W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Warkoczyk

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • tenskwatawa
    Świętoszek
    • Sep 2009
    • 5

    Warkoczyk

    Oryginał na http://www.tenskwatawa.pl/ i mam zgodę na publikacje!



    Zbliżał się wieczór. Tego dnia Mateuszowi raczej nic się nie układało. W pracy ciągłe problemy z projektem nowego centrum handlowego, związane z coraz do wymyślniejszymi pomysłami inwestora, który za grosz nie znał się na architekturze i za nic nie chciał się przekonać do jego pomysłów. Ciągle spotkania, rozmowy o niczym i atmosfera stresu nie dawały się skupić nad powierzonym zadaniem. W domu za to wciąż leżały niezapłacone rachunki, których przybywało z dnia na dzień.
    Nieskończony projekt to brak pieniędzy na życie, a co dopiero zapłacenie tych cholernych zobowiązań. Jak tak dalej pójdzie będzie musiał wyprowadzić się z tej kamienicy, która już powoli stawała się jego miejscem na ziemi. To Ania namówiła go na zakup tego starego mieszkania i to ona pomogła mu w jego remoncie. Jeszcze dziś pamięta ich wspólne zabawy przy gładzeniu ścian, malowaniu i ustawianiu mebli kupionych na raty, co to rachunki teraz między innymi lezą na komodzie w przedpokoju. Razem zaprojektowali przytulne wnętrze zupełnie inne od tych, które projektowali w pracy - zimne, hermetyczne, pozbawione uczuć witryny sklepów, magazyny, aluminiowe poręcze i marmurowe schody. Snując się po mieszkaniu i wspominając dawne dzieje i wspólne pełne dzikich żądzy igraszki postanowił się troszkę przewietrzyć i zobaczyć przy okazji inne centrum handlowe, które być może nasunie mu pomysł naprowadzenia inwestora na w miarę akceptowalne architektonicznie rozwiązanie. Nie lubił kompromisów, szczególnie w architekturze, która żyje długo i jest oceniana przez wiele lat, a nawet pokoleń. Jednak sytuacja życiowa zmuszała go do tego coraz bardziej. Nigdy nie chciał porzucić własnych pomysłów i idei, lecz powoli życie stawiało go pod murem.
    Centrum do którego się wybrał było położone tuż obok. Nie był tam nigdy, bo z jego punkty widzenia, architekta w którego wpajano historię sztuki, wydawało mu się wciśniętą kupą szkła i aluminium pośród okolicy pełnej kamienic i uroczych zakątków. No cóż taka konieczność i rzeczywistość, można się z nią nie zgadzać, jednak życie czasami zmusza nas do akceptacji tego co nam sie nie podoba, wcale nas o nic nie pytając.
    Wszedł do środka, przyglądał się wszystkiemu z dość małym zainteresowaniem. Wszystko było tu oklepane i nudne jak w setkach innych tego typu miejsc. Nie takie jakie chciał usilnie wprowadzić do swojego projektu. Przechadzając się tak trochę bez celu w jednym ze sklepów zauważył zgrabną, a przede wszystkim nader pociągającą kobietę. Miała ciemne włosy do ramion, obcisłą miękką bluzkę oraz rybaczki, a na jej stopach sandały na wysokim obcasie. Gdyby była boso wyglądałaby dokładnie jak Ania kiedy zobaczył ją pierwszy raz w Mikołajkach. Był wtedy na samotnym rejsie i po nocnej walce z burzą i wiatrem siedział na burcie naprawiając to co jeszcze dawało się naprawić. Wychodziła wtedy z kajuty cumującej obok żaglówki i za nim go zobaczyła przeciągała się w blasku wschodzącego słońca, a jej piersi zdawały się pożądać tego słonecznego ciepła. Widział jej piękne ciało, krągłe piersi i wręcz nieziemską urodę.
    - Dzień dobry – powiedziała trochę speszona, kiedy zobaczyła, że nie jest sama
    - Witaj! Prawdziwa jesteś czy tylko mi się projektujesz? – zagadnął uśmiechając się
    - A co byś wolał? - zapytała
    - Abyś mi się projektowała, bo wtedy…
    - Byś mógł zrobić co tylko zechcesz co? – przerwała mu
    - No właściwie tak.
    - A tak nic pewnie nie zrobisz.
    Roześmiali się!
    - Zresztą nie jestem sama. Płynie ze mną mój oddany druh i żeglarz - Warkoczyk1
    - Że kto?
    - Moja prawdziwa przyjaciółka. To ona się tu zna na tych wszystkich linkach, bomach, szotach, rufach, nawietrznych, zawietrznych, zwrotach, sztagach i cholera wie jeszcze czym.

    Ta właśnie scena z przeszłości teraz stanęła mu przed oczami i nie wiedząc czemu wszedł do środka sklepu z damską odzieżą i zaczął przechadzać się między wieszakami, obserwując tak złudnie podobną do Ani ekspedientkę kontem oka. Uwijała się przed zamknięciem sklepu, odwieszała damską garderobę na wieszaki, składała swetry. Gdy go zobaczyła oderwała się od swych zajęć.
    - Czy mogę w czymś pomóc – zapytała podchodząc
    Nie wiedział co odpowiedzieć, przecież nie chciał nic kupić, wszedł tu jedynie by jej się przyjrzeć. By wspomnienie odżyło i dało mu nową siłę i napełniło spełnieniem.
    - Nie … to znaczy tak! – odrzekł
    - Szuka Pan czegoś specjalnego?
    - Tak chciałbym kupić dla mojej dziewczyny jakąś wyzywającą sukienkę – wymyślił na prędce.
    - Jakieś szczególne upodobanie ma Pana dziewczyna, to znaczy w tym przypadku Pan? Kolor, krój, długość?
    - A może mi Pani coś pokazać, a wtedy bym coś wybrał?
    - Jasne, proszę za mną – uśmiechnęła się delikatnie.
    W tym momencie zdał sobie sprawę, że takich niezdecydowanych klientów to miała dziennie sporo. A on był jednym z tych co to sami nie wiedzą czego chcą i w końcu i tak nic nie kupią. Szedł za nią. Dopiero teraz dokładnie zauważył linię jej tali i bioder. Stawiała nogi bardzo delikatnie, a przy tym pewnie. Umiała chodzić na obcasach, była kobietą z klasą - nie wątpliwie. Skąd takie dziewczyny biorą się w sklepach? – przeszło mu przez myśl. Pewnie się czasy zmieniły. Już dawno nie był na zakupach. Odkąd rozstali się z Anią, raczej unikał ludzi i zatłoczonych miejsc.
    Nagle odwróciła się by zapytać o rozmiar i zauważyła jak wnikliwie przyglądał się jej tyłkowi.
    - To będzie dokładnie Pani numer, jeśli znajdzie się coś co pasowałoby na Panią, z pewnością będzie idealne dla mojej dziewczyny – odpowiedział wcale niespeszony.
    Pokazywała mu kilka różnych sukienek, jednak dopiero czerwona z dużym dekoltem uszyta z bardzo delikatnego materiału przykuła jego uwagę.
    - Ta mi się podoba. To mogłoby być to czego szukam. Hm? Mogłaby Pani ją przymierzyć?
    - Słucham?
    - Ma Pani figurę mojej dziewczyny, jeśli będzie pasowała na Panią wtedy ją kupię. Przecież ładnie proszę
    - Ja tu obsługuję, nie mogę.
    - Przecież zamyka już Pani sklep jest dokładnie dwudziesta. To potrwa tylko chwilę. Proszę.
    Wahała się przez chwilę. Jednak wygląd, głos oraz aparycja Mateusza zadziałała i tym razem wzbudzając zaufanie, a nawet ciekawość zaistniałej sytuacji
    - No zrobię dla Pana wyjątek, proszę poczekać zamknę tylko sklep.
    Sam nie wiedział jak to się wszystko szybko potoczyło i w jakiej dogodnej sytuacji się znalazł. To była bardzo interesująca kobieta, która zauroczyła go swoimi wdziękami. Myśli zaczęły krążyć i wirować. Wmawiając sobie, że nie może dokładnie wiedział, że spróbuje.
    - Musi Pan tutaj wejść i zapiąć mi ten długi zamek na plecach – zawołała po chwili od wejścia do przymierzalni.
    Nie czekała zbyt długo. Otworzyły się drzwi i Mateusz wszedł do środka. Jego oczom ukazała się nadzwyczaj pociągająca kobieta. Sukienka leżała na niej idealnie uwypuklając jej kształty. Czuł jak rośnie w nim pożądanie, jak krew zaczyna napełniać jego członka. Pragnął mieć tą kobietę tu i teraz. Powoli zapiął zamek w sukience.
    - I jak? – zapytała się odwracając.
    Stali tak blisko siebie, że gdy odwracała się do niego, końcówką swoich palców dotknęła okolicy jego rozporka.
    - Wyczuwam, że się sukienka spodobała i to chyba bardzo – powiedziawszy to umiechnęła się i spojrzała na nabrzmiałość w jego spodniach….


    Cdn

    ------------------

    1 Warkoczyk jak się później okazało nie odbiegała urodą od swojej przyjaciółki i wcale nie nosiła warkocza. Do wątku Warkoczyka, pochodzenia jej przezwiska oraz przygód na jeziorach mazurskich wrócimy w kolejnych czesciach
  • zuzek
    Ocieracz
    • Aug 2009
    • 119

    #2
    no to prosimy o te kolejne części..

    Skomentuj

    • tenskwatawa
      Świętoszek
      • Sep 2009
      • 5

      #3
      Warkoczyk cz. 2

      Oryginał oczywiscie na http://www.tenskwatawa.pl/


      Druga taka okazja mogła się już nie powtórzyć. Mateusz postanowił działać, zresztą widok jaki miał przed sobą nie dawał mu najmniejszego wyboru. Natura wzięła górę nad wszelkimi oporami. Gdy tak stali zwróceni ku sobie, chwycił ją swoimi dłońmi za biodra i przyciągnął do siebie, tak aby bardziej poczuła jego męskość.
      - Teraz chciałbym sprawdzić jak sukienka sprawdza się w użyciu – szepnął jej do ucha
      Ona sama tak na prawdę nie do końca wiedziała co się z nią dzieje. W jaki sposób jej ciało domagało się swoich praw. Nigdy przedtem nie była w takiej sytuacji, no może poza wyobraźnią, która nie ma żadnych barier i zahamowań. Czuła jego dłonie, widziała jego wzrok, którym niemalże chciał ją pochłonąć. Z bliska wydawał się bardziej pociągający, niż wtedy kiedy zauważyła go wchodzącego do sklepu w troszkę rozciągniętym swetrze, spod którego wystawała koszula. Wydawał się wtedy być starszy. Teraz kiedy miała go przed sobą, widziała, że ma pod kilkudniowym zarostem młodzieńczą twarz, z której biła siła i pewność. Może nie był typem wysportowanego wioślarza, ale na pewno jego nieodpartą siłą był wzrok, a właściwie sposób w jaki na nią patrzył. To wszystko sprawiało, że czuła się pożądana, a sama myśl o możliwości oddania się facetowi poznanemu przed kilkoma chwilami przyprawiła ja o ciarki na plecach.
      Mateusz swą ręką wbił się w jej włosy z tyłu głowy. Zacisnął lekko palce, a następnie odchylił jej głowę do tyłu odsłaniając jej szyję. Lekko jęknęła rozchylając usta.
      Zaczął powoli całować jej szyję. Czuła jak jego ciepły język w pocałunku na jej szyi zataczał kółka. Drugą ręką dotykał jej pośladków, a kiedy wyczuł, że jej biodra zaczęły poruszać się w jego kierunku by za chwilę cofać, sprawnymi i pełnymi czułości ruchami wyciągnął jej piersi skrywane pod sukienką. Nie miała biustonosza, a materiał był rozciągliwy także bez problemu wysunęły się na zewnątrz. Materiał sukienki podtrzymywał je od dołu i sterczące lekko do góry stanowiły pokusę, której nie mógł się oprzeć. Kiedy zaczął je lekko ssać i przygryzać poczuła jak ogromna fala podniecenia przeszła przez jej ciało. Czuła, że staje się mokra od środka i mocno wilgotna na zewnątrz. Serce waliło jej mocno, a krew uderzała do głowy. Czuła jak policzki zaczynają być czerwone, a oddech głęboki i ciężki. Z zamkniętymi oczami dotknęła jego twarzy, dotykała jego policzków, nosa, czoła. Miał delikatną, niemal młodzieńczą twarz. Powoli zsunęła dłoń po jego szyi, klatce i brzuchu. Dotarła do guzika w spodniach i zamku rozporka. Kiedy po ich rozpięciu opuściła lekko jego spodnie, jej dłoń wślizgnęła się od góry do bokserek. Wyciągnęła ich mocno nabrzmiałą zawartość na zewnątrz, zaczepiając gumkę od bokserek za jego klejnoty. Tak, że cały był na wierzchu. Schyliła się i otworzyła oczy. W swoim życiu może nie widziała sporo męskich członków, ale ten wyglądał na całkiem sporego i mocnego. Chwyciła go całą dłonią od spodu. I powoli przesuwając dłonią ku jego nasadzie zsunęła napletek. Zaczęła opuszkami palców dotykać, lekko ściskać i pocierać o końcówkę jego penisa.
      Mateusz w tym czasie ustami i językiem pieścił jej kark. Jego nos przesuwał się po jej włosach, czuł jej zapach zmieszany z perfumami jakich używała. To wzbudziło w nim niemal zwierzęcą żądzę. Ciągle trzymając ją za głowę odwrócił ją tyłem do siebie tak, że w odbiciu lustra w przymierzalni widziała swoje i jego odbicie. Była troszkę roztargana, jej usta wydały się jej niebywale nabrzmiałe i czerwone. Zauważyła jak przygryza sobie dolną wargę nie czując przy tym bólu jaki powinno to jej sprawiać. Gdy przyjrzała się dokładnie zauważyła na swojej wardze, delikatne ślady krwi. Spojrzała wyżej na swoje przymrużone oczy. Widziała swój mętny niemalże nieobecny wzrok od wrażeń i bodźców jakich doznawała. Piersi na tle czerwonej sukienki zdawały się być aksamitnie jasne i niezwykle kształtne. Lekko przycisnął jej głowę do lustra zadzierając sukienkę do góry tak, że dokładnie mógł zobaczyć jej pośladki. Zaczęła poruszać tyłkiem kołysząc się w biodrach. Ręką zaś cały czas trzymała jego członka, nie odrywając się od jego delikatnej skóry ani na chwilę. Ściągnął z niej koronkowe majtki, tak, że zatrzymały się na jej udach. Zaczęła lekko zginać na przemian nogi w kolanach, tak, że opadły na podłogę. Przeniosła najpierw jedną, a później drugą nogę na zewnątrz, tak aby się ich pozbyć i została w takim delikatnym rozkroku. Trzymając jego penisa u nasady zaczęła obijać nim swoje pośladki i sprawiało jej to niesamowitą rozkosz. Razy które sobie sama sprawiała spowodowały gęsią skórkę od karku aż do ud. Wzdrygnęła się. Spojrzała na jego odbicie w lustrze, wyczuła, że to również zadziałało na niego. Czuła jak chwycił ją za kark, a ona stojąc na obcasach z łatwością wypięła swoje pośladku w jego stronę naprowadzając go na swoją już bardzo mokrą i nabrzmiałą muszelkę. Wszedł w nią zdecydowanie i mocno. Od pierwszego razu cały się w nią wepchnął.
      - Ałłłła! - jęknęła czując ból i zarazem niesamowite podniecenie. Czuła ciepło jego penisa, a jej ciało samo zaczęło się na niego nadziewać w niemal zapamiętałym szale. Uderzał w nią mocno, tak że dało się słyszeć rytmiczne i mocne plaskania jego bioder o jej pupę. Wbijał się w nią tak mocno, że za każdym razem niemal zawisała nadziana na niego, a jej obcasy unosiły się ponad podłogę. Utrzymywała kontakt z podłożem jedynie stojąc na końcówkach palców u stóp. Nie wydawał się być aż tak silny, jednak teraz kiedy trzymał ją mocno za szyję i wypełniał jej ciało, poddała mu się zupełnie. Po chwili fala niesamowitego gorąca, dreszczy które przebiegły jej ciało tak szybko i nieoczekiwanie zdawały się trwać niesamowicie długo. Czuła jak jej głowa zaczyna się gorączkowo obracać w lewo i prawo. Jej dłonie oparły się o drewnianą ścianę przymierzalni, piszczała, jej nogi drgały, lekko uginając się w kostkach i kolanach. Gdy oprzytomniała i na powrót złapała równowagę, w zaparowanym od jej gorącego oddechu lustrze, zauważyła jego twarz w grymasie, który mógł zwiastować tylko jedno.
      - Zrób to na mnie!
      Ledwie wypowiedziała swoje życzenie w ostatniej chwili wysunął się z niej, a jego sperma trafiła nie tylko na jej pośladki, ale również plecy i uda. Uczucie spływającej niesamowicie ciepłej cieczy po jej ciele wywołało u niej poczucie spełnienia i pełnego oddania.
      - Mam na imię Ma… - szepnął schylając swoją głowę do jej ucha
      - Nie chcę wiedzieć jak masz na imię – chcę Cię spotkać kiedyś w innych okolicznościach – a Ty mi tego teraz nie obiecuj, bo nie chce się później rozczarować – powiedziała jednym tchem odwracając się do niego.
      - W każdym bądź razie jesteś niesamowita!

      - Halo jest tam ktoś? – dało się słyszeć czyjś głos sprzed sklepu
      Szybko zsunęła w dół sukienkę i podnosząc majtki z podłogi wsunęła je sobie między piersi, wcześniej zakrywając je na powrót sukienką.
      Wyszła z poczekalni. Przed sklepem stał strażnik sprawdzający sklepy po ich zamknięciu, którego uwagę przykuła do połowy ściągnięta roleta.
      - Tak już kończymy i wychodzimy!
      Podciągnął spodnie i wyszedł za nią trzymając w dłoni jej bluzkę i rybaczki, które zostały na wieszaku. Zauważył, że przez sukienkę prześwitują mokre plamy.
      - Chyba musisz się przebrać!
      - O rzeczywiście – odparła jeszcze nie wróciwszy do rzeczywistości – daj! Zresztą, czuję, że sukienka się do mnie przykleiła.
      Uśmiechnęli się.
      - A teraz już idź i pamiętaj czego mi nie obiecałeś!
      - A co z sukienką? – zapytał
      - Załatwię to! Uciekaj już!

      Wyszedł na zewnątrz, wcześniej kłaniając się strażnikowi. Przez chwilę był w innym świecie i nie chciał z niego wracać. Nie chciał myśleć o architekturze, o pracy, o rachunkach, o zarozumiałym inwestorze. Chciał jak najdłużej być z nieznajomą w przymierzalni i czuć ją, smakować i słuchać jej westchnień. A może to co miało miejsce przed chwilą jest jedynie wytworem jego wyobraźnia? Aby się przekonać zatrzymał się na chwilę, przyłożył, swoje dłonie do twarzy, wciągnął powietrze. Wciąż czuł zapach jej włosów – to jednak się rzeczywiście się zdarzyło. Zrobił coś co jeszcze nawet dwa lata temu nie byłoby dla niego wyobrażalne, a nawet akceptowalne pod jakimkolwiek względem. Zrobił coś co po ostatnim lecie na mazurach stało się dla niego czymś naturalnym i normalnym.
      Po przejściu kilku przecznic wszedł przez dużą metalową bramę do parku. Kilkoro dzieci, które karmiły kaczki i łabędzie, przechodnie ze swoimi pupilami, jakaś para na ławce. Widział to, lecz wszystko wydawało się istnieć obok niego. Usiadł na ławce. Zamknął oczy, aby móc to wszystko ogarnąć i powoli powrócić do rzeczywistości, do tu i do teraz. Oddychał głęboko. Powietrze i jego już lekko jesienny zapach, a przed wszystkim szum wiatru poruszającego liście na drzewach przywołało po raz drugi dzisiaj wspomnienie znad jezior z zeszłego roku. Wtedy to poznał Anię. Był to niewątpliwie czas w jego życiu jak również zdarzenia z tamtych dni, które zmieniły go na wielu płaszczyznach. To co się wtedy działo otworzyło przed nim bramy do zachowań, które przed chwilą miały miejsce w przymierzalni jednego ze sklepów. Pamiętał dokładnie od czego się to zaczęło…

      Pod koniec następnego dnia, od chwili kiedy to odbyli pierwszą rozmowę w porannym słońcu i kiedy zdecydowali się płynąć razem, brak wiatru doskwierał najmocniej. Płynęli łódką dziewczyn, gdyż jego jacht nie nadawał się do dalszej zaplanowanej części podróży i niestety musiał zostać go w przystani, gdzie się spotkali. Na szczęście zarządca przystani, po rozmowie telefonicznej z właścicielem firmy wypożyczającej zagłówki zobowiązał się, za niewielka opłatą, załatwić wszystkie formalności ubezpieczeniowe i transportowe. Mateusz został z szarym, płóciennym, workiem żeglarskim i parą klapek w dłoni.
      - I co żeglarzyku? Żagiel Ci klapnął co? – zapytała Ania uszczypliwie, kiedy zobaczyła go wracającego z remontowni
      - Klapnął, klapnął, ale Wy macie sporo miejsca u siebie i może ….
      - Chyba żartujesz, prawie Cię w ogóle nie znam
      - Ja go znam – powiedziała Warkoczyk odwracając się i pokazując teatralny uwodzicielski uśmiech – to ten gościu co się do Ciebie przymizgiwał rano! Weźmy go, może się przyda…
      - Pewnie Tobie …, ale ok. ty tu rządzisz
      I tak zakwaterował się na jachcie Warkoczyka i Ani. Cały dzień, a przynajmniej przedpołudnie płynęli na pełnych żaglach. Później wiatr słabł i ustawał i kiedy pod wieczór dopadła ich całkowita flauta podpłynęli na silniku do najbliższego brzegu. Przycumowali żaglówkę do małego pomostu i rozbili obóz na małej polance otoczonej lasem. Przez cały dzień Warkoczyk nawet nie opuszczał Mateusza na krok. Ciągle go zagadywał, a czym się zajmuje, a czy ma kogoś, a czy mógłby jej pomóc przy tym i przy tamtym. Ciągle przeciskał się w wąskiej kajucie tak aby się zbliżyć do niego jak najbardziej. Pod przewiewnymi bluzkami, które zmieniała co godzinę nigdy nie nosiła stanika, a jej piersi ciągle nie wiedzieć w jaki sposób ocierały się o niego przy byle okazji i pretekście. Ania przyglądała się temu troszkę z boku, jednak nic nie ominęło jej oczu. Uśmiechała się tylko i żartowała na temat kocich zalotów Warkoczyka. - To co może pójdziecie do lasu i przyniesiecie trochę drewna na ognisko? Ja w tym czasie przygotuje trochę jedzenia – zaproponowała Ania, kiedy już dobrze zabezpieczyli żaglówkę i znieśli z niej wszystko co było potrzebne do przygotowania posiłku.
      - Mati, co się tak gapisz – chodź – zawołała Warkoczyk, chwyciła Mateusza za rękę i machając nią do przodu i do tyłu wręcz zaciągnęła do lasu….
      cdn...

      Skomentuj

      • zuzek
        Ocieracz
        • Aug 2009
        • 119

        #4
        mmm..las pobudza wyobraźnię
        może dowiemy się co tam robili bohaterowie?

        Skomentuj

        • tenskwatawa
          Świętoszek
          • Sep 2009
          • 5

          #5
          Warkoczyk cz. 3
          Oryginał oczywiscie na http://www.tenskwatawa.pl/

          Weszli do wysokiego świerkowego lasu. Panowała tu niemal całkowita cisza.

          W tle było słychać jedynie śpiew ptaków i delikatny, prawie niesłyszalny, szum strumyka, który pokonując zawiłości terenu wpadał do jeziora jakieś sto metrów stąd. W powietrzu jeszcze czuć było wczorajszą burzę. Warkoczyk nie puszczała jego ręki i co chwila zerkała na Mateusza. Był atrakcyjnym facetem, może trochę mało zdecydowanym, ale wiedziała, że przy niej jest to uleczalne. Miał w sobie coś co przyciągało jak magnes. Trudno było to określić, może tembr głosu, może spokój wymalowany na jego twarzy, może sposób w jaki się poruszał, może dłonie, może zapach. Pewnie wszystkiego po trochu.
          Rozeszli się w poszukiwaniu opału, a kiedy już uzbierali małą kupkę gałęzi i suchych konarów, Mateusz przerwał milczenie:
          - Wierzysz, że można się w kimś zakochać, praktycznie od pierwszej chwili, gdy kogoś spotykasz, zobaczysz?
          - Myślisz o Ance?
          - No … nie … tak ogólnie – odpowiedział trochę zmieszany
          - A co Wy wszyscy oszaleliście z tym "zakochać"!? Anka to samo, od miesiąca chce się zakochać! A po co? Czy nie lepiej tak? W każdym bądź razie ja jeszcze się nie zakochałam, a poza tym, daje sobie jeszcze na to czas! Nie mam czterdziestki, ba nawet trzydziestki nie mam! Zatem jak widzisz nie pomogę Ci w tej kwestii - lekko wzburzona zakończyła swój wywód.

          Rzeczywiście Warkoczyk miała młodzieńczą twarz. Nosiła krótko przycięte włosy, co ją troszkę postarzało, ale jej ciało i twarz przykuwały uwagę swoją urodą. Pomimo jej dwudziestu pięciu lat wydawała się być nawet nastolatką, także faktycznie mogła mieć na to czas, i to sporo czasu, w szczególności patrząc na nią pod wzgędem jej walorów, atrakcyjności i seksualności.
          - To chyba nie o czas i wiek chodzi, to myślę, że tak samo ... dopada i już, co mądralińska? - zaczął się z nią przekomarzać
          - Ja cię zaraz dopadnę, wiesz?
          Przystanęła przed nim i położyła jego dłoń na swojej piersi.
          - Podobają Ci się? – zapytała retorycznie
          - No nie widzę przez tą koszulkę, ale z pewnością są ... godne porządnego ... – odparł bez zastanowienia - znaczy piękne są! - poprawił się po chwili ,uśmiechając się i biorąc w drugą dłoń drugą pierś.
          - Uprawiałeś kiedyś seks hiszpański, kochasiu?
          - Kochaś nie widzi jaki ma to związek z zakochiwaniem się!
          - Znaczy nie uprawiałeś. A to przy kochaniu Ci się przyda. Oprzyj się o drzewo!
          - Dalej nie wiem co to ma wspólnego z moim pytaniem, więc ... - nie dokończył. Pchnęła go do tyłu tak, aż oparł się plecami o jeden ze świerków Ona zaś kucając przed nim włożyła rękę w jego spodenki. W takich okolicznościach jakoś odeszła od niego chęć polemiki na temat miłości. Od samego rana towarzystwo dwóch kobiet, wzbudziło w nim nieodpartą chęć dobrania się do przynajmniej jednej z nich. Obie były intrygujące, miały taki intrygujący "pazur", coś tajemniczo-podejrzanego. Dwie atrakcyjne, same, coś tu było nie tak, ale teraz nie chciał o tym myśleć. Poddał się, nie miał sił hamować swojego popędu. Spodenki były na tyle luźne, że bez problemu wydobyła z nich przedmiot swojego pożądania. Przesunęła je na prawą stronę, aby w pełni nacieszyć się widokiem jego już dość nabrzmiałego oręża. Prawą dłonią chwyciła je unosząc wysoko ku górze, zaś lewą masowała na przemian jego brzuch i swoje piersi. Przysunęła głowę i powoli zaczęła ssać jego zwisający worek, w którym widać było poruszające się luźno klejnoty. Powoli i na przemian brała je w usta, zaciskała lekko, o odchylała głowę ku tyłowi, aby następnie, kiedy skóra była mocno naciągnięta wypuścić je. Słychac było przy tym charakterystyczne mlaśnięcie. Patrzyła przy tym cały czas w oczy Mateuszowi, którego twarz mówiła, że sprawia mu to ogromną przyjemność. Jej druga dłoń zaczęła masować jego penisa. Prężył się nad jej głową i lekko pulsował. Przesunęła językiem ku jego górze, a następnie zaczęła ssać jego końcówkę, a później wziąść całego. do swoich ust. Kiedy był już cały wystarczająco wilgotny. Podciągnęła wysoko swoją podkoszulkę, objęła czubek piersiami i mocno nimi ścisnęła.
          - Tylko zrób to dobrze, bo korepetycji nie będzie!
          Musiał lekko przykucnać i zaczął wpychać się między nie trzymając ją za ramiona. Patrzył jej w oczy, widział jej rumieńce i lekko rozchylone usta, czuł jej ciepło, ocierał się o jej piersi, czuł, że długo już nie wytrzyma, że zaraz wytryśnie prosto na nią...zalewając jej szyje. Odchylił głowę do tyłu opierając się o korę drzewa ...
          - Mieliście drewna trochę na ognisko przynieść, co? – nagle usłyszeli głos Ani, która stała oparta o jedno z drzew kilka metrów od nich. Trzymała w ręku jogurt i wyjadała go łyżeczką
          - Anka kurcze, długo tu jesteś? - zapyała Warkoczyk, wciąż trzymając swoje piersi mocno ściśniete
          - No od ssania jajek … no … tak mniej więcej – zaśmiała się ironicznie – Wybaczcie, że Wam przerwałam, ale robi się już ciemno, a jeszcze musimy rozbić nasz duży namiot, bo sądząc po prognozie zabawimy tu z kilka dni - dokończyła

          Mateusz zdołał powstrzymacć się od orgazmu i z trudem wcisnął pod spodenki wciąż mocno napiętego i już bliskiego wytrysku penisa. Warkoczyk zsunęła w dół podkoszulkę, aby zakryć swoje piersi. Pomiedzy nimi wciąż czuła Mateusza, byłu nabrzmiałe i wciąż mokre. Zabrali, wcześniej ułożone gałęzie na ognisko. Ania szła przed nimi, a czując spojrzenia Mateusza, wdzięcznie poruszała biodrami. Scena jaką wcześniej miała przed sobą nie pozostała obojętna dla jej ciała. Wyraźnie widać było rumieńce i lekko drżący głos, kiedy ich poganiała. Warkoczyk mając jedną rękę wolną chwyciła od spodu nabrzmiałe spodenki, aby jeszcze raz poczuć ich twardą zawartość i znaczącą mrugnęła do niego. Gdyby nie dźwigał tych patoli, klepnął by ją w tyłek, za ten numer pod drzewem, zresztą Anię też, za to podglądanie. Z pewnościa nie były to grzeczne dziewczynki, zagubione gdzieś na Mazurach, to dodawało pikanteri i wzbudzało w nim niemalże zwierzęcą chęć zdominowania ich.
          Rozbili namiot, rozpalili ognisko, zjedli przyrządzoną kolację. Pożartowali trochę na temat, ostatnich wydarzeń.
          - Podobało Ci się Anka, co? - na koniec zapytała Warkoczyk - Niezły ten Mati, jak tak dalej pójdzie wyrośnie z niego na prawdę porządny ....
          - Popływamy? – zapytał Mateusz, przerywając tak kwiecistą mowę Warkoczyka, czując się troszkę nieswojo
          - Ja idę spać jestem zmęczona – powiedziała Ania - a propos pytania to w sumie tak, ale popracuj jeszcze nad nim - dokończyła odpowiedziając na pytanie Warkoczyka
          - Ja chętnie popływam! – odparła Warkoczyk i niemalże w tej samej chwili, ruszyła po ręczniki. Gdy wyszła z nimi z namiotu, szepnęła Ani coś na ucho i pobiegła w stronę jeziora.
          Mateusz wstał i zaczął kierować się za Warkoczykiem, spojrzał jeszcze raz na Anię, próbując znaleźć odpowiedź na trapiące go pytanie - kim one są? Ania podniosła wzrok i uśmiechneła się, jakby znała dalszy scenariusz wydarzeń zaplanowany na ten wieczór. Warkoczyk w tym czasie dobiegła do brzegu, położyła, a raczej w biegu rzuciła, ręczniki na trawie, rozebrała się do naga i wskoczyła do wody. Mateusz zawahał się chwilę, lecz nie pozostał w tyle. Ściągnął z siebie wszystko i wskoczył za nią do wody. Ania widząc całą scenę chyba po raz pierwszy poczuła, że coś w niej drgnęło.

          Pływali tylko chwilę, tego wieczoru pragnęli czegoś innego.

          Było chwilę przed północą, kiedy wyszli z wody. Zachmurzyło się i słychać było nadciągająca burzę. Wyszli na pomost, okryli się ręcznikami i zanim zaczął padać deszcz weszli do namiotu!

          Mateusz zapalił latarkę, która zwisała z góry. Zrobiło się dość jasno. Zerkneli na Anię - wydawało się, że spała. Mateusz usiadł na materacu opierając się plecami o postawione z tyłu namiotu dwa plecaki, które zostały zniesione z łodzi. Warkoczyk stanęła przed nim tyłem, podniosła do góry ręce aby śpiąć je w krótką kitkę i w tym samym momencie zsunął się z niej ręcznik. A kiedy schyliła się by go podnieść, Mateusz chwycił ją za pośladki, rozsunął je lekko i wsunął w jej szparkę swój język. Cały dzień, a szczególnie wydarzenia wieczórne rozgrzały jego zmysły i rozpaliły pożądanie. Jego język błądził po jej zakamarkach. Przesuwał się do góry i w dół. Wargi lekko przygryzały, a celowe i gorące chuchanie przyprawiło ją o ciarki.
          Warkoczyk nawet nie próbowała się wyprostować, rozchylając swoje nogi nachyliła się głębiej, w ten sposób w dość dziwnej pozycji rozwiązała jego ręcznik, którym był przewiązany w pasie. Widziała, że nie musi już dłużej czekać, aby spełnić swoje pragnienie. On oparł się o plecaki, ona natomiast kucnęła przed nim odwrócona do niego tyłem.
          Wszedł w nią lekko. Ona zaś poczuła jak wypełnia nią każdy jego centymetr. Wreszcie ma go w sobie. Odetchnęła głęboko, to było to na co czekała od ostatnich kliku godzin. Chwyciła się rękami jego ud, aby mieć lepszą kontrolę nad swoim ciałem. Zaczęła poruszać biodrami do przodu i do tyłu, unosiła się i opadała. Nie potrzebowała długo, aby fala ciepła, drżeń mięśni i rozkoszy przeszła przez jej ciało. Uwielbiała ten moment kiedy już nie ma kontroli nad swoim ciałem, kiedy jej pośladki zaciskają się i rozluźniaja, piersi są wrażliwe nawet na lekki podmuch wiatru, a jej myszka w środku pulsuje jakby drażniona prądem. Pisnęła kilka razy, starała się być cicho, czego nie lubiła. Pomimo tego. iż dobrze wiedziała, że Ania nie śpi tylko przygląda im się dokładnie, nie chciała jednak, aby Mateusz o tym zdawał sobie sprawę. Chciała zrobić jej miłą niespodziankę. Od zeszłorocznej wyprawy, kiedy poznały dwóch studentów z Wrocławia1 i spędziły z nimi kilka wieczorów, Ania przyznała się jej, że uwielbia patrzyć na szczytujących mężczyzn, a widok taki jest dla niej niesamowicie podniecający. Dlatego kiedy wyczuła, że ciało Mateusza zaczyna drżeć uniosła biodra trochę wyżej, tak, że wysunęła z siebie jego członka. W tym samym momencie trysnął ku górze kilka razy. Wyrzucając spermę ku górze przechylał się bezwładnie na wszystkie strony. Było tego całkiem sporo, część trafiła na jej brodę, cześć na piersi, a cześć na jej brzuch. Czuła, że Ani też się to spodobało i zaraz potem na potwierdzenie dało się słyszeć ciężkie westchnienia dobiegające spod śpiworu Ani. Warkoczyk roztarła obiema rękami na sobie to co wystrzelił z siebie Mateusz. Pachniało zupełnie inaczej – to był zupełnie inny zapach niż kiedykolwiek czuła. wcześniej. Podeszła na kolanach do Ani, nachyliła się nad nią
          - To dla Ciebie kotku – szepnęła jej do ucha przesuwając swoją wilgotną jeszcze ręką po jej gorącym policzku. Po chwili nachyliła się jeszcze bardziej i delikatnie przygryzła swoimi zębami jej usta. Wtedy Mateusz widział to wszystko i teraz chętnie wróciłby do tych chwil. Deszcz nieustannie padał, a jego krople uderzały o płótno namiotu. Po kilku chwilach wszyscy znaleźli się w swoich śpiwoarach, jak gdyby nic nie zaszło.

          - Panie Mateuszu! Halo zasnął Pan? – poczuł jak ktoś szarpie go za ramie
          - O! Pan Stefan, co pan tu robi? – zapytał jeszcze nie odzyskawszy na dobre świadomości
          - No tak zapomniał Pan, mieliśmy dziś rozegrać partyjkę!

          Stefan był jego sąsiadem. Mieszkał naprzeciwko i pomimo tego, że Mateusz wprowadził się do kamienicy stosunkowo niedawno Stefan upodobał go sobie jako towarzysza. Stefan był już starszym Panem, ale w momencie kiedy zupełnie przez przypadek odkrył jego zdjęcia z Warkoczykiem i Anią, wciąż nie dawał mu spokoju i dopraszał się opowiadania o nich i o ich wspólnych wyprawach.

          - Pan wybaczy, byłem w centrum handlowym a teraz dopadły mnie…
          - Wspomnienia… wiem, wiem. Widzę, że Pan nieobecny jakiś. To co za godzinkę u mnie? Moja wnuczka chce Pana poznać!
          - Dobrze będę - odparł uśmiechając się wciąż do wspomnień...

          cdn
          ---------------------
          1 Będzie o tym w kolejnych częściach Warkoczyka

          Skomentuj

          • zuzek
            Ocieracz
            • Aug 2009
            • 119

            #6
            och, miejmy nadzieję, że już niedługo te kolejne częścija chętnie rzucę na nie okiem, bo nawet podoba mi się taki styl

            Skomentuj

            • tenskwatawa
              Świętoszek
              • Sep 2009
              • 5

              #7
              Napisał zuzek
              och, miejmy nadzieję, że już niedługo te kolejne częścija chętnie rzucę na nie okiem, bo nawet podoba mi się taki styl
              Dziękuję serdecznie, za słowa miłe! Będą częsci następne, dopóki czytacze wierni będą!
              A jaki konkretnie styl masz na myśli? Co Ci się podoba? Pytam ponieważ początkujący jestem a i uwag chętnie wysłucham, chocby i negatywnych.
              Pozdrawiam!

              Warkoczyk cz. 4
              Oryginał oczywiscie na http://www.tenskwatawa.pl/

              Po niecałej godzinie, kiedy zdążył jeszcze wejść do domu, przebrać się, a przede wszystkim dojść do siebie po wydarzeniach, które miały miejsce dzisiejszego wieczoru, stojąc przed drzwiami sąsiada nacisnął na dzwonek. Charakterystyczny dźwięk elektrycznego dzwonka, rozległ się na pół kamienicy. Zaraz po tym usłyszał, że ktoś biegnie do drzwi. Drewniana podłoga nie tłumiła kroków, a właściwie biegu, kogoś kto spieszył mu na spotkanie. Na pewno nie mógł być to pan Stefan i na samą myśl o Stefanie biegnącym w podskokach do drzwi uśmiechnął się do siebie. Klamka nachyliła się, a drzwi uchyliły. W drzwiach zobaczył młodą twarz dziewczyny, miała zadarty nos, długie blond włosy i brązowe oczy.
              - Mateusz, prawda? - zapytała otwierając szerzej drzwi
              - Tak to ja. Skąd…
              - Dziadek mi mówił, że przyjdziesz. Zaraz powinien być, poszedł jeszcze wysłać list do Urzędu. Co się tak cieszysz? A … no tak … jestem Ewa – dygnęła przekładając jedną nogę za drugą, jak dziewczynka po udanym występie - proszę wejdź, nie gryzę.
              Przekroczył próg mieszkania i wyciągając do niej rękę powiedział:
              - Mateusz! Ja gryzę czasem, gdy potrzeba – odpowiedział
              - A nie widać – uśmiechnęła się szeroko, zakładając kosmyk włosów, które zasłoniły jej twarz, za ucho Teraz mógł zobaczyć ją całą. Stali w przedpokoju. Światło z okna w pokoju padało na nią od tyłu, podkreślając jej sylwetkę. Była niższa od niego o głowę. Miała drobne ciało i ciepłe, delikatne dłonie, przynajmniej jedną, za którą ją ciągle trzymał.
              - Dziadziuś już rozłożył szachownice, rozgość się! Zresztą pewnie wiesz gdzie co jest. Napijesz się czegoś? No puszczaj mi rękę!
              - Może herbata – zdecydował puszczając jej rekę.
              Odwróciła się, kierując się do kuchni. Miała na sobie obcisłe, białe legginsy i koszulkę z krótkim rękawem. Była boso. Dopiero teraz zauważył przerzucony przez ramię ręcznik.
              - Ćwiczysz? - zapytał po chwili
              - Tak staram się – odpowiedziała z kuchni – może być Earl Grey?
              - Poproszę – odpowiedział wchodząc do pokoju
              Po chwili, kiedy rozsiadł się w fotelu przed już rozstawioną na stole szachownicą, Ewa weszła z filiżanka parującej herbaty.
              - Proszę – powiedziała stawiając przed nim gorący napój
              - Dziękuje! To co ćwiczysz? – zapytał z zaciekawieniem
              - Ja? – zapytała chcąc przeciągnąć czas jaki został jej na odpowiedź
              - No a widzisz tu jeszcze kogoś?
              - Jogę, ale trudno to właściwie tym nazwać, tak się troszkę rozciągam. Jutro mam egzamin z pedagogiki, ale zawsze na dzień wcześniej trochę ćwiczę u dziadka, tu jest przynajmniej spokój i mam telewizor dla siebie. Nie wiedziałam, że dziś ma gościa – skończyła patrząc porozumiewawczo na Mateusza
              - Nie przeszkadzaj sobie, zresztą chyba słyszę Stefana jak się wdrapuje po schodach.

              Zaraz potem Stefan wszedł do mieszkania, ubrał swoje ulubione papcie i przywitał Mateusza. Opowiedział o tym co spotkało go w urzędzie, i zaraz potem rozpoczęli partyjkę szachów.
              Ewa mając założone na głowie słuchawki patrząc w telewizor, na którym właśnie jakaś para prezentowała ćwiczenia, wyginała się we wszystkie strony na chwilę zamarzając w jakiejś pozycji. Mateusz, chcąc nie chcąc, a nawet podświadomie zerkał na nią o chwila, lekko odwracając się w fotelu. Jakoś tego dnia nie szło mu zbyt dobrze w szachy. Wolał patrzeć na ciekawe figury, które przyjmuje Ewa. Jej ciało wydawało mu się nadzwyczaj giętkie i wysportowane. Dopiero teraz zauważył jej zgrabne nogi i talię. Pomimo jej drobnej figury, wydawała się silna, a jej ruchy były zdecydowane, świadome i dokładnie zaplanowane. Z pewnością, jak myślał, wymagało to kliku lat ćwiczeń, aby dojść do takiej perfekcji ruchów. Kiedy przeszła do ćwiczeń na karimacie i napinania mięśni pleców, szachy przestawały dla niego istnieć. Czuł jak rośnie w nim pożądanie, a wiedział, że na nic nie może sobie pozwolić. Jego wyobraźnia zaczęła pracować na wzmożonych obrotach. Pod obcisłymi rzeczami, które opinały jej ciało, widział pełne wdzięku kobiece kształty.

              - Ładniusia ta moja Ewcia, co? – zapytał Stefan, lekko się uśmiechając na widok wpatrzonego w nią Mateusza
              - O tak piękna osóbka – odpowiedział oderwawszy na chwilę wzrok od Ewy
              - Mówi, że na chłopaków jeszcze za wcześnie – skwitował Stefan mrugając porozumiewawczo do Mateusza. Roześmiali się

              Po przegranej partii szachów Mateusz, postanowił wrócić do swojego mieszkania. Był troszkę zmęczonym, a jutro czekał go dzień pełen pracy nad projektem. Co prawda w domu, ale to nie zmieniało faktu, że będzie musiał się zmierzyć z nie lada problemem architektury nowoczesnej. Pożegnał się z Ewą i Stefanem.
              - A i życzę powodzenia jutro na egzaminie – dodał cofając się w drzwiach

              Przed pójściem spać wypił kilka małych łyków whiskey, zostawiając butelkę w kuchni.

              Następnego dnia, pracował w swoim dużym pokoju nad deską kreślarską. Słuchał radia, szukał pomysłów, przeglądał Internet. Kiedy był w kuchni i przygotowywał sobie swój pierwszy posiłek tego dnia, usłyszał pukanie do drzwi. Nikogo się nie spodziewał. A przynajmniej nie przypominał sobie by się z kimś umawiał. Może to administracja w sprawie niezapłaconych rachunków – przeraził się na samą myśl. Zapiał na kilka guzików koszule, w której zawsze paradował będąc w domu, poprawił ręką rozwichrzone włosy i poszedł otworzyć drzwi. W drzwiach stała Ewa, wystrojona w białą bluzkę, pomarańczową apaszkę i sięgająca do kolan czarną, obcisła spódnicę. Na nogach miała buty czółenka na dość wysokim obcasie, tak że pomimo różnicy wzrostu mogła prawie patrzeć mu prosto w oczy.
              - Ufff dobrze, że jesteś w domu! Cześć sąsiedzie – powiedziała nie odrywając oczu od jego twarzy - słuchaj właśnie skończyłam egzamin, a dziadka jeszcze nie ma w domu. Miał być na jakimś spotkaniu. A ja nie wiedziałam, że tak szybko skończę. Przechowasz mnie?
              - No tak! Pewnie! Wchodź, proszę – zaprosił ją do środka szerzej otwierając drzwi. Na tyle przynajmniej, ile mógł, bo obok stały spakowane kartony z rzeczami Ani, która pomimo tego, że wyprowadziła się już kilka tygodni temu, wciąż miała u Mateusza swój depozyt.
              Było na tyle wąsko, że Ewa wchodząc do przedpokoju, wręcz przeciskała się pomiędzy kartonami opartymi o ścianę, a Mateuszem. Wyglądała dziś troszkę inaczej niż wczoraj, lekki makijaż, dodawał jej rumieńców, a podkreślone rzęsy i świecące usta dopełniały całości. Ładnie pachniała, aż musiał się zaciągnąć tym zapachem.
              - Wejdź do pokoju i rozgość się! Zjesz coś? – zapytał wchodząc do kuchni - Właśnie robię śniadanie?
              - Nie dziękuję nie przeszkadzaj sobie! – odpowiedziała siadając na sofie.
              - Żaden kłopot – coś Ci przyniosę! Możesz sobie włączyć co tam chcesz i tak niczego nie słucham ani niczego nie oglądam! Szukam natchnienia do projektu - odpowiedział oblizując palce po soku z pomarańczy, które właśnie obierał.
              - Ładnie tu u Ciebie, tak stylowo – zagadnęła, kiedy wchodził z tacą kanapek i owoców do pokoju
              - Podoba Ci się? Naprawdę? – zapytał uśmiechając się lekko
              - Tak, fajnie, przytulnie! Słuchaj, nie będzie Ci przeszkadzało jak się przebiorę z tych ciuchów?
              - A co masz coś na przebranie w swojej malutkiej torebeczce? – zapytał się z ironicznym uśmiechem.
              - Nie! Ty mi dasz swój sweter, to mi wystarczy – powiedziała to lekko przechylając na bok głowę – proszę Mateuszek pożyczy mi sweterek, tak?
              Roześmiał się na jej widok!
              - Jasne poczekaj moment – nakazał jej wychodząc z pokoju
              – Czerwony może być? – zapytał stojąc przy szafie w sypialni
              - Jasne dawaj!

              Gdy wszedł z powrotem do pokoju, zobaczył ją już bez spódnicy i bluzki. Miała na sobie wciąż apaszkę, koronkowy biustonosz, koronkowe stringi i samonośne pończochy.
              - No co się tak przyglądasz, dawaj go – powiedziała wyciągając rękę, aby dostać sweter – już chciałam się pozbyć tych sztywniackich rzeczy.
              Następnie szybko nałożyła na siebie przeniesiony przez niego sweter. Sięgał jej prawie do kolan.
              - Dobrze, to zjedzmy coś - zaproponował
              Ewa siadając na krześle, zauważyła, że leży na nim jakiś zeszyt. Wzięła go do ręki i przeczytała na głos, to co było napisane na okładce
              - Warkoczyk? Co to jest? Zajmujesz się fryzjerstwem? To pewnie bajka dla dzieci, co? – zapytała trzymając przed sobą zeszyt.
              - Oddawaj, kobieto niecna! – powiedział lekko podnosząc scenicznie głos
              - A tajemnica jakaś? Piszesz coś? No zobaczmy… - drażniąc się z nim, otworzyła na pierwszej lepszej stronie i zaczęła czytać na głos:
              „Następnego dnia, kiedy wstali dość późno deszcz wciąż uderzał o płótno namiotu. Wiedzieli, że jeszcze przynajmniej jeden dzień przyjdzie im tu spędzić. Warkoczyk wciąż czuła zapach jego nasienia, które poprzedniej nocy rozsmarowała po swoim łonie, brzuchu i piersiach…”
              - Łe to nie dla dzieci! - zamknęła zeszyt i zabierając w rękę dwie kanapki uciekła z nim do kuchni
              - Nie będę Cie gonił, wracam do pracy!
              - Dobra, dobra, kreśl tam kreślarzu! Zrobię sobie herbaty, bo nic do picia mi nie zrobiłeś.

              Będąc w kuchni rozejrzała się dookoła, stylowe ciemne meble, duży wygodny narożnik dodawały splendoru jej wnętrzu. Wiszące nad kuchenką patelnie, garnki, i zapach przypraw przenosiły w inny wymiar. Na stole stała butelka Whiskey a obok niej kilka szklanek. Nalała sobie ponad połowę jednej z nich, mówiąc cicho do siebie
              - O tyle herbatki wystarczy.
              Rozsiadła się na narożniku, ściągnęła buty, rozpinając wcześniej sprzączki i położyła nogi na stole. Otworzyła zeszyt na stronie gdzie przerwała głośne czytanie i kontynuowała lekturę…
              cdn...
              0statnio edytowany przez sister_lu; 28-02-11, 19:04.

              Skomentuj

              • zuzek
                Ocieracz
                • Aug 2009
                • 119

                #8
                czekamy na rozwój akcji, miejmy nadzieję, że już niedługo kolejna część

                Skomentuj

                • Osiem8
                  Świętoszek
                  • Feb 2009
                  • 13

                  #9
                  wreszcie 4 część! opowiadanko super

                  Skomentuj

                  • hadess
                    Świętoszek
                    • Jun 2009
                    • 2

                    #10
                    świetne, z niecierpliwością czekamy na rowój wydarzeń :-p

                    Skomentuj

                    • tenskwatawa
                      Świętoszek
                      • Sep 2009
                      • 5

                      #11
                      Warkoczyk cz. 5
                      Oryginał oczywiscie na http://www.tenskwatawa.pl/

                      Tekst, który niemal pochłaniała, wciągał ją coraz bardziej. Próbowała wyobrazić sobie wszystko co czytała z najdokładniejszymi szczegółami. Od czasu do czasu sięgała po alkohol, lekko przechylając szklankę. Sączyła go powoli. Krzywiła lekko twarz przy każdym łyku. Nie było to, co prawda, jej ulubione wytrawne Chateau Sociando, na które pozwalała sobie ze względu na cenę, dość rzadko, lecz pomimo cierpkiego smaku czuła jak z każdym kolejnym łykiem, robi jej się ciepło i błogo. Stres po egzaminie powoli odchodził, a opowiadanie przenosiło ja w inne miejsce, inny czas i przepełnioną pożądaniem atmosferę. Czytała nie odrywając oczu od, pisanego ręcznie, tekstu …
                      „Warkoczyk wciąż miała przed oczami obrazy, które wydarzyły się poprzedniej nocy. Czuła wciąż zapach, rozpromienionych ciał, który jeszcze nie ulotnił się z jej rąk, policzków, brzucha… Kiedy otworzyła oczy zarówno Mateusz jak i Ania spali jeszcze w swoich śpiworach. Nie mogła oderwać od niego wzroku. Mateusz wydawał jej się wręcz idealnym facetem. Miał ładną twarz, która podkreślały kości policzkowe, a lekki zarost dodawał męskości. Był właścicielem nieziemsko brzmiącego głosu, a na dodatek był, jak to określała w swoim słowniku - ustatkowany. Miał swoją pracę, którą kochał i która była jego pasją. Zawsze zazdrościła ludziom, którzy robią coś z jakimś przesłaniem i misją. A on mógł o swoich projektach opowiadać godzinami. I choć nie rozumiała z tego ani słowa, to sposób z jakim zaangażowaniem to robił przyprawiał ją o motyle w brzuchu. Bała się, że może się w nim zakochać, co stanowiłoby pewien problem, gdyż jej ciało wciąż potrzebuje nowych wrażeń, i że nie jest w stanie mu zapewnić wierności ani przywiązania. Nawet teraz na samą myśl o zdradzie z innym, poczuła falę pożądania. Nie mogła dalej rozmarzać się o związku z Mateuszem, który i tak z góry skazany byłby na fiasko. Zresztą była jeszcze Ania, którą nieomal kochała jak własną … no powiedzmy siostrę. Nie wiedziała tak naprawdę jak to może być, gdyż była jedynaczka, jednak czuła z nią niesamowitą wspólnotę dusz. Ponadto Ania była bardzo atrakcyjną kobietą i niejednokrotnie widząc ją nagą, czy w bieliźnie, a nawet kiedy prezentowała jej nowe ubrania, obracając się przed nią na palcach – miała ochotę dobrać się do jej skarbów. Odkąd pamięta zawsze pragnęła zobaczyć jak to może być z kobietą. Jak czuć w dłoni piersi innej kobiety, jak całować jej usta i jak dawać rozkosz, oczekując w zamian tej delikatności. Nagle jakiś hałas ocknął ją z tych myśli. Wstała i postanowiła sprawdzić co to mogło być, a przy okazji ochłodzić się trochę i przewietrzyć głowę z niedoścignionych marzeń. Kiedy odsunęła zamek namiotu, i wyszła na zewnętrz ujrzała przed sobą, w odległości kilkunastu metrów niebieski namiot. Przetarła oczy ze zdziwienia, szybko obróciła się w kierunku pomostu i dostrzegła żaglówkę przycumowaną, obok tej, którą sami przypłynęli. A w wodzie już kilkadziesiąt metrów od brzegu głowę kapiącego się mężczyzny, którego skok do wody musiała wcześniej usłyszeć.
                      - Co to za jedni? –powiedziała cicho do siebie.
                      Chwyciła leżący obok kawałek drąga i trzymając go w ręku podeszła do namiotu. Wyglądała trochę groteskowo, lecz od dnia kiedy została zaczepiona na krakowskim przedmieściu przez dwójkę podpitych kolesi, wolała zawsze mieć coś pod ręką. Podeszła do namiotu. Nie był zamknięty na zamek. Odsunęła materiał na bok i nachylając się weszła do środka. W przedsionku stały plecaki oraz kilka toreb. Widać było, że mieszkańcy spieszyli się we wczorajszym deszczu, aby jak łatwo można było się domyślić późną nocą, rozłożyć namiot i położyć się spać. W środku leżał młody mężczyzna. Na oko około dwudziestoletni. Widać było mu ciepło, gdyż miał wyciągniętą jedna nogę na zewnątrz, na niej widać było jak leżały jego klejnoty. Warkoczyk czuła jak robi jej się ciepło, jak potrzebuje porannej adrenaliny Nie zastanawiając kucnęła by później na czworaka podejść do niego. Jedną ręką masowała jego członka. Czuła jak powoli rośnie jej w dłoni. Coraz bardziej zaczęło się jej to podobać. Sama czuła jak jej policzki stają się czerwone, a oddech przyspieszony. Drugą ręką sama zaczęła gładzić swoje piersi, brzuch. Była bardzo podniecona nie tylko widokiem, nagiego mężczyzny w śnie, któremu właśnie masowała już mocno naprężonego penisa, ale całą niezwykłą sytuacją w jakiej teraz się znalazła. Momentami myślała, że jeszcze się nie obudziła. Była jakby w półśnie. Kiedy jego ciało zaczęło powoli poddawać się jej pieszczotom, obudził się, otworzył oczy i poderwał widząc co się dzieje.
                      - Kim jesteś? – zapytał nieco przestraszony, prawie siadając na materacu
                      - Dobrą wróżką – odpowiedziała uśmiechając się. Potem przesunęła powoli językiem od podstawy jego penisa do samego czubka. Drugą rękę położyła na jego torsie i nadusiła tak, że położył się na powrót. Poddał się. Pomyślał – że, taki poranek nie zdarza się zbyt często i może być albo wytworem jego wyobraźni, albo rzeczywiście ma do czynienia z wyimaginowaną wróżką, na samą taką myśl przez jego twarz przebiegł lekki uśmiech. Otwierasz oczy, a tu kobieta o zmysłowych ustach wręcz próbuje połknąć twoją męskość. Widzisz jej krągłe piersi, którymi dotyka Twoich ud od czasu do czasu się z zamysłem nimi obijając. Jej głowa unosi i na powrót opada, abyś mógł zobaczyć jej wypięte krągłe biodra i wysoko uniesioną pupę. Ich ręce spotkały się na jego brzuchu, a ona przekładając jego dłoń na tył swojej głowy, zachęciła aby sam decydował o głębokości i częstotliwości, z jaką miała dawać mu przyjemność Objął dłonią jej głowę i lekko zacisnął palce na jej włosach. Od czasu do czasu przyciskał ją wciskając swojego penisa głęboko jak tylko się dało, aby później odciągnąć na tyle daleko, aby spojrzeć na jej twarz.
                      - Patrz mi w oczy! - powiedział rozochocony jej uległością i oddaniem
                      Starała się nie tracić z nim kontaktu wzrokowego. Widziała na jego twarzy grymasy podniecenia.
                      Kiedy już ssała go od kilku chwil, zauważyła, że nie są sami. W wejściu stał mężczyzna, którego wcześniej widziała pływającego w jeziorze. Był nieco starszy od tego, którym się teraz zajmowała.
                      - Kogo my tu mamy? – zapytał z błogim uśmiechem, raczej nie oczekując odpowiedzi
                      Podciągnęła koszulę nocną na plecy odsłaniając swoje pośladki. Jeszcze bardziej wygięła plecy, aby jej już nabrzmiała muszelka. Pod ręcznikiem, którym był owinięty w pasie widać było, że widok jaki zastał nie pozostał bez wpływu na jego pożądanie.
                      Rozsunął ręcznik wyciągając na zewnętrz mocno już naprężonego członka. Chwycił go prawą ręką i zaczął powoli się masturbować. Workoczyk co jakiś czas obracała się, aby zobaczyć już mocno nagrzanego na nią faceta. Uwielbiała uczucie, kiedy mężczyzna poddaje się urokowi jej ciała i chce zdobyć jej ciało. Zrzucił ręcznik. Położył dłoń na jej plecach i przyciskając lekko zmusił do mocniejszego wygięcia jej ciała i wypięcia jej delikatnej pupy. Najpierw ocierał swoim penisem jej myszkę oraz tyłek. Jeździł nim w górę i w dół, aż stała się cała mokra. Wtedy wszedł w nią bardzo płytko i przestał się ruszać. Warkoczyk sama zaczęła powoli nadziewać się na niego. Powoli z każdym niemalże milimetrem, wyczuwała jego kształt. Chciała aby trwało to jak najdłużej. On się nie poruszał wcale, czuł ciepło jej ciała i to jak powoli jej zgrabny tyłek nadziewa się na jego sterczącą męskość. Widział jak rozpycha ją wciskając się coraz głębiej. Była bardzo wilgotna, i pod wpływem naporu jego członka, kropelki tworząc małe strużki, zaczęły powoli spływać po jej udach. Po kilku chwilach, zanurzył się w nią do końca.
                      - Przestań bo nie wytrzymam dłużej! - powiedział ten leżący na plecach

                      Ona jakby nie słysząc wciąż mocno naciągając skórę jego penisa ku dołowi, zabawiała się jego podnieceniem. Nie wytrzymał. Każdy strzał jego spermy wyczuł jej język. Czuła jak jego męskość nabrzmiewa przed każdym wytryśnięciem, aby na chwile później znów lekko się rozluźnić. Spuszczał się w jej usta. Robił to z rozkoszą i pełną świadomością. Warkoczyk doskonale wiedziała, że jej ruchy muszą zgrać się z kolejnymi strzałami nasienia. Jednak było ich tak dużo, a on napierał tak mocno że zakrztusiła się. Językiem wypchnęła wszystko na jego brzuch. Później ponownie zaczęła go ssać. Chciała utrzymać jego wzwód jak najdłużej. Wiedziała, że jak się postara doprowadzi go do szczytowania jeszcze raz.
                      Ten wchodzący w nią od tyłu zaczął coraz mocniej uderzać w jej pośladki swoimi biodrami. Czuła, że niedługo on również dojdzie. Nie chciała też przedłużać chwili, w której sama przeżyje już bliski orgazm. Była pomiędzy dwoma facetami, którzy zareagowali na jej ciało. W niemalże tej samej chwili zaczęli głośniej jęczeć, a rytmiczne uderzenia ich ciał, stanowiły tło tych uniesień. Poczuła jak jego dłonie zacisnęły się na jej pośladkach rozkładając je lekko na boku. Wiedziała. że za chwilę wypełni ją swoim wytryskiem. Zaczęła trochę głośniej krzyczeć, by w końcu poczuć jak przez jej ciało przechodzi fala mocnego orgazmu…”



                      Ewa czytając tą wręcz nie mogła opanować podniecenia. Słyszała uderzenia swojego serca, i czuła jak jej ciało zaczyna się delikatnie wyprężać. W tym momencie Mateusz wszedł do kuchni….
                      cdn
                      0statnio edytowany przez tenskwatawa; 20-09-10, 13:44.

                      Skomentuj

                      • Edik
                        Świętoszek
                        • Mar 2009
                        • 9

                        #12
                        jeszcze..jeszcze!!!!
                        ja chcę jeszcze

                        Skomentuj

                        Working...