Zbyszek otworzył swoją skrzynkę pocztową i przeczytał nową wiadomość napisaną w telegraficznym skrócie:
"Hej 16 sierpnia mam wesele koleżanki. Pójdziesz ze mną jako osoba towarzysząca?"
Sprawdził swój grafik - weekend 16-17 sierpnia miał wolny. Idealnie. Szybko odpisał:
"Hej Jasne, że pójdę. Napisz gdzie, o której i co to za wesele."
Następnego dnia już wszystko wiedział. Z Agnieszką już nie raz był na podobnych imprezach w charakterze jej towarzysza. 28-letni przystojny singiel z wyboru, umiejący naprawdę nieźle tańczyć oraz świetnie dotrzymywać towarzystwa perfekcyjnie nadawał się do takiej roli. 31-letnia zgrabna... lesbijka wiedziała o tym doskonale. O orientacji seksualnej Agnieszki mało kto wiedział, bo mieszkająca w małej miejscowości dziewczyna szczelnie kryła swój sekret. Zbyszek, którego Aga darzyła dużym zaufaniem, był w gronie osób znających tajemnicę. Pracowali kiedyś ze sobą kilka lat i od początku świetnie się dogadywali. Zbyszek nawet zaczął z Agą flirtować, ale ta pewnego dnia bezceremonialnie oznajmiła, że jest homoseksualistką. Zbity z tropu przyjął to z zaskoczeniem i z... żalem na myśl, że apetyczna pupa Agi nie jest dla niego. Jednak nadal pozostali dobrymi przyjaciółmi. Później Zbyszek zwolnił się z pracy i ich przyjaźń znacznie osłabła, tym bardziej, że mieszkali daleko od siebie. Spotykali się raz na jakiś czas w takich właśnie okolicznościach, gdy jedno albo drugie potrzebowało partnera do tańca.
W sobotę 16 sierpnia żar lał się z nieba. Zbyszek chował się w cieniu kościoła. Ceremonia już się zaczęła, ale Agnieszki jeszcze nie było.
- Świetnie wyglądasz!
Wysoki mężczyzna pod krawatem ubrany w idealnie skrojony granatowy garnitur odwrócił się i spojrzał wzrokiem skrytym przez ciemne okulary.
- Dziękuje za komplement i vice versa, pani spóźnialska.
Zbliżająca się do niego dziewczyna odpowiedziała tylko przepraszającym uśmiechem. Ubrana w bardzo zwiewną turkusową sukienkę, która odsłaniała nagie ramiona, wyglądała naprawdę atrakcyjnie. Obydwoje tworzyli udany duet.
- To co wchodzimy?
- Panie maja pierwszeństwo.
Zbyszek gestem ręki zaprosił do środka świątyni.
"Hej 16 sierpnia mam wesele koleżanki. Pójdziesz ze mną jako osoba towarzysząca?"
Sprawdził swój grafik - weekend 16-17 sierpnia miał wolny. Idealnie. Szybko odpisał:
"Hej Jasne, że pójdę. Napisz gdzie, o której i co to za wesele."
Następnego dnia już wszystko wiedział. Z Agnieszką już nie raz był na podobnych imprezach w charakterze jej towarzysza. 28-letni przystojny singiel z wyboru, umiejący naprawdę nieźle tańczyć oraz świetnie dotrzymywać towarzystwa perfekcyjnie nadawał się do takiej roli. 31-letnia zgrabna... lesbijka wiedziała o tym doskonale. O orientacji seksualnej Agnieszki mało kto wiedział, bo mieszkająca w małej miejscowości dziewczyna szczelnie kryła swój sekret. Zbyszek, którego Aga darzyła dużym zaufaniem, był w gronie osób znających tajemnicę. Pracowali kiedyś ze sobą kilka lat i od początku świetnie się dogadywali. Zbyszek nawet zaczął z Agą flirtować, ale ta pewnego dnia bezceremonialnie oznajmiła, że jest homoseksualistką. Zbity z tropu przyjął to z zaskoczeniem i z... żalem na myśl, że apetyczna pupa Agi nie jest dla niego. Jednak nadal pozostali dobrymi przyjaciółmi. Później Zbyszek zwolnił się z pracy i ich przyjaźń znacznie osłabła, tym bardziej, że mieszkali daleko od siebie. Spotykali się raz na jakiś czas w takich właśnie okolicznościach, gdy jedno albo drugie potrzebowało partnera do tańca.
W sobotę 16 sierpnia żar lał się z nieba. Zbyszek chował się w cieniu kościoła. Ceremonia już się zaczęła, ale Agnieszki jeszcze nie było.
- Świetnie wyglądasz!
Wysoki mężczyzna pod krawatem ubrany w idealnie skrojony granatowy garnitur odwrócił się i spojrzał wzrokiem skrytym przez ciemne okulary.
- Dziękuje za komplement i vice versa, pani spóźnialska.
Zbliżająca się do niego dziewczyna odpowiedziała tylko przepraszającym uśmiechem. Ubrana w bardzo zwiewną turkusową sukienkę, która odsłaniała nagie ramiona, wyglądała naprawdę atrakcyjnie. Obydwoje tworzyli udany duet.
- To co wchodzimy?
- Panie maja pierwszeństwo.
Zbyszek gestem ręki zaprosił do środka świątyni.
Skomentuj