W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Przestała połykać/ być perwersyjna

Collapse
Ten wątek jest zamknięty.
X
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • brkt
    Erotoman
    • Dec 2011
    • 714

    #31
    Masz racje Padre. Winni są ludzie. Ludzie którzy wierzą w to, że instytucja małżeństwa ich uszczęśliwi. Ludzie, którzy wierzą, że związek jest procesem wymagającym "formalizacji", wierzącym że dla dobra dziecka, trzeba tak zrobić, że rodzina, że tradycja itp. Za tym wszystkim stoją ludzie, a najbardziej mali, śmierdząco zahukani w sobie i wierzący, że jeśli teraz nie będą mieli żony/męża to już nigdy więcej nic im się nie "trafi" a lata przecież lecą.

    Zdradzę Ci sekret. Gdybyś wiedział, że partnerka nie jest przypisana do Ciebie i za jej odejściem stoi cała masa biurokracji, to nie ustałbyś w zabieganiu o nią...w dbanie o siebie i o to, żeby być atrakcyjnym. Tyczy się to obu płci. Są kobiety, które po ślubie "dziwnie" tyją, przestają dbać o siebie i otocznie, no bo już "swoje" zrobiły. Faceci zapuszczają "maćka", noszą obfajdane dresy i pierdzą publicznie. Swoje zrobili. Potem obie strony są zaskoczone, że nie jest jak w reklamach wycieczek zagranicznych i strach jest się publicznie rozebrać na basenie, a swój żenujący wygląd i brak chęci na seks tłumaczą "problemami w komunikacji".

    Smutne
    generator losowych mądrości

    Skomentuj

    • DDD_EEE
      Świętoszek
      • Nov 2014
      • 19

      #32
      Napisał Padre_Vader
      DDD EEE, spotkania były na tyle pomocne, że z poziomu przedrozwodowego rok temu w tej chwili jesteśmy kochającym się, rozumiejącym i wspierającym małżeństwem. Zmieniło się wiele. Terapeutka bardzo pomogła nam odnaleźć wspólny język, nakierować obojga na to, co jest ważne, aby druga osoba czuła się szczęśliwa. Seks przyszedł sam, kiedy znowu zaczęliśmy być dla siebie lepszymi partnerami.
      Czy chodziliscie do poradni kościelnej czy świeckiej. W moim odczuciu kościelna nic nie da raczej stawiał bym na poradnie małżeńska prowadzona przez jakiegoś psychologa?

      Skomentuj

      • Padre_Vader
        Gwiazdka Porno
        • May 2009
        • 2321

        #33
        Nie no nie wygłupiajmy się. Jak się ma problem to się idzie do specjalisty, a nie do szamana. Włącz google i wpisz hasło typu "terapia małżeńska" czy "terapia dla par", dodaj do tego swoją miejscowość, lub jakieś najbliższe większe miasto i Ci wyskoczy na pewno kilka wyników. Warto zwracać uwagę na wykształcenie terapeutów, w czym się specjalizują, jaki nurt psychologii jest im bliski. Warto też przejrzeć opinie o danym terapeucie, a najlepiej dostać jakieś polecenie od zaufanej osoby.
        No i należy pamiętać, że zadaniem terapii dla par nie zawsze jest doprowadzenie do stanu, gdzie wszystko jest cacy. Czasami terapia pozwala uzmysłowić sobie, że nie możemy być razem i przejść przez to w cywilizowany sposób. Terapia wymaga działań. To nie chodzi o to, żeby pójść tam tylko i popieprzyć o swoich problemach. Ludzie idą na terapię, bo chcą coś zmienić.
        Luke, ja sem twój otec - Padre Vader

        Skomentuj

        • Padre_Vader
          Gwiazdka Porno
          • May 2009
          • 2321

          #34
          Brkt, fajnie gadasz, ale nie przerzucaj swojego podejścia do tematu na ogół. To, że Ty traktujesz małżeństwo jako zupełnie niepotrzebną formalizację, nie oznacza, że ktoś inny nie może do tego podchodzić inaczej, z zupełnie innym światopoglądem. Są osoby, dla których jest to ważne, aby przy światkach, w uroczystej scenerii wyznać swoje uczucia, dać deklarację tego, że będą kochały, szanowały, były obok - na dobre i na złe. Zazwyczaj ludzie nie patrzą na małżeństwo jak na formalizację, biurokrację czy dopinanie celu, a właśnie uroczystą obietnicę, przyrzeczenie. Wyjątkową chwilę w swoim życiu, która będzie przypieczętowaniem tego, co mówi się i robi też na co dzień.

          Masz mocno wypaczone pojęcie o małżeństwie, jego podwalinach i sensie. Wydaje mi się, że to, o czym piszesz to zdecydowana mniejszość - kolejny raz to podkreślę ludzi (a nie instytucji małżeństwa), którzy tak postrzegają jego sens. Nie twierdzę, że takich nie ma, ale nie wmówisz mi, że każda ubrana na biało młoda kobieta stojąca przed ołtarzem lub urzędnikiem robi to z wyrachowania, bo chce złapać dobrą partię. Jeśli tak myślisz to naprawdę mało wiesz.
          Na BT jest sporo kobiet po ślubach. Zapytaj ich, która wyszła za mąż żeby złapać faceta, a które z miłości?

          Gdybyś wiedział, że partnerka nie jest przypisana do Ciebie i za jej odejściem stoi cała masa biurokracji, to nie ustałbyś w zabieganiu o nią...w dbanie o siebie i o to, żeby być atrakcyjnym
          Tu właśnie widzisz widać Twój brak zrozumienia małżeństwa. Gdybym wiedział, że partnerka nie jest tą jedyną to bym z nią nie wziął ślubu. Jeśli ktoś to robi to oczywiście jest problem, ale nie przekładaj konkretnych przypadków na ogół.

          Są kobiety, które po ślubie "dziwnie" tyją, przestają dbać o siebie i otocznie, no bo już "swoje" zrobiły. Faceci zapuszczają "maćka", noszą obfajdane dresy i pierdzą publicznie. Swoje zrobili. Potem obie strony są zaskoczone, że nie jest jak w reklamach wycieczek zagranicznych i strach jest się publicznie rozebrać na basenie, a swój żenujący wygląd i brak chęci na seks tłumaczą "problemami w komunikacji".
          Oczywiście, że tak jest. Ale jeszcze raz podkreślam, to o czym piszesz to nie wina instytucji małżeństwa, a ludzi, którzy ją źle rozumieją i olewają. Jeśli komuś zależy na partnerze/partnerce to będzie się starał bez względu na to czy ma obrączkę czy nie. Jeśli komuś zależy na relacji, miłości, bliskości to będzie starał się radzić z problemami w związku, rozmawiać, szukać rozwiązań, kompromisów - bez względu na to czy podpisał papier w kościele, w urzędzie czy nie podpisał go wcale. Żyj i daj żyć innym. To, że Ty masz awersję do małżeństw to nie znaczy, że powinieneś ze swoich teorii robić jakąś prawdę objawioną.

          Jeśli iść za Twoją teorią to wynika z niej, że ludzie, którzy żyją ze sobą bez ślubu to sami modele i modelki, bez problemów, w każdej chwili starający się być dla partnera atrakcyjnym. Czy naprawdę chcesz żeby taka bzdura wynikała z Twoich wypowiedzi? Sądzę, że stać Cię na więcej.
          Luke, ja sem twój otec - Padre Vader

          Skomentuj

          • DDD_EEE
            Świętoszek
            • Nov 2014
            • 19

            #35
            Ja chciałbym tylko dorzucić od siebie ze poza sexem jesteśmy naprawdę zgranym małżeństwem. Nie jest tak ze się nie dogadujemy. Jest nam ze sobą dobrze, kochamy się tylko mamy inne pojęcia udanego seksualnej.

            Skomentuj

            • brkt
              Erotoman
              • Dec 2011
              • 714

              #36
              Napisał Padre_Vader
              Brkt, fajnie gadasz, ale nie przerzucaj swojego podejścia do tematu na ogół. To, że Ty traktujesz małżeństwo jako zupełnie niepotrzebną formalizację, nie oznacza, że ktoś inny nie może do tego podchodzić inaczej, z zupełnie innym światopoglądem. Są osoby, dla których jest to ważne, aby przy światkach, w uroczystej scenerii wyznać swoje uczucia, dać deklarację tego, że będą kochały, szanowały, były obok - na dobre i na złe. Zazwyczaj ludzie nie patrzą na małżeństwo jak na formalizację, biurokrację czy dopinanie celu, a właśnie uroczystą obietnicę, przyrzeczenie. Wyjątkową chwilę w swoim życiu, która będzie przypieczętowaniem tego, co mówi się i robi też na co dzień.

              Masz mocno wypaczone pojęcie o małżeństwie, jego podwalinach i sensie. Wydaje mi się, że to, o czym piszesz to zdecydowana mniejszość - kolejny raz to podkreślę ludzi (a nie instytucji małżeństwa), którzy tak postrzegają jego sens. Nie twierdzę, że takich nie ma, ale nie wmówisz mi, że każda ubrana na biało młoda kobieta stojąca przed ołtarzem lub urzędnikiem robi to z wyrachowania, bo chce złapać dobrą partię. Jeśli tak myślisz to naprawdę mało wiesz.
              Na BT jest sporo kobiet po ślubach. Zapytaj ich, która wyszła za mąż żeby złapać faceta, a które z miłości?


              Tu właśnie widzisz widać Twój brak zrozumienia małżeństwa. Gdybym wiedział, że partnerka nie jest tą jedyną to bym z nią nie wziął ślubu. Jeśli ktoś to robi to oczywiście jest problem, ale nie przekładaj konkretnych przypadków na ogół.



              Oczywiście, że tak jest. Ale jeszcze raz podkreślam, to o czym piszesz to nie wina instytucji małżeństwa, a ludzi, którzy ją źle rozumieją i olewają. Jeśli komuś zależy na partnerze/partnerce to będzie się starał bez względu na to czy ma obrączkę czy nie. Jeśli komuś zależy na relacji, miłości, bliskości to będzie starał się radzić z problemami w związku, rozmawiać, szukać rozwiązań, kompromisów - bez względu na to czy podpisał papier w kościele, w urzędzie czy nie podpisał go wcale. Żyj i daj żyć innym. To, że Ty masz awersję do małżeństw to nie znaczy, że powinieneś ze swoich teorii robić jakąś prawdę objawioną.

              Jeśli iść za Twoją teorią to wynika z niej, że ludzie, którzy żyją ze sobą bez ślubu to sami modele i modelki, bez problemów, w każdej chwili starający się być dla partnera atrakcyjnym. Czy naprawdę chcesz żeby taka bzdura wynikała z Twoich wypowiedzi? Sądzę, że stać Cię na więcej.

              1. Daruj sobie konstrukcje "kanapki" w dyskusjach ze mną lub innymi ludźmi. komplement - kupa gnoju - komplement może i działa na szkolonych przez Ciebie, tego Ci życzę, tylko czyta się to fatalnie.
              2. Nie zrozumiałeś ani słowa. Celowo nie pisałem "mąż lub żona" a ludzie. Nie obchodzi mnie to, jak dobrze żyje się ludziom w małżeństwie, bo to nie jest pytanie autora. Przedstawiam prostą ideę. Ludzie nie powinni się do niczego zmuszać ani na poziomie "temperamentu" ani tym bardziej na oczekiwaniach. Jak to jest możliwe, że nie trafia się to, o czym żartowała holly?
              3. Twoje wnioski są twoimi wnioskami, Red jakimś cudem nie zdołała sobie wyobrażać modeli na potwierdzenie teorii, której nie głosiłem.
              4. Skoro ty powtarzasz to i ja się powtórze. Sakrament małżeństwa to przysięga uczciwości do ciężkiej cholery. Jak możesz obiecywać komukolwiek, cokolwiek skoro nie byłeś/byłaś z nim/nią do tej pory szczery/a?
              5. Nie wiem jakim cudem nie daję żyć innym, bawi mnie to pohukiwanie smoku. Nikogo do niczego nie zmuszam a to, że piszę rzeczy, które godzą w twój sakrament zostaw na spowiedź.
              6. Szacunek i miłość są wartościami nie usankcjonowanymi w żadnej księdze. Powiedziałeś swojej żonie, że obce kobiety doradzały Ci w sprawie miłości oralnej? Pokazałeś jej swoje posty? Taki z Ciebie zachłanny mąż? Przysięga małżeńskiej prawdomówności w tej materii Cię nagle nie dotyczy bo zamiast tego stosujesz jakże sakramentalne "czego oczy nie widzą tego sercu nie żal" co pozwala Ci gorliwie piać na zalety sakramentu który złamałeś wielokrotnie. Brawo...
              generator losowych mądrości

              Skomentuj

              • koneser666
                Erotoman
                • Aug 2010
                • 502

                #37
                Napisał RedJane
                Ja, kobieta, podpisuję się pod panami Dahrehorem i Brkt. Zostałeś klasycznie złapany na "wersję demo", panna udawała fajną, dopóki się nie poczuła za pewnie. Jest to tak typowe, że aż zęby bolą. Teraz już nic nie musi, bo jesteś zaobrączkowany i dzieciaty - ma co chciała.

                Takie zazwyczaj zaczynają być z powrotem miłe a)jak chcą kolejne dziecko b)jak poczują zagrożenie w postaci konkurencji.

                Na temat terapii się nie wypowiem, bo nie mam osobistych obserwacji w tym względzie, ale IMO jak nie pomoże, to nie zaszkodzi, zawsze jest to jakaś deska ratunku, którą warto wypróbować.
                ech to jest chyba dośc powszechne. mnie tez złapała na wersję demo, tez jestem zaobrączkowany ale na szczęście jeszcze nie dzieciaty. Ona by chciala, ale nawet w tym celu nie potrafi się zmusić by być "miła" (wręcz odwrotnie..). wyobrażacie sobie, że mozna się pożrec po seksie o to, że nie było wytrysku do środka????
                HATE ME!

                Skomentuj

                • DDD_EEE
                  Świętoszek
                  • Nov 2014
                  • 19

                  #38
                  Napisał DDD_EEE
                  Witam forumowiczów

                  Temat był parokrotnie poruszany ale pomimo wysiłków nie znalazłem takiego który byłby adekwatny do mojego przypadku.

                  Otóż jestem od 9 lat w związku, a od 6 po ślubie. Przed ślubem wszystko było idealnie. Ja z racji swojego temperamentu trochę się ograniczałem moja narzeczona bardzo się starała i było super. Obydwoje byliśmy zadowoleni. Zdarzały się fajne akcje typu: sex w aucie, w toalecie publicznej, na łące, lodzik z połykiem itp... Problem polega na tym że od czasu ślubu stopniowo wszystko się kończyło. Niestety przez długi okres czasu nie mogliśmy mieszkać razem (praca) i byłem tylko na weekendy. Od roku mieszkamy już regularnie razem więc próbuje rozmawiać, prosić, tłumaczyć jakie to dla mnie ważne itp... żebyśmy znów zaczęli trochę bardziej perwersyjne życie seksualne. Tu sedno problemu - stwierdzenia małżonki:"Byłam młoda", "Dorosłam", "Nie. Dla mnie temat zamknięty", "Nigdy bym tego nie zrobiła drugi raz" itp.

                  Ostatnio bardzo dużo rozmawialiśmy o robieniu loda z połykiem. Stwierdziła że była głupia i młoda, ze nigdy by tego nie powtórzyła i że żałuje że kiedykolwiek to zrobiła. Nagle po ślubie zaczęło ją to obrzydzać A mnie strasznie tego brakuje. Niestety dawanie przykładu np: mineta po finale w środku też nic nie daje. Jakby odwrót o 180 stopni

                  Pytanie i prośba:
                  1. Proszę wszystkich którzy byli w takiej sytuacji o radę co jeszcze można zrobić. Ponieważ rozmowy i czekanie nic nie dają :/
                  2. Czy udało się wam w jakiś sposób zmienić zdanie małżonki/partnerki/męża/partnera? jeśli jak to jakieś rady.


                  P.S. Proszę forumowiczów o nie komentowanie (jak to już się zdarzało) "widziały gały co brały" bo brały co innego.
                  Tak dla przypomnienia bo jesteśmy dość daleko od głównego wątku.
                  0statnio edytowany przez iceberg; 01-12-14, 22:39. Powód: niepotrzebne epatowanie wielkością czcionki

                  Skomentuj

                  • onononono
                    Świętoszek
                    • Dec 2014
                    • 34

                    #39
                    Brak seksu to czesto papierek lakmusowy dla zwiazku. Jesli sie wykluczy problemy natury zdrowotnej to zostaje tylko rownia pochyla do rozstania. Zrob sobie rachunek sumienia co przez ten czas poszlo nie tak - nie wiem, wiecej pracujesz, masz nowe hobby, zapusciles sie i wygladasz jak bezdomny etc. Nic sie nie dzieje bez powodu. Tylko wez przy tym pod uwage ze nam, facetom ciezko jest sie nawet przed samym sobia przyznac ze dalismy w jakims momencie ciala.

                    Skomentuj

                    • DDD_EEE
                      Świętoszek
                      • Nov 2014
                      • 19

                      #40
                      Napisał brkt
                      Nieprawda autorze, jesteśmy bardzo blisko głównego wątku tylko jak Cielę, czekasz aż ktoś napisze Ci, że wszystko będzie dobrze a twoja kobieta odzyska temperament jak dziadek wzwód po geriavicie.
                      Napisałem Ja, napisało parę dziewczyn. Możesz czuć się oszukany. Opowieści o tym, jak świetnie się uzupełniacie jako istoty są słodkie tylko, że skoro tak jest to dlaczego miałeś czelność podnieść coś tak trywialnego jak brak seksu w waszym idealnym świecie? Coś Cię swędzi? Coś Ci nie pasuje? Twoje wewnętrzne Ja podpowiada Ci, że może zostałeś oszukany przez bliską osobę? Albo jest kuchnia dobrze albo coś nie działa. Nie ma seksu i nie będzie bo twoja królewna jest bezpieczna, ma to czego oczekuje od życia a ty poleruj niemca i nie zawracaj głowy.
                      NIEPRAWDA nie oczekiwałem odpowiedzi że wszystko będzie super. Oczekiwałem i nadal oczekuje dyskusji na temat co można zrobić jak zareagować, i czy udało się i jak innym forumowiczom wyjść z kryzysu. To czy jest się w luźnym zwiazku czy nie w moim odczuciu nie ma znaczenia. Zawsze się można rozwieść. Tak jest ciężej niż bez ślubu ale nie ma rzeczy niemożliwych. Spodziewałem się wypowiedzi typu:

                      Wiesz... miałem podobnie. (Nie)Udało nam sie bo...

                      Skomentuj

                      • brkt
                        Erotoman
                        • Dec 2011
                        • 714

                        #41
                        Nie oczekiwałeś odpowiedzi tylko spodziewałeś się jej w innej formie? OK. Dostałeś już odpowiedzi, widać forma do Ciebie nie przemawia. Piszą mężczyźni, piszą kobiety, ty czekasz na małżonków.
                        Dobre...
                        generator losowych mądrości

                        Skomentuj

                        • Padre_Vader
                          Gwiazdka Porno
                          • May 2009
                          • 2321

                          #42
                          Ty "O Najmądrzejszy" najlepiej widzę się znasz nie tylko na małżeństwach, nie tylko na związkach, ale też na tym co inni mają na myśli. Może powinieneś jakieś seminaria prowadzić.
                          Facet oczekuje wymiany doświadczeń, o czym jasno pisze, ale Ty wiesz lepiej (jak zawsze). Internetowy wróżbita się znalazł.

                          W temacie. Miałem podobnie. Udało się, bo poszliśmy na terapię i terapeutka pomogła nam wrócić do korzeni, odkurzyć fundamenty naszego związku, pokazała obojgu dlaczego warto walczyć o uczucia i szczęście i jak to robić. Zadawała "zadania domowe", które pozwoliły nam na nowo zbliżyć się do siebie. Pokazała nie tylko konieczność walki o zaspokojenie własnych potrzeb, ale też dostrzegać potrzeby drugiej osoby, zapewnianie tego, co sprawia, że druga osoba jest szczęśliwa. Wspaniały seks przyszedł sam, wraz ze staraniami w innych dziedzinach, bo jak napisano kilka postów wyżej, jest papierkiem lakmusowym związku.
                          Mogę to - terapię - tylko polecić. Zasada udanej terapii jest jednak chyba jedna - dwoje musi chcieć. Także polecam szczerą rozmowę z żoną i jak będzie z jej strony akceptacja to telefon w dłoń i od razu dzwonić. Na pewno źle nie będzie jeśli razem wybierzecie terapeutę.
                          Luke, ja sem twój otec - Padre Vader

                          Skomentuj

                          • rimmingator
                            Perwers
                            • Apr 2009
                            • 967

                            #43
                            skopiowałem padre i dałem na żal.pl

                            terapie sa dla lamusów. Nie pasi stronom to out. A nie by mi ktoś mówił co i jak mam robic i jak kutasic by odkryć zar na nowo... nie no ****a smiech mnie ogarnia jak to piszę a jeszcze większy jak czytam. Dla mnie trąci żenuą. Od razu rozwód należy brać!

                            Skomentuj

                            • Padre_Vader
                              Gwiazdka Porno
                              • May 2009
                              • 2321

                              #44
                              Zabłyszczał jak zawsze. Po czym poszedł i zwalił sobie na kibelku podniecony swą głupotą.
                              Luke, ja sem twój otec - Padre Vader

                              Skomentuj

                              • DDD_EEE
                                Świętoszek
                                • Nov 2014
                                • 19

                                #45
                                Napisał brkt
                                Nie oczekiwałeś odpowiedzi tylko spodziewałeś się jej w innej formie? OK. Dostałeś już odpowiedzi, widać forma do Ciebie nie przemawia. Piszą mężczyźni, piszą kobiety, ty czekasz na małżonków.
                                Dobre...
                                Nie. Nie czekam na małżonków i małżonki. Czekam na ludzi którym udało się problem rozwiązać a nie powiększać. Ludzi którzy z autopsji wiedzą co i jak, czego nie powinno się robić a co jak najbardziej.

                                Skomentuj

                                Working...