W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Klucz do Pauliny

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • łowca_słów
    Świętoszek
    • Jan 2016
    • 3

    Klucz do Pauliny

    Preludium

    I oto stała przede mną. Urocza z tym swoim wyrazem twarzy i mową ciała, które nadawały jej wygląd lekko spłoszonej pensjonariuszki. Nie potrafiłbym nazwać koloru jej włosów, ale cudownie oplatały tę młodziutką buzię. Aż chciałoby się je związać, podnieść i zobaczyć, jaki będzie efekt – czy taka fryzura doda jej jeszcze więcej słodkiego uroku. Kiedy tak na nią patrzyłem, nie wiedząc, gdzie bezpiecznie zaparkować wzrok, czułem ten znajomy dreszcz: ciepło rozlewające się po całym ciele, połączenie nadziei, ekscytacji i jakiejś oderwanej od świata tęsknoty. Taki dreszcz może stać się w życiu siłą napędową. Póki co jednak miałem przed sobą licealistkę, z którą łączyło mnie tylko tyle, że od dzisiaj miałem udzielać jej korepetycji z angielskiego. Kurs przyspieszony. Paulina. Jej rodzicami byli znajomi mojej sąsiadki, która chciała polecić im kogoś zaufanego. No i padło na mnie. Myśl o edukowaniu licealistki była całkiem miłą perspektywą dla trzydziestoletniego miłośnika dziewczęcej urody, ale atrakcyjność estetyczna stworzenia, które ujrzałem w drzwiach, przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Odczuwając jeszcze coś jakby łaskotanie skrzydełek w podbrzuszu, zaprosiłem ją do środka. Stwierdzenie „Rozbierz się” wydało mi się nieprzyzwoicie dwuznaczne, ale wierząc w niewinność jej skojarzeń, tak właśnie zacząłem:
    - Zapraszam, rozbierz się.
    Uśmiechnęła się nieznacznie w odpowiedzi i zaczęła od zdjęcia butów. Jej czerwone skarpetki zaszumiały na panelach w moim ciasnym przedpokoju. Zdjęła kurtkę i inne wierzchnie elementy ubioru, a ja gestem zachęciłem ją, by przeszła do pokoju. Musiała mnie w tym celu minąć i ustawiła się lekko bokiem, żeby nasze ciała nie zetknęły się ze sobą podczas tego manewru. Poczułem jej zapach. Bardzo silny, perfumy o nucie zapachowej wgryzającej mi się w zmysły. Byłem lekko oszołomiony. Powiodłem za nią wzrokiem i pożarłem wyobraźnią jej wydatny i zgrabny zarysowujący się pod dżinsami tyłeczek. Przeszliśmy do pomieszczenia, w którym miały odbywać się nasze zajęcia. Była spięta, maskowała to nieprzekonującym sztucznym uśmiechem. Czułem, że sama z siebie nic nie powie, zachęciłem ją więc:
    - Czyli jaki mamy plan? – mój głos wydał mi się jakiś nienaturalny. – Zajęcia kilka razy w tygodniu? Opcja intensywna?
    Wypowiadając z uśmiechem ostatnie zdanie, starałem się, żeby nie zabrzmiało zbyt lubieżnie. Nie mogłem doczekać się, aż usłyszę jej głos.
    - No tak. Może trzy razy w tygodniu.
    Był taki, jak przeczuwałem: dziewczęcy, lekko drżący, ale nie nijaki – wyczuwało się w nim pewien charakter, ukryty pazurek. Była w nim też swoista melodia, śpiewność, intonacja wznosiła się i opadała. Chciałoby się go dawkować, żeby nie zachłysnąć się nim zbyt szybko.
    Kiedy zajmowała miejsce na kanapie, oceniłem jej piersi przez białą bluzeczkę, którą na sobie miała. Niezbyt duże, starannie ukryte pod tą bielą. Szybko, choć z trudem, oderwałem wzrok i usiadłem obok niej, zachowując około pół metra odstępu między nami. Wdychałem zapach jej perfum.
    - Może na początku ocenimy Twój poziom zaawansowania, żeby wiedzieć, od jakiego punktu wystartować, ale trzy godziny tygodniowo to dobre tempo.
    - Mhm.
    Jedna część mnie chciała ją ośmielić i zapewnić, że nie ma się czego bać, a druga rozkoszowała się tą jej niepewnością, smakowała jej tremę. Po wymianie kilku oficjalnie brzmiących zdań na temat jej poziomu zaawansowania i oczekiwań ustawiłem na stoliku laptop i wyświetliłem test poziomujący. Podsunąłem jej go, a ona zagłębiła się w niuansach angielskiej gramatyki. Zerkałem na nią dyskretnie, zastanawiając się, jaki wynik uzyska, ale bardziej nawet rozkoszując się każdym jej ruchem i tą pełną skupienia miną. Mięśnie miała napięte, pozycja daleka od rozluźnionej – siedziała na brzegu sofy, jak gdyby bała się zaanektować większą jej część dla siebie. Nie spuszczała wzroku z literek na ekranie, a ja zerknąłem, by sprawdzić, czy dojrzę pod bluzką brodawki jej piersi – niestety, materiał skutecznie je zakrywał.
    Mam więc obok siebie to nieśmiałe młode stworzonko i ode mnie tylko zależy, jak wyglądać będzie nasza nauka. Ile z tego, co chodzi mi po głowie, powinno pozostać w sferze fantazji, a ile powinienem spróbować wcielić w życie? Jakie konsekwencje będzie miało to, co postanowię zrobić? Ja jestem singlem, ona jest w legalnym wieku – nie robilibyśmy niczego moralnie czy prawnie zabronionego, a wykorzystanie naszej relacji mogłoby być niezwykle ekscytujące. A może nie podołam? Wszystko zależy teraz od właściwych (lub niewłaściwych wyborów).

    Jak dalej przebiegać będzie jej nauka? Chciałbym, żebyście to Wy o tym zdecydowali, wybierając za każdym razem jedną z opcji. Pierwsze pytanie brzmi:

    Jak powinienem od początku ustawić nasze relacje?

    I odpowiedzi do wyboru:
    A kumpel – skracam dystans i rozmawiamy swobodnie, bez sztucznych formalności (w ten sposób szybciej się na mnie otworzy, ale może stracę szansę zaintrygowania jej);
    B profesjonalista – trzymam dystans i skupiamy się na nauce (w ten sposób pokaże jej, że warto przychodzić do mnie na zajęcia, ale może to utrudnić później próby oswojenia jej);
    C surowy nauczyciel – pilnuję dyscypliny i traktuję ją jak dzieciaka; ja tu rządzę i nie uznaję sprzeciwu (w ten sposób zacznę ją sobie podporządkowywać, ale mogę zniszczyć szanse na to, żeby poczuła do mnie sympatię);
    D podrywacz – prowadzę z nią lekki flirt, żeby sprawdzić, na ile mogę sobie pozwolić (w ten sposób mogę szybko ją wybadać, ale łatwo przesadzić i ją do siebie zniechęcić);
    E treser – robię wszystko, żeby ją onieśmielić i zawstydzić, ustawić ją w pozycji podrzędnej (w ten sposób mogę rozpocząć podniecającą grę, ale mogę ją też łatwo wystraszyć).

    Dalsza część będzie zależna od tego, która opcja zdobędzie największą popularność. Podawajcie, proszę, w postach literę odpowiedniej opcji i zachęcam do argumentowania swojego wyboru, komentowania czy nawet dyskutowania. Pamiętajcie, że nie jest to bajka z obowiązkowym szczęśliwym zakończeniem, więc nie każda decyzja doprowadzi do spodziewanego rezultatu. Ale jeśli odpowiednie to rozegrać, wszystko jest możliwe... Potraktujcie to jak grę i jak wyzwanie.
  • PZ IV
    Ocieracz
    • Dec 2015
    • 152

    #2
    B
    Żeby Ci było trudniej.

    Skomentuj

    • łowca_słów
      Świętoszek
      • Jan 2016
      • 3

      #3
      Lekcja 1

      Miałem piękny sen. Moja przyjemna poranna erekcja mogła mieć coś wspólnego z kompulsywnymi myślami o Paulinie, jakie towarzyszyły mi przed zaśnięciem. Nigdy nie rozkoszowałem się fizycznie dziewczyną o tyle lat młodszą i perspektywa ziszczenia się tego snu była trudna do zamknięcia gdzieś w zakamarku umysłu i pozostawienia tam z etykietką „Projekty niezrealizowane”. Jednak gdybym sięgnął po ten cukierek, czy nie ryzykowałbym jakiegoś lokalnego skandalu? Może lepiej odrzucić te myśli, odciąć je. A może...

      Miałem wrażenie, że wczorajsza lekcja trwała nie godzinę, a piętnaście minut. Postanowiłem rozegrać to na razie zachowawczo i zachowywać się jak zimny profesjonalista. Z kamienną twarzą przeglądałem jej test, w którym osiągnęła raczej słaby wynik, pokazywałem, na co powinna zwrócić uwagę, notowałem tematy do przećwiczenia. Uśmiechnęła się nieznacznie raz, może dwa razy podczas tej godziny, a kiedy mówiła, wpatrywałem się w jej lekko spierzchnięte wargi. W jej głosie dużo było tonowanej emocji – jak gdyby miała rozbudowaną potrzebę ekspresji, którą zapewne wyzwalała , gdy tylko czuła się swobodnie. Poza tym trudno było z niej coś wyczytać. Zdecydowanie czuła się nieswojo sam na sam w mieszkaniu z obcym mężczyzną, a ja nie robiłem nic, żeby zredukować jej tremę, ale też nic, co mogłoby dodatkowo ją zestresować. Wydawała się dość inteligentna, choć zdarzało jej się powiedzieć coś głupiego albo zareagować w jakiś całkiem dziecinny pod względem gestykulacji czy mimiki sposób. Byłem ciekaw jej reakcji w nieco innych sytuacjach. Ustaliliśmy, że kolejna lekcja odbędzie się za dwa dni. Będę miał w ten sposób chwilę, żeby zaplanować taktykę.

      Kiedy tak oddawałem się w łóżku rozmyśleniom i fantazjowaniu, przypomniałem sobie, że adres mailowy, który podała mi na koniec zajęć, zawiera nazwisko, więc od razu usiadłem do laptopa i wpisałem je w wyszukiwarce. Paulina Kaczmarek. Spora liczba wyników na Facebooku i żaden awatar nie był jej zdjęciem. A więc pierwsza próba nietrafiona. Drugie podejście wymagało wyszukiwania w grafice i przeglądania zdjęć z nadzieją, że któreś należy do niej. Dłuższa chwila przerzucania mniej lub bardziej urodziwych Paulin Kaczmarek i wreszcie... jest! To była bez wątpienia ona, choć pierwsze ze zdjęć nie było najlepszej jakości. Po kliknięciu go można było przejść do galerii z jakichś zawodów siatkarskich, w których uczestniczyła moja uczennica. Widząc ją w tym sportowym wdzianku, poczułem znajomy dreszcz. Ten długi T-shirt i krótkie opięte na pośladkach spodenki zadziałały na mnie jak zastrzyk adrenaliny. Wydawała się tu trochę młodsza, to mogły być jeszcze jej czasy gimnazjalne. Dopiero po dłuższej chwili zdałem sobie sprawę, że uciskam rytmicznie zawartość moich bokserek przez bawełniany materiał. Podtrzymywałem w sobie falę podniecenia, przeglądając dalej galerię i trafiając na coraz ciekawsze ujęcia. Na jednym ze zdjęć Paulina odwrócona była tyłem i pochylona lekko do przodu, zastygła w jakimś manewrze. Najpiękniejsza była jednak na fotografii zespołowej – stała wyprostowana dumnie w pierwszym rzędzie i jej obnażone nogi dołożyły jeszcze jeden impuls do ładunku podniecenia, jaki przeze mnie przepływał. Objąłem rysujący się pod moimi bokserkami kształt i dostosowałem ruchy ręki do poziomu mojego podekscytowania. Próbowałem wyczytać z tych zdjęć znacznie więcej, niż na nich było. Byłem jej głodny, spragniony. Przymknąłem oczy. Wyobraziłem sobie, jak ją dotykam, zagarniam, przejmuję nad nią kontrolę, a ona staje się moją kochanką, zabawką, suką. Wszystkim i niczym. I przez to, że nie należy jeszcze do mnie, irracjonalnie znienawidziłem ją w tej chwili. Pracowałem dłonią szybko i stanowczo, przesuwając ją po napiętym drążku, czułem, jak lekko pulsuje i jak wzrasta jego temperatura – zapragnąłem zmierzyć ją bezpośrednio, więc wsunąłem dłoń do spodenek. Poczułem pod palcami znajome żyłki. Przyjemne swędzenie rozchodziło się po całej długości, a ja zastanawiałem się, kto normalny każe nastolatkom wkładać takie wdzianka i pocić się w nich podczas dynamicznych skoków, wypadów, przyjęć, odbić i wybić. Wyobrażałem sobie strużki potu spływające po młodych ciałkach i bliski byłem wystrzału. Zmniejszyłem tempo. „Jeszcze będę cię miał, ****o” – pomyślałem z satysfakcją. Nie, nie ****o. Aniołku. Anielska ****o. Ze skrzydełkami i w stringach. Zadzwonił telefon. Kiedy zobaczyłem, że to z pracy, nastrój do zabawy minął. Po dłuższej rozmowie z kolegą z działu ubrałem się i przygotowałem do kolejnego „kreatywnego” dnia w agencji reklamowej. Przed wyłączeniem laptopa raz jeszcze powiodłem wzrokiem po zdjęciach mojego celu do osiągnięcia.
      Pozostawało pytanie, jak powinienem się przygotować do jutrzejszej lekcji:

      Mail:
      A: wysyłam jej dodatkowe, ciekawe materiały mailem i potwierdzam moją dostępność trzy razy w tygodniu, tak jak się umawialiśmy (nie dam jej o sobie zapomnieć nawet na jeden dzień),
      B: wysyłam jej masę zadań i oczekuję ich rozwiązania na następny dzień (będę kontrolował również jej wolny czas),
      C: piszę do niej anonimowo, jako tajemniczy wielbiciel, i zaczynam prowadzić z nią grę (jest duże ryzyko, że nie uwierzy w taki zbieg okoliczności i od razu domyśli się, że to ja, ale może jeśli dobrze to rozegrać...),
      D: wysyłam jej maila anonimowo z opowiadaniem erotycznym (odpowiednio dobranym, żeby na nią zadziało; ponownie, jest to ryzyko, ale mogę ją w ten sposób wybadać),
      E: daruję sobie wysłanie maila.

      Plan na lekcję 2:
      A: instaluję w łazience kamerkę i liczę na to, że uda mi się ją nagrać,
      B: śledzę ją po zajęciach, żeby dowiedzieć się, gdzie mieszka,
      C: wybieram dwuznaczne przykłady zdań i tekstów podczas zajęć,
      D: nie wcielam w życie żadnego planu, idę na żywioł.

      Wybór dalszego rozwoju zdarzeń ponownie zależy od Was, ale teraz należy dokonać dwóch wyborów.

      Skomentuj

      • PZ IV
        Ocieracz
        • Dec 2015
        • 152

        #4
        C,C

        A nie chcesz przeleciec jej matki?
        Jakas mi się młodziutka wydaje ta pensjonarka, niewinna.
        Nie wiem czy mi się podoba taka deprawacja...
        Ile ona w ogóle ma lat?

        Skomentuj

        • łowca_słów
          Świętoszek
          • Jan 2016
          • 3

          #5
          @PZ IV Na razie jako jedyny dołączyłeś do snucia tej opowieści, więc jak najbardziej masz prawo do wpłynięcia na jej kierunek. Wątek z matką jest godny rozwinięcia.

          Skomentuj

          • nef
            Świętoszek
            • Mar 2013
            • 5

            #6
            B i D.

            Opcję imo najbardziej naturalne.

            Skomentuj

            • tomek91457
              Świętoszek
              • Aug 2006
              • 11

              #7
              Żeby rozwiać wątpliwości - B i C

              Skomentuj

              • Gener
                Świętoszek
                • Dec 2014
                • 1

                #8
                Też jestem za B i C

                Skomentuj

                • breathed
                  Seksualnie Niewyżyty
                  • Aug 2005
                  • 269

                  #9
                  B oraz A+C

                  Skomentuj

                  • DrHyde
                    Świętoszek
                    • Nov 2014
                    • 27

                    #10
                    Mail A. Zachowuj się profesjonalnie, bez narzucania się. Opcja B przyda się po zwykłej lekcji, a C i D zostaw sobie na potem, żeby nie skojarzyła od razu, kto jest anonimem. Może uda ci się nawiązać z nią równolegle dwa romanse - realny i mailowo-anonimowy?

                    Plan na lekcję 2: B jest o.k. - nadmiar wiedzy nigdy nie zaszkodzi. Ale może dostaniesz jej adres bez śledzenia? To nie powinien być problem, skoro przysłali ją do ciebie jacyś znajomi. Może pośledzisz ją w drodze do szkoły? C też jest o.k., bylebyś nie przesadził, profesjonalisto!

                    Skomentuj

                    Working...