Szkolne porno

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • DrHyde
    Świętoszek
    • Nov 2014
    • 27

    Szkolne porno

    Kto ty jesteś? Belfer stary.
    Jaki znak twój? Okulary.
    Gdzie belfrujesz?W dobrej szkole.
    Co tam widzisz? Schoolporno’le.

    Nie ma to, jak zacząć dzień od wesołej rymowanki. A szkolne pornole nie tylko widzę. W niektórych odgrywam wręcz główną rolę. Jak ostatnio z Mariolą z klasy biologiczno-chemicznej.

    Wyszedłem na korytarz. Patrzę, a na ławce siedzi Darek z trzeciej C. Tyłem do mnie, ale i tak go poznałem. Po niepowtarzalnej fryzurze jak z japońskich kreskówek. Swoją drogą bardzo porządny chłopak, zdolny. Lubiany. Może tylko zbyt pewny siebie. Jednak nie rozcapirzone rude włosy przykuły moją uwagę, lecz poza Japończyka. Nie dało się nie zauważyć, że chłopak przytulał dziewczynę.

    W jego wypadku wchodzić w grę może tylko jedna panna. Mariola. Cudna buzia, wysokie czoło, włosy zawsze zaczesane w finezyjny kokon. Zęby po kuracji aparatem, usta że palce lizać. Zdecydowanie najładniejsza maturzystka z całego rocznika.

    Mariola i Darek zawsze mieli się ku sobie, ale nigdy oficjalnie nie byli parą. Jeżeli nawet przez jakiś czas łączyło ich coś głębszego, stanowiło to skrzętnie skrywaną tajemnicę. A teraz przytulali się na ławce w końcu korytarza, wierząc zapewne, że nikt nie zobaczy.

    Ogarnęła mnie zazdrość. Poczułem pieczenie na policzkach, jakbym wszedł w strumień powietrza buchającego z rozżarzonego pieca. Pomyślałem, nie wiem czemu, o łańcuszku, który mariola zawsze miała na szyi. O krzyżyku i przywieszce w kształcie ośmiornicy.

    Po cichu podszedłem bliżej. Bezszelestnie. Z podjętym spontanicznie zamiarem zrobić młodym psikusa. Jak głupi podrostek a nie profesor zakradłem się na palcach, a oni zajęci sobą do ostatniej chwili mnie nie zauważyli. Chyba zapomnieli, że w budynku byli jeszcze jacyś ludzie. Tyle że w salach lekcyjnych.

    Nic dziwnego. Dziewczyna siedziała koledze na kolanach, opierając się o niego plecami. Darek jedną ręką obejmował ją przez ramię, bawiąc się przywieszką. Brodą uciskał szyję. Jednocześnie drugą ręką majstrował między udami. Ależ bym chciał się z nim zamienić miejscami i samemu zapuścić palce w co ciekawsze zakamarki.

    - Nie przeszkadzajcie sobie – odezwałem się, stając dosłownie nad rudą czupryną.

    Dla rozanielonej parki było już za późno na próbę udawania, że tylko rozmawiali. Oczywiście Darek zabrał rękę, Mariola odruchowo poprawiła sukienkę. Ale w ich oczach zagościł już lęk i odrobina wstydu. Oboje jednocześnie otworzyli usta, żeby coś powiedzieć, ale żadne wytłumaczenie nie zechciało im przyjść na myśl.

    - Połóż dłoń z powrotem, tam gdzie była przed chwilą – poleciłem nastolatkowi.

    Spojrzał na mnie takim wzrokiem, jakbym co najmniej powiedział że pierwiastek kwadratowy z dwóch to cztery. Mariola zaś nerwowo zacisnęła nogi. Na całe ćwierć sekundy.

    Wymieniliśmy spojrzenia i już wiedziała, że mogła zaufać matematykowi. Szybko się rozluźniła. Znaliśmy się w końcu ponad dwa lata. Flirtowaliśmy na lekcjach posyłając ukradkowe uśmiechy. Siedziała zawsze w pierwszej ławce tuż przed biurkiem nauczyciela i nie stanowiło dla niej tajemnicy, że zerkałem jej w dekolt. Nie miała nic przeciwko temu.

    Zobaczywszy, że koleżanka się zgadza, Darek jeszcze z pewnym wahaniem z powrotem przykrył dłonią jej łono. A ja, patrząc dziewczynie w oczy, szepnąłem do niego:

    - Śmiało. Mocniej. Dociśnij rowek. Czujesz tę gorącą wilgoć? – Siłą empatii czułem żar gejzeru, jakbym to ja sam bez pośrednictwa Darka miział rowek dziewczyny. Jeszcze przez ubranie, ale z pewnością, że potem żaden materiał nie stanie nam na drodze.

    - Panie profe... – odezwała się Mariola, ale nie dałem jej dokończyć zdania.

    - Ćśś. Zamknij oczy. – Koniuszkiem palca dotknąłem ją w miejscu pomiędzy ośmiorniczką a krzyżykiem. Pomasowałem aksamitną skórę. Mikroskopijne białe włoski stały tymczasem dęba.

    - Masz gęsią skórkę - puściłem oko do uczennicy.

    Następnie skinieniem głowy poleciłem chłopcu, żeby włożył więcej serca w pieszczenie gorącej jamy. Sam bezceremonialnie odchyliłem bezkrawędź bluzki. Widokiem białej koronki ucieszyłem własne oczy, ale też pozwoliłem patrzeć Darkowi, żeby wzmóc w nim chęć masowania koleżanki. Przy okazji Mariola odebrała dodatkowy sygnał, że samcom dopisuje apetyt.

    Darek dał z siebie naprawdę wszystko. Na jego miejscu też bym się przyłożył, czując na karku oddech konkurencji. Sam na sam z dziewczyną mógł sobie pozwolić na delikatność i powściągliwość. Teraz jednak musiał udowodnić, że jest mistrzem. Żeby przypadkiem samica nie zechaciała skosztować kunsztu starszego samca, bardziej doświadczonego.

    - Ach! – Na niekontrolowane westchnienie nie kazało długo na siebie czekać. Dzwięk okazał się tak głośny, że zaskoczył nawet Mariolę. Dziewczyna aż podskoczyła ze strachu.

    A chłopak jeszcze mocniej nacisnął. Zamknął oczy. Zaszalał.

    - Twój chłopak wie, że się dajesz tak obmacywać koledze? - spytałem z głupia frant dla żartu, żeby ostudzić nieco zapał młodszego kolegi.

    Dziewczyna zamarła w bezruchu. Na chwilę, dosłownie na ułamek milisekundy. Ale to wystarczyło, żeby zauważyć przejaw zaskoczenia i lęku.

    - Nie mam chłopaka – odpowiedziała prawie bez zastanowienia. Prawie. I zaraz się poprawiła, dodając – poza Darkiem.

    Wiedziałem już, że miała na sumieniu coś, co wolała utrzymać w tajemnicy przed Darkiem. Obojętnie co. Strach przed wyjawieniem tajemnicy zazwyczaj ogranicza zdolność myślenia. Praktyka uczy, że często wystarczy miałka sugestia, że sekret został odkryty, i dziewczyna staje się nad wyraz spolegliwa. Poświęci wszytsko, byle tylko uniknąć publicznego ujawnienia niewygodnej prawdy. Nie żebym się musiał uciekać do szantażu. Nie ma dla mnie nic bardziej obrzydliwego od zmuszania kobiety do zrobienia czegoś wbrew własnej woli. Ale tak już jest świat skonstruowany, że ekskluzywna wiedza daje przewagę konkurencyjną, czy to w przemyśle, czy w zaciąganiu do pościeli.

    - Wierzę ci, wierzę. A dasz mi całuska? Długiego buziaka z języczkiem.

    - Panu? Hihi! – zawahała się.

    - Mnie.

    - Teraz?

    - Nie. Później, bez świadków. – Zakręciłem palcem kilka ósemek wokół krzyżyka, jakbym się chciał wwiercić świdrem między żebra. Minę zrobiłem jednak przy tym żartobliwą. Że niby nie rozmawiamy na serio.

    - Może. Hihihi.

    Cichy dziewczęcy chichot zabrzmiał jednoznacznie. Dla nas obu. Dla mnie oznaczał zapowiedź dobrej zabawy. Darka przyprawił o palpitacje serca. Przysłowiowa krew zalała oczy młodzieńca, mącąc przez moment widok, ale Darek zniósł to upokorzenie z godnością. Zresztą nie mógł być wcale pewien, jak się zakończy ta cała historia. "Może" nie zawsze oznacza "na pewno". Przez chwilę masował jeszcze miejsce kipiące wrzątkiem. O mało nie przebił leginsów. Aż poprosiłem, by przestał i dał koleżance ochłonąć. Zbliżał się koniec godziny lekcyjnej.

    - Dlaczego skłamałaś? – spytałem później, jeszcze tego samego dnia, kiedy zostałem z Mariolą sam na sam w sali matematycznej.

    Żegnając się z klasą, poprosiłem dziewczzynę, żeby została na chwilę. Publicznie. Na oczach Darka. Nie robiąc żadnej tajemnicy. Kraść trzeba z podniesioną głową. Brać towar z półki i wynosić z pominięciem kasy, jakby to było oczywiste. Wtedy nikomu nie wyda się to podejrzane. Nikomu poza Darkiem. Ale jemu akurat duma mu nie pozwoli pisnąć ani słówka. Duma i poczucie winy. W końcu sam się zgodził na mój udział w zabawie z Mariolą, kiedy mu to dawało korzyść.

    - Kiedy?

    - Kiedy powiedziałaś, że nie masz chłopaka.

    - Powiedziałam, że mam tylko Darka.

    - Ale to nieprawda. Oboje o tym wiemy. – Stanąłem blisko niej, niemal następując jej na stopy. Chwyciłem ją za obie dłonie. – Kto to jest?

    - Hm. Jak pan się domyślił?

    - Dziesięć lat w szkole robi swoje. Widzę, kiedy ktoś kłamie. – Pracuję krócej niż dziesięć lat, ale mniejsza o dokładność. Okrągłe liczby brzmią lepiej. Zwłaszcza gdy liczy się szybkość wypowiedzi.

    - Kolega mojego brata ciotecznego. – Mariola zaskoczyła mnie tą odpowiedzią nie mniej niż zachowaniem na tak zwanym okienku, kiedy ją zobaczyłem przyklejoną do Darka. Poprzednio obaliła mit niewinności, według którego jeszcze długo miała nie być gotowa na fizyczną miłość. Teraz wyszło na jaw, że rozpoczęła, nie wiadomo kiedy, dwa równoległe związki.

    - Nie wiesz którego wybrać?

    - Yhy.

    - Poproszę o buziaka – przeszedłem w końcu do sedna rozmowy.

    - Teraz? – Mariola odpowiedziała pytaniem, momentalnie promieniejąc na twarzy. Trzecie zaskoczenie tego samego dnia. Zdecydowanie najmilsze.

    - Natychmiast.

    - Ale nikt się nie dowie?

    - E-e. – Zdążyłem tylko pokręcić głową, a już mi zawisła na szyi.

    Pocałunek był słodki i długi. Ani trochę nie wymuszony. I nie było to tylko symboliczne cmoknięcie, na jakim zmuszony byłbym poprzestać. Złapałem więc buzię Marioli w dłonie. Jeszcze raz przywarłem wargami do jej warg, zmysłowo rozchylonych. Energicznie spenetrowałem buzię językiem.

    - Ach! – Z jej gardła wydobył się pomruk błogiego zaskoczenia.

    Przyparłem ją pupą do ławki. Zadarłem sukienkę i chwyciłem mocno za miejsce, gdzie łączą się uda. Wyczułem gejzer, przy którym kilka godzin wcześniej majstrował Darek.

    - Wiesz, co chcę teraz zrobić?

    - Nie.

    - Będziesz moja - szepnąłem, zaciskając jej dolną wargę w kleszczach pocałunku. Pół oddechu później wtargnąłem pod lykrę i cienki skrawek bawełny.

    - Ja?

    - Tak. Ty. Będziesz mnie ściskać w sobie. O, tutaj – wsunąłem w nią palec. Zgiąwszy go w haczyk, naparłem na ściankę od środka, jakbym upolował rybę. – Zaciśniesz się wokół mnie. Nie będziesz chciała mnie z siebie wypuścić. Będziesz moja... Kiedy przyjdziesz?

    - Do pana?

    - Najlepiej w tym tygodniu. Jak najszybciej.

    - Do domu?

    - Wiesz, gdzie mieszkam. Czy napisać ci adres?

    - Wiem.

    - Więc kiedy? – zacząłem szybciej poruszać koniuszkiem palca.

    - Ach!

    - Kiedy?

    - Ach! Nie wiem, kiedy będę mogła.

    - Więc przyjdziesz?

    - Tak! Ach!

    - Przyjdziesz i będziemy się kochać?

    - Tak! Przecież pan wie...

    - Darek na ciebie czeka. - Zaprzestałem masażu.

    - Och! Darek? Oj, możliwe. Co ja dzisiaj wyprawiam? - Spojrzała w dół, na moją dłoń zalegającą jeszcze na jej łonie.

    - Puszczasz się jak sprężyna. A taką się wydawałaś porządną dziewczyną.

    - Jestem porządna. Hihi.

    - Jesteś porządnie zakręcona. Dawaj buźkę.

    Pocałowaliśmy się jeszcze raz. Jak na zakręconą dziewczynę przystało, Mariola wysunęła język i zakręciła nim jak śmigłem wokół mojego języka. Wylizała mi wargi i wewnętrzną stronę policzków. Usiadłszy na ławce, objęła mnie nogami. Otarła się gorącym źródłem o centrum męskości. Docisnąłem i ja, pociągnąwszy ją za biodra dla wzmocnienia siły naporu. Odpowiedziała ponownie wysuwając oszalały język na spotkanie mojego znacznie bardziej wyważonego jęzora.

    - Nigdy tego nie robiłam - szepnęła mi wprost do gardła.

    - Nie wierzę. Całowałaś się już nie raz z kolegą kuzyna i z Darkiem. Na kimś musiałaś się tego nauczyć.

    - Ale tylko całowałam. - Przez chwilę jeszcze trwaliśmy w objęciach, ocierając się, jak nie należy się ocierać w miejscu publicznym. Napierałem na krocze Marioli jak fale na skalisty brzeg morza. - Co pan ze mną robi?

    - Zachęcam. - To powiedziawszy, przerwałem lubieżny masaż. - Musimy się zbierać. Darek na pewno czeka pod drzwiami.

    - Ojej. Muszę trochę ochłonąć. – Mariola błyskawicznie poprawiła pomięte obrania, ale rozpalonego czoła i policzków tak szybko nie mogła uspokoić. Przysiadła na krześle, chowając głowę w dłonie.

    - Dojdziesz do domu sama, czy podwieźć cię samochodem? – spytałem opiekuńczym tonem, jak przystało na dżentelmena.

    - Dojdę. Darek może zechcieć mnie odprowadzić. Ojejku, żeby się tylko nie domyślił.

    - On już się domyśla.

    - Tak pan myśli?

    - Jestem tego pewien.

    - I co ja teraz zrobię? Hi, hi. - Po zabawie w brzeg morza sama nie wiedziała, czy się rozpłakać z przerażenia czy się roześmiać. Obie emocje toczyły walkę w jej rozpalonych, załzawionych oczach.

    - Przyjdziesz do mnie.

    - Aha. Teraz się wstydzę. - Wstała i przytuliła się do mnie jak do przyjaciela.

    - Nie masz czego, Mariolko. Ty tylko chcesz tego. Chcesz i dostaniesz.

    - Niech mu pan tylko niczego nie mówi. - Tak wygląda wierność i szczerość w wykonaniu kobiety.

    Odczekaliśmy jeszcze minutę. Gdy otworzyłem drzwi, Darek wciąż przechadzał się po korytarzu. Wykazał się anielską cierpliwością.

    - Wchodź – zaprosiłem go do środka.

    Nikt z nas nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Nawet ja, który przeżyłem już nie jedną i nie dwie sceny szkolnego porno. Nie chciałem wcale tego powiedzieć. To „wchodź” wyrwało się samo, jakby nie było wypowiedziane przeze mnie.

    - Chodź. Chcę zobaczyć, jak ją świdrujesz. – Omal nie zemdlałem, słysząc własne słowa.

    - A? – Dziewczyna zdołała jedynie jękność. Jej reputacja właśnie poległa.

    - Zaraz zobaczysz. Nie pożałujesz... Darku, zamknij drzwi! Ty, Mariolko, ściągaj gatki. – Poddałem się demonom fantazji.

    Nie było sekundy do stracenia. Oparłem dziewczynę plecami o siebie. Pociągnąłem ją lekko za łokcie. I dalej dyrygować zszokowanym maturzystą:

    - Klękaj! Bliżej. Wysuwaj jęzor. Poliż ją... Wbij się... Wierć. Świdruj! Głębiej. Mocniej!

    Pozycja stojąca okazała się niezbyt dogodna. Dziewczynie trudno by było odejść od zmysłów. Kazałem więc Marioli położyć się na podłodze. Darek wrócił do lizania kociołka rozkoszy. Ja bezwsydnie wsunąłem rękę pod stanik.

    - Darku, ale pulchne piersi! Nawet nie wiesz, jak ci jej zazdoszczę. No, zlizuj nektar. Doceniaj. Lepszego nie znajdziesz.

    Dla Marioli miałem inne słowa. Opowiedziałem, co się działo w umyśle jej rówieśnika:

    - Zaraz mu portki rozerwie. Widzisz, jak się stara? Chce ci wsadzić. Ale ty mu nie dawaj. – Bez przerwy molestowałem ją przez ucho.

    Wcale nie trzeba było długo opowiadać. Najwyżej trzy minuty. Potem już Mariola zatroszczyła się o siebie sama. Złapała Darka za głowę, docisnęła do krocza, uwięziła w kleszczach kolan. Żywy wibrator o mało się nie udusił.

    - Ach! Ach! – łapczywie złapał dwa hausty powietrza, gdy w końcu udało mu się wyszarpać zmaltretowaną głowę spomiędzy silnych ud dziewczyny. Tej, którą przed południem kochał jeszcze najczystszą miłością. Pożądał, ale gotowy był długo poczekać, aż mu się ukochana w pełni odda. Nie nalegał na seks. Nie chciał zaliczyć. Myślami wybiegał o wiele dalej.

    - Ojć! O mało mnie nie przebiłeś na wylot. Hi, hi - odpowiedziała mu kwintesencja dziewiczej niewinności. Myślałam, że mnie przebijesz na wylot tym językiem.

    - Jutro znów zostaniemy po lekcjach? Zdaje się, żę kończymy razem, jak dzisiaj. - Kątem oka dojrzałem, że w chłopcu aż się zagotowało na tę propozycję. Nagle miał dość. - Mariolko, jutro twoja kolej. Ty popracujesz ustami.

    - Co?! - zdumiała się i wystraszyła.

    Na buzi Darka zawitał natomiast mimowolny uśmiech. Chłopak pomyślał chyba naiwnie, że Mariola zrobi mu tak zwanego loda. Jemu i tylko jemu. Jako rewanż za minetę i próbę pozbawienia życia.

    - Jak nie zechcesz, to cię do nieczego nie zmusimy. Prawda, Darku?

    - Prawda.

    - Okey. Mogę jutro spróbować. - Dziewczyna nie obiecała, ale i nie przekreśliła nadziei na masaż erotyczny.

    Oralny trójkąt w sali matematycznej z Mariolą A. w roli głównej. Głębokie gardło, silne wargi, blondyna klęcząca na podłodze... Ten scenariusz filmu dla dorosłych się nie spełnił. I bardzo dobrze. Wcale nie mam zamiaru dzielić się zdobyczą z jakimś młokosem. I tak dostał już za dużo.

    Jeszcze tego samego po południa ktoś zapukał do drzwi mego mieszkania. Niestety zamiast Marioli pojawił się Darek. Zrozpaczony, że dziewczyna uznała, że to, co się stało, nie powinno było się nigdy wydarzyć, i że wszystko między nimi skończone. Poprosił o zachowanie tajemnicy i o radę, jak nakłonić Mariolę do zmiany zdania. Nie żeby młodzik chciał z nią od razu iść do łóżka. Jemu zależy tylko na uczuciach. Powiedziałem, żeby się uzbroił w cierpliwość. Że tego co już osiągnął, musi mu na długo starczyć. Dopiero za rok albo dwa może znowu próbować szczęścia. A na razie żeby dał dziewczynie czas do namysłu. Że nie tylko on musi wszystko przetrawić. Żeby zszedł jej z drogi, jeśli Mariola o to prosi, i nie wywierał presji.

    - Kobiety takie są, że same przychodzą w odpowiednim czasie. Mariola nie będzie wyjątkiem.

    Podziękował. Poszedł. Zostawił dziewczynę w spokoju. Dla niego ten epizod porno w liceum dobiegł końca.

    Ale nie dla jego byłej już przyjaciółki. Mariola to dobra dziewczyna. Prawdomówna, kiedy nie musi niczego ukrywać. Skoro obiecała, że przyjdzie, to przyjdzie. I będzie się ze mną kochać. Czasu nam nie zabraknie. Od jutra ferie!


    Więcej na bajkipanahyde.blogspot.de
    Last edited by DrHyde; 12-01-18, 21:46. Powód: korekta
Working...