miałam tak mało czasu, było już po południu a spotkanie o dwudziestej, dam radę.
    Tuż przed dziewiętnastą pukanie, zostawiłam żelazko i pobiegłam do drzwi, spodziewałam się że to Ona, ale gdy je otwarłam prawie jej nie poznałam. W międzyczasie była na solarium, u fryzjera i kosmetyczki. Lekko natapirowane włosy dodawały jej drapieżności, oczy podkreślała czarna kreska, ładnie wymodelowane brwi przyczernione henną, a do tego ten kolor lakieru do paznokci. Mój były nazywał go „czerwień Ferrari” był śliczny i taki sexy. Bez zbędnych słów zaprosiłam ją do środka, rzuciła torebkę i pobiegła do pokoju chciała jak najszybciej przymierzyć sukienkę. Zaczęła się rozbierać, niecierpliwie jakby to już była randka a ja jakbym była jej kochankiem. Tym razem była śmielsza, gdy stała tyłem do mnie, wydawało mi się przez chwilkę ze jest zupełnie naga, dopiero później zauważyłam cieniutki pasek stringów. Oprócz tego nie miała na sobie zupełnie nic. Przypomniałam sobie jej intensywny zarost, jakoś mi nie pasował do tych seksownych majtek. Gdy odwróciła się w moim kierunku wszystko stało się jasne, delikatny materiał ściśle przylegał do skóry, tak ze można było studiować jej anatomię a pod spodem nie było śladu włoska. Musiał to robić jakimś kremem bo na skórze nie było śladów podrażnień, była gładziutka aż chciało się jej dotknąć i poczuć jej aksamitną delikatność. Przez chwilkę się zapomniałam, patrzałam na nią z zaciekawieniem i zazdrością. Była atrakcyjna, miała świetną figurę i ten piersi… takie naturalne, ciągle mimo wieku pełne i okrągłe. Założyła sukienkę, pomogłam jej zasunąć zamek, leżała znakomicie, podkreślała jej talię, opinała krągłą pupę. Od pasa w górę była opięta jak gorsetem przez co jej biust jeszcze się podniósł, patrząc na jej piersi widziałam dwie puchowe poduszeczki przytulone do siebie a tam gdzie się stykały była zalotna, tajemnicza szczelina. Dotknęłam dłonią jej nagiego ramienia, jej ciało delikatnie drgnęło, zareagowała gęsią skórką. Ciekawe czy jej sutki znów stwardniały, czy zwilgotniała. Czułam że jest głodna dotyku, tak jak ja, muśnięć opuszkami palców, czułych pocałunków. To co nas różniło to to, że już za chwilkę ona miała tego doświadczyć, miała to na wyciągniecie ręki. Ja, od czasu gdy odszedł mąż, nie doświadczyłam tego uczucia, sporadyczne kontakty z mężczyznami kończyły się rozczarowaniem i zniechęcały do dalszych prób. Gdy sobie o tym przypomniałam, zrobiło mi się smutno, cofnęłam rękę. Odsunęłam się kilka kroków tak żeby zobaczyć ją w całej okazałości, w jej stroju czegoś mi brakowało. Poprosiłam żeby chwilkę poczekała i poszłam do sypialni, tam w mojej komódce, w szufladzie do której nie zaglądałam od wieków, miałam kilka rzeczy które mogłyby jej się przydać. Przekopywałam się przez różne dodatki, paski, apaszki, nawet kwiatek do butonierki mojego byłego, w końcu znalazł się śliczny perłowy naszyjnik i bransoletka, a do tego malutka subtelna torebka kopertówka tak smukła jak nogi mojej sąsiadki. To był mój ulubiony zestaw, gdy wychodziliśmy wieczorami z mężem, niestety dawno nie używany ale wyglądał jak nowy. Wróciłam do pokoju i pokazałam jej co znalazłam, błysk w oku świadczył że bardzo jej się to spodobało. Założyła natychmiast, wyglądała ślicznie, białe perły ślicznie komponowały się z delikatnym brązem jej opalenizny. Wzięła do ręki torebkę, spojrzała na mnie z niemym pytaniem „Jak wyglądam” ale chyba nie spodziewała się odpowiedzi. Mój uśmiech mówił wszystko, wyglądała świetnie.
    Otworzyła torebkę, wsunęła dłoń do środka, błysnęło mi przed oczami coś metalowego. Mało nie krzyknęłam z przerażenia, w jej dłoni był mój wibrator. Zupełnie o nim zapomniałam, przeleżał w szufladzie kilka lat. Musiałam zabawnie wyglądać z tymi wypiekami na twarzy, unikałam jej wzroku, było mi wstyd co ona sobie o mnie pomyśli? Spojrzała mi w oczy, na jej twarzy było delikatne rozbawienie, usłyszałam mnie jej ciepły głos.
    - Fajny, takiego jeszcze nie mam. Chętnie bym przymierzyła ale nie mam czasu. Kiedyś pokażę Ci swoją kolekcję, może znajdziesz coś dla siebie. Nie musisz się wstydzić, przecież połowa kobiet ma taką zabawkę a druga połowa nie wie co traci.
    To co powiedziała wcale mnie nie uspokoiło, czułam się jak nastolatka przyłapana na pierwszym pocałunku, prawie wyszarpnęłam go z jej ręki i wrzuciłam do pierwszej lepszej szuflady. Na chwilę zapanowała kłopotliwa cisza, sąsiadka zerknęła wymownie na zegarek, no tak już późno zostało jej mało czasu. Odwróciła się tyłem, bez słowa zrozumiałam że oczekuje mojej pomocy. Rozsunęłam zamek sukienki, przez chwilę opuszkami palców poczułam delikatność jej skóry, miałam ochotę głaskać jej plecy ale gdy tylko uświadomiłam to sobie, natychmiast odsunęłam się od niej. Chyba poczuła to samo bo odwróciła się do mnie i uśmiechnęła filuternie, jej sutki znów urosły. Objęła dłońmi piersi i lekko uniosła je do góry, wiedziała że są śliczne, byłam rozczarowana gdy sięgnęła po biustonosz. Ubrała się szybko, spakowała swoje rzeczy i prawie wybiegła, z korytarza dobiegało cichnące stukanie jej obcasów.
    Gdy wyszła poczułam pustkę, znów zostałam sama w czterech ścianach.

    C.D.N.
    0statnio edytowany przez sister_lu; 11-07-10, 09:01. Powód: Stosowanie nieuzasadnionego formatowania tekstu.
  • alibaba.45
    Świętoszek
    • Feb 2009
    • 36

    #2
    super czekam na dalszą cześć

    Skomentuj

    • lols
      Świętoszek
      • May 2010
      • 1

      #3
      czekamy czekamy
      opowiadanie świetne
      0statnio edytowany przez Kata; 30-06-10, 20:04. Powód: Czerwony tylko dla modów

      Skomentuj

      • b0lk0
        Świętoszek
        • Jun 2010
        • 9

        #4
        Cieszę się że podoba, mam kilka wątków do rozwinięcia , mam nadzieję że Was zainteresuje...

        na tysięczną odsłonę będzie C.D.

        Skomentuj

        • kidd
          Świntuszek
          • Apr 2009
          • 73

          #5
          Opowiadanie całkiem nieźle. Zapowiada sie ciekawie, więc pisz dalej. Z wielką chęcią przeczytam. Tylko weź popraw to jedno zdanie, bo trochę przeszkadza jak się czyta. Chyba brakuje: "jechać"

          Napisał b0lk0
          Kajtek miał w weekend na jakieś zawody, trenował pływanie i kilka razy w roku wyjeżdżał, tak było i tym razem.

          Pzdr.

          Skomentuj

          • b0lk0
            Świętoszek
            • Jun 2010
            • 9

            #6
            Część 2

            Ciszę przerwał przenikliwy dźwięk klaksonu, nie zwróciłam na to szczególnej uwagi ale gdy po chwili znów usłyszałam trąbienie podeszłam do okna. Po drugiej stronie ulicy, na chodniku stała taksówka, kierowca wyraźnie się niecierpliwił. Normalnie byłoby mi to obojętne na kogo czeka ale nie dziś. Wiedziałam że za chwilkę do auta wsiądzie moja nowa znajoma a on zabierze ją na randkę. To słowo zawładnęło moim umysłem, randka, spotkanie, schadzka, seks, seks, seks… jakże bardzo jej zazdrościłam.
            W końcu trzasnęły drzwi klatki schodowej, a na ścieżce zastukały szpilki mojej sąsiadki. Facet z taksówki zaniemówił, widziałam wcześniej, że zanosi się na małą awanturę, w końcu ileż można czekać na pasażera, ale to co zobaczył odjęło mu mowę. Gapił się tylko bezmyślnie i gdybym była bliżej pewnie zobaczyłabym jak się ślini. Ona nie przypominała zupełnie tej kobiety, którą zobaczyłam po raz pierwszy. Wyglądała młodziej co najmniej o 10 lat, szła pewna siebie z podniesioną głową, wiedziała że jest atrakcyjna. Wysokie szpilki sprawiały że zdawała się jeszcze bardziej smukła, sukienka doskonale dopasowana opinała dokładnie jej figurę, podkreślała talię i uwydatniała kształtne biodra, ramiona otulał delikatny szal. Gdy wsiadała do taksówki, podciągnęła lekko sukienkę, przed oczami mignęło mi jej udo zwieńczone koronką pończochy, żeby zaraz zniknąć za zatrzaskiwanymi drzwiami. Taksówka ruszyła z piskiem opon, kierowca chyba chciał pokazać jaki z niego macho ale wypadło to raczej żałośnie, tym stylem jazdy szybko skończy na najbliższym drzewie pomyślałam gdy znikali za zakrętem.
            Katastroficzne myśli szybko zastąpiła ciekawość dla kogo ona tak się wystroiła, kim jest ten szczęśliwiec, z którym spędzi wieczór i pewnie noc. Czy on jest tego wart, jak wygląda, jak całuje, jakim jest kochankiem. Czy jest młodszy czy starszy, typ dystyngowanego starszego pana, szarmanckiego, umiejącego oczarować kobietę, sprawić że rozkwitnie przy nim. A może to młody ogier, szorstki , zarozumiały, ale dobrze zbudowany, obficie obdarzony, sprawny i niewyżyty. Zaczęłam w głowie układać scenariusz takiego spotkania, jak chciałabym żeby ono przebiegło gdybym to ja była na jej miejscu. Pomysł z młodszym partnerem wydał mi się bardzo interesujący. Dobrze zbudowany, sprawny, wysportowany mężczyzna to dla kobiety czterdziestoletniej łakomy kąsek. Wulkan seksu, ktoś kto nie zna tabu, w łóżku jest pomysłowy i realizuje wszystkie swoje fantazje. Z kimś takim na pewno można liczyć na coś więcej niż jeden raz, coś więcej niż płytki orgaźmik. Zagalopowałam się w swoich myślach, przecież nie wskoczy mu od razu do łóżka, nie sądzę żeby się znali długo, pewnie to pierwsze, może drugie spotkanie, etap kiedy trzeba go oczarować, zafascynować sobą, żeby nie dostrzegał żadnej innej kobiety w promieniu kilometra, żeby budził się i zasypiał z myślą o tym jaka nagroda go spotka jeśli będzie dostatecznie się starał. Ciekawe jakie wybrał miejsce na spotkanie, to wiele mówi o tym jakie ma intencje, na co liczy. Kawiarnia, jakiś klub muzyczny, a może restauracja hotelowa. Kawiarnia wydaje się najbardziej neutralna, klub muzyczny wymagałby znajomości gustu a restauracja hotelowa to ewidentny sygnał „chcę się z Tobą kochać”. Osobiście wybrałabym klub muzyczny, w takim miejscu panuje odpowiedni nastrój, zapewne jest miejsce gdzie można zatańczyć, a to pozwala na bliższy fizyczny kontakt, w ogóle taniec jest „seksy”, lubiłam to robić i po seksie to druga rzecz której mi najbardziej brakuje od kiedy jestem sama.
            Zaczęłam sobie wyobrażać co się teraz może dziać, na pewno dojechała na miejsce, wysiadła z samochodu, otwarła drzwi do lokalu, który przywitał ją półmrokiem i ciepłą muzyką. Kilkoro gości odwróciło wzrok w kierunku wejścia, światło dobiegające z zewnątrz pozwoliło dostrzec tylko zarys jej sylwetki, z uwagą przyglądali się jej kobiecym kształtom, nienagannej figurze. Przez chwilę stała tak wypatrując gdzie jest On. Gdzieś z głębi sali poderwał się mężczyzna przed trzydziestką, chowając za sobą jedną rękę podszedł, ujął jej dłoń i złożył na niej długi pocałunek. Gdy uniósł głowę ich wzrok spotkał się i dostrzegła w jego oczach mieszaninę zachwytu i niedowierzania. Pierwszy efekt został osiągnięty pomyślała. Już chwilę potem w jej oczach pojawiło się zaskoczenie a jej policzki lekko się zaczerwieniły. Jak na prawdziwego mężczyznę przystało, chował za plecami kwiat, ale był to kwiat szczególny jak na tą okazję, to było anturium. Czerwiony kwiat w kształcie serca z żółtą lekko wygiętą kolbą kwiatostanu w środku. Ujął jej dłoń i poprowadził do stolika, przez chwilkę siedzieli wpatrzeni w siebie. Coś między nimi zaiskrzyło, to już nie były maile, sms’y, telefony, byli blisko siebie a początkowa fascynacja ustąpiła miejsca namiętności i pożądaniu…
            To pożądanie udzieliło się także mnie, scenariusz jaki układałam w głowie sprawił, że zapomniałam o bożym świecie i chciałam poczuć choć przez chwilę to co ona. Zazwyczaj swoje napięcie rozładowuję w czasie kąpieli przed snem, strumień wody i sprawne paluszki pozwalają szybko osiągnąć orgazm. Kiedy indziej, gdy nie mogąc zasnąć, zdarza mi się popieścić tu i tam, po wszystkim czuję się rozluźniona, odprężona i sen przychodzi sam niewiadomo kiedy. Czasami gdy mam pewność że Kajtek nie wróci zbyt szybko, pozwalam sobie na coś ekstra. Moje zabawy trwają wtedy dłużej, powoli stymuluje moje czułe miejsca a w finale orgazm jest dłuższy, głębszy a czasami nawet wielokrotny. Dziś też go nie było i wiedziałam że nie wróci wcześniej, niż jutro po południu. Uśmiechnęłam się w duchu. Grzechem byłoby nie wykorzystać tej sytuacji, zwłaszcza że burza myśli wywołana dzisiejszym spotkaniem nie dawała mi spokoju, gdzieś w głowie nieustannie łomotało mi jedno słowo: seks, seks, seks… Czułam jak moje policzki zaczynają się czerwienić, podbrzusze wypełniło setki motyli, czułam w środku każdy powiew wywołany ruchem ich skrzydeł, ogarniał mnie niepokój, który ze strachem nie miał nic wspólnego. Świadomość ze jestem sama, że nikt nie zapuka, nie wejdzie niespodziewanie, dawała mi poczucie bezpieczeństwa. Podniecenie narastało we mnie i czułam że niewiele brakuje aby osiągnęło punkt krytyczny, którego finałem może być tylko orgazm.
            Wiedziałam że tego chcę, wstałam z fotela, nogi ugięły się lekko pod ciężarem mojego pragnienia, w głowie lekko szumiało jak po kieliszku dobrego wina, chwiejnym krokiem poszłam do sypialni. Zapaliłam nocną lampkę, włączyłam muzykę ukochanego Zimmera i położyłam się na łóżku, chłód pościeli nie ostudził mojego zapału, moje ubranie mnie parzyło, krępowało jakby było kilka numerów za ciasne, było nieznośne jak nigdy. Nerwowo rozpinałam guziki koszuli, niecierpliwie rozsuwałam zamek spodni, gdy je zdejmowałam i rzucałam na podłogę poczułam lekką ulgę. Ręce drżały mi z podniecenia, niezdarnie, jak jakiś małolat który robi to po raz pierwszy, próbowałam rozpiąć zapinkę biustonosza. Coś co robię co najmniej dwa razy dziennie teraz okazało się prawie niewykonalne, gdy już udało mi się z nią uporać poczułam że mogę oddychać pełną piersią. Majtki zostawiłam na później, nie wiem czy bardziej mnie uwierały czy przyjemnie drażniły, ale ogólnie wrażenie było bardzo zmysłowe. Miałam uczucie jakby stado pszczół, zrobiło sobie gniazdo w moim brzuchu, położyłam na nim dłoń żeby je nieco uspokoić ale efekt był zupełnie odwrotny. Moje ciało pragnęło pieszczot, pocałunków, dotyku, chciałam to poczuć już teraz a jednocześnie odwlekałam ten moment. Ten stan podniecenia był tak cudowny że chciałam żeby trwał jak wiecznie. Wiedziałam że jeśli zacznę się dotykać nie wytrzymam długo, dlatego dłonie dalej bezpiecznie głaskały mój brzuch czasami lekko ocierając się o piersi. Przyszedł czas puścić wodze fantazji, zamknęłam oczy i moja wyobraźnia wróciła do momentu gdy w którym zostawiłam moja sąsiadkę i jej amanta. Zamiast kontynuować scenariusz randki, jak ona go uwodzi, jak on ją zdobywa, moje myśli skupiły się na czym innym. Przed oczami miałam ciągle ten magiczny kwiat. Nie dawał mi spokoju, ta żółta kolba zawsze kojarzyła mi się jednoznacznie, była jak sterczący penis. Ileż to razy fantazjowałam tym, że jestem kapłanką w świątyni fallusa, o codziennych ofiarach, ceremoniach składania mu czci i dowodów uległości. Wyobrażałam sobie półmrok chłodnego gmachu świątyni, marmurową salę wypełnioną zapachem narkotycznych kadzideł. Na posadzce trzy kręgi marmurowych i drewnianych figurek tego narządu, który na wszystkie możliwe sposoby tak obsesyjnie czciły kapłanki. Najdalszy i najliczniejszy krąg tworzyły najmniejsze, najbliższe naturze, drewniane fallusy. Były przeznaczone dla kandydatek na kapłanki, wprowadzanych w tajniki posługi. Na nich uczyły się podstawowych rytuałów związanych z kultem, pieszczot dłońmi, ustami czy w końcu piersiami. Każda z nich byłą dziewicą, dopiero inicjacja pozwoliła przejść do kolejnego kręgu. W nim młodsze kapłanki uczyły się swego ciała, przeżywania przyjemności, osiągania orgazmu. Kolejny krąg to już wyższy stopień wtajemniczenia, tu adeptki doskonaliły sztuki sprawiania przyjemności Jemu. Na początek głębokie fellatio, potem trening mięśni waginy, obejmowały sobą z całej siły by intymny uścisk był jak najmocniejszy. Do tego służyły pary figurek, jedna potężna, długa i gruba, druga zaś znacznie cieńsza i mniejsza. Miała ona też drugą rolę, w końcowym etapie przygotowania, wypełniały wielokrotnie ciasny anus każdej kapłanki, tak by był gotowy na przyjęcie Mistrza. W środku tych kręgów było miejsce przeznaczone dla mnie, najwyższej kapłanki, to tu oddawałam się memu bożkowi w codziennych rytuałach, tutaj też brał w posiadanie składane w ofierze dziewice. Ten prawdziwy naturalny, pulsujący był tylko dla mnie, co rano głaskałam, lizałam i ssałam jego żołądź, aż powstał i objawił się w pełnej okazałości. Wtedy wypinałam się dla niego żeby wybrał właściwą ofiarę, był sprawiedliwy i po równo wykorzystywał obie moje świątynie. Gdy mnie wypełniał czułam każdą z tętniącą żyłkę, obejmowałam go mocno sobą, nie wykonując żadnych ruchów, samym intymnym uściskiem doprowadzałam do eksplozji mocy i witalności. Fala ciepła wypełniał mnie i rozlewała się po całym ciele, gdy już opadała, ja opadałam bezsilna razem nią. Wtedy przychodził czas na kapłanki z trzeciego kręgu, które w kolejności starszeństwa podchodziły do Mistrza brały go głęboko do ust by nie uronić najmniejszej kropli i starały się wyssać zeń jak najwięcej energii. Wszystkiemu temu towarzyszyły jęki bólu i rozkoszy młodszych kapłanek, które w drugim kręgu szczytowały właśnie w tym momencie, zaczarowane magią i tajemnicą jakiej były uczestniczkami.
            Pod wpływem tych fantazji traciłam kontrolę nad sobą, moje ciało coraz niespokojniej prężyło się i wyginało, uda zaciskały się same potęgując przyjemne doznania. Osiągnęłam stan, którego nie czułam już dawno i który wymagał natychmiastowej interwencji, przyszedł czas pozbyć się ostatniej części garderoby. Dotknęłam bioder, wsunęłam dłonie pod majtki i zaczęłam je zsuwać, gdy odklejały się od moich mokrych płatków przeszedł mnie dreszcz. Poczułam go od stóp przez łydki, wewnętrzną stronę ud aż do łona. Tam pokręcił się chwilkę wywołując prawdziwą powódź, i jak błyskawica, przez podbrzusze, wywołując falę nieprzyzwoicie rozkosznych skurczów popędził w stronę piersi. Wdarł się między nie, rozdzielił na dwa strumienie i jak serpentyną wznosił się na wiśniowe szczyty sutek, a gdy tam dotarł poczułam jak uderzają w nie dwa pioruny zmysłowych doznań. Tuż po tym, przez szyję i kark zaniósł do głowy ładunek ekstatycznych wrażeń i umknął robiąc miejsce dla następnego.
            Gdy moje majtki wylądowały na podłodze poczułam się wolna. Podciągnęłam nogi pod brodę i naprężyłam wszystkie mięśnie, to napięcie w środku było rozkoszne, potem rozchyliłam je szeroko robiąc prawie szpagat. Moje płatki były niewiarygodnie powiększone, mokre od moich soczków, zwieńczone brązową obwódką podniecenia. W tym stanie dłonie nie mogły dłużej pozostawać bezczynne, dotknęłam wewnętrznej strony ud tuż za kolanami, moje ciało znów przeszył znajomy dreszcz, gdy przesuwałam je w górę pojawił się kolejny i kolejny. Gdy były już blisko mojej gorącej kobiecości ostrożnie ominęłam ją i zaczęłam gładzić brzuch, ale już moje piersi wołały o pieszczoty których nie mogłam im odmówić. Wsunęłam palce w usta, naśliniłam mocno i zbliżyłam do sutek, zareagowały jakby były naelektryzowane, nogi natychmiast się złączyły a uda mocno zacisnęły. Dotknęłam ich i pod opuszkami palców poczułam jak twardnieją jeszcze bardziej. Przez moment drażniłam je głaszcząc delikatnie ich wrażliwą obwódkę, to doświadczenie było nieznośnie rozkoszne i czułam że potrzebuję czegoś więcej. Zaczęłam mocno uciskać piersi, między palcami wystawały moje sutki, które reagowały już nawet na mój oddech. Uszczypnęłam jedną, potem drugą i poczułam że to jest to. Zaskoczyło mnie, że im mocniej je ściskałam tym większą sprawiało mi to rozkosz. Nidy dotąd nie pozwalałam sobie żeby je tak traktować ale podniecenie było silniejsze od bólu. Zauważyłam, że z każdym uszczypnięciem, moje uda zaciskają się coraz mocniej. Zupełnie spontanicznie nie mając nic innego pod ręką, chwyciłam pościel i wsunęłam ją między nogi tak, że lekko drażniła moją rozbudzona perełkę. Wróciłam do torturowania mojego biustu, teraz moje ciało pobudzały dwie rozkoszne fale które zderzały się ze gdzieś w okolicach pępka, wywołując piorunujące doznania. Przestałam panować nad sobą, wiłam się i prężyłam, biodra kołysały się jak w zmysłowym tańcu, czułam że finał jest blisko. Było jednak coś co burzyło te ekstatyczne doznania, coś co blokowało mnie psychicznie i nie pozwalało wspiąć się na szczyty rozkoszy. Czułam w sobie głęboką pustkę, do szczęścia brakowało czegoś co wypełniłoby moją gorącą kobiecość i moje palce niewiele mogły tutaj pomóc, to byłoby zbyt banalne jak na dzisiejszy dzień. Myślałam raczej o tym magicznym anturium. Wyobrażałam sobie jak ta maleńka żółta kolba wsuwa się między moje płatki, chłonie wilgoć mojej namiętności i pęcznieje wypełniając mnie coraz bardziej. Trzymam ją w moim intymnym uścisku i czuję każdą jej nierówność, gwałtowne ruchy ciała sprawiają że ona żyje we mnie i drażni nieznośnie. Chciałam żeby to wszystko działo się tu i teraz, żeby było rzeczywistością, to niemożliwe żeby tak zmysłowe doznanie skończyło się połowicznym sukcesem. Przeżyłam olśnienie, kształt którego tak mi brakowało był w zasięgu ręki, przeleżał schowany w torebce kilka lat a dziś został cudownie odnaleziony. Mój wibrator. Szybko wstałam z łóżka, ciało pozbawione pieszczot troszkę się uspokoiło, na pościeli została mokra plama, ślad mojego podniecenia. W głowie mocno szumiało od nadmiaru emocji, za chwilę poczuję to coś i przeżyję upojny finał, chyba pierwszy taki od kiedy jestem sama. Szybko znalazłam moją zgubę, drżącymi rękami wyjęłam go z szuflady i mało nie wybuchłam płaczem. NIE MA BATERII!!! Gorączkowo przetrząsałam szuflady w nadziei że może gdzieś są tylko o nich zapomniałam, przejrzałam wszystkie zakamarki szafek i nic, byłam bliska rozpaczy gdy rzucił mi się w oczy pilot do wieży. Wymiana odbyła się jak w formule 1, jeszcze tylko jeden ruch pokrętła i ciszę wypełniło rozkoszne brzęczenie. Tym razem reakcja przebiega w drugą stronę, wibracje które wpadły w moje uszy, rozpłynęły się w dół mojego ciała, piersi zareagowały natychmiast, w brzuchu roje pszczół trzepotały swoimi skrzydełkami z zawrotną prędkością, a na wewnętrzną stronę ud skapnęła kropelka mojego podniecenia. Straciłam kontakt z rzeczywistością, nie wiem jak znalazłam się w łóżku, jedyne co pamiętam to drgania mojego elektrycznego przyjaciela, które pobudzało po kolei każdą komórkę mojego ciała w jeden rytm. Gdy już ostatnia dołączyła do tej orkiestry poczułam pierwsze skurcze. W oczach pociemniało mi jak w czasie burzy, za chwile jak błyskawica uderza we mnie pierwsza fala orgazmu. Zazwyczaj na tej jednej się kończyło ale dziś jest inaczej. Tuż za nią następna, jasna i postrzępiona tak, że nie ma takiego miejsca w moim ciele do którego by nie dotarła. Każdy mięsień jest tak napięty że cudem to wytrzymuję, paznokcie wbijają się w moje uda aż do krwi, chcę krzyczeć ale głos grzęźnie w gardle. Kolejne fale wywołują już tylko ciche chrapliwej jęki. Są coraz słabsze, coraz rzadsze, aż wreszcie zupełnie zanikają. Napięcie opada, mięśnie się rozluźniają, brak mi sił żeby się podnieść. Gdy otwarłam oczy nie wiedziałam gdzie jestem, nie wiedziałam czy to dzień czy noc. W końcu uległam słabości i zasnęłam.
            Obudził mnie dźwięk domofonu, zamarłam przerażona, czyżby Kajtek wrócił wcześniej, ale przecież on ma klucze. Szybko pobiegłam do łazienki, założyłam szlafrok i podeszłam do okna, uchyliłam zasłonę i spojrzałam na chodnik przed klatką. W mdłym świetle latarni zobaczyłam moją sąsiadkę, Patrzała prosto w moje okno, nie mogłam jej nie wpuścić…
            0statnio edytowany przez sister_lu; 11-07-10, 08:59. Powód: Formatowanie.

            Skomentuj

            • julianna
              Banned
              • Dec 2006
              • 1036

              #7
              jejku, ale się napracowałeś....
              będzie ciąg dalszy?

              Skomentuj

              • b0lk0
                Świętoszek
                • Jun 2010
                • 9

                #8
                wątków do rozwinięcia mam kilka, pisząc częc drugą wpadłem na pomysł fantazji o swiątyni fallicznej, który nie wiem jak wam, ale mnie się bardzo spodobał. Chętnie bym go rozwinął w osobną częć ale nie jestem merytorycznie przygotowany. Poczytam troszkę nt ten temat i zobaczymy co z tego wyjdzie. Częć 3, pojawi się w miarę wolnego czasu.

                Julianna:
                mylałem że Ci się spodobało a Ty "że się napracowałem"

                P.S.

                Jeśli przeczytałeś, spodobało Ci się to opowiadanie, ZOSTAW ŚLAD, napisz dwa słowa, pewnie szybciej zabiorę się za ciąg dalszy...
                0statnio edytowany przez Kata; 13-07-10, 18:09.

                Skomentuj

                • julianna
                  Banned
                  • Dec 2006
                  • 1036

                  #9
                  Napisał b0lk0
                  mylałem że Ci się spodobało a Ty "że się napracowałem"
                  to był komplement
                  fajne, fajne...

                  Skomentuj

                  • jammer106
                    Ocieracz
                    • Jul 2010
                    • 151

                    #10
                    Soft i to wysokiej klasy. Opis odczuć kobiety gdy się masturbuje wydaje się ( jak dla mnie , a jestem facetem ) perfekcyjnie opisany. Dobrze gdyby odpowiedziały na to pytanie Panie. Dla mnie rewelacja. Przekonujesz mnie , że w obecnej zalewie przesiąkniętych kopulacjami opowiadań można stworzyć coś fajnego i wciągającego w wersji soft. Brawo!

                    Skomentuj

                    • b0lk0
                      Świętoszek
                      • Jun 2010
                      • 9

                      #11
                      Epilog...

                      Następne części napiszę specjalnie dla Ciebie...

                      Skomentuj

                      Working...