CFNM Saga Krawcowa

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • jammer106
    Ocieracz
    • Jul 2010
    • 151

    CFNM Saga Krawcowa

    - o cholera jasna- zakląłem w chwili gdy mijający mnie pojazd wjechał w sporą kałuże i większość jej podniesiona z asfaltu wylądowała na moich ubraniach.
    Prócz tego że lał cholerny deszcz i nie miałem gdzie się skryć to teraz byłem kompletnie przemoczony. Że też mojej matce zachciało się bym jechał do dobrej krawcowej znanej od lat 15 kilometrów od miejsca gdzie mieszkałem. Fakt, gdy wyjeżdzałem pogoda była bajeczna jak na kwiecień, lecz po minięciu sporej rzeki zaczęło lać jak z cebra. I na dodatek jeszcze ten marsz od przystanku , dobre dwa kilometry. Wściekły i przemoczony skręciłem z głównej drogi w gruntówkę prowadzącą do domu krawcowej. Pekaes ,którym przyjechałem już dawno zniknął za zakrętem drogi. Wkurzony i przemoknięty pokonywałem kolejne metry dzielącej mnie drogi. Marzyłem tylko o tym by dotrzeć tak jak najszybciej , załatwić to co jest do załatwienia i spadać do domu. Jak na złość nie zabrałem ze sobą żadnej kurtki i w przemoczonym polarze kontynuowałem marsz. Mogłem być tylko wściekły sam, na siebie, toż matka mówiła mi bym zabrał coś od deszczu, ja jednak mądrzejszy wolałem postawić na swoim. Na dodatek to cholerne wesele kuzynki i konieczność zrobienia nowego garnituru gdyż z starego wyrosłem już dawno. Nic dziwnego, gdy miało się szesnaście lat i w dalszym ciągu człowiek rósł. Taka to natura i tego nie dało się przeskoczyć. Coraz bardziej przemoczony w końcu dotarłem do domu krawcowej, tak polecanej przez wszystkich w okolicy. Był piątek popołudniu i na siedemnastą byłem umówiony z ową Panią. Pamiętałem ją jeszcze jako nastolatek gdy szyty miałem garnitur na bierzmowanie. Pamiętałem ze już w tym czasie była rozwódką , podobno mąż znalazł sobie inną, o wiele młodszą. Z rozmów pamiętałem również że nie był z niego jakiś typ playboya, ot zwykły facet , który po czterdziestce chciał zasmakować owocu o wiele młodszego. Banał jakich wiele. Otworzyłem śmiało furtkę od podwórka i szybkim krokiem skierowałem się na werandę. Wreszcie nie lało. Otarłem zmoczone włosy mokrą dłonią i zapukałem do drzwi wejściowych.
    - Proszę- dało się słyszeć zza drzwi.
    Nacisnąłem na klamkę i po chwili znalazłem się we wnętrzu domu.
    - Dzień dobry,to ja Sebastian- rzuciłem od progu zamykając za sobą wrota.
    - Wejdź , proszę, straszna ta pogoda- usłyszałem w odpowiedzi.
    Zrobiłem może z dwa kroki nim w drzwiach od następnego pomieszczenia gdzie była pracownia krawiecka zobaczyłem panią Olgę.
    - O Boże Ty jesteś kompletnie przemoczony, dlaczego nie zabrałeś kurtki- stwierdziła i zapytała widząc jak wyglądam.
    - Było ładnie jak wyjeżdżałem , a teraz przemokłem do suchej nitki- odparłem patrząc na nią.
    Nie zmieniła się bardzo od czasu gdy ją ostatni raz widziałem. Może trochę na twarzy się postarzała. lecz jak na swoje czterdzieści parę lat wyglądała całkiem, całkiem. Ubrana w zapinaną na guziki kremową podomkę ,cieliste rajstopy i skomponowane kolorystycznie z tym wsuwane kapcie wyglądała tak jak ją ostatnio zapamiętałem. Normalnie i bez ekstrawagancji. Nienagannie upięte w kok włosy, nie wyróżniający się delikatny makijaż. Ot, standard przeciętnej gospodyni domowej. Popatrzyła na mnie.
    - Maszeruj natychmiast do łazienki, bierz ciepły prysznic, zostaw tam mokre ubrania, ręcznik wisi przy lustrze i jest czysty, mydło i szampon znajdziesz bez problemu - zakomenderowała.
    - Ale .... - odparłem będąc trochę zaskoczony jej komendami.
    - Żadne, ale, Twoja matka by mi nie darowała gdybyś złapał zapalenie płuc a w tym okresie to nie trudno - odparła tonem dość poważnym by protestować.
    - Ubrania, szybko wrzucimy do suszarki w łazience i w pół godziny będą suche - dodała.
    Nie pozostałą mi nic innego jak posłuchać jej poleceń. Bez słowa sprzeciwu skierowałem się w kierunku łazienki z ubikacją. Dobrze jeszcze pamiętałem gdzie to jest i bez trudu znalazłem się tam po chwili.
    - Ubrania zostaw na podłodze to jak się wykąpiesz to je wrzucę do suszarki. Zostaw wszystko co masz mokre - dodała gdy zniknąłem za drzwiami łazienki.
    Rozglądnąłem się po łazience. Nie był to szał, lecz i nie jakaś nora. Lustro, kabina prysznicowa, sedes, kosmetyki na półce, prako-suszarka, higienicznie i czysto. Bez trudu znalazłem ręcznik i rzeczy o których wspomniała. Rzeczywiście miała rację, ciepły prysznic był jak najbardziej wskazany gdyż było mi coraz bardziej zimno a mokre ubranie wprost lepiło się do ciała. Przekręciłem klucz w drzwiach łazienki i począłem zrzucać z siebie mokre ubranie. Fakt, przemokłem do suchej nitki i podkoszulek i majtki były kompletnie mokre. Odsunąłem drzwi kabiny prysznicowej i kompletnie nagi wsunąłem się do jej wnętrza. Pomajstrowałem przy pokrętłach z wodą i po chwili wskazany poziom ciepłoty wody obmywał już moje ciało. Miała rację, ciepły prysznic to było to czego potrzebowałem będąc tak przemoknięty. Z lubością skierowałem na swe ciało ciepły strumień wody , rozgrzewając się zarazem. Nie mogłem jednak pozwolić sobie na to by ta przyjemność trwała w nieskończoność. W planach miałem szybkie załatwienie sprawy tutaj i powrót do domu. Zdawałem sobie sprawę również że suszenie ubrania zajmie trochę czasu i na planowany Pekaes nie zdążę z pewnością. Pozostawał mi kolejny , za jakąś godzinę. Pal, licho godzinę, najważniejsze by był bym suchy. Zakręciłem wodę, nie myjąc głowy, szamponem , a tylko ją spłukując. Wygramoliłem się z kabiny i począłem wycierać ręcznikiem mokre ciało. Czułem się o wiele lepiej niż wtedy gdy zmoknięty jak kura pukałem do jej drzwi. Gdy zakończyłem wycieranie , opasałem się ręcznikiem wzdłuż bioder i pozostawiwszy mokre fatałachy na podłodze , tak jak zaleciła pani Olga opuściłem łazienkę kierując się do pracowni.
    - No szybko się uwinąłeś, mam nadzieję że nie chwycisz jakiegoś choróbska – usłyszałem gdy dotarłem do pracowni.
    - To był dobry pomysł, bo przemokłem do imentu – odparłem.
    - Usiądź, a ja wrzucę rzeczy do suszarki – odparła kierując się tam skąd ja wyszedłem.
    Przycupnąłem na krześle vis a vis maszyny do szycia. W pracowni było jak dawniej , manekin na którym spoczywał jakiś niedokończony garnitur, jakieś bele materiału, wersalka, owa maszyna do szycia , stół a na nim nożyce, miarka do mierzenia, stos nici i igieł. Słowem, normalka jak na krawiecki zakład.
    - No już załadowałam by się suszyło, za pół godziny będzie suche- usłyszałem gdy mnie minęła.
    Podniosłem się z krzesła. Jakoś tak samo z siebie to wyszło. Pani Olga popatrzyła na mnie.
    - Urosłeś i zmężniałeś od czasu jak Cię ostatni raz widziałam- stwierdziła
    - E , tam – odpowiedziałem.
    - No dobrze, bierzmy się do roboty – odparła i chwyciła za miarkę krawiecką.
    Teraz dopiero zdałem sobie sprawę w jakiej jestem sytuacji. Ona miała pobrać miarę na spodnie i garnitur, a ja pozostawałem na chwile obecną przepasany tyko i wyłącznie ręcznikiem na biodrach.
    - Garnitur, na weselicho ma być, bo z poprzedniego trochę wyrosłeś – stwierdziła
    zbliżając się do mnie.
    - Yhm – rzeknąłem , zdając sobie sprawę z niesforności sytuacji.
    - Urosłeś od ostatniego czasu, to Cię muszę dokładnie obmierzyć – usłyszałem.
    - Ale czy to aż tak bardzo konieczne – zapytałem.
    Jej wyraz twarzy był wyraźną odpowiedzią na moje głupie pytanie. Co najgorsze poczułem że mój ptaszek ukryty pod ręcznikiem mimo woli powoli zaczyna się podnosić.
    - Dobrze, zaczniemy od garnituru – stwierdziła i zbliżywszy się do mnie od tyłu przyłożyła miarkę krawiecką do pleców biorąc rozmiar od około patki do łopatki.
    - To pas barkowy – odparła mierząc mnie tam z tyłu.
    Dotyk jej palców zmieszany z zimnem końcówki miary krawieckiej spowodował że mój penis znacznie się powiększył i znacząco uniósł. Spojrzałem w dół i ku mojemu zadowoleniu jeszcze nie odznaczał się spod skrawków ręcznika , który mnie osłaniał..
    - Teraz długość garnituru – powiedziała sama do siebie i poczułem jak od szyi w dół wędruje miarka i jej ciepłe dłonie.
    Jedna z jej rąk dotknęła okolic moich pośladków okrytych ręcznikiem.
    - O, dotąd będzie dobrze – usłyszałem/
    Nie odparłem nic zdając się na jej wiedzę i doświadczenie. Najgorsze w tym wszystkim było to że mój ptaszek w tej chwili już miał pełną erekcję i co gorsza delikatnie zaczął odznaczać się pod ręcznikiem.
    - Dobrze, teraz w klatce – dotarło do mnie i poczułem jak taśma oplata moją klatkę piersiową.
    Pani Olga przemieściła się teraz do przodu i patrząc na wymiar powoli zaczęła schylać się do dołu. W tym momencie zauważyłem że tam zapisuje swoje dane dotyczące wymiarów.
    - No cholera , nie wiem ile , jeszcze raz muszę zmierzyć- stwierdziła i jeszcze raz podnoszą się z kucek opasała mnie metrówką.
    Mierząc mnie dotknęła moich sutek. To podziałało jak płachta na byka, czułem że mój penis już sterczy na maxa.
    - No już mam , teraz marę bierzemy na spodnie- oznajmiła.
    - Ale czy to konieczne, może spodnie tak jak te w których przyszedłem- sparowałem od razu zdając sobie sprawę że za chwilę obluka to że mój mały sterczy jak najęty, a na dodatek staje się coraz bardziej wilgotny/
    - Twoje spodnie są w suszarce, a na dodatek to inny model, nie taki jak do garnituru- usłyszałem w odpowiedzi.
    - I naprawdę to konieczne – zapytałem.
    Jej kiwnięcie głową mówiło że tak. Nie wiedziałem czy zdaje sobie sprawę w jakiej sytuacji ja jestem, że mój ptaszek tam pod ręcznikiem sterczy jak najęty i w ogóle że jestem zbyt mocno zażenowany tym co się tu miało stać. Przykucnęła i zaczęła od mierzenia szerokości nogawek.
    - Tyle będzie dobrze – zapytała.
    Nie miałem głowy do tego by stwierdzić że jest OK. Bardziej byłem zajęty tym co działo się z moim ciałem a konkretnie z fallusem.
    - Yhm – odparłem.
    - No to teraz chłopcze zmierzymy od krocza do kostek, no i muszę wejść z pomiarem tam pod ręcznik – stwierdziła.
    Już sama myśl o tym i jej stwierdzenie spowodowało że mój mały przybrał maksymalne rozmiary i na dodatek stał się dość mocno wilgotny.
    - Ale , jak – wydukałem.
    - Normalnie, ot tak – odparła i bezpretensjonalnie poczęła wsuwać dłoń uzbrojoną w miarę krawiecką pod ręcznik , który okrywał moje przyrodzenie.
    Byłem na tyle sparaliżowany i zaskoczony tym co się dzieje że nie zdołałem zareagować w momencie gdy zimny metal krawieckiej miarki i ciepłe palce pani Olgi znalazły się w okolicy mojej moszny. Obca kobieta kucała przede mną i już po chwili czułem jak jej paluszki delikatnie muskają moje otorbienie. Ptaszek szalał, sterczał jak wściekły i nie mogłem na to nic poradzić. Spojrzałem tylko w dół i mój wzrok przez chwilę skrzyżował się z wzrokiem Pani Olgi. Dojrzałem jakiś błysk w jej oczach i poczułem jakby taki przypadkowy dotyk moszny. Kolejny , niby przypadkowy.
    - No , to polecimy wyżej – stwierdziła i poczęła podnosić się z kolan po zapisaniu wymiaru.
    Nie miała już nastu lat , a może fakt że chciała coś więcej spowodował że w momencie kiedy podniosła się z kolan jakoś straciła równowagę i chwytają c się czegoś co jest najbliżej uchwyciła się mnie na wysokości moich bioder, a nawet delikatniej poniżej nich. Pech chciał że zamiast moich bioder uchwyciła ręcznik , który mnie okalał i pociągając go w dół spowodowała że momentalnie zsunął on się w dół ku ziemi odsłaniając mnie do końca.
  • jammer106
    Ocieracz
    • Jul 2010
    • 151

    #2
    Nie zdołałem zareagować w porę i ręcznik wylądował na ziemi a ja z sterczącym fiutkiem stałem teraz przed panią Olgą.. Jej dłonie w końcu uchwyciły moje uda i poczęła podnosić się ku górze. Zaskoczenie mogło trwać chwilę i momentalnie w miejsce mojego krocza skierowałem obie dłonie by zakryć przyrodzenie. Niemożliwością było by nie zobaczyła mego fallusa w pełnej krasie.
    - To niemożliwe – usłyszałem od niej.
    - Co – zapytałem
    Podniosła się z przyklęku i patrzyła na mnie. Obie moje dłonie zakrywały sterczące przyrodzenie.
    - No pokaż go bo nie wierzę, jest chyba dłuższy niż mojego chłopa – odparła.
    Zamurowało mnie, spodziewałem się wszystkiego , ale nie takiego stwierdzenia. Ręcznik leżał na podłodze. Nie wiedziałem czy go podnieść czy tkwić tak dalej.
    - Pokaż swojego fiutka- poprosiła
    - Nie – odparłem
    - No pokaż, chcę zobaczyć – ponowiła prośbę i chwyciła moje dłonie.
    - Ale po co – zapytałem.
    - Pokaż – usłyszałem ponownie i jej dłonie poczęły odchylać me , które zakrywały ptaszka.
    - Przecież tak nie można – odparłem lecz czułem jak jej silne dłonie odchylają moje.
    - Można, pokaż , chcę zobaczyć, nic Ci nie zrobię – odpowiedziała.
    - Ale , nie – próbowałem walczyć.
    Rozchylała od początku moje dłonie, pomimo tego że zakrywałem nimi swe przyrodzenie.
    - Pokaż bo nici z suchych ubrań – stwierdziła widząc że nie przeskoczy mojego oporu.
    - Ale jak – zapytałem
    - Nie oddam Ci ubrań a za godzinę mam kolejną klientkę i co ona powie jak zobaczy nagiego chłopaka – usłyszałem w odpowiedzi.
    - Ale po co to Pani – odparłem czując że wygrywa.
    - Powiem jej że się tu rozebrałeś sam a dalej to sobie dośpiewaj- odparła.
    - Nie , proszę , nie –poczułem się naprawdę niepewnie.
    Mój opór zmalał i ona wyraźnie to poczuła. Wizja posądzenia o gwałt a w najlepszej opcji o ekshibicjonizm ostudziła mój opór. Dłonie pani Olgi swobodnie już teraz odwiodły moje dłonie w tył. Stałem przed nią teraz kompletnie nagi z sterczącym penisem. Golutki, zawstydzony i wystraszony.
    - No widzisz i po co było tyle krzyku – stwierdziła patrząc na mnie.
    Milczałem , czując wstyd i zażenowanie. Nie spodziewałem się że to mierzenie przybierze taki obrót.
    - Pokaż go , mój stary nie miał takiego w kwiecie wieku- mruknęła i jej prawa dłoń skierowała się ku ptaszkowi.
    - Ale , co Pani robi, miałem tylko pokazać- odpowiedziałem w chwili gdy jej dłoń objęła mego członka
    - Stój i nie ruszaj się – rozkazała i schyliła się po miarę krawiecką , która tkwiła na podłodze.
    Stałem bez ruchu jak zaczarowany. Spanikowany, wystraszony, zestresowany, choć po moim penisie tego widać nie było. Czekałem co będzie dalej. Pani Olga sprawnie przyłożyła miarę krawiecką do mego ptaka. Jak zahipnotyzowany patrzyłem jak dokonuje pomiaru mojego przyrodzenia.
    - No ładnie, 17 centymetrów. A ile Ty masz lat – zapytała.
    - Siedemnaście – odparłem.
    - No to mój były mąż nie miał tak dużego, poczekaj , chwycę Twojego to będę pewna.- odparła i uchwyciła mojego fallusa w dłoń.
    Ten dotyk ciepłej dłoni i fakt że to jednak kobieta maca moje przyrodzenie podziałał jeszcze bardziej. Stałem bezradny poddając się tym niecnym działaniom.
    - No mojego fiutek to mi się mieścił w dłoni, nie miał więcej jak 12 centymetrów, a wiem co mówię bom krawcowa i miarę mam w rękach i w oku – odparła
    Nie bardzo wiedziałem co odpowiedzieć. Nie byłem przygotowany na takie rzeczy ze strony pani Olgi. Na dodatek w dalszym ciągu miała w dłoni mojego penisa.
    - Ej świntuszku, chyba troszkę się podnieciłeś bo wilgotny ten Twój rozbójnik – usłyszałem.
    - No co też Pani..... – odparłem szybko, choć zdawałem sobie sprawę że to tylko takie sobie stwierdzenie.
    Niestety , ale fakty mówiły same za siebie.
    - Czyżbyś miał ochotę na starą Olgę – zapytała patrząc mi prosto w oczy
    Nie mogłem odpowiedzieć, to wszystko mnie tak zaskoczyło że nie byłem w stanie z siebie wydobyć słowa.
    - Oj , ale dziś źle trafiłeś, bo Olga ma płodne dni i nici z seksu- usłyszałem.
    W duchu odetchnąłem bo nie wiedziałem do czego może dalej się posunąć. To stwierdzenie mnie uspokoiło i na dodatek suszarka piszczała że cykl suszenia dobiegł końca.
    - To chyba ja pójdę po ubrania bo już się skończyło- zagadnąłem.
    - A gdzie tak szybko, takiego gorącego Cię nie wypuszczę, to że się nie popieprzymy nie znaczy że tak to się skończy – odparła i chwyciła moje dłonie.
    - Przecież ..... – zacząłem się bronić gdy skierowała je na swoje piersi.
    - Popieścić się zawsze można, a Ty jesteś tak podniecony że Cię takiego nie wypuszczę – odparła.
    - Ale.. – próbowałem to przerwać.
    - Żadnego ale, masz tu, moje cycuszki i pisia czeka ,ale na Twoje usteczka a nie na ptaszka – odpowiedziała przyciskając moje dłonie do swych piersi.
    - Ale ma przyjść klientka – dodałem.
    - No już zabieraj się – rozkazała a jednocześnie uchwyciła dłonią mego ptaszka.
    Począłem tarmosić jej piersi. Czułem jak sprawnie zaczyna drażnić mego penisa. Jej dłoń wykonywała ruchy posuwisto zwrotne i tylko mogłem sobie wyobrazić jak skórka zsuwa się z ptaka. Wsunąłem rękę pod garsonkę i dotknąłem jej piersi. Drugą chwyciła moją lewą dłoń i nakierowała w okolice uda. Dotarłem do części majteczkowej rajstop i dalej zagłębiając się pod nie do majteczek. Potem pod nie do wilgotnego już sromu.. Olga szybkimi ruchami trzepała mojego ptaka.
    - Weź tam , języczkiem – szepnęła.
    Nie zdołałem, eksplodowałem nim zdołałem się pochylić by dostać się tam do jej muszelki. Fala ciepłej spermy trysnęła obficie na jej podomkę, rajstopy a znaczna częśc pozostała na dłoni.
    - Nie przestawaj, rób mi tam tak... – szepnęła.
    Czułem jak miękną mi kolana a w okolicach krzyża przechodzi potężna fala przyjemności. Ona nie przestawała mnie masturbować .
    - Już dość, proszę bo nie wytrzymam – wyrzuciłem z siebie.
    - Włóz palca głębiej i rób nim szybciej – usłyszałem w odpowiedzi.
    Z penisa wypływały kolejne , coraz mniejsze porcyjki nasienia. Teraz już jednak lądowały w jej dłoni i skapywały na podłogę. Wsadziłem jej w cipkę nie jeden a dwa palce i zagęściłem nimi ruchy tam wewnątrz.
    - O, tak, o tak – zareagowała po chwili i puściwszy wreszcie mojego już nieco sflaczałego fallusa objęła mnie obiema dłońmi i mocno docisnęła do siebie.
    - Ooh, ooh – pojękiwała a ja wtulony w nią jedną ręką grzebałem w jej cipce a drugą zagłębioną pod biustonoszem uciskałem piersi.
    - Uuuj, uuuj, taaa, oooo – wyrzucała z siebie nieartykułowane dźwięki i mocno przywarła do mnie.
    Poczułem jakby przez nią przeszedł jakiś elektryczny impuls, jakiś spazm zagościł na jej twarzy.
    - Oooooooo – jęknęła dość głośno i czułem dosłownie jak ścianki jej pochwy zwierają moje paluszki.
    Sama wykonywała ruchy frykcyjne miednicą. Fuknęła głośno i dość brutalnie po upływie sekundy chwyciła ma dłoń majstrującą we wnętrzu jej vaginy i odsunęła na bok. Obydwoje przez bliżej nieokreśloną chwilę staliśmy mocno wtuleni w siebie. Nie wykonywaliśmy żadnych ruchów. Moje obie dłonie tkwiły na zewnątrz swobodnie opadając wzdłuż tułowia. Ona obejmowała moje ciało , lecz ten uścisk , który był tak mocny w początkowej fazie teraz stawała się coraz słabszy. Nie wiem jak długo by ta chwila trwała gdyby nie pukanie do drzwi. Ten bodziec podziała na nas oboje jak piorun. Momentalnie odskoczyła ode mnie.
    - Momencik bo mam klienta, proszę chwilę poczekać – zareagowała zdając sobie sprawę że drzwi wejściowe nie są zamknięte na klucz i ktokolwiek by to był zastając nas w takiej pozie miałby powód do tego by pomyśleć sobie co tu też się działo.
    - Zmykaj do łazienki – szepnęła do mnie cicho, lecz zdołałem to usłyszeć.
    - Dobrze Olgo, to ja Wanda, przyszłam trochę wcześniej bo zawsze to lepiej być przed czasem – dał się słyszeć zza drzwi damski głos/
    - Już, już chwileczkę – odparła Olga i ruszyła w kierunku drzwi wejściowych.
    Nim tam dotarła pośpiesznie zapinając guziki podomki już byłem w łazience. Szybko i sprawnie zamknąłem za sobą na klucz drzwi. Usłyszałem tylko jak otwierają się drzwi wejściowe , a potem stukot kobiecych szpilek. Spojrzałem na siebie , a w szczególności w dół w okolice penisa. Od pępka w dół byłem upaćkany spermą. Przysunąłem palce dłoni gmerającej w jej cipce czując na nich zapach kobiety. Sprawnie zerwałem sporą porcję papieru toaletowego z rolki i począłem wycierać nasienie pozostałe na brzuchu. Penis był już mały i swobodnie zwisał. Obie panie o czymś rozmawiały , lecz nie przysłuchiwałem się temu zbytnio koncentrując się na zakładaniu wysuszonej bielizny i odzieży. W ekspresowym tempie nałożyłem na siebie ubrania i oczekiwałem na dogodny moment by wyjść z łazienki.
    Byłem już nieco uspokojony i myślałem racjonalnie. Odczekałem jeszcze chwile, nabrałem powietrza i przekręciłem klucz w zamku. Śmiałym ruchem otworzyłem drzwi i znalazłem się w korytarzu. Parę kroków i byłem już przy drzwiach wyjściowych.
    - Przyjedź za tydzień o tej samej porze na przymiarkę bo powinnam mieć już gotowy ten garnitur – usłyszałem z ust pani Olgi.
    - A co to za kawaler – zapytała ta druga.
    Chcąc , niechcąc zmuszony byłem przerzucić wzrok w tamtym kierunku. Na wersalce siedziała gustownie ubrana kobieta w wieku pani Olgi. Nienagannie skrojony kostium, szpilki, czarne rajstopy. Była ładniejsza niż Olga.
    - A to syn Usi, pamietasz tej co jej szyłam nie tak dawno sukienkę, poznałyście się tutaj u mnie – odparła pani Olga.
    - No , przystojny ten jej syn – skwitowała mój wygląd ta druga.
    - To ja dziękuję , do widzenia Paniom, za tydzień o tej samej porze, na mnie czas bo autobus mi zwieje – wyrzuciłem z siebie z prędkością karabinu maszynowego.
    - Do widzenia i pamiętaj za tydzień o tej samej porze – odpowiedziała pani Olga w momencie gdy otwierałem drzwi/
    Szybkim krokiem opuszczałem to miejsce. Pędziłem jak wściekły w kierunku przystanku autobusowego. Zdawałem sobie jednak sprawę że za tydzień znów niej będę musiał się pojawić.

    Skomentuj

    • jammer106
      Ocieracz
      • Jul 2010
      • 151

      #3
      Nie zdołałem zareagować w porę i ręcznik wylądował na ziemi a ja z sterczącym fiutkiem stałem teraz przed panią Olgą.. Jej dłonie w końcu uchwyciły moje uda i poczęła podnosić się ku górze. Zaskoczenie mogło trwać chwilę i momentalnie w miejsce mojego krocza skierowałem obie dłonie by zakryć przyrodzenie. Niemożliwością było by nie zobaczyła mego fallusa w pełnej krasie.
      - To niemożliwe – usłyszałem od niej.
      - Co – zapytałem
      Podniosła się z przyklęku i patrzyła na mnie. Obie moje dłonie zakrywały sterczące przyrodzenie.
      - No pokaż go bo nie wierzę, jest chyba dłuższy niż mojego chłopa – odparła.
      Zamurowało mnie, spodziewałem się wszystkiego , ale nie takiego stwierdzenia. Ręcznik leżał na podłodze. Nie wiedziałem czy go podnieść czy tkwić tak dalej.
      - Pokaż swojego fiutka- poprosiła
      - Nie – odparłem
      - No pokaż, chcę zobaczyć – ponowiła prośbę i chwyciła moje dłonie.
      - Ale po co – zapytałem.
      - Pokaż – usłyszałem ponownie i jej dłonie poczęły odchylać me , które zakrywały ptaszka.
      - Przecież tak nie można – odparłem lecz czułem jak jej silne dłonie odchylają moje.
      - Można, pokaż , chcę zobaczyć, nic Ci nie zrobię – odpowiedziała.
      - Ale , nie – próbowałem walczyć.
      Rozchylała od początku moje dłonie, pomimo tego że zakrywałem nimi swe przyrodzenie.
      - Pokaż bo nici z suchych ubrań – stwierdziła widząc że nie przeskoczy mojego oporu.
      - Ale jak – zapytałem
      - Nie oddam Ci ubrań a za godzinę mam kolejną klientkę i co ona powie jak zobaczy nagiego chłopaka – usłyszałem w odpowiedzi.
      - Ale po co to Pani – odparłem czując że wygrywa.
      - Powiem jej że się tu rozebrałeś sam a dalej to sobie dośpiewaj- odparła.
      - Nie , proszę , nie –poczułem się naprawdę niepewnie.
      Mój opór zmalał i ona wyraźnie to poczuła. Wizja posądzenia o gwałt a w najlepszej opcji o ekshibicjonizm ostudziła mój opór. Dłonie pani Olgi swobodnie już teraz odwiodły moje dłonie w tył. Stałem przed nią teraz kompletnie nagi z sterczącym penisem. Golutki, zawstydzony i wystraszony.
      - No widzisz i po co było tyle krzyku – stwierdziła patrząc na mnie.
      Milczałem , czując wstyd i zażenowanie. Nie spodziewałem się że to mierzenie przybierze taki obrót.
      - Pokaż go , mój stary nie miał takiego w kwiecie wieku- mruknęła i jej prawa dłoń skierowała się ku ptaszkowi.
      - Ale , co Pani robi, miałem tylko pokazać- odpowiedziałem w chwili gdy jej dłoń objęła mego członka
      - Stój i nie ruszaj się – rozkazała i schyliła się po miarę krawiecką , która tkwiła na podłodze.
      Stałem bez ruchu jak zaczarowany. Spanikowany, wystraszony, zestresowany, choć po moim penisie tego widać nie było. Czekałem co będzie dalej. Pani Olga sprawnie przyłożyła miarę krawiecką do mego ptaka. Jak zahipnotyzowany patrzyłem jak dokonuje pomiaru mojego przyrodzenia.
      - No ładnie, 17 centymetrów. A ile Ty masz lat – zapytała.
      - Siedemnaście – odparłem.
      - No to mój były mąż nie miał tak dużego, poczekaj , chwycę Twojego to będę pewna.- odparła i uchwyciła mojego fallusa w dłoń.
      Ten dotyk ciepłej dłoni i fakt że to jednak kobieta maca moje przyrodzenie podziałał jeszcze bardziej. Stałem bezradny poddając się tym niecnym działaniom.
      - No mojego fiutek to mi się mieścił w dłoni, nie miał więcej jak 12 centymetrów, a wiem co mówię bom krawcowa i miarę mam w rękach i w oku – odparła
      Nie bardzo wiedziałem co odpowiedzieć. Nie byłem przygotowany na takie rzeczy ze strony pani Olgi. Na dodatek w dalszym ciągu miała w dłoni mojego penisa.
      - Ej świntuszku, chyba troszkę się podnieciłeś bo wilgotny ten Twój rozbójnik – usłyszałem.
      - No co też Pani..... – odparłem szybko, choć zdawałem sobie sprawę że to tylko takie sobie stwierdzenie.
      Niestety , ale fakty mówiły same za siebie.
      - Czyżbyś miał ochotę na starą Olgę – zapytała patrząc mi prosto w oczy
      Nie mogłem odpowiedzieć, to wszystko mnie tak zaskoczyło że nie byłem w stanie z siebie wydobyć słowa.
      - Oj , ale dziś źle trafiłeś, bo Olga ma płodne dni i nici z seksu- usłyszałem.
      W duchu odetchnąłem bo nie wiedziałem do czego może dalej się posunąć. To stwierdzenie mnie uspokoiło i na dodatek suszarka piszczała że cykl suszenia dobiegł końca.
      - To chyba ja pójdę po ubrania bo już się skończyło- zagadnąłem.
      - A gdzie tak szybko, takiego gorącego Cię nie wypuszczę, to że się nie popieprzymy nie znaczy że tak to się skończy – odparła i chwyciła moje dłonie.
      - Przecież ..... – zacząłem się bronić gdy skierowała je na swoje piersi.
      - Popieścić się zawsze można, a Ty jesteś tak podniecony że Cię takiego nie wypuszczę – odparła.
      - Ale.. – próbowałem to przerwać.
      - Żadnego ale, masz tu, moje cycuszki i pisia czeka ,ale na Twoje usteczka a nie na ptaszka – odpowiedziała przyciskając moje dłonie do swych piersi.
      - Ale ma przyjść klientka – dodałem.
      - No już zabieraj się – rozkazała a jednocześnie uchwyciła dłonią mego ptaszka.
      Począłem tarmosić jej piersi. Czułem jak sprawnie zaczyna drażnić mego penisa. Jej dłoń wykonywała ruchy posuwisto zwrotne i tylko mogłem sobie wyobrazić jak skórka zsuwa się z ptaka. Wsunąłem rękę pod garsonkę i dotknąłem jej piersi. Drugą chwyciła moją lewą dłoń i nakierowała w okolice uda. Dotarłem do części majteczkowej rajstop i dalej zagłębiając się pod nie do majteczek. Potem pod nie do wilgotnego już sromu.. Olga szybkimi ruchami trzepała mojego ptaka.
      - Weź tam , języczkiem – szepnęła.
      Nie zdołałem, eksplodowałem nim zdołałem się pochylić by dostać się tam do jej muszelki. Fala ciepłej spermy trysnęła obficie na jej podomkę, rajstopy a znaczna częśc pozostała na dłoni.
      - Nie przestawaj, rób mi tam tak... – szepnęła.
      Czułem jak miękną mi kolana a w okolicach krzyża przechodzi potężna fala przyjemności. Ona nie przestawała mnie masturbować .
      - Już dość, proszę bo nie wytrzymam – wyrzuciłem z siebie.
      - Włóz palca głębiej i rób nim szybciej – usłyszałem w odpowiedzi.
      Z penisa wypływały kolejne , coraz mniejsze porcyjki nasienia. Teraz już jednak lądowały w jej dłoni i skapywały na podłogę. Wsadziłem jej w cipkę nie jeden a dwa palce i zagęściłem nimi ruchy tam wewnątrz.
      - O, tak, o tak – zareagowała po chwili i puściwszy wreszcie mojego już nieco sflaczałego fallusa objęła mnie obiema dłońmi i mocno docisnęła do siebie.
      - Ooh, ooh – pojękiwała a ja wtulony w nią jedną ręką grzebałem w jej cipce a drugą zagłębioną pod biustonoszem uciskałem piersi.
      - Uuuj, uuuj, taaa, oooo – wyrzucała z siebie nieartykułowane dźwięki i mocno przywarła do mnie.
      Poczułem jakby przez nią przeszedł jakiś elektryczny impuls, jakiś spazm zagościł na jej twarzy.
      - Oooooooo – jęknęła dość głośno i czułem dosłownie jak ścianki jej pochwy zwierają moje paluszki.
      Sama wykonywała ruchy frykcyjne miednicą. Fuknęła głośno i dość brutalnie po upływie sekundy chwyciła ma dłoń majstrującą we wnętrzu jej vaginy i odsunęła na bok. Obydwoje przez bliżej nieokreśloną chwilę staliśmy mocno wtuleni w siebie. Nie wykonywaliśmy żadnych ruchów. Moje obie dłonie tkwiły na zewnątrz swobodnie opadając wzdłuż tułowia. Ona obejmowała moje ciało , lecz ten uścisk , który był tak mocny w początkowej fazie teraz stawała się coraz słabszy. Nie wiem jak długo by ta chwila trwała gdyby nie pukanie do drzwi. Ten bodziec podziała na nas oboje jak piorun. Momentalnie odskoczyła ode mnie.
      - Momencik bo mam klienta, proszę chwilę poczekać – zareagowała zdając sobie sprawę że drzwi wejściowe nie są zamknięte na klucz i ktokolwiek by to był zastając nas w takiej pozie miałby powód do tego by pomyśleć sobie co tu też się działo.
      - Zmykaj do łazienki – szepnęła do mnie cicho, lecz zdołałem to usłyszeć.
      - Dobrze Olgo, to ja Wanda, przyszłam trochę wcześniej bo zawsze to lepiej być przed czasem – dał się słyszeć zza drzwi damski głos/
      - Już, już chwileczkę – odparła Olga i ruszyła w kierunku drzwi wejściowych.
      Nim tam dotarła pośpiesznie zapinając guziki podomki już byłem w łazience. Szybko i sprawnie zamknąłem za sobą na klucz drzwi. Usłyszałem tylko jak otwierają się drzwi wejściowe , a potem stukot kobiecych szpilek. Spojrzałem na siebie , a w szczególności w dół w okolice penisa. Od pępka w dół byłem upaćkany spermą. Przysunąłem palce dłoni gmerającej w jej cipce czując na nich zapach kobiety. Sprawnie zerwałem sporą porcję papieru toaletowego z rolki i począłem wycierać nasienie pozostałe na brzuchu. Penis był już mały i swobodnie zwisał. Obie panie o czymś rozmawiały , lecz nie przysłuchiwałem się temu zbytnio koncentrując się na zakładaniu wysuszonej bielizny i odzieży. W ekspresowym tempie nałożyłem na siebie ubrania i oczekiwałem na dogodny moment by wyjść z łazienki.
      Byłem już nieco uspokojony i myślałem racjonalnie. Odczekałem jeszcze chwile, nabrałem powietrza i przekręciłem klucz w zamku. Śmiałym ruchem otworzyłem drzwi i znalazłem się w korytarzu. Parę kroków i byłem już przy drzwiach wyjściowych.
      - Przyjedź za tydzień o tej samej porze na przymiarkę bo powinnam mieć już gotowy ten garnitur – usłyszałem z ust pani Olgi.
      - A co to za kawaler – zapytała ta druga.
      Chcąc , niechcąc zmuszony byłem przerzucić wzrok w tamtym kierunku. Na wersalce siedziała gustownie ubrana kobieta w wieku pani Olgi. Nienagannie skrojony kostium, szpilki, czarne rajstopy. Była ładniejsza niż Olga.
      - A to syn Usi, pamietasz tej co jej szyłam nie tak dawno sukienkę, poznałyście się tutaj u mnie – odparła pani Olga.
      - No , przystojny ten jej syn – skwitowała mój wygląd ta druga.
      - To ja dziękuję , do widzenia Paniom, za tydzień o tej samej porze, na mnie czas bo autobus mi zwieje – wyrzuciłem z siebie z prędkością karabinu maszynowego.
      - Do widzenia i pamiętaj za tydzień o tej samej porze – odpowiedziała pani Olga w momencie gdy otwierałem drzwi/
      Szybkim krokiem opuszczałem to miejsce. Pędziłem jak wściekły w kierunku przystanku autobusowego. Zdawałem sobie jednak sprawę że za tydzień znów niej będę musiał się pojawić.

      Skomentuj

      • jammer106
        Ocieracz
        • Jul 2010
        • 151

        #4
        Po wskazanym przez panią Olgę terminie odbioru uszytego garnituru, pełen obaw znów podróżowałem autobusem do niej. Pamiętałem co wydarzyło się ostatnio i jedyne o czym marzyłem to wpaść, szybko przymierzyć stworzone przez nią dzieło, zapłacić i zniknąć na długi okres czasu. Dziś na szczęście nie padało i bez najmniejszych przygód dotarłem do jej domostwa. Po chwili byłem już we wnętrzu domu. Pani Olga ubrana w czarna sukienkę, czarne rajstopy i odkryte czółenka w podobnym kolorze zaprosiła mnie do miejsca jej pracy.
        - No garnitur już gotowy tak jak obiecałam, teraz tylko przymierzyć i zobaczymy jak leży – stwierdziła podając mi marynarkę.
        Szybko i sprawnie narzuciłem ją na siebie. Rzeczywiście leżała jak ulał. Nie było konieczności robienia w niej żadnych poprawek. Pani Olga chwyciła mnie za ramię i skierowała do dużego stojącego w rogu lustra.
        - Leży jak ulał – stwierdziła i nie było w tym żadnej przesady.
        Marynarka rzeczywiście była skrojona na miarę. Widziałem to dokładnie w lustrze.
        - No to teraz spodnie – stwierdziła podając mi je do przymiarki.
        Wziąłem je od niej. Miałem nadzieję że się odwróci lub wyjdzie do innego pomieszczenia. Ona jednak tkwiła przy mnie patrząc na moją sylwetkę.
        - No na co czekasz, zakładaj spodnie – ponagliła mnie.
        - Proszę się obrócić – poprosiłem.
        Uśmiechnęła się znacząco. Czułem że nie ma zamiaru tego zrobić.
        - Nie przesadzaj, ostatnio widziałam o wiele więcej i odgrywanie wstydliwego nie jest na miejscu – sparowała momentalnie moja prośbę.
        Czułem że pozwala sobie za dużo. Nie za bardzo wiedziałem co zrobić.
        - Ale ja proszę – wyrzuciłem z siebie.
        - No już ściągaj spodnie – odparła i wyczułem że nie ma najmniejszego zamiaru pozytywnie ustosunkować się do mojej prośby.
        Ostatecznie to na to mogłem sobie jeszcze pozwolić. Nie miałem zamiaru zbytnio przedłużać tu swego pobytu, a jakikolwiek opór z mojej strony wydłużał tylko czas tego spotkania. Rozpiąłem guzik spodni i rozporek. Sprawnie ściągnąłem z siebie spodnie. Pozostawałem teraz w koszuli i granatowych bokserkach. Sprawnie i szybko wrzuciłem na siebie uszyte spodnie. Podobnie jak marynarka uszyte były perfekcyjnie.
        - I jak, dobrze w nich się czujesz? – zapytała.
        - Tak - odparłem bez zastanowienia.
        Podeszła do mnie bliżej.
        - A tutaj Cię nie uwierają? – zapytała i bezpretensjonalnie jej dłoń powędrowała na moje krocze.
        - Nie – odparłem stanowczo i chwyciwszy jej dłoń odciągnąłem od pachwin.
        Była chyba zaskoczona tak gwałtowną i pewną reakcją z mojej strony. Nie miałem zamiaru dawać się jej obmacywać.
        - No co Ty, chyba ostatnio było Ci dobrze – przypomniała bez cienia wstydu ostatnia sytuację.
        Nie odparłem nic. Po prostu zrobiłem krok do tyłu i począłem rozpinać spodnie. Miałem zamiar jak najszybciej zmyć się stąd. Gdy odłożyłem garniturowe spodnie i chciałem ręka sięgnąć po swe dżinsy ubiegła mnie i pociągnęła je do siebie.
        - Niech pani odda mi spodnie – warknąłem.
        - Nie - odparła i cofnęła się razem z nimi w głąb pomieszczenia.
        Wkurzyło mnie to jej zachowanie. Ruszyłem za nią chcąc odebrać spodnie. Stanęła za stołem.
        - Przestań być taki wstydliwy, ostatnio nie byłeś taki – usłyszałem z jej ust.
        Najwyraźniej chciała czegoś, a ja nie miałem zamiaru tego jej dać.
        - Czego pani chce? – zapytałem stojąc po drugiej stronie stołu.
        - Tego co ostatnio przerabialiśmy – usłyszałem w odpowiedzi.
        Tego było już za wiele. Nie miałem zamiaru ponownie być wymacany przez nią. Tamten epizod uznawałem za zamknięty i nie miałem zamiaru go powtarzać.
        - To wykluczone, wtedy to było raz i koniec, a teraz proszę dać mi spodnie – odparłem stanowczo.
        Pani Olga najwyraźniej nie miała zamiaru tego uczynić. Stała w bezpiecznej odległości trzymając w ręku me spodnie.
        - No nie daj się prosić, zrób coś dobrego dla starej dobrej kobiety – odpowiedziała.
        - A mianowicie co? – zapytałem choć zdawałem sobie sprawę o co poprosi.
        - Rozbierz się i choć tutaj – odparła bez skrępowania.
        Była cholernie bezpośrednia. Nie myślałem że aż do tego stopnia.
        - Nie , nie mam zamiaru się rozbierać to wykluczone i niemożliwe – odparłem stanowczo.
        Gdy to powiedziałem za swoimi plecami usłyszałem otwierane drzwi i stukot damskich obcasów. Momentalnie odwróciłem się w kierunku skąd dochodziły te odgłosy i w drzwiach wejściowych do pokoju zobaczyłem tę kobietę , która pojawiła się podczas tego feralnego spotkania po mnie.
        - Nie ma rzeczy niemożliwych – stwierdziła bezpretensjonalnie i oparła się o framugę drzwi.
        Ubrana była w sięgająca do kolan czarną spódnicę , czarne rajstopy , szpilki na wysokim obcasie i równie gustownie stonowaną z reszta bluzkę. Przez chwilę nie wiedziałem co począć. Ta sytuacja mnie chwilowo przerosła.
        - Zrób to o co prosi Cię pani Olga, starszym się nie odmawia – dodała pewnym siebie głosem.
        - Nie – odparłem krótko.
        - Rób to bo moja cierpliwość zaraz się skończy i będziemy inaczej rozmawiać – zagroziła.
        - Posłuchaj i zrób to co ona mówi – dorzuciła swe zdanie pani Olga.
        - A jak nie to co? – zapytałem mając nadzieję że jestem jeszcze pełnowartościowym graczem w tej gierce.
        Koleżanka pani Olgi parsknęła śmiechem. Nie bardzo zdawałem sobie sprawę z jakiej to przyczyny.
        - Słuchaj no młody człowieku, ostatnim razem przyszłam tutaj nieco wcześniej i tak się złożyło że widziałam Wasze niecne gierki przez okno – rozpoczęła odkrywać karty tamta kobieta.
        - No i co z tego? – zapytałem.
        - Ano to że teraz mam was w garści – odparła.
        Nie bardzo wiedziałem w jaki to sposób ma nas w garści. Nawet jeśli widziała to co wtedy się stało to nie było to przyczyną do szantażowania i wymuszania tego czego ja nie chciałem.
        - Pani chyba żartuje – odparłem.
        - Nie , nie mam zamiaru żartować, chyba w dalszym ciągu nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji – odpowiedziała szybko i enigmatycznie.
        - Nie mam zamiaru tutaj dalej być, proszę dać mi spodnie i spadam – chciałem jak najszybciej zakończyć tę farsę.
        - Słuchaj, chłoptasiu, to nie Ty rozdajesz tu karty. Powiem Ci teraz dosadnie i prosto – wyskakuj z ciuszków i rób to co powiem – usłyszałem w równie ostrym tonie.
        - Bo jak nie to co? – zapytałem.
        Ruszyła w moim kierunku. Pani Olga stała w miejscu.
        - Ano to że będziesz miał spore kłopoty, prawda pani Olgo – odparła stając dwa kroki ode mnie.
        - Tak – wyszeptała nie wiadomo dlaczego nieco wystraszona pani Olga.
        - Jakie kłopoty? O czym pani mówi? – zapytałem nie wiedząc w dalszym ciągu o czym ona mówi.
        - Po pierwsze chłopczyku to pani Olga jest tutaj dość dobrze postrzegana osobą i plotka o tym że zabawiała się z dużo młodszym chłopaczkiem będzie jej jak najbardziej nie na rękę. Wyobraź sobie jak by wpłynęło na jej reputację upublicznienie Waszych igraszek, po drugie po Twoim wyjściu powiedziałam jej o tym co widziałam i to ona zapewniła mnie że bardzo jej na tym by to nie wyszło. Słowem jeśli nie zrobisz tego czego ja chcę to zgłosimy ten fakt jako próbę gwałtu i spaprasz sobie kartotekę na długie lata. Pamiętaj że po wytrysku pozostawiłeś tutaj swój genetyczny podpis, który teraz mam ja, podobnie jak to że jestem świadkiem Twoich niecnych poczynań z panią Olgą. – wyrzuciła sedno sprawy z siebie.
        Te słowa zwaliły się na mnie jak grom z jasnego nieba. Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy a opcja posądzenia o gwałt była katastroficzna.
        - Pani Olgo, przecież pani wie jak było, nie było żadnej próby gwałtu – wyrzuciłem z siebie patrząc na krawcową
        - Rób to co mówi, to jedyna szansa na to by nie wyszło to na jaw – usłyszałem w odpowiedzi.
        Stało się jasne że zarówno ona jak i ja padliśmy łupem sprytnej szantażystki. Spawy przybrały niecodzienny obrót.
        - No już marsz do Olgi -usłyszałem komendę i kobieta cofnęła się w głąb pokoju.
        Chwila wahania i chłodna ocena sytuacji w jakiej się znalazłem spowodowała że już po chwili przemieściłem się do pani Olgi. Co gorsza wizja że za chwilę zostanę rozebrany i to przed dwoma kobietami spowodowała że mój penis począł nabierać coraz obfitszych kształtów.
        - Olgo, rozbierz naszego chłopca – poleciła jej.
        Palce krawcowej powędrowały na guziki mojej koszuli. Sprawnie i szybko rozpinała ją i po chwili koszula upadła na podłogę. Chwyciła od spodu za podkoszulek. Jak robot podniosłem ręce ku górze i po chwili byłem już w samych skarpetkach i slipkach. Szantażystka przypatrywała się z boku poczynaniom Olgi. Ta chwyciła za moje bokserki i sprawnym ruchem opuściła je ku dołowi. Sterczący penis ukazał się w pełnej krasie obu kobietom. Po chwili i skarpetki opuściły stopy. Kompletnie nagi stałem teraz przed nimi.
        - No proszę, proszę, niezły kutasik -oceniła moje przyrodzenie szantażystka.
        - Chodź do mnie – rozkazała.
        Zrobiłem parę kroków i stanąłem przed nią frontem. Kobieta bezpretensjonalnie objęła swą dłonią mojego sterczącego fallusa.
        - No jaki twardziutki, widzą że podnieciłeś się mój chłopczyku – stwierdziła zsuwając skórkę z napletka.
        - I wilgotny jesteś świntuszku – dodała widząc że mój penis wilgotnieje z każda chwila coraz bardziej.
        Czułem się jak macany kogut. Zupełnie obca mi dojrzała kobieta w obecności drugiej macała moje przyrodzenie.
        - Klękaj – usłyszałem.
        Bezwiednie upadłem na kolana. Przed oczami miałem jej owleczone w czarne rajstopy nogi i skrawek czarnej spódnicy. Usiadła na fotelu tuż obok. Podniosłem wzrok. Widziałem jej tryumfujący wyraz twarzy. Zsunęła z stopy szpilkę i wyprostowana nogę skierowała ku mojej twarzy.
        - Masz. Całuj moją stópkę – usłyszałem polecenie z jej ust.
        Zbliżyłem swe usta do jej stopy owleczonej w czarne rajstopy i klęcząc w dalszym ciągu zacząłem delikatnie całować jej stopę. Czułem ten specyficzny zapach potu. Nie był to przykry zapach. Kobieta zsunęła z nóg drugi pantofelek.
        - No teraz druga , a Ty Olga do dzieła – usłyszałem.
        Dał się słyszeć stukot bucików pani Olgi. Skupiony byłem na tym by całować drugą z wystawionych stópek tej kobiety. Po chwili poczułem jak palce pani Olgi poczynają dotykać mojej moszny a potem zostaje objęty od tyłu mój penis. Dotykała go łapczywie , dość delikatnie odciągała skórkę z napletka a drugą dłonią obmacywała moje jądra.
        - Możesz wyżej całować , no śmiało – powiedziała widząc że całowanie stópek wychodzi mi całkiem sprawnie.
        Muskałem ustami okolice jej kostki i nieco wyżej. Pani Olga w tym czasie delikatnie drażniła mojego penisa.
        - Wstań – zakomenderowała szantażystka.
        Podniosłem się z kolan. Pani Olga wypuściła mojego penisa z dłoni i również podnosiła się z klęczek. Stopa tej drugiej kobiety powędrowała w kierunku mojego fallusa. Najpierw poczułem jak od dołu ociera się o moją mosznę , a potem jak przesuwa się od nasady członka ku górze. Patrzyłem jak na nylonie jej rajstop pozostaje wyprodukowany przez penisa śluz.
        - No fajnie Ci stoi – oceniła i poczęła stopą odginać fallusa na prawo i lewo a potem w górę i w dół.
        Sprawiać jej to musiało niezła frajdę w szczególności że odgięty wzwiedziony penis szybko i sprawnie powracał po tych operacjach do pozycji na baczność. Spódnica tej drugiej w wyniku tych zabaw uniosła się nieco wyżej odsłaniając zgrabne jak na ten wiek uda.
        - No dobrze, dość tych myziań, bierz się chłopie do roboty – powiedziała enigmatycznie.
        - Ale co mam robić? – zapytałem zdziwiony.
        - Olga, stań przed nim tak bym Was oboje dobrze widziałam – odparła.
        Pani Olga wyszła zza moich pleców i stanęła naprzeciw mnie. Oboje byliśmy teraz zwróceni ku sobie, a szantażystka miała na nas widok z boku. W dalszym ciągu siedziała na fotelu.
        - No już rozbierz ją – usłyszałem.
        Nie za bardzo wiedziałem jak dobrać się do sukienki pani Olgi. Pomogła mi w tym obracając się do mnie plecami. Drżącymi palcami rozpiąłem suwak zamka i po tym fakcie sukienka praktycznie sama zsunęła się z jej ciała.
        Teraz dopiero zauważyłem że nie ma na sobie rajstop a samonośne pończoszki. Zrobiła lekki krok do przodu i obróciła się twarzą do mnie. Staliśmy tak małą chwilę przed sobą, ja kompletnie nagi , a ona w czarnym koronkowym biustonoszu, czarnych równie koronkowych figach i samonośnych pończoszkach w kolorze nero.
        - No już kontynuuj – usłyszałem ponaglenie.
        Drżącymi dłońmi zsunąłem z jej ramion ramiączka biustonosza. Uwolniony z okowów materiału biust wyskoczył i teraz prezentował się w pełnej krasie. Sterczące brązowawe sutki wskazywały podobnie jak mój stojący penis że byliśmy podnieceni. Smaczku i dodatkowego kopa dodawał fakt że tuż obok na fotelu tkwiła trzecia osoba kierująca tym procesem.
        - Dalej , teraz majteczki – usłyszałem.
        Niezdarnie począłem zsuwać w dół jej czarne koronkowe majteczki. Oczom moim ukazała się owłosiona cipeczka pani Olgi. Podniosła najpierw jedną a potem druga stopę tak że bez problemu majteczki znalazły się obok na podłodze.
        - Dość, teraz się popieśćcie – przerwała akcje rozbierania szantażystka.
        Pani Olga bez wahania chwyciła w dłoń mojego ptaszka a druga dłonią poczęła stymulować moje maleńkie sutki.
        - No już chłopcze, zabieraj się do dzieła, całuj cycuszki i pogmyraj tam w dziureczce – usłyszałem jasną i klarowna instrukcję.
        Zrobiłem krok zmniejszając do minimum odległość dzieląca ciało pani Olgi od mojego. Pochyliłem głowę i swą twarz zanurzyłem pomiędzy jej duże piersi. Moja prawa dłoń powędrowała na jej łono. Niesfornie począłem wsuwać paluszka w jej wilgotną cipkę. Jęknęła cicho. Czułem jak jej paluszki dotykają główki mojego członka, jak zsuwa skórkę z napletka, jak kolistymi ruchami masuję odsłonięty żołądź. Całowałem jej piersi, raz jedną a potem drugą. Czułem praktycznie na swym ciele jej sterczące sutki. Byliśmy w bezpośrednim kontakcie ciał.
        - No bo za chwile będzie po wszystkim a chce zobaczyć coś więcej – przerwała ten petting szantażystka i podniosła się z fotela.
        Miałem nadzieję że chce zobaczyć ponownie to co wtedy widziała przez okno. Nie miałem pojęcia o co jej chodzi lecz spodziewałem się najgorszego.
        - No już chodźcie tutaj – rozkazała i pociągnęła za ramię panią Olgę.

        Skomentuj

        • przyjaciel40
          Perwers
          • Jul 2010
          • 1116

          #5
          łał coraz ciekawsze proszę dalszy ciąg ...bardzo
          Nie dyskutuję z debilem! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem.

          Skomentuj

          • jammer106
            Ocieracz
            • Jul 2010
            • 151

            #6
            Staliśmy teraz przed nią podnieceni do granic możliwości. Szantażystka dotknęła dłonią mojego sterczącego fiutka.
            - No nieźle Ci pałka stoi – stwierdziła.
            Pociągnęła za ramię Olgę i ta poddała się jej działaniom.
            - Połóż się tutaj na stole – rozkazała jej.
            Olga posłusznie położyła się na plecach na blacie stołu. Szeroko rozłożyła nogi tak że jej dziureczka prezentowała się teraz w pełnej krasie. Szantażystka odwróciła się teraz twarzą do mnie. Zrobiła krok, może dwa i chwyciła mnie za ramię.
            - Choć i poczuj wreszcie kobietę – stwierdziła.
            Podprowadziła mnie pod stół na którym z rozrzuconymi nogami leżała pani Olga.
            - Klęknij i działaj tam języczkiem, poczuj jej soczki – szepnęła mi do ucha.
            Uklęknąłem i zrobiłem to co kazała. Mój język już po chwili zagłębił się w dziureczce pani Olgi. Ta jęknęła cicho. Widać było że jest jej dobrze. Jej cipka była wilgotna. Poczułem ten specyficzny zapach i smak jej cipeczki. Szantażystka stała za moimi plecami. Poczułem jak dopycha moją głowę .
            - Głębiej chłopczyku, głębiej ją spenetruj – szepnęła.
            Działałem języczkiem najlepiej jak mogłem. Olga pojękiwała cichutko, widać było że ten rodzaj stymulacji jej vaginy bardzo jej odpowiadał.
            - Dobrze , już wystarczy – usłyszałem po chwili.
            - Wstań – dodała szantażystka.
            Zrobiłem co kazała. Stałem teraz przed stołem na którym z rozwiedzionymi nogami leżała krawcowa. Szantażystka stanęła z boku i dłonią ujęła mojego sterczącego fiutka.
            - No teraz koguciku, pokaż co potrafisz – stwierdziła i delikatnie popchnęła moje ciało bliżej ciała pani Olgi.
            - Ale ciąża, antykoncepcja – wyrzuciłem z siebie w momencie gdy nakierowała mojego fallusa centralnie w otwór pani Olgi.
            - Nie bój się, Olga jest zabezpieczona a dni płodne już jej minęły – usłyszałem w odpowiedzi i wniknąłem we wnętrze cipeczki pani Olgi.
            - No działaj , zrobimy to razem – dodała i stojąc za moimi plecami swym ciałem dopychała mnie tak bym w miarę głęboko mógł penetrować otwór pani Olgi.
            Olga jęknęła gdy mój penis zagłębił się w jej dziurce. Po chwili zsynchronizowałem swe ruchy z ruchami szantażystki i w tej chwili w specyficzny sposób oboje ruchaliśmy panią Olgę.
            - O tak, głęboko i konkretnie ją ruchaj – usłyszałem szept szantażystki do mojego ucha.
            Moje ruchy stawały się coraz szybsze i gwałtowne. Olga pojękiwała i widać było że też sprawia jej to przyjemność. Czułem że jeszcze chwila i wytrysnę do jej wnętrza. Nie minęły dwie minuty gdy zdałem sobie sprawę że mój fallus wyrzuca do wnętrza jej cipki porcyjki spermy. Szantażystka tez zdawała sobie sprawę że doszedłem.
            - Wyciągaj fujarkę – usłyszałem.
            Nie zareagowałem jak należy. Czułem się jak w siódmym niebie i wpompowałem w panią Olgę ostatnie porcje swego nasienia. Dopiero po chwili mój ptaszek wyślizgnął się z vaginy krawcowej.
            - Już, tak szybko doszedłeś, widzę że Olga Cię mocno podkręciła – usłyszałem.
            Mój penis malał, po chwili zwisał i nabrał naturalnych rozmiarów.
            - Dokończ to co zacząłeś, pogmyraj w jej dziurce paluszkiem lub języczkiem bo Olga nie doszła jeszcze - usłyszałem .
            Nie wiedziałem co począć. Stałem jak osłupiały.
            - Klękaj – usłyszałem rozkaz z ust szantażystki.
            Bezwiednie padłem na kolana. Poczułem jak jej dłoń popycha moja głowę w kierunku łona krawcowej.
            - No już, zabieraj się za robotę – ponagliła dopychając ma głowę do warg sromowych kobiety.
            Poczułem ten zmieszany zapach kobiecej dziurki i mego nasienia.
            - No już zrób jej dobrze języczkiem – usłyszałem.
            Nie wiem w jaki sposób , ale przemogłem się i zagłębiłem swój język w cipce pani Olgi. Penetrowałem teraz jej wnętrze oralnie. Pojękiwała coraz głośniej co oznaczało że za chwilę będzie szczytować.
            - Oooo, taaaaaa, jaaaaa – wyrwało się z jej ust i automatycznie poczułem jak jej uda zwierają się blokując moja głowę między jej udami.
            Jej ciało przeszyły konwulsje orgazmu, lecz ja obawiałem się czy wytrzymam jeszcze gdyż moja głowa była mocno zgniatana przez jej uda.
            - Jiiiiiii – zawyła z rozkoszy.
            Unosiła się i opadała na biodrach. Wiła się z rozkoszy.
            - O już dość, nieeee – usłyszałem i chwyciwszy mocno w swe dłonie jej zaciśnięte na mojej głowie uda oswobodziłem się z tych okowów.
            - No dobrze, wstań – usłyszałem zza pleców.
            Podniosłem się z kolan i odwróciłem w kierunku drugiej z kobiet pozostawiając leżącą na stole z rozwiedzionymi nogami panią Olgę. Siedziała na fotelu. W momencie kiedy ruszyłem w jej kierunku wstała z niego.
            - No sprawny jesteś nasz koguciku – oceniła moje działania.
            Na ustach czułem zmiksowany zapach soczków z cipki pani Olgi i mojej spermy. Mimowolnie otarłem dłonią swe usta. Miałem nadzieję że to koniec tych upokorzeń i da nam już spokój. Omiotła me ciało wzrokiem. Powoli zbliżyła się do mnie i pochyliwszy się wyszeptała mi do ucha
            - Jeszcze ja nie jestem spełniona, chłopaczku
            Mówiąc to prawa jej dłoń powędrowała w kierunku moich genitaliów. Poczułem jak jej palce dotykają mojego zwisającego swobodnie fallusa.
            - Proszę, nie , ja już nie dam rady – powiedziałem zdając sobie sprawę do czego dąży.
            - Nim może nie , ale języczek masz dość sprawny – usłyszałem w odpowiedzi.
            - Proszę , już wystarczy, ma Pani to co chciała – odpowiedziałem.
            - Przestań, klękaj i to szybko – odparła tonem nie znoszącym sprzeciwu.
            Było mi już wszystko jedno. Popchnięty delikatnie przez nią powróciłem ponownie do pozycji klęczącej.
            - No, masz, zabieraj się do dzieła – usłyszałem i kątem oka zobaczyłem jak unosi ku górze rąbek swej spódnicy odkrywając najpierw swe zgrabne jak na ten wiek uda a potem to co jest skrywane powyżej tej linii. Nie miała rajstop tak jak to oceniłem na początku. Były to samonośne pończoszki. Palcem wskazującym odchyliła na bok materiał koronkowych fig okrywających jej łono odsłaniając swą wilgotną cipkę.
            - No już, zrób mi tak dobrze jak jej – powiedziała i poczułem jak obiema dłońmi przysuwa moja twarz w kierunku swego krocza.
            Po raz kolejny tego dnia poczułem zapach kobiecej vaginy. Wysunąłem język i począłem działać identycznie jak w przypadku pani Olgi.
            - O, tak, głębiej – szepnęła.
            Wsunąłem swój język głębiej, jak poleciła. Nakryła mą głowę ukryta teraz między jej kroczem materiałem spódnicy.
            - O tak, tam – jęknęła cały czas trzymając mą głowę obiema dłońmi poprzez materiał spódnicy.
            Zaspokajałem teraz drugą z kobiet robiąc jej klasyczną minetę. Mój szorstki język penetrował wnętrze cipki szantażystki sprawiając jej nieopisana przyjemność. By zachować równowagę objąłem jej nogi swymi dłońmi zaplatając je na jej pośladkach.
            - O, tak, o tak, tak dobrze – usłyszałem i w tej oto chwili poczułem jak obca dłoń od tyłu chwyta mojego ptaszka.
            Nie mogła być to ręka szantażystki. Wszak musiała by mieć ręce wielkości orangutana. Ku mojemu zdziwieniu mój ptaszek począł rosnąć w tamtych dłoniach.
            - O, Olgo, już doszłaś do siebie? – rozwiało moje pytanie któż to teraz zabawia się moim penisem.
            Olga sprawnie zabawiała się moim fallusem. Jedna z jej dłonie stymulowała penisa, druga zaś drażniła mą mosznę. Sam nie wiedziałem dlaczego te działania spowodowały że po chwili mój ptaszek sterczał jak gdyby nigdy nic się wcześniej nie przydarzyło. Nie przerywając minetki poczułem na swoim ciele ciało pani Olgi. Dokładnie odczuwałem na swych plecach jej sterczące sutki. Bezpretensjonalnie masturbowała mnie teraz będąc wtulona we mnie jak łyżeczka. To była pełna perwersja, oralnie zaspokajałem szantażystkę będąc zarazem masturbowany przez panią Olgę.
            - O ja, Oooo, taaaa, jeszcze dawaj, jeszcze – jęknęła szantażystka i poczułem jak drży.
            Zagęściłem ruchy języczkiem. Poczułem te specyficzne skurcze , tą niewypowiedzianą prośbę by robić to co robiłem lecz szybciej. Stawało się faktem że za chwilę dojdzie. Na moim nosie opierał się skrawek jej fig. Czułem jak zwiera swe uda podobnie jak pani Olga. Olga w najlepsze swą dłonią masturbowała mojego członka.
            - O taaaaaa – jęknęła dopychając mą głowę do swego łona .

            Skomentuj

            • przyjaciel40
              Perwers
              • Jul 2010
              • 1116

              #7
              a może cosik dalej będzie
              Pozdrawiam
              Nie dyskutuję z debilem! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem.

              Skomentuj

              • jammer106
                Ocieracz
                • Jul 2010
                • 151

                #8
                Zacisnęła tam mocno swe uda że myślałem przez chwilę że oczy mi wyjdą z orbit. Tak na szczęście się jednak nie stało i po chwili okowy ud szantażystki mnie zwolniły. Chciałem się podnieść lecz stosowne "zostań: kazało mi pozostać w pozycji w jakiej byłem poprzednio. Najwyraźniej chciała by pani Olga skończyła to co zaczęła. Tkwiłem nadal mając twarz przy łonie szantażystki, okryty materiałem jej spódnicy. Jednocześnie będąc w takowym położeniu, byłem masturbowany od tyłu przez Olgę. To nie mogło trwać w nieskończoność. Poczułem jak ten specyficzny piorun uderza w moje ciało. Jak przyjemność zbliżającego się za chwilę wytrysku paraliżuje mnie i moje ruchy. Nie zważałem uwagi na to że obok mnie były mi zupełnie obce mi osoby. Po prostu zajęczałem z podniety.
                - OOOOOOOH - wydarło się z moich ust w momencie gdy fala nasienia opuściła mojego fallusa.
                Oparłem głowę o łono szantażystki. Moje nasienie tryskało teraz na podłogę pomiędzy jej rozłożonymi nogami. Masturbowany przez Olgę spuszczałem się na jej podłogę. Po raz kolejny i to w obecności dwóch kobiet. Trzepała mnie aż wyplułem z siebie ostatnią kropelkę i praktycznie opadłem twarzą do stóp szantażystki. Nie miałem już siły na nic. Powoli zbierałem siły na dalsze działanie.
                - No Olgo, nasz chłopczyk chyba dobrze się spisał, daj mu gajer i jest wolny, choć gdyby chciał się z nami spotkać , to nie będziemy mieć nic przeciwko temu, prawda? -stwierdziła szantażystka.
                - Oczywiście że nie - odparła pani Olga i ruszyła w kierunku mojego gajera.
                Zgrabnie wzięła go w swe dłonie i zbliżywszy się do mnie podała mi go.
                - Polecam się na przyszłość, będziesz tu mile widzianym klientem-powiedziała dając mi go do ręki.
                Zabrałem go z jej dłoni. Patrzyły obie na ,mnie jak się ubieram. Robiłem to tak szybko jak to możliwe by jak najprędzej opuścić to lokum.
                - Do widzenia - rzuciłem na odchodne mając nadzieję że już nigdy je nie spotkam.
                - Do zobaczenia chłopcze - odparła szantażystka z tym jej szyderczym uśmieszkiem na ustach.
                Wypadłem z domu pani Olgi najszybciej jak mogłem. Prawie biegiem dotarłem do przystanku. Czułem się wykorzystany przez te kobiety, a w szczególności przez szantażystkę. Trochę żal mi było pani Olgi, musiała się poświęcić by jej dobre imię nie zostało zszargane. Autobus powoli wyłaniał się zza zakrętu. .....

                - Dzięki, miałam od dawna ochotę na tego młodzieńca, spadłaś mi jak z nieba - wyrzuciła z siebie Olga do szantażystki.
                - Olga nie przesadzaj, był niezły, minetkę mi walnął jak ta lala, a i sprzęt miał niezły -odparła tamta.
                - To co obie mamy to co chciałyśmy - stwierdziła Olga zakładając na siebie bieliznę.
                - No tak, ale można by to powtórzyć, niezły kogut z niego, co - odparła szantażystka.
                - Nie obawiaj się kochana, jestem teraz Twoją dłużniczką, załatwimy i to - usłyszała szantażystka w odpowiedzi.

                To be centinued

                Skomentuj

                Working...