Co byś zrobił/zrobiła na moim miejscu?

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • soke
    Świętoszek
    • Jul 2007
    • 5

    #16
    unter - litości, ja kocham swoje dzieci, znam je na wylot, bawię się z nimi codziennie, to już nie są noworodki, i bywa że zostaje z nimi kiedy żona wychodzi na godzinę czy pół weekendu, idziemy na spacer, gramy w piłkę, jeździmy rowerami, zabieram ich w różne miejsca, w które żona by ich nie zabrała... Dzieci to dla mnie nie problem. Tak bywają męczące - jak nie ma się wsparcia drugiej osoby - mam sporo samotnych weekendów [tylko z dziećmi] za sobą. Nie żałuję żadnego z nich. Problemem są uczucia - tutaj czuje się się jak przedszkolak bo "bez mojej zgody" zawędrowały w innym kierunku a to doprowadziło do stanu w którym się znajduję.... przecież pragnę jak każdy stabilności, uczuć i aby tworzyć taką rodzinę - jaką stworzyliśmy - w oczach innych. Także sorry unter - nie odetniesz mnie od dzieci i nie zrobisz ze mnie starego dziada, który wraca do chaty po robocie, bierze gazetę i jak W. Kiepski ogląda TV..

    Skomentuj

    • barmetr
      Perwers
      • Feb 2009
      • 1399

      #17
      Coś mi się wydaje, że ta koleżanka z pracy, a raczej.jej miękkie ciałko (cycuszki, tyłeczek) już jest ważniejsza od dzieci, a nawet pieniędzy.
      Teraz trzeba tylko oszukać innych i samego siebie, że tak nie jest, a za rozwód odpowiedzialny będzie "konec lásky".
      Niektóre bystre dziewuszki potrafią dzięki kilku, kilkunastu miesiącom życia z takim facetem nieźle się ustawić, a potem znajdują sobie już właściwego, lepszego partnera.

      Skomentuj

      • unter
        Gwiazdka Porno
        • Jul 2009
        • 1884

        #18
        Napisał soke
        ...Także sorry unter - nie odetniesz mnie od dzieci i nie zrobisz ze mnie starego dziada, który wraca do chaty po robocie, bierze gazetę i jak W. Kiepski ogląda TV..
        Tak to w moich oczach wyglądało po Twoim pierwszym wpisie.
        Kiedyś bylem w podobnej sytuacji co Ty: firma, firma, firma plus pozycja społeczna To był mój cel nadrzędny, gdzie reszta była tylko elementem przeszkadzającym w realizacji. Na szczęście nie mieliśmy dzieci, bo wkrótce, zona tak po prostu (a raczej po wielu dyskusjach) wymieniła mnie na lepszy model...
        Drugi Twój post wiele zmienia, tak jakbyś chciał na sile poprawić swój wizerunek, lub stworzyć podstawy do "rozciągnięcia" tematu.
        Jedno i drugie jest ok.

        Skomentuj

        • soke
          Świętoszek
          • Jul 2007
          • 5

          #19
          barmetr, dzięki za twoją powierzchowną opinie [nie pierwszą na tym forum jak widzę po Twoich postach]. Masz prawo do niej, nie znasz mnie. Jak masz pisać takie głupoty to lepiej nic nie pisz. Dodam [pewnie niepotrzebnie] że nic i nikt nie jest ważniejszy od dzieci, a miękkie ciałko dziewuszki [którą już dawno nie jest] z pracy, skoro to Cię tak bardzo interesuje, nie należy i nie będzie należało do mnie - to tylko moje platoniczne uczucie do niej sprawiło że oszukuje siebie będąc z żoną. Nawet jak zmienię dział, nie zmieni to sytuacji jaką mam w domu. Muszę się zmierzyć z tym co jest. Chciałbym aby wszystko było z żoną po staremu, lecz na chwilę obecną, myślę że jest to niemożliwe.

          Unter - przykro mi to czytać - mam nadzieję że miana wyszła Ci na dobre.
          Ja nie chcę się wybielać, wina leży po części u żony jak i u mnie i to muszę raz jeszcze podkreślić, a prawda jest jak d... i każdy [z Was] ma swoją.
          Także raz jeszcze dziękuję, czuję że coś ze mnie zeszło, dobrze się tak "wygadać". Nie miał bym chyba odwagi na trzeźwo rozmawiać z kimś o tym w ogóle, lub też w taki sposób jak tu z Wami piszę.
          Nie chcę "rozciągać" tematu... widzę że miejsce na to jest tu sporo - ktoś sugerował rozmowy w poradni, u psychologa, inny że "A może żona ucieka w wychowanie dzieci bo coś jej bardzo w związku nie pasuje... " mógłbym to skomentować i to ciągnąć, bo coś w tych Waszych zapiskach jest.
          Muszę się raz [pewnie nie raz] jeszcze z tym przespać. Jak podejmę jakąś decyzję to Wam napiszę, dobrze uczyć się na cudzych błędach. Dobrych decyzji nie ma, albo będę trwał w tym co jest i a nóż się coś zmieni [i jak się zmieni to na lepsze - wrócą uczucia, albo na gorsze że w wieku 50 lat się pozabijamy a dzieci pomyślą że ich starzy to idioci...] , albo teraz podejmę decyzję o separacji która okaże się początkiem drogi rozwodowej, albo tęsknoty i wielkim comeback.
          Dobrej nocy wszystkim życzę, cześć.
          Last edited by iceberg; 19-10-18, 06:03.

          Skomentuj

          • unter
            Gwiazdka Porno
            • Jul 2009
            • 1884

            #20
            Napisał soke
            ...
            Jak podejmę jakąś decyzję to Wam napiszę, dobrze uczyć się na cudzych błędach. Dobrych decyzji nie ma, albo będę trwał w tym co jest i a nóż się coś zmieni ...
            Zanim @soke powróci, czyli dowolnie na koń z naszymi poradami w wychowaniu, naprawieniu lub innym skierowaniu na odpowiednia drogę naszych (i cudzych) zon.

            Oczywiście jest to niezwykle karkołomne przedsięwzięcie i doskonale zdaje sobie sprawę, ze już sam pomysł o ingerencji w Jej postępowanie, czyt. pouczanie, jest na granicy wszystkich plag egipskich, ale... ale kobieta to tez człowiek i czasami wiele z nich szczyci się IQ o jakim my możemy tylko marzyc, a zatem istnieją realne przesłanki że nasze intencje zostaną prawidłowo odebrane i ze w przypływie czułości szepnie na ucho: o, ja durna dupa, zapomniałam o tobie

            Wcześniej @joedoe napisał:
            "Jesli bedziesz robil tak jak do tej pory - bedziesz mial rezultaty takie jak do tej pory."
            W tym miejscu proponuje wymianę doświadczeń, tak aby nasze wychowawcze rezultaty nie były takie jak do tej pory - najlepiej na przykładach z własnego życia.

            Skomentuj

            • Czacza83
              Ocieracz
              • Dec 2011
              • 104

              #21
              Trzymanie się martwego związku na siłę, żeby dzieciom oszczędzić traumy rozwodu, to ślepy zaułek. Dzieci uczą się życia w związku od was. Zastanów się, czy widok pozbawionych wzajemnego uczucia rodziców to dobry wzorzec. Dzieci nie nauczą się, że małżonkowie okazują sobie uczucia, nie widzą tych drobnych gestów, buziaków i tej całej otoczki. To juz lepiej to działa, kiedy rodzice są szczęśliwi, choć oddzielnie. Nieszczęśliwy rodzic nie da szczęścia dzieciom.
              Uganiamy się za kobietami z ciałami modelek, podczas gdy prawdziwymi demonami seksu są niepozorne panie z poczty, kiosku czy kasy w markecie.

              Skomentuj

              • wiarus
                SeksMistrz
                • Jan 2014
                • 3264

                #22
                To chyba nie do końca jest prawdą.
                Chyba jednak największą "obsuwą" dla dziecka, jest rozpad związku jego rodziców i wynikające z tego kłótnie i podjazdy.

                Oczywiście pomijając patologię.
                "Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
                James Jones - Cienka czerwona linia

                Skomentuj

                • Astraja
                  PornoGraf
                  • Nov 2005
                  • 1165

                  #23
                  O takich rzeczach co jest gorsze to powinny się wypowiadać osoby które wychowywały się w domu w którym rodzice się nie kochali, a byli ze sobą dla dzieci.
                  Ja w 100% zgadzam się z czacza83 i pisze to nie bo mi się wydaje, ale wiem to z doświadczenia.

                  I nie wiem co tu ma do rzeczy patologia. Nie trzeba dzgac się nożem podczas kłótni czy wyzywac od x by życie z osobami które są ze sobą na siłę zrobiły nam z życia piekło.
                  Takie jak Ty mają kwiaty we włosach, ale poza tym noszą demony w głowach.

                  Skomentuj

                  • wiarus
                    SeksMistrz
                    • Jan 2014
                    • 3264

                    #24
                    Dla mnie patologią jest już codzienna awantura typu "pyskówka".
                    Dobra,
                    to gesty, buziaczki i takie tam, są najważniejsze?
                    Wydaje mi się, że jest to bardziej stabilizacja, poczucie swojego miejsca na ziemi.
                    Otoczenie ludzi, którzy stanowią rodzinę i jakiś tam wzorzec.
                    "Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
                    James Jones - Cienka czerwona linia

                    Skomentuj

                    • Zebraa
                      Gwiazdka Porno
                      • Nov 2013
                      • 1614

                      #25
                      Z doświadczenia : lepiej niech się rozwioda niż trwają w związku tylko że względu na dobro dzieci co w moim przypadku nawet takie minimum programowe się nie spełniło.
                      Jaki wzorzec rodziny dają osoby które się nienawidzą? Które przy śniadaniu patrzą na siebie nie z miłością a ze znudzeniem i żalem? Którzy nie spędzają z sobą wakacji, niecierpia swoich teściów tym samym zaburzajac obraz dziadków w oczach dzieci bo coś musi być nie tak z nimi przecież...
                      Nie buziaki ale szacunek, wspólne podejmowanie decyzji, wspólna wizja świata i przeszłości, wspólne odczuwanie szczęścia (nie gdy on wyjedzie i jest szczęśliwy że jest po za domem a ona jest szczęśliwa że on wyjechał).
                      Moi rodzice bardzo długo się nie klocili. A sprzeczki o tzw nic tylko przypieczetowaly wizję że jednak się powinni rozstać.
                      Zwą mnie Zimną Suczą i uważam to za komplement.

                      Skomentuj

                      • Astraja
                        PornoGraf
                        • Nov 2005
                        • 1165

                        #26
                        Zebra, w punkt!
                        Takie jak Ty mają kwiaty we włosach, ale poza tym noszą demony w głowach.

                        Skomentuj

                        • DSD
                          Perwers
                          • Jan 2010
                          • 1275

                          #27
                          Napisał wiarus
                          Wydaje mi się, że jest to bardziej stabilizacja, poczucie swojego miejsca na ziemi.
                          Otoczenie ludzi, którzy stanowią rodzinę i jakiś tam wzorzec.
                          O właśnie, wiarus, otoczenie dziecka stanowi dla niego 'wzorzec'. I dlatego to powinien być dobry wzorzec a nie 'wioska potiomkinowska', gdzie wszyscy udają że jest dobrze, nawet jeśli to ma być 'dla dobra dzieci'. Ja też piszę to z własnego doświadczenia.

                          Zamiast trwać w syfie/pacie czy czymś tam w celu 'dawania dzieciom wzorca', może lepiej dać im ten wzorzec pokazując że można się rozstać w zgodzie, ROZMAWIAJĄC ze sobą i utrzymując dalsze kontakty. Szacunek i dla siebie, i dla innych.
                          'Jeszcze nigdy w historii tak wielu nie miało do powiedzenia tak niewiele' (o Internecie znalezione w Internecie)

                          Skomentuj

                          • joedoe
                            Perwers
                            • Aug 2014
                            • 1272

                            #28
                            Napisał barmetr
                            Soczek nie wie, że żona go nie pożąda, bo go po prostu nie szanuje. Żałosny Polak, dla którego od rodziny i uczenia się, jak sprostać wyzwaniom wychowawczym, ważniejsze jest to, aby sobie trochę po*******ić.
                            Pogadamy jak bedziesz przynajmniej jakis czas zonaty.
                            Po prostu zeby dotrzec do kobiety trzeba postepowac dokladnie przeciwnie do tego co logika nam (mezczyznom) mowi.

                            Skomentuj

                            • soke
                              Świętoszek
                              • Jul 2007
                              • 5

                              #29
                              Powyższy cytat barmetr - totalnie nietrafiony i oderwany od rzeczywistości, nawet nie będę już tego komentował i wracał do tego.
                              Astraja i Zebraa, Czacza83 to co piszecie wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Bo my już od dawna nie dajemy sobie buziaczków, nie przytulamy się [tylko w weekendy i święta...] i nie ma tej otoczki ciepła jak kiedyś, są pyskówki i krzywe spojrzenia. I tak na przemian, raz jest OK, po chwili są nerwy i skaczemy sobie do gardeł - mimo że nie chcę aby dzieci na to patrzyły - to czasami się nie da. Mimo tego powiem Wam że od czasu trzeciego, czwartego postu jaki tu napisałem coś ze mnie zeszło i bardziej wyluzowałem w tym temacie. W tym sensie że chciałem stworzyć tą otoczę "dobroci", czyli nie ciągnąłem zaczepek, sam nie prowokowałem, po powrocie do domu witałem się buziakiem - dzieci patrzyły i śmiały się i podbiegały także się przytulić. Problem w tym że czuję że ich oszukuję, zwłaszcza dzieci, sam też czuję że gram, że udaję i mimo szczerych chęci - tak bardzo bym chciał aby to był szczery obrazek - to wiem i potrafię się już do tego przyznać że tak nie jest. Dziś włączyłem komputer [po wcześniejszej rozmowie z żoną, która skończyła się tym że wyszedłem załamany z sypialni...] po to aby uszykować dokumenty separacyjne do jutrzejszego wydrukowania i jak okoliczności pozwolą - przekazania. Jesteśmy dorośli, poza tym wszystkim szanujemy siebie i jeśli dojdzie do całkowitego rozpadu to ja nigdy Jej w potrzebie nie zostawię i wiem że Ona mnie także. Będziemy - jak napisał Czacza83 - szczęśliwi ale osobno, nasze dzieci także, bo wtedy częściej zobaczą uśmiechniętą mamę i uśmiechniętego tatę.

                              Skomentuj

                              • zbuntowany
                                Seksualnie Niewyżyty
                                • Apr 2006
                                • 237

                                #30
                                soke - jak tam u Ciebie sytuacja? Pytam z ciekawości... bo akurat trafiłem tu dziś w takiej chwili, że rzeczywiście mam dość. Niby rozumiem jak to jest z dziećmi... Rozumiem, że jest ciężko. Ale z drugiej strony... No ile można. Ile można być tylko wołem do zapieprzania. Łapię się na tym, że coraz częściej chciałbym mieć własny pokój z własnym łóżkiem.... Dzieci stanowczo za bardzo weszły nam na głowę.

                                Skomentuj

                                Working...