Z przedmówcami się zgadzam. Jeśli mnie by to ni spotkało to tak samo bym doradzał, zresztą sam nie raz doradzałem.
Ale spotkało mnie no i próbuję rozegrać to na swoją korzyść (chociaż nie wiem czy warto i co tu włąściwie jest korzyścia).
Bo wiem, ze to jest niemoralne i sam się tym brzydzę i sobą trochę też.
Ostatnie chyba 3 miesiące, mieszkaliśmy w domu jej rodziców, bo po śmierci jej ojca jest wolny dół. I nie chcieliśmy płacić dalej kupy kasy za wynajem. Wyremontowałem dół tego domu, włożyłem w to kupę kasy i jeszcze kredyt do spłącenia, nie bardzo duży, ale dycha drogą nie chodzi. U góry mieszka jej matka i dwóch braci. Powiedziała mi o tym w dniu w którym skończyłem remont, miałem tylko drugi raz ściany pomalować. Wcześniej jeszcze zrobiła mi haje, że wybrałem zły kolor kafelek
Z samego rana w wigilię pojechałem do domu zabrać trochę swoich rzeczy. Jej rodzina zaprosiła mnie na herbatę, żebym z nimi posiedział. Zgodziłem się,bo jesteśmy bardzo zżyci ze sobą, właściwie jesteśmy jak bracia, a jej mama traktuje mnie jak syna. Siedzieliśmy, gadaliśmy i nagle oni powiedzieli żebym został u nich na wigilii, ja mówiłem, że to nie ma sensu. Jak oni sobie to wyobrażają. No i przyszła Magda powiedziała, żebym przyjechał na wigilię. Zgodziłem się, chciałem jechać zawieźć te rzeczy i na umówioną godzinę przyjechać. Zakłądam kurtkę, a Magda mówi, żebym został i poczekał z nimi na wigilię, a to było jeszcze kilka ładnych godzin czasu. No to siedzimy sobie rozmawiam z rodziną, przyszła Magda i wszyscy gadaliśmy jak gdyby nigdy nic. Później oni poszli do spowiedzi, M nie chciała (chociaż nigdy się jej to nie zdarzyło, ja też zostałem. Nie pamiętam kto zaproponował żebyśmy zagrali w karty ja czy ona. Graliśmy rozmawialiśmy fajnie jak kiedyś, atmosfera była przyjemna. Później położyłem się na chwilę na łóżku, ona też i zaczęliśmy rozmawiać. Ona powiedziała, że nie przekreśla naszego związku, żebym dalej tam mieszkał i, że może jak będę bliżej to będzie nam łatwiej odbudować uczucie i że chce spróbować. Niby nie tak źle, tylko, że ona nie potrafi od razu przestać się z tamtym kontaktować, że się pogubiła, że on ją jakoś zauroczył. Ale, że są tylko kolegami i do żadnego kontaktu fizycznego nie doszło, tylko raz ją przytulił. dla mnie to i tak nie ma znaczenia czy ona o nim codziennie marzy czy już się z nim pieprzy. Dla mnie to i to jest zdradą.
Później już gadaliśmy na skypie, bo pojechałem do siebie. No i na koću stanęło na tym, ze ona chciałby to z nim zakończyć, ale nie chce go skrzywdzić, bo go bardzo lubi. I uwaga teraz jest u niego, bo ją zaprosił do domu na obiad i ona już nie może mu odmówić, bo jest jej go żal. A ze mną chce się spotkać jutro i porozmawiać, a ja się mam zastanowić czy się dalej wprowadzić. Ogólnie masakra, wiem, ze zachowuję się jak moi uczniowie z gimnazjum w tym momencie. Tak wiem co powinien zrobić prawdziwy facet.
Chce spróbować odbudować nasz związek, ale w tym momencie nie potrafi zakończyć tej relacji. Masakra, mnie samego to chwilami bawi.
A jutro spotyka się ze mną w domu moich rodziców. Z tym wprowadzeniem się tam to chodzi również o kase. JA na ten remont wydałem cały swój majątek. Nie mam teraz domu i nie mam kasy. Tyle dobrze, że mam stałą pracę. Z rodzicami nie wytrzymam dłużej niż kilka dni więc szans nie ma żebym tu został na dłużej.
Ale spotkało mnie no i próbuję rozegrać to na swoją korzyść (chociaż nie wiem czy warto i co tu włąściwie jest korzyścia).
Bo wiem, ze to jest niemoralne i sam się tym brzydzę i sobą trochę też.
Ostatnie chyba 3 miesiące, mieszkaliśmy w domu jej rodziców, bo po śmierci jej ojca jest wolny dół. I nie chcieliśmy płacić dalej kupy kasy za wynajem. Wyremontowałem dół tego domu, włożyłem w to kupę kasy i jeszcze kredyt do spłącenia, nie bardzo duży, ale dycha drogą nie chodzi. U góry mieszka jej matka i dwóch braci. Powiedziała mi o tym w dniu w którym skończyłem remont, miałem tylko drugi raz ściany pomalować. Wcześniej jeszcze zrobiła mi haje, że wybrałem zły kolor kafelek
Z samego rana w wigilię pojechałem do domu zabrać trochę swoich rzeczy. Jej rodzina zaprosiła mnie na herbatę, żebym z nimi posiedział. Zgodziłem się,bo jesteśmy bardzo zżyci ze sobą, właściwie jesteśmy jak bracia, a jej mama traktuje mnie jak syna. Siedzieliśmy, gadaliśmy i nagle oni powiedzieli żebym został u nich na wigilii, ja mówiłem, że to nie ma sensu. Jak oni sobie to wyobrażają. No i przyszła Magda powiedziała, żebym przyjechał na wigilię. Zgodziłem się, chciałem jechać zawieźć te rzeczy i na umówioną godzinę przyjechać. Zakłądam kurtkę, a Magda mówi, żebym został i poczekał z nimi na wigilię, a to było jeszcze kilka ładnych godzin czasu. No to siedzimy sobie rozmawiam z rodziną, przyszła Magda i wszyscy gadaliśmy jak gdyby nigdy nic. Później oni poszli do spowiedzi, M nie chciała (chociaż nigdy się jej to nie zdarzyło, ja też zostałem. Nie pamiętam kto zaproponował żebyśmy zagrali w karty ja czy ona. Graliśmy rozmawialiśmy fajnie jak kiedyś, atmosfera była przyjemna. Później położyłem się na chwilę na łóżku, ona też i zaczęliśmy rozmawiać. Ona powiedziała, że nie przekreśla naszego związku, żebym dalej tam mieszkał i, że może jak będę bliżej to będzie nam łatwiej odbudować uczucie i że chce spróbować. Niby nie tak źle, tylko, że ona nie potrafi od razu przestać się z tamtym kontaktować, że się pogubiła, że on ją jakoś zauroczył. Ale, że są tylko kolegami i do żadnego kontaktu fizycznego nie doszło, tylko raz ją przytulił. dla mnie to i tak nie ma znaczenia czy ona o nim codziennie marzy czy już się z nim pieprzy. Dla mnie to i to jest zdradą.
Później już gadaliśmy na skypie, bo pojechałem do siebie. No i na koću stanęło na tym, ze ona chciałby to z nim zakończyć, ale nie chce go skrzywdzić, bo go bardzo lubi. I uwaga teraz jest u niego, bo ją zaprosił do domu na obiad i ona już nie może mu odmówić, bo jest jej go żal. A ze mną chce się spotkać jutro i porozmawiać, a ja się mam zastanowić czy się dalej wprowadzić. Ogólnie masakra, wiem, ze zachowuję się jak moi uczniowie z gimnazjum w tym momencie. Tak wiem co powinien zrobić prawdziwy facet.
Chce spróbować odbudować nasz związek, ale w tym momencie nie potrafi zakończyć tej relacji. Masakra, mnie samego to chwilami bawi.
A jutro spotyka się ze mną w domu moich rodziców. Z tym wprowadzeniem się tam to chodzi również o kase. JA na ten remont wydałem cały swój majątek. Nie mam teraz domu i nie mam kasy. Tyle dobrze, że mam stałą pracę. Z rodzicami nie wytrzymam dłużej niż kilka dni więc szans nie ma żebym tu został na dłużej.
Skomentuj