Ile mężczyzna może wytrzymać bez seksu?

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • virgende
    Świntuszek
    • Nov 2014
    • 55

    Ile mężczyzna może wytrzymać bez seksu?

    Jako że jestem, używając przedwojennego określenia, panienką (haha czyli dziewicą) nie wiem, jak się postrzega seks po skosztowaniu rzeczonego. Wiem tylko, że wyobrażenia o seksie, po skonfrontowaniu dziewiczych teorii z praktyką, bardzo się zmieniają. Wiem również, że jeśli przy którymś z pierwszych razy przeżyje się orgazm, to i hormony (oksytocyna odpowiedzialna za przywiązanie) i całe to emocjonalno-duchowo-fizyczne doświadczenie robi sieczkę z dawnych poglądów (a niekiedy nawet i z dawnych, o zgrozo, zasad) i nagle zaczynamy gloryfikować ten "boski seks".
    Kolega kiedyś powiedział mi z przekąsem, że też znał dziewczynę, która zarzekała się, że jest aseksualna, ale zmieniła zdanie o 180 st. jak (za przeproszeniem, cytując kolegę) "poczuła kutasa w odwłoku". Wiem, bywa. Nagle zwierzęca potrzeba zaczyna dominować nad dawnymi zasadami i pięknymi ideami...


    Ile zatem jesteśmy w stanie wytrzymać bez seksu, by nie narazić się na przykre konsekwencje? - To oczywiście wynik uśredniony, bo każdy z nas ma inne potrzeby seksualne, ale naukowcy są zgodni - w przypadku mężczyzn `znośna` długość takiego postu to 3 tygodnie (…) Kobiety są pod tym względem bardziej wytrzymałe i z reguły doskonale radzą sobie bez seksu przez okres około dwóch miesięcy – czytamy na serwisie facet.wp.pl.
    Źródło: http://www.papilot.pl/ciekawostki/20...z-seksu/2.html

    3 tygodnie????
    2 miesiące????
    Naprawdę ****a???

    Chciałabym poprosić Was o komentarze. To co przeczytałam na tej stronie mnie totalnie zniechęca do jakichkolwiek związków z mężczyznami. Przepraszam, nie piszę tego ze złej woli czy z pogardą, ale autentycznie ta domniemana niemożność wytrzymania bez seksu trzech tygodni mnie obrzydza i odstręcza od mężczyzn jako istot, które w założeniu powinny być silne i samowystarczalne. Natychmiast sobie wyobrażam jakiegoś faceta zainteresowanego pozornie "mną", który po 3 tygodniach znajomości stawia mi ultimatum, bo on sobie "nie zawiążę". Po prostu nie potrafię tego zaakceptować.

    Zwłaszcza zależy mi na odpowiedziach na poniższe pytania:
    [Przy odpowiedziach bardzo bym prosiła o wskazanie, czy jesteś:
    A----dziewicą/prawiczkiem (czyli de facto osobą która nie wie w 100% co to jest tak naprawdę ten seks i której postrzeganie nie zostało jeszcze zmodyfikowane przez okołoseksualne hormony),
    B----osobą, która seksu spróbowała ale bez fajerwerków,
    C----osobą, która zna seks od najlepszej strony (wysoka jakość fizyczna, orgazmy, a co za tym idzie wpływ na postrzeganie psyczniczno-emocjonalne). Ta klasyfikacja może mi pomóc w interpretacji wyników.

    1. Ile mógłbyś poczekać na laskę?
    2. Po jakim max. czasie stwierdziłbyś, że tego kwiatu jest pół światu i przeskoczył na kolejny kwiatek? (Ładniejszy i chętniejszy kwiatek )

    3. W przypadku nieszczęścia albo ciąży (na jedno wychodzi haha), Twoja ukochana z którą masz relację poważniejszą niż "przelotna" musi: spędzić całe 9 miesięcy ciąży bez seksu ze wskazań medycznych // jest w śpiączce przez podobny okres czasu:
    a) zdradziłbym ją z prostytutką albo koleżanką i powiedział bym jej to potem, na pewno zrozumie, że przecież jestem "tylko mężczyzną i sobie nie zawiążę"
    b) zdradziłbym ją z prostytutką albo koleżanką ale nic bym jej o tym nie powiedział, bo po co ją ranić? Przecież po tych 9 miesiącach i tak będę uprawiał seks tylko z nią, to była wyjątkowa sytuacja...
    c) poczekałbym aż ona wyjdzie z problemów, radząc sobie poprzez masturbację
    d) zerwałbym, bo nie chcę jej oszukiwać, a swoje potrzeby mam

    4. Czy masturbacja pomaga przetrwać okres bez żadnych stosunków z kobietą?
    a) TAK- wystarcza w 100% (dzięki temu nie muszę jak desperat sypiać z byle którą),
    b) w miarę, ale mimo to jestem podenerwowany
    c) NIE, wcale mi nie pomaga

    5. Co się stało z waszymi zasadami (np. z zasadami katolickimi albo np. z zasadą, że lepsza własna graba niż byle jaka baba, etc.) po skosztowaniu seksu?
    a) padły - seks jest lepszy niż zasady!
    b) wciąż mam konflikty wewnętrzne i wyrzuty sumienia, moralniaki
    c) trzymam się zasad - seks nic tu nie zmienił

    Oczywiście to tylko odpowiedzi pomocnicze, odpowiadanie własnymi słowami też jest bardzo mile widziane.


    Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi
    Pozdrawiam
    Stara Panna od Kotów, Zawszedziewica
    Last edited by virgende; 21-11-14, 00:13.
  • hopelessfailure
    Ocieracz
    • Jan 2011
    • 104

    #2
    Mam ochotę przekazać tylko to odnośnie tejże ankiety:
    Attached Files
    There is no dark side of the moon, really. As a matter of fact it's all dark.

    Skomentuj

    • virgende
      Świntuszek
      • Nov 2014
      • 55

      #3
      A niby czemu? Coś Ci się nie podoba?

      Skomentuj

      • AC-DC
        Seksualnie Niewyżyty
        • Dec 2010
        • 251

        #4
        Ale o co chodzi? Masz pretensje do natury, że wyposażyła nas w popęd seksualny?
        Sex is not enaugh

        Skomentuj

        • virgende
          Świntuszek
          • Nov 2014
          • 55

          #5
          No cóż, widzę tutaj bardzo dużą niechęć i brak akceptacji. Mimo że sformułowałam post grzecznie, nikogo nie obrażając, nic to nie dało. Mężczyźni zaczynają mnie nienawidzić. Dostrzegam to tutaj oraz w życiu, jak tylko zejdę z kimś na ten temat.

          Z braku porozumienia bierze się niechęć i agresja (na razie Wasza do mnie, podszyta podkpiewaniem i lekceważeniem), która z biegiem czasu niestety także i w moim realnym życiu odbije się tym samym- moją odpowiedzią na niechęć i agresję w postaci ... mojej niechęci i agresji wobec mężczyzn, wtórnej.

          I jak tu można lubić seks? Zaczynam rozumieć wszystkich pokłóconych: mizoginów, szowinistów, mizoandryczki, socjopatów, cynicznych ruchaczy i cyniczne nimfomanki, nawet prostytutki zaczynam rozumieć, bo są najmniej zakłamane w tym temacie.


          Ale o co chodzi? Masz pretensje do natury, że wyposażyła nas w popęd seksualny?
          Chodzi o to, co napisałam w temacie. Mam skopiować cały? Wiem, że natura wyposażyła was w popęd. Temat dotyczy tego, jak mężczyźni sobie ten popęd godzą z innymi ważnymi sprawami w życiu.

          Skomentuj

          • fan_dupeczek
            Gwiazdka Porno
            • Jan 2012
            • 2071

            #6
            1. Ile mógłbyś poczekać na laskę?

            Czekałem po ok. pół roku, dwa razy. Więcej razy czekać nie będę.
            Jeżeli dla potencjalnej partnerki seks nie jest ważny - tzn., że nie pasujemy do siebie.

            2. Po jakim max. czasie stwierdziłbyś, że tego kwiatu jest pół światu i przeskoczył na kolejny kwiatek? (Ładniejszy i chętniejszy kwiatek )

            Mógłbym wytrzymać maks. (!!!) parę tygodni, ale musiałoby się to skończyć mega-niesamowitym-cudownym seksem. Jeśli nie - patrz punkt wyżej.
            Jeżeli by się na to nie zapowiadała - odpuściłbym w pierwszym momencie kiedy dostałbym wyraźny sygnał, że seks nie jest ważny.

            3. W przypadku nieszczęścia albo ciąży (na jedno wychodzi haha), Twoja ukochana z którą masz relację poważniejszą niż "przelotna" musi: spędzić całe 9 miesięcy ciąży bez seksu ze wskazań medycznych // jest w śpiączce przez podobny okres czasu:
            a) uprawiałbym seks z prostytutką albo koleżanką, ustalając to z nią, na pewno zrozumie, bo przecież "zna moje podejście do seksu".


            4. Czy masturbacja pomaga przetrwać okres bez żadnych stosunków z kobietą?

            Coś pomiędzy b i c:

            Parę dni/tydzień/dwa tygodnie - jeszcze na ręcznym dam radę. Dłużej - na szczęście nie muszę przeżywać takich męczarni, mogłoby być ciężko.

            5. Co się stało z waszymi zasadami (np. z zasadami katolickimi albo np. z zasadą, że lepsza własna graba niż byle jaka baba, etc.) po skosztowaniu seksu?

            c) trzymam się zasad - seks nic tu nie zmienił, zawsze uważałem, że to przyjemność, której nie należy sobie odmawiać.

            Skomentuj

            • DSD
              Perwers
              • Jan 2010
              • 1275

              #7
              Jak zawsze są dwie możliwości:
              1. Trolling (wpis z 1:48 może to sugerować).
              2. Piszesz na serio.

              Przepraszam, nie piszę tego ze złej woli czy z pogardą, ale autentycznie ta domniemana niemożność wytrzymania bez seksu trzech tygodni mnie obrzydza i odstręcza od mężczyzn jako istot, które w założeniu powinny być silne i samowystarczalne.
              Jako facet, z własnego doświadczenia - znacznie dłużej niż trzy tygodnie, i pewnie znacznie dłużej niż myślisz. Ale to nie ma znaczenia, tak samo jak nie ma znaczenia to że jesteś 'panienką'. Problemem jest to że jesteś duchową siostrą siarczana który uważa że 18 cm to minimalna akceptowalna długość miłości. Mogę tylko polecić uważne przeczytanie wpisu Nagietki (podobnie jak Ty, także była 'wieloletnią panienką' ale z bardzo rozsądnym podejściem do tych spraw).

              Acha, CKM, Cosmo, Bravo, czy jakieś portale internetowe (zauważ że Twoje 'źródło' informacji cytuje... inny portal internetowy! no niesamowita wiarygodność ) ścigające się na klikalność to nie jest miejsce gdzie należy szukać 'prawdy' o ludziach. A prawda jest jedna - ludzie są różni. Znajdziesz i takiego co od razu zapyta 'Jeb...sz się czy trzeba z tobą chodzić?', i takiego co tylko po ślubie i po ciemku.
              Last edited by DSD; 21-11-14, 08:29.
              'Jeszcze nigdy w historii tak wielu nie miało do powiedzenia tak niewiele' (o Internecie znalezione w Internecie)

              Skomentuj

              • wiarus
                SeksMistrz
                • Jan 2014
                • 3264

                #8
                Napisał hopelessfailure
                Mam ochotę przekazać tylko to odnośnie tejże ankiety:

                Łączę się w bólu z Hope i chyba już wiem, dlaczego smokom było tak ciężko strawić dziewictwo /smoki proszę o wybaczenie/
                "Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
                James Jones - Cienka czerwona linia

                Skomentuj

                • virgende
                  Świntuszek
                  • Nov 2014
                  • 55

                  #9
                  Dziękuję wszystkim (jak dotąd) a zwłaszcza Nagietce. Mój problem polega na tym, że czuję się osaczona i przytłoczona (i trochę zniesmaczona). A to dlatego, że dwoje mężczyzn dało mi wprost (jeden wprost, drugi prawie wprost) do zrozumienia, że są zainteresowani seksem. W przypadku pierwszego - tylko seksem. Zerwał ze mną kontakt, gdy odmówiłam. Jak mam się niby czuć po takim doświadczeniu? Moje odczucia nie pochodzą tylko z głupawych portali typu facet.wp.pl, lecz niestety z życia. Nie mam do Was pretensji. Po prostu z mojej perspektywy tak to wygląda, że seks kojarzy mi się z ultimatum jakie stawiają mi faceci oraz z podatkiem za związek. Jak ktoś zaczyna mnie w sposób czuły i miły dotykać (głaskać włosy, masować ręce), od razu sobie myślę, że wydeptuje sobie ścieżkę do seksu (w ramach wymiany seks za czułość) i że lada chwila zaczną się roszczenia. A jak wiemy poprzez NARZUCANIE i zmuszanie można zniechęcić drugiego człowieka nawet do dobrych rzeczy.

                  Że jak już się leży w łóżku z facetem na którego się kosmicznie leci to nie myśli się o tym co wypada, co powinno, a co nie, tylko się podąża z instynktem. I to nie chodzi o to, że dupa wygrywa nad rozumem. Nie. Po prostu rozum zadaje ci proste pytanie: "jeśli faktycznie tego chcesz, to co w tym złego i na co czekać?". Odpowiedź jest oczywista.
                  Racja. Choć zawsze można trafić na zaliczacza.



                  Żebyś się kiedyś nie zdziwiła Virgende, jak trafisz na faceta który poruszy w Tobie zarówno górne i jak dolne partie ciała, jak szybko sama zrzucisz majtki .
                  Albo sama będziesz dążyć do seksu i wyjdziesz z inicjatywą (a takie cuda niewidy jak dziewica inicjująca pierwszy raz też się zdarzają).
                  Teoretycznie jest to możliwe (że zrzucę majtki wcześniej niż myślę i że sama zainicjuję seks) ale na pewno nie takich odrażających warunkach, w pełnym napięciu, jakie tworzą faceci których spotykam. W ogóle nie jestem w nich zakochana, jedynie czuliśmy z takim jednym wzajemny pociąg do siebie i on uznał, że to wystarczy... oO Nie powinnam mieć do niego pretensji, bo ma prawo do swojego stylu życia, ale muszę sobie to jakoś ułożyć w głowie, żeby nie przypisywać jego gorączkowej i kompulsywnej postawy wszystkim facetom... bo teraz autentycznie boję się marnować ich czas, bo jestem nierokującą samiczką (dla ruchaczy), a przecież ruchacz też człowiek, więc nie chcę by się angażowali na darmo tracąc na mnie swój bezcenny czas, który mogliby zainwestować w szybszą i chętniejszą.

                  Nie chcę za bardzo pozwalać się dotykać (nieseksualnie), całować w usta, bo zaraz sobie wyobrażam, że facet skreśla kartki w kalendarzu do zaliczenia mnie, zwyczajowo przyjętego na nie później niż 3 miesiące od pocałunku. Wiem, że to dziwne, ale ten wyczuwalny dla mnie cholernie uciążliwy nacisk który wisi w powietrzu totalnie mnie zniechęca. Nie potrafię się rozluźnić.

                  Chyba chodzi najbardziej o dwa problemy:
                  1. tamten to nie był "ten" (jakkolwiek to brzmi ),
                  2. zawsze jest dla mnie za szybko, mam taką manierę do powściągania gestów, nawet dotyku dłoni, mimo że bardzo to lubię, ale na pierwszym czy drugim spotkaniu wydaje mi się zbyt wcześnie więc raczej ograniczam... (a nawiasem mówiąc: faceci którzy mają dziewczyny raczej nie powinni głaskać innych dziewczyn po głowie czy trzymać ich za ręce)
                  Last edited by virgende; 21-11-14, 17:17.

                  Skomentuj

                  • iceberg
                    PornoGraf
                    • Jun 2010
                    • 5100

                    #10
                    Napisał virgende
                    ... problem polega na tym, że czuję się osaczona i przytłoczona (i trochę zniesmaczona). A to dlatego, że dwoje mężczyzn dało mi wprost (jeden wprost, drugi prawie wprost) do zrozumienia, że są zainteresowani seksem.
                    A ty zachowujesz się jakby interesowało Cię wszystko POZA seksem

                    Po prostu z mojej perspektywy tak to wygląda, że seks kojarzy mi się z ultimatum jakie stawiają mi faceci oraz z podatkiem za związek. Jak ktoś zaczyna mnie w sposób czuły i miły dotykać (głaskać włosy, masować ręce), od razu sobie myślę, że wydeptuje sobie ścieżkę do seksu (w ramach wymiany seks za czułość) i że lada chwila zaczną się roszczenia.
                    Zmień nastawienie, na takim daleko nie zajedziesz w świecie związków.
                    Związek to dawanie SIEBIE a nie roszczenia i wymagania. Nie dając nic od siebie nie dojdziesz do żadnego porozumienia. Co gorsza, każdy związek skończy się niezależnie od zaangażowania uczuciowego drugiej strony. I wtedy ziści się przepowiednia, że facet odejdzie...

                    Teoretycznie jest to możliwe (że zrzucę majtki wcześniej niż myślę i że sama zainicjuję seks) ale na pewno nie takich odrażających warunkach, w pełnym napięciu, jakie tworzą faceci których spotykam. W ogóle nie jestem w nich zakochana, jedynie czuliśmy z takim jednym wzajemny pociąg do siebie i on uznał, że to wystarczy... oO Nie powinnam mieć do niego pretensji, bo ma prawo do swojego stylu życia, ale muszę sobie to jakoś ułożyć w głowie, żeby nie przypisywać jego gorączkowej i kompulsywnej postawy wszystkim facetom...
                    Nie demonizuj tak samego seksu a już szczególnie pierwszego razu. To nie start promu kosmicznego, tylko bliskość dwóch osób (nie wspominam o większej ilości, bo przy Twoim podejściu to się pewnie w głowie nie mieści)

                    Nie chcę za bardzo pozwalać się dotykać (nieseksualnie), całować w usta, bo zaraz sobie wyobrażam, że facet skreśla kartki w kalendarzu do zaliczenia mnie, zwyczajowo przyjętego na nie później niż 3 miesiące od pocałunku. Wiem, że to dziwne, ale ten wyczuwalny dla mnie cholernie uciążliwy nacisk który wisi w powietrzu totalnie mnie zniechęca. Nie potrafię się rozluźnić.
                    jak widać sama budujesz sobie bzdurne blokady i tracisz na tym akurat tylko TY. Ci faceci, których odprawiasz z kwitkiem i tak sobie kogoś znajdą, natomiast Ty się ciągle blokujesz

                    2. zawsze jest dla mnie za szybko, mam taką manierę do powściągania gestów, nawet dotyku dłoni, mimo że bardzo to lubię, ale na pierwszym czy drugim spotkaniu wydaje mi się zbyt wcześnie więc raczej ograniczam... (a nawiasem mówiąc: faceci którzy mają dziewczyny raczej nie powinni głaskać innych dziewczyn po głowie czy trzymać ich za ręce)
                    nie rozumiem ostatniego ograniczenia - zakładając że nie wyznaczasz tym swojej granicy osobistej. Dotyk nie jest zły, nie musi nieść od razu ładunku erotycznego.

                    Ogólnie patrząc na to co i jak piszesz to masz największy problem z samą sobą i podejściem do świata.
                    Poczytaj może wpisy Nagietki, Raiji, czy Pingwina - byli w klubie dość długo, również pisząc tu na forum ale ich podejście było na tamtym etapie o wiele zdrowsze...
                    Żyj tak żeby tobie było dobrze, bo innym k....a nie dogodzisz.

                    Skomentuj

                    • AC-DC
                      Seksualnie Niewyżyty
                      • Dec 2010
                      • 251

                      #11
                      Napisał virgende
                      Chodzi o to, co napisałam w temacie. Mam skopiować cały? Wiem, że natura wyposażyła was w popęd. Temat dotyczy tego, jak mężczyźni sobie ten popęd godzą z innymi ważnymi sprawami w życiu.
                      Ten temat to jest najsłabsza próba zwrócenia na siebie uwagi jaką ostatnio spotkałem. Nagietka napisała wszystko co można było napisać. Raportuję do zamknięcia.
                      Sex is not enaugh

                      Skomentuj

                      • DSD
                        Perwers
                        • Jan 2010
                        • 1275

                        #12
                        Komentarze Nagietki i iceberga są dobre, ale chyba jeszcze lepszy jest pierwszy komentarz hopelessfailure. Temat dotyczy tego, jak mężczyźni sobie ten popęd godzą z innymi ważnymi sprawami w życiu a wychodzi z tego skrzyżowanie Monty Pythona z Muppet Show. Ty na poważnie pytasz czy facet którego żona zaszła w ciążę może ją rzucić tylko dlatego że nie wytrzyma 9 miesięcy bez seksu?

                        Szukasz problemów gdzie ich nie ma, nie widzisz ich tam gdzie są. Poczytaj uważnie koniec wpisu iceberga. 'Ogólnie patrząc na to co i jak piszesz to masz największy problem z samą sobą i podejściem do świata'. Wiem bo miałem/mam to samo (przejawiało się w inny sposób, skutek był ten sam).
                        'Jeszcze nigdy w historii tak wielu nie miało do powiedzenia tak niewiele' (o Internecie znalezione w Internecie)

                        Skomentuj

                        • Wuefista
                          Seksualnie Niewyżyty
                          • Apr 2014
                          • 316

                          #13
                          A mnie ten temat wkurza z jednego powodu - generalizowania. Od razu zaznaczam, że nie czytałem dokładnie wszystkich wypowiedzi. Bo i uznałem, że nie ma sensu.

                          Co to za pytanie: ile mężczyzna może wytrzymać bez seksu?

                          Statystyka jest jak bikini: pokazuje wiele, ale zarazem nic.

                          Zresztą statystycznie, skoro ja mam dwie nogi, a pies cztery, mamy ich średnio po trzy. I co?

                          Dziewczyno, nie wrzucaj wszystkich do jednego worka i nie generalizuj. Co ci to da, że faceci wpiszą tu swoje liczby dotyczące tego, ile wytrzymają bez seksu? uśrednisz to i... będziesz mieć trzy nogi?

                          Skomentuj

                          • Margo82
                            Perwers
                            • Mar 2013
                            • 937

                            #14
                            Napisał virgende

                            3. W przypadku nieszczęścia albo ciąży (na jedno wychodzi haha), Twoja ukochana z którą masz relację poważniejszą niż "przelotna" musi: spędzić całe 9 miesięcy ciąży bez seksu ze wskazań medycznych // jest w śpiączce przez podobny okres czasu:
                            a) zdradziłbym ją z prostytutką albo koleżanką i powiedział bym jej to potem, na pewno zrozumie, że przecież jestem "tylko mężczyzną i sobie nie zawiążę"
                            b) zdradziłbym ją z prostytutką albo koleżanką ale nic bym jej o tym nie powiedział, bo po co ją ranić? Przecież po tych 9 miesiącach i tak będę uprawiał seks tylko z nią, to była wyjątkowa sytuacja...
                            c) poczekałbym aż ona wyjdzie z problemów, radząc sobie poprzez masturbację
                            d) zerwałbym, bo nie chcę jej oszukiwać, a swoje potrzeby mam
                            WTF???

                            Proszę, powiedz że przynajmniej to pytanie, a szczególnie sugerowane przez Ciebie odpowiedzi to jakiś żart.

                            Jeśli uważasz, że wszyscy mężczyźni są tacy źli, to nie wróżę happy endu w żadnym z Twoich przyszłych związków.
                            "Obelgi to argumenty tych, którzy nie mają argumentów." Jean-Jacques Rousseau

                            Skomentuj

                            • virgende
                              Świntuszek
                              • Nov 2014
                              • 55

                              #15
                              Dzięki, ale ja nie żartowałam. Nie mam pojęcia jacy są mężczyźni. Ciągle słyszę, że nie znam się na ludziach, nawet wczoraj ktoś mi powiedział, że totalnie nie wyczuwam emocji, nie potrafię odpowiednio interpretować ludzkich zachowań... kiedyś widziałam w internecie taki ciekawy test: na podstawie samych zdjęć oczu należało odczytać emocje- niesamowite, że niektórzy potrafili trafić! Ja nie. Ponadto ktoś mi zasugerował, że mam jakiś rodzaj autyzmu, zespół Aspergera. Wiem, że to nudne i nie na to forum, ale piszę to, żeby Was zapewnić, że mój temat to nie trolling. Autentycznie nie "czytam" ludzi poprawnie, obserwuję ich i nie potrafię przewidywać ich zachowań, tworzyć reguł, domyślać się... często nie wiem czy i czym urażam i milion innych problemów.

                              No i z mężczyznami to samo. Nie wiem co mogę zrobić. Od 3 miesięcy "wychodzę do ludzi", rozmawiam z nimi, socjalizuję się i ... wiecie co? Oni wszyscy widzą i mówią mi, że jestem "nietypowa" albo (pieszczotliwie) "wariatka". Chciałabym zmienić postrzeganie na poprawne i mam nadzieję, że ciągły kontakt z ludźmi będzie do tego jedyną i poprawną drogą....

                              (Tyle w ramach offtopa wyjaśniającego moje totalne nieogarnięcie)

                              Skomentuj

                              Working...