Piszę to pewnie szukając gdzieś ratunku, wsparcia albo moze po prostu by sie wygadać.
W Wielkim skrócie, nie bylismy idealnym związkiem jak większosc zapewne. Nigdy sie nie zdradzalismy. Wiernosc przede wszystkim. Nie bede zganiac na niego winy za to co sie stało. Wychowywalismy moje male dziecko. Zjawił sie jak córka miała 1,5 roku, doprowadził do rozwodu, mimo ze z mezem nic mnie juz nie łączyło, strasznie chciał zebym była wolna. Mijały lata, raz lepiej raz gorzej jak wszedzie. W styczniu uległam wypadkowi, zmienilismy całe zycie. Wyprowadzilismy sie 350 km w góry zeby zaczać od nowa. Otworzylismy firme.Po 3 miesiacach nastapił dzien jak codzień. Zawiezlismy dziecko do przedszkola, jeszcze córka powiedziała " Milego dnia tatusiu, dała mu buzi" . Weszlismy do firmy. Powiedział ze bardzo sie spieszy , wzial z kasy pieniadze na paliwo .........
Dzwoniłam cały dzień. Nie mogłam sie dodzwonic. Po poludniu 16,30 dostałam sms-
Odszedłem, Uszanuj to!
Zycze powodzenia.
Było to 11,08,2015.... Nie moge wyjsc z szoku. Nie zasłuzyłysmy z córka na takie pozegnanie. Nawet sie nie spodziewałam ze widze go ostatni raz. Klucz od mieszkania w skrzynce. Zabrał wszystkie rzeczy.
Walcze ze łzami, dławi mnie ból. Musze zyc bo mam dziecko, Ona zapomni a ja przezyje...Tylko nasuwa się pytanie za co i dlaczego?? Kochanka? Nie, kolezanka która zawsze go wspierała i motywowała do odejscia. Nie chodzi nawet w sumie o to. Chodzi o to ,że tak niewiele byłysmy warte......
W Wielkim skrócie, nie bylismy idealnym związkiem jak większosc zapewne. Nigdy sie nie zdradzalismy. Wiernosc przede wszystkim. Nie bede zganiac na niego winy za to co sie stało. Wychowywalismy moje male dziecko. Zjawił sie jak córka miała 1,5 roku, doprowadził do rozwodu, mimo ze z mezem nic mnie juz nie łączyło, strasznie chciał zebym była wolna. Mijały lata, raz lepiej raz gorzej jak wszedzie. W styczniu uległam wypadkowi, zmienilismy całe zycie. Wyprowadzilismy sie 350 km w góry zeby zaczać od nowa. Otworzylismy firme.Po 3 miesiacach nastapił dzien jak codzień. Zawiezlismy dziecko do przedszkola, jeszcze córka powiedziała " Milego dnia tatusiu, dała mu buzi" . Weszlismy do firmy. Powiedział ze bardzo sie spieszy , wzial z kasy pieniadze na paliwo .........
Dzwoniłam cały dzień. Nie mogłam sie dodzwonic. Po poludniu 16,30 dostałam sms-
Odszedłem, Uszanuj to!
Zycze powodzenia.
Było to 11,08,2015.... Nie moge wyjsc z szoku. Nie zasłuzyłysmy z córka na takie pozegnanie. Nawet sie nie spodziewałam ze widze go ostatni raz. Klucz od mieszkania w skrzynce. Zabrał wszystkie rzeczy.
Walcze ze łzami, dławi mnie ból. Musze zyc bo mam dziecko, Ona zapomni a ja przezyje...Tylko nasuwa się pytanie za co i dlaczego?? Kochanka? Nie, kolezanka która zawsze go wspierała i motywowała do odejscia. Nie chodzi nawet w sumie o to. Chodzi o to ,że tak niewiele byłysmy warte......
Skomentuj