Zeszyt ćwiczeń

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Pawełxxx
    Ocieracz
    • Feb 2009
    • 106

    Zeszyt ćwiczeń

    ZESZYT ĆWICZEŃ
    Odręczny blog z ery przedsieciowej.

    Ta historia wydarzyła się w późnych latach 90-tych XX wieku.
    Parking za dyskoteką „Iguana” był w sobotni wieczór całkowicie zapchany wszelkiego rodzaju samochodami. Poczesne miejsce – jedyny fragment wyłożony kostką polbrukową – zajmowały, lśniąc metalicznym lakierem cztery wielkie BMW „siódemki” wersja „full wypas edition”. Chcąc połaszczyć się na te wygodne miejsca, właściciele innych pojazdów musieliby uwzględnić w swym grafiku konieczność późniejszej wizyty u protetyka, w celu uzupełnienia braków w uzębieniu. Pozostałą część placu stanowiło ordynarne klepisko, które namakając w słotne dni przysparzało udręk właścicielkom markowego obuwia – czy to na szpilce, czy też sportowego kroju, z trzema dumnymi paskami na cholewce. Na szczęście w zeszłym tygodniu było sucho niczym na Atacamie. Obuwie nastoletnich elegantek było zatem bezpieczne. Gorzej przedstawiała się sprawa z ich cnotą.

    Jak świat światem, sobotnie potańcówki zawsze były dla nastolatków wyjątkową okazją do szybkiego wejścia w dorosłość. Wieczory te przysparzały również niemałych radości rachmistrzom partii prawicowych, pomstujących na żenująco niskie wskaźniki przyrostu naturalnego. Młode pokolenie odznaczało się bowiem zaskakującą niechęcią do zagadnień antykoncepcji. Kondomów używano z rzadka, pomimo ich dużej dostępności w placówkach handlowych. Ta awersja do wyrobów z lateksu dziwi – dawniejsze nastolatki nie miały tak daleko idących ułatwień. Prezerwatywy „Eros”, produkcji olsztyńskiego „Stomilu”, wygrzewane tygodniami na oświetlonych słońcem witrynach kiosków „Ruchu” były kupowane wyłącznie przez desperatów. Młodzież stroniła od nich, chroniąc tym samym skórę genitaliów przed paskudnymi uczuleniami. Jechane było przeważnie na żywca, zarówno za Gierka jak też za rządów AWS-u. Chcąc dobrać się do (przeważnie zarośniętej) cipki dziewczęcia epoki „dzieci kwiatów” należało (wedle relacji starszego pokolenia) przetańczyć z nią całą noc, być romantycznym, napoić ją winem marki „Wino”, ewentualnie sprzedać tekst o „dowodzie miłości”. Współczesne nastolatki nie stawiają tak daleko idących wymagań.

    Skąd ten wniosek? Ano, z obserwacji. Obok parkingu wyrastał niewielki zagajniczek. Drzewa zajmowały wszystkiego może z ćwierć hektara. Ta mała powierzchnia, pod osłoną nocy, stawała się jednocześnie toaletą i miejscem pospiesznej wymiany płynów ustrojowych. W opisywanej chwili, około północy, przy intensywnym świetle będącego w pełni Księżyca, na skraju lasku błyskały sobie dwa światełka. Jedno – to odblaskowy element coraz modniejszych szerokich spodni chłopięcych, drugie zaś – opalizujący wisiorek, dyndający na smukłej dziewczęcej szyi. Światła trzęsły się wspólnym, rozdygotanym tempem. Podejdźmy bliżej…

    - Mmh, mmh, yh! – zduszonym głosem charczał jasnowłosy chłopiec z lekko zarysowującym się wąsikiem. Jego chude pośladki rezonowały od pchnięć, które zadawał wypiętej, złożonej „w scyzoryk” i opartej o młodą brzozę dziewczynie. Jej długie, czarne włosy, opadając w nieładzie zasłaniały twarz, uniemożliwiając rozpoznanie. Młodzieniec nie sprawiał jednak wrażenia zainteresowanego fizjonomią partnerki. Całą uwagę koncentrował na jej sprężystej pupie, wyłaniającej się spod podkasanej sukienki. Przed wtargnięciem do wnętrza dziewczyny nie zdążył zdjąć jej majtek. Czerwone stringi ocierały się teraz o jego nabrzmiałego członka, powodując dodatkową porcję wrażeń. Chłopiec czuł, że jego nasienie rozpaczliwie domaga się ujścia. Bezwiednie przyspieszył tempo. Pochylił się, obejmując partnerkę wpół i chwytając ją przez materiał za jędrne, dziewczęce i zaskakująco wydatne piersi.
    - Dochodzisz? – wystękała nastolatka, drżąc jak w gorączce.
    - Yhmmm – stęknął twierdząco
    - Wyciągnij… nie chcę żebyś…
    I tak… powiedziała w złą godzinę. Z młodzieńczym impetem, gorący jak rozpalone żelazo penis naładował podbrzusze dziewczyny końską dawką spermy. Młody kochanek eksplodował z siłą, odbierającą mu na moment czucie w nogach. Zamroczony oparł się jeszcze silniej o koleżankę, czym spowodował wspólny upadek na poszycie leśne.

    - Czemu, ****a nie wyszłeś? – zapytała rzeczowo małolata, gramoląc się i opanowując seksualną drżączkę.
    - No weź przestań… Poniosło mnie – tłumaczył się zapytany
    - I teraz co? Do *****! Okres dopiero za dwa tygodnie!
    - Mówiłem, mogę w kakao… - zarechotał młodzian
    - S********j!
    - Sama s********j. Wal się na ryj, kaszalocie! – Chłopak niesprawiedliwie ocenił dziewczynę, która miała delikatne i regularne rysy.
    Rozstali się w niezgodzie.

    Zadowolony z dobrze wykonanej roboty, pogwizdujący młodzieniec nieco chwiejnym krokiem powędrował w stronę parkingu, gdzie odnalazł swego małego fiata (rocznik...hm…1982?). Czy on ma aby prawo jazdy? Czy zamierza prowadzić, będąc ewidentnie „pod wpływem”??? Nie… Rozpiera się w obitym czarnym skajem fotelu, do ręki bierze… długopis i zeszyt!!!?!!

    Z tą młodzieżą nie jest wcale źle… O takiej porze pamięta o lekcjach? Wprawdzie zbliża się czerwiec, wystawianie ocen, ale… to mało prawdopodobne. O co więc chodzi z tym zeszytem? Chłopiec tymczasem zakończył pisanie. Uśmiechnął się jakby sam do siebie i schował kajet na półeczkę w desce rozdzielczej. Zatrzaskując za sobą drzwi powlókł się w kierunku rozbrzmiewającego głośno rytmu – to zdaje się „Kaliber 44”…


    Co z tym zeszytem? Zaintrygował Was? Mnie także. Zajrzyjmy do niego…

    Okładka:
    ZESZYT ĆWICZEŃ
    (brak podpisu)

    W środku:

    Ilość dup w klasie IIc: 16
    Ilość dup fajnych: 5
    Ilość kaszalotów: 8
    Ilość półkaszalotów: 3

    Ilość dup do wyruchania: 5 (w porywach 6)

    lista
    Gośka M.
    Sandra W.
    Anita C.
    Dagmara K.
    Marta N.

    i może jeszcze:
    (Viola L.)

    Brygada ruchmistrzów
    Mały, Siwy, Paco, Norbi, Dżalas, Łysy, Jaca, Bubu


    AKCJA
    (pisownia oryginalna)


    Gośka M.

    „Pisze Siwy. Mówiła że się jej niepodobam i żebym s********ł. Wyrazu s********j użyła jak na przerwie próbowałem jej wsadzić rękę za spodnie na tyłku. Gołej dupy nie dotknęłem bo miała za ciasne te spodnie. Po zatym się szarpała. Weź pędź powiedziałem i spadaj na drzewo pokemonie. Olewam ją.”

    „Pisze Paco. Byliśmy na basenie jeszcze z jedną Olgą (półkaszalot). Taki motyw że chciałem wejść za nimi do pszebieralni. Brechtały się ale nie chciały puścić dźwi. Wziąłem się trochę schyliłem i przez szparę widziałem że Gośka ma fajne cyce. Półkaszalot też niezłe ma i może byśmy ją wpisali na listę? Potem na basenie już jak pływaliśmy to pozwoliła się macać. Przyciskałem ją do ściany i masowałem jej cipę przez kostióm. Jak kaszalot trochę odpłynął to wsadziłem Gośce palca do cipy. Było jej fajnie – tak mówiła. Z palcem w cipie powiedziała że czy bym chciał do niej przyjść? Chciałbym. No to i przyszłem po basenie, jej starych nie było tylko brachol – ale zaraz wyszedł na dwór. Zaczeliśmy się lizać. Zdjąłem jej bluzeczkę i macałem cyce. Były za****ste. Jęczała jak jej wsadzałem palce do cipki. Pytała czy ją poliżę odpowiedziałem że nie bardzo bo nie lubię smaku cipy. Powiedziała że ok. i czy jej wsadzę. Założyła mi gumkę miała ją w szufladzie w biurku. Po co jej była? Wsadziłem jej i ruchałem aż się spuściłem. W czasie ****nia siedziała na biurku i rozkładała nogi a ja ****łem. Nawet zadzwonił telefon a ona wciąż z c***em w cipie odebrała i rozmawiała z koleżanką a ja w tym czasie ją ****łem (nie tą koleżankę tylko ją) aż się spuściłem. W sumie była za****sta oceniam na 9/10. Jeszcze raz o kaszalocie – wpiszmy ją na listę bo ma za****ste takie sterczące cycki jak Pamela”.


    Sandra W.

    „Pisze Jaca. Sandra jest za****aszcza widziałem jej cipę jak kompała się na waleta w jeziorze. Bo w długi łikend jak już było ciepło byliśmy na zalewie i rześmy się z kumplami zaczeli kompać. ****a! Piździawa jak **** aż mi się skurczył ****. A Sandra z kumpelą co nie wiem jak ma na imię polewały z tego, że pa jaki mały wacek! No to my mówimy że lepiej się też rozbierzcie i do wody bo was wrzucimy. One dalej polewka. No to my wrzuciliśmy kumpelę Sandry, trochę w****iona ale zdąrzyła zdjąć buty i bluzę a Sandra cykała się że też chcemy ją i mówi dobra ja sama wejde. Na to my – ale na waleta. Sandra że nie my że tak. Mówi że tylko na chwilę. No i się rozebrała. Za****staaaaaa!!! Ma małe cycki ale fajnie sterczą i w ogóle wygląda jak modelka. Ma ogoloną cipę jak na pornosie!!! Jej kumpela ma zarośniętą – wystawały jej włochy z majtek fuuuuu. Chcę ją ruchnąć tzn Sandrę ale dziś się nie udało.”

    „Znowu Jaca. Ruchałem się z nią. Ale prze****ne. Śmierdziało jej cipsko. ****a!!! Chciałem ją polizać, a tu taki kaban, że padłem!!! Ja pierdziu. Ona poliż mnie wsadź mi język a ja już prawie rzygam. Mówie – chcesz przelecę cię. A ona jasne. Jak ją waliłem to nie czułem tak bardzo. Nie miała gumek a ja zapomniałem. Chciałem nawet wyjść ale trochę spermy w niej zostało – nie zdążyłem tak całkiem. Reszta na brzuch. Ogólnie porażka. Nie polecam 3/10”.


    Anita C.

    „Pisze Norbi. Chcice na mnie Anita miała od dawna. Mówiła mi już na dysce w Terarium. Mówiła do ucha podobasz mi się, ale mam faceta. No miała i dalej ma. Taki ****** ale dziany jeździ beją M5 (stary mu kupił, ****a!). No ale ja *******ę tego ****a i liżę Anitę po uchu. Ona weź ****a przestań bo jak ktoś zobaczy to ci potem przy*******ą. Ehe. Ale po dysce faktycznie dostałem wpierdal. Przyszło dwóch kwadratów jak staliśmy na fajce i dostałem dwie bęcki i po kopie w brzuch. *******e to wypisuję się z klubu.”

    „Pisze Bubu. A ja ją właśnie ****łem w kiblu. U nas w ekonomiku! Czaicie? W naszej budzie można też się ****ć!!!!! Byliśmy na szlugach w klopie damskim i opowiadała mi o Norbim. Że ją chciał ruchnąć i dostał bęcki. Ja mówie komplemęt: kto by cie nie chciał ruchnąć! Ona że weź przestań no coty. Ale buraka strzeliła. Mówie dalej – jesteś za****sta z twarzy. Widzę że reszta też na miejscu. Ona: to patż. Patżę a podnosi sukienke i smyra się po cipce. Pochodze i sam zaczynam ją smyrać. Ona mówi – nie możemy się ****ć bo mam płodne. Skąd wie – nie wiem. Klęknęła, wyciągnęła mi ***** i robi obciąg. ****a!!! Ale za****sta lodziara. Coś mi od*******iło i mówię. Mam gumę, chodź. Ona na to, dobra! Założyłem se. zdjeła majtki i jade z koksem. Waliłem ją tylko z minutę bo potem był spust (tym lodem tak mnie rozwaliła). Ale **** z tym. Zaliczona. 8/10 (dziewiątkę dałbym tylko za anala – jeszcze nie próbowałem. A 10 za ****nie Pameli)”.


    Daga K.

    „Pisze Łysy. Czego się tak jarasz Bubu. W budzie ****łem już dwie laski, to znaczy jedna robiła mi laskę a drugiej normalnie wsadziłem i ****łem jak worek. Ale to nie znaszej klasy. Jakbyś chciał wiedzieć, to Anitka też mi obciągała już dawno jak tylko zaczeła się buda. W ogóle ona podobno obciąga każdemu a nawet dawała dupy koło nowotelu. No normalnie dawała dupska starym dziadom za kasę. Potem ten jej kolo ją wychaczył. Niechciałbym takiej przechodzonej dupczyć. Ale zaraz miało być o Dadze. Ona wiecie – ćwiczy siatę. Za****ście gra ale i tak wszyscy przychodzą na wuef se popatrzeć jak jej balony podskakują. Trzęsawa! No i na tym wuefie się nic nie dało. Dupy poszły pod prysznic i zamkneły za sobą dźwi. No ale potem na przerwie podłaże do niej i mówie Daguś cho ze mną na dyske w sobote. A ona jak ze mną? No razem se pójdziemy mówie do niej. Ehe ja mam faceta mówi Dagmara. Olej go mówie. Nie mogę mówi Daga bo już trzy miechy jesteśmy ze sobą. Wierna jestem. ****a se pomyślałem wierną się jeszcze za****ściej dupczy”.

    „Pisze znowu Łysy. Daga była i tak na dysce jak ten jej kolo poszedł wciągnąć działe do klopa to ja do Dagi i pytam czy zatańczy. No ba mówi Dagmarka. W tańcu ją macam po dupie bo miała krutką sukienke. Pytam czy wyjdziemy na fajke. Ona że na pewno o fajke chodzi? ****a a co, pytam. Ona że chce ją na pewno wydymać w aucie. Taka szczera suka z niej. Mówie że nie nocoty dymanie w aucie to nie w moim stylu. Pozatym auto ciasne mam. Wyszliśmy jaramy a potem liżemy się za dyską. Pytam idziemy do lasu? Po ****? pyta daga. No wiesz mówie przejdziemy się. W lesie dala mi dupy od tylca. Nic prawie nie widziałem ale ma fajną ciasną cipę. Było za****ście. 9/10.


    Marta N.

    „Piszę Mały. Marta to cnotka i kujonka ale dupa z niej za****sta. Myśle że zero szans na jej zaruchanie. Na karzdej przerwie i po budzie podchodze do niej i zagaduje ale zero szans. W****ia mie troche. Mówiłem Siwemu i Bubu rze może ją ruchniemy jak idzie na chate przez park? Teraz podejde do niej i strzele plaskacza w dupe bo po dobroci nie słucha sie”.

    - - -

    Trwała długa przerwa. Niewysoki chłopiec w granatowej bluzie i spodniach od dresu, o gładko zaczesanych do tyłu czarnych włosach podszedł powoli do grupki dyskutujących dziewcząt. Nie zastanawiając się wiele klepnął potężnie otwartą dłonią w opięte ciasnymi dżinsami pośladki jednej z nich. Uderzona odwróciła się zaskoczona. Odznaczała się niezwykle delikatną urodą i harmonijną kobiecą sylwetką. Miała ciemnobrązowe włosy spięte wysoko w „koński ogon”. Subtelnie wycięte usta wykrzywiły się w grymasie bólu.
    - Co robisz, Mariusz?
    - To nie ja – zarechotał chłopak
    - Marta! To był on, widziałam! – zawołała jedna z koleżanek, stojących z boku.
    - Zamknij ryło, paszczaku! – agresywnie uciszył ją „Mały”
    Zaczepiona dziewczyna patrzyła tymczasem na „Małego” z mieszaniną zawodu i autentycznego strachu.
    - Co mam zrobić, żebyś mnie już nie zaczepiał? – spytała, patrząc błagalnie wielkimi, zielonymi oczami.
    - Nie chciałaś ze mną gadać to teraz się ****a nie dziw – wyjaśnił Mariusz. Przysunął się do niej na odległość kilku centymetrów. Jego skisły oddech omiatał zmartwiałe oblicze Marty.
    - Mogę zmienić zdanie, pogłaskał ją po policzku. Drugą rękę położył na jej pupie a następnie usiłował przyciągnąć ją do siebie i pocałować w usta. Dziewczyna odepchnęła go mocno aż stracił równowagę i upadł. Zgromadzone obok koleżanki zarechotały.
    Mariusz gramolił się z podłogi. Jego wzrok wyrażał bezgraniczną wściekłość.
    - Ty dziwko! Masz prze****ne!- darł się. Skoczył ku niej i próbował chyba uderzyć ją pięścią. Nie zdążył tego zrobić bo został potężnie pchnięty z boku na ścianę. Wpadł na nią, obijając się boleśnie i ponownie upadając na podłogę. Zza paska spodni wypadł mu niewielki zeszyt.

    Z nieoczekiwaną odsieczą przyszedł Marcie wysoki chłopak. Szatyn o inteligentnym wyrazie twarzy. „Przystojny” pomyślała i spojrzała na niego z wdzięcznością.

    „Mały” gramolił się niezgrabnie. Chciał chyba wziąć odwet na „wybawcy” dziewczyny ale szybko ocenił dzielącą ich różnicę wzrostu.

    - Nie żyjesz! – powiedział tylko. Okręcił się na pięcie i odszedł. Po minucie wrócił.
    - Oddawaj! – wskazał na zeszyt, który podniosła jedna z dziewczyn. Wertowała go z rosnącym zdumieniem na twarzy. Pomimo obecności wysokiego chłopaka wciąż obawiała się Mariusza. Zwróciła mu zeszyt. Mierząc ją wściekłym wzrokiem odszedł.

    Marta wciąż przyglądała się wybawcy. Po chwili niepewności podeszła do niego. Zdawało się jej, że kojarzy twarz chłopaka. Nie znała go jednak osobiście. Uśmiechnęła się nieśmiało.
    - Dzięki… - wyszeptała
    Chłopak spojrzał na nią poważnym wzrokiem.
    - Nie ma problemu. Jakby co, wołaj mnie. Jeśli będę w pobliżu…
    - Nie wiem nawet jak masz na imię.
    - Jestem Darek. Chłopiec wyciągnął swą dłoń. Uścisnęła ją delikatnie.
    - Marta. Chodzę do IIc.
    - No nic. Muszę lecieć. Na razie – Darek pożegnał się pospiesznie. Następnie odszedł szybkim krokiem.
    łapie chwile ulotne jak ulotka...
  • Pawełxxx
    Ocieracz
    • Feb 2009
    • 106

    #2
    Marta patrzyła nieco rozmarzonym wzrokiem za oddalającą się sylwetką. Darek był naprawdę wysoki. Mógł mieć ponad metr osiemdziesiąt wzrostu. Przy tym fajnie zbudowany. Był świetnie ubrany – miał dżinsy Diesla (chyba firmowe) i oryginalną białą koszulę w paski. Ekstra buty… Musiał być chyba starszy – może z trzeciej klasy? Na pewno nie z IIIc – Do klas „c” trafiały najgorsze śmiecie. Prawie jak na „wajchy”. Ten chłopak miał klasę… „Może się jeszcze spotkamy?” – zastanawiała się Marta. Zabrzmiał dzwonek na lekcje.

    Jej życzenie miało się spełnić szybciej niż przypuszczała. Tymczasem jednak siedziała w pierwszej ławce na lekcji fizyki. Gdyby na swych kształtnych plecach miała drugą parę oczu, zauważyłaby kilku kolegów z klasy, wskazujących ją palcami i debatujących zawzięcie o czymś w ostatnich ławkach. Na ławce „Małego” leżał „słynny” zeszyt.
    - Malinowski! – wydarła się nauczycielka, kostyczna pięćdziesięciolatka uczesana w kok.

    - „Mały” patrzył na nią bezmyślnym wzrokiem.
    - Wstań!!! – histerycznie zawołała nauczycielka.
    Malinowski z ociąganiem wykonał polecenie.
    - O czym przed chwilą mówiłam?
    - Zamyśliłem się, proszę pani.
    - Jedynka w wykrzyknikiem! Co tam masz? Dawaj, szybko! – wskazała na zeszyt.
    „Mały” spocił się nieco. Ze strachem spojrzał po kolegach. Siedzący obok „Paco” wykonał dyskretny ruch ręką.
    Nauczycielka podeszła do ławki. Podniosła zeszyt leżący na środku.
    - To ten? – zadała pytanie w stronę klasy.
    Odpowiedziało jej milczenie. Belferka otworzyła zeszyt. W milczeniu wertowała kartki.
    - Co to jest do cholery?
    - Pani profesor, to mój zeszyt od fizyki – odezwał się cicho Paco.
    - Pakosiński! Czy ktoś udzielił ci głosu? Co tam trzymasz pod bluzą?
    - Brzuch mnie boli, pani profesor. Pewnie z nerwów… - odpowiedział z lekką drwiną Pakosiński.
    - Powiem wam tylko jedno. Przeginacie. Niedługo miarka się przebierze – belferka machnęła ręką ze złością i wróciła za swoje biurko.
    Malinowski i Pakosiński przybili „piątkę” pod ławką. Paco wyciągnął zwinięty zeszyt zza pazuchy.

    Lekcje klasy IIc skończyły się. Do idącej powoli korytarzem Marty podbiegła słabo znana koleżanka z wypiekami na twarzy.
    - Marta? Znasz Darka z IIIb ?
    Dziewczyna chwilę się zastanawiała. Wreszcie olśniło ją. – Tak!!! – zawołała.
    - Szybko! Biją go w parku!
    Marta jak oszalała pobiegła do wyjścia. Niedaleko szkoły znajdował się stary, poniemiecki cmentarz, obecnie zamieniony na park. Stała tam gromadka młodzieży, zawzięcie pokrzykując.
    - W******* mu!
    - Uważaaj!
    Marta nie bacząc na swoje ograniczone możliwości rozgarnęła stojące towarzystwo i wpadła do środka „kółeczka”. Jej oczom ukazał się okropny widok. Darek – jej obrońca ze szkolnego korytarza leżał na asfalcie w kałuży krwi. Twarz miał posiniaczoną, nos i usta zakrwawione. Jego czyste i nieskazitelne dotąd ubranie pokrywała warstwa brudu. Ciężko dyszał, nie będąc już w stanie bronić się przed agresją napastników. Czterech (a być może więcej) chłopaków podbiegało do niego i zadawało mu silne kopniaki prosto w brzuch, nerki i głowę. Widać było ślady wcześniej stoczonej walki. Dwóch napastników także trzymało się za krwawiące głowy. Prawdopodobnie Darek uległ dopiero wtedy, gdy połączyli siły. Marta, nie bacząc na zagrożenie, z wrzaskiem wpadła w sam środek.
    - Zostawcie go!!! – zawołała wielkim głosem
    - S********j, głupia suko! – krzyknął groźnie Jaca. Marta wymierzyła precyzyjnie…
    - Auuuuuuuuuuuu – Jaca upadł na chodnik, trzymając się kurczowo za krocze. Marta ugodziła go bardzo mocno i dokładnie. Wtem ktoś wrzasnął:
    - POLICJA!!!!!
    Zbiegowisko natychmiast się ulotniło. Napastnicy zwiali, wlekąc za sobą swoich „rannych” – „Małego” i „Bubu” z zakrwawionymi głowami oraz Jacę, ściskającego z rozpaczą swe jądra. Na placu pozostał tylko gramolący się, okrwawiony Darek i podtrzymująca go Marta.
    - Nie wstawaj… Wezwę pogotowie… - płacząc poprosiła dziewczyna.
    - Dam radę – wycharczał jej obrońca – mieszkam niedaleko. Pomóż mi wstać, proszę.
    - Powinieneś iść na obdukcję – rozsądnie zaproponowała Marta
    - Nie ma mowy. Malinowski ma starego w policji. Są kryci – wycharczał chłopiec – no, chodź. Idźmy już lepiej.
    Marta z Darkiem wlekli się w kierunku niedalekich bloków. Oglądali się za siebie jeszcze kilkakrotnie. Na próżno. Widać zapowiedź przyjazdu policjantów była „ściemą”.
    - Gdzie dokładnie mieszkasz? – zapytała Marta, czule przyglądając się Darkowi.
    - Pod „trójką” – wysapał chłopiec – zostaw mnie pod klatką i nie przejmuj się. Uważaj na siebie!
    - Nie zostawię Cię… odprowadzę Cię pod drzwi.
    - Darek milcząco przystał na prośbę. Pomoc przydała mu się, bo nie był w stanie samodzielnie iść po schodach.
    - To tutaj – powiedział, słaniając się na nogach i szukając kluczy.
    Marta spojrzała z obawą.
    - Darku, jest ktoś w domu? Powinieneś być odwieziony do szpitala!
    - Rodzice wyjechali…wrócą dopiero we wtorek.
    - Wejdę z tobą i wezwiemy pogotowie.
    - Martuś… Darek pierwszy raz użył zdrobnienia – poradzę sobie! Nie martw się... – pogładził ją po policzku.
    - Pozwól sobie chociaż pomóc! Zrobię Ci jakieś okłady, coś do picia… Nie zostawię Cię samego w mieszkaniu!
    - Dobrze… - Darek uległ. Pomóż mi otworzyć drzwi.
    Jego mieszkanie musiało być świeżo po remoncie. Widać było, że mieszkają tu zamożni ludzie, w dodatku z dobrym gustem. Marta rozglądała się oczarowana wnętrzem.
    - Tu jest mój pokój…- wysapał Darek.
    Marta zastanawiała się chwilę.
    - Musisz się wykąpać. Wejdź do pokoju, rozbierz się i idź do wanny. Przepiorę twoje rzeczy – dodała troskliwie.
    - Darek bez słowa zaczął ściągać okrwawioną odzież. Ledwo dawał radę.
    - Pomóc Ci?
    - Dzięki, Martuś. Zrób sobie coś do picia.
    Marta kiwnęła głową i weszła do kuchni. Była przepięknie rozplanowana i obszerna. Meble pokryte jasnym fornirem lśniły czystością. Marta znalazła wodę mineralną. Za sobą usłyszała dźwięk zamykanych drzwi do łazienki. Postawiła wodę na stole.
    - Trzeba przeprać Twoje rzeczy. Gdzie mogę to zrobić? – zawołała przez drzwi.
    - Pralka jest tu – dobiegł niewyraźny głos Darka.
    - OK. Zaczekam.
    - Nie… wejdź, śmiało. Pod prysznicem i tak mnie nie zobaczysz – w słabym głosie Darka był nawet niewielki odcień żartu.
    Marta uśmiechnęła się do siebie, wzięła pod pachę okrwawione ubrania kolegi i weszła do łazienki.
    - Nie patrzę! – oznajmiła, nieco się wstydząc.
    - Nie ma problemu. Zobaczysz tylko mój zamazany kształt.
    Marta odwróciła się więc w stronę prysznica. Darek trochę przesadzał. Owszem, kabina była wykonana z matowego szkła, ale widok był całkiem…wyraźny. Dziewczyna mimowolnie oblizała spierzchnięte usta. Z rumieńcem na twarzy obserwowała zarys męskiego ciała, opartego ciężko o ściankę prysznica. Głowa Darka była nieco zwieszona. Dochodził do siebie po pobiciu, rozkoszując się kojącym strumieniem wody. Marta patrzyła z półotwartymi ustami. Darek był świetnie zbudowany jak na osiemnastolatka. Jego plecy rozszerzały się ku górze na kształt litery „V”. Miał płaski i (chyba) umięśniony brzuch oraz pięknie rozwiniętą klatkę piersiową. No i ten tyłek. Jędrny, lekko wypukły. Po prostu cudo!
    Darek odwrócił się w kierunku dziewczyny. Marta wlepiła oczy w jego podbrzusze. Nie było widać wiele, chociaż… Miała wrażenie, że…
    „MARTO!” – udzieliła sobie bezgłośnej reprymendy. „Co ty robisz, idiotko? Zapytaj się go lepiej, czy w czymś pomóc, coś przygotować… Nie gap się na jego członka!!!!!”. Darek tymczasem trwał zwrócony w kierunku koleżanki. „Czy mi się przygląda?” – zastanawiała się. Zrobiła neutralną minę i zaczęła pospiesznie pakować rzeczy do bardzo nowoczesnej pralki. Uruchomiła ją. Zadowolona z siebie wstała. Sięgnęła do klamki, chcąc wyjść z łazienki.
    - Podasz mi ręcznik? – zapytał cicho Darek
    - Jasne… Gdzie go znajdę?
    - Nad niebieską szafką
    Ręcznik Darka był lekko używany. Marta wchłaniała jego wspaniały zapach. Był taki… męski. Niemal ją to oszołomiło.
    Podała mu ręcznik, przekładając go nad kabiną. Po raz kolejny obróciła się na pięcie. Nagle usłyszała za sobą hałas. Pospiesznie się obróciła. Darek upadł!
    Nie bacząc na konwenanse odsunęła szklaną taflę. Chwyciła go pod barki. Chłopak uklęknął. Po węzłach jego młodzieńczych mięśni ściekały krople wody. Był piękny.
    Marta wpatrywała się w niego jak urzeczona. Policzki miała silnie zaróżowione. Oczy błyszczące…
    - Dziękuję… - wyszeptał Darek – Dziękuję Ci za wszystko. Że tu jesteś…
    Marta toczyła walkę z namiętnością, która zaczynała ją przepełniać.
    - Chodź… Zaprowadzę Cię do pokoju.
    Uchwyciła nagiego młodzieńca pod ramię. Spróbowali zrobić parę kroków.

    Pokój Darka był tak samo gustowny, jak reszta mieszkania. Nie było w nim typowych dla dojrzewających chłopców walających się śmieci, skarpetek czy resztek jedzenia. Było czysto. Darek ciężko opadł na szeroki materac. Był wciąż w stroju Adama. Marta aż jęknęła cicho, obserwując penisa chłopaka, który – by może pod wpływem kobiecego dotyku – lekko napęczniał i uniósł się. Był czyściutki, świeży, duuży! Marta nie miała pojęcia, gdzie podziać spojrzenie. „Chemia”, która pojawiła się między nimi zaczynała odurzać dziewczynę. Chyba tylko wyczerpaniem Darka dało się wytłumaczyć jego pasywność. Marta spojrzała na sine pręgi na ciele kolegi. Na ślady po kopniakach i uderzeniach. Nieco napuchniętą twarz… Trochę oprzytomniała. Przecież on ledwo żyje…

    - Ubrudziłem Cię… - szepnął Darek
    - Ty? – zdziwiła się Marta, okrywając ciało kolegi puszystym kocem i robiąc mu okład na czole.
    - Spójrz w lustro.
    Rzeczywiście. Wcześniej o tym nie myślała. Jasnoszara bluzeczka Marty i jej spodnie były pokryte czerwonymi smugami. Brudne były też jej ręce, twarz, szyja… W końcu prowadziła krwawiącego Darka przez kilkaset metrów. Cóż… Dziewczyna przez moment pomyślała o reakcji rodziców. „Mama będzie przerażona, gdy mnie zobaczy…”
    - To żaden problem – powiedziała trochę nieszczerze
    - Idź sobie przeprać rzeczy. Najlepiej dołóż je do mojego prania – powiedział Darek spokojnie.
    - Nie, nie ma sensu. Zanim wyschnie…
    - Pożyczysz rzeczy od mojej mamy. Poza tym w pralce jest automatyczna suszarka. Stracisz najwyżej godzinę. Możesz się w tym czasie odświeżyć.
    - A jeśli ktoś tu przyjdzie? Krępowałabym się…
    - Nikt nie przyjdzie. Bądź spokojna.
    - Muszę Ci zrobić jeszcze jakieś okłady!
    - Sam się tym zajmę. Byłem harcerzem. Dam radę.
    Darek uśmiechnął się przyjaźnie. Marta wpatrywała się w jego podkrążone, ciemnoniebieskie oczy, jak gdyby chciała się w nich zanurzyć. Imponował jej. Był twardzielem. Nie dość, że nie zwracał uwagi na swoje obrażenia, to jeszcze troszczył się o nią. Zainkasował wiele ciosów, ale teraz, po kąpieli wyglądał znacznie lepiej. Jego sprężyste ciało nieźle zniosło razy młodych bandziorów. Może wystarczy odpoczynek i kontrolna wizyta u lekarza?
    Last edited by sister_lu; 28-02-11, 17:45. Powód: Formatowanie.
    łapie chwile ulotne jak ulotka...

    Skomentuj

    • Pawełxxx
      Ocieracz
      • Feb 2009
      • 106

      #3
      Marta postanowiła skorzystać z gościnności Darka. Jej garderoba była faktycznie w nienajlepszym stanie. Poza tym… było jej dobrze w tym cichym mieszkaniu, w towarzystwie Darka. Nie miała ochoty stąd wychodzić. Odnosiła wrażenie, że zna świetnie nowego kolegę. Czuła się bezpiecznie, spokojnie… może z wyjątkiem tego drżenia w brzuchu.
      - Poradzisz sobie? – upewniła się
      - Jasne – odpowiedział kojącym głosem.
      - W razie czego od razu mnie wołaj!
      Marta poszła do łazienki. Weszła do środka nie zasuwając zamka w drzwiach. Był zepsuty (jedyna usterka w tym pięknym mieszkaniu – pomyślała). Wpatrując się w swoje odbicie w lustrze, rozpuściła długie włosy. Zaczęła się powoli rozbierać. Bluzeczka była mocno poplamiona – ślady krwi było też widać na bawełnianym staniku. Marta westchnęła i uwolniła swoje piersi z uwięzi. Miała spory, bardzo jędrny młodzieńczy biust. Lubiła go. Z przyjemnością obserwowała ściągające się brodawki. Sterczały, jak gdyby pod wpływem nagłej fali zimna. Łazienka była jednak rozgrzana. Marta uśmiechnęła się do swego odbicia. Zdjęła utytłane dżinsy, bawełniane skarpetki i białe majtki. Zatrzymała pralkę i dorzuciła najbrudniejsze rzeczy. Weszła pod prysznic. Kabina była bardzo duża i nowocześnie wyposażona. Na ścianie znajdował się panel do masażu i małe, rozkładane siedzenie, uchwyt do podtrzymania oraz sporych rozmiarów lustro. Dziewczyna odkręciła kurek i weszła pod gorący strumień wody. Jak dobrze… Aż westchnęła z przyjemnością. Rozgrzana struga spływała po jej rozpuszczonych włosach, znacząc dziesiątki mokrych ścieżek na jej relaksującym się ciele. Sięgnęła po wspaniale pachnący balsam do kąpieli. Z uznaniem oceniła jego markę. W tym domu używano ekskluzywnych kosmetyków. Trwając w ogromnej błogości rozprowadzała pianę na swojej młodej skórze. W pewnym momencie usłyszała jakiś dźwięk, który nie pochodził z kabiny. Na chwilę wstrzymała strumień wody.
      - Darku! To ty? – zapytała niepewnie – Wszystko w porządku?
      - Tak, tak, w porządku – usłyszała głos zza drzwi. Odetchnęła z ulgą.
      - Pomóc Ci w czymś?
      - Nie… zaczekam. Szukałem takiej specjalnej maści, ale jest niestety w łazience. Myj się spokojnie. To nic takiego.
      - Nie… wejdź koniecznie i zabierz maść. Absolutnie się mną nie przejmuj. Przecież zza szyby nic nie widać – lekko minęła się z prawdą. Pamiętała wspaniały widok kąpiącego się Darka.
      - Chłopak powoli otworzył drzwi. Marta obserwowała go przez szybę, mimowolnie zakrywając piersi przedramieniem. Darek szukał czegoś w szafce. Chyba się udało. Postawił na półce jakiś mały przedmiot.

      Z ciała Marty spływała woda. Odsłoniła swoje piersi. Stała w milczeniu za szybą, wpatrując się w kontury ciała kolegi. Był prawie nagi, jedynie w pasie opasywał go ręcznik. Darek zatrzymał się tuż przed kabiną. Stał, nie mówiąc zupełnie nic.
      Marta poczuła niesamowite dreszcze. Mierzyła wzrokiem swego wybawcę, stojącego o centymetry od niej, oddzielonego tylko matową szybą. Coś MUSIAŁO się teraz wydarzyć.

      Dłoń dziewczyny działała wbrew sygnałom idącym z mózgu. Powoli odsunęła szklaną taflę…

      Młodzi stali przed sobą, mierząc się zamglonymi spojrzeniami. Darek był oszołomiony. Dla takiego widoku warto nawet umrzeć. Miała cudowne, młode i sprężyste ciało. Kusząco zaokrąglone biodra, płaski brzuch i pępek, jakby wykrojony dłutem genialnego rzeźbiarza. Ciężkie piersi z marzeń sennych, falujące wraz z gorączkowym oddechem. Zniewalające usta, rozchylone jakby w pół słowa. Robiła na nim olbrzymie wrażenie. Ręcznik, którym był przepasany zaczął się powoli rozwiązywać. Nie, nawet go nie dotykał. To jego pobudzony penis chciał wyrwać się z niewoli. Materiał opadł na podłogę. Członek Darka stał na baczność, mierząc wprost w dziewczynę. Wyraźnie zarysowane żyły pulsowały krwią, nadając mu jasnobrązowy kolor.

      Dziewczyna spoglądała przyzwalająco, a może wyzywająco? Darek prawidłowo odczytał mowę jej ciała. Bez słowa wszedł pod prysznic. Zbliżył się do niej maksymalnie, czując dotyk jej sterczących sutków na napiętej skórze brzucha. Przeciągnął dłonią po jej mokrych włosach i nachylając się lekko pocałował ją. Najpierw delikatnie, muskając jedynie jej nabrzmiałe usta, później bardziej śmiało – przygryzając je namiętnie. Ich języki zaczęły miłosny taniec. Dłonie Marty przebiegały po plecach partnera. Rozkoszowały się rozłożystością jego barków, twardymi węzłami jego wytrenowanych mięśni. Wreszcie seksualną mocą twardego, samczego tyłka. Na moment dotknęła jego gorącego penisa, ale od razu wycofała rękę. Darek drżąc z podniecenia jął całować i gryźć doskonałą w swym wysmukłym kształcie szyję nastolatki. Pewnym ruchem obrócił dziewczynę plecami do siebie. W okamgnieniu zamknął za sobą drzwi kabiny i nastawił lekki strumień wody. Mrucząc zmysłowo masował jej spięty kark, gładził jej ramiona. Nie mogąc powstrzymać młodzieńczego ognia, uchwycił dłońmi jej kołyszące się piersi. Ich jędrność, wręcz twardość zrobiła na nim piorunujące wrażenie. Niejeden mężczyzna doznałby w tym momencie przyspieszonej ejakulacji. Darek jednak nieustępliwie dążył do czegoś więcej. Ku zaskoczeniu rozanielonej Marty ukląkł za nią i zaczął przebiegać językiem pomiędzy pośladkami swej bogini. Sugestywnym ruchem dłoni sprowokował kochankę do postawienia stopy na podwyższeniu brodzika. Przez chwilę podziwiał wytworny kształt jej krągłego uda i naprężonej łydki. Gładził jedwabistą skórę. Jego spragniony doznań język penetrował tymczasem okolice dziewczęcego łona, okrytego delikatnymi, króciutko przystrzyżonymi włoskami. Wprawne ruchy młodego człowieka sugerowały pewną biegłość w ars amandi. Marta przeciwnie – była dziewicą o znikomych doświadczeniach erotycznych. Jeszcze nigdy penis mężczyzny nie wykonywał władczych ruchów w jej rozpalonym wnętrzu. Nie zaznała jeszcze widoku bielutkiej spermy, spływającej po jej udach. Wiedziała jednak, że wszystko zmieni się za chwilę. Pragnęła go poczuć w sobie. Chciała być zdobyta i zaspokojona.
      - Pragnę Cię… - westchnęła
      Darek zanurzył swój język pomiędzy rozpulchnionymi wargami dziewczyny. Była niezwykle wilgotna, jednak kochanek napotykał przeszkodę w drodze do jej wnętrza. Nadeszła chyba właściwa chwila. Chłopiec uniósł się z trudem. Jego ciało odczuwało bardzo mocno skutki pobicia. Umysł miał jednak znieczulony pożądaniem. Stanowczym gestem pochylił Martę do przodu, ustawiając się za jej krągłymi pośladkami. Dziewczyna mocno chwyciła dłońmi błyszczącego uchwytu w ścianie. Bardzo chciała by TO już nastąpiło. Nie potrafiła myśleć o niczym więcej. Darek nakierował swego przekrwionego penisa pomiędzy jej uda, Naparł na nią swymi pełnymi mocy lędźwiami. Po raz kolejny poczuł przeszkodę. Uchwycił jej wąską talię i potężnie pchnął…
      - Ahhhhhhhhhhh – z gardła Marty dobiegło przeciągłe westchnienie. Ból był, to jasne, ale do zniesienia. Miała w sobie całego, okazałego kutasa. Posiadł ją. Była teraz jego własnością. Chciała pozwolić mu na wszystko, czego zapragnie. Darek poruszył się raz, drugi. Z przebitej cipki poleciała wąziutka strużka krwi, którą natychmiast spłukała woda. Widząc przyzwalającą reakcję swej kochanki chłopak nieco przyspieszył. Marta zaczęła ciężko oddychać, prawie jęcząc. Darek pieprzył ją od tyłu, trzymając jej talię w żelaznym uścisku. Skóra dziewczyny zmieniła kolor. Nabiegła pulsującą krwią, poczerwieniała niczym w parowej łaźni. Wysoka temperatura panująca w kabinie zaczynała odbierać im dech. Natrysk z impetem rozpylał nad nimi gorącą wodę.

      Akt miłosny wyzwolił w młodych ogromną energię. Darek gwałtownie odsunął drzwi przysznica, wyprowadził swego członka z dziewczyny po czym biorąc ją na ręce zaniósł ją do sypialni rodziców. Ułożył ją na miękkiej, jedwabnej pościeli i pewnym ruchem rozsunął szeroko jej uda. Marcie spodobał się ten pomysł. Wyprostowała nogi w kolanach i obciągnęła palce stóp, niczym baletnica. Wywołując krańcowe podniecenie kochanka rozłożyła nogi w klasycznym szpagacie. Darek nie wiedział, że Marta od pięciu lat trenowała akrobatykę. Oszołomiony przycisnął dziewczynę swym ciałem i wbił w nią penisa. Młode, rozpalone ciała kochanków kotłowały się w szaleńczych zapasach. Marta czuła się wyzwolona i pełna najdzikszych fantazji. Napierała swym podbrzuszem na partnera, powodując jeszcze głębszą penetrację. Darek obrócił się na plecy. Dziewczyna dosiadła go, z mocnym postanowieniem całkowitego ujeżdżenia. Zmysłowo spoglądając spod półprzymkniętych powiek chwyciła w dłonie swoje pełne piersi, pieszcząc się zapamiętale. Wytrzymałość Darka była na ukończeniu. Uniósł Martę jak piórko i powrócił z nią do klasycznej pozycji. Posuwał ją w niezwykłym tempie. Wreszcie jego ciało wyprężyło się od szyi, aż do koniuszków palców u stóp. Doznał gorączkowych drgawek. Jego penis eksplodował we wnętrzu Marty, wypełniając ją lepkim płynem o konsystencji słodkiej śmietanki. Dziewczyna tkwiła w bezdechu. Jej głowa była odgięta do tyłu i niesamowicie zaczerwieniona. Darek poruszył się jeszcze kilka razy, ubijając uwolnione nasienie, które lekko spienione wydostawało się powoli z cipki, tworząc białą otoczkę wokół penisa. Dziewczyna złapała wreszcie oddech.

      Patrzyła na kochanka nieprzytomnym wzrokiem.

      - - -

      ZESZYT ĆWICZEŃ

      ciąg dalszy:

      Marta N.

      „Pisze Łysy. Nie udało się nikomu z Martą aż się w****ił Dżalas. Przyjechał tydzień temu i mówi że by se poruchał bo w Stanach same kaszaloty i paszczury. No i ****. Myślał myślał i wymyślił sposub na cnotkę. O idzie Dżalas. Nasz góru!

      „Pisze Dżalas. Trzeba było wkroczyć, bo ci debile nie znają się na kobietach. Nie wszystkie laski da się zaruchać po dysce w lesie czy w klopie. Dobrze, idioci że zostawiliście mi najlepszy towar. Marteczka to delikatna dziewczyna z dobrej rodziny i była wcześniej nieruchana. Klepaniem po dupie nic nie da się zdziałać, bo co najwyżej się popłacze. Musiałem ponieść ofiary i zrobić mały teatr. Nie brzęcz mi Bubu że dostałeś w*******, bo za tego kopa pod oko powinienem cię roz****ić na kawałki. Tak samo Mały. Mieliście przy****ć mi tylko trochę! Policzymy się. Ale ****! Dupcia połknęła haczyk. Ruchanko było ostre, w cnotce zrobiła się dziura. Waliłem ją od tylca pod prysznicem (mój patent z lekarstwami w łazience) potem u starych na łóżku. Na koniec wylizała mi ***** ze spermy – nie wierzycie ale tak było! Seks w sypialni nagrał się na kamerkę zgodnie z planem. Laska stękała jak stara dziwka. Podobało się jej, więc se jeszcze parę razy ruchnę. Potwierdzam – ma fajne cyce. Daję jej 9,5/10. Następny cel – Gabryśka z IIId – ale to dla was za wysokie progi, ****e.”.

      KONIEC[/B]
      łapie chwile ulotne jak ulotka...

      Skomentuj

      • DrHyde
        Świętoszek
        • Nov 2014
        • 27

        #4
        ta podniosła, tamta przekartkowała... jednym slowem zeszyt po przejściach. A autor nieznany. Szkoda.

        Skomentuj

        Working...