Nastolatki 40 lat temu - początki

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Micra21
    Świntuszek
    • Oct 2014
    • 62

    Nastolatki 40 lat temu - początki

    To wydarzyło się kiedyś naprawdę...


    Jest rok tysiąc dziewięćset siedemdziesiąty pierwszy, koniec czerwca. W piątek wieczorem leżymy z Elą na tapczanie, całując się czule. Oboje mamy po osiemnaście lat i jesteśmy kompletnie zieloni w sprawach seksu. W naszych rodzinach to był temat objęty całkowitym tabu. Nasi rodzice nie rozmawiali z nami na ten temat, jedynie w szkole były jakieś zajęcia w ramach biologii, oddzielnie dla chłopców i dziewcząt, więc coś tam wiedzieliśmy, a poza tym sami też szukaliśmy wiedzy na ten temat. Jakieś książki zawsze były w domu, czasem specjalnie pozostawione "na widoku". O video i internecie nikomu się nawet nie śniło. W tamtym czasie dostęp do „świerszczyków” kompletnie nie istniał, chyba, że ktoś przemycił coś ze „zgniłego zachodu”, jak wyrażano się o krajach zza „żelaznej kurtyny”.
    Wszystko zaczęło się ponad pół roku temu w klubie żeglarskim, gdzie razem robiliśmy kurs na żeglarza. W październiku tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego roku kolega namówił mnie na zrobienie kursu żeglarskiego. Początek moich przygód z wodą i pływaniem nastąpił nieco wcześniej, trzy lata temu, gdy pierwszy raz pojechałem na spływ kajakowy po Wielkich Jeziorach Mazurskich. Te wakacje organizował ojciec jednego z moich kolegów szkolnych. Zawsze w lipcu jechaliśmy Giżycka, gdzie już wcześniej były zamówione kajaki w wypożyczalni. I tak przez kolejne lata poznawałem jeziora. W sumie kilkakrotnie opłynąłem całe Mazury pracowicie wiosłując na kajaku. Jeden z moich przyjaciół powiedział mi o kursie na żeglarza w miejscowym klubie i w październiku zaczęły się zajęcia teoretyczne. Na drugi wykład przyszła dziewczyna, wysoka blondynka w okularach. Na pierwszy rzut oka nic szczególnego, jedna z kilku, które były na kursie. Ubrana w za duże, niemodne spodnie, i luźny, szary sweter, tak, że nawet nie było widać szczegółów figury. Podeszła do mnie.
    - Cześć, jestem Ela – powiedziała podając mi rękę.
    - Cześć, a ja Wiktor – przedstawiłem grzecznie, jak przystało dobrze wychowanemu chłopcu.
    - Jestem tu zupełnie nowa, pomożesz mi? - zapytała
    - Jasne, siadaj koło mnie. – Zaprosiłem ją na krzesło obok mnie, które akurat było wolne.
    - Dzięki. – Uśmiechnęła się promiennie.
    Spojrzałem na jej pogodną twarz i zobaczyłem w zielononiebieskich oczach jakiś niepokój, pytanie, a przy tym jakiś bliżej nieokreślony błysk. Wyraźnie szukała nieśmiało kogoś do pomocy, a moje serce zabiło mocniej. Nie miałem w tym czasie żadnej dziewczyny więc pomyślałem, że mogę jej pomóc, jako koleżance z kursu. Nie byłem typem podrywacza, nie szukałem nikogo płci przeciwnej skupiając się na nauce, bo przecież w przyszłym roku matura, i na swoich zainteresowaniach – zbierałem znaczki, robiłem zdjęcia (wówczas moja pasja), które samodzielnie wywoływałem w szkolnej ciemni i dużo czytałem, szczególnie książki podróżnicze. Jak się później okazało, byliśmy najmłodszymi uczestnikami kursu, jedynymi licealistami, pozostali to już studenci.
    Na tradycyjne „Andrzejki” w ostatnią sobotę listopada klub zorganizował zabawę na przystani nad rzeką. Nie bardzo chciało mi się iść samemu, ale pomyślałem sobie - co mi tam, idę. Ela też przyszła sama. Na ten wieczór włożyła brązową sukienkę za kolana, luźno spływającą po ciele, a na nogach miała mokasyny na płaskich obcasach. Jak później mi powiedziała, też nie chciało się jej iść bez towarzystwa, ale miała ochotę poznać bliżej grupę żeglarzy, z którymi odbywaliśmy kurs. Oczywiście było piwo, kawa, herbata, pączki, a nawet kanapki przygotowane przez dziewczyny i muzyka z płyt gramofonowych. Zaczęła się zabawa, wszyscy tańczyli w rytm bardzo głośno puszczanych piosenek. Poszukałem wzrokiem Eli, chciałem poprosić ją do tańca, bo akurat puścili wolniejszy kawałek. Siedziała samotnie w kącie sącząc piwo i przyglądała się tańczącym. Podszedłem, nachyliłem głowę do jej ucha pytając:
    - Zatańczysz?
    - Tak. – Skinęła głową wstając ze stołka.
    W tym momencie poczułem zapach jej włosów i nie tylko. To było jak iskra, spodobał mi się naturalny zapach jej ciała bez jakichkolwiek perfum. Podałem dziewczynie rękę i poszliśmy tańczyć. W tańcu patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami zza okularów i przez dłuższą chwilę nic nie mówiliśmy, poddając się rytmowi „Czerwonych Gitar”. Ja też patrzyłem w jej oczy i nie mogłem powiedzieć ani jednego słowa a serce zaczęło mi bić bardzo mocno. Nigdy dotychczas, przy żadnej dziewczynie nie zdarzyło mi się nic podobnego. Po tańcu wyszliśmy na taras, księżyc w pełni oświetlał świat srebrzystym blaskiem, odbijając się drżącym obrazem w płynącej rzece. Tańce rozgrzały nas, ale szybko ochłonęliśmy, bo listopadowe powietrze było jednak dość chłodne.
    - Wiktor – powiedziała Ela – jeszcze z nikim tak dobrze mi się nie tańczyło.
    - Mnie też – odpowiedziałem szczerze – masz ochotę jeszcze?
    - Tak, mam, ale z tobą. – Uśmiechnęła się i wróciliśmy do środka.
    Z małymi przerwami tańczyliśmy do drugiej w nocy. W czasie wszystkich wolnych kawałków zaczęliśmy przytulać się do siebie. W ten wieczór dostrzegłem po raz pierwszy w życiu w Eli, koleżance z kursu, kobietę. Na razie jeszcze w niezbyt dojrzały sposób, ale coś drgnęło mi w duszy. Po zabawie zaproponowałem wspólny powrót z klubu.
    - Gdzie mieszkasz? – zapytałem Elę.
    - Na Górskiej – powiedziała.
    - To niedaleko mnie, bo ja na Tenisowej, to w tej samej dzielnicy – mówiąc to pomyślałem sobie, że to chyba nie przypadek, to nasze spotkanie na tym kursie – odprowadzę cię.
    - Wiesz może, o której jest nocny autobus? - Ela zwróciła do mnie swoje duże, zielonobłękitne oczy.
    - Chyba o drugiej trzydzieści. – Pamiętam, że sprawdzałem rozkład nocnych połączeń.
    Do przystanku mieliśmy jakieś piętnaście minut spacerem. Dochodząc dostrzegłem autobus stojący na pętli. Wtedy jeździły takie rozklekotane Jelcze zwane „ogórkami”. Głośne, dymiące spalinami i zimne. Rzeczywiście miał odjazd o drugiej trzydzieści. Dobrze pamiętałem. W naszej dzielnicy razem wysiedliśmy z autobusu i odprowadziłem ją pod dom. Jeszcze na pożegnanie podałem jej numer telefonu, a Ela podała mi swój. To były czasy, kiedy jeszcze nie wszyscy mieli telefon w domu, a o komórkach to nikomu nawet się nie śniło. Nie to co dziś, kiedy wszyscy mają osobisty telefon w kieszeni (no, prawie wszyscy) i zawsze można się porozumieć.
    Tej nocy długo nie mogłem zasnąć, ciągle widziałem w myślach te cudowne, ufne, zielono -błękitne oczy Eli i starałem się zapamiętać piękny zapach jej włosów. Minął tydzień, w sobotę miał być wykład z teorii żeglowania o szesnastej. W piątek wieczorem zadzwoniłem do Eli z pytaniem, czy pojedziemy razem na przystań. Umówiliśmy się pod jej domem o piętnastej. Po zajęciach chciałem zaprosić Elę na spacer, ale pogoda się popsuła, zaczęło padać, więc poszliśmy do kawiarni. Niedaleko jej domu była taka malutka kawiarenka z czterema, czy pięcioma stolikami bez obrusów, tylko na małej serwetce popielniczka i cukier w małej miseczce. Kawę podawano w szklankach, takich samych, jak do herbaty, fusy zalewane wrzątkiem. W zadymionym wnętrzu znaleźliśmy wolny stolik przy ścianie, jakby na nas czekał. Znowu serce biło mi szybciej na widok tej dziewczyny.
    Mijała zima, spotykaliśmy się coraz częściej, znajdując ciągle nowe tematy do rozmów. Zaczynałem odczuwać coraz bardziej, że Ela to jest ktoś ważny w moim życiu. Na przełomie stycznia i lutego zorganizowano w klubie żeglarskim zabawę karnawałową. Oczywiście poszliśmy razem. Zabawa była świetna, dużo tańczyliśmy, poznając kolegów i koleżanki z klubu. Tym razem ja nie piłem żadnego alkoholu, bo mój tata pozwolił mi wziąć samochód, żebym mógł wrócić spokojnie do domu i nie martwić się o powrót autobusem. Prosiłem go o to, bo chciałem odwieźć Elę po balu. Zawsze wolałem jechać samochodem niż pić. Zresztą lubiłem prowadzić auto i to mi zostało do teraz. Przez całe dorosłe życie moja praca związana była z motoryzacją. Około piątej nad ranem skończyliśmy zabawę i odwiozłem Elę pod jej dom. Weszliśmy na klatkę schodową, nagle nasze usta przywarły do siebie. Stało się to tak niespodziewanie, że odskoczyliśmy od siebie jakby nas prąd poraził. Popatrzyłem w oczy dziewczyny, ona w moje i w tym momencie jeszcze raz nasze usta się spotkały , ale tym razem już tego chcieliśmy. Serce o mało mi nie wyskoczyło, tak zaczęło się tłuc pod żebrami. Nigdy w życiu nie całowałem żadnej dziewczyny, to był nasz pierwszy pocałunek, taki prawdziwy. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, ciężko oddychając.
    - Wiktor – szepnęła Ela – jeszcze nigdy nie pocałowałam żadnego chłopaka, coś ty mi zrobił?
    - Sam nie wiem, jak to się stało, bo ja też jeszcze nie całowałem żadnej dziewczyny – odpowiedziałem równie cicho.
    - To było fantastyczne – powiedziała już z trochę głośniej.
    Pożegnaliśmy się i pojechałem do domu. Mimo zmęczenia znów nie mogłem spać, tylko ciągle czułem aksamitne, ciepłe usta Eli na swoich. W końcu zasnąłem z obrazem dziewczyny pod powiekami.
    W kwietniu zaczęły się zajęcia praktyczne na przystani. Polegało to na skrobaniu, szlifowaniu i malowaniu łódek, przeglądzie osprzętu itp. żeby wszystko było sprawne na lato. Łódki zbudowane z drewna wymagały dużo pracy. Dzisiaj, wszechobecny plastik wyparł drewno, wystarczy umyć kadłub, przeglądnąć osprzęt i gotowe. No i oczywiście poznawaliśmy skomplikowane nazwy różnych lin i urządzeń na jachcie. Jako, że kwiecień był bardzo ciepły, ba, można powiedzieć upalny, korzystaliśmy ze słońca, opalając nasze ciała. Wtedy zobaczyłem jak naprawdę Ela wyglądała bez swetra, jaką ma figurę itp. Dziewczyna wysoka, miała sto siedemdziesiąt sześć cm wzrostu, niezbyt szczupła, dziś wielu by powiedziało, że ma trochę nadwagi. Dla mnie była idealna, piersi średnie, bardzo jędrne, przy każdym ruchu sprężyście podskakujące (jednak chłopak zawsze na to patrzy) i wyraźnie zaznaczone biodra. Nogi długie i dość mocno zarysowane uda. Powiedziała mi dużo później, że jej uda to wynik trenowania wioślarstwa na początku szkoły średniej. Ja też jestem dość wysoki, mam sto osiemdziesiąt pięć cm ale wtedy byłem wręcz chudy, ważyłem tylko siedemdziesiąt siedem kg.
    Komandor kursu przydzielił nas do załogi sternika Krzysztofa, który miał być naszym instruktorem. Pracowicie przygotowywaliśmy omegę „Bujda” do pływania poznając budowę i działanie całej maszynerii pozwalającej wykorzystywać wiatr do napędu łodzi. Razem z nami w załodze było jeszcze dwoje studentów, Ania i Michał, ale oni nie tworzyli pary, tylko wspólnie robili kurs żeglarski. Tradycja klubu to rozpoczęcie sezonu żeglarskiego pierwszego maja, więc na koniec kwietnia łódki musiały być gotowe. Razem z Krzysztofem, Anią i Michałem skończyliśmy przygotowania na trzy dni przed wodowaniem „Bujdy”. Od początku maja praktycznie każdą sobotę i niedzielę spędzaliśmy na wodzie ucząc się trudnej sztuki żeglowania po rzece pod czujnym okiem Krzysztofa. Na początek sierpnia był zaplanowany ponad trzytygodniowy obóz szkoleniowy na Mazurach, którego zwieńczeniem miały być egzaminy na stopień żeglarza. Pod koniec maja, chyba w ostatni piątek, popłynęliśmy całą załogą na trzydniową wycieczkę „Bujdą” w górę rzeki. Wieczorem, po ognisku, dosyć wcześnie poszliśmy do namiotu, żeby się wyspać, bo w sobotę od rana było przewidziane szkolenie z pływania po rzece. Ela delikatnie przytuliła się do mnie i powiedziała:
    - Wiesz, Wiktor, polubiłam cię.
    - Tak się składa, że ja też – odpowiedziałem z radością.
    Dopiero wtedy pocałowaliśmy się po raz drugi w życiu, ale tym razem całkowicie świadomie. Bardzo to przeżywaliśmy, poczułem coś zupełnie nowego. Ela drżąc przytulała się do mnie obejmując ramionami. Przycisnąłem ją mocniej do siebie i szepnąłem prosto do ucha:
    - Kocham cię.
    - Ja ciebie chyba też – usłyszałem jej szept.
    Każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem często ucząc się wspólnie. Nie wiadomo kiedy nadszedł koniec roku szkolnego i z niezłymi świadectwami zakończyliśmy naukę w trzeciej klasie LO. Właśnie wtedy, po zakończeniu roku, w ostatni piątek czerwca spotkaliśmy się u mnie. To był ten piątek z początku opowiadania. Upał nieludzki, chciało się wyleźć z własnej skóry. W domu pusto, moi rodzice w pracy a starszy brat, student, już wyjechał z kolegami na włóczęgę po Bieszczadach.
    - No nareszcie koniec szkoły, mamy luz i więcej czasu dla siebie – powiedziała Ela z ulgą w głosie.
    - Teraz to ci już nie dam spokoju – zaśmiałem się i przyciągnąłem ją do siebie całując w nos i oczy.
    - No nie wiem, czy tak łatwo się poddam. – Zrobiła poważną minę, ale jej oczy temu zaprzeczały.
    - To, to jeszcze zobaczymy, bywam uparty – odpowiedziałem i zamknąłem dziewczynę w objęciach.
    Tak przekomarzając się, ze śmiechem weszliśmy do mojego pokoju. Usiedliśmy na łóżku i zapytałem ją, czego się napije, bo jest gorąco, a sam byłem bardzo spragniony czegoś mokrego i chłodnego.
    - Wody z sokiem – powiedziała – tylko zimnej.
    - Mam w lodówce, a sok to jaki, może być malinowy czy wolisz wiśniowy? – spytałem.
    - Malinowy, bardzo lubię, jak to nie kłopot – cicho odpowiedziała.
    Poszedłem do kuchni przygotować szklanki z napojami. Po chwili wracam i widzę Elę przyglądającą się mojej półce z książkami. Zatrzymała wzrok na zbiorze o tematyce podróżniczej. Tam stało pięć albo sześć tomów A. i Cz. Centkiewiczów, całą seria różnych „Tomków” Alfreda Szklarskiego no i oczywiście pamiątka z wczesnych lat „naście” Karol May i „Winnetou”. Poza tym sporo pozycji żeglarskich i oczywiście polska klasyka, bo zawsze lubiłem czytać a Sienkiewicza w szczególności.
    - Proszę. – Wręczyłem szklaneczkę. – Oglądasz, co lubię czytać?
    - Tak i jestem pod wrażeniem, jaki tu porządek.
    - Lubie tak, bo łatwo mogę znaleźć to, czego szukam – powiedziałem i przyciągnąłem dziewczynę do siebie – a często wracam do różnych książek.
    Usiedliśmy znów na łóżku, popijając wodę z sokiem. Zaczęła się rozmowa o wakacjach. Ela pytała, co robię w lipcu, bo rodzice zabierają ją i Wojtka nad morze, prawie na cały miesiąc.
    - Jadę na obóz kajakowy, jak co roku i wracam dwudziestego pierwszego. Potem trzeba przygotować się do sierpniowego obozu. A ty kiedy wracasz? - zapytałem.
    - Dwudziestego czwartego lipca. – Dała szybką odpowiedź.
    - To będziemy mieli cały tydzień w mieście. – Trochę się zmartwiłem.
    - Ale za to razem. – Śmiejąc się, Ela lekko złapała mnie za ucho.
    Położyliśmy się na łóżku patrząc sobie w oczy. Delikatnie przyciągnąłem jej głowę do swojej i pocałowałem w czoło. Leżeliśmy tak dłuższą chwilę, Poczułem, że chwyta moją dłoń i kładzie na swojej piersi. W tym momencie serce zaczęło mi bić dużo szybciej. Tysiące myśli przelatywało przez głowę. W życiu jeszcze nie dotykałem tak kobiety. Mój penis zareagował natychmiast samowolnym wzwodem.
    - Czy mogę cię tam dotknąć? - zapytałem nieśmiało.
    - Tak, chcę tego – cicho powiedziała mi do ucha – jesteś pierwszym, któremu na to pozwalam.
    - A ty pierwszą dziewczyną której dotykam – przyznałem się jej szeptem.
    Byłem tak przejęty tym, co się dzieje, że nie mogłem ruszyć ręką, dopiero po jakimś czasie opanowałem się na tyle, żeby delikatnie zacząć badać kształt i miękkość kobiecej piersi. Widziałem je nieraz na filmach, ale pierwszy raz miałem kontakt z nimi „na żywo”. Dotykałem jej przez cienką bluzeczkę i stanik. Poczułem, jak jej serce zaczęło mocniej bić, była tak samo przejęta jak ja. Piersi Eli całkiem dobrze mieściły się w mojej dłoni. Brodawki wyraźnie stwardniały pod moim dotykiem, a oddech dziewczyny przyspieszył.
    - Kocham cię – powiedziałem jej do ucha – i dziękuję.
    - Za co? - zdziwiła się
    - Kocham cię tak po prostu, za nic, za to że jesteś tu i teraz, bo mi się podobasz, a dziękuję za to, że pozwalasz mi poznawać siebie. – Te słowa wypłynęły z moich ust tak jakoś same, bez namysłu.
    Chciałoby się nie kończyć tego, było nam za mało, za krótko, ale czas nas trochę gonił, bo moi rodzice mogli przyjść w każdej chwili. Podnieśliśmy się z łóżka i grzecznie usiedli przy biurku. Tak zaczęło się wspólne poznawanie naszych ciał, naszej seksualności, jeszcze zupełnie niewinnej, nie znanej, a gdzieś w skrytości duszy bardzo pożądanej.
    Dzisiaj większość młodych ludzi, w dobie powszechnego dostępu do internetu, pornografii, dużo wcześniej zaczyna życie seksualne. Świat się zmienia, jest inny niż w czasach naszej młodości. Czy lepszy, tego nie wiem, inny to na pewno. Pod pewnymi względami lepszy, bo i łatwiejsze podróże, i szybsza wymiana informacji, ale z kolei tempo życia wzrosło, ciągle brak czasu na zastanowienie się, na dostrzeżenie piękna otaczającego nas świata, na normalne kontakty międzyludzkie. Kiedyś nauczyłem się od pewnego księdza znamiennych słów:
    zatrzymaj się na chwilę, nad pięknem tego świata,
    zatrzymaj się na chwilę, nad tym co w sercu kryjesz,
    zatrzymaj się na chwilę, zauważ swego brata,
    zatrzymaj się na chwilę i pomyśl, po co żyjesz.”
    To fragment piosenki religijnej napisanej przez księdza opiekującego się studentami. Dobrze zapamiętałem te słowa, dziś powtarzam je swoim dzieciom, żeby pomyśleli czasem o czymś innym, niż tylko pogoń za kasą, stanowiskami i sukcesem rozumianym jako dobrobyt materialny bez oglądania się na otoczenie. Wiem, że to banały i frazesy, ale chyba dobrze oddają dzisiejszą rzeczywistość, ten „wyścig szczurów” w korporacjach różnej maści.
    No ale dość już gderania na dzisiejsze czasy, wróćmy do czasów pięknej i beztroskiej młodości. Posiedzieliśmy jeszcze trochę u mnie, późnym popołudniem odprowadziłem Elę do domu. To był miły, dwudziestominutowy spacer przez osiedla, wtedy jeszcze nie tak gęsto zabudowane i z dużą ilością zieleni.
    Do wyjazdu nad morze nasze spotkania stały się praktycznie codzienne. Z wakacji pisaliśmy listy prawie każdego dnia. Ela podała mi adres domu wypoczynkowego nad morzem, więc mogłem wysyłać do niej bez ograniczeń. Do mnie było trudniej, bo tylko na „poste restante” do miejscowości, przez które przepływaliśmy na Mazurach, za to dostawałem przynajmniej trzy lub cztery listy naraz! Było co czytać wieczorem w namiocie. Dwudziestego pierwszego lipca wróciłem do domu i z niecierpliwością oczekiwałem na powrót Eli znad morza. Napisała mi, że wracają dwudziestego czwartego rano pociągiem z Ustki.
    Taki sobie Starszy Pan
  • Micra21
    Świntuszek
    • Oct 2014
    • 62

    #2
    c. d. Nastolatków 40 lat temu...

    W poniedziałek dwudziestego czwartego lipca budzik zadzwonił o piątej trzydzieści. Wyrwany z głębokiego snu nie wiedziałem, co się dzieje. Przecież wakacje, nie trzeba wstawać rano do szkoły. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że przecież dziś wraca Ela z rodzicami i młodszym bratem, a ja postanowiłem pojechać na dworzec po nich. Wziąłem naszego Wartburga z garażu i pojechałem. Oczywiście wcześniej poprosiłem tatę o pozwolenie. Okazało się, że pociąg jest opóźniony prawie o dwadzieścia minut ale świadomość, że za chwilę zobaczę moją ukochaną nie pozwoliła na żadną złość. Czekałem spokojnie i już megafony chrypią, że pociąg z Kołobrzegu, Ustki i Gdyni wjeżdża na peron. Zgrzytając i piszcząc niemiłosiernie długi wąż wagonów wtoczył się na dworzec. Zacząłem szukać Eli w tłumie wysiadających i zobaczyłem jej brata z plecakiem, za nim Elę i resztę rodziny. Bardzo zaskoczeni, pytali co tu robię.
    - Dzień dobry, jak to co? – odpowiedziałem pytaniem – przyjechałem po państwa. Przecież z bagażami trudno jechać tak daleko przez miasto, a o taksówce to można pomarzyć o tej godzinie.
    - Cześć Wiktor. – Ela podała mi rękę i spojrzała na mnie tak ciepło, że się uśmiechnąłem.
    - Cześć – powiedziałem – chodźmy do samochodu.
    Odwiozłem ich do domu z postanowieniem spotkania się z Elą koło południa w sklepie sportowym, żeby kupić tenisówki i inne potrzebne na obóz rzeczy. Po zakupach przyszliśmy do mnie napić się kawy i opowiedzieć szczegóły wakacji. No i oczywiście poprzytulać się, bo bardzo nam tego brakowało. Jednak ponad trzy tygodnie to stanowczo za długo dla nas. Ledwo zamknąłem drzwi już rzuciliśmy się na siebie i zaczęliśmy całować nieprzytomnie. Trwało to długą chwilę, języki szalały w ustach. Jednak tę sztukę opanowaliśmy już do perfekcji, już nie tracąc oddechu, jak wcześniej. Pociągnąłem ją na łóżko i tak spleceni, padliśmy na nie. Po chwili odsunąłem się nieco i spojrzałem w jej w oczy.
    - Bardzo mi ciebie brakowało – wyszeptałem prosto do ucha – kocham cię i nie chcę się więcej rozstawać na tak długo.
    - Mnie też – cicho odpowiedziała – ja też cię kocham, teraz bez tego „chyba”. Leżąc samotnie na plaży miałam czas na różne przemyślenia.
    - To brzmi poważnie, już się boję – zaśmiałem się.
    - Pamiętasz, jak pierwszy raz podeszłam do ciebie na kursie i zapytałam, czy mi pomożesz. Wtedy to mi się spodobałeś, taki byłeś inny. Wyglądałeś na sympatycznego chłopaka i „coś” mi mówiło, że cię polubię. Do tego czasu w ogóle nie patrzyłam na chłopaków, owszem, czasem jakieś kino, czy spacer, ale tylko na stopie koleżeńskiej. Zdecydowanie więcej uwagi poświęcałam nauce. Dopiero przy tobie poczułam, że jednak potrzebny jest ktoś, z kim można pogadać, można być szczerym i nie bać się. A dla mnie pierwsze wrażenie jest istotne, moja mama powiedziała mi kiedyś, że czasem bywa tak, że jak na kogoś spojrzysz, to tak na ten pierwszy rzut oka czujesz sympatię. Tak właśnie było z tobą.
    - Jak wtedy zapytałaś czy ci pomogę to mnie prawie zatkało, w twoich oczach zobaczyłem pytanie i niepokój, ale też jakiś błysk radości. Serce zabiło mi mocniej i już wiedziałem, że cię polubię. Dla mnie ten pierwszy kontakt też jest ważny. Później, jak cię poznawałem, to było już tylko lepiej – mówiłem cichutko Eli do ucha.
    Nachyliła się i pocałowała mnie policzek i zaraz w usta. Odwzajemniłem, ale z językiem w jej buzi. Chwilę nasze języki mocowały się ze sobą, czułem jej smak, taki nieokreślony, jakby lekko słonawy, ale wspaniały. Moje ręce już tym razem śmielej powędrowały w kierunku piersi i delikatnie trzymałem je obie w dłoniach lekko naciskając palcami na środek, gdzie pod stanikiem wyczuwałem twardniejące brodawki. Mój penis zaczął sztywnieć, a oddech Eli zrobił się szybszy i krótszy. Trzymając moje dłonie odwróciła się plecami i wtuliła „na łyżeczkę”, mocniej dociskając biodra do mnie, a ja trzymając ją za piersi przygarnąłem do siebie. Zacząłem muskać językiem jej ucho i znów poczułem zapach włosów, a to podziałało na mnie jak ostroga na konia. Mocno uciskałem piersi masując je kolistymi ruchami. Członek o mało nie rozsadził mi spodni. Musiała poczuć go na swojej pupie, bo kręciła nią i napierała na niego. Odsunąłem się trochę, położyłem na wznak i położyłem jej rękę na moim kroczu. Cicho westchnęła i dość niepewnie gładziła mnie po penisie. Poczułem, że zaraz będzie koniec, że już dłużej nie wytrzymam i nagle dostałem orgazmu zalewając majtki spermą. Ela pocałowała mnie i szepnęła:
    - To nic, jesteś normalnym chłopakiem, takie bodźce działają dość mocno.
    - Głupio mi – odpowiedziałem szeptem – nigdy nie byłem tak blisko z żadną dziewczyną.
    - Ja też z nikim, znam to tylko z książek, czysta teoria, praktyki żadnej.
    Pocałowałem ją jeszcze raz i powoli wstaliśmy. Poszedłem do kuchni zaparzyć kawę w ekspresie. Wróciłem z kawą do pokoju i usiedliśmy razem na moim łóżku używając krzesła w charakterze podręcznego stolika.
    - Dziękuję – powiedziałem drżącym jeszcze głosem i objąłem ramię Eli.
    - Wiesz, że cudnie było poczuć te twoje skurcze, nie wiedziałam, że to takie przyjemne. Twój dotyk na piersiach też podziałał na mnie bardzo, ale to bardzo mocno – cały czas mówiła mi prosto do ucha tak cicho, jakby ktoś mógł nas podsłuchiwać – ja się dopiero uczę tego wszystkiego.
    - Ja też się uczę, kochanie. – Pierwszy raz tak się do niej zwróciłem – Przecież mówiłem ci, że nigdy nie byłem tak blisko z nikim. Ale z tobą jest mi bardzo dobrze i jakoś nie wstydzę się o tym rozmawiać.
    - Wiesz, to wszystko stało się dość nagle, ale tak jakoś całkiem naturalnie. – Ela odsunęła się trochę i sięgnęła po filiżankę z kawą.
    - Możesz być spokojna, nie zrobię niczego wbrew tobie. Musimy dać sobie czas – powiedziałem niezbyt głośno, ale zdecydowanie.
    Omówiliśmy jeszcze co trzeba wziąć na obóz, wypili kawę i odprowadziłem ją do domu. Następnego dnia poszedłem z Elą na spacer nad rzekę i tam siedząc na ławce opowiadaliśmy o sobie, swoich rodzinach, trochę przypominaliśmy wiedzę z kursu, bo przecież egzamin już niedługo. W środę znów spotkaliśmy się, tym razem u Eli. Była tylko jej mama. Przywitała mnie bardzo miło i spytała, jak idą przygotowania do obozu. Powiedziałem, że dobrze, jeszcze musimy kupić sztormiaki, bo w sierpniu bywa mokro a pływać będziemy bez względu na pogodę, jako że to przecież szkolenie. Usiedliśmy w pokoju Eli przygotowując listę pozostałych, niezbędnych zakupów na obóz. Za chwilę usłyszałem głos jej mamy: „Wychodzę, będę dopiero wieczorem, w kuchni macie obiad, zjedzcie razem” i drzwi się zamknęły. Zostaliśmy sami.
    - Twoja mama tak spokojnie zostawia cię sam na sam z obcym chłopakiem? - spytałem.
    - Ma do mnie zaufanie, a też opowiedziałam jej o tobie, oczywiście nie wszystko. – Z uśmiechem zwróciła się do mnie. – Możemy mieć trochę naszych drobnych tajemnic. Zresztą nie robimy nic złego, a przecież ty nie jesteś obcy.
    - No chyba raczej nic takiego. – Przysunąłem się do niej i przytuliłem – Wiesz, że masz piękne oczy?
    Spojrzała na mnie i tylko uśmiech w kącikach ust zdradzał, że zrobiłem jej przyjemność. Wziąłem jej dłonie w swoje i na obu złożyłem delikatny pocałunek. Jeszcze chwilę tak trzymaliśmy się za ręce. Powoli gładziłem Elę po głowie, rozkoszując się jej miękkimi włosami.
    - Chodź, zjemy obiad bo już zgłodniałam. – Pociągnęła mnie za rękę do kuchni.
    - Mnie też już kiszki grają marsza – odpowiedziałem.
    Po obiedzie wzięliśmy herbatę, ciastka i wróciliśmy do pokoju siadając na łóżku. Nic nie mówiąc całowaliśmy się znowu, ale tym razem nasze ręce same zaczęły szukać kontaktu. Nagle Ela wstała i zaczęła szukać czegoś w szafie.
    - Zaczekaj chwilkę – powiedziała i wyszła z pokoju.
    Za kilka minut wróciła przebrana w krótką spódniczkę i bawełnianą bluzeczkę. Było gorąco i pewnie wolała lżejsze ubranie. Moje bystre oko natychmiast zauważyło brak stanika pod bluzką, brodawki odznaczały się lekko na materiale. Wstałem i przygarnąłem ją plecami do siebie, zacząłem całować po karku i za uszami muskając językiem brzeg ucha. Usłyszałem głębokie westchnienie. Ela wzięła moje ręce i położyła na piersiach. Widać spodobały jej się takie pieszczoty. Poczułem jakie są miękkie i sprężyste, bo przecież nie miała stanika. Moje podniecenie wzrosło gwałtownie, mocniej całowałem ucho i lekko przygryzłem, oddech zrobił się krótki i głośny. Zauważyłem, że Ela zadrżała po tym dotykiem i mocniej przywarła do mnie. Przez trykot bluzki moje place bawiły się twardymi brodawkami, szczypiąc lekko, a sztywny członek dotykał pupy usiłując wcisnąć się między pośladki. Trwało to długą chwilę, moja najmilsza włożyła moją dłoń pod bluzkę i przesunęła w kierunku piersi. Tym razem dotykałem jej gołej skóry, cudownie gładkiej i ciepłej, pod dłonią czułem mocno bijące serce. Chciałem coś zrobić, posunąć się dalej lecz nie wiedziałem jak daleko mogę. Oderwała się i pociągnęła w stronę łóżka. Położyliśmy się a ja wziąłem jej rękę i położyłem na wyprężonym członku. Spojrzała mi w oczy i zobaczyłem w nich zdziwienie.
    - Nie bój się, możesz – powiedziałem – tylko delikatnie.
    - Ale nie umiem.
    - Rozepnij guzik i suwak – poprosiłem cicho – a potem włóż rękę do środka, nauczę cię.
    Powoli, jakby z lekkim oporem rozpięła moje szorty, rozsunęła zamek i włożyła dłoń za gumkę majtek. Poczułem lekkie muśnięcie na czubku prącia. Członek drgnął pod jej dotykiem.
    - Obejmij go palcami i poruszaj ręką - udzielałem instrukcji.
    - Kiedyś widziałam na jakimś zdjęciu, które ukradkiem podebrałam Piotrkowi, jak dziewczyna trzyma "to" w ręce - jeszcze nie mogła wymówić prawdziwej nazwy.
    Tak małymi kroczkami oswajaliśmy się ze sobą, jeszcze ubrani, ale już odważniejsi. Poruszyła dłonią kilka razy a mnie błyskawicznie dopadł wytrysk, prosto na jej rękę. Znów zrobiło mi się trochę głupio, że tak szybko się skończyło, ale i tak trwało już trochę dłużej niż za pierwszym razem. Wyciągnęła rękę nie bardzo wiedząc co ma zrobić.
    - Idź, umyj – powiedziałem – zaczekam.
    Zostałem na łóżku i myślałem, co będzie dalej. Nie chciałem w żaden sposób naciskać, bo zbyt mi na niej zależało, ale miałem ochotę na trochę więcej. Ela wróciła i teraz już usiedliśmy na fotelach przy stoliku. Cieszyłem się, że pozwoliłem jej na to wszystko. Miałem nadzieję, że ona też kiedyś pozwoli mi dotknąć swoich intymnych miejsc.
    - Wiktor, bardzo się cieszę, że pozwalasz mi na taką bliskość ale sama nie wiem, co o tym myśleć. Wiesz, że jestem wychowana w religijnym domu. A z drugiej strony bardzo chcę być z tobą bardzo blisko, pokochałam cię – cicho powiedziała.
    - Nie martw się, poczekam a wiesz przecież, że tak samo jestem z katolickiej rodziny. Niczego nie przyspieszajmy, zdaję sobie sprawę z twoich oporów. Ja tak samo bardzo to przeżywam. Kocham cię i myślę, że na wszystko przyjdzie czas – mówiłem to bardzo spokojnie – i cieszę się z tej rozmowy, to dobrze, że możemy tak otwarcie rozmawiać.
    - Znamy się już dość długo i uważam szczerość za podstawę – stwierdziła.
    Dokończyliśmy herbatę i za chwilę wróciła mama Eli. Podziękowałem za pyszny obiad i pożegnałem się. Wieczorem długo nie mogłem zasnąć, ciągle rozmyślałem o naszej rozmowie. Doszedłem do przekonania, że spotkałem wyjątkową dziewczynę, z którą jest mi dobrze, z którą świetnie się rozumiem i na której mi zależy. Uspokojony tą myślą zasnąłem.
    Rano, po przebudzeniu, pierwszą myślą było zadzwonić do Eli i powiedzieć jej „dzień dobry”. Było wpół do dziewiątej, więc nie za wcześnie. Szybko wykręciłem jej numer i usłyszałem:
    - Halo!
    Poznałem ją po głosie i powiedziałem radosnym głosem:
    - Dzień dobry kochanie
    - Dzień dobry Wiktorku. – W słuchawce dała się słyszeć radosna odpowiedź. – Już się obudziłeś?
    - Jak słyszysz – odparłem – zbieraj się, jedziemy po sztormiaki i kalosze. Będę u ciebie za pół godziny, wystarczy ci czasu?
    - Chyba tak, jestem już po śniadaniu.
    - To do zobaczenia.
    W sklepie żeglarskim kupiliśmy dwa ładne (na tamte czasy) żółte ubranka, na tyle obszerne, żeby można było założyć je na coś grubszego w zimną i mokrą pogodę. Do tego kalosze i było po sprawie. Zabrałem ją do siebie. Dom zastałem pusty bo mama pojechała do siostry, zostwiła kartkę, że wroci wieczorem z tatą, i że obiad mam na kuchence. Znów byliśmy z sami.
    - Masz coś zimnego, pić mi się chce – poprosiła Ela.
    - Już się robi, woda z sokiem malinowym i lodem, może być? - spytałem.
    - Jasne, tego chciałam. – Usłyszałem wesoły głos dziewczyny. – Mogę umyć ręce?
    - Oczywiście, już podaję ręcznik.
    Usiedliśmy w dużym pokoju na wersalce i wziąłem ją na kolana, przytulając i całując po czole, policzkach i na koniec nasze usta zetknęły się w długo oczekiwanym pocałunku. Po chwili spojrzała mi w oczy.
    - Jestem cała twoja, kocham cię i chcę być z tobą – patrząc na mnie powiedziała to bardzo wolno i cicho.
    - Ja tez cię bardzo kocham – dałem równie cichą odpowiedź – i też chcę być z tobą.
    Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, przytulając się tylko policzkami. Dalej siedziała mi na kolanach. Pocałowałem ją i położyłem swoją rękę na jej piersi, ugniatając lekko. Usłyszałem szybszy oddech i poczułem, jak zaczyna drżeć. Położyłem swoją drugą dłoń na kolanie Eli i zacząłem masować udo posuwając się dalej w głąb pod spódniczkę. Nie protestowała, tylko jeszcze szybciej i głośniej zaczęła oddychać. Uznałem to za przyzwolenie i sunąłem dalej. Nagle zacisnęła uda dość mocno, jakby odruchowo broniąc się, i zaraz rozsunęła nogi szerzej zapraszając dalej. Powoli dotarłem do szczytu ud i dotknąłem jej majteczek. Poczułem gorąco i wilgoć. Przesuwałem palcem wskazującym po majtkach i chyba trafiłem na czułe miejsce, bo dziewczyna wygięła się, mocniej przywarła do mnie i zupełnie niespodziewanie jękneła głośno „oooch” o czym opadła głową na moje ramię. Trwaliśmy tak kilkanaście sekund, aż uspokoiła się.
    - To było wspaniałe – ledwo słyszalnie powiedziała – nie wiedziałam, że to takie fantastyczne uczucie. Dzięki.
    - Połóżmy się – zaproponowałem – trzeba odpocząć.
    Rozłożyłem wersalkę i padliśmy na nią obok siebie. Nachyliłem twarz nad dziewczyną i pocałowałem namiętnie, buszując językiem w jej ustach. Chwyciłem ją za dłoń i położyłem na swoim penisie. Wcześniej rozpiąłem guzik i suwak tak, że mogła włożyć rękę do środka. Tym razem reagowałem nieco spokojniej, choć członek już stał na baczność. Lekko uniosłem biodra i zsunąłem spodnie z majtkami. Ela chwyciła go między palce i zaczęła oglądać.
    - Ale duży. – W głosie dało się odczuć zdziwienie. – I gorący.
    - Urósł dla ciebie – zażartowałem cicho – żebyś mogła go dokładnie obejrzeć. Pobaw się nim, obejmij całą ręką, tylko delikatnie.
    Jak każdy młodzieniec, masturbowałem się i to dość często, więc mniej więcej znałem swoje reakcje na dotyk penisa, lecz kontakt z inną, dziewczęcą, dłonią daje zupełnie inne wrażenie. Powoli prowadziłem jej rękę tak, żeby wiedziała jak mnie pieścić. Nauczyłem suwać po całej długości, zsuwać i nasuwać napletek. Okazała się bardzo pojętną uczennicą, bo jak powiedziała, już kiedyś widziała to na zdjęciach. Na początku lat siedemdziesiątych nikt nie słyszał o video, a o DVD nie wspominając. Ciągle jednak miała wewnętrzne opory, czy tak można. Ja sam nie wiedziałem, ale pomyślałem sobie, że to chyba nic złego, jak dwoje kochających się młodych ludzi popieści się trochę. Powiedziałem Eli na ucho, że chyba nie robimy nic złego, ale wszyscy nie muszą o tym wiedzieć, to jest tylko między nami.
    Dziś, po czterdziestu z górą latach uważam tak samo, chociaż stosunek kościoła katolickiego do spraw seksu uważam za zbyt restrykcyjny. To bardzo ważna sfera życia i daje mnóstwo satysfakcji i radości z przeżywanych razem chwil. Chociaż to podejście uległo pewnym zmianom, bo Kościół dopuszcza współżycie jako wyraz miłości małżeńskiej a nie tylko w celu spłodzenia potomstwa.
    Last edited by Micra21; 27-10-15, 11:21.
    Taki sobie Starszy Pan

    Skomentuj

    • unter
      Gwiazdka Porno
      • Jul 2009
      • 1884

      #3
      Napisał Micra21
      Chociaż to podejście uległo pewnym zmianom, bo Kościół dopuszcza współżycie jako wyraz miłości małżeńskiej a nie tylko w celu spłodzenia potomstwa.
      Hmmm, upisałeś się po same pachy, aby nam to powiedzieć. ok.
      A co z seksem przedmałżeńskim?

      Skomentuj

      • Micra21
        Świntuszek
        • Oct 2014
        • 62

        #4
        Powoli dawałem jej poznać swoje ciało. Widać było, że stanowi to całkowitą nowość, była bardzo przejęta tym, co się dzieje. Każdy ruch Eli powodował mimowolne drżenie mojego ciała i przyspieszony oddech. Trochę niezdarnie, ale coraz śmielej poruszała ręką, a penis stawał się jeszcze większy i twardszy. Starałem się kontrolować sytuację, żeby nie zaskoczyć przyjaciółki nagłym wytryskiem. Poczułem początek delikatnych skurczów i powiedziałem jej, żeby uważała, bo koniec już blisko. Ściągnęła całkiem napletek i oglądała dokładnie żołądź.
        - Ale czerwony – stwierdziła – i cały zrobił się taki twardy.
        - Tak reaguje na pieszczoty kobiety – powiedziałem cicho – jak poczujesz mocniejszy skurcz, to nakryj go dłonią.
        W tym momencie jęknąłem, wyprężyłem się i trysnąłem jej prosto w dłoń. Fantastyczne uczucie, dużo przyjemniejsze, niż samotna masturbacja. Podałem Eli chusteczkę, wytarła rękę, pocałowała mnie i powiedziała:
        - To jest takie piękne, kocham cię.
        - Dla mnie też to jest piękne, dziękuję – odpowiedziałem i przytuliłem mocno do siebie.
        - Dziś muszę już wracać, co robimy jutro? – zapytała.
        - Jak można, to wpadnę przed południem i pójdziemy gdzieś się przejść – zaproponowałem.
        - To bądź koło jedenastej, dobrze?
        - Będę – potwierdziłem.
        Wieczorem zadzwoniłem, żeby powiedzieć „dobranoc” mojej ukochanej. Zapytałem też, czy ma rower, to zrobimy sobie małą wycieczkę. Ucieszyła się, bo lubi jeździć na rowerze. Już tęskniłem do następnego spotkania tak, dobrze nam było razem.
        W czwartek pojechałem na rowerze do Eli i razem ruszyliśmy na wycieczkę. Pojeździliśmy chyba ze trzy godziny po okolicach, na szczęście upał nie doskwierał, więc zadowoleni i nie bardzo zmęczeni wróciliśmy pod jej dom.
        - Zapraszam do mnie – powiedziała – nikogo nie ma, mama pojechała do swojej siostry.
        - Dobrze – przytaknąłem, uśmiechając się – a dasz mi coś zimnego po picia?
        - Znajdzie się, dziś rano zrobiłam sok z jabłek, czeka w lodówce.
        Weszliśmy do domu. Zapytałem, czy mogę umyć twarz i ręce. Dała mi ręcznik, sama opłukała się trochę i poszła do kuchni, a ja usiadłem w jej pokoju. Przyniosła sok i słodkie bułeczki, usiedliśmy na łóżku. Przyciągnąłem Elę do siebie i pocałowałem. Przylgnęła do mnie i włożyła mi język do ust a moje ręce znów objęły jej piersi. Nasze oddechy przyspieszyły gwałtownie, na chwilę przestaliśmy się kontrolować. Po chwili wysunęła się z moich objęć i powiedziała:
        - Zaczekaj moment, zaraz wracam.
        Nie było jej chyba ze trzy minuty, ale jak wróciła, to zauważyłem, że zmieniła ubranie. Teraz zobaczyłem moja ukochaną w letniej, cieniutkiej sukience w kolorowe paseczki żółto – granatowo – białe, rozpinanej z przodu. Podeszła, usiadła mi na kolanach i patrząc w moje oczy objęła i nachyliła się do ucha.
        - Chodź – poprosiła i pociągnęła w stronę łóżka.
        Położyłem się a Ela obok. Chwyciła moją dłoń i położyła na piersiach. Poczułem, że nie ma na sobie stanika, zacząłem lekko masować jej piersi, szczególną uwagę poświęcając twardniejącym brodawkom. Powolutku rozpiąłem kilka guzików i wsunąłem rękę pod sukienkę, dotykając nagich, ciepłych i miękkich piersi. Odchyliłem materiał i zacząłem całować zachłannie te piękne, kobiece półkule. Znów nasze oddechy przyspieszyły. Sama przesunęła moją rękę niżej, na brzuch. Myślałem, że serce rozsadzi mi piersi, tak mocno zaczęło bić. Delikatnie pieszcząc brzuch i okolice pępka zsuwałem dłoń pod sukienkę. Zdziwiony popatrzyłem na Elę, bo nie wyczułem bielizny pod spodem, ona tymczasem rozpięła resztę guziczków i moim oczom ukazał się ciemny trójkącik włosów na podbrzuszu. Na ten widok wstrzymałem oddech. Pod palcami poczułem gorąco. Poskręcane włoski łaskotały mnie lekko. Położyłem otwartą dłoń na wzgórku, sięgając końcami palców wilgotnych warg. Zauważyłem, że jest bardzo mokra i śliska. Nie wiedziałem, jak się zabrać do pieszczenia tego cudownego miejsca, ale przypomniałem sobie rysunek w książce o budowie kobiety i zacząłem szukać łechtaczki. W pewnym momencie Ela podskoczyła i jęknęła głośno.
        - To tu – podpowiedziała.
        - Domyśliłem się – szepnąłem jej do ucha.
        - Tylko delikatnie – poprosiła.
        Mój dotyk spowodował niekontrolowane drżenie całego ciała dziewczyny. Leżałem tak przytulony do niej i czułem, jak mój stojący na baczność członek opiera się o jej nogę. Ela rozsunęła lekko nogi, żebym miał lepszy dostęp do jej kobiecości. W kilka minut doprowadziłem moją ukochaną do orgazmu. Szarpnęła się, krzyknęła i poczułem na ręce nagły wypływ gorącej wilgoci.
        - O Boże! – jęknęła - tego nie da się opisać. Niesamowite.
        Ucieszyłem się, że sprawiłem taką przyjemność mojej najmilszej. Chwilę leżeliśmy tuląc się do siebie, po paru minutach Ela zaczęła dotykać mojego penisa. Leżąc zsunąłem szorty i majtki, żeby dać jej lepszy dostęp. Dziś już wiedziała, jak się do mnie zabrać i już pewniej ruszała ręką. Byłem tak podniecony, że wystarczyła chwilka i już zalałem jej palce. Nie chciało nam się ruszyć, leżeliśmy tak przytuleni, mokrzy i zadowoleni. Chyba nawet zasnęliśmy na trochę, bo bo jak się ocknęliśmy to słońce już było nisko za oknem i właśnie zaświeciło prosto w oczy, budząc nas. Poczuliśmy głód, bo budzik pokazywał piątą i pora obiadu minęła już dość dawno. Ale zakochani przecież czasu nie liczą. Zresztą tak szybko to minęło, za szybko. Ela zapięła sukienkę i wstała mówiąc:
        - Zagrzeję obiad, mama zostawiła nam rosół i pierogi.
        - Dobrze.
        Leżałem tak jeszcze kilka minut rozmyślając o tym, co stało się wcześniej. Przekroczyliśmy kolejną barierę. Jak daleko możemy się posunąć? Czy nie chcę zbyt wiele od mojej ukochanej? Z drugiej strony sama mnie sprowokowała tym brakiem bielizny pod sukienką. Przecież zrobiła to świadomie, wiedząc, że na pewno zauważę. Postanowiłem po obiedzie porozmawiać z Elą na ten temat. Trochę się wstydziłem, ale dobrze nam się rozmawiało wcześniej. W końcu podniosłem się, wciągnąłem szorty i koszulkę, którą w jakiejś chwili wcześniej zrzuciłem, i poszedłem do kuchni pomóc mojej pani. Przygotowałem talerze, łyżki, widelce i usiadłem. Po obiedzie Ela jeszcze zrobiła kawę i wróciliśmy do jej pokoju.
        - Ela, kochanie – zacząłem niepewnie – chcę z tobą porozmawiać.
        - Coś się stało? – zapytała, patrząc na mnie wielkimi oczami.
        - Nie, nic. Tylko nie wiem, co myśleć o tym, co stało się dzisiaj – słowa z trudem przechodziły mi przez gardło – jak poszłaś do kuchni myślałem o nas, jak nam jest dobrze ze sobą, jak cię kocham i zastanawiałem się, jak to będzie dalej. Czy nie za prędko się posuwamy.
        - Też cię kocham, i to bardzo – poważnie odpowiedziała – to przyszło samo, tak naturalnie i ja chcę tego. Tylko nie chcę przekroczyć pewnej granicy. Jak już wiesz, jestem dziewicą i chcę pozostać nią do ślubu. To wszystko co jest między nami, jest piękne i cudowne. Jesteś pierwszym chłopcem, któremu pozwoliłam na taką bliskość. Też jest mi trochę trudno mówić o tym, ale czuję, że z tobą mogę. Dotychczas nie myślałam o miłości, o chłopakach, skupiałam się głównie na szkole. No i jeszcze nie spotkałam nikogo takiego jak ty.
        - Rozmawialiśmy o tym parę dni temu i też znasz moje zdanie na ten temat. – Już łatwiej było mi mówić. – Wydaje mi się, że to, co robimy nie jest złe, przecież kochamy się, chcemy być razem. Jeżeli to daje nam radość, poczucie bliskości, to jest w porządku. Mogę ci teraz obiecać, że nie przekroczę granicy, którą wyznaczysz. Zawsze musimy mówić sobie o swoich lękach, rozterkach czy innych odczuciach. Ciężko się teraz o tym rozmawia, ale z tobą jakoś mogę. W domu nigdy nie mówiło się o tym, temat nie istniał.
        - U mnie podobnie, tylko mama powiedziała mi trochę, jak miałam jedenaście czy dwanaście lat, przed pierwszą miesiączką, żebym wiedziała co i jak, i nie wystraszyła się, jak nadejdzie. Teraz już wiem trochę więcej, poczytałam o tym, a i dziewczyny w szkole gadają o chłopakach bez ogródek. Oczywiście jak ich nie ma w pobliżu. Zawsze czułam się głupio, bo nie miałam nigdy żadnego chłopca i nie szukałam. Dopiero z tobą zaczynam poznawać, jak to jest naprawdę. Wszystko jest zupełnie nowe, ale bardzo przyjemne. Najciekawsze jest to, że całkiem nie czuję wstydu przy tobie. W szkole uważali mnie trochę za „świętoszkę”. Zawsze chodziłam ubrana bardzo skromnie, zresztą nie podobały mi się dziewczyny, które chciały zwrócić na siebie uwagę wyzywającym strojem.
        - Zauważyłem, jak przyszłaś pierwszy raz na kurs, to byłaś ubrana w trochę za luźne spodnie i bardzo obszerny sweter. Nic nie było widać – śmiejąc się powiedziałem do Eli – nawet uważałem cię za „szarą myszkę”, oczywiście bez złośliwości. Ale jak zobaczyłem twoje oczy, takie duże, zielononiebieskie, za tymi okularami, to świat mi zawirował. Nie umiem tego określić, ale coś kazało mi zwrócić na ciebie uwagę. A dalej to już wiesz, jak poszło.
        - Wtedy szukałam wolnego miejsca, czułam się niepewnie, bo wszyscy wyglądali tak poważnie, zajęci swoimi sprawami, tylko ty popatrzyłeś tak jakoś przyjaźnie i ciepło na mnie, poza tym koło ciebie było wolne krzesło. Wiktorku, dziękuję ci za tę rozmowę, dobrze, że zacząłeś, ja nie miałam odwagi, a też chciałam z tobą porozmawiać.
        - No już dobrze, cieszę się. To wspaniale, że tak dobrze się rozumiemy – powiedziałem patrząc Eli prosto w oczy.
        - Jutro chyba nie będę mogła spotkać się z tobą, mama chce jechać ze mną na jakieś zakupy – smutno popatrzyła na mnie. – Przykro mi.
        - Trudno. – Też nie byłem tym zachwycony. – Pozbieram rzeczy na obóz, muszę sprawdzić namiot i materac, bo coś mi puszczał na spływie.
        - Ja też muszę przygotować swoje do wyjazdu, czasu zostało niewiele.
        Pożegnałem Elę, wsiadłem na rower i pojechałem do domu. Wieczorem przegadaliśmy chyba z pół godziny przez telefon, aż moja mama była zdziwiona i trochę zła, jak można tak długo gadać.
        - Przecież widzieliście się dzisiaj dość długo – stwierdziła – poza tym ktoś może dzwonić
        - Ale jeszcze za krótko, a jutro nie będziemy mogli się spotkać – tłumaczyłem.
        - A to czemu – spytała – są wakacje i nie macie nauki.
        - Ela ma jechać ze swoją mamą na jakieś zakupy – odpowiedziałem.
        - Może w takim razie posprzątasz trochę w domu – mama poprosiła mnie o pomoc.
        - Dobrze.
        Cały piątek siedziałem w domu przygotowując sprzęt na obóz i posprzątałem mieszkanie. Wieczorem zadzwoniłem do Eli dowiedzieć się jak minął dzień. Powiedziała, że zakupy były udane i teraz szuka śpiwora, bo brat gdzieś go schował. Umówiliśmy się w sobotę przed południem na basenie, pogoda ciepła, więc trzeba skorzystać. Moi rodzice zapowiedzieli, że jadą do znajomych na dwa dni, wrócą dopiero w niedzielę wieczorem. Zapytali czy pojadę z nimi, ale nie chciałem, bo przecież umówiłem się z Elą na basen. Poza tym nie miałbym tam co robić z samymi dorosłymi.
        Taki sobie Starszy Pan

        Skomentuj

        • Micra21
          Świntuszek
          • Oct 2014
          • 62

          #5
          Jak się obudziłem w sobotę koło 9-tej, to w domu było pusto, rodzice już wyjechali i miałem do dyspozycji całe mieszkanie. Zjadłem śniadanie i zadzwoniłem do Eli, czy pojechalibyśmy na basen rowerami. Chętnie przystała na tę propozycję. Przy okazji dowiedziałem się, że jej mama pojechała do siostry i też, podobnie jak moi, wraca dopiero w niedzielę. „Huraaa!” ucieszyłem się w duchu, mamy całe dwa dni dla siebie. Na basenie popływaliśmy godzinkę, ale było pełno ludzi, więc dość szybko wróciliśmy do niej. Mieszkanie Eli położone jest w niedużym domu przy cichej, małej uliczce, a taras od południowego zachodu jest całkowicie niewidoczny dla innych. Cudo! Można zrobić sobie całkiem intymne solarium. Jako że mieliśmy dużo czasu, to ja pompowałem materac i przygotowałem miejsce do leżenia na tarasie, a Ela poszła zagrzać obiad. Moja ukochana cudnie wyglądała w dwuczęściowym, wściekle pomarańczowym opalaczu, po prostu pożerałem ją wzrokiem. Zauważyła to i uśmiechając się pocałowała mnie w policzek. Ułożyliśmy się na materacu wystawiając plecy do słońca.
          - Rozepnij mi stanik – poprosiła – chcę opalić sobie ślady na plecach.
          Leżeliśmy, opalając się i rozmawiając o obozie, kto przyjedzie. Wiadomo już było, że Ania i Michał jadą, bo nawet rozmawialiśmy o wspólnej podróży pociągiem. Obóz zaczyna się czwartego sierpnia w Giżycku, ale Michał może wyjechać dopiero rano, w dniu rozpoczecia obozu, więc o wspólnej podróży nie ma mowy, bo my wyruszamy poprzedniego wieczorem, nocnym, bezpośrednim pociągiem. Oni wyjadą autobusem w piątek rano i będą koło południa. Poprosiłem Elę o kartkę żeby zrobić spis potrzebnych rzeczy na wyjazd. Podniosła się, żeby przynieść a stanik został na materacu. Jej piersi zakołysały się lekko a mój członek natychmiast zareagował. Leżałem na brzuchu i na szczęście nie było tego widać. Trochę się zmieszała, uśmiechnęła i powiedziała:
          - Przecież już je widziałeś.
          - Ano widziałem, są fantastyczne, nie masz czego się wstydzić.
          - Ale wiesz, nigdy wcześniej przy chłopaku... – trochę zmartwiona zwróciła twarz w moją stronę.
          Schyliła się, podniosła stanik i poszła do swojego pokoju po kartkę i długopis. Wróciła po chwili, już w staniku, uśmiechnięta. Dość szybko spisaliśmy potrzebne rzeczy. Słońce dalej grzało niemiłosiernie. Leżąc na boku przytuliłem ukochaną do siebie i zacząłem całować sięgając do zapięcia stanika. Jedną ręką, bez doświadczenia, sprawiało to trudności, ale po chwili osiągnąłem cel. Położyła się na wznak, wystawiając cały przód na słońce. Widać było białe ślady po staniku. Leżąc obok chłonąłem widok prześlicznych krągłości. U osiemnastolatka taki widok błyskawicznie spowodował wzrost objętości w majtkach. Ela natychmiast to zauważyła. Uśmiechnęła się do mnie:
          - Ty też nie masz czego się wstydzić, normalna reakcja.
          - Jestem wstydliwy, zawsze uważałem, żeby nikt mnie nie widział, szczególnie w takim stanie, ale przy tobie jakoś mi nie wstyd. Zresztą ty już go widziałaś, takiego dużego – odgryzłem się ze śmiechem.
          - Wiesz, że taras jest cały osłonięty, nikt nie może nas zobaczyć. Sama czasem opalałam się nago, ale jak nikogo nie było w domu.
          - No, ale teraz jestem tu ja – zauważyłem.
          - I co z tego, zaczynam przyzwyczajać się do ciebie – odpowiedziała z lekkim rozbawieniem.
          - To dobrze, ja też – powiedziałem, patrząc w jej oczy. - Kocham cię, jesteś największym szczęściem, jakie mnie spotkało.
          - Rozbierzmy się całkiem – zaproponowała nieśmiało.
          Leżąc nago na materacu wystawiliśmy brzuchy i resztę na słoneczne pieszczoty. Upał trochę zelżał a lekki powiew chłodził nasze rozpalone ciała. Teraz już całkiem otwarcie przyglądałem się mojej dziewczynie, podziwiając złotawą opaleniznę znad morza i poznawałem ciało pięknej, młodej kobiety. Jej dość duże piersi lekko rozsunęły się na boki, ale brodawki wciąż sterczały dumnie do góry. Wyraźnie ciemniejsze od różowych otoczek wydawały się być koloru wiśni. Obie ucałowałem z radością, leciutko przygryzając. Moja Elżbietka przeciągnęła się i jęknęła. Zobaczyłem zamknięte oczy i błogi wyraz twarzy. Przestałem na chwilę a ona spojrzała z dezaprobatą. Aha – pomyślałem – spodobało się. Wróciłem do ssania i przygryzania, a dłoń wsunąłem między jej uda, chcąc dostać się do najczulszego miejsca. Po chwili rozluźniła nogi i mogłem wsunąć palce pomiędzy duże wargi sromowe. Była już mokra, widać cała ta rozmowa i pocałunki dały znać o sobie. Mój penis też dumnie prężył się w jej stronę. Palcami już łatwo odnalazłem łechtaczkę i zacząłem kolistymi ruchami pieścić ten maleńki punkt. Zauważałem jak zmieniał się, jak powiększał i robił twardszy. Ela równocześnie pieściła mojego członka, któremu już niewiele brakowało. Dziewczyna zaczęła wić się i prężyć. Środkowym palcem przesuwałem po mniejszych wargach lekko dotykając łechtaczki, krzyknęła cicho i wyrzuciła biodra do góry osiągając spełnienie a mój penis zalał jej dłoń kilkoma wytryskami w takt skurczów. Długą chwilę zabrał nam powrót do rzeczywistości, leżeliśmy dysząc i patrząc sobie prosto w oczy. Po tej chwili wstałem się i poszedłem się umyć. Za moment ona zrobiła to samo. Jak wróciła, to dalej nie ubieraliśmy się, tylko leżeliśmy na słońcu, już prawie całkiem swobodnie czując się razem bez ubrania. Padła kolejna bariera.
          Nastał wieczór, trochę pochłodniało więc wróciliśmy do pokoju Eli. Zabrałem materac z tarasu i tu okazało się, że widać na nim ślady naszych zabaw. Wystarczyła na szczęście mokra gąbka i po sprawie, do jutra wyschnie. Jako że już zrobiła się dziewiąta wieczór, to zgłodnieliśmy. Szybka kolacja i zaczęliśmy rozmawiać o żaglach, kursie i jak to boimy się egzaminu. W niedzielę umówiliśmy się na telefon rano. Kto pierwszy wstanie, ten dzwoni.
          Wstałem o 8.30, ale poczekałem do 9-tej. Niech się dziewczyna wyśpi. Mamy przecież całą niedzielę dla siebie. Parę minut po 9-tej zadzwoniłem do Eli. Też już wstała, nawet zdążyła zjeść śniadanie. Poszedłem do niej, chcieliśmy pójść na spacer, ale tak nam się spodobały wczorajsze pieszczoty na słońcu, że postanowiliśmy zostać u niej na tarasie. W końcu są wakacje i nic nie musimy, przynajmniej do września. Tym razem szybciutko wyskoczyliśmy z ciuchów i całkiem swobodnie ułożyliśmy się na materacu, tym razem przezornie podkładając duży ręcznik. Bardzo uważnie przyglądałem się Eli, wyglądała na szczęśliwą. Leżała z zamkniętymi oczami i ledwo widocznym uśmiechem na ustach. Czekałem na jakiś sygnał z jej strony, nie chciałem być nachalny, a wciąż miałem ochotę na pieszczoty. Wiedziałem o postanowieniu Eli w sprawie dziewictwa, więc nie naciskałem.
          - Wiktor, coś ty ze mną zrobił, że wczoraj byłam taka odważna? – spytała – wieczorem długo nie mogłam zasnąć, ciągle zastanawiałam się, dlaczego ci na to pozwoliłam, dlaczego zupełnie nie czuję wstydu przed tobą? Ja, którą wychowali bardzo pruderyjni rodzice, która nawet przy innych dziewczynach wstydziła się rozebrać, a przy tobie wszystko pękło, wszelkie dotychczasowe zasady poszły w kąt.
          - Nie wiem, jakoś to wszystko samo poszło – odpowiedziałem na jej pytanie – wydaje mi się, że właśnie na tym polega miłość, na zaufaniu, braku zahamowań i całkowitej szczerości. Sam zastanawiam się, czy to wszystko nie jest snem. Do teraz nigdy nie rozmawiałem z nikim na takie poważne tematy. Tym bardziej z żadną dziewczyną. Właśnie twoje zaufanie, otwartość spowodowały, że ja też się otworzyłem. I dobrze mi z tym.

          Jak tak przypominam sobie te rozmowy sprzed czterdziestu z kawałkiem lat, to aż wydaje się dziwne, takie poważne rozmowy pomiędzy osiemnastolatkami. Teoretycznie byliśmy wtedy dorośli, mieli dowody osobiste i już nie podlegaliśmy opiece rodziców. Przynajmniej teoretycznie, ale tak nas wychowali, żebyśmy byli odpowiedzialni za to, co robimy i nie krzywdzili innych swoim postępowaniem. Dziś młodzież inaczej podchodzi do życia. Lżej traktuje życie, łatwiej rozmawia o seksie, traktuje go jako rzecz całkiem normalną i na ogół nie ma takich dylematów.


          Leżeliśmy tak sobie na słoneczku, Ela położyła głowę na mojej piersi, skierowała oczy na mnie i zaczęła głaskać mnie po policzku, karku i delikatnie skubała włosy. Nie powiem, sprawiało mi to niesamowitą przyjemność. Moja ręka powędrowała na jej plecy, gładząc aksamitną skórę. Dziś dopiero mogłem spokojnie przyglądnąć się mojej dziewczynie w pełnym świetle dnia. Wyglądała ślicznie, opalona na ciemnozłoto po nadmorskim słońcu, z białymi śladami po dwuczęściowym kostiumie. Biel nieopalonych piersi pięknie kontrastowała z resztą ciała. Na tle tej bieli odznaczały się brodawki z dużymi otoczkami o średnicy chyba koło pięciu centymetrów. Gdyby nie to, mogłoby się wydawać, że jest ubrana w biały, dość zabudowany staniczek. Tak samo jej majteczki pozostawiły wyraźny, jasny ślad na brązowej skórze. Jak tak przyglądałem się jej, to mój członek zaczął się podnosić. Podnisłem głowę i pocałowałem Elę w nosek. Oczy jej się zaśmiały i zaczęła językiem oblizywać moje wargi. Oddałem pocałunek i położyliśmy się na boku twarzami do siebie.
          - Wiesz, na co mam chęć? - spytałem.
          - Pewnie na coś złego – odpowiedziała z nutą żartu w głosie.
          - Raczej nie, tylko mam ochotę obejrzeć cię z bliska, poznać dokładnie, a to chyba nie jest takie złe – to mówiąc podniosłem się i spojrzałem w dół na zarośnięty trójkącik między nogami.
          - No nie wiem, zależy ci ci wpadnie do głowy. – Położyła się na plecach prostując nogi.
          - Chcę zobaczyć, jak wygląda dziewczyna, którą kocham. – Patrzyłem prosto w jej zielono-niebieskie oczy za szkłami okularów.
          Gęste włoski, trochę ciemniejsze niż na głowie, częściowo zasłaniały srom. Widać było, że nie goliła ich. Łechtaczka i wewnętrzne wargi były całkowicie schowane, zupełnie inaczej niż na zdjęciach porno, które oglądałem wcześniej. Usiadłem obok, położyłem rękę na jej wzgórku a kręcone włoski łaskotały wnętrze dłoni. Znowu poczułem znajome już gorąco bijące z jej kobiecości. Uniosła nogi rozchylając kolana. Zewnętrzne wargi rozchyliły się odsłaniając mniejsze i ujrzałem różowe, błyszcące od śluzu wnętrze. W końcu zobaczyłem na własne oczy ten szczególny punkt, o którego istnieniu wiedziałem z literatury, a który wyczułem wcześniej. Malutki groszek na połączeniu małych warg. Położyłem palec na nim, usłyszałem westchnienie Eli i cała zadrżała, a ten „groszek” zrobił się większy, trochę twardszy i wysunął na zewnątrz. Przestałem i pocałowałem ja delikatnie w policzek. Leżeliśmy tak w milczniu przez parę minut.
          - Teraz moja kolej – powiedziała – też chcę obejrzeć mojego mężczyznę.
          - Proszę bardzo. – wyzbyłem się już oporów – Jestem do dyspozycji.
          Z kolei ja położyłem się na wznak, a mały i miekki penis leżał sobie spokojnie na moim brzuchu. Dziewczyna zaczęła oglądać go ze wszystkich stron, trzymając delikatnie w palcach. Pod wpływem tego zaczął rosnąć dość szybko.
          - Nie wiedziałam, że może tak się powiększyć – stwierdziła – taki mały, a robi się duży i twardy.
          - Tak na mnie działasz.
          Z siedmiu centymetrów wydłużył się do szesnastu a i grubość też wzrosła. Podniósł się i celował prosto w oczy Eli, napletek zsunął się do połowy i częściowo odsłonił ciemnoczerwoną główkę a ona ściągnęła skórkę całkiem, badała członka palcami i w końcu objęła całą dłonią.
          - Jaki delikatny, skóra na nim jest taka gładka i miękka, całkiem inna niż na reszcie ciała a jednocześnie cały jest sztywny jak twarda guma – nie wiedziała, do czego porównać.
          - Dobre określenie – powiedziałem – większość twierdzi, że twardy jak skała.
          - Skała jest zimna i zupełnie nie poddaje się naciskowi, a on jest twardy i sprężysty, trochę poddaje się naciskowi – powiedziała mi do ucha – no i jest ciepły a nawet gorący.
          Przekroczyliśmy kolejną granicę, Ela zaczęła poruszać ręką suwając skórą członka i obserwowała jak żołądź chowa się i odsłania. Pieściła mnie tak przez parę minut aż poczuła, że penis napina się, a ja z głośnym jękiem bardzo mocno trysnąłem na brzuch. Jeszcze chwilę trzymała dłoń na mojej męskości aż penis zmalał i zwiotczał a mój oddech wrócił do normy.
          - To było fantastyczne, jeszcze tego nie widziałam – powiedziała z przejęciem i mocno pocałowała mnie w usta.
          - Teraz już widziałaś.
          - Mam mokro na dole – szepnęła.
          - Zaraz to wykorzystam. – Sięgnąłem dłonią między jej nogi.
          Środkowym palcem przesunąłem po dużych wargach i wśliznąłem się trochę głebiej. Było bardzo ciepło i ślisko od wypływającego śluzu. Bardzo delikatnie muskałem wewnętrzne wargi i poszukałem łechtaczki. Opuszkiem lekko pocierałem to miejsce, zrobiła się jeszcze gorętsza i większa. Po kilku minutach ciałem Eli targnął orgazm. Nakryłem dłonią jej kobiecość i pod palcami poczułem skurcze a spora ilość gorącej cieczy zalała mi dłoń. Objęła mnie w pasie i tak przytuleni, bez słów, leżeliśmy na materacu kilkanaście minut, w promieniach słońca przeżywając wspólnie to nasze spełnienie.
          - Chodź do mnie na obiad – powiedziałem, po czym wstaliśmy, pozbierali materac, wytarli ręcznikiem ślady po pieszczotach i ubrali z powrotem.
          - Dobrze, tylko zostawię wiadomość mamie – położyła karteczkę na stoliku.
          Wyszliśmy od niej i po drodze kupiłem dwie bezy z kremem cytrynowym do kawy na deser. w domu podałem obiad i poźniej zaparzyłem w ekspresie mocną, aromatyczną kawę do tych ciastek. Mieliśmy jeszcze trochę czasu dla siebie, więc siedliśmy u mnie w pokoju.
          - Kochanie – usłyszałem – bardzo mi się spodobało to, co zrobiliśmy u mnie na tarasie.
          - Mnie też, to było wspaniale, jesteś moim szczęściem. – Z uśmiechem zwróciłem twarz w stronę Eli. – Cieszę się, że cię spotkałem. Powtórzymy to?
          - A czemu nie? Przecież mamy jeszcze trochę czasu, prawda? – Jej oczy wyrażały radość.
          Zacząłem powoli rozpinać białe szorty Eli, spod których pokazały się gładkie, białe majteczki. Równocześnie ona ściągnęła przez głowę swoją białą, bawełniana koszulkę. Została w samej bieliźnie. Miała cienki, prześwitujący stanik, pod którym odznaczały się trochę ciemniejsze sutki, a brodawki tworzyły maleńkie góreczki na środku półkul piersi. Widok ten podniecił mnie tak mocno, że penis prawie natychmiast stanął na baczność. Za moment moje spodnie wylądowały na podłodze, a koszulka powędrowała ich śladem. Dziewczyna zsunęła moje majtki i przed jej oczami wyprężył się dumnie sterczący członek. Odwróciłam ją plecami do siebie i mocno przytuliłem, całując kark, równocześnie pieszcząc cudowne piersi kochanki. Wsunąłem rękę pod gumkę majteczek i delikatnie zdjąłem. Objąłem dziewczynę i sięgnąłem do haftek stanika. Po chwili poleciał gdzieś w kąt. Teraz już całkiem nadzy staliśmy, patrząc na siebie pożądliwym wzrokiem. Całując się, pieściliśmy na stojąco nasze intymne miejsca. Ela już odważnie złapała mnie za przyrodzenia, energicznie poruszając ręką. Moje palce sięgnęły między jej uda i szybko odnalazły to, co najważniejsze. Orgazm dopadł nas prawie równocześnie, ledwo zdążyła nakryć dłonią penisa, żeby sperma nie poleciała na dywan, i głośnym jękiem zawisła mi na ramieniu, ledwo łapiąc oddech.
          - Niesamowite, ciągle nie mogę uwierzyć, że to taka przyjemność – wyszeptała mi do ucha.
          - Kocham cię – jeszcze raz powtórzyłem i pocałowałem.
          Nie mogliśmy oderwać się od siebie, tak nam było wspaniale razem. Jednak trzeba doprowadzić się do porządku, Ela pozbierała swoje rzeczy, poszła do łazienki a ja szybko wytarłem penisa, ubrałem spodnie i bluzkę. Usiedliśmy dokończyć kawę i bezy, bo chęć na pieszczoty przerwała nam w połowie. Jeszcze zostaliśmy u mnie do wieczora, rozmawiając o tym, co wydarzyło się przez ostatnie dni. Odprowadziłem Elę do domu z postanowieniem spotkania w poniedziałek na basenie.
          We wtorek pogoda się zepsuła i nigdzie ni dało się nigdzie wyjść. Rano zadzwoniłem do Eli, czy ma ochotę przyjść do mnie pomóc mi pakować rzeczy na obóz, zaproponowałem, że przyjadę samochoddem po nią, bo leje jak z cebra. Ku mojej radości chętnie zgodziła się na to. U mnie nie było nikogo, bo rodzice w pracy, a starszy brat jeszcze nie wrócił z Bieszczad. Trochę przygotowaliśmy moich rzeczy, zacząłem wkładać do plecaka, gdy Ela podeszła do mnie i zaczęła obejmować i całować. Byłem bardzo zaskoczony, zupełnie nie spodziewałem się, że sama mnie zaczepi. Dzisiaj już błyskawicznie pozbyliśmy się ubrań i położyli na moim łóżku i pieścili do cudownego spełnienia. Nieśmiało zaproponowałem wspólny prysznic, na co zgodziła się z radością. A kiedy pozwoliła mi umyć całą siebie, moja radość nie miała końca. Myjąc pieściłem całe jej ciało, śliskie od mydła i wody. A jak zaczęła myć mi plecy, to poprosiłem o umycie członka. Pokazałem, jak trzeba to robić. Pod dotykiem mojej ukochanej znów podniósł się do góry. Popatrzyła mi w oczy i zabawiała nim aż do wytrysku. Ta pierwsza wspólna kąpiel była bardzo miła, poczuliśmy niesamowitą bliskość. Poprosiła, żebym odwiózł ją do domu, bo leje dalej.
          Następnego dnia nie mogliśmy się spotkać, a w czwartek wieczorem już wyjazd. Trudno, i tak będziemy razem przez ponad dwa tygodnie na Mazurach, jakoś przeżyjemy te dwa dni.
          Wieczorem długo nie spałem, podekscytowany tym, co stało się dziś u mnie w domu. Następna bariera pozostała za nami. Znowu posunęliśmy się dalej. W mojej osiemnastoleniej głowie szalała burza uczuć. Pokochałem tę dziewczynę, rozumieliśmy się, czułem, że „to jest to”. W trakcie obozu będziemy dzielić jeden namiot, będzie czas na rozmowy i pewnie coś więcej. To już ustaliliśmy, ale bierzemy dwa, każdy swój i oficjalnie śpimy każdy w swoim, to jest takie nasze małe kłamstewko dla rodziców. Raczej nie byliby zachwyceni faktem wspólnego mieszkania w jednym. Zasnąlem dopiero gdzieś w środku nocy. Byle do czwartku.
          Last edited by Micra21; 29-04-15, 09:50.
          Taki sobie Starszy Pan

          Skomentuj

          • DSD
            Perwers
            • Jan 2010
            • 1275

            #6
            Bardzo przyjemne. Ja też jestem stary ale wtedy mnie jeszcze na świecie nie było
            'Jeszcze nigdy w historii tak wielu nie miało do powiedzenia tak niewiele' (o Internecie znalezione w Internecie)

            Skomentuj

            • Micra21
              Świntuszek
              • Oct 2014
              • 62

              #7
              Napisał DSD
              Bardzo przyjemne. Ja też jestem stary ale wtedy mnie jeszcze na świecie nie było
              Znaczy, że mógłbyś być moim synem...
              Dzięki :-)
              Taki sobie Starszy Pan

              Skomentuj

              • lodzikowo
                Świętoszek
                • Mar 2015
                • 1

                #8
                Świetnie się to czyta.
                Planujesz może dalszy ciąg tego opowadnia?

                Skomentuj

                • Micra21
                  Świntuszek
                  • Oct 2014
                  • 62

                  #9
                  Napisał lodzikowo
                  Świetnie się to czyta.
                  Planujesz może dalszy ciąg tego opowadnia?
                  Dzięki, może będzie, wspomnienia są, ale trzeba dobrze ubrać w słowa, żeby było strawne dla czytelnika.

                  Pozdrawiam
                  Micra21
                  Taki sobie Starszy Pan

                  Skomentuj

                  • Indragor

                    #10
                    Piękne opowiadanie. Proszę jeszcze.

                    Skomentuj

                    • Vorenus
                      Świętoszek
                      • May 2009
                      • 22

                      #11
                      Świetne opowiadanie. Kiedy dalszy ciąg?...

                      Skomentuj

                      • kamil_ke
                        Świntuszek
                        • Feb 2015
                        • 78

                        #12
                        To chyba nie opowiadanie, a historia oparta na faktach
                        Zupełnie inną niż teraz, spotykają się i od razu pieprzą. Dlatego TA historia jest taką świetna, bo rzeczywista

                        Skomentuj

                        • Micra21
                          Świntuszek
                          • Oct 2014
                          • 62

                          #13
                          Napisał Vorenus
                          Świetne opowiadanie. Kiedy dalszy ciąg?...
                          Dzięki, chwilowo brak czasu, choć już zacząłem pisać o obozie.
                          Pozdrawiam
                          Micra21
                          Taki sobie Starszy Pan

                          Skomentuj

                          • Micra21
                            Świntuszek
                            • Oct 2014
                            • 62

                            #14
                            Napisał kamil_ke
                            To chyba nie opowiadanie, a historia oparta na faktach
                            Zupełnie inną niż teraz, spotykają się i od razu pieprzą. Dlatego TA historia jest taką świetna, bo rzeczywista
                            Dziękuję za uznanie. TO jest oparte na faktach. Kiedyś inaczej młodzi ludzie podchodzili do seksu.

                            Pozdrawiam
                            Micra 21
                            Taki sobie Starszy Pan

                            Skomentuj

                            • kamil_ke
                              Świntuszek
                              • Feb 2015
                              • 78

                              #15
                              Czekany na ciąg dalszy

                              Skomentuj

                              Working...