Kwestia dogadania się. U nas funkcjonuje mechanizm 2+1, czyli każde ma swoje plus jedno oszczędnościowe na większe wydatki. I jakoś to działa, nie ma ścisłego podziału "Ty płacisz za to, a ja za to".
Mieszkanie razem, a wspólne/ rozdzielone konta.
Collapse
X
-
-
U nas to swieza sprawa. Wymyslilismy wspolne konto na ktore przelewamy rowne sumy, ktore dokladnie wyliczylismy, na jedzenie rachunki I jakies domestosy I inne higieniczne. Zaskakujaco malo Nam z tych kalkulacji na to wyszlo. Cala reszta zarobionych pieniazkow zostaje na prywatnych kontach z czego oplacamy ubrania, przyjemnosci itd. 40% calych zarobkow leci na oddzielne konta oszczednosciowe.
Tak jest fajnie, Tak mi sie podoba. Zyjemy na poziomie adekwatnym dla starych studentow, I nigdy nie czujemy sie dluzni."I'm short, fat & proud of that!"
Winnie the PoohSkomentuj
-
U nas jest podobnie. Z tym, ze z wspólnego konta pokrywane są wszystkie wydatki związane z życiem rodziny począwszy od podatku gruntowego, remontów domu, fryzjerów, płatności za koszenie trawy, rachunki z knajpy, wycieczki, prywatne spotkania, 54 pary butów, kiecki, ubrania, (poza służbowymi) kluby dzieci, szkoły, niania, utrzymanie środków lokomocji (poza służbowymi), gaz, prąd woda...
Absolutnie wszystkie rachunki generowane przez rodzinę są pokrywane ze wspólnego konta.
Konto jest na moje nazwisko, zona ma upoważnienie.
To co pozostanie na naszych prywatnych kontach... tja... w przyszłości trafi do naszych dzieci.
Zona/mąż nie są rodzina, to są obcy ludzie, dopiero nasze dzieci tworzą rodzina po krwi.Link do...
Skomentuj
-
I to do mnie przemawia. Za wyjątkiem dzieci - mają swoje i niech sobie radzą jak umieją
Przynudzę w sprawach czysto technicznych:
jedno konto jest szaleństwem, w ciągu paru chwil może być wyczyszczone do zera.
Zdrową zasadą jest konto podstawowe do przychodów, z którego przelewa się systematycznie na konta nazwijmy je "operacyjne" /np do płacenia kartą, itd./
To czy główne ma każdy z osobna, czy jest wspólne, czy jest ich parę, to kwestia ustalenia zasad.
/koniec przynudu/"Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
James Jones - Cienka czerwona liniaSkomentuj
-
Bo tutaj zbawienne jest zdroworozsądkowe podejście do kwestii "po ślubie to wszystko wspólne" - konto też, bo jak osobne to chcesz coś ukryć, blablabla. Guzik prawda - i z 10 kontami da się wspólnie działać.Skomentuj
-
Jeszcze przynudzajac i w pewnym sensie odbiegając nieco od głównego nurtu -posiadanie jednego wspólnego konta jest o tyle niebezpieczne że istnieje ryzyko zablokowania do niego dostępu przez czynniki zewnętrzne a wtedy robią się schody. Miałem w swoim życiu konto wspólne, dwa konta z wzajemnym dostępem i zupełnie rozdzielne. Każda z opcji ma swoje wady i zalety, wybór należy do dwójki ludzi dzielących swoje zycie.Skomentuj
-
Ty napisałeś: Za wyjątkiem dzieci - mają swoje i niech sobie radzą jak umieją.
Ja z moim poznańskim okiem, z dużym przymrużeniem: dzieci są swego rodzaju zabezpieczeniem naszej "jesieni", a wiec od chwili kiedy przyszły na świat każdy z nas co miesiąc przelewa pieniądze na ich konta/fundusze edukacyjne. Inwestycja to, czy miłość rodziców i przeświadczenie, iż nie muszą muszą mieć pod górkę tak, jak my mieliśmy. Nie jestem etykiem, jestem poznaniakiem
Podsumowując, aktualnie posiadamy 5 kont. Plus...
Tja
Moim zdaniem osobne konta bankowe nie są po to aby cokolwiek ukryć przed partnerem, a są po to, aby łatwiej było kontrolować przepływ pieniędzy.
Aha, "po ślubie to wszystko wspólne"
Mozna tego uniknąć i to w cholernie prosty sposóbLink do...
Skomentuj
-
Po ślubie 10 lat temu założyliśmy wspólne konto, tzn przerobiliśmy moje na wspólne Potem doszły jeszcze 2 osobne powiązane z kredytami studenckimi, potem jeszcze dwa moje (1 dodatkowe na wydatki a drugie inwestycyjne).
Obecnie mamy wspólne na które trafiają prawie wszystkie nasze środki, gdzie są dystrybuowane przeze mnie na opłaty, spłaty kart, inwestycje. Poza tym ja mam swoje dodatkowe + firmowe, żona ma tylko do spłaty kredytu studenckiego ale nie zagląda tam od 3 czy 4 lat bo sam się spłaca. Do wspólnego konta też nie zagląda bo ma kartę i z niej korzysta, a pieniądze po prostu muszą być. Nie zastanawia się skąd
Kiedyś miała problem z tym że ja mam jakieś dodatkowe konta a ona nie to jej spisałem wszystkie loginy i hasła na kartce do wszystkich kont, żeby miała i sobie sprawdzała jak chce ale tego nie robi, bo ma gdzieś. Nawet jak czasem chce wydać znienacka jakąś większą kwotę i akurat nie ma to się oburzy - no jak to nie ma? To na co wydajemy? Twoje auto jest za drogie - ale nawet nie sprawdzi, a na drugi dzień zapomina.
Nie mamy rozdzielności majątkowej i nie widzę sensu posiadania osobnych kont żeby druga połowa nie widziała co się dzieje na tym drugim bo i tak wszystko jest wspólne. Dodatkowo siostra żony zawsze znała i zna do tej pory hasła do kart rodziców (żona nie ma pamięci do cyferek) a ja znałem do karty mojego taty i nikt nigdy nie miał z tym problemu. Nasze dzieci póki co są za młode żeby znały pinySkomentuj
-
...
Kiedyś miała problem z tym że ja mam jakieś dodatkowe konta a ona nie to jej spisałem wszystkie loginy i hasła na kartce do wszystkich kont, żeby miała i sobie sprawdzała jak chce ale tego nie robi, bo ma gdzieś. Nawet jak czasem chce wydać znienacka jakąś większą kwotę i akurat nie ma to się oburzy - no jak to nie ma? To na co wydajemy? Twoje auto jest za drogie - ale nawet nie sprawdzi, a na drugi dzień zapomina.
...
Podobnie jest i u nas, z tym, ze to żona jest tą, która kontroluje nasze finanse, a nie ja, jakby mogło się wydawać Podobnie jest w przypadku jej i moich rodziców i dalszej rodziny. Moja Czarownica jest z wykształcenia i zawodu jedna z tych, które maja wpływ na kondycje finansowa wielu firm. Jest uznanym fachowcem, a z taka nawet na prywatnym gruncie, czyt. w sypialni, nie ma co dyskutować
Aha, nie mamy majątkowej rozdzielczości, nie jest nam potrzebna, bo... bo państwowi i kościelni biurokraci nie uznają formy naszego ślubu.
Łączy nas to samo co i u Ciebie: zaufanie.Link do...
Skomentuj
-
Nigdy w życiu żadnego wspólnego bieżącego rachunku Jedynie oszczędnościowe gdzie przelewa się umówioną kwotę na wydatki typu wakacje, nowe auto i inne zachciewajki wspólne, reszta oddzielnie. Kwestia zakupów wychodzi w praniu raz płaciłem ja raz ona, ogólnie staraliśmy się zawsze po równo wydać. Tak było w przeszłości i tak będzie kolejnym razem ( o ile będzie )
Jestem mega nieufny, mam wiele przykładów w życiu jak to prawa dobra kobieta niszczy faceta do zera również finansowo.Grzeszna natura, otoczona dobrymi manieramiSkomentuj
-
Nie widzę sensu posiadaniu wspólnego konta, zwłaszcza jeśli nie jesteśmy małżeństwem.
Uważam za paranoję fakt, że coraz częściej faceci oddają całą swoją wypłatę swojej (również pracującej) partnerce czy żonie. To wg mnie jakby pozbawienie takiego faceta jaj. Skoro ja nie wyobrażam sobie być na cudzym utrzymaniu i proszenia się o cokolwiek, to dlaczego facet miałby oddawać mi całą swoją kasę i potem prosić mnie co rusz o kasę na wypad na piwo/wódkę z kuplami, "hot doga" po pracy, kupienie sobie czegokolwiek.
Każde z nas pracuje, niech każde z nas ma swoją kasę, ale też nie rozliczajmy się ze sobą co do grosza. Raz on zrobi zakupy, raz ja, rachunki na pół, nie wiem po co łączyć konta, albo zakładać trzecie, chyba że odkładamy na nim kasę na jakiś tam cel.
Mam tu na uwadze rodzine.
Nie jest mozliwe budowanie przyszlosci, kiedy finanse nie sa razem zarzadzane.
Paranoja jest brak rodziny.Skomentuj
-
Mam z żoną osobne konta, osobno zarządzamy swoimi finansami. Rodzina ma się dobrze, nie ma kłótni o kasę, dogadujemy się bardzo dobrze.
Jeżeli czegoś nie ogarniasz nie znaczy że jest to niemożliwe.
Słabe jest budowanie swojej przyszłości na podstawie kasy. Kasa to dodatek do życia a nie główny jego cel. Takie jest moje zdanie.Uważaj o czym marzysz bo sie spełni i bedzie przerąbaneSkomentuj
Skomentuj