Doradztwo zawodowe w szkołach.

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Sexy_man
    Perwers
    • Feb 2007
    • 1163

    Doradztwo zawodowe w szkołach.

    Od pewnego czasu interesuje mnie sytuacja doradztwa w planowaniu kariery, ścieżki zawodowej dla młodych ludzi.
    Do założenia tematu skłoniła mnie olbrzymia liczba ludzi niepracujących w swoich zawodach, albo w ogóle nie pracująca po ukończonym kierunku, miotająca się w realiach polskiego rynku pracy, i wiążąca często koniec z końcem.

    Zastanawiam się jak doradztwo dla uczniów obecnie i w ostatnich latach wygląda w Polsce.
    Wiem, że w Polsce istnieje doradztwo zawodowe w szkołach, ośrodki planowania kariery (wszystko z Ministerstwa Edukacji), ale jak to wygląda w praktyce, to aż boję się myśleć (może niesłusznie).


    Czy w Waszej historii edukacji: gimnazjum, szkole ponadgimnazjalnej spotkaliście się z doradztwem zawodowym w Waszych szkołach? Czy mieliście jakieś zajęcia, spotkania z doradcami zawodowymi?
    Czy byliście zadowoleni?
    Czy chodząc (w przeszłości czy teraz) do szkoły potrzebowaliście takiej profesjonalnej pomocy? Tak, żeby ktoś Wam powiedział: do jakiego zawodu się nadajesz, jaki jest Twój typ osobowości, jak wygląda sytuacja rynku pracy w danym zawodzie, co masz robić by znaleźć dobrą, satysfakcjonującą pracę, w jakim mieście itp.

    Bo jeśli chodzi o mnie, to nigdy się z czymś takim nie spotkałem - no ale fakt, ja chodziłem do liceum przeszło 10 lat temu w Lublinie. A to już prehistoria (chyba).
    Korzyścią bycia inteligentnym jest to, że można zawsze udawać głupca, podczas gdy sytuacja odwrotna jest niemożliwa.
  • Rojza Genendel

    Pani od biologii
    • May 2005
    • 7704

    #2
    Za moich czasów doradztwo zawodowe istniało, tyle że nie w szkołach, a w poradniach szkolno pedagogicznych. Pamiętam, że jako nastolatka miałam tam rozmowy dotyczące wyboru szkoły średniej, różne testy, etc.
    Obecnie funkcjonuje na ateista.pl

    Skomentuj

    • Wujek

      #3
      Myśmy mieli 10minutowy test który miał określić odgórnie w jakim kierunku mam sie wybierać...ale to to raczej informacja dla pedagoga była a nie dla nas - kazdy juz o tym dobrze wiedział

      Skomentuj

      • Nolaan

        #4
        Jak ja szkoły kończyłem to generalnie przedstawiono nam opcje do wyboru z grubsza tylko. Studia i to co po szkole każdy wybierał sam, na własne ryzyko, często na czuja.

        Skomentuj

        • Wujek

          #5
          tak...np u mnie w klasie 32 techników elektryków.. Z tego 2 pracuje dzisiaj w zawodzie.

          Skomentuj

          • tumek19
            Świętoszek
            • Feb 2009
            • 16

            #6
            U mnie podobnie. 16 techników mechaników a żaden nie robi w tym konkretnym zawodzie. I na dodatek nie mielliśmy dokładnie określonej specjalizacji.
            Jakbym wiedział to bym poszedł do zawodówki.
            5 lat minęło jak jeden dzień...

            Skomentuj

            • PabloXM
              Gwiazdka Porno
              • Sep 2009
              • 1746

              #7
              W 3 klasie liceum zawlekli nas do pośredniaka i rozwiązaliśmy jakiś test. Tylko tyle. A dyrektor PUP-y uśmiechał się pod nosem, że po studiach on, jako łaskawca wciśnie nam robotę w fabryce kafelek za 800zł.
              Stay fresh, no matter where you are.

              Skomentuj

              • glizdziarz
                Banned
                • Sep 2005
                • 1981

                #8
                Napisał Rojza Genendel
                Za moich czasów doradztwo zawodowe istniało, tyle że nie w szkołach, a w poradniach szkolno pedagogicznych. Pamiętam, że jako nastolatka miałam tam rozmowy dotyczące wyboru szkoły średniej, różne testy, etc.
                U mnie było tak samo. Ale to było ponad ćwierć wieku temu.
                Powinno się do tego wrócić.

                Skomentuj

                • Mind's_elation
                  Erotoman
                  • Feb 2009
                  • 485

                  #9
                  Nie przypominam sobie. Tylko na przedsiębiorczości w liceum babka sama z siebie próbowała nam dopasować zawody i stwierdziła, że nadaję się na urzędniczkę.
                  Po 3 tyg. praktyk w urzędzie na studiach wiem, że za cholerę tam nie wrócę.
                  "Większość granic przekracza się przecież z powodu prowokacji"
                  Janusz Leon Wiśniewski

                  Skomentuj

                  • Kamil B.
                    Emerytowany PornoGraf
                    • Jul 2007
                    • 3154

                    #10
                    Jako uczeń II klasy szkoły średniej brałem udział w czymś takim. Rozmowa z kobietą trwała około godziny. Rozwiązywałem również test. Tak samo jak większości klasy wyszło, że powinienem się rozwijać w kierunkach technicznych. Podobnie było gdy odwiedził moją szkołę facet z Urzędu Pracy.

                    Czy mi to pomogło? Niezbyt. Od zawsze wiedziałem, że humanistą nie będę i raczej trzeba się rozwijać w innym kierunku. Osobiście, jak i większość moich znajomych traktowała to jako dobry sposób na zerwanie się z choćby jednej lekcji.

                    Skomentuj

                    • Eris
                      Perwers
                      • Feb 2009
                      • 851

                      #11
                      Ja na koniec LO mialam testy psychologiczne ale ogolne bez ukierunkowania na predyspozycje zawodowe - to wszystko.

                      Zaluje, ze szkola nie pozwala uczniowi na rozwoj zainteresowan i nie pomaga mu sie ukierunkowac. Ja konczac szkole mialam pare zainteresowan i z powodu niewiedzy poszlam nie w tym kierunku, co powinnam. Dzis wracam na dobre tory, mloda jestem i nie zaluje ale odbywa sie to kosztem moim i innych osob.

                      Najbardziej brakowalo mi "prezentacji" studiow i zawodow. Uczen konczacy ogolniak ma mniej badz bardziej (najczesciej mniej) trafne wyobrazenia na temat poszczegolnych kierunkow studiow i zawodow. Z mojego otoczenia pozmienialo badz pozaczynalo 2 kierunek ponad polowa osob.

                      Skomentuj

                      • Sexy_man
                        Perwers
                        • Feb 2007
                        • 1163

                        #12
                        Wybieranie na czuja ścieżki edukacyjno-zawodowej...
                        Z 32 techników elektryków tylko 2 pracuje w zawodzie...
                        16 techników mechaników - i żaden nie pracuje w zawodzie...
                        Poradnie szkolno-pedagogiczne - były ale ich już nie ma...
                        Męczarnie na praktykach w urzędzie...
                        Spotkania z doradcą jako sposób na zerwanie się z lekcji...
                        Ponad połowa osób z otoczenia zmienia kierunek w trakcie studiów...

                        I to się nazywa profesjonalne doradztwo młodzieży w Polsce? Pomaganie w kierowaniu swoją ścieżką zawodową?

                        Czekam na kolejne wypowiedzi. Nawet tych, którzy nie spotkali się z czymś takim w swojej szkole.

                        W pracy spędzamy 1/3 naszego codziennego życia. Czy nie jest arcyważne wybrać kierunek profesji, która będzie dla nas przyjemnością?
                        Korzyścią bycia inteligentnym jest to, że można zawsze udawać głupca, podczas gdy sytuacja odwrotna jest niemożliwa.

                        Skomentuj

                        • Nolaan

                          #13
                          A czego się spodziewałeś? Że pedagodzy otworzą przed nami ramiona i poprowadzą niby Dumbledore Harry'ego? Za rączkę i bez bólu?
                          Taki mamy system i trzeba się z tym pogodzić. Poza tym ja nie narzekam. Zbierając swoje smarkackie zęby z podłogi po którejśtam wpadce na studiach w końcu zacząłem się ogarniać i uczyć samodzielności, podejmowania decyzji bez oglądania się na innych.
                          Gdybym szukał doradztwa pewnie by to tak nie wyglądało jak wygląda teraz. Więc w sumie na dobre mi to wyszło.

                          Skomentuj

                          • John Anthony
                            Seksualnie Niewyżyty
                            • Jul 2010
                            • 271

                            #14
                            Moim zdaniem pomysł uczenia się "zawodu" jest dość problematyczny, a czasami i naiwny.

                            W czasie nauki nabywa się pewne dyskretne umiejętności, które potem można złożyć (bądź nie w wypadku ich braku) w konkretne efekty. Pewnie że jeśli ktoś lubi szybko, łatwo i bezpiecznie to lepiej się wyuczyć "zawodu" i potem w nim pracować, choć jest to podejście bardzo słabe dla dzisiejszego dynamizmu.

                            Jeśli zamiast zawodu widzimy właśnie te dyskretne umiejętności, otwierają się bardzo szerokie horyzonty. Znam kilku ludzi po informatyce którzy są zawodowymi hazardzistami (brzmi głupio ale ma wyniki). Dlaczego?

                            Dzięki mocnej matematyce dobrze ogarniają rachunek prawdopodobieństwa, zaś programowanie i algorytmika pozwalają na błyskawiczne przetwarzanie danych o kursach od bukmacherów/akcji na stoliku pokerowym. W połączeniu z przyzwoitym ograniem i projektem systemu są w stanie zarabiać naprawdę przyzwoite pieniądze.

                            Studia trzeba traktować raczej jako możliwość podłapania dobrych kontaktów, przy okazji nabycia pewnego spektrum specjalizacji i wzmocnienia zdolności do szybkiego ogarniania nowych i zaawansowanych tematów.

                            Kasę robi przede wszystkim kreatywne i niesztampowe zastosowanie mózgu = kreatywność, plus solidne wykonanie, plus solidna eksploatacja (czy to sprzedaż czy na własny użytek). Oczywiście na etacie sprawa wygląda inaczej.
                            A hard man is good to find

                            Skomentuj

                            • Eris
                              Perwers
                              • Feb 2009
                              • 851

                              #15
                              Napisał Nolaan
                              A czego się spodziewałeś? Że pedagodzy otworzą przed nami ramiona i poprowadzą niby Dumbledore Harry'ego? Za rączkę i bez bólu?
                              Taki mamy system i trzeba się z tym pogodzić. Poza tym ja nie narzekam. Zbierając swoje smarkackie zęby z podłogi po którejśtam wpadce na studiach w końcu zacząłem się ogarniać i uczyć samodzielności, podejmowania decyzji bez oglądania się na innych.
                              Gdybym szukał doradztwa pewnie by to tak nie wyglądało jak wygląda teraz. Więc w sumie na dobre mi to wyszło.
                              A czy tu chodzi o to, by kogos za raczke prowadzic, wybrac mu profesje a na koncu poglaskac po glowce?

                              Zupelnie (przynajmniej w moim rozumieniu) nie na tym rzecz polega. Samodzielnosc, dostanie po dupie etc. dobra rzecz. Niemniej czasem warto zetknac sie z rzeczywistoscia wczesniej niz pozniej. 3/4 mlodych ludzi zyje mrzonkami i nie ma co sie temu dziwic, skoro nikt tych mrzonek nie probuje zdementowac.

                              Taki przyklad z mojego otoczenia:

                              najczesciej zmienianym kierunkiem studiow wsrod moich znajomych jest architektura.

                              Dzieciaczki karmione przez tv, ksiazki, rodzicow i otoczenie wizja prestizowego kierunku, ktory przygotowuje do dobrze platnej i bardzo ciekawiej pracy arytysty przez duze A, wydaja ciezka kase na kursy przygotowawcze z rysunku. Studiuja rok, dwa podniecajac sie przedmiotami artystycznymi, dyskutujac ambitnie o sztuce przez duze SZ i przelykaja z trudem kilka przedmiotow technicznych (przeciez to politechnika).
                              Zimny prysznic przychodzi w okolicach 3 roku, gdy czlowiek juz cos potrafi i moze zaczac bawic sie w jakies praktyki. Wtedy okazuje sie, ze przez najblizsze kilkanascie lat zamiast ahrtyzmu i majestatycznych budynkow bedzie mogl co najwyzej poprojektowac sobie garaz. Wtedy czesto zmieniaja kierunek na architekture wnetrz badz projektowanie graficzne, bo okazuje sie, ze inne kierunki bardziej odpowiadaja ich potrzebom.

                              Swiat by sie nie zawalil gdyby dzieciaczki w klasie maturalnej mialy spotkanie z architektem, ktory pokazalby im na czym ta praca polega.

                              Napisał John Anthony
                              Moim zdaniem pomysł uczenia się "zawodu" jest dość problematyczny, a czasami i naiwny.
                              Fajnie. A jak to sie ma do naszej dyskusji?

                              Skomentuj

                              Working...