Otóż od ponad 7 miesięcy jestem w związku z osobą,którą nazwałabym bez wachania mężczyzną mojego życia,choć moje doświadczenie jest niewielkie gdyż jest to mój drugi związek,to wiedziałam to jakby od pierwszego spotkania.To samo wydaje się być z drugiej strony,choć jego doświadczenie jest o wiele bogatsze i barwniejsze.Nasza relacja była zawsze bardzo dobra kochamy się, uwielbiamy spędzać ze sobą czas.On cały czas sprawia,że czuję się wyjątkowa i twierdzi,że różnie się znacznie od poprzednich partnerek w sensie pozytywnym.To tak po krótce o naszej relacji.
Jeśli chodzi o życie seksualne - bo z tym głównie wiąże się temat bywało różnie.Jak sam powiedział na początku by odzielić uczucia od pożądania wolał z tym zaczekać..nie wiem ile to mogło trwać..z miesiąc? I w momencie kiedy pierwszy raz się pocałowaliśy po prostu nie sposob było się od siebie oderwać.Jednak przez dłuższy czas do niczego nie dochodziło poza jakimiś powierzchownymi epizodami.Dopiero po odstępie 1 lub 1,5 msc. zaczęło się coś konkretniejszego,choć częsciej nie trwającego całą noc czy chociażby połowę.Przy czym każde z nas bardzo angażowało się w uczucia.Chyba wcześniej nigdy nie przywiązywałam aż tak dużej wagi do ogolnego pożycia.
Bywało raz lepiej raz gorzej,ale często raczej mój pewny swoich możliwości partner,nie wiedział dlaczego niekiedy jego przyrodzenie ''odmawiało posłuszenstwa''.Twierdzil,że bardzo by tego chciał i mnie pożąda,jednak nie wie co się dzieje.Parę razy jednak udało się nam zrobić to pare razy w ciągu nocy.
Inną sprawą jest to,że kiedyś mój facet kazał mi sprawdzić coś w internecie w jego telefonie,kiedy nagle natknęłam się na otwartą kartę ze stroną pornograficzną.Serce mi szybciej zabiło,zaskoczyło mnie to,ale udałam w tamtym momencie,że tego nie dostrzegłam.
Zaczęłam się zastanawiać czy tak powinno być,kiedy jest się w związku.Jednak częstotliwośc naszych spotkac sprowadzała się do widywania tylko w weekendy i czasami raz w tygodniu.Ze względu na odległość i obowiązki.Zaznaczając,że nigdy mu tego nie odmawiałam i często to właśnie on wszystko inicjował.Poczytałam troche wypowiedzi internautów i wytłumaczylam sobie go,że przecież to tylko facet i większość to robi,zwłaszcza,że nie może mnie mieć na codzień.Potem jeszcze zdarzyło mi się ponowne zobaczenie tego w telefonie,jednak nie robilo to na mnie już większego wrażenia.
Coraz większą uwagę zaczęłam skupiać na płaszczyznie naszego życia seksualnego.I rzeczywiście mój partner często się frustrował,użalał się nad sobą i przepraszał mnie,że chciałby dłużej,ale nie wie dlaczego nie może.Mówił mi,że bardzo źle się z tym czuje,że nie może mnie zaspokoić.Raz nawet dla żartu rzuciliśmy hasło 'viagra' która jakby miała przywrócić nadzieję,że nasze życie seksualne nagle się odmieni i przede wszystkim będzie trwało nieco dłużej.Kupiłam za jego małą sugestią na jego urodziny substytut.Kiedy jednak po zażyciu jego,rezultat był marny partner jeszcze bardziej się podłamał i użalał się nad sobą.Było to w niedzielę w nocy.
Ale tego samego dnia w popołudnie,jeszcze przed stosunkiem z udziałem tabletek wspomagających,pod nieobecnością partnera miałam dostęp do jego telefonu.I niestety zawachałam się go sprawdzić.Wiem,że nie powinnam.Wiem,że zaufanie to podstawa w związku.Ale miałam obawy i chciałam się pozbyć wątpliwości.Wówczas okazało się coś dla mnie strasznego..czego nie potrafię wytłumaczyć.Była to niedziela,a ja przeglądałam głownie historię z ostatniego tyg. I wygladało to następująco: Oglądał on filmy w poniedziałek, środę(w ten dzień ok. godziny 18 spotkał się ze mną u mnie,ale byli rodzice) , piątek, sobotę(widział się ze mną od 18 do późnej nocy,tego wieczoru mu odmówiłam) i w niedzielę przed spotkaniem z samego rana.Poprzednie tygodnie wyglądały trochę lepiej np. tylko w niedzielę i 1 lub 2 w ciągu tyg.
Po nieudanej próbie stosunku w nocy w niedzielę,który trwał niezbyt długo próbowaliśmy dociec przyczyny jego niepełnej srawności.Ja zgoniłam na to,że tabsy nie zadziałały,bo był bardzo zmęczony,niewiele spał,a on tlumaczył,że jego problem prawdopodobnie siedzi w głowie,że boi się,że nie da rady znowu podołać i szybko się to zakończy..Choć ja nigdy mu tego nie wypominałam.Wtedy korzystając z okazji,będąc jeszcze w łóżku zapytałam go ile razy w tyg. sam się zabawiał.Nie był to u nas temat tabu, ja np. zawsze się przyznawałam,że czegoś się dopusciłam sama,gdy o to zapytał.Zaczął wtedy kręcic i wymijać odpowiedzi.Na końcu gdy nalegałam bardziej rzucił odpowiedź,że nie liczył,ale chyba tylko raz.Co według historii telefonu oznaczało klamstwo gdyż robil to 5 razy.Porozmawialiśmy jescze trochę o wpływie pornografii na życie seksualne i o tym,że postara się by to wszystko uległo poprawie,a przede wszystkim,że KOŃCZY Z FILMAMI.
Tej samej nocy kiedy wróciłam do domu podesłałam mu artykuły uświadamiające o problemie.Przeczytał i utożsamił się z jednym z nich tłumacząc,że dzieje się tak dlatego,że ja jestem pierwszą partnerką na której mu na prawdę zależy i włożył w tą relację więcej emocji niż w żadną inną wcześniej i dlatego nie mial problemów a teraz ma.Jednak dziwiło mnie wciąż dlaczego skłamał i dałam mu jeszcze jedną szansę ponawiając pytanie w poniedziałek wieczorem przez rozmowę telefoniczną.Dalej się zapierał by odpowiadać,nie wiedzieć czemu, kręcił i wymijał, a na końcu powiedział,że tylko 2 razy.A ja znowu wiedziałam,że nie jest to prawdą i nawet zarzuciłam mu przez telefon,że kłamie i chyba mam prawo wiedzieć ile,bo to dotyczy także mnie.Od momentu zakończenia rozmowy całkowicie zmieniłam do niego stosunek,bo boli mnie to,że mnie tak beszczelnie okłamuje,kiedy zawsze podkreślaliśmy,że szcerość to najważniejszy fundament,a ja mu zawsze bezgranicznie ufałam i byłam szczera.
We wtorek to zauważył i wieczorem zapytał dlaczego wydaje się być taka oschła.Powiedziałam,że chodzi o tą rozmowę z poniedziału,że wydaje mi się,że nie był ze mną szczery,a to jest jednoznaczne z brakiem jego zaufania do mnie.A on dalej podtrzymywał tamtą odpowiedź,śmiał się mówiąc,że na pewn mnie nie okłamał,że przecież mówi mi wszystko,nawet rzeczy o których nie powinien,że przecież wie jak ważna jest w naszym zwiąku szczerość i nia miałby powodu by to zatajać.Ja znając prawdę aż otworzyłam buzię ze zdziwienia,że klamie w tak perfidny sposób,przytaczając jeszce naszą obietnicę wzajemnej szczerości.Mówił to w tak wiarygodny sposób,że normalnie na pewno bym mu uwierzyła.Ale nie mogę się przyznac,że go sprawdziłam,bo jednocześnie naruszę jego zaufanie względem mnie i już nigdy nie będzie tak samo.Jestem w trudnym położeniu i jednocześnie nasza relacja wygląda teraz na bardzo oziębioną,bo nie umiem udawać,że wszystko jest ok.A on stara się teraz bardzo i główkuje dlaczego tak jest.Ale przecież równie dobrze mógł tak samo wiarygodnie kłamać,że mnie kocha czy chce spędzić ze mną resztę życia..
Jak postąpić w takiej sytuacji? Nie mam ochoty z nim rozmawiać,angażować się,bardzo mnie tym zraził,ale wiem też,że ja nie powinnam jego sprawdzać i błąd leży też po mojej stronie.
Jeśli chodzi o życie seksualne - bo z tym głównie wiąże się temat bywało różnie.Jak sam powiedział na początku by odzielić uczucia od pożądania wolał z tym zaczekać..nie wiem ile to mogło trwać..z miesiąc? I w momencie kiedy pierwszy raz się pocałowaliśy po prostu nie sposob było się od siebie oderwać.Jednak przez dłuższy czas do niczego nie dochodziło poza jakimiś powierzchownymi epizodami.Dopiero po odstępie 1 lub 1,5 msc. zaczęło się coś konkretniejszego,choć częsciej nie trwającego całą noc czy chociażby połowę.Przy czym każde z nas bardzo angażowało się w uczucia.Chyba wcześniej nigdy nie przywiązywałam aż tak dużej wagi do ogolnego pożycia.
Bywało raz lepiej raz gorzej,ale często raczej mój pewny swoich możliwości partner,nie wiedział dlaczego niekiedy jego przyrodzenie ''odmawiało posłuszenstwa''.Twierdzil,że bardzo by tego chciał i mnie pożąda,jednak nie wie co się dzieje.Parę razy jednak udało się nam zrobić to pare razy w ciągu nocy.
Inną sprawą jest to,że kiedyś mój facet kazał mi sprawdzić coś w internecie w jego telefonie,kiedy nagle natknęłam się na otwartą kartę ze stroną pornograficzną.Serce mi szybciej zabiło,zaskoczyło mnie to,ale udałam w tamtym momencie,że tego nie dostrzegłam.
Zaczęłam się zastanawiać czy tak powinno być,kiedy jest się w związku.Jednak częstotliwośc naszych spotkac sprowadzała się do widywania tylko w weekendy i czasami raz w tygodniu.Ze względu na odległość i obowiązki.Zaznaczając,że nigdy mu tego nie odmawiałam i często to właśnie on wszystko inicjował.Poczytałam troche wypowiedzi internautów i wytłumaczylam sobie go,że przecież to tylko facet i większość to robi,zwłaszcza,że nie może mnie mieć na codzień.Potem jeszcze zdarzyło mi się ponowne zobaczenie tego w telefonie,jednak nie robilo to na mnie już większego wrażenia.
Coraz większą uwagę zaczęłam skupiać na płaszczyznie naszego życia seksualnego.I rzeczywiście mój partner często się frustrował,użalał się nad sobą i przepraszał mnie,że chciałby dłużej,ale nie wie dlaczego nie może.Mówił mi,że bardzo źle się z tym czuje,że nie może mnie zaspokoić.Raz nawet dla żartu rzuciliśmy hasło 'viagra' która jakby miała przywrócić nadzieję,że nasze życie seksualne nagle się odmieni i przede wszystkim będzie trwało nieco dłużej.Kupiłam za jego małą sugestią na jego urodziny substytut.Kiedy jednak po zażyciu jego,rezultat był marny partner jeszcze bardziej się podłamał i użalał się nad sobą.Było to w niedzielę w nocy.
Ale tego samego dnia w popołudnie,jeszcze przed stosunkiem z udziałem tabletek wspomagających,pod nieobecnością partnera miałam dostęp do jego telefonu.I niestety zawachałam się go sprawdzić.Wiem,że nie powinnam.Wiem,że zaufanie to podstawa w związku.Ale miałam obawy i chciałam się pozbyć wątpliwości.Wówczas okazało się coś dla mnie strasznego..czego nie potrafię wytłumaczyć.Była to niedziela,a ja przeglądałam głownie historię z ostatniego tyg. I wygladało to następująco: Oglądał on filmy w poniedziałek, środę(w ten dzień ok. godziny 18 spotkał się ze mną u mnie,ale byli rodzice) , piątek, sobotę(widział się ze mną od 18 do późnej nocy,tego wieczoru mu odmówiłam) i w niedzielę przed spotkaniem z samego rana.Poprzednie tygodnie wyglądały trochę lepiej np. tylko w niedzielę i 1 lub 2 w ciągu tyg.
Po nieudanej próbie stosunku w nocy w niedzielę,który trwał niezbyt długo próbowaliśmy dociec przyczyny jego niepełnej srawności.Ja zgoniłam na to,że tabsy nie zadziałały,bo był bardzo zmęczony,niewiele spał,a on tlumaczył,że jego problem prawdopodobnie siedzi w głowie,że boi się,że nie da rady znowu podołać i szybko się to zakończy..Choć ja nigdy mu tego nie wypominałam.Wtedy korzystając z okazji,będąc jeszcze w łóżku zapytałam go ile razy w tyg. sam się zabawiał.Nie był to u nas temat tabu, ja np. zawsze się przyznawałam,że czegoś się dopusciłam sama,gdy o to zapytał.Zaczął wtedy kręcic i wymijać odpowiedzi.Na końcu gdy nalegałam bardziej rzucił odpowiedź,że nie liczył,ale chyba tylko raz.Co według historii telefonu oznaczało klamstwo gdyż robil to 5 razy.Porozmawialiśmy jescze trochę o wpływie pornografii na życie seksualne i o tym,że postara się by to wszystko uległo poprawie,a przede wszystkim,że KOŃCZY Z FILMAMI.
Tej samej nocy kiedy wróciłam do domu podesłałam mu artykuły uświadamiające o problemie.Przeczytał i utożsamił się z jednym z nich tłumacząc,że dzieje się tak dlatego,że ja jestem pierwszą partnerką na której mu na prawdę zależy i włożył w tą relację więcej emocji niż w żadną inną wcześniej i dlatego nie mial problemów a teraz ma.Jednak dziwiło mnie wciąż dlaczego skłamał i dałam mu jeszcze jedną szansę ponawiając pytanie w poniedziałek wieczorem przez rozmowę telefoniczną.Dalej się zapierał by odpowiadać,nie wiedzieć czemu, kręcił i wymijał, a na końcu powiedział,że tylko 2 razy.A ja znowu wiedziałam,że nie jest to prawdą i nawet zarzuciłam mu przez telefon,że kłamie i chyba mam prawo wiedzieć ile,bo to dotyczy także mnie.Od momentu zakończenia rozmowy całkowicie zmieniłam do niego stosunek,bo boli mnie to,że mnie tak beszczelnie okłamuje,kiedy zawsze podkreślaliśmy,że szcerość to najważniejszy fundament,a ja mu zawsze bezgranicznie ufałam i byłam szczera.
We wtorek to zauważył i wieczorem zapytał dlaczego wydaje się być taka oschła.Powiedziałam,że chodzi o tą rozmowę z poniedziału,że wydaje mi się,że nie był ze mną szczery,a to jest jednoznaczne z brakiem jego zaufania do mnie.A on dalej podtrzymywał tamtą odpowiedź,śmiał się mówiąc,że na pewn mnie nie okłamał,że przecież mówi mi wszystko,nawet rzeczy o których nie powinien,że przecież wie jak ważna jest w naszym zwiąku szczerość i nia miałby powodu by to zatajać.Ja znając prawdę aż otworzyłam buzię ze zdziwienia,że klamie w tak perfidny sposób,przytaczając jeszce naszą obietnicę wzajemnej szczerości.Mówił to w tak wiarygodny sposób,że normalnie na pewno bym mu uwierzyła.Ale nie mogę się przyznac,że go sprawdziłam,bo jednocześnie naruszę jego zaufanie względem mnie i już nigdy nie będzie tak samo.Jestem w trudnym położeniu i jednocześnie nasza relacja wygląda teraz na bardzo oziębioną,bo nie umiem udawać,że wszystko jest ok.A on stara się teraz bardzo i główkuje dlaczego tak jest.Ale przecież równie dobrze mógł tak samo wiarygodnie kłamać,że mnie kocha czy chce spędzić ze mną resztę życia..
Jak postąpić w takiej sytuacji? Nie mam ochoty z nim rozmawiać,angażować się,bardzo mnie tym zraził,ale wiem też,że ja nie powinnam jego sprawdzać i błąd leży też po mojej stronie.
Skomentuj