Witam
Ostatnio w moim związku zbyt często są poruszane sprawy finansowe i w tym temacie chcę zasięgnąć u was rady. Jesteśmy razem od 4 lat ale od roku mieszkamy u mnie, wcześniej jak to bywa było pięknie i kolorowo. Z mojej strony na każdą okazje wyszukiwałem wymyślnych prezentów, weekendy próbowałem spędzać tu i tam a jak tu i tam się nudziło zabierałem moją partnerkę w jakieś ciekawe miejsca. Od strony mojej partnerki też mogłem liczyć na normalne zachowanie aż do pewnego momentu. Po trzech latach stwierdziłem że codzienne używanie auta na dojazdy z jednego końca miasta na drugi aby odebrać ją z pracy, przyjechać do niej i wrócić do domu nie ma sensu. Większym sensem jest zamieszkać razem a zaoszczędzone pieniądze zainwestować w nasz związek który może dojrzewać pod jednym dachem jak u normalnych ludzi po takim czasie. Przez ten okres zauważyłem że moja partnerka jak by to napisać ? To co zarobi przeleci jej jak woda przez palce. Na każdym kroku próbuje mnie uświadomić że ja jestem facetem i ja mam obowiązek!!! Wspólne wakacje najlepiej by wyglądały jak ja bym za wszystko zapłacił. Nie interesuje ją nic, z jednej strony nie wprowadziliśmy się w cztery puste ściany a do wyremontowanego mojego mieszkania w którym nic nie brakuje. Jak to bywa u kobiet kiedy się wprowadzą zawsze coś chcą po swojemu zrobić, zmienić zasłony, dodać coś na ściany a tu nic. Dobrze jest jak jest bo nie trzeba wydać 1zl. Ona mówi nasze auto ale nigdy się nie zainteresowała co ile kosztuje. Tak jest na każdym kroku, ty jesteś facetem wiec płać, rób i dbaj. Wychodzę z założenia że jeśli nie jesteśmy po ślubie, nie mamy dzieci to ja jako facet nie jestem zobowiązany do utrzymywania mojej kobiety. Nie zachowujemy się tak że mamy wspólne pieniądze, ona ma swoje ja swoje i wychodzę z założenia że nie ingeruje w to co ona z nimi robi ale. Ale 20 słyszę że zostalo jej 300zl a 21 wydaję 200zl na kurtkę bo była w promocji. Ja muszę oszczędzać i nie mam co liczyć że moja kobieta raz do roku może mi pomóc w dołku finansowym. Czy w tych czasach to jest normalne ? Facet od zakochania musi być filarem $$ aby utrzymać związek. Kobieta w tych czasach pracuje tylko na swoje waciki i używki ? Boli mnie to bo ograniczyłem się do zera. Papierosy zamienione na elektronika, 3l auto sprzedane a na jego miejsce trafiło 1.6 z gazem Hobby ograniczone do zera. Ostatnio wpadła na pomysł że przydał by się nam większy TV powiedziałem że jest nowy ale jak chce to mogę go sprzedać a różnicę niech doda i się kupi. Usłyszałem że nieeee bo to moje mieszkanie i jak by coś to będzie mój. Czy to jest normalne ? Czy takie podejście wróży coś dobrego u ludzi którzy liczą na następny level w związku.
Ostatnio w moim związku zbyt często są poruszane sprawy finansowe i w tym temacie chcę zasięgnąć u was rady. Jesteśmy razem od 4 lat ale od roku mieszkamy u mnie, wcześniej jak to bywa było pięknie i kolorowo. Z mojej strony na każdą okazje wyszukiwałem wymyślnych prezentów, weekendy próbowałem spędzać tu i tam a jak tu i tam się nudziło zabierałem moją partnerkę w jakieś ciekawe miejsca. Od strony mojej partnerki też mogłem liczyć na normalne zachowanie aż do pewnego momentu. Po trzech latach stwierdziłem że codzienne używanie auta na dojazdy z jednego końca miasta na drugi aby odebrać ją z pracy, przyjechać do niej i wrócić do domu nie ma sensu. Większym sensem jest zamieszkać razem a zaoszczędzone pieniądze zainwestować w nasz związek który może dojrzewać pod jednym dachem jak u normalnych ludzi po takim czasie. Przez ten okres zauważyłem że moja partnerka jak by to napisać ? To co zarobi przeleci jej jak woda przez palce. Na każdym kroku próbuje mnie uświadomić że ja jestem facetem i ja mam obowiązek!!! Wspólne wakacje najlepiej by wyglądały jak ja bym za wszystko zapłacił. Nie interesuje ją nic, z jednej strony nie wprowadziliśmy się w cztery puste ściany a do wyremontowanego mojego mieszkania w którym nic nie brakuje. Jak to bywa u kobiet kiedy się wprowadzą zawsze coś chcą po swojemu zrobić, zmienić zasłony, dodać coś na ściany a tu nic. Dobrze jest jak jest bo nie trzeba wydać 1zl. Ona mówi nasze auto ale nigdy się nie zainteresowała co ile kosztuje. Tak jest na każdym kroku, ty jesteś facetem wiec płać, rób i dbaj. Wychodzę z założenia że jeśli nie jesteśmy po ślubie, nie mamy dzieci to ja jako facet nie jestem zobowiązany do utrzymywania mojej kobiety. Nie zachowujemy się tak że mamy wspólne pieniądze, ona ma swoje ja swoje i wychodzę z założenia że nie ingeruje w to co ona z nimi robi ale. Ale 20 słyszę że zostalo jej 300zl a 21 wydaję 200zl na kurtkę bo była w promocji. Ja muszę oszczędzać i nie mam co liczyć że moja kobieta raz do roku może mi pomóc w dołku finansowym. Czy w tych czasach to jest normalne ? Facet od zakochania musi być filarem $$ aby utrzymać związek. Kobieta w tych czasach pracuje tylko na swoje waciki i używki ? Boli mnie to bo ograniczyłem się do zera. Papierosy zamienione na elektronika, 3l auto sprzedane a na jego miejsce trafiło 1.6 z gazem Hobby ograniczone do zera. Ostatnio wpadła na pomysł że przydał by się nam większy TV powiedziałem że jest nowy ale jak chce to mogę go sprzedać a różnicę niech doda i się kupi. Usłyszałem że nieeee bo to moje mieszkanie i jak by coś to będzie mój. Czy to jest normalne ? Czy takie podejście wróży coś dobrego u ludzi którzy liczą na następny level w związku.
Skomentuj