Moja opowieść

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • daj_mi
    Emerytowany PornoGraf
    • Feb 2009
    • 4452

    #16
    Indianin część II

    Wróciliśmy do Warszawy. Chodziłam z Indianinem do jednej szkoły i unoszący się w powietrzu jego zapach doprowadzał mnie do szału, uniemożliwiał skupienie. To raczej nie był mężczyzna w moim typie, chociaż prawdopodobnie był przystojny – długie, czarne włosy, ciemna karnacja, duże usta. Nie miał zarostu, który zawsze mnie pociągał w mężczyznach, ale miał ten niesamowity zapach, przyczynę mojej frustracji.
    Dopiero teraz odkryłam, czym naprawdę jest fetyszyzm – mogłam godzinami siedzieć w perfumerii poszukując tej niesamowitej mieszanki dezodorantu, płynu do golenia i Bóg wie czego, która otaczała Indianina. Nasze relacje były czysto przyjacielskie, bo nie pociągał mnie jako mężczyzna, ale za skroplenie choćby odrobiny tego aromatu oddałabym życie.
    Byliśmy przyjaciółmi – spotykaliśmy się na wspólną naukę, czasem wyskakiwaliśmy z większym gronem znajomych do klubu, pubu czy kina, odprowadzaliśmy się do domów i dużo rozmawialiśmy. Kiedy w końcu wyznałam mu otwarcie, co konkretnie w nim i jak silne robi na mnie wrażenie... zrobił mi tak perwersyjny prezent, że do tej pory miękną mi kolana, gdy go oglądam. Podarował książkę, dodając zakładkę własnej roboty, spryskaną Tym Zapachem. Nie mam pojęcia co to jest, ale trzy lata po tym zdarzeniu wciąż pachnie tak silnie, jak na początku.
    Uzależniłam się. Musiałam być przy Indianinie codziennie i codziennie szukać bliskiego kontaktu – by poczuć, jak mocno tym aromatem przesiąknięta jest jego skóra. Miałam obłąkańcze myśli, w których marzyłam, że zlizuję To i doświadczam także smaku – miękkiego, gorzko – słodkiego, pozostającego w kubeczkach smakowych długo po zetknięciu z językiem.
    A on wpadał coraz głębiej w przepaść moich brązowych oczu, coraz częściej jego dłoń muskała moje długie włosy, a naszym powitaniom i pożegnaniom nieodłącznie towarzyszyły długie, mocne uściski, kiedy ja wtulałam nos w jego szyję i upajałam się. Indianin się zakochiwał, a ja jeszcze tego nie zauważałam, starając się nie stracić kontaktu z jego miękką, aromatyczną, ciemną skórą.
    Miałam skończone siedemnaście lat, od ponad dwóch byłam w związku z Rycerzem, ale już pół roku Indianin był moją obsesją. Czułam się jak narkomanka, która nie może funkcjonować bez wciągnięcia kreski. Dla mnie kreską była jego tętnica, wraz z kolejnymi uderzeniami serca uwalniająca do mojej spragnionej duszy kolejne porcje wyszukanego narkotyku.
    Indianin nie wytrzymał gdzieś koło lutego. Wracaliśmy po jakiejś imprezie, jak zwykle odprowadzał mnie do domu. Byliśmy chyba lekko wstawieni, w każdym razie ja na pewno byłam odurzona. Czekaliśmy na metro, ja oparta o niego, z nosem wtulonym w jego szyję, chłonąca każdym zmysłem obecność. I wtedy Indianin docisnął mnie do ściany tak, że czułam jak jego męskość wciska mi się między nogi. Spojrzałam na niego zdumiona, na błyszczące podnieceniem oczy, rozchylone usta. Wyszeptał:
    -Czy ty czujesz, co ze mną robisz..?
    Nie byłam w stanie nic odpowiedzieć, bo oto w moim umyśle wszechobecny zapach nagle zmaterializował się w postaci ciała. Ciała, które było mi obce, nie pociągało mnie, nie interesowało. Odsunęłam się od Indianina, cmoknęłam go w policzek i wsiadłam do pociągu, wpatrzona w tego mężczyznę aż do ostatniej chwili.
    Nie wiedziałam, co zrobić. Wybrać obsesję czy miłość? Gdyby Indianin przestał pachnieć, natychmiast przestałabym się nim interesować. Ale pachniał i ten zapach każdego dnia kusił mnie, bym starała się być jeszcze bliżej, jeszcze bardziej go chłonąć, przesuwać ustami po tej cudownej szyi...
    Złapałam Indianina na próbach dotykania moich piersi, ale nie zwróciłam mu uwagi. Podczas rozmowy w głośnym pubie chociaż siedzieliśmy blisko siebie, niemal zupełnie się nie słyszeliśmy. Pochyliliśmy się nad stołem, a ja poczułam, jak jego dłonie umieszczone na blacie zaczynają się poruszać, ledwo wyczuwalnie drażniąc moje sutki. Zdumiona jego bezczelnością, nie przerywałam mu. Widziałam, w jaki zachwyt wprawia go to, że udaje mu się wyczyniać takie rzeczy, a ja tego „nie zauważam”.
    Znowu oddalałam się od Rycerza. Nie umiejąc wyznać mu prawdy, starałam się ją chociaż trochę zasygnalizować, ale on nawet przeczytawszy smsa od Indianina o treści „Kocham Cię” uwierzył w moje niemrawe tłumaczenia, że „owszem, kochamy się, ale jak przyjaciele”.
    W maju (to już prawie rok!) wyjechaliśmy razem z ludźmi ze szkoły do Krakowa z okazji przyjazdu Benedykta XIV do Polski. Indianin był bardzo religijnym człowiekiem i w gruncie rzeczy nieśmiałym. Jeśli się na coś ośmielał wobec mnie, to na ogół pod wpływem alkoholu i później bardzo za to przepraszał. W naszych wspólnych rozmowach głęboko namawiał mnie do wiary i nawet przekonał do tego wyjazdu.
    Przyznaję, że wtedy było to dla mnie niesamowite przeżycie. Te zgromadzone masy oczekujących, radosnych ludzi, wspólne śpiewy, krzyki, tańce. Byłam zachwycona tą atmosferą ciepła i wspólnoty. Specjalnie na przyjazd Benedykta niebo zrobiło się bezchmurne i czyste, chociaż cały dzień padało. Wierzcie lub nie, ale pojawiła się nawet tęcza, wzbudzając jeszcze większy entuzjazm. Msza była niesamowita, a po niej miała nastać noc pełna oczekiwania, bo rano Benedykt po raz kolejny miał zaszczycić nas swoją obecnością.
    Czekaliśmy i dobrze się bawiliśmy, poznając kolejnych ludzi, wspólnie śpiewając. Większość z nas nie miała namiotów, bo chodziły plotki, że ze względów bezpieczeństwa będą zabierać metalowe rurki, więc byliśmy gotowi na noc w śpiworach pod gołym niebem w ciepłą, majową noc.
    Koło północy spadł deszcz i zmoczył wszystko. Śpiwory, swetry, bluzy, bluzki, spodnie, wszystko. Byliśmy całkowicie przemoczeni, bo tak samo nagle, jak przedtem się przepogodziło, tak teraz nagle nadciągnęły chmury.
    Towarzystwa się rozeszło, humory opadły, a ja zostałam kuląc się z zimna do Indianina, który drżącymi rękoma mocno przyciskał mnie do siebie.
    Ile byście wytrzymali, czując pożądanie drugiej osoby tak blisko? Upajani nieziemskim zapachem, nie mogąc się ruszyć, a choćby najmniejszym drgnięciem wzbudzając cichy jęk? Ja po trzech godzinach, kiedy próbowałam nie czuć twardego penisa na moich udach (zgodnie z intencją właściciela fallusa), w końcu podniosłam głowę i pocałowałam Indianina. Otoczona jego zapachem miałam wrażenie, że przez moje ciało przechodzi prąd, który czyni całkowite spustoszenie w moim umyśle, uczuciach, emocjach. Całowałam żarliwie jak nigdy dotąd, a Indianin... nie oddawał moich pocałunków. Kończyły zawieszone na jego wargach, jak obojętne, nieme znaki zapytania. Gdzie było pożądanie, które mnie obudziło?
    W końcu zniechęcona brakiem odzewu ponownie wtuliłam twarz w szyję tego dziwnego człowieka, schroniłam się w bezpieczeństwie i wszechobecności zapachu.

    A teraz drobne ostrzeżenie: jeśli planujecie cokolwiek z dziewczyną i uda się wam ją pocałować... nie jest najlepszym pomysłem spowiadanie się z niej rano, jak z największego grzechu, jaki was w życiu spotkał.
    Bo wtedy ta dziewczyna może rzeczywiście postanowić być największym grzechem waszego życia.
    Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

    Regulamin forum

    Skomentuj

    • daj_mi
      Emerytowany PornoGraf
      • Feb 2009
      • 4452

      #17
      Zemsta Apaczów

      Może i byłam dziewczyną niepoprawną, może rzeczywiście mam talent do wplątywania się w głupie sytuacje. Indianin chciał być moim chłopakiem, warunkiem jednak było zostawienie Rycerza. Czyżby deja vu? Kolejna poważna rozmowa z Rycerzem. Poszliśmy do Łazienek, piękna, letnia pogoda, ptaszki śpiewają, liście delikatnie szumią w powiewach wiatru, łabędzie błyszczą bielą w promieniach słońca. Romantycznie, sielankowo, dookoła mnóstwo zakochanych par, a my szliśmy osowiali, markotni, nijacy.
      W końcu usiedliśmy na jakiejś ławce, możliwie jak najdalej od obściskujących się, całujących się ludzi. Wzięłam głęboki wdech, by wyrzucić z siebie wszystko jak najszybciej, ale Rycerz ubiegł mnie słowami:
      -Kocham cię najbardziej na świecie.
      Spojrzałam na niego zdumiona. Nie układało się między nami (po naszym rozstaniu, rok później, dowiedziałam się, że za nim także kręciła się jakaś dziewczyna), niemal ze sobą nie rozmawialiśmy, unikaliśmy swojego towarzystwa. A on kontynuował:
      -Kocham cię. Wiem to. Czuję. Widzę, że jest źle, ale nie chcę, byś mnie zostawiała. Chcę o to walczyć, chcę by wszystko znowu było dobrze. Nie mogę cię stracić. Nie pozwól mi na to. Przez ponad dwa lata zbudowaliśmy fantastyczny związek, nieraz mieliśmy problemy, ale zawsze nam się udawało. Proszę, daj nam szansę.
      I smutno, wręcz rozpaczliwie patrzył na mnie tymi pięknymi, niebieskimi oczami. On ma niby – niebieskie, bo w samym środku są takie brązowawe plamki. Wtedy to były dla mnie najpiękniejsze oczy świata. Widziałam, jak bardzo mu zależy i czułam, że sytuacja zaczyna mnie przerastać.
      Przytuliłam go i oto staliśmy się kolejną parą w parku, która namiętnie całowała się w jakiejś odosobnionej alejce...

      Miałam tylko jeden problem – opłacony kolejny obóz strzelecki. Tak, z Indianinem.

      Pojechałam. Pozwalałam Indianinowi żyć w przekonaniu, że rozstałam się z Rycerzem, który był szczęśliwy, że wciąż jesteśmy razem. Twarde zasady Mężczyzny o Nieludzkim Zapachu sprawiały, że wcale nie wyglądaliśmy na parę – kilka nieśmiałych pocałunków w samotności, trzymanie się za rękę z daleka od tłumu. Już nie podniecały mnie tak jego pocałunki – miał duże, mięsiste wargi, pomiędzy którymi niemal zawsze była odrobina zaschniętej śliny. Nie podobały mi się też nasze pocałunki francuskie – jego ślina była gęsta, zbyt klejąca się. W związku zaczął też okazywać cechy charakteru, na które przedtem nie zwracałam uwagi – był apodyktyczny, starał się zarządzać moim czasem, często się niecierpliwił. Ja cenię u ludzi spokój, opanowanie i umiejętność dania mi wolnej ręki, swobody w działaniu, nie czułam się więc komfortowo.
      Nie kryłam się z moją frustracją, więc często kłóciliśmy się, nawet o jakieś drobnostki. Podczas jednej z kłótni nazwał mnie „szmatą”. Wiecie, nawet złe kobiety mają pewne zasady. A jedną z nich zazwyczaj jest: „Mogę być złą kobietą, ale nikt nie powie mi tego w twarz”. W jednej chwili moja ręka znalazła się na twarzy Indianina, kontakt dłoni i policzka zawisł głuchym plaśnięciem w pokoju, obróciłam się na pięcie i aż do wieczora stałam się nieosiągalna.
      Uznałam, że spanie gdzie indziej przyprawiłoby go (i pewnie wychowawców też) o palpitacje serca, z żalem więc wróciłam wieczorem do mojego pokoju. Przepraszał mnie, płakał, mówił że to przejęzyczenie, że wcale nie chciał, że jakoś tak wyszło... Spokojnie, zimno, tłumaczyłam mu, że nie mogę być z mężczyzną, który mnie obraża. Że od agresji słownej jest już niedaleko do cielesnej, a mnie mężczyzna nigdy nie dotknie inaczej niż z czułością. Wiedziałam już wtedy, że go zostawię, że to nie jest ktoś na całe życie. Ale moja urażona dusza wciąż widziała ten dzień po naszym pierwszym pocałunku, gdy Indianin spowiadał się z mojej osoby, wciąż słyszałam, jak nazywa mnie szmatą. Moja dusza chciała zemsty.
      Zaczęłam go całować, a on wreszcie robił to tak, jak powinien był od początku – mocno, żarliwie, z pasją. Położyliśmy się na moim łóżku i przykryliśmy kołdrą, cały czas ściśle przytuleni. Jego ręce wreszcie nieśmiało badały moje ciało. Chciałam pokazać mu jak najwięcej, by jego kłamliwy umysł na wspomnienie tych chwil płonął jednocześnie pożądaniem, wstydem i wstrętem do samego siebie.
      Tak mu się zdumieniem zaokrągliły oczy, gdy odsłoniłam piersi. I ten niebotyczny, lękliwy zachwyt, z jakim powoli wyciągnął rękę, by dotknąć moich sterczących sutków – wręcz rozczulające! Nieśmiało, nie mogąc oderwać od nich oczu, zaczął obwodzić je palcem, trącać ich czubki, delikatnie ściskać między drżącymi palcami. W końcu podochocony pochylił się i pocałował jeden z nich, a ja jęknęłam cicho i wyprężyłam się. Czułam, jak wargi Indianina obejmują mój sutek, a zęby skubią go podniecająco.
      Wydaje mi się, że pierwotnie chciałam wykonać najbardziej pamiętliwe fellatio w moim życiu. Delikatnie przewróciłam Indianina na plecy i moje usta rozpoczęły powolną wędrówkę w dół, najpierw delikatnie całując, potem gryząc szyję o fenomenalnym zapachu. Chciałam pocałunkami przejść przez klatkę piersiową, już oswobodzoną z ubrania, by dotrzeć do na pewno oczekującego na mnie penisa, w międzyczasie obdarzając krótką pieszczotą sutki. Kiedy objęłam wargami sterczącą brodawkę, nagle ciało Indianina drgnęło wyraźnie, a z jego ust wydobył się jęk. Zdumiona przesunęłam językiem raz i drugi po twardej wypustce, czując jak mój partner napina się cały z wrażenia, słuchając jego przyśpieszonego oddechu.
      Nigdy przedtem i nigdy potem nie trafił mi się partner z sutkami bardziej wrażliwymi na pieszczoty niż moje. Tego wieczora mój język (mówiłam już, że potrafię nim naprawdę szybko ruszać na boki?) dał niezapomniany popis pieszczot oralnych, jedyny raz w życiu obdarzając nimi tak intensywnie te brązowe, twarde brodawki.
      Nie jestem pewna, które z nas było wtedy bardziej oszołomione i zaskoczone. Jednak wiedziałam, że cel został osiągnięty, a moja dusza dumnie ogłaszała zwycięstwo. Teraz mnie zapamięta na długi, długi czas.
      Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

      Regulamin forum

      Skomentuj

      • daj_mi
        Emerytowany PornoGraf
        • Feb 2009
        • 4452

        #18
        Niepozorny


        Wracałam do domu. Miałam dosyć siebie, dosyć tych kłamstw, dosyć oszukiwania. Chciałam zostawić ich obu, bez słowa, jednego dnia, ale ich zapewnienia dozgonnego oddania przerażały mnie i odsuwały decyzję. Unikałam ich i poszukiwałam potępienia, które nie nadchodziło z żadnej strony. Ci, którzy wiedzieli, wydawali się być obojętni na tę sytuację – część nawet podziwiała to, że przez tyle czasu udaje mi się zwodzić dwóch facetów na raz. Imprezowałam wtedy dużo, starając się ich jakoś do siebie zrazić. O każdej porze dnia i nocy można było do mnie zadzwonić, a ja gotowa byłam jechać na drugi koniec miasta, żeby tylko posiedzieć na jakiejś domówce, potańczyć, wypić.
        Niepozorny także był z mojego liceum. Gdybyście mnie zapytali w jaki sposób trafiłam do niego na imprezę – nie umiałabym Wam odpowiedzieć. Często coś organizował, ale raczej nie mieliśmy wspólnych znajomych, nie wiem więc, czemu któregoś weekendu siedziałam właśnie u niego na naprawdę niewielkim, kilkuosobowym zaledwie spotkaniu – picie piwka do kilku filmów, spokojny relaks wakacyjny.
        Niepozorny był... niepozorny. Ani ładny, ani mądry, zwyczajny chłopak, jakich widuje setki dzień w dzień. Chudziutki blondynek o niebieskich, lekko zezowatych oczach. Żeby powiedzieć o nim coś miłego, musiałabym użyć tego określenia, które można użyć wobec każdego – sympatyczny. Rozmowy z nim nigdy nie dotyczyły głębszych, trudnych tematów, koncentrowały się raczej na jego osobie. Ja w przypływie żalu do samej siebie wyznałam mu w jakiej sytuacji się znajduję – i okazało się, że ten całkowicie zwyczajny chłopak ma niemały bagaż doświadczeń, dzięki któremu od razu znaleźliśmy wspólny język. Jemu też zdarzało się mieć kilka panienek na raz, on też miał problemy z wiernością, traktując seks jak dobrą zabawę...
        Wcale nie byliśmy tak pijani, żeby móc zwalić winę na alkohol. Siedzieliśmy najdłużej ze wszystkich gości, pogrążeni w rozmowie, a kiedy ostatecznie i my zdecydowaliśmy się iść spać – było już tylko jedno wolne łóżko.
        Mówiłam Wam, że zbyt często miałam wrażenie, że moje życie nie mogło potoczyć się inaczej? Że w tych najtrudniejszych, obciążonych największymi konsekwencjami sytuacjach miałam wrażenie, że nic nie jest zależne od mojej woli?
        Oczywiście spaliśmy razem na tym ostatnim wolnym łóżku. Oczywiście – prędzej czy później ktoś kogoś dotknął w sposób odebrany jednoznacznie przez drugą stronę. Nie pytajcie mnie, kiedy nasze oddechy przyśpieszyły, dłonie rozpaczliwie próbowały pozbyć się niepotrzebnych ubrań, usta i języki szukały porozumienia ponad słowami. Nie mam pojęcia, jakim sposobem tak szybko trzymałam jego penisa w dłoniach, zaskoczona wymiarami – był dłuższy od tych dotychczas mi spotkanych, ale też i cieńszy.
        Klęknęłam przy tej nowoodkrytej męskości, wsunęłam ją w usta liżąc zachłannie jej czubek. Usłyszałam zadowolony pomruk, dłonie Niepozornego odnalazły drogę do mojej szyi, delikatnie naciskając moją głowę i zmuszając mnie do pochłonięcia jeszcze więcej, jeszcze głębiej... Uwielbiam ten drżący, niecierpliwy ruch palców sunących po mojej skórze, do tej pory wiem, że wtedy mam absolutną władzę nad mężczyzną.
        Moje dłonie ważyły ciężar jąder, delikatnie je masowały, mój język szalał wzdłuż całego penisa, usta mocno obejmowały jego podstawę. Czułam drażnienie gdzieś w gardle, spowodowane tym nieco większym rozmiarem i próbowałam wycofać pulsującą męskość, co Niepozorny odczytał jako zakończenie gry wstępnej. Jego dłoń wyciągnęła skądś magicznie prezerwatywę, którą szybko i sprawnie nałożyliśmy na sterczącego członka. Był naprawdę inny, nie mogłam oderwać od niego wzroku, raz po raz oblizywałam wargi, gdy Niepozorny położył mi ręce na ramionach i położył na plecach. Z uniesioną głową wpatrywałam się, jak ten niemal mi obcy mężczyzna znajduje swoje miejsce między moimi nogami, umieszczając penisa dokładnie przy wejściu do mojej szparki. Podniósł wzrok, spojrzeliśmy na siebie roziskrzonym wzrokiem, chwyciłam go za ramiona – a on pchnął. Krzyknęłam, ścisnęłam go mocno, wbijając paznokcie w jasną skórę. Pchnął jeszcze raz, poczułam ból, wygięłam się w łuk, jednocześnie przyciągając go za jasną czuprynę do siebie, wpiłam mu się w usta, niemal do krwi kąsając jego wargi. Bolało, ale ja chciałam, żeby bolało, jęczałam cicho, żeby nie obudzić żadnego z naszych znajomych.
        Niemal nie miałam wrażenia wypełnienia, tylko co jakiś czas drętwiałam i piszczałam głośniej, gdy czubek penisa drażnił coraz dalsze, wrażliwe, niezbadane jeszcze obszary mojej dziurki. Nie myślałam o tym, czy postępuję dobrze czy źle, chciałam wreszcie poczuć dno, by móc się od niego odbić. Byłam już na zbyt głębokiej wodzie, wiedziałam, że się topię, pociągając za sobą niewinne ofiary, a zarzucane liny ratunkowe ostatecznie okazywały się nabite kolcami.
        Więc jęcząc, bezradnie krzycząc w dociskające mnie do ziemi ramię, piszcząc, gdy wyjątkowo gwałtownie członek Niepozornego wciskał się we mnie – próbowałam sięgnąć moralnego dna. On dochodził, czułam skurcze, widziałam mętność wzroku, więc wielkim wysiłkiem, krzywiąc się z bólu docisnęłam go jeszcze do siebie, wpiłam paznokcie w jego plecy. Jak zaznacza się kolejne metry na zanurzonych w wodzie palikach, tak ja każdy kolejny wstrząs mojego dochodzącego partnera znaczyłam paznokciami na jego plecach, zagryzając zęby, by nie zbudzić nieświadomych strażników.

        Jego ciało drżało jeszcze, gdy ja już smakowałam się w nowej sytuacji, badałam giętkość moich dotychczasowych kłamstw, próbując w nich znaleźć miejsce dla Niepozornego.
        Oto ja, kiepska pływaczka liczyłam, że dno jest pod moimi stopami i teraz mogę już iść w górę, sądziłam, że aż tak beznadziejna sytuacja zmobilizuje mnie do działania.

        Wiecie, to było grząskie, muliste dno. Takie się poznaje dopiero wtedy, gdy stopa zapada się jeszcze o kilkanaście centymetrów. I nie jest ją łatwo wydobyć...
        Last edited by daj_mi; 22-07-09, 01:40.
        Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

        Regulamin forum

        Skomentuj

        • daj_mi
          Emerytowany PornoGraf
          • Feb 2009
          • 4452

          #19
          A to jeszcze nie koniec... Ale rzadko role męskie będą się powtarzać, za to rola damska jest w zasadzie główna tylko jedna
          Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

          Regulamin forum

          Skomentuj

          • daj_mi
            Emerytowany PornoGraf
            • Feb 2009
            • 4452

            #20
            Nie no, dziewczynki też się będą przewijać, obiecuję
            Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

            Regulamin forum

            Skomentuj

            • Kata
              PornoGraf

              Orthografische Polizei

              • Feb 2009
              • 2691

              #21
              Pamiętam to Polecam wszystkim, którzy jeszcze nie czytali!

              Skomentuj

              • Nolaan

                #22
                Łał... To jest naprawdę dobre. Szacunek.

                Skomentuj

                • daj_mi
                  Emerytowany PornoGraf
                  • Feb 2009
                  • 4452

                  #23
                  Dziękuję pięknie, Misiaczki. Wrzucam kolejną część, taką spokojną, żeby nie było, żem za ostra

                  Trójkąty są nie tylko na Bermudach...

                  Byłam wtedy daleka od rozwiązywania problemów. Moje życie stało się zbyt skomplikowane i infantylnie liczyłam, że sytuacja sama się rozładuje. Unikałam wszystkiego, co łączyło się z poniesieniem konsekwencji mojego szczeniackiego zachowania – nie odbierałam telefonów, rzadko bywałam w domu... Dobrze, że ciągle trwały wakacje, w innym wypadku pewnie zawaliłabym też szkołę, bo tam łatwo można było mnie znaleźć. Zwiedzałam za to masę wystaw, chodziłam na przedstawienia i wyświetlanie filmów „pod chmurką”, zapełniałam sobie każdą wolną chwilę czasu, żeby nie myśleć, nie spotykać się... Byłam okropną dziewczyną – i to nie dla jednego faceta.
                  Niejednokrotnie spotykałam znajomych, ale udawało mi się skrzętnie omijać temat mojego życia osobistego. Na jednej z tych letnich inicjatyw spotkałam kolegę, którego nie widziałam już dwa lata. Był absolwentem mojego liceum, nieraz rozmawialiśmy na korytarzu i widziałam, że patrzy na mnie w ten sposób, który cec***e wszystkich zbyt ostro fantazjujących – zbyt długo jego wzrok zatrzymywał się na moich piersiach czy pośladkach, oblizywał nerwowo usta podczas rozmowy, próbował stawać coraz bliżej i bliżej... I te słodkie maślane oczka. Był takim typem aniołkowatego mężczyzny – z blond kręconymi włoskami dookoła lekko pucołowatej twarzy, dlatego też dalej będę nazywać go Aniołkiem. Podobał mi się, to jasne, bo w każdym mężczyźnie potrafię dostrzec coś interesującego, ale wtedy do mojej szkoły chodził jeszcze Rycerz, to już byłaby przesada...
                  Spotkałam go w grupie jego znajomych, głównie kobiet. Wszystkie były tak samo głośne i gadatliwe, jak to kobiety, nie zwracałam więc na nie szczególnej uwagi. Na pomysł wspólnego piwka zareagowały tylko dwie z nich i w takim właśnie niewielkim, zdominowanym przez kobiety towarzystwie udaliśmy się do pobliskiego pubu.
                  Skromna była... skromna. To taka kobieta, o której na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że jest dziewicą. Była w wieku mojego kolegi, starsza ode mnie o dwa lata z kawałkiem – ja niemal 17, ona 19. Nic szczególnego, jedna z dziewcząt o miłym uśmiechu i nieśmiałym spojrzeniu, jakich mija się na ulicy setki nawet nie zauważając.
                  Diablica... taki mały szatan w skórze młodziutkiej dziewczyny. Mogła lub nie mogła mieć już 15 lat, ale nie interesowało to nikogo. Była pyskata i gadatliwa, patrząc na nią widziałam siebie w moich najgłupszych chwilach. Wiedziałam, że świetnie się bawi w towarzystwie starszych od siebie osób. Podobała mi się – takie żywe srebro, śmiejąca się, odrobinę bezczelna, pewna siebie. Patrząc na nią wiedziałam, że będzie przechodzić te same rozterki, co ja, że chociaż zawsze będzie się świetnie bawić, to długo nie będzie w stanie zbudować normalnego związku – właśnie przez tę zabawę. We dwie zdominowałyśmy rozmowę, szybko sprowadzając ją na dwuznaczne tereny pozornie nieśmiałych wyznań, uchylając delikatnie drzwi prowadzące do naszych najdzikszych fantazji...
                  Skromna i Anioł patrzyli na nas zdumieni, nie nadążając za naszą śmiałością. Gra póki co toczyła się między mną a Diablicą, co mogło być stawką? Postanowiłam przekornie temu naiwnemu chłopcu pokazać, co się dzieje. Nachyliłam się do jego ucha, gdy dziewczyny oddaliły się celem kupna kolejnej kolejki piwa i wyszeptałam:
                  -Idę o zakład, że będę się z nią całować wcześniej niż Ty.
                  Spojrzał na mnie zdumiony, a ja tylko uśmiechałam się wyzywająco, świadoma, że piłka jest już w grze, że teraz może stać się wszystko...
                  Podjął wyzwanie. Widziałam, jak zaczął się przybliżać do Diablicy, jak jego ręka próbowała ją objąć, błądząc po tym słodkim wcięciu w pasie, gdzie skóra młodych dziewczyn jest tak delikatna... Skromna jedynie obserwowała nasze poczynania, bacznie słuchała słów, a choć alkohol krążył żywo także w jej żyłach, nie podejmowała prób dołączenia do zabawy, a i my jej nie naciskaliśmy.
                  Kiedy zamykano pub zdecydowaliśmy o kupnie dwóch win i udaniu się do parku celem ich konsumpcji. Nasza wesoła gromadka dotoczyła się do jakiejś ławeczki otoczonej grupką krzaków, ale ponieważ piwo ma swoje prawa – zanim zaczęliśmy winobranie najpierw zrobiliśmy na nie dość miejsca w pęcherzach
                  Anioł i ja patrzyliśmy, jak Diablica chichocząc znika za murkiem i spojrzeliśmy porozumiewawczo na siebie. Wszyscy byliśmy równo wstawieni, gra stawała się coraz bardziej agresywna i wiedziałam, że aby wygrać, trzeba być zdecydowanym. Leniwym ruchem wstałam z ławki, przeciągnęłam się i kołysząc biodrami – bo przecież tak dobrze wiedziałam, że Anioł patrzy za mną – udałam się w kierunku tego murka, za którym znikła Diablica. Minęłyśmy się tuż przy tej ceglastej ścianie, moja ręka samoistnie powędrowała do jej pasa, obejmując, przyciągając, ponaglając... Była niższa i drobniejsza niż ja, nie wiem więc, czy nie stawiała oporu, czy po prostu ja go zdusiłam.
                  Śmieszne, ale nawet nie pamiętam już, jak smakowały jej wargi. Pamiętam tylko triumf, jaki mnie ogarnął, gdy wirującym szaleńczo językiem penetrowałam jej usta z dziecięcą myślą „Pierwsza, pierwsza!”. Trzymałam ją mocno, pewnie, przyciskałam do siebie, by wyczuć twardość młodzieńczych piersi, by poczuć, jak jej ciało chętnie reaguje na moje brutalne i szybkie pieszczoty. Odsunęłam tę wariatkę od siebie szybkim ruchem, gdy tylko poczułam pierwsze oznaki świadomości w jej ruchach i uśmiechając się pchnęłam ją lekko w kierunku ławki, świadoma wpatrzonych w nas dwóch par oczu.
                  Kiedy chwilę później wracałam zza murku, widziałam już, że obudziłam zachłanność Diablicy. Siedziała okrakiem na Aniele i wręcz pożerała jego usta. Skromna siedziała tuż obok nich, obserwując wszystko w napięciu i przez ułamek sekundy zrobiło mi się jej żal. Tylko przez chwilę, bo przecież widziałam po jej przyśpieszonym oddechu i sutkach sterczących w świetle latarni, że jej także się to podoba... Podeszłam do pogrążonej w pocałunku pary i nie pozwalając im na nacieszenie się sobą dość mocno chwyciłam Diablicę za włosy, odchylając jej głowę do tyłu. Spojrzałam prosto w zamglone oczy zaskoczonego Anioła i wyszeptałam:
                  -Ona jest moja, słodziutki.
                  I kontrolując łapczywość szarpiącego się Diablątka złożyłam na jej ustach kolejny pocałunek. Tym razem nieco delikatniejszy, powoli odznaczający się na ustach, zdobywający je, by po chwili walki osiągnąć porozumienie z malutkim, wijącym się języczkiem...
                  Przerwałam dopiero, gdy usłyszałam chrapliwy głos Anioła:
                  -Zostaw mi ją. Nie dam rady z Wami obydwiema, a na Ciebie już za późno, wiesz to. Zostaw mi ją.
                  Puściłam więc głowę tej słodkiej, małej, nierozumnej istotki, która westchnęła lekko i skuliła się w najbliższych jej objęciach, dysząc lekko. Złożyłam delikatny pocałunek na ustach mężczyzny o kręconych włosach, skinęłam głową Skromnej o błyszczących podnieceniem oczach, odwróciłam się i po prostu odeszłam.

                  Bo to ja wygrałam.
                  Wiecie, że przyznał się potem, że to Skromna mu się podobała? A z Diablicą nie utrzymywał już więcej kontaktów. Tak właśnie niszczy się ludzi i ich pragnienia, budzi się do życia demony, wyśmiewa niewinność młodości, moi mili.


                  Zawiedzeni? :>
                  Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

                  Regulamin forum

                  Skomentuj

                  • Nolaan

                    #24
                    Nie bardzo Dalej czuć ten specyficzny klimat, warsztatowo jak zwykle klasa... A że opisów seksu mniej? I tak go czuć w powietrzu

                    Skomentuj

                    • daj_mi
                      Emerytowany PornoGraf
                      • Feb 2009
                      • 4452

                      #25
                      Ale do niczego nie doszło, byliśmy grzeczni jak malutkie aniołeczki
                      Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

                      Regulamin forum

                      Skomentuj

                      • Nolaan

                        #26
                        Napisał daj_mi
                        Ale do niczego nie doszło, byliśmy grzeczni jak malutkie aniołeczki
                        Na to już primejay odpowiedział. Nie zawsze to że czeoś nie widać oznacza że tego czegoś nie ma ;]
                        Pisz dalej. Będę czekał.

                        Skomentuj

                        • Nilieth

                          #27
                          Suszone szynszyle...daj mi, Ty to miałaś polot w trakcie tworzenia. Jak długo Ci zajęło pisanie tych opowiadań??

                          Przeczytałam na dwa rzuty i muszę stwierdzić to samo, co poprzednicy.

                          Kto nie czytał, ten trąba!


                          Powiem Ci, że pierwsze opowiadanko Historia daj mi najbardziej mi się spodobało. Kurna, trochę amba, bo od teraz, jak tylko spojrzę na Twój nick, to będę mieć przed oczyma fellatio w wykonaniu daj mi. Mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza.

                          Skomentuj

                          • daj_mi
                            Emerytowany PornoGraf
                            • Feb 2009
                            • 4452

                            #28
                            Czy polot... Raczej dobrą pamięć i płodną wyobraźnię
                            I nie, nie przeszkadza, że będziesz mnie "widzieć" w takiej sytuacji - nawet mogę pstryknąć dla Cię pierwszą fotkę z poziomu gały
                            Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

                            Regulamin forum

                            Skomentuj

                            • Nilieth

                              #29
                              Napisał daj_mi
                              mogę pstryknąć dla Cię pierwszą fotkę z poziomu gały
                              Pięknie poproszę...Byłabym niezmiernie szczęśliwa mogąc dostąpić takiego zaszczytu


                              EDIT: Ale mi nie napisałaś, jak długo... Bo ciekawi mnie, ile potrzeba czasu, by stworzyć tak wiele. Pisałaś na raz, czy w różnych odstępach czasu?

                              Skomentuj

                              • daj_mi
                                Emerytowany PornoGraf
                                • Feb 2009
                                • 4452

                                #30
                                Kilka pierwszych części na raz, a potem co i rusz dorzucałam - zresztą cały czas dorzucam. Piszę coś raz na tydzień, dwa. Zaczęłam w październiku, pisałam do stycznia, kiedy wszystko znikło z awarią. Usiadłam do tego znowu ostatnio, bo okazało się, że koleżanka ma wszystkie części skopiowane i mogę utrzymać ciągłość historii.
                                I tak to się jakoś toczy

                                A zdjęcie obiecuję zrobić jakoś w najbliższym czasie, jak słońce wyjdzie :>
                                Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

                                Regulamin forum

                                Skomentuj

                                Working...