W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Jak długo potrafilibyście walczyć o miłość?

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • daj_mi
    Emerytowany PornoGraf
    • Feb 2009
    • 4452

    Jak długo potrafilibyście walczyć o miłość?

    To taki temat raczej do luźnych rozważań niż prezentujący stricte mój problem.

    Zależy Wam na kimś, ale to jeszcze nie miłość. Jesteście jednak przekonani, że gdyby dać Wam szansę, gdybyście się wzajemnie lepiej poznali, może coś by z tego było...
    A może już jesteście zakochani bez pamięci, tylko ta druga osoba jakoś tego nie dostrzega? Jak wytrwali bylibyście przy zmienianiu jej nastawienia z koleżeńskiego na prozwiązkowe?
    A może to o Was kto ubiegał się tak długo, że w końcu zdecydowaliście się spróbować być razem?

    Przyznaję, że z rozrzewnieniem obserwowałam mojego kolegę, który przez niemal półtora roku "urabiał" pod siebie koleżankę - nieśmiałą, cichą, zamkniętą w sobie dziewczynę. Byli naprawdę wspaniałym związkiem przez ponad dwa lata, ze zdziwieniem więc usłyszałam o ich rozstaniu. Nadal są przyjaciółmi, a ja nie mogłam powstrzymać się przed pytaniem:
    -Jaśku, nie żałujesz ani chwili tego czasu, który spędziłeś na walce o nią?
    Powiedział, że to stworzyło podwaliny pod najsolidniejszą relację, jaką ma w życiu i nie mógłby tego żałować.

    Ja sama gdy zorientowałam się, że kocham mojego przyjaciela, przez pół roku powoli zmieniałam jego nastawienie (chociaż związek nie wyszedł nam z tego najlepszy, ale to inna bajka).

    Jak długo byście walczyli bądź zdarzało się Wam walczyć? Czy gdy nie wyjdzie - nie macie poczucia straty czasu, zawiedzenia? Skąd wiecie, że właśnie na tę osobę opłaca się czekać? Po jakim czasie bez sukcesów zdecydowalibyście się zrezygnować? Po jakie środki sięgnęlibyście? Czy przeszkadzałoby Wam, że ta druga osoba jest w związku? Czy porażka oznaczałaby automatyczne odrzucenie kontaktów, skreślenie tej osoby na zawsze? Jak radzicie sobie z niepewnością, czy może cały czas jesteście przekonani o swoim sukcesie?
    Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

    Regulamin forum
  • Pawel1990
    Świętoszek
    • Dec 2009
    • 46

    #2
    Ja walczylem. Zrobilem cos chyba niemozliwego i... To byla strata czasu

    Skomentuj

    • Jacenty
      Emerytowany PornoGraf
      • Jul 2006
      • 1545

      #3
      Nie można takich spraw określać jako stratę czasu. Z każdej sytuacji można wyciągnąć wnioski i naukę na przyszłość. Sam przeżyłem dwa poważne związki, z których niestety nic nie wyszło, ale doświadczenia, które z nich wyniosłem wiele mnie nauczyły. A przede wszystkim cierpliwości i nieustępliwości. Bo to chyba są jedne z najważniejszych cech, którymi trzeba się wykazać chcąc zdobyć "nieosiągalny" obiekt westchnień.
      Po ślubie nie jest lepiej, ale czasem jest częściej

      Uwaga! Nie klikać w ten link pod żadnym pozorem!

      Skomentuj

      • daj_mi
        Emerytowany PornoGraf
        • Feb 2009
        • 4452

        #4
        No dobrze, ale Tobie udało się wejść w te związki, wywalczyłeś swoją miłość, otrzymałeś jakąś deklarację, znak.
        A co wtedy, kiedy staramy się przez miesiąc, dwa, sześć czy dwanaście, otrzymując nieco sprzeczne sygnały, trudno się połapać w sytuacji, nie wiadomo, o co chodzi, rozmowy są trudne lub powierzchowne, cały czas masz wrażenie, że polujesz i nie chcesz spłoszyć ofiary...
        Kiedy odpuścić? Kiedy nieustępliwość jest obciążeniem, a nie pomocą?
        Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

        Regulamin forum

        Skomentuj

        • Jacenty
          Emerytowany PornoGraf
          • Jul 2006
          • 1545

          #5
          Jeżeli po roku intensywnych starań otrzymujesz sprzeczne sygnały, lub jesteś całkowicie ignorowany/a, to trzeba sobie odpuścić. Nie zmusisz nikogo, żeby Cię pokochał. Powierzchowne rozmowy o niczym są dobre na początek znajomości, kiedy ludzie poznają się bliżej, wkraczają na inną płaszczyznę relacji i tematyka rozmów czy sposób ich prowadzenia również się zmienia. Jeżeli kontakty cały czas ograniczają się do suchej wymiany informacji czy zdawkowych burknięć, to jak dla mnie jest jednoznacznym sygnałem, że dana osoba nie życzy sobie bliższych kontaktów.
          0statnio edytowany przez Jacenty; 05-01-10, 08:18.
          Po ślubie nie jest lepiej, ale czasem jest częściej

          Uwaga! Nie klikać w ten link pod żadnym pozorem!

          Skomentuj

          • Mind's_elation
            Erotoman
            • Feb 2009
            • 485

            #6
            Pierwszy raz zakochałam się w gimnazjum (mam 20l.). Przez całe te 3 lata, dzień w dzień starałam się, chociaż zarówno on, jak i jego koledzy wiedzieli i nabijali się. Ostatecznie pod koniec 3kl. związał się z moim najgorszym wrogiem. Nie żałuję, bo choć nawet nigdy nie spotkaliśmy się poza szkołą, to bardzo mnie ta platoniczna miłość rozbudowała wewnętrznie.

            Drugi raz zakochałam się w 2kl. liceum. Przez 2 lata starałam się. Byłam przyjaciółką, kochanką w końcu związaliśmy się ze sobą. Po p,onad roku, rozstał się ze mną (pod koniec listopada). Nie żałuję, że tak wiele wysiłku i emocji włożyłam w tą znajomość. Teraz jesteśmy przyjaciółmi, znamy się jak bratnie dusze. Dojrzałam bardzo emocjonalnie, wiem czego oczekuję od związku z drugim człowiekiem, poznałam własną i jego seksualność, to było jedno z najszczęśliwszych lat mojego życia.

            Uważam, że jeśli czujemy, że to właśnie ta osoba, a jakiś wewnętrzny głos nie pozwala nam się poddać, to warto walczyć. Cokolwiek potem z tego wyniknie, zawsze będzie to lekcją życia. Poza tym 'w miłości jak na wojnie, trudno wszystko przewidzieć'.
            "Większość granic przekracza się przecież z powodu prowokacji"
            Janusz Leon Wiśniewski

            Skomentuj

            • Hagath
              Emerytowany PornoGraf
              • Feb 2009
              • 1769

              #7
              Ram czasowych nie podam, ale napiszę o wiele za długo. Zdarzało mi się być ślepą na fakty, przez co marnowałam siły dla przegranej sprawy i traciłam szacunek we własnych oczach.
              The Bitch is back.

              Skomentuj

              • ttomek
                Świętoszek
                • Feb 2006
                • 4

                #8
                Trochę się walczyło Ona była osobą intrygującą, taką zagadką. Z początku traktowała mnie jako znajomego później kumpla, dobrego kumpla aż w końcu stało się. Wszystko to, jak i później następne kroki w związku, zajęło trochę czasu ale ani trochę nie żałuję, jesteśmy ze sobą już blisko 3 lata i uważam, że trafiło mi się cudnie

                Skomentuj

                • red_painterka
                  Perwers
                  • Sep 2009
                  • 997

                  #9
                  Napisał daj_mi
                  Jak wytrwali bylibyście przy zmienianiu jej nastawienia z koleżeńskiego na prozwiązkowe?
                  Postawiłabym sprawę jasno, powiedziała co czuję, oczywiście przy odpowiedniej okazji, dając wcześniej subtelne znaki. Ale jeśli jego reakcja byłaby neutralna, dałabym sobie spokój. A jak długo mogłabym czekać na zmianę jego nastawienia? Krótko.
                  A może to o Was kto ubiegał się tak długo, że w końcu zdecydowaliście się spróbować być razem?
                  Mój kolega z klasy z liceum ubiegał się przez około 2 lata. Mimo moich jasnych wyjaśnień, że nic z tego nie będzie, on dalej się starał. Ale ja byłam nieugięta.
                  Jak długo byście walczyli bądź zdarzało się Wam walczyć? Po jakim czasie bez sukcesów zdecydowalibyście się zrezygnować? Czy gdy nie wyjdzie - nie macie poczucia straty czasu, zawiedzenia?
                  Parę miesięcy maks, a jeśli byłoby to codzienne widywanie się - znacznie szybciej. Gdy nie widzę komplentego zainteresowania - rezygnuję natychmiast. Poczucie straty zawsze jest, ale nie tyle że to utrata tej własnie osoby tylko pytanie: dlaczego trafiam na palantów, albo co zrobiłam źle, że nie wyszło? A gdy nabiorę dystansu traktuję to jako kolejne doświadczenie, im bardziej nieprzyjemne, tym bardziej wartościowe i więcej się można nauczyć na przyszłość.
                  Skąd wiecie, że właśnie na tę osobę opłaca się czekać?
                  Kto nie ryzykuje.. Ale zakładam za każdym razem, że może się nie opłacać.
                  Po jakie środki sięgnęlibyście?
                  Staram się maksymalnie zainteresować swoim wnętrzem, a nie wygladem.
                  Czy przeszkadzałoby Wam, że ta druga osoba jest w związku?
                  Zajęty = nieosiągalny.
                  Czy porażka oznaczałaby automatyczne odrzucenie kontaktów, skreślenie tej osoby na zawsze? Jak radzicie sobie z niepewnością, czy może cały czas jesteście przekonani o swoim sukcesie?
                  Zerwanie kontaktu, jeśli zostałam zraniona - tak. W pozostałych przypadkach niekoniecznie.
                  Niepewność mnie dobija, nigdy nie jestem przekonana o sukcesie, najczęsciej nastawiam się negatywnie (oczywiście nie dając po sobie poznać, nie chcę "samospełniającej się przepowiedni") - tylko dlatego, żeby nie odczuwać boleśnie straty. Im więcej dostaję pozytywnych sygnałow, tym moja pewność siebie rośnie, ale ryzyko, że 'w razie czego' będzie mi ciężko - również.
                  Nie masz co robić? Zrób pieniądze!

                  Ignorance is bliss.

                  Skomentuj

                  • Ćwierćnuta
                    Emerytowany PornoGraf
                    • Feb 2009
                    • 1870

                    #10
                    Po sześciu latach przyjaźni weszłam w związek. Związek natychmiast rozbił przyjaźń. Po dwóch latach unikania się, zaczęliśmy odbudowywać relacje, przyjacielskie właśnie. Bo że parą nigdy nie będziemy, to już się przekonaliśmy wystarczająco dobitnie.
                    Ssanie na czekanie.

                    Skomentuj

                    • Korunt
                      Świętoszek
                      • Oct 2005
                      • 24

                      #11
                      Strata czasu. Przez walkę o jakaś blacharę, nie zauważałem naprawdę wartościowej osoby blisko mnie. Na szczęście się opamiętałem i teraz jest moja żoną. Nigdy więcej nie popełnie tego błędu.

                      Skomentuj

                      • brzoskwineczka
                        Perwers
                        • Sep 2009
                        • 824

                        #12
                        Nienawidzę tego uczucia.Nienawidzę mieć nadzieję, że się uda, bo się nie udaje. Straciłam bliską mi osobę i długo potem miałam nadzieję, że wróci. Zbyt długo się nacierpiałam :/
                        Za to upolowanie cucumisa zajęło mi kilka miesięcy i też nie było łatwo. Momentami nawet traciła nadzieję, ale opłaciło się. Wiem jednak, że już nigdy więcej czegoś takiego w życiu nie zrobię. Zbyt wysoka cena za tym idzie...
                        ...:::tylko spokój może nas uratować:::...

                        "Postępujemy tak, bo uważamy, że nasze błędy lepiej jest ukryć pośród masy innych. Tak jak grzech lepiej ukryć wśród wielu innych grzechów." prof. J. Bralczyk

                        Skomentuj

                        • Raine
                          Administrator
                          • Feb 2005
                          • 5252

                          #13
                          Mam klasyczne miłosne ADHD, jak przez miecha się nic nie wskóra, finito bandito

                          To truly love someone is to strive for reconquering what has already been conquered.




                          Regulamin Forum.

                          Skomentuj

                          • _mike
                            Banned
                            • Aug 2007
                            • 820

                            #14
                            Napisał Raine
                            Mam klasyczne miłosne ADHD, jak przez miecha się nic nie wskóra, finito bandito
                            Ja również.

                            Chociaż i tak miłości nie ma. Hormony przestają buzować i zostaje przyzwyczajenie.

                            Skomentuj

                            • daj_mi
                              Emerytowany PornoGraf
                              • Feb 2009
                              • 4452

                              #15
                              Mówisz jak Bzykacz, Mike. On uważa, że miłość to takie coś, co sobie człowiek wmawia, jak przyzwyczaił się do drugiej osoby.

                              Widzę, że większość forumowiczów to raczej krótkodystansowcy :>
                              Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

                              Regulamin forum

                              Skomentuj

                              Working...