Seksualny niewolnik-gej...

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Xardas313
    Świętoszek
    • Nov 2010
    • 39

    Seksualny niewolnik-gej...

    Mieliscie fantazje, by byc czyims niewolnikiem albo brutalnie dominowac? Dac sie komus calkowicie i nic nie moc zrobic? A moze takie cos przezyliscie? Jakie wrazenia? Dotyczy to raczej relacji m-m ;3
  • HotGuy
    Banned
    • Nov 2011
    • 188

    #2
    Tak ja sie dalem komus calkowicie zdominowac i bylo to bardzo fajne doswiaczenie, choc calkowicie nieplanowane bo nie znalem tego goscia. Poniewaz nic nie bylo planowane, nie bylo to cos w stylu leather, nie bylo rowniez dilda.

    Lizalem jego buty i stopy oraz jego kakaowe oczko a on mi plul do buzi i na moja twarz, rowniez piss i na koniec sperma.

    Bardzo fajne, perwersyjne doswiadczenie, ale tak na dluzsza mete to troche sie wstydze samego siebie ze na to sobie pozwolilem.

    Skomentuj

    • Brave_Heart
      Banned
      • Jan 2012
      • 9

      #3
      Ja bym chciał spróbować.. strasznie mnie to kręci.. Na samą myśl twardnieje.

      Skomentuj

      • lmc86
        Świntuszek
        • Aug 2011
        • 96

        #4
        A ja lubię zdominować

        Skomentuj

        • surfer22

          #5
          ja bym też chciał

          Skomentuj

          • nbv
            Świętoszek
            • Jan 2012
            • 17

            #6
            Tak, zdecydowanie tak, chociaż generalnie nie kręcą mnie faceci. Ale w przypływach podniecenia niejednokrotnie pojawia się taka fantazja, która jest przez ten moment niczym opętanie.

            Swego czasu nawet popełniłem w takim stanie na innym forum opis fantazji:

            Nie ważne w jaki sposób i gdzie w wirtualności się poznaliśmy. Ważniejsze, że zanim wszystko się zaczęło dziać realnie, wiedział o tych moich rozpalających fantazjach i o tym, że potrafią nagle zgasnąć. Że podniecają mnie przede wszystkim nabrzmiałe penisy, czy nawet często widok męskiego ciała z nabrzmiałym penisem, ale pozbawionego twarzy. Gdy pojawia się twarz, całość staje się człowiekiem, facetem! I pryska. Jak bańka mydlana.
            Wiedział także, że w tych fantazjach dużą rolę grała uległość. Prawdopodobnie ta uległość, jako bezwolne, pełne posłuszeństwo była w nich reakcją na moje mieszane i zmienne odczucia do sprawy. Też tak to rozumiał. Od początku w korespondencji dominował z wyczuciem i klasą. Prowadził ją (korespondencję) i mnie niczym na pasku. Choć delikatnie.
            W końcu nakazał spotkanie. Bo nic innego mu nie wypadało, jak nakazać.
            Znając mój ogrom obaw zapowiedział od razu, że w miejscu publicznym, gdzie jest dużo ludzi, ale można swobodnie pogadać. I że nie odbędzie się nic takiego, co by "zwróciło czyjąś uwagę".
            Wiedział, że mogę się wycofać, uciec. Liczył się z tym.
            Ale kazał mi myśleć "prawidłowo". Że to rozkaz i rozkaz muszę wykonać. Przełamać się. Dla Niego, dla Pana.
            Na wszelki wypadek, żeby mi było łatwiej, wysłał mi zdjęcia swojego Członka. Choć nie powinien. Kazał, gdy będę miał "problem z twarzą" wyobrażać sobie, że widzę go przed sobą nagim.

            Idąc, uciekałem w myślach z milion razy. Miliard obaw się kłębił. Milion najgorszych scenariuszy. Ale wytrwałem.
            Było łatwiej, niż się spodziewałem. Rozmawialiśmy "normalnie";. Jak kumpel z kumplem. Lecz czułem jego przewodnią rolę w tym dialogu. To on pytał mnie o zdanie. Lub nie pytał, gdy taka była jego wola.
            W pewnym momencie dostałem od niego kartkę.
            "Jesteś moim niewolnikiem, psem. Wyobraź sobie, że klęczysz teraz nago. Byłeś wcześniej grzeczny, więc zasłużyłeś. Zbliżam swojego członka do Twych ust. Nie pytam o zdanie. Rozkazuję. To nie twoja decyzja. Jesteś moją własnością...
            (I pamiętaj, że zawsze możesz wyjść. Ale nie ma powrotu)".

            Następnym razem, na osobności, stałem przed nim nagi. Ręce miałem związane. Tak bardziej symboliczne. Czułem jego dłoń na mych pośladkach. Myślałem "tak, Panie".
            Jego ciało wysmarowane olejkiem lśniło. Usiadł i kazał mi klęknąć.
            Po raz pierwszy widziałem czyjegoś penisa "na żywo". W dodatku tak blisko. Ocierał mi się o usta.
            - Sśij! - rozkazał.
            Jako bezwolne narzędzie w rękach Pana, musnąłem językiem jego Członka.
            Tak, Panie!

            Skomentuj

            • lmc86
              Świntuszek
              • Aug 2011
              • 96

              #7
              genialny początek

              Skomentuj

              • nbv
                Świętoszek
                • Jan 2012
                • 17

                #8
                Dzięki.
                Nie wiem tylko czy jest sens kontynuować tę hipotetyczną fantazję.

                Skomentuj

                • barmetr
                  Perwers
                  • Feb 2009
                  • 1399

                  #9
                  Ponieważ o homoseksualnych związkach mogłem się dowiedzieć z lektury prasy i internetu, zdarzyło mi się przeczytać, że pasywni geje mają skłonność do przekształcania swojej relacji do aktywnego geja w stosunek podporządkowania. Czy jest to prawda i czy dotyczy to także lesbijek? Czy jednopłciowość pary wymusza w jakiś sposób to podporządkowanie, także w sferze pozaseksualnej?

                  Skomentuj

                  • HotGuy
                    Banned
                    • Nov 2011
                    • 188

                    #10
                    Napisał barmetr
                    Ponieważ o homoseksualnych związkach mogłem się dowiedzieć z lektury prasy i internetu, zdarzyło mi się przeczytać, że pasywni geje mają skłonność do przekształcania swojej relacji do aktywnego geja w stosunek podporządkowania. Czy jest to prawda i czy dotyczy to także lesbijek? Czy jednopłciowość pary wymusza w jakiś sposób to podporządkowanie, także w sferze pozaseksualnej?
                    Jezeli chodzi o podporzadkowanie, to jest to moim zdaniem maly procent ogolnej liczby gejow/lesbijek. Wiadomo, niektorzy ludzie maja bardziej sklonnosci masochistycze lub sadystyczne.

                    Osobiscie jednak mimo jest ja na przyklad wole byc pasywny w seksie i od czasu do czasu mimo ze takie zabawy w niewolnika sa fajne, to jednak niemogl bym sie podporzadkowac partnerowi, w znaczeniu ze bym wykonowal wszystko co on by chcial. Wiadomo ze sa parterzy bardziej "maczo z natury" w zyciu codziennym, ale jezeli jest wystarczajaca doza respektu w takiej relacji to nie ma problemu.

                    Zreszta tak tez jest w relacjach het*******ualnych, zdazaja sie kobiety ktore "lubia rzadzic" i mezczyzni ktorzy z natury lubia byc "pod pantoflem".

                    Skomentuj

                    • nbv
                      Świętoszek
                      • Jan 2012
                      • 17

                      #11
                      Barmetr - na homoseksualnych związkach też zupełnie się nie znam, bo miewam jedynie te dziwne fantazje o których wspominam.
                      Ale w het*******ualnych związkach, nawet tych bardzo partnerskich (tzn. nie w kwestii formalności, ale równouprawnienia, równości w związku) też chyba zawsze jest osoba, która minimalnie choćby dominuje.
                      Czytając jakiś czas temu o mowie ciała, odkryłem, że nawet w ten sposób się to trochę ujawnia. Popatrzyłem wstecz na swój miniony związek i na sposób, w jaki zawsze trzymaliśmy się za ręce (o czym jest w książce o mowie ciała, a nigdy nie przyszło by mi to do głowy). Zawsze w określony sposób, moja partnerka dłoń miała z przodu, ja z tyłu. I nie raz próbowaliśmy odwrotnie (ot tak, żeby zmienić, nie wiedząc nic o teorii z mową ciała) i było nam tak straszliwie niewygodnie, że zaraz wracaliśmy do tego jedynego ułożenia.
                      I kiedy po fakcie o tym sobie pomyślałem, rzeczywiście to ona była tym pierwiastkiem minimalnie, śladowo dominującym.

                      Więc myślę, że zawsze jest pewne podporządkowanie. I chyba nawet w zależności od dziedziny życia, może się zmieniać która strona dominuje (o ile nie jest to relacja mocno zdominowane przez jedną z nich).

                      A myśląc o fantazji bycia niewolnikiem, bardziej kojarzy mi się to z "odepchnięciem" poczucia decydowania za coś, a więc i odpowiedzialności. Takiej odpowiedzialności wobec samego siebie.
                      "Jestem w tej formie niewolnikiem" więc to nie ja odpowiadam za to, że robię coś, co mnie jednocześnie mocno kręci ale i mocno odstrasza, przeraża.
                      Albo nie jednocześnie, ale w różnych momentach.
                      To może taka mentalna ucieczka od sprzeczności.

                      Fantazyjnie - wracając do "następnego razu".
                      Idąc do Niego znów kłębiły mi się miliardy wątpliwości. Wariowały, szalały, krzyczały. Nie chciałem iść. Lecz jednocześnie coś z wyjątkową siłą mnie tam pchało.
                      Kiedy opadało podniecenie, było tylko odpychanie. Ale zaraz znów wspólnie wracały.
                      Świtało mi w głowie, że po tak długim czasie nękania mnie wyobrażeniami, myślami, że nie wiem, czy to w ogóle kiedyś się zdarzy, czy to w ogóle ma sens. Że po incydentach takich jak obieranie dużego banana, wsuwania sobie do ust i błądzenia w zakazanych rejonach "co gdyby to był nabrzmiały członek", muszę się wreszcie z tym uporać, dowiedzieć, czy wte, czy we wte, czy to mnie w ogóle nie kręci.
                      Więc kiedy, jak nie wtedy?
                      Przypomniała mi się kartka, którą mi dał. I cała ta nasza wcześniejsza dominacja, tak zwana wirtualna.
                      Ściskałem w duszy słowo bezpieczeństwa, jak się ściska w spoconej od zdenerwowania dłoni kartkę.
                      Trzymałem się tej świdrującej myśli, że zawsze mogę go użyć i wyjść na zawsze.
                      Liczyłem schody na klatce, upływające wolno sekundy...
                      (...)
                      I oto stałem przed nim. Jego ostre i pełne mocy słowa kazały mi się rozebrać. Do majtek. Kiedy posłusznie wykonałem polecenie podszedł do mnie i szybkimi ruchami skrępował moje dłonie. Powędrowały do góry, na lince przywiązanej do węzła.
                      Poczułem jego dłoń na moich pośladkach.
                      Zaczęła zsuwać ten ostatni skrawek materiału okrywający moje ciało. Szarpnąłem się.
                      W tym momencie zerwał ze mnie majtki.
                      - Co to było?! - ni to krzyknął, ni wyszeptał.
                      - Przepra... - uderzenie bacika spadło na pośladek niespodziewanie.
                      Wiedziałem, że będzie go używał. Nie raz była mowa o tym, że nie kręci nas bicie. Ale potrzebny jest jako środek dyscyplinujący niewolnika.
                      Szczególnie tak niezdecydowanego niewolnika.
                      Kazał mi się pochylić do przodu. Na tyle, na ile pozwalała linka.
                      Cały czas był za mną, a ja łapałem się kurczowo myśli, że przecież jestem niewolnikiem, w całości do niego należę. I muszę wykonywać polecenia Pana.
                      Czułem jego dłoń na pośladkach. Dotykała ich bezceremonialnie, jak się maca towar na półce. Dłoń zsunęła się między nie, dotarła do jąder i zaczęła je masować. A później do mojego nabrzmiałego penisa.
                      Czułem obok jego ciało. I swą bezgraniczną małość, przynależność.
                      Zaczął smarować moje ciało olejkiem.
                      Kiedy to zrobił, po raz pierwszy stanął przede mną.
                      Skupiłem wzrok na jego członku. Sterczącym, nabrzmiałym i lśniącym od olejku.
                      Pierwszy raz widziałem nie swojego "na żywo", a przecież właśnie fantazje o tym mnie tam przywiodły.
                      Przyglądałem się jego udom, kształtom pośladków, jądrom i podbrzuszu.
                      Złapał mnie za członka i zaczął się nim bawić.
                      Ale widząc, jak to na mnie działa przestał po chwili.
                      Odwiązał linkę prowadzącą do sufitu.
                      Jego ciało lśniło od olejku.
                      Usiadł i kazał mi klęknąć. Po raz pierwszy widziałem czyjegoś penisa "na żywo". W dodatku tak blisko. Ocierał mi się o usta.
                      - Sśij! - rozkazał.
                      Jako bezwolne narzędzie w rękach Pana, musnąłem językiem jego Członka.
                      Tak, Panie!
                      Musnąłem językiem wewnętrzną część jego uda. Czułem zapach jego podniecenia.
                      Cofnąłem nagle głowę. A on przycisnął ją ręką. Czułem swoje usta dociśniętego do jego jąder.
                      Znów poczułem uderzenie w pośladek.
                      Zacząłem je lizać, ssać. Kazał wziąć jedno z nich w usta.
                      Czułem jego twardy pal dotykający mojej twarzy. Uda ją ściskające.
                      Odsunął na chwilę moją głowę i wsunął w usta członka.
                      Najpierw sam czubeczek. Miarowo wsuwał się co raz głębiej.
                      Czułem jak pieprzy mnie w usta, bezpardonowo. Co jakiś czas wyjmował go z moich ust i dawał do lizania. Tak jak robi się to z lodami śmietankowymi. Od samych jąder, jednym długim liźnięciem do czubeczka.
                      W pewnym momencie poderwał się, odwrócił moją głowę i przycisnął ją do kanapy. Teraz to on był na górze. Przyspieszył i za moment wytrysnął. Poczułem jego spermę wypełniającą mi usta. Trudno powiedzieć, żeby w smaku było to lody śmietankowe, więc w pierwszym odruchu wyplułem część. Trzasnął siarczysty policzek. Połknąłem, co miałem w ustach. Ale część jego śmietanki zaczęła spływać mi po twarzy...
                      Last edited by Dawid; 17-01-12, 11:02. Powód: połączenie 2 postów...

                      Skomentuj

                      • Martintrans
                        Banned
                        • Mar 2012
                        • 63

                        #12
                        Zdominowanie

                        A ja wole byc zdominowany przez domine

                        Skomentuj

                        Working...