Witam wszystkich użytkowników forum BT. Nie wiem po co założyłem ten temat, może chcę się wyżalić, powiedzieć komuś o co chodzi, czy otrzymać jakąś radę od innych... nie wiem. Z góry przepraszam za to, że zapewne się trochę rozpiszę. Mam nadzieje, że wytrwacie do końca
Jestem jeszcze młody, więc myślę, że temat umieściłem w odpowiednim dziale. Otóż mam pewien "młodzieńczy" problem z dziewczyną. Ja mam 17 lat (z groszem), Ona jest 2 lata młodsza. Byliśmy ze sobą 2 miesiące (w zeszłe wakacje). Po skończeniu się wakacji, Ona zerwała ze mną, tłumacząc, że to już nie jest to samo. Jednak rozstaliśmy się w miłej atmosferze i cały czas ze sobą rozmawialiśmy, każdego dnia. Była jedyną dziewczyną, którą mógłbym nazwać przyjaciółką, mogłem jej o wszystkim powiedzieć. Pewnego dnia (kwiecień) powiedziała, że moglibyśmy się zobaczyć. Ja oczywiście się zgodziłem. Przyszła do mnie, porozmawialiśmy coś koło dwóch godzinek i pożegnaliśmy się. Kilka dni później napisała mi, że już od października o mnie myśli i wyznała mi, że mnie kocha i chciałaby ze mną być. Spotkaliśmy się znowu, wszystko omówiliśmy i zostaliśmy parą po raz drugi. Tego dnia nigdy nie zapomnę (21 Kwiecień - 3 dni przed moimi urodzinami). Obecnie jesteśmy ze sobą lekko ponad 4 miesiące. Jest to wspaniała dziewczyna i nie wyobrażam sobie mieć inną. Wszystko było w porządku, ale ostatnio zaczęliśmy się kłócić 1-2 razy w tygodniu nawet o najmniejsze głupoty. Doszliśmy do wspólnych pieszczot, było naprawdę wspaniale, Ona mówiła, że też jej się podoba. Ostatnio jednak powiedziała, że to za szybko poszło i mi zakazała prawie wszystkiego. Trochę mnie to irytuje, ale to jeszcze przeżyje, poczekam, nigdzie mi się nie śpieszy. Zdecydowana większość użytkowników, to osoby dorosłe, więc Wam może to się wydać śmieszne, ale nie dla mnie śmieszne to nie jest. Może nie jest to problem, ale jest to nie w porządku, przejdę teraz do najważniejszej rzeczy. Więc tak... głównie, to chodzi mi o to, że ja się staram, nadskakuję nad Nią, staram się jak mogę, chcę dla Niej jak najlepiej, gdy gdzieś razem idziemy, to ja za wszystko płacę, zrobiłbym dla Niej naprawdę wiele, kupuje Jej prezenty, kwiaty, ale zazwyczaj perfumy, które jej się podobają (Ostatnio Puma "I'm Going"), a Ona nic... oczywiście nie chcę żeby mi przez tydzień dziękowała i była nie wiem jak wdzięczna, ale miło by było usłyszeć "dziękuje", więcej wdzięczności nie oczekuje. Jednak nawet i na to nie mogę liczyć. Gdy jest u mnie, leżymy razem na łóżeczku, proszę ją ładnie żeby się troszeczkę na środek przesunęła (staram się być tak delikatny, jak to tylko możliwe). Później dowiaduje się, że niby nie mam pewności siebie, jestem zbyt delikatny i takie tam. Więc postanowiłem to zmienić, następnym razem byłem troszeczkę stanowczy i jeśli chciałem żeby znalazła się w innym miejscu, czy pozycji, to ją podniosłem i ułożyłem, tak jak chciałem. Później na gg napisała mi, że tak jest źle i czuję się jak, tu cytuje "marionetka", tudzież "kukiełka". Po tym zrobił mi się mętlik w głowie, nie wiedziałem jak to w końcu robić. Przy następnej okazji postanowiłem się po prostu zapytać. Nie miała nic przeciwko, myślałem, że będzie wszystko ok, po czym Ona stwierdziła (oczywiście na gg, już po powrocie do domu), że znowu jej coś nie pasuje. Gdy przyszła do mnie następny raz, postanowiłem z Nią porozmawiać i spytać się w końcu co mam robić. Zaczęła się śmiać i powiedziała "Nie wiem" Po tym, to już w ogóle miałem mętlik w głowie. Jedziemy dalej... jak się widzimy, daję jej buzi jakieś 50 razy, to ja całuje Ją po szyjce, ja inicjuje pocałunek, ja łapię ją za rękę, gdy gdzieś idziemy. Chciałbym żeby Ona czasami też dała mi buzi, zainicjowała pocałunek, czy złapała za rękę. Rozmawialiśmy o tym, powiedziała, że zmieni to i dalej jest to samo... ostatnio jej o tym przypomniałem i obiecała, że postara się to zmienić... efektu nie widać. Dziewczyny... powiedzcie, czy ja tak strasznie dużo wymagam, chcąc czasami dostać buzi, czy coś w tym stylu ? Chciałbym żeby mi pokazała czasami, że jej też zależy na tym związku, a tu nic. Na każdym spotkaniu powtarzam ją, że ją kocham, Ona powiedziała mi to w ciągu 4 miesięcy zaledwie kilka razy (na początku bycia razem), od dwóch miesięcy ani raz. Codziennie piszę jej sms-y, pytam co robi, jak się czuję i w ogóle takie tam. Rozmawiamy prawie cały dzień. Jednak jeśli ja nie napiszę nic, to jestem zły i w ogóle, a jeśli Ona nic nie napiszę, to nie widzi w tym żadnego problemu. Nie wymagam dużo, chciałbym po prostu równego traktowania, nie jestem śmieciem, którym można pomiatać. Mieszkamy od siebie 7 kilometrów, jednak dajemy bez problemu radę spotykać się 2-3 razy w tygodniu. Zawsze, to Ona do mnie przyjeżdża. Byłem u Niej kilka razy, ale tu nie o to chodzi. Zaproponowałem, że też będę ją odwiedzał, ale nie zgodziła się. Nie chciałem wpraszać się do domu, powiedziałem, że możemy się gdzieś przejść, jednak stwierdziła, że nie chcę, bo sąsiedzi ją widzą, a później mówią rodzicom... Dodam, że Jej rodzice mnie znają. Ona jednak boi się, że plotkary z miejscowości nagadają, że nie wiadomo co razem robimy. Ja stwierdziłem, że jeśli tylko sobie idziemy za rękę, a nie macamy się na środku drogi, to rodzice nie mają być o co na Nią źli. Jednak Ona stwierdziła, że i tak będą i nie chcę żeby do Niej przyjeżdżał Następna rzecz... nie chcę jej stawiać żadnych warunków, czy zakazów, ale postawiłem dwa. Nie zgodziłem się na to żeby paliła i żeby się wtulała w innych. Z tą drugą sprawą, to rozumiem przytulić się, czy objąć z kimś do zdjęcia, ale nie wtulać się, tak jak w swojego chłopaka. Osoba, w którą się wtulała, był mój kolega. Pogadałem z Nim, On mnie przeprosił, że tak zrobił i obiecał, że to się już nie powtórzy, Ona jednak nie widziała żadnego problemu. Ostatnio znowu się pokłóciliśmy. Zdenerwowałem się, że traktuje mnie jak śmiecia i postanowiłem być taki sam. Gdy pisała do mnie, tylko przytakiwałem i kończyłem każde zdanie/wyraz głupim uśmiechem. Po dłuższym czasie stwierdziła, że jestem jakiś dziwny i porozmawiamy jutro. Następnego dnia zachowałem się trochę chamsko, pisałem tak, jakby na niczym mi nie zależało, wszystko miałem w dupie.W końcu napisała mi, że jak nie powiem o co chodzi, to nasz związek się skończy. Napisałem "Trudno... życie ;]". Wtedy zerwała ze mną. Od tego czasu nie odzywamy się do siebie. Już raz ze sobą zerwaliśmy i gdybym tylko chciał, to znowu byśmy mogli być razem, bez problemu, jednak nie wiem, czy się odzywać. Naprawdę ją kocham i jest mi z Nią wspaniale, ale momentami mam tego dosyć, a przez kłótnie cały związek traci urok. Pomyślałem, że może się odezwę i porozmawiamy ze sobą i może jakoś to będzie, jednak zrezygnowałem po tym, co usłyszałem. Fakt, że było to po moim chamskim zachowaniu, i nastawieniu "mam na to wy****ne", gdy powiedziałem, że się cieszę, że nie jesteśmy już razem, ale nie powiedziałem Jej żadnego złego słowa. Jednak od Niej usłyszałem, cytuje "S********j bo przysięgam ze jak wroce to ci strzele w ten głupi łeb! " ; "Ok. Ciesze sie. I *** ci w dupe za te ironizmy.". Ja odpisałem "Chętnie bym CI odpisał, ale cały czas Cię szanuje, więc oszczędzę sobie". W życiu bym się nie spodziewał po Niej takich słów. Wczoraj napisała mi jedną wiadomość, jak gdyby nic się nie stało. Muszę jednak przyznać, że po tej wiadomości aż mi się łezka w oku zakręciła, cytuje "Co się stało z MOIM Krystianem ?". Naprawdę, płakać mi się chciało... zrobiło mi się głupio i żałowałem jeszcze bardziej niż wcześniej mojego zachowania. Trzeba jednak podkreślić, że gdyby to Ona była w porządku wobec mnie, to w ogóle nie doszłoby do takiej sytuacji.Teraz jednak nie wiem co robić... wybaczyć te słowa, czy nie ? Co myślicie o moim i jej zachowaniu ? Która osoba powinna zmienić zachowanie, kto popełnił błąd i co w ogóle powinno się zmienić ? Odzywać się, wrócić do Niej, czy nie ? Proszę, pomóżcie mi z moim problemem i powiedzcie co robić, lub co Wy byście zrobili w takiej sytuacji.
Ja cały czas Ją kocham i powiedziałem sobie, że albo Ona, albo żadna.
A i jeszcze mówiłem, że jak by Jej się tylko coś nie podobało, to niech mówi, nigdy mi nie powiedziała, że coś jest nie tak, dopiero przy kłótniach się o tym dowiadywałem. Nigdy nie chciała o poważniejszych sprawach rozmawiać w realu, zawsze na gg, czego nienawidzę... wiem, że na gg łatwiej, ale tak być nie powinno.
To chyba tyle... nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Myślcie sobie co chcecie, piszcie co chcecie, krytykujcie, czy nie wiem co tam chcecie... cenię sobie szczerość. Było to pisane na szybko, chaotycznie, więc to wszystko może nie trzymać się kupy, za co przepraszam.
Jestem jeszcze młody, więc myślę, że temat umieściłem w odpowiednim dziale. Otóż mam pewien "młodzieńczy" problem z dziewczyną. Ja mam 17 lat (z groszem), Ona jest 2 lata młodsza. Byliśmy ze sobą 2 miesiące (w zeszłe wakacje). Po skończeniu się wakacji, Ona zerwała ze mną, tłumacząc, że to już nie jest to samo. Jednak rozstaliśmy się w miłej atmosferze i cały czas ze sobą rozmawialiśmy, każdego dnia. Była jedyną dziewczyną, którą mógłbym nazwać przyjaciółką, mogłem jej o wszystkim powiedzieć. Pewnego dnia (kwiecień) powiedziała, że moglibyśmy się zobaczyć. Ja oczywiście się zgodziłem. Przyszła do mnie, porozmawialiśmy coś koło dwóch godzinek i pożegnaliśmy się. Kilka dni później napisała mi, że już od października o mnie myśli i wyznała mi, że mnie kocha i chciałaby ze mną być. Spotkaliśmy się znowu, wszystko omówiliśmy i zostaliśmy parą po raz drugi. Tego dnia nigdy nie zapomnę (21 Kwiecień - 3 dni przed moimi urodzinami). Obecnie jesteśmy ze sobą lekko ponad 4 miesiące. Jest to wspaniała dziewczyna i nie wyobrażam sobie mieć inną. Wszystko było w porządku, ale ostatnio zaczęliśmy się kłócić 1-2 razy w tygodniu nawet o najmniejsze głupoty. Doszliśmy do wspólnych pieszczot, było naprawdę wspaniale, Ona mówiła, że też jej się podoba. Ostatnio jednak powiedziała, że to za szybko poszło i mi zakazała prawie wszystkiego. Trochę mnie to irytuje, ale to jeszcze przeżyje, poczekam, nigdzie mi się nie śpieszy. Zdecydowana większość użytkowników, to osoby dorosłe, więc Wam może to się wydać śmieszne, ale nie dla mnie śmieszne to nie jest. Może nie jest to problem, ale jest to nie w porządku, przejdę teraz do najważniejszej rzeczy. Więc tak... głównie, to chodzi mi o to, że ja się staram, nadskakuję nad Nią, staram się jak mogę, chcę dla Niej jak najlepiej, gdy gdzieś razem idziemy, to ja za wszystko płacę, zrobiłbym dla Niej naprawdę wiele, kupuje Jej prezenty, kwiaty, ale zazwyczaj perfumy, które jej się podobają (Ostatnio Puma "I'm Going"), a Ona nic... oczywiście nie chcę żeby mi przez tydzień dziękowała i była nie wiem jak wdzięczna, ale miło by było usłyszeć "dziękuje", więcej wdzięczności nie oczekuje. Jednak nawet i na to nie mogę liczyć. Gdy jest u mnie, leżymy razem na łóżeczku, proszę ją ładnie żeby się troszeczkę na środek przesunęła (staram się być tak delikatny, jak to tylko możliwe). Później dowiaduje się, że niby nie mam pewności siebie, jestem zbyt delikatny i takie tam. Więc postanowiłem to zmienić, następnym razem byłem troszeczkę stanowczy i jeśli chciałem żeby znalazła się w innym miejscu, czy pozycji, to ją podniosłem i ułożyłem, tak jak chciałem. Później na gg napisała mi, że tak jest źle i czuję się jak, tu cytuje "marionetka", tudzież "kukiełka". Po tym zrobił mi się mętlik w głowie, nie wiedziałem jak to w końcu robić. Przy następnej okazji postanowiłem się po prostu zapytać. Nie miała nic przeciwko, myślałem, że będzie wszystko ok, po czym Ona stwierdziła (oczywiście na gg, już po powrocie do domu), że znowu jej coś nie pasuje. Gdy przyszła do mnie następny raz, postanowiłem z Nią porozmawiać i spytać się w końcu co mam robić. Zaczęła się śmiać i powiedziała "Nie wiem" Po tym, to już w ogóle miałem mętlik w głowie. Jedziemy dalej... jak się widzimy, daję jej buzi jakieś 50 razy, to ja całuje Ją po szyjce, ja inicjuje pocałunek, ja łapię ją za rękę, gdy gdzieś idziemy. Chciałbym żeby Ona czasami też dała mi buzi, zainicjowała pocałunek, czy złapała za rękę. Rozmawialiśmy o tym, powiedziała, że zmieni to i dalej jest to samo... ostatnio jej o tym przypomniałem i obiecała, że postara się to zmienić... efektu nie widać. Dziewczyny... powiedzcie, czy ja tak strasznie dużo wymagam, chcąc czasami dostać buzi, czy coś w tym stylu ? Chciałbym żeby mi pokazała czasami, że jej też zależy na tym związku, a tu nic. Na każdym spotkaniu powtarzam ją, że ją kocham, Ona powiedziała mi to w ciągu 4 miesięcy zaledwie kilka razy (na początku bycia razem), od dwóch miesięcy ani raz. Codziennie piszę jej sms-y, pytam co robi, jak się czuję i w ogóle takie tam. Rozmawiamy prawie cały dzień. Jednak jeśli ja nie napiszę nic, to jestem zły i w ogóle, a jeśli Ona nic nie napiszę, to nie widzi w tym żadnego problemu. Nie wymagam dużo, chciałbym po prostu równego traktowania, nie jestem śmieciem, którym można pomiatać. Mieszkamy od siebie 7 kilometrów, jednak dajemy bez problemu radę spotykać się 2-3 razy w tygodniu. Zawsze, to Ona do mnie przyjeżdża. Byłem u Niej kilka razy, ale tu nie o to chodzi. Zaproponowałem, że też będę ją odwiedzał, ale nie zgodziła się. Nie chciałem wpraszać się do domu, powiedziałem, że możemy się gdzieś przejść, jednak stwierdziła, że nie chcę, bo sąsiedzi ją widzą, a później mówią rodzicom... Dodam, że Jej rodzice mnie znają. Ona jednak boi się, że plotkary z miejscowości nagadają, że nie wiadomo co razem robimy. Ja stwierdziłem, że jeśli tylko sobie idziemy za rękę, a nie macamy się na środku drogi, to rodzice nie mają być o co na Nią źli. Jednak Ona stwierdziła, że i tak będą i nie chcę żeby do Niej przyjeżdżał Następna rzecz... nie chcę jej stawiać żadnych warunków, czy zakazów, ale postawiłem dwa. Nie zgodziłem się na to żeby paliła i żeby się wtulała w innych. Z tą drugą sprawą, to rozumiem przytulić się, czy objąć z kimś do zdjęcia, ale nie wtulać się, tak jak w swojego chłopaka. Osoba, w którą się wtulała, był mój kolega. Pogadałem z Nim, On mnie przeprosił, że tak zrobił i obiecał, że to się już nie powtórzy, Ona jednak nie widziała żadnego problemu. Ostatnio znowu się pokłóciliśmy. Zdenerwowałem się, że traktuje mnie jak śmiecia i postanowiłem być taki sam. Gdy pisała do mnie, tylko przytakiwałem i kończyłem każde zdanie/wyraz głupim uśmiechem. Po dłuższym czasie stwierdziła, że jestem jakiś dziwny i porozmawiamy jutro. Następnego dnia zachowałem się trochę chamsko, pisałem tak, jakby na niczym mi nie zależało, wszystko miałem w dupie.W końcu napisała mi, że jak nie powiem o co chodzi, to nasz związek się skończy. Napisałem "Trudno... życie ;]". Wtedy zerwała ze mną. Od tego czasu nie odzywamy się do siebie. Już raz ze sobą zerwaliśmy i gdybym tylko chciał, to znowu byśmy mogli być razem, bez problemu, jednak nie wiem, czy się odzywać. Naprawdę ją kocham i jest mi z Nią wspaniale, ale momentami mam tego dosyć, a przez kłótnie cały związek traci urok. Pomyślałem, że może się odezwę i porozmawiamy ze sobą i może jakoś to będzie, jednak zrezygnowałem po tym, co usłyszałem. Fakt, że było to po moim chamskim zachowaniu, i nastawieniu "mam na to wy****ne", gdy powiedziałem, że się cieszę, że nie jesteśmy już razem, ale nie powiedziałem Jej żadnego złego słowa. Jednak od Niej usłyszałem, cytuje "S********j bo przysięgam ze jak wroce to ci strzele w ten głupi łeb! " ; "Ok. Ciesze sie. I *** ci w dupe za te ironizmy.". Ja odpisałem "Chętnie bym CI odpisał, ale cały czas Cię szanuje, więc oszczędzę sobie". W życiu bym się nie spodziewał po Niej takich słów. Wczoraj napisała mi jedną wiadomość, jak gdyby nic się nie stało. Muszę jednak przyznać, że po tej wiadomości aż mi się łezka w oku zakręciła, cytuje "Co się stało z MOIM Krystianem ?". Naprawdę, płakać mi się chciało... zrobiło mi się głupio i żałowałem jeszcze bardziej niż wcześniej mojego zachowania. Trzeba jednak podkreślić, że gdyby to Ona była w porządku wobec mnie, to w ogóle nie doszłoby do takiej sytuacji.Teraz jednak nie wiem co robić... wybaczyć te słowa, czy nie ? Co myślicie o moim i jej zachowaniu ? Która osoba powinna zmienić zachowanie, kto popełnił błąd i co w ogóle powinno się zmienić ? Odzywać się, wrócić do Niej, czy nie ? Proszę, pomóżcie mi z moim problemem i powiedzcie co robić, lub co Wy byście zrobili w takiej sytuacji.
Ja cały czas Ją kocham i powiedziałem sobie, że albo Ona, albo żadna.
A i jeszcze mówiłem, że jak by Jej się tylko coś nie podobało, to niech mówi, nigdy mi nie powiedziała, że coś jest nie tak, dopiero przy kłótniach się o tym dowiadywałem. Nigdy nie chciała o poważniejszych sprawach rozmawiać w realu, zawsze na gg, czego nienawidzę... wiem, że na gg łatwiej, ale tak być nie powinno.
To chyba tyle... nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Myślcie sobie co chcecie, piszcie co chcecie, krytykujcie, czy nie wiem co tam chcecie... cenię sobie szczerość. Było to pisane na szybko, chaotycznie, więc to wszystko może nie trzymać się kupy, za co przepraszam.
Skomentuj