Część 1
Część 2 tu:http://beztabu.com/showpost.php?p=541175&postcount=6
Gwałtowne pukanie wyrwało mnie z głębokiej zadumy. Mimo kilku lat jakie minęły od czasu gdy mąż odszedł, ciągle nie mogłam się oswoić z samotnością. Jeszcze chwilę temu przed oczami, jak na filmie, przemykały obrazy chwil spędzonych razem, wszystkich urokliwych miejsc jakie odwiedziliśmy, wspaniałych wakacji, piaszczystych plaż. Z czasem wyjeżdżaliśmy coraz rzadziej, spędzaliśmy coraz mniej czasu ze sobą, oszukiwałam się że to przez jego pracę ale dziś wiem że powód był inny, jakże banalny. Miała dziesięć lat mniej, świeże ciało, jędrny biust, żadnych zmartwień, ciągle uśmiechnięta, czarująca. Nie wiem jaka jest teraz, ale wtedy chyba nie miałam z nią żadnych szans. I stało się, on odszedł. Moja podpora, mój pocieszyciel, mój kochanek, moje okno na świat. Wokół mnie zapanowała pustka, której nikt nie potrafił wypełnić, ani rodzina, ani przyjaciółki ani znajomi. Został mi po nim tylko syn, mój ukochany Kajtek. Zawsze był moim oczkiem w głowie a to co się stało sprawiło, że żyłam tylko dla niego. Stał się moim sensem życia, motywacją do tego żeby się nie poddać, żeby iść do przodu. Dzięki temu jakoś udało mi się przejść przez najtrudniejszy okres, gdy zostałam sama, z dzieckiem, bez pracy. Powoli zapomniałam o wszystkim, moja sytuacja się ustabilizowała, poczułam się bezpieczna przynajmniej materialnie, to że zostałam porzucona przestało mi doskwierać. Jedyną zadrą jaka tkwiła w moim sercu była świadomość że czas biegnie nieubłaganie, niepokój że wszystko co piękne, wzniosłe zmysłowe już mnie spotkało. Wydawało mi się to niesprawiedliwe, czy ja nie mam już prawa do tego żeby poczuć się szczęśliwa, czy do tego mają prawo tylko dwudziesto-, trzydziestolatki, czy jak ktoś ma czterdzieści to nie zasługuje to żeby mieć bliską osobę? To było moje największe marzenie, mieć kogoś bliskiego i znów jak kiedyś rozkwitnąć, odzyskać pewność siebie, poczuć się kobietą.
Ktoś za drzwiami był mocno zdesperowany, pukanie było coraz bardziej natarczywe. Porzuciłam swoje marzenia, wspomnienia i leniwie podeszłam do drzwi. Spojrzałam przez wizjer, za drzwiami stała zupełnie nie znana mi kobieta, nie miała na sobie ani płaszcza ani kurtki więc chyba mieszka w naszym bloku pomyślałam. Gdy je otworzyłam zmierzyłam ją wzrokiem i to co mnie uderzyło, to podobieństwo do tej suczki, z którą odszedł mój mąż. Nie, to niemożliwe pomyślałam, ta, choć podobna jest jednak starsza, ale nieźle się trzyma jak na swój wiek pomyślałam z lekką zazdrością. Chyba zauważyła moje zaskoczenie i grymas niechęci bo z przesadną uprzejmością zaczęła szybko się tłumaczyć.
- Jestem nową lokatorką, mieszkam dwa piętra wyżej, wprowadziliśmy się w ubiegły weekend. Sąsiadka powiedziała mi że Pani świetnie szyje, a ja mam wielki problem i Pani jest moją ostatnią deską ratunku.
Rzeczywiście lubiłam szyć, to takie moje hobby. Większość rzeczy jakie nosiłam to były moje małe dzieła, czasami przeglądając pisma dla kobiet coś wpadło mi w oko i zaraz potem siadałam do maszyny. W kilka dni, małym kosztem miałam ekstra sukienkę albo jakieś oryginalne spodenki. Gdy mieliśmy wyjść gdzieś z moim byłym, często go zaskakiwałam jakąś nowością. Pewnego razu tak na niego podziałała moja sukienka (a może ja w tej sukience), ze mało nie spóźniliśmy się na ślub znajomych. Wycięte, gołe plecy, mocno zarysowany biust i rozcięcie prawie do biodra, wysokie szpilki postawiły jego wojownika na baczność i zamiast w taksówce wylądowaliśmy w łóżku.
Zaprosiłam nieznajomą do środka. Teraz zauważyłam miała pod pachą jakąś reklamówkę, ciekawe co to za nieszczęście tam chowa. Gdy weszłyśmy do pokoju wszystko się wyjaśniło.
- Mam dzisiaj ważne spotkanie, nie jest to zwykłe spotkanie dlatego bardzo mi zależy żeby dobrze wyglądać. Mam fajną sukienkę na specjalne okazje, bardzo ją lubię ale niestety stała się katastrofa. Chyba troszkę przytyłam bo gdy przymierzałam ją dzisiaj i zasuwałam zamek ten pękł. Czy Pani może go wymienić? To naprawdę dla mnie ważne. Cała nadzieja w Pani.
W jej głosie wyczułam błagalną nutę, gdy otworzyła reklamówkę i wyjęła to „coś” w moich oczach pojawił się błysk, ta sukienka naprawdę wyglądała ciekawie. Bez ramion, tuż za kolana, z subtelnym rozcięciem, nie za dużym ale dostatecznie seksownym, mocno podkreślająca talię i ta miseczka, chyba „D” trzeba mieć ładny biust żeby nosić coś takiego. W takiej sukience to chyba na rozbieraną randkę się wybiera pomyślałam z zazdrością. Żaden facet nie pozostanie na nią obojętny. Obejrzałam ją dokładnie, na szczęście dało się troszkę popuścić zaszewki więc będzie leżała jak ulał. Poprosiłam żeby ją założyła. Odwróciła się tyłem, gdy się rozbierała obserwowałam ją ukradkiem, rzeczywiście na bioderkach odłożyło się troszkę tłuszczu, ale to dodawało jej kobiecości, bawełniane majtki opinały okrągłe pełne pośladki. Troszkę staroświeckie, na randkę chyba ich nie założy, uśmiechnęłam się w duchu. Miała ładne nogi, szczupłe łydki i uda z ledwo dostrzegalnymi śladami celulitu, ciekawe jak to robi, czy to kosmetyki czy ćwiczy. Gdy się odwróciła zwróciłam uwagę na gęsty zarost jej łona, który jak kołderka przykrywał jej kobiecość wyraźnie zarysowany pod majtkami. Nad nimi kilka rozstępów, pewnie po ciąży. Spojrzałam wyżej, lekko zaskoczył mnie jej biust, spodziewałam się że jest duży, w końcu miseczka sukienki była spora ale nie to zwróciło moją uwagę. Pod biustonoszem zauważyłam mocno zarysowane sutki jakby wokół panował mróz ale było przecież cieplutko. Czyżby to podniecenie? Może ta randka tak na nią działa, ale gdyby tak było tam też byłby ślad. Postanowiłam przyjrzeć się dokładniej, gdy zakładała sukienkę przez chwilkę mignęła mi przed oczami plamka soczków wyraźnie widoczna na jej majtkach. A może to lesbijka przemknęło mi przez myśl, nie to niemożliwe, umówiła się na randkę i nie może się doczekać, ja też bym tak zareagowała.
Szybko skończyłam przymiarkę, nieznajoma ubrała się i prawie odfrunęła, była szczęśliwa że sukienka będzie uratowana. Ucieszyłam się nawet że trafiło mi się takie zajęcie, lepsze to niż leżeć i się dołować. Zawsze gdy zostawałam sama dopadała mnie chandra. Kajtek miał w weekend jakieś zawody, trenował pływanie i kilka razy w roku wyjeżdżał, tak było i tym razem. Zabrałam się do szycia, szkoda tylko że miałam tak mało czasu, było już po południu a spotkanie o dwudziestej, dam radę.
Tuż przed dziewiętnastą pukanie, zostawiłam żelazko i pobiegłam do drzwi, spodziewałam się że to Ona, ale gdy je otwarłam prawie jej nie poznałam. W międzyczasie była na solarium, u fryzjera i kosmetyczki. Lekko natapirowane włosy dodawały jej drapieżności, oczy podkreślała czarna kreska, ładnie wymodelowane brwi przyczernione henną, a do tego ten kolor lakieru do paznokci. Mój były nazywał go „czerwień Ferrari” był śliczny i taki sexy. Bez zbędnych słów zaprosiłam ją do środka, rzuciła torebkę i pobiegła do pokoju chciała jak najszybciej przymierzyć sukienkę. Zaczęła się rozbierać, niecierpliwie jakby to już była randka a ja jakbym była jej kochankiem. Tym razem była śmielsza, gdy stała tyłem do mnie, wydawało mi się przez chwilkę ze jest zupełnie naga, dopiero później zauważyłam cieniutki pasek stringów. Oprócz tego nie miała na sobie zupełnie nic. Przypomniałam sobie jej intensywny zarost, jakoś mi nie pasował do tych seksownych majtek. Gdy odwróciła się w moim kierunku wszystko stało się jasne, delikatny materiał ściśle przylegał do skóry, tak ze można było studiować jej anatomię a pod spodem nie było śladu włoska. Musiał to robić jakimś kremem bo na skórze nie było śladów podrażnień, była gładziutka aż chciało się jej dotknąć i poczuć jej aksamitną delikatność. Przez chwilkę się zapomniałam, patrzałam na nią z zaciekawieniem i zazdrością. Była atrakcyjna, miała świetną figurę i ten piersi… takie naturalne, ciągle mimo wieku pełne i okrągłe. Założyła sukienkę, pomogłam jej zasunąć zamek, leżała znakomicie, podkreślała jej talię, opinała krągłą pupę. Od pasa w górę była opięta jak gorsetem przez co jej biust jeszcze się podniósł, patrząc na jej piersi widziałam dwie puchowe poduszeczki przytulone do siebie a tam gdzie się stykały była zalotna, tajemnicza szczelina. Dotknęłam dłonią jej nagiego ramienia, jej ciało delikatnie drgnęło, zareagowała gęsią skórką. Ciekawe czy jej sutki znów stwardniały, czy zwilgotniała. Czułam że jest głodna dotyku, tak jak ja, muśnięć opuszkami palców, czułych pocałunków. To co nas różniło to to, że już za chwilkę ona miała tego doświadczyć, miała to na wyciągniecie ręki. Ja, od czasu gdy odszedł mąż, nie doświadczyłam tego uczucia, sporadyczne kontakty z mężczyznami kończyły się rozczarowaniem i zniechęcały do dalszych prób. Gdy sobie o tym przypomniałam, zrobiło mi się smutno, cofnęłam rękę. Odsunęłam się kilka kroków tak żeby zobaczyć ją w całej okazałości, w jej stroju czegoś mi brakowało. Poprosiłam żeby chwilkę poczekała i poszłam do sypialni, tam w mojej komódce, w szufladzie do której nie zaglądałam od wieków, miałam kilka rzeczy które mogłyby jej się przydać. Przekopywałam się przez różne dodatki, paski, apaszki, nawet kwiatek do butonierki mojego byłego, w końcu znalazł się śliczny perłowy naszyjnik i bransoletka, a do tego malutka subtelna torebka kopertówka tak smukła jak nogi mojej sąsiadki. To był mój ulubiony zestaw, gdy wychodziliśmy wieczorami z mężem, niestety dawno nie używany ale wyglądał jak nowy. Wróciłam do pokoju i pokazałam jej co znalazłam, błysk w oku świadczył że bardzo jej się to spodobało. Założyła natychmiast, wyglądała ślicznie, białe perły ślicznie komponowały się z delikatnym brązem jej opalenizny. Wzięła do ręki torebkę, spojrzała na mnie z niemym pytaniem „Jak wyglądam” ale chyba nie spodziewała się odpowiedzi. Mój uśmiech mówił wszystko, wyglądała świetnie.
Otworzyła torebkę, wsunęła dłoń do środka, błysnęło mi przed oczami coś metalowego. Mało nie krzyknęłam z przerażenia, w jej dłoni był mój wibrator. Zupełnie o nim zapomniałam, przeleżał w szufladzie kilka lat. Musiałam zabawnie wyglądać z tymi wypiekami na twarzy, unikałam jej wzroku, było mi wstyd co ona sobie o mnie pomyśli? Spojrzała mi w oczy, na jej twarzy było delikatne rozbawienie, usłyszałam mnie jej ciepły głos.
- Fajny, takiego jeszcze nie mam. Chętnie bym przymierzyła ale nie mam czasu. Kiedyś pokażę Ci swoją kolekcję, może znajdziesz coś dla siebie. Nie musisz się wstydzić, przecież połowa kobiet ma taką zabawkę a druga połowa nie wie co traci.
To co powiedziała wcale mnie nie uspokoiło, czułam się jak nastolatka przyłapana na pierwszym pocałunku, prawie wyszarpnęłam go z jej ręki i wrzuciłam do pierwszej lepszej szuflady. Na chwilę zapanowała kłopotliwa cisza, sąsiadka zerknęła wymownie na zegarek, no tak już późno zostało jej mało czasu. Odwróciła się tyłem, bez słowa zrozumiałam że oczekuje mojej pomocy. Rozsunęłam zamek sukienki, przez chwilę opuszkami palców poczułam delikatność jej skóry, miałam ochotę głaskać jej plecy ale gdy tylko uświadomiłam to sobie, natychmiast odsunęłam się od niej. Chyba poczuła to samo bo odwróciła się do mnie i uśmiechnęła filuternie, jej sutki znów urosły. Objęła dłońmi piersi i lekko uniosła je do góry, wiedziała że są śliczne, byłam rozczarowana gdy sięgnęła po biustonosz. Ubrała się szybko, spakowała swoje rzeczy i prawie wybiegła, z korytarza dobiegało cichnące stukanie jej obcasów.
Gdy wyszła poczułam pustkę, znów zostałam sama w czterech ścianach.
C.D.N.
Część 2 tu:http://beztabu.com/showpost.php?p=541175&postcount=6
Gwałtowne pukanie wyrwało mnie z głębokiej zadumy. Mimo kilku lat jakie minęły od czasu gdy mąż odszedł, ciągle nie mogłam się oswoić z samotnością. Jeszcze chwilę temu przed oczami, jak na filmie, przemykały obrazy chwil spędzonych razem, wszystkich urokliwych miejsc jakie odwiedziliśmy, wspaniałych wakacji, piaszczystych plaż. Z czasem wyjeżdżaliśmy coraz rzadziej, spędzaliśmy coraz mniej czasu ze sobą, oszukiwałam się że to przez jego pracę ale dziś wiem że powód był inny, jakże banalny. Miała dziesięć lat mniej, świeże ciało, jędrny biust, żadnych zmartwień, ciągle uśmiechnięta, czarująca. Nie wiem jaka jest teraz, ale wtedy chyba nie miałam z nią żadnych szans. I stało się, on odszedł. Moja podpora, mój pocieszyciel, mój kochanek, moje okno na świat. Wokół mnie zapanowała pustka, której nikt nie potrafił wypełnić, ani rodzina, ani przyjaciółki ani znajomi. Został mi po nim tylko syn, mój ukochany Kajtek. Zawsze był moim oczkiem w głowie a to co się stało sprawiło, że żyłam tylko dla niego. Stał się moim sensem życia, motywacją do tego żeby się nie poddać, żeby iść do przodu. Dzięki temu jakoś udało mi się przejść przez najtrudniejszy okres, gdy zostałam sama, z dzieckiem, bez pracy. Powoli zapomniałam o wszystkim, moja sytuacja się ustabilizowała, poczułam się bezpieczna przynajmniej materialnie, to że zostałam porzucona przestało mi doskwierać. Jedyną zadrą jaka tkwiła w moim sercu była świadomość że czas biegnie nieubłaganie, niepokój że wszystko co piękne, wzniosłe zmysłowe już mnie spotkało. Wydawało mi się to niesprawiedliwe, czy ja nie mam już prawa do tego żeby poczuć się szczęśliwa, czy do tego mają prawo tylko dwudziesto-, trzydziestolatki, czy jak ktoś ma czterdzieści to nie zasługuje to żeby mieć bliską osobę? To było moje największe marzenie, mieć kogoś bliskiego i znów jak kiedyś rozkwitnąć, odzyskać pewność siebie, poczuć się kobietą.
Ktoś za drzwiami był mocno zdesperowany, pukanie było coraz bardziej natarczywe. Porzuciłam swoje marzenia, wspomnienia i leniwie podeszłam do drzwi. Spojrzałam przez wizjer, za drzwiami stała zupełnie nie znana mi kobieta, nie miała na sobie ani płaszcza ani kurtki więc chyba mieszka w naszym bloku pomyślałam. Gdy je otworzyłam zmierzyłam ją wzrokiem i to co mnie uderzyło, to podobieństwo do tej suczki, z którą odszedł mój mąż. Nie, to niemożliwe pomyślałam, ta, choć podobna jest jednak starsza, ale nieźle się trzyma jak na swój wiek pomyślałam z lekką zazdrością. Chyba zauważyła moje zaskoczenie i grymas niechęci bo z przesadną uprzejmością zaczęła szybko się tłumaczyć.
- Jestem nową lokatorką, mieszkam dwa piętra wyżej, wprowadziliśmy się w ubiegły weekend. Sąsiadka powiedziała mi że Pani świetnie szyje, a ja mam wielki problem i Pani jest moją ostatnią deską ratunku.
Rzeczywiście lubiłam szyć, to takie moje hobby. Większość rzeczy jakie nosiłam to były moje małe dzieła, czasami przeglądając pisma dla kobiet coś wpadło mi w oko i zaraz potem siadałam do maszyny. W kilka dni, małym kosztem miałam ekstra sukienkę albo jakieś oryginalne spodenki. Gdy mieliśmy wyjść gdzieś z moim byłym, często go zaskakiwałam jakąś nowością. Pewnego razu tak na niego podziałała moja sukienka (a może ja w tej sukience), ze mało nie spóźniliśmy się na ślub znajomych. Wycięte, gołe plecy, mocno zarysowany biust i rozcięcie prawie do biodra, wysokie szpilki postawiły jego wojownika na baczność i zamiast w taksówce wylądowaliśmy w łóżku.
Zaprosiłam nieznajomą do środka. Teraz zauważyłam miała pod pachą jakąś reklamówkę, ciekawe co to za nieszczęście tam chowa. Gdy weszłyśmy do pokoju wszystko się wyjaśniło.
- Mam dzisiaj ważne spotkanie, nie jest to zwykłe spotkanie dlatego bardzo mi zależy żeby dobrze wyglądać. Mam fajną sukienkę na specjalne okazje, bardzo ją lubię ale niestety stała się katastrofa. Chyba troszkę przytyłam bo gdy przymierzałam ją dzisiaj i zasuwałam zamek ten pękł. Czy Pani może go wymienić? To naprawdę dla mnie ważne. Cała nadzieja w Pani.
W jej głosie wyczułam błagalną nutę, gdy otworzyła reklamówkę i wyjęła to „coś” w moich oczach pojawił się błysk, ta sukienka naprawdę wyglądała ciekawie. Bez ramion, tuż za kolana, z subtelnym rozcięciem, nie za dużym ale dostatecznie seksownym, mocno podkreślająca talię i ta miseczka, chyba „D” trzeba mieć ładny biust żeby nosić coś takiego. W takiej sukience to chyba na rozbieraną randkę się wybiera pomyślałam z zazdrością. Żaden facet nie pozostanie na nią obojętny. Obejrzałam ją dokładnie, na szczęście dało się troszkę popuścić zaszewki więc będzie leżała jak ulał. Poprosiłam żeby ją założyła. Odwróciła się tyłem, gdy się rozbierała obserwowałam ją ukradkiem, rzeczywiście na bioderkach odłożyło się troszkę tłuszczu, ale to dodawało jej kobiecości, bawełniane majtki opinały okrągłe pełne pośladki. Troszkę staroświeckie, na randkę chyba ich nie założy, uśmiechnęłam się w duchu. Miała ładne nogi, szczupłe łydki i uda z ledwo dostrzegalnymi śladami celulitu, ciekawe jak to robi, czy to kosmetyki czy ćwiczy. Gdy się odwróciła zwróciłam uwagę na gęsty zarost jej łona, który jak kołderka przykrywał jej kobiecość wyraźnie zarysowany pod majtkami. Nad nimi kilka rozstępów, pewnie po ciąży. Spojrzałam wyżej, lekko zaskoczył mnie jej biust, spodziewałam się że jest duży, w końcu miseczka sukienki była spora ale nie to zwróciło moją uwagę. Pod biustonoszem zauważyłam mocno zarysowane sutki jakby wokół panował mróz ale było przecież cieplutko. Czyżby to podniecenie? Może ta randka tak na nią działa, ale gdyby tak było tam też byłby ślad. Postanowiłam przyjrzeć się dokładniej, gdy zakładała sukienkę przez chwilkę mignęła mi przed oczami plamka soczków wyraźnie widoczna na jej majtkach. A może to lesbijka przemknęło mi przez myśl, nie to niemożliwe, umówiła się na randkę i nie może się doczekać, ja też bym tak zareagowała.
Szybko skończyłam przymiarkę, nieznajoma ubrała się i prawie odfrunęła, była szczęśliwa że sukienka będzie uratowana. Ucieszyłam się nawet że trafiło mi się takie zajęcie, lepsze to niż leżeć i się dołować. Zawsze gdy zostawałam sama dopadała mnie chandra. Kajtek miał w weekend jakieś zawody, trenował pływanie i kilka razy w roku wyjeżdżał, tak było i tym razem. Zabrałam się do szycia, szkoda tylko że miałam tak mało czasu, było już po południu a spotkanie o dwudziestej, dam radę.
Tuż przed dziewiętnastą pukanie, zostawiłam żelazko i pobiegłam do drzwi, spodziewałam się że to Ona, ale gdy je otwarłam prawie jej nie poznałam. W międzyczasie była na solarium, u fryzjera i kosmetyczki. Lekko natapirowane włosy dodawały jej drapieżności, oczy podkreślała czarna kreska, ładnie wymodelowane brwi przyczernione henną, a do tego ten kolor lakieru do paznokci. Mój były nazywał go „czerwień Ferrari” był śliczny i taki sexy. Bez zbędnych słów zaprosiłam ją do środka, rzuciła torebkę i pobiegła do pokoju chciała jak najszybciej przymierzyć sukienkę. Zaczęła się rozbierać, niecierpliwie jakby to już była randka a ja jakbym była jej kochankiem. Tym razem była śmielsza, gdy stała tyłem do mnie, wydawało mi się przez chwilkę ze jest zupełnie naga, dopiero później zauważyłam cieniutki pasek stringów. Oprócz tego nie miała na sobie zupełnie nic. Przypomniałam sobie jej intensywny zarost, jakoś mi nie pasował do tych seksownych majtek. Gdy odwróciła się w moim kierunku wszystko stało się jasne, delikatny materiał ściśle przylegał do skóry, tak ze można było studiować jej anatomię a pod spodem nie było śladu włoska. Musiał to robić jakimś kremem bo na skórze nie było śladów podrażnień, była gładziutka aż chciało się jej dotknąć i poczuć jej aksamitną delikatność. Przez chwilkę się zapomniałam, patrzałam na nią z zaciekawieniem i zazdrością. Była atrakcyjna, miała świetną figurę i ten piersi… takie naturalne, ciągle mimo wieku pełne i okrągłe. Założyła sukienkę, pomogłam jej zasunąć zamek, leżała znakomicie, podkreślała jej talię, opinała krągłą pupę. Od pasa w górę była opięta jak gorsetem przez co jej biust jeszcze się podniósł, patrząc na jej piersi widziałam dwie puchowe poduszeczki przytulone do siebie a tam gdzie się stykały była zalotna, tajemnicza szczelina. Dotknęłam dłonią jej nagiego ramienia, jej ciało delikatnie drgnęło, zareagowała gęsią skórką. Ciekawe czy jej sutki znów stwardniały, czy zwilgotniała. Czułam że jest głodna dotyku, tak jak ja, muśnięć opuszkami palców, czułych pocałunków. To co nas różniło to to, że już za chwilkę ona miała tego doświadczyć, miała to na wyciągniecie ręki. Ja, od czasu gdy odszedł mąż, nie doświadczyłam tego uczucia, sporadyczne kontakty z mężczyznami kończyły się rozczarowaniem i zniechęcały do dalszych prób. Gdy sobie o tym przypomniałam, zrobiło mi się smutno, cofnęłam rękę. Odsunęłam się kilka kroków tak żeby zobaczyć ją w całej okazałości, w jej stroju czegoś mi brakowało. Poprosiłam żeby chwilkę poczekała i poszłam do sypialni, tam w mojej komódce, w szufladzie do której nie zaglądałam od wieków, miałam kilka rzeczy które mogłyby jej się przydać. Przekopywałam się przez różne dodatki, paski, apaszki, nawet kwiatek do butonierki mojego byłego, w końcu znalazł się śliczny perłowy naszyjnik i bransoletka, a do tego malutka subtelna torebka kopertówka tak smukła jak nogi mojej sąsiadki. To był mój ulubiony zestaw, gdy wychodziliśmy wieczorami z mężem, niestety dawno nie używany ale wyglądał jak nowy. Wróciłam do pokoju i pokazałam jej co znalazłam, błysk w oku świadczył że bardzo jej się to spodobało. Założyła natychmiast, wyglądała ślicznie, białe perły ślicznie komponowały się z delikatnym brązem jej opalenizny. Wzięła do ręki torebkę, spojrzała na mnie z niemym pytaniem „Jak wyglądam” ale chyba nie spodziewała się odpowiedzi. Mój uśmiech mówił wszystko, wyglądała świetnie.
Otworzyła torebkę, wsunęła dłoń do środka, błysnęło mi przed oczami coś metalowego. Mało nie krzyknęłam z przerażenia, w jej dłoni był mój wibrator. Zupełnie o nim zapomniałam, przeleżał w szufladzie kilka lat. Musiałam zabawnie wyglądać z tymi wypiekami na twarzy, unikałam jej wzroku, było mi wstyd co ona sobie o mnie pomyśli? Spojrzała mi w oczy, na jej twarzy było delikatne rozbawienie, usłyszałam mnie jej ciepły głos.
- Fajny, takiego jeszcze nie mam. Chętnie bym przymierzyła ale nie mam czasu. Kiedyś pokażę Ci swoją kolekcję, może znajdziesz coś dla siebie. Nie musisz się wstydzić, przecież połowa kobiet ma taką zabawkę a druga połowa nie wie co traci.
To co powiedziała wcale mnie nie uspokoiło, czułam się jak nastolatka przyłapana na pierwszym pocałunku, prawie wyszarpnęłam go z jej ręki i wrzuciłam do pierwszej lepszej szuflady. Na chwilę zapanowała kłopotliwa cisza, sąsiadka zerknęła wymownie na zegarek, no tak już późno zostało jej mało czasu. Odwróciła się tyłem, bez słowa zrozumiałam że oczekuje mojej pomocy. Rozsunęłam zamek sukienki, przez chwilę opuszkami palców poczułam delikatność jej skóry, miałam ochotę głaskać jej plecy ale gdy tylko uświadomiłam to sobie, natychmiast odsunęłam się od niej. Chyba poczuła to samo bo odwróciła się do mnie i uśmiechnęła filuternie, jej sutki znów urosły. Objęła dłońmi piersi i lekko uniosła je do góry, wiedziała że są śliczne, byłam rozczarowana gdy sięgnęła po biustonosz. Ubrała się szybko, spakowała swoje rzeczy i prawie wybiegła, z korytarza dobiegało cichnące stukanie jej obcasów.
Gdy wyszła poczułam pustkę, znów zostałam sama w czterech ścianach.
C.D.N.
Skomentuj