Bez narkozy

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • selenograf
    Ocieracz
    • Mar 2010
    • 182

    Bez narkozy

    - Izabelo, myślisz o czymś miłym? - głos Zosi przywrócił Izę do rzeczywistości. Wywołana do tablicy odwróciła się od okna w stronę koleżanki.
    - Nie, tak patrzę na tę zimę-niezimę. Dlaczego pytasz?
    - Wydajesz się nieobecna. Bawisz się ciągle kosmykiem włosów. Przygryzasz dolną wargę. Masz niespokojne dłonie. Coś się stało?
    Izabela czuła jak po szyi i twarzy rozlewa się rumieniec.
    - Nie… Wszystko w porządku. Tak sobie myślę, że czas do fryzjera. Wkurzają mnie te końcówki.
    - Jasne - Zosia wzruszyła ramionami. Wiedziała swoje. Za długo się znały. Wyjęła z szafy płaszcz i zaczęła się ubierać do wyjścia.- Nie chcesz gadać, to nie. Obserwuj tego nowego pacjenta na trójce. Nie ma gorączki, ale wygląda mi podejrzanie. Do jutra.

    Kiedy za zmienniczką zamknęły się drzwi Iza znowu odwróciła się w stronę okna. Krajobraz na zewnątrz zdawał się komponować z jej mieszanymi emocjami. Naprzemienne powroty i odwroty zimowej aury zdawały odzwierciedlać starą maksymę “chciałabym i boję się”. Izie od dwóch dni trudno było zebrać myśli. Wracały wrażenia z kawiarnianej randki. Te wszystkie spojrzenia, brzmienie głosu Michała. Dotyk dłoni. I wspomnienia z pożegnania, te chyba nawet bardziej intensywnie. Miał przyjemnie ciepłe usta. Nie było jednak czasu, żeby to wszystko rozpamiętywać. Czas zająć się pacjentami.
    Siostro. Strasznie mnie boli głowa - w drzwiach pielęgniarskiej dyżurki stała pani Malwina. Chyba bardziej doskwierała jej samotność, niż migrena.
    “Czy ja na starość też będę taka żałosna” - przemknęło przez głowę Izy. Poprawiła czepek i odruchowo wygładziła nieistniejące fałdki na krochmalonym fartuchu.
    - Zaraz pomogę…

    Kolejne trzy godziny dyżuru zlewały się w jeden ciąg zdarzeń. Tak zawsze wyglądał początek nocnej zmiany. Te ślepe godziny popołudniowe, kiedy z oddziału znikają po kolei lekarze i niemal cały szpital zostaje na głowie pielęgniarek i salowych. Wieczorne wydawanie leków, mizerna kolacja, awanturująca się grubaska z “dziewiątki”. Zanim nastała 20 już Izabela czuła się zmęczona jak górnik po dwóch szychtach w kopalni. Mimo wygodnych chodaków czuła pulsowanie w stopach i łydkach, nieprzyjemnie napięte mięśnie ramion, suchość w ustach i początek migreny. Potem oddział powoli cichł i zasypiał. O 21 Iza mogła wreszcie zamknąć za sobą drzwi dyżurki i nastawić wodę na kawę. Jeszcze trochę czasu i cały oddział zostanie tylko na jej głowie. Po raz kolejny w tym miesiącu. Oczywiście było to wbrew przepisom, ale w dobie problemów z personelem medycznym NFZ nie wnikał zbytnio w formalności.

    Iza zrzuciła chodaki żeby poczuć pod stopami przyjemny chłód posadzki. Pstryknął czajnik i zalała już czekające brunatne granulki w ulubionym kubeczku. Tym razem było ich więcej, niż zwykle. Dlatego i mleka musiało być więcej, żeby złagodzić kawową goryczkę.
    Izabela oparła się pośladkami o biurko i spojrzała w ciemny prostokąt. Z tego miejsca dwie lampy na dziedzińcu tylko zacierały obraz za oknem. Tylko czerń i dwa jasne punkty. Tafla szyby odbijała twarz atrakcyjnej czterdziestolatki z kasztanowymi włosami upiętymi pod białym czepkiem przeciętym czarnym pasem. Tak, Izabela była przekonana, że czas był nader łaskawy. Najlepiej świadczyło o tym zachowanie panów podczas serii niedawnych randek. Ilu ich było? Trzynastu? Może czternastu? Potrzebowała tego jak kania dżdżu. Po 24 latach w beznadziejnym małżeństwie była chyba warta odrobiny męskiego zainteresowania? Jak to nazwał Michał? “Seryjna randkowiczka”... Izabela sama nie wiedziała, co było takiego we wtorkowym spotkaniu, że tak bardzo zapadło jej w pamięć. Facet nie był w jej typie. Nie miała ochoty zedrzeć z niego ubrania i rzucić się jak kotka w rui. Może najważniejsze było to, że z każdą chwilą czuła się coraz lepiej w jego towarzystwie. Początkowy stres ustępował. Nie nudziła się. Żarty i złośliwostki były zabawne i nigdy nie przekroczył granicy chamstwa. Omijał rafy tanich komplementów. Jednak nie pozostawiał ani cienia wątpliwości, że jest Izabelą zainteresowany pod każdym względem. Pewnie przez to spojrzenie wyleniałego kocura obserwującego miseczkę apetycznej śmietanki.
    Jednak trzeba było dać jeszcze więcej mleka. Iza skrzywiła się po pierwszym łyku. Podeszła do umywalki i wylała całą zawartość. Kiedyś doktor Zalewski zażartował w podobnej sytuacji, że z kawą jak z życiem. Nie da się uzupełnić czegoś, co jest od początku zepsute. trzeba zacząć od nowa. Jeśli ulejesz za mocnej mlecznej kawy i dolejesz znowu mleka, ciecz będzie wodnista i bez smaku. Zatem znowu dwie łyżeczki granulatu, jedna czubata i jedna płaska. Mniej wody, więcej kawy. Tak. teraz smak był idealny.

    Izabela spojrzała na zegar. Kwadrans po dziewiątej. Wiek pacjentów robił swoje. Pewnie na pediatrii trzeba byłoby mozolnie zaganiać dzieciaki do pokojów i uspokajać w łóżkach. Na tym oddziale jeszcze przed ciszą nocna większość pomieszczeń wypełniała ciemność i pochrapywanie. Iza usiadła wygodnie w fotelu i wyciągnęła stopy przed siebie. Spojrzała na nogi. Tak. je też miała wyjątkowo zgrabne. Podobała się sobie dzisiaj rano w lustrze kiedy krytycznie dokonywała samooceny po wyjściu spod prysznica. Szczupła, ale nie chuda. Dobrze zafarbowane włosy, bez żadnych siwych odrostów. Lekkie zmarszczki mimiczne dodawały charakteru. Sylwetka z miłymi zaokrągleniami biustu i pupy. Tylko łono ominęła wzrokiem. Tak dawno nie miała faceta…

    Iza upiła kawy i cofnęła się myślami odrobinę wcześniej, kiedy zwracała twarz pod strumyczki tryskające ze słuchawki prysznica. To wtedy zaczęła myśleć po raz pierwszy o Michale w nieco gorętszej tonacji. Zaczęła fantazjować o kawiarnianej randce. Mężczyzna nie przekroczył granicy przyzwoitości, ale co by się stało, gdyby to zrobił? Tak, Iza była przekonana, że wyszłaby bez słowa, kiedy szpakowaty położyłby dłoń na jej kolanie. Jednak prysznicowa nierzeczywistość rządziła się swoimi prawami. Tam wirtualny Michał wsuwa prawą dłoń pod spódniczkę i masuje Izę w zgięciu nogi, tuż pod nim na łydce i tuż nad nim - na udzie. A ta wirtualna Izabela zamiast zaciskać kolana jeszcze rozchyla je ułatwiając dostęp. Chwyta męski nadgarstek i prowadzi go bliżej siebie po udzie… Aż do gorącego, pulsującego miejsca u dołu łona. Podprysznicowe fantazje zbiegały się z metodycznymi pieszczotami namydlonej dłoni. Kobieta pieściła swoje piersi, ślizgała się opuszkami palców po podbrzuszu i udach. Zanurzała je między płatkami cipki. Potem wzmocniła doznania używając rozpędzonych kropli wody uderzających w skórę. Prowadziła strumień prysznica po wszystkich najwrażliwszych miejscach. Po eksplozji orgazmu niemal nie wypadła z kabiny opierając dłonie na szklanych drzwiach.

    Kawa prawie już się skończyła. Iza zreflektowała się, że zatopienie się we wspomnieniach porannych pieszczot poprowadziło ją ku kolejnym. Przywoływanie w głowie kolejnych obrazów wywołało gorące pulsowanie w podbrzuszu. Kobieta położyła swoją dłoń na udzie, tuż poniżej krawędzi pielęgniarskiego fartuszka. Nie zdążyła jednak przejść od grzeszenia myślą do czynów. Fantazje przerwało pukanie do drzwi dyżurki.
    “Everything I like is either illegal, immoral or fattening.”
    Alexander Woollcott
  • selenograf
    Ocieracz
    • Mar 2010
    • 182

    #2
    Izabela zerwała się na równe nogi. Jeszcze tego brakowało, żeby jakiś pacjent zaskoczył ją z ręką pod spódnicą. Powinna bardziej nad sobą panować. W dodatku mógł wpaść lekarz albo oddziałowa z oddziału pożyczyć mleka i cukru. Oni by nie zapukali. “No dobra, weź się dziewczyno w garść” - Iza zbeształa się w duchu. Wyprostowała się i zamiast powiedzieć do gościa za drzwiami “proszę” po prostu chwyciła za klamkę. I zaraz potem niemal nie zemdlała/ “Wszelki duch…”. Za drzwiami stał Michał w rozpiętej kurtce.
    - Jak… Jak mnie tu znalazłeś…
    - Cóż, mów mi Szerloku. Dodałem dwa do dwóch. Pielęgniarka w szpitalu na północnych przedmieściach. Nie było trudno trafić. A z trafieniem w oddział to już bardziej uruchomiło się moje szczęście...
    - Ale…
    - Wpuścisz mnie, czy mam sobie pójść?
    - No dobrze wejdź… Ale przecież wiesz, że nie jestem tu dla przyjemności… - Izabela odsunęła się od drzwi. Michał zdecydowanym krokiem znalazł się w dyżurce,
    - Ale może chociaż herbaty się napijemy? Zmarzłem… Ogrzałbym się trochę - mężczyzna uśmiechnął się lekko.
    Iza zagryzała wargę. Trybiki w jej głowie wirowały. Ustąpiło pierwsze zaskoczenie i teraz zastanawiała się nad całą sytuacją. Z jednej strony poczuła się przyparta do muru. Można było tylko mieć nadzieję, że to nie żaden świr. W sumie prawie wcale go nie znała ponad to, co sam jej powiedział. Starałą się przypomnieć sobie numer rekestracyjny auta. To była jedyna namacalna informacja, której w razie zagrożenia mogła się uczepić. Z drugiej strony przecież byli w miejscu publicznym. W wejściu kamery monitoringu. Nieee… Chyba to nie nagły atak spawacza. Zatem co?
    - Herbaty nie mam, bo u nas na oddziale wszystkie pijemy tylko kawę?
    - Plujkę ze szklanki, siostro? Jak siostra Hunkova w “Nemocnice na krej mesta”? - szpakowaty wyszczerzył zęby.
    - Jasne, PRL mamy tu gratis w kroplówce. Może podłączyć?* - prychnęła Iza. Podeszła do wiszącej szafki i wyciągnęła drugi kubeczek. Zrobiła to ostrożnie, żeby nie odsłonić stojących po prawej stronie szklanek.
    Michał nie czekał z założonymi rękami, sam wlał świeżej wody do czajnika i pstryknął przełącznik. Usiadł na wersalce i rozejrzał się po pomieszczeniu. Meble w dyżurce rzeczywiście pamiętały czasy Gierka. Tylko fotel i wersalka, a właściwe amerykanka były w miarę nowe. Nie było innego wyjścia, latem poprzednie zupełnie się rozpadły.
    - Nooo.. Widać cały splendor publicznej służby zdrowia...
    Iza wzruszyła ramionami, Woda szybko zabulgotała i można było zalać pachnące kawą granulki.
    - Ważne, że jest ciepło, bo trzy lata temu był problem z kasą na koks i trochę marzłyśmy - podała kubek usiadła ze swoim w swoim fotelu naprzeciwko gościa.
    - Jesteś zmarzluchem?
    - Lubię, kiedy jest w miarę komfortowo, ale nie jestem księżniczką na ziarnku grochu.
    Michał patrzył uważnie w orzechowe oczy pielęgniarki. Iza była świadoma, że w swoim zawodowym uniformie wygląda niezwykle korzystnie. Upięte do czepka włosy odsłaniały szyję. Pod szyją lekki dekolt z łańcuszkiem, podkreślający kobiecość biały fartuszek przed kolano. Czarne rajstopy jeszcze wysmuklały nogi. Jakby w ślad za tymi myślami wzrok mężczyzny podąży powoli w dół aż do stóp.
    - Zzułaś chodaki? Słyszałem że są mega wygodne.
    - A co? Nie podobają Ci się moje płetwy? - Iza poruszyła jednocześnie palcami u obu kończyn.
    - A kto to powiedział? - Michał bez uprzedzenia sięgnął w dół, ujął obie stopy za piętami i położył je sobie na kolanach.
    - Mówiłem już, że jestem niezłym masażystą?
    Iza zerknęła z przerażeniem do drzwi, ale nie protestowała przeciw zabiegom mężczyzny. Zwłaszcza, że z wyczuciem zaczął masować podeszwy jej stóp* kciukami. Izabela aż powstrzymała się, żeby nie jęknąć z przyjemności. Dłonie Michała przynosiły błyskawicznie ukojenie. Tak, to było właśnie to, czego dzisiaj potrzebowała. A może i nie tylko tego? Iza zagryzła dolną wargę, Zamknęła oczy, oparła głowę o oparcie fotela i oddawała się przyjemności. Naprawdę facet miał złote dłonie.
    “Everything I like is either illegal, immoral or fattening.”
    Alexander Woollcott

    Skomentuj

    • Don Kam

      #3
      Dobrze się zapowiada
      Mam tylko nadzieję, że nie pominiesz zabawy stópkami

      Skomentuj

      • selenograf
        Ocieracz
        • Mar 2010
        • 182

        #4
        Iza uważała, że w tym masażu nie ma nic zdrożnego. W końcu masaż stóp to coś innego, niż całowanie się podczas pożegnania na parkingu. W sumie trudno nawet było to nazwać całowaniem się. To Michał ją całował w usta, a ona sama nie oddała pocałunku. Z drugiej strony także nie odepchnęła go. Po chwili zastanowienia kobieta uznała, że gdyby okoliczności były inne… “Ciekawe jak by to było poczuć jego język w ustach….” - Izabela poczuła powracające uczucie gorąca w podbrzuszu… Poruszyła stopami żeby intensywniej poczuć ucisk męskich dłoni. Te jednak zakończyły masowanie podeszwy i pięt. Przesunęły się wyżej, na łydki. To już było nieco bardziej niebezpieczne. Pielęgniarka poczuła, jak pod uniformem sztywnieją sutki. “Przecież on nawet nie jest w moim typie…” - myślała gorączkowo. Michał sprawiał jej prawdziwą przyjemność i nie było to tylko odprężenie zmęczonych mięśni. “Przerwać? Nie przerywać?” - myśli wirowały jej w głowie. W końcu była przez całe życie przyzwoitą kobietą. “Może czas zrobić coś nieprzyzwoitego?”

        Z każdą sekundą Iza nabierała ochoty aby poczuć męskie palce wyżej.* Pod zamkniętymi powiekami pojawiały się obrazy niczym wyuzdanych pragnień rozbuchanej nastolatki. Męskie dłonie buszujące pod spódnicą, atakujące łono bronione przez tkaninę rajstop i majtek. Zsuwające w dół obie gumki, żeby odsłonić cipkę - coraz bardziej pulsującą, wilgotną i gorącą. Dłonie dobierające się do spragnionych piersi, ściskające je i drażniące sutki. Palec wskazujący i środkowy* wsuwające się do ust, jeszcze lepkie od jej własnych soków. Mimowolnie Iza zaczęła zaciskać rytmicznie mięśnie ud, ucierać jedną nogę o drugą. Zacisnęła dłonie na oparciach fotela.

        Gość jakby odczytywał myśli swojej gospodyni. Przesunął dłonie dalej, masując uda po zewnętrznej stronie, na razie jeszcze poniżej krawędzi spódniczki.
        - Co ty ze mną robisz - Iza otworzyła powieki i spojrzała w oczy przygodnego masażysty. Uśmiechały się serdecznie, podobnie jak usta.
        - Prowadzę do grzechu czynem, bo myśli chyba już masz bardzo kosmate…
        Iza oderwała plecy od oparcia. Uwolniła stopy i oparła je na chłodnej posadzce. Wyprostowała się i chwyciła lewicą za prawy nadgarstek Michała. Bez słowa poprowadziła jego dłoń między kolanami, w cień pod spódniczką. Westchnęła głęboko, kiedy poczuła ją wysoko na udzie, prawie przy samej pachwinie. Oboje nie spuszczali spojrzenia z twarzy naprzeciwko. Nie przeszkodziło to Michałowi w pieszczotach. Idealnie wpasowywał się w pragnienia pielęgniarki. Niczym profesjonalny fizjoterapeuta odnajdywał właściwe zakończenia nerwów. Dotyk elektryzował je i drażnił. Tym bardziej, że od nagiej kobiecej skóry oddzielała Michała lycra rajstop. Przypomniała sobie opowiadanie o listonoszu, który zniszczył rajstopy dobierając się do zaskoczonej, początkowo niechętnej kobiety.

        Izabela zapragnęła takiej atawistycznej brutalności. Zsunęła się jeszcze niżej w fotelu, aby palce Michała natrafiły na naciągniętą w kroczu elastyczną tkaninę. Mężczyzna nie wahał się ani chwili. Naparł na barierę palcami i zrobił w niej dziurkę. Potem rozszerzył palce poszerzając otwór. Iza dyszała nierówno. Oparła się na powrót w fotelu. Uniosła nieco pupę, aby jak najszybciej poczuć palce kochanka na łonie. Zmoczone majteczki Michał przesunął na bok i wsuwał powolutku środkowy palec w pielęgniarkę. Izie wydawało się, że zanurzanie się go między płatkami trwa całą wieczność. Mężczyzna drażnił się z nią ewidentnie. Pchał dłoń milimetr po milimetrze, jakby mierzył głębokość wrażliwego kielicha. Co kilka sekund przerywał, aby obrócić dło. W prawo i w lewo. W prawo i w lewo.* Potem cofał się nieco, wykonywał kilka mikroskopijnych ruchów w przód i w tył, a potem kontynuował* subtelną penetrację. izie drżały mięśnie ud. Chciała pchać biodrami, żeby przyspieszyć zanurzanie palca w swoim wnętrzu. Jednak Michał stanowczym jestem położył jej drugą dłoń na brzuchu, wymuszając bezruch. Prowadził dalej słodko-pikantą pieszczotę rozpalonej do piekielnego żaru szparki.
        “Everything I like is either illegal, immoral or fattening.”
        Alexander Woollcott

        Skomentuj

        • Don Kam

          #5
          Ehhh... Za mało zabawy stópkami :/

          Skomentuj

          • digoxine
            Ocieracz
            • Apr 2017
            • 124

            #6
            Bardzo mi się podoba.

            Skomentuj

            • selenograf
              Ocieracz
              • Mar 2010
              • 182

              #7
              Iza czuła narastające w podbrzuszu fale gorąca. Każdy gest dłoni Michała wywoływał w niej chęć rzucenia się i zdarcia z niego ubrania. Miała ochotę dosiąść kochanka na rozłożonej wersalce i galopować nie zważając na zagrożenie. To było dla niej coś nietypowego. Zwykle do seksu potrzebowała poczucia komfortu, spokoju, wygody. Nie kręciły ją fantazje na temat seksu w miejscach publicznych. Poczucie niebezpieczeństwa raczej blokowało jej namiętność. A tym razem, w niezamkniętej dyżurce pozwalała, aby mężczyzna buszował dłonią pod jej spódniczką A nawet nazwijmy to wprost - masturbował ją i to z wielką wprawą. Chciała więcej, intensywniej, mocniej.

              Wreszcie mężczyzna zlitował się nad pielęgniarką. Najpierw wysunął w całości oba palce, a ponad Jednym gestem wsunął je w Izabelę aż do samego końca. Zaczął regularnie posuwać ją dłonią imitując ruchy frykcyjne. Raz, raz, raz. Jak tłok pracującego równo sztucznego płuca. Opuszki w ten sposób drażnił podniecająco sklepienie cipki, docierając najdalej jak tylko się dało w głąb coraz bardziej lepkiego łona. Iza zdawała sobie sprawę ze swojej fizjologii. W tym momencie cyklu jej pochwa wręcz pływała w miłosnych sokach. Zdaje się, że i Michał zwrócił na to uwagę. Wysunął dłoń spod spódniczki i oblizał palce z taką miną, jakby kosztował jakichś niebiańskich łakoci.
              - Rewelacyjnie smakujesz.- uśmiechnął się lekko.
              - Zawstydzasz mnie…
              - Serio. Mam ochotę na jeszcze.
              Michał zsunął się z wersalki. Rozszerzył bezceremonialnie kolana kochanki robiąc sobie więcej miejsca, żeby uklęknąć między nimi. Chwilę potem delikatnie położył jej łydki na swoich ramionach, niczym na żywym fotelu ginekologicznym.Kciukami podciągnął spódniczkę w górę powyżej, tak aby odsłoniła całe uda i sporą już dziurę w rajstopach. Poszerzył ją jeszcze palcami. Chwycił za majteczki pełną garścią w kroczu i brutalnie zniszczył, pozostawiając Izę bez niewymownych. Nie wykonała najmniejszego gestu, żeby powstrzymać kochanka. Oddychała nierówno starając się zachować jak najciszej. Jednak nie była w stanie powstrzymać jęku, kiedy poczuła język wbijający się między płatki. Wylizywał cały nektar, który wyciekał na zewnątrz i sięgał po ten, którym było zwilżone wnętrzeNie zatrzymywał się ani na sekundę. Lizał pachwiny, zewnętrzne i wewnętrzne wargi sromowe, wnikał w kierunku macicy, trafiał wzgórek łonowy wraz z łechtaczką docierał w dolną część brzucha, zsuwał się na górne partie ud, sięgał w dół do krocza i jeszcze niżej w kierunku gwiazdki pupy. W tej pozycji pielęgniarka mogłaby służyć za wzorcowy model do rozpisania morfologii na zajęciach z ginekologii. Jednak w tej sytuacji Izabeli trudno byłoby sobie przypomnieć takie terminy jak labia pudendi. Tylko dwa słowa - clitoris i anus przebijały się przez wirujący mętlik w głowie wywołany minetką.

              Mężczyzna chyba czytał w myślach. Na clitoris położył opuszki trzech środkowych palców i masował koliście. Palcami drugiej rozchylił pułdupki odsłaniając anus. Iza poczuła na nim gorący oddech. Miała kiepskie doświadczenia z seksem analnym. Jej dotychczasowi kochankowie byli mało zręczni i to co miało wywołać przyjemność objawiało się wyłącznie dyskomfortem. Michał chyba jednak znał się na rzeczy. Zamiast bez wyczucia atakować tylne wrota muskał je tylko językiem wywołując raz za razem dreszcze. Każde liźnięcie wyrywało z ust Izabeli cichy jęk.
              - Mam przerwać? - usłyszała spomiędzy swoich ud.
              - Oszalałeś.. Rób mi tak właśnie...
              Tym razem Michał włączył do pieszczot obie dłonie. Prawa zajmowała się cipką, a lewa pupą dokonując stereofonicznego koncertu na damskich organach płciowych wraz z przyległościami.

              Iza rozluźniła się. Poczucie zagrożenia ustępowało. Oddawała się wyłącznie odczuwaniem kolejnych doznań. Przestała odruchowo zaciskać zwieracze i przygotowała się na penetrację anusa. Tym razem palec wskazujący napierał jeszcze delikatniej, niż przy pierwszej penetracji łona. Jednocześnie kciuk drugiej dłoni wnikał pomiędzy płatki cipki. Kobieta czuła, jak Michał rozpycha się w obu jej dziurkach subtelnie, ale zdecydowanie. Przygryzała dolną wargę, żeby nie krzyczeć. Położyła swoje dłonie na biuście i zaczęła go ugniatać do tej melodii, jaką wyznaczały ręce kochanka.

              Nagle Michał przerwał pieszczoty. Wstał, rozpiął paseki. Iza nie czekała. Chwyciła za guzik w dżinsach, a sekundę później za suwak. Spodnie opadły mężczyźnie na buty. Kobieta widziała kilka centymetrów przed sobą podłużny kształt ukryty za bokserkami. Przez tkaninę bielizny czuła ostry zapach napalonego samca. Pociągnęła nogawki od majtek w dół. Przed jej oczami zakołysał się nabrzmiały penis zakończony dzióbkiem napletka i spore jądra. Ujęła mosznę lewą dłonią, a prawą objęła u nasady trzon. Członek nie był monstrualny, tylko niewielka część wystawała poza pięść. Za to był dość spory w obwodizie. Jeden gest dłonią i ze skórki wysunęła się nabrzmiała purpurowa główka pokryta wilgocią. Iza zbliżyła do niej usta. Tym razem to ona postanowiła podrażnić się z pożądaniem partnera. Wyciągniętym językiem dotknęła wędzidełka. Michał warknął po zwierzęcemu. Iza odchyliła penisa w górę i językiem polizała od dołu woreczek z klejnotami. Kolejne warknięcie. Michał nie chciał czekać. Zerwał o odrzucił pielęgniarski czepek i wplótł dłoń w kasztanowy kok. Popchnął głowę kochanki w swoim kierunku tak, że chcąc nie chcąc jej usta dotknęły gałki na końcu trzona. Drugą dłonią Michał sam złapał u jego nasady i przesunął w lewo i w prawo po wpółotwartych ustach Izabelki. Oblizała się. Poczuła słony smak jego płynu preelakujacyjnego. Wysunęła język. Tym razem główka zamiast na boki wzdłuż ust powędrowała po jego powierzchni w kierunku migdałków. Zanim jednak dotknęła tylnej części gardła mężczyzna cofnął lędżwie, jakby chciał uciec. Iza na to nie pozwoliła. Zamknęła wargi i zaczęła ssać męskość Michała. Kobieca dłoń powędrowała do jąder, wzmagając intensywność doznań. Tak, Izabela była pewna, że co - jak co - ale loda to potrafi robić najlepszego na świecie.
              Last edited by selenograf; 21-02-18, 16:18.
              “Everything I like is either illegal, immoral or fattening.”
              Alexander Woollcott

              Skomentuj

              • Don Kam

                #8
                Teraz już lepiej, wybaczam zbyt krótką zabawę ze stópkami ;P

                Skomentuj

                • selenograf
                  Ocieracz
                  • Mar 2010
                  • 182

                  #9
                  Iza przestała się bawić w subtelności. Trzymała penisa u nasady i rytmicznie zaciskała na nim dłoń. Jednocześnie ssała i lizała główkę zanurzając ją raz za razem w głębi ust. Nie zapominała dociskać dolnej części penisa do języka, tak aby pocierało o nie wędzidełko. Kobieta spojrzała w górę. Michał miał zamknięte oczy i zaciskał zęby. Oddychał głośno przez nos.Iza postanowiła przejść do kolejnego etapu. Pozwoliła, żeby przy kolejnym suwie penis uwolnił się z objęć warg. Teraz zaczęła regularnie brandzlować go dłonią. Nawilżony śliną i własnymi sokami kutas ślizgał się we wnętrzu ręki. Jednocześnie Iza chwyciła lewica mosznę, przechyliła głowę i zaczęła lizać od dołu jądra. Celowo połączyła delikatność języka i mocny uścisk dłoni. Michał otworzył oczy i patrzył na oralną maestrię pielęgniarki. Teraz już wzdychał przez otwarte usta. Kobieta rozpoznała charakterystyczne drgnięcia podbrzusza. Zdawał sobie sprawę, że za chwilę nastąpi finał. Wróciła do poprzednich pieszczot. Znowu ugościła nabrzmiałą purpurową śliwkę w swoich ustach. Sama czuła maksymalne podniecenie. Miała ochotę sięgnąć między swoje uda. Jednak nie zdążyła. Poczuła silne szarpnięcie i penis wyskoczył z ust. Kochanek w niekontrolowanym szczytowaniu trysnął na twarz. Poczuła ciepłe krople na policzkach, ustach i brodzie. Kolejna porcja nasienia zawisła na włosach. Izabela zawsze uważała tego typu sytuacje za niestosowne, niekiedy wręcz odrażające. W tym przypadku odebrała całą sytuację jako męski hołd dla swoich starań. Podobało jej się. Postanowiła posunąć się poza wyznaczoną przez siebie granicę perwersji. Nie wypuszczając kurczącego się kutasa z ręki zaczęła wysysać z niego wszystkie soki. Rozkoszowała się myślą, jak bardzo to wszystko było pierwotne i lubieżne. Kiedy trzon przestał pulsować dała mu wytchnąć. Zebrała palcami spermę ze swojej skóry i zlizała ją patrząc Michałowi prosto w oczy. Tak, tego właśnie chciała. Pokazać mu, że uwielbia go do czystego szaleństwa.

                  Pielęgniarka wróciła do ssania wiotkiego penisa. Nie przerywając pieszczot rozpięła fartuszek guziczek po guziczku. Rozsunęła poły i wyjęła z koronkowych miseczek obie piersi. Brązowe antenki były wyprężone jak rezydenci przed ordynatorskim obchodem. Iza ujęła prawą półkulę, żeby móc masować sutek Michałową główką. Uwielbiała to uczucie. Zataczała końcem peisa kółka wzdłóż krawędzi aureoli. Pocierała nim o wrażliwe zwieńczenie antenki. Michał przeszedł do własnej inicjatywy. Sam chwycił kutasa u nasady. Jego pieszczoty były bardziej intensywne. Ocieranie bardziej szorstkie, a nacisk bardziej zdecydowany. Pod wpływem tych zabiegów jego fajfus zaczął znowu sztywnieć i prężyć się.

                  Iza była zaskoczona. W końcu kochanek nie był już młodzieniaszkiem. Postanowiła to wykorzystać. Bez uprzedzenia wstała. Zrzuciła na podłogę fartuszek i uwolniła piersi ze stanika. Chciała pozbyć się także podartych rajstop i majtek, ale nie zdążyła. Michał odwrócił ją tyłem do siebie i popchnął w kierunku wersalki. Przyjęła narzuconą przez niego konwencję. Opadła na materac w pozycji kolankowo-łokciowej. Tak, tej najbardziej atawistycznej. Nie musiała długo czekać. Poczuła palce poszerzające otwór w rajstopach, a zaraz potem między płatki cipki wepchnął się intruz. Parł bez pardonu do przodu rozpychając się w gorącym tunelu. Iza skonstatowała, że Michał nie założył prezerwatywy, ale na tym etapie było jej już wszystko jedno. Chciała tylko, żeby ją porządnie zerżnął. I mężczyzna postępował dokładnie zgodnie z jej niewypowiedzianymi oczekiwaniami. Uklęknął między kobiecymi łydkami, dłonie położył na biodrach i zaczął ostrą jazdę z trzymanką. Raz za razem dobijał się po sama nasadę penisa. Ujeżdżał mocno, gwałtownie, bez subtelności. Raz, raz, raz, raz.., Iza wypychała jednocześnie pupę w jego kierunku, żeby poczuć pchnięcia jak najintensywniej. “O matko, moja ****a spływa sokami jakbym była nastolatką” przemknęło jej przez myśl. A kochanek korzystał z tego pobudzenia i rozpędzał się jeszcze bardziej. Teraz już bolcował ją w tempie skurczy mięśnia sercowego tuż przed zawałem. Iza czuła, jak jądra uderzają ją w łono za każdym razem. Kołysały się identycznie, jak jej piersi. Wsparła się jedną ręką mocniej, a drugą sięgnęła do łechtaczki. Masowała sterczący guziczek trzema palcami. Raz, raz, raz, raz… Impulsy rozkoszy przeszywały całej jej ciało. Drżała wewnątrz i na zewnątrz. A Michał nie przestawał. Ewidentnie po pierwszym orgazmie jego organizm był gotowy do dłuższych szaleństw. - Taaaaak, mocno… Taaaaak,,, ******* mnie tak pięknie, gwałtownie - wyrwało się z ust udręczonej pielęgniarki.
                  “Everything I like is either illegal, immoral or fattening.”
                  Alexander Woollcott

                  Skomentuj

                  • Don Kam

                    #10
                    Coraz lepsze to opowiadanie

                    Skomentuj

                    • Milenart
                      Świntuszek
                      • Aug 2013
                      • 61

                      #11
                      Bardzo fajne, nie wulgarne, realistyczne opowiadanie. Stopniowane napięcie, dokładnie tak jak lubię. Dawno się tak nie podnieciłam wyobrażając sobie siebie na miejscu Izy.

                      Skomentuj

                      • selenograf
                        Ocieracz
                        • Mar 2010
                        • 182

                        #12
                        Michał w odpowiedzi szarpnął, jakby ktoś wbił mu znienacka wbił mu w tyłek jasnozieloną igłę 2,1 mm. Puścił się w szaleńcze suwy w tempie galopującej trachykardii. Przesunął też dłoń między pośladki. Zawitał ponownie opuszkiem palca na gwiazdkę anusa, ale tym razem zawędrował tam kciukiem. Za każdym razem dobijając się penisem do samego końca jednocześnie napierał na dupkę Ciężko szło, mimo wcześniejszych ćwiczeń z palcem wskazujący,. Mężczyzna zwilżył kciuk i naparł znowu. Koniuszek kciuka wniknął bardziej między pośladki. Kobieta czuła troistość doznań. Cipka przyjmowała brutalne ataki penisa, dupka otwierała się coraz bardziej na subtelną presję męskiego palucha, a łechtaczka pulsowała pod dłonią pielęgniarki lepką od jej własnych soków zataczającą koliste gesty. Iza starała się nie zaciskać zwieracza, otwierać się na niestandardowe dla niej pieszczoty. Dzięki temu zamiast bólu czuła przyjemne uczucie rozpychania. Raz za razem coraz intensywniej. coraz bardziej w głąb jej ciała. Wreszcie cały kciuk wniknął między pośladki i pielęgniarka czuła, jak rozgościł się w tylku i wzmaga doznania suwów penisa w pochwie. Zaskoczona Iza zorientowała się, że kochanek zwalnia. chociaż tak niewiele brakowało jej, aby dotrzeć na krawędź orgazmu.

                        Mężczyzna rzeczywiście nie zamierzał finiszować w cipce, ani pozwolić zbyt rychło na to samo pielęgniarce. Realizował swój ukryty plan. Zaprzestał ruchów frykcyjnych Wyjął na zewnątrz penisa mokrego od kobiecych soków i palec z anusa. Rozepchana gwiazdka w centrum zapraszała niewielkim otworkiem. Michał położył na nim purpurową główkę. Oczywiście byla znacznie większa, niż grubość kciuka. Chwycił dłonią tuż poniżej wędzidełka swojego członka i pomógł sobie napierać na kobiecy tyłek. Iza nie przestawała się pieścić, sięgając jednak dalej palcami i pieszcząc swój srom z zewnątrz i zanurzając palce między pobudzone płatki. Była gotowa na nowe doznania. Główka popychana kciukiem właściciela wbijała się coraz bardziej, Kobieta oddychała głęboko. Na szczęście wilgoć z cipki pomagała w forsowaniu tylnej bramy. Jeszcze chwila i śliwka znalazła się za przesmykiem. Teraz było znacznie łatwiej. Trzon wnikał coraz głębiej. Powoli, ale nieustępliwie. Kiedy zanurzył się już do połowy, mężczyzna zaczął kołysać biodrami suwając się powolutku w tyłku kochanki. Palce pielęgniarki pieściły jej cipkę w tym samym rytmie. Fale przyjemności płynęły do mózgu z podbrzusza i z pupy. Mięśnie zwieracza rozluźniały się coraz bardziej i poddawały kolejnym pchnięciom.

                        iza zaczęła jęczeć. To było zupełnie wyjątkowe doznanie. Kochanek zdobył jej pupę delikatnością, ale teraz stawał się coraz bardziej zdecydowany. Przełamując opory ciała poprowadził jej w zupełnie nowej rejony przyjemności. Pchał mocniej, krótszymi, gwałtowniejszymi ruchami ciała. Kiedy już umościł się na całego, chwycił kołyszące się piersi. Zacisnął na nich dłonie. Drażnił raz za razem brodawki. Ściskał ich koniuszki między palcami wskazującymi, a kciukami. Iza czuła coraz bardziej w powietrzu ostry zapach napalonego samca. Czuła się cała jego, zupełnie i bez reszty. Oddawała się grzesznej przyjemności z zamkniętymi oczami starając się czerpać z każdej sekundy, z najdrobniejszego kawałeczka rozkoszy.

                        Mężczyzna przyspieszał. Czuł, że naturalnie silniejszy uścisk węższego kanału przyspiesza jego drogę do spełnienia. Tak, teraz był na to gotowy. W jądrach wrzała już sperma gotowa do eksplozji. Zwolnił. Pchnięcie - zatrzymanie. Pchnięcie - zatrzymanie. Pchnięcie - zatrzymanie. Pchnięcieeeeeeee… W głąb ciała kochanki zaczęły strzelać kolejne porcje nasienia. Wciskały się w anusa gorące strugi męskiego orgazmu. Iza masturbowała się jak szalona. Taaaak. Taaaaak. Taaaaaaak… Ona też doszła do swojego finału dosłownie w kilka sekund po kochanku. Michał wysunął z tyłka pielęgniarki wiotczejącego penisa. W ciasnym oczku pojawiła się biała plamka, a zaraz potem między pośladkami powoli zaczęła spływać gęsta, półprzeźroczysta kropla. Iza opadła na materac. Oddychała ciężko. Tak. To był najwspanialszy orgazm od wielu, wielu lat.
                        “Everything I like is either illegal, immoral or fattening.”
                        Alexander Woollcott

                        Skomentuj

                        • Don Kam

                          #13
                          Bardzo fajnie się to czyta

                          Skomentuj

                          • goofi160
                            Świntuszek
                            • Nov 2009
                            • 59

                            #14
                            Czekam na ciąg dalszy
                            "Istota wolna nie użala się nad sobą. Zamarznięty ptak spadnie z gałęzi bez cienia żalu nad sobą."
                            Autor:?

                            Skomentuj

                            • daj_mi
                              Emerytowany PornoGraf
                              • Feb 2009
                              • 4452

                              #15
                              To opowiadanie zasługuje na podbicie. Cudowne, przypomniało mi najlepsze akcje z dawnych lat
                              Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

                              Regulamin forum

                              Skomentuj

                              Working...