W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Ja go zmienię czyli jak wychować sobie partnera?

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • upocone jajka
    Banned
    • May 2009
    • 5151

    #16
    zawsze wychowywałem a ze robiłem to tak nieudacznie to zawsze mnie rzucały


    teraz nie wychowuje z prostego względu, nie wygram z kulturą/obyczajami co funkcjonowały tyle lat i tutejszym ludziom było z tym bardzo dobrze

    Skomentuj

    • Anuszka
      Banned
      • Sep 2011
      • 401

      #17
      Napisał upocone jajka
      zawsze wychowywałem a ze robiłem to tak nieudacznie to zawsze mnie rzucały
      Zechciałbyś uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić kilka szczegółów z zakresu metodyki zmian?

      Skomentuj

      • Outlaws13
        Perwers
        • Oct 2011
        • 1332

        #18
        zakoc***emy się w kimś kto nam odpowiada, a potem ktoś chce to zmieniać. To jak to jest kochamy za coś czy po coś? Skoro odpowiadał ktoś komuś i zdecydował się na związek to po co zmieniać?
        "Kto łatwo przytakuje, rzadko słowa dotrzyma.". Lao Cy

        sorki za brak polskich znaków ale często piszę z telefonu a w moim brak

        Skomentuj

        • dolarxyz
          Erotoman
          • Mar 2010
          • 578

          #19
          Milcz zbuk, bo wyjdzie, że i ja wychowuję
          Kto pod kim dołki kopie......

          Skomentuj

          • upocone jajka
            Banned
            • May 2009
            • 5151

            #20
            początek obustronną fascynacja, robiły to co chciałem, dosłownie wszystko, z czasem brałem coraz wiecej i wiecej w koncu dochodziło do sytuacji że szło ''robisz tak albo droga wolna'' i niezgadnięcie co wybierały

            Skomentuj

            • Hal
              Perwers
              • Oct 2010
              • 1366

              #21
              Partnerstwo to wzajemne docieranie się i "wychowywanie" z naciskiem na słowo wzajemne.

              Bardzo ryzykowne i egoistyczne jest założenie że wychowam sobie "partnera " tak aby było mi z nim dobrze i wygodnie, nie sądzę aby to się sprawdziło i dało szczęście obojgu w dłuższej perspektywie.

              Skomentuj

              • Eris
                Perwers
                • Feb 2009
                • 851

                #22
                Chcialam cos madrego napisac ale wszystko juz zostalo powiedziane

                A co sadzicie o tzw. wzajemniej mobilizacji? Tj. na zyczenie partnera dajecie mu kopa w zadek, by zrobil cos, co jest nudne, nie chce mu sie etc. ale i tak musi zrobic? Stosujecie cos takiego (zarowno mobilizujecie partnera jak i prosicie go o mobilizacje)?

                Skomentuj

                • KP
                  Seksualnie Niewyżyty
                  • Nov 2010
                  • 301

                  #23
                  Eris, jak wspominam moje poprzednie związki to było w obydwie strony - czasem mobilizowałem ja, czasem (któraś) ona. W różnych związkach bywało różnie, były takie gdzie głównie ja byłem mobilizowany (dotyczy to glównie tych pierwszych, z racji różnicy wieku), a były takie gdzie ja byłem główną siłą mobilizującą. No i jeden czy dwa gdzie było po równo.

                  To jak dla mnie zupełnie normalna rzecz, partner (teoretycznie) zna nas dobrze (lub bardzo dobrze) i wie jak do nas dotrzeć.

                  Ps. Dzika i Pablo - odnośnie planowania zmian od początku - to już nie związek, dla mnie to wychodzi że to jakiś projekt czy co. Szukam jakiegoś porównania w głowie i przyszło mi takie jedzeniowe, ale to nie jest raczej prosta kwestia knajpa vs gotowanie w domu, to raczej wersja knajpa vs kupię krowę i zrobię z niej hamburgera. Zależy kto co lubi.
                  0statnio edytowany przez KP; 18-11-11, 09:41. Powód: Jeszcze coś
                  Nothing's wrong today.

                  'my, przeciętni, ale chętni' - Greedo

                  Skomentuj

                  • nieuchwytna
                    Seksualnie Niewyżyty
                    • Aug 2011
                    • 251

                    #24
                    Temat trudny. Jednek przychylam się do zdania naszego Pingwina:

                    Napisał Invisible_Penguin
                    partnera można wychować, oczywiście. W pewnych granicach w każdym bądź razie. I to, według mnie, jest określenie kluczowe. Bo co innego oduczyć partnera np. zostawiania brudnych skarpetek na podłodze, a co innego kompletnie zmieniać mu charakter - skoro nie pasuje, to droga wolna, partnera można zmienić - takie moje zdanie.

                    Napisał PabloXM
                    Czy partnera można wychować?
                    Wychowuje się dzieci do momentu mniej-więcej początku dojrzewania.
                    Pablo, nie zgadzam się. Wychowanie jest procesem zachodzącym w ciągu całego życia człowieka. Jego natężenie i ukierunkowanie ulegają zmianom.

                    Napisał dafffit
                    Moja baba podeszła do tego z myślą że mnie przestawi i będzie po swojej myśli, ale teraz już dobrze wie że nie ma ciula, nie da radę, i musi odpuścić. Natomiast w drugą stronę jest dokładnie odwrotnie, jak mi coś przeszkadza, to zmieni to, a jeśli nie zmieni to i tak zmieni Maa się swoje sposoby na baby
                    jakbym swojego męża słyszała
                    Trzy czwarte z miłości.

                    Skomentuj

                    • psyclone
                      Świntuszek
                      • Feb 2009
                      • 94

                      #25
                      Partnera można najwyżej zapytać, czy nie zechce się zmienić - powiedzieć, czego oczekujemy, co nas wkurza, a co jest niedopuszczalne. Zgodzę się z PabloXM - dzieci się wychowuje tak do 10-12 roku życia, potem same się wychowują i już do końca życia zostaje tak, że człowiek sam wybiera, w jakim kierunku chce się zmienić. A jeśli będziemy przeholowywać z "wychowywaniem", to partner zacznie się w związku dusić, i albo odejdzie, albo zacznie sobie szukać czegoś na boku.
                      ʎuoɔǝɹʞɐz ǝɥɔoɹʇ ɯɐʍʎq

                      Skomentuj

                      • Nolaan

                        #26
                        Ja tam nie wiem. Z autopsji wynika, że ja sam jestem trudny w szlifie i jedyne co do zmian może mnie pobudzić to to, że ja sam widzę że robię coś źle. A i tak idzie mi to z tak sakramenckim bólem, że gacie opadają.

                        A jeśli ktoś próbuje we mnie wmuszać zmiany, które akceptowane nie są, to zaczynam narowić i generalnie kończy się to sporym wybuchem.

                        Nie jest jednak tak, że jak widzę jakieś... niedociągnięcia czy jak to tam zwać to o tym nie mówię i nie poruszam tematu. Zależy na czym dyskusja stanie. Teraz akurat mam niezłą szkołę cierpliwości i samokontroli z racji kilku ciekawych faktów rzutujących na mój związek i to mnie też czegoś uczy. Moja kobieta, mimo pracy w pedagogicznym zawodzie, w domu na szczęście zapędów takowych nie ma.

                        Wychodzi na jedno - jesteśmy z kimś z jakiegoś powodu. Czasem to trybi czasem nie, ale zmienianie na chama pod siebie nigdy do niczego dobrego jednak nie prowadzi.

                        Skomentuj

                        • nieuchwytna
                          Seksualnie Niewyżyty
                          • Aug 2011
                          • 251

                          #27
                          Napisał psyclone
                          jeśli będziemy przeholowywać z "wychowywaniem", to partner zacznie się w związku dusić, i albo odejdzie, albo zacznie sobie szukać czegoś na boku.
                          co do tego nie mam wątpliwości.

                          Napisał psyclone
                          Partnera można najwyżej zapytać, czy nie zechce się zmienić
                          Twoje powyższe stwierdzenie skojarzyło mi się tylko z jednym:
                          - Kochanie, czy nie chciałbyś się zmienić?
                          - Nie.
                          - Aha.


                          Uważam, że dokonywanie nawet drobnych zmian w partnerze wymaga od nas pracy i zaangażowania, bo na przykład, wbrew pozorom, kobiecie może nie być łatwo nauczyć faceta wynoszenia po sobie skarpetek.
                          Trzy czwarte z miłości.

                          Skomentuj

                          • upocone jajka
                            Banned
                            • May 2009
                            • 5151

                            #28
                            ja własnie jestem wychowywany ucze sie tolerancji

                            Skomentuj

                            • psyclone
                              Świntuszek
                              • Feb 2009
                              • 94

                              #29
                              Napisał nieuchwytna
                              - Kochanie, czy nie chciałbyś się zmienić?
                              - Nie.
                              - Aha.
                              Bardziej widzę to jako:
                              - Kochanie, wkurza mnie to co robisz, czy nie chciałbyś się zmienić?
                              - Nie.
                              - Aha. to wyp...

                              Spokojnie można podzielić rzeczy, które chcemy zmienić na takie, które doprowadzają nas do szału i na takie, z którymi od biedy dałoby się żyć. A jeśli partner/partnerka nie chcą zmienić cech, które doprowadzają nas do szału, to się nie nadają na partnera/partnerkę. A jeśli zrobią to na siłę czy wbrew sobie, to prędzej czy później postawią zarzut, że "ty menda, jędza i zgred jesteś".
                              ʎuoɔǝɹʞɐz ǝɥɔoɹʇ ɯɐʍʎq

                              Skomentuj

                              • Everready
                                Ocieracz
                                • Nov 2011
                                • 135

                                #30
                                Nie staram się zmieniać partnerów (chyba że na innych). Jeśli kogoś akceptuję, to akceptuję i już. Nie spodziewam się doskonałości. Brudasy, flejtuchy i chamidła mnie nie pociągają, więc nigdy nie musiałam nikogo uczyć higieny, wrzucania brudnej bielizny do pralki czy manier.

                                No, może tylko jedno - nauczyłam mojego ostatniego byłego jak się ubierać. Zrobiłam to dyskretnie - kupiłam mu kilka fajnych ciuchów, doradziłam co kupić gdy byliśmy w sklepach z butami czy ze szmatami dla mężczyzn. Bardzo to polubił. Już nie jesteśmy razem, a dalej fajnie się ubiera.

                                Problem w tym, że to moi partnerzy usiłują mnie zmieniać. Mam urodę i posturę delikatnego motylka, nie kapryszę, nie robię awanturek, bardzo rzadko podnoszę głos, więc faceci lubią sobie wyobrażać, że można mnie zmanipulować czy zdominować. Nic bardziej błędnego. Jestem bardzo ambitna, mam własną firmę, mam sporo zainteresowań, uwielbiam się uczyć języków. I każdy z moich partnerów chce mi przyciąć skrzydła. To po prostu znaczy, że każdy z nich chce mnie unieszczęśliwić. A wszystko to "z miłości", ha,ha,ha. Z miłości do kogo? Tak się po prostu nie da.

                                W ciągu ostatnich czterech lat odkąd jestem w Polsce, zerwałam z trzema facetami. I jak na razie panom już dziękuję. Szybki numerek tu i ówdzie - proszę bardzo ale nic poważniejszego. Teraz szukam poważnej partnerki a nie poważnego partnera.

                                Jedno jest pewne - z kimkolwiek się w przyszłości zwiążę, będzie to musiała byc osoba, która zaakceptuje mnie taką jaka jestem.
                                Poliż mnie, I'm Polish. Albo jeśli wolisz
                                możesz mnie posolić, albo wy...miętolić.

                                Skomentuj

                                Working...