W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Sekretarka V

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Sheik72
    Świętoszek
    • Aug 2009
    • 42

    Sekretarka V

    Witajcie. Oto moja dalsza część wypocin. Zapraszam do komentowania

    Sekretarka V


    - No co za cham ! Świnia jedna ! Bydle jakie no ! Ja mu ****a dam ! Wredna świnia ! – Pomstowała Anna prowadząc jednocześnie samochód. Patrząc na to, iż osiągnęła prędkość prawie stu kilometrów na godzinę, i to na trasie szybkiego ruchu, czyli tak naprawdę jak najbardziej dozwoloną, to jak na nią jej poziom w****ienia był bardzo ale to bardzo wysoki.
    Inwektywy owe nie były bynajmniej skierowane w stronę kierowców. Dotyczyły jej męża Pawła. Dla wyjaśnienia. Paweł nie zrobił nic by ten potok przekleństw pod swoim adresem wywołać, a przynajmniej tak sadził. No prawie nic. No normalny człowiek powiedziałby że nic. Ale nie kobieta. I na pewno nie żona. A szczególnie nie jego żona. W jej oczach popełnił najgorsze przestępstwo. Zmieszał ją wręcz z błotem, sponiewierał, przeżuł i wypluł. Jego, jakże okrutna zbrodnia, polegała na wypowiedzeniu w czasie lunchu w kierunku swojej kochanej żony jednego prostego pytania.
    - Kochanie ? A może byś się zapisała na aerobik ? – spytał Paweł patrząc na jedzącą Annę i wsadzając jednocześnie samemu frytkę do ust.
    Na jego nieszczęście lunch zazwyczaj jadali sami u niego w gabinecie. Na jego szczęście miał dobry refleks. Na początek w jego kierunku poleciał talerz z jakąś dziwnie wyglądająca surówką. Tuż za nim opakowanie jogurtu zawierające chyba wszystkie rodzaje zbóż jakie są na tym świecie. Dopiero potem rozpętało się piekło.
    - To ja gruba jestem !? Dupa mi urosła tak !? Już ci się ****a nie podobam !? Co , może jakaś lafirynda wpadła ci w oko !? Wybzykać byś już jakąś chciał!? Ja sobie od ust odejmuję, głodzę się, zasrane sałatki wpieprzam, a Jaśnie Panu się ****a mój tyłek nie podoba tak !? – wydzierała się Anna, nie przestając przy tym rzucać w jego stronę wszystkim co miała pod ręką.
    Paweł, lekko ogłupiały, robił uniki niczym zawodowy bokser i dziękował w duchu za to, że sztućce, których akurat używali, były plastikowe. Nie było to może zbyt eleganckie, ale praktyczne, i jak widać bezpieczniejsze. W końcu Annie skończyła się amunicja. Razem z amunicją skończyła się też jej wypowiedź. Wstała naburmuszona, kopnęła ze złością krzesło i wyszła z gabinetu, zostawiając Pawła siedzącego przy stole z dość dziwnym wyrazem twarzy.
    - Od grubasów mnie będzie wyzywał, świnia jedna ! Sam jest gruby ! Jakoś go ****a na siłowni dawno nikt nie widział ! Pewnie jakaś dziunia mu w oko wpadła. Ja mu dam dziunie. Bokiem mu ****a ta dziunia wyjdzie. Też sobie znajdę dziunia jakiegoś. Bzyknie mnie i będzie miał w dupie że jestem gruba. Dupek jeden. – Anna nie przestawała przeklinać Pawła, jadąc ciągle w kierunku domu. Jej złość potęgowała nie do końca działająca klimatyzacja w samochodzie. Jak zwykle zapomniała jechać do warsztatu, żeby ją doładować. Ale o to też oczywiście obwiniała Pawła, pomimo tego iż z kluczykami nie rozstawała się prawie nigdy. Nie pomagały prośby i groźby ze strony męża. Skrzeczał tam coś o utracie gwarancji, przeglądach i innych jakiś durnych filtrach, ale mając do wyboru oddanie samochodu do warsztatu albo wyjazd na zakupy, trudno było wymagać od niej, że zrezygnuje z kupna nowej bluzki na rzecz jakiś tam wymian czegoś tam.
    Z tego też powodu była wkurzona, spocona i przez to jeszcze bardziej wkurzona. Z mega dużym poziomem irytacji przejechała już połowę drogi do domu, gdy spojrzawszy na pobocze, zobaczyła z daleka jakiegoś człowieka z plecakiem w ręku, machającego zawzięcie na przejeżdżające samochody. Normalnie minęła by go szerokim łukiem, ale najwidoczniej zły humor zablokował jej zdolność trzeźwego myślenia, ponieważ zwolniła i zjechała na pobocze parę metrów za facetem. Bo, że był to facet nie ulegało wątpliwości. Jedynie z daleka wyglądał jakoś dziwnie, ale nie bardzo wiedziała dlaczego. Ten, zobaczywszy zatrzymujący się samochód, ruszył w jej kierunku radosnym kurcgalopkiem. W momencie gdy zbliżył się do auta i zajrzał przez szybę zrozumiała czemu wydał jej się dziwny. Był czarny. Nie mulat, nie ciemny, nawet nie bardzo ciemny. No był czarny jak węgiel. Jedyny kontrast dawały białka jego oczu i wielkie zęby wyszczerzone w radosnym uśmiechu w jej kierunku. Trochę się przestraszyła, ale widząc jego wyraz zadowolenia, a wręcz prawie uwielbienia dla jej osoby, przemogła się ,sięgnęła ręka w kierunku przycisku otwierania drzwi i wcisnęła. Murzyn szarpnąwszy za klamkę otworzył drzwi samochodu.
    - Ścierniewice ? Zawlecześ ?- zapytał łamaną polszczyzną
    - Skierniewice. Zawlokę ? – odpowiedziała Anna patrząc zdziwionym wzrokiem w kierunku faceta. Dopiero po zadaniu pytania dotarło do niej w jaki sposób ma go zawlec. Nie zdążyła dodać nic więcej
    - Diekuje – powiedział wesoło i wpakował się na przednie siedzenie kładąc plecak na kolanach.
    - Prosie …e znaczy proszę – odpowiedziała Anna czerwieniąc się przy tym.
    „ Jasne. Teraz jeszcze mi brakuje żeby jakiś murzyn czepił się mnie. że się z niego naśmiewam. Po jaka cholerę ja się zatrzymywałam. „ – pomyślała Anna włączając się jednocześnie do ruchu.
    - Ci gadziny zciałem – rzucił z nadal roześmianą twarzą w jej kierunku sięgając przy tym do kieszeni swojego plecaka.
    „ Cholera. Jakie gadziny ? Z jakim ciałem ? Zamordować mnie ****a chce ? Czego on szuka w tym plecaku ? Zadźga mnie zaraz ! „ – umysł Anny, zapomniawszy o wcześniejszym w****ieniu przeszedł w tryb paniki. Zaczęła omiatać wzrokiem drogę przed sobą oraz lusterka w poszukiwaniu jakiegokolwiek radiowozu. Ponieważ, jak to zazwyczaj bywa, w zasięgu wzroku nie było nic co by chociaż przypominało policjanta, zaczęła brać pod uwagę opcję wyskoczenia z pędzącego samochodu.
    - Co ? – zapytała drżącym głosem, obserwując jednocześnie jego plecak i czekając na atak jakimś ostrym narzędziem.
    - No ci gadziny ciekałem na auto. Aś się zacima. Na pobociu. Cieś ? – odpowiedział murzyn wyciągając jednocześnie z plecaka czekoladę i kierując w jej stronę.
    -Co ? – odpowiedziała ponownie Anna.
    -Ty nie polska ? A mozie ty chora ? – zapytał facet patrząc z zainteresowaniem i lekkim współczuciem w stronę Anny.
    Dopiero ten wzrok uzmysłowił jej iż coś z nią jest chyba nie tak.
    „Pięknie. Jeszcze pomyśli, że z jakąś idiotką jedzie. Człowiek z zagranicy przyjechał, a ja zamiast mu pokazać jakim wspaniałym narodem jesteśmy, robie z niego bandytę a z siebie kretynkę. Po prostu pięknie. No pogratulować. Mistrzostwo konwersacji. Demon dialogów.”
    - No cieś ? – zapytał ponownie murzyn podtykając jej czekoladę pod sam nos i przerywając jej tym besztanie siebie samej w myślach. A znając ją to dopiero się rozkręcała.
    - Nie. Dziękuję. – odpowiedziała uśmiechając się w jego kierunku.
    - Aaa. Pewnie dieta. – powiedział cofając przy tym rękę.
    „ Ja ci ****a zaraz dam dietę. Następny mądrala się znalazł. Sam se idź na dietę tłumoku jeden” – pomyślała ze złością Anna kierując morderczy wzrok w jego stronę.
    - Roger. – powiedział facet patrząc oczekująco w jej stronę.
    - Co ? – zapytała zdziwiona Anna
    - No ja Roger a ty ? – zapytał ponownie murzyn
    - Aaa. Ja Anna. Znaczy nazywam się Anna. – odpowiedziała, łapiąc wreszcie o co facetowi chodzi.
    - Gojąco. Psute auto maś ? – zapytał murzyn zdejmując jednocześnie koszulkę.
    - Co ? – zapytała ponownie zdziwiona, patrząc jednocześnie na to co się wyłania spod koszulki. To zdziwienie zaczynało być u niej normą.
    -No psute. Gojaco. Chłodzenie nie działa ?
    - Taa. Psiute …e znaczy psute. Popsute znaczy no. – odpowiedziała plącząc się Anna, patrząc jednocześnie na wyłaniającą się spod ubrania mocno umięśnioną klatkę piersiową i doskonale wyrzeźbiony brzuch.
    „Zaraz. Jakie popsute. Co ja pieprze. Przecież wszystko działa. O co mu chodzi ?”
    - Ale co popsute ? – zapytała niepewnie Anna, czując, że robi przy tym z siebie idiotkę.
    -No gojąco. To Klima psuta tak ? Ty nie wiesz co to Klima ? – zapytał murzyn patrząc zdziwionym wzrokiem na Annę i pokazując jednocześnie palcem na sterownik od klimatyzacji.
    - Wiem co to klima. Ale jak nie działa, jak czuć że chłodzi ? – odpowiedziała lekko się przy tym irytując.
    „ No co on idiotkę ze mnie robi czy jak ?”
    - No nie chucha znacy psuta. Mówisz ze nie psiuta ?
    - Nie psiuta. Cholera nie popsuta tylko nie napełniona i nie do końca działa. – odpowiedziała Anna lekko zirytowanym głosem.
    -No czyli jednak psiuta.- odparł murzyn zadowolonym głosem i rozsiadłszy się wygodnie oddał się podziwianiu krajobrazu przesuwającego się za oknem samochodu.
    Anna osiągała powoli stan w którym miała ochotę wywalić tego bezczelnego typa z samochodu i to bynajmniej nie zatrzymując się przy tym. Jednocześnie stan ten był neutralizowany przez widok do połowy nagiego, ładnie wyrzeźbionego ciała. Co prawda czarnego ciała. Anny nigdy nie pociągali czarnoskórzy faceci. No ale ten tutaj siedział obok. Zazwyczaj widziała ich na pornosach. Tam sapali, stękali i robili dziwne miny, jakby to ich ktoś posuwał, a nie oni kogoś. Ten tutaj nie robił min. Szczerzył zęby i dziwnie gadał, ale min nie robił. I wyglądał. Anna prowadząc samochód co chwila zerkała w jego stronę. Jej wzrok schodził od góry do dołu. Nie kończył bynajmniej wędrówki na pępku. Zerkała też sporo niżej. Zastanawiała się przy tym czy to prawda. Oczywiście chodziło o legendarną wielkość członka u murzynów. Co chwila to patrzyła na drogę to na faceta. Doszło już do tego iż jej wzrok spoczywał albo na jezdni albo na jego kroczu. Z tej zadumy wyrwał ją jego głos.
    - Chceś zobacyć ?- Zapytał wesoło murzyn patrząc na punkt w którym Anna wlepiła swój wzrok.
    -Co ? – zapytała, mrugając oczami jak wyrwana z jakiegoś letargu.
    - No pytam czy chce zobaczyć ? Patsys cały czaś to pytam- odparł zadowolony pokazując palcem na swój rozporek.
    Do Anny dotarło wreszcie o co pyta i poczuła że za chwilę zapadnie się pod ziemię. Przez moment przemknęło jej przez myśl, żeby się zatrzymać gdzieś na poboczu i uciec. W końcu zaczęła coś dukać.
    -Co ? Co ? Aaa … nie . To znaczy tak….A nieee ! Ja tylko chciałam … znaczy nie chciałam … tylko myślałam …. Znaczy nie myślałam… .O matko przepraszam bardzo !- wydusiła z siebie Anna i zamilkła spanikowana.
    „Matko. Co ja zrobiłam. Co ten facet sobie pomyśli. Co mnie napadło. Co jego napadło. ****a pokazywać mu się zachciało. A kto by chciał oglądać …. Właściwie to ja bym chciała oglądać…. Ale nie musi o tym wiedzieć…. Po jaką cholerę się rozbierał…. Tuman jeden….. Rety musze coś powiedzieć.”
    Myśli Anny galopowały jak oszalałe. W końcu jakimś cudem na chwilę ochłonęła.
    - Ja bardzo przepraszam. Tak jakoś mi się spojrzało. Pan jest czarny, znaczy murzyn, znaczy czarnoskóry…. eee znaczy przepraszam… znaczy chodziło mi o to, że jako murzyn, znaczy czarnoskóry to ma pan pewnie dużego…. znaczy chodziło mi o to że….. O matko przepraszam pana bardzo !! – prawie płaczliwie krzyknęła Anna zamykając się ponownie.
    Zaczynała dopadać ja panika. Gdzieś jakieś resztki zdrowego rozsądku kazały jej się opanować i zamknąć. Ale jednocześnie, jakiś durny diabelski pomiot, który kazał się jej gapić na pół gołego obcego faceta, pałętający się po jej obszarach mózgu, odpowiadających za seks, podsuwał jej przed oczy dość nieprzyzwoite sceny erotyczne. Ten pomiot szczególnie nasilał się w okolicach dni płodnych. Brakowało iskry. Jednego małego impulsu.
    - To chceś ? – zapytał ponownie murzyn, wyrywając ją ponownie z letargu i zmuszając do spojrzenia na siebie.
    Ciekawskie spojrzenie. Nagie ciało. Dni płodne. Diabelski pomiot. Impuls.
    - Chceś. – odpowiedziała łamiącym się tonem Anna.
    Nic więcej nie mówiąc zjechała w najbliższy zjazd do lasu, przejechała jeszcze około pięciuset metrów i zatrzymała auto.
  • Sheik72
    Świętoszek
    • Aug 2009
    • 42

    #2
    Spojrzała na niego. Siedział wygodnie w fotelu i czekał. Patrzył, ale inaczej. Bez szczerzenia tych białych zębów. Bez uśmieszków. Tylko patrzył. Ale jak patrzył. Może to przez tego diablika, może przez dni płodne. Patrzył inaczej. Głęboko. Zachęcająco i władczo jednocześnie. Czekał.
    Anna, patrząc mu w oczy sięgnęła do jego spodni. Może powinna to zrobić wolniej, spokojniej ale nie mogła. Jej ruchy były szybkie, niecierpliwe. Przez chwilę miała problemy z zamkiem. Spojrzała wymownie oczekując pomocy, ale jedyne co dostała to to samo mocne, władcze spojrzenie. Spojrzenie nie mówiące nic, a jednocześnie wiele. Wywołujące drżenie rąk. Wymagające pośpiechu i posłuszeństwa. Nie doczekawszy się pomocy, Anna w końcu poradziła sobie z opornym rozporkiem i sięgnęła w głąb spodni. Z jej ust wydobyło się westchnienie. Ni to ulgi, ni smutku. Nie znalazła nic co by potwierdziło legendy na temat wybujałej budowy murzynów. Członek, którego wydobyła wyglądał całkiem normalnie. Nie wiedziała czy to dobrze czy źle. Na coś liczyła, ale nie jest do końca pewna na co. Spojrzała na faceta zmieszanym wzrokiem, trzymając jego na wpół sztywnego członka.
    - Spokojnie. – odparł Roger uśmiechając się dziwnie pod nosem. W następnej chwili sięgnąwszy ręką do głowy Anny, szybkim ruchem przyciągnął ją do swojego członka.
    Wiedziała czego od niej oczekuje. Wiedziała, że mógłby być przy tym delikatniejszy. Ale wiedziała też że nie mógł. Jej usta posłusznie otworzyły się i objąwszy nimi jego łepek zaczęła go ssać. Lubiła to. Bardzo. Sprawiało jej to ogromną przyjemność, gdy czuła członka, który powoli rośnie w jej ustach, rozpycha się, by w końcu otrzeć się o jej tylna ściankę gardła i migdałki. Lubiła to. Pomimo krztuszenia się, lubiła. Nauczyła się panować nad odruchem cofania. Jeżeli chodzi o głębokość gardła była mistrzynią. I wiedziała o tym. Paweł nie raz jej o tym mówił. Teraz było tak samo. A może jednak nie ? Członek Rogera rósł powoli, sięgając powoli do gardła. Anna miała jednak problem z obwodem. Z jakiegoś powodu członek Rogera przestawał mieścić jej się w ustach. Zdziwiona uniosła głowę spoglądając z góry na to co trzyma w ręku. To już nie było to samo co na początku. Trzymała w ręku dość spory okaz. Bez przesady. Nie było to może dwudziesto centymetrowy fiut jak na pornosach. Tak naprawdę nie mogła ocenić jego długości gdy facet siedział na fotelu samochodowym. Zachwyciła ją za to jego średnica. Gdy obejmowała go ręką, jej palce nie były w stanie połączyć się ze sobą. Spojrzała zachwycona najpierw na członka a potem w oczy Rogera.
    - Mówiłem. – powiedział zadowolonym tonem Roger, a następnie, sięgnąwszy do klamki, wysiadł z samochodu.
    Anna poczuła się nagle strasznie samotna. Na szczęście była to tylko chwila. Chwila w ciągu której Roger zdążył obejść samochód i otworzyć drzwi od strony kierowcy. Chwila po której Anna ściągnąwszy spodnie Rogera zobaczyła przed sobą to co tak zaprzątało jej głowę, w całej okazałości.
    Członek Rogera był oczywiście czarny. Miał czarne, ciężkie, duże jądra. Jego członek wyglądał jak pocisk. Główka w kształcie stożka, nie za duża, ale zaraz za nią szeroki, około siedemnasto centymetrowy walec przyczepiony do umięśnionego podbrzusza. Długość była normalna ale obwód…
    Anna patrząc na ten okaz, czuła jak jej organizm zaczyna szaleć. Jej szparka produkowała duże ilości soków. Patrząc na rozmiary członka Rogera, Anna podświadomie widziała że żadna ilość nie będzie za duża. Prawie czuła już jego obecność w sobie.
    Roger pozwoliwszy jej chwilę nacieszyć oczy widokiem, ponownie sięgnął do jej głowy i przyciągnął do siebie. Zrobił to szybko i mocno. Anna zdążyła jedynie otworzyć usta. Chwile później krztusiła się czując jego łeb wbijający się w jej gardło. Po policzkach pociekły jej łzy. Pomimo tego lubiła to. Cholernie to lubiła. Jej gardło było gwałcone. Z każdym ruchem jego kutas wdzierał się coraz głębiej ocierając się o migdałki, mijając je i opierając się o tylna ściankę gardła. Jego jądra obijały się o jej brodę. Starała się jak mogła. Objęła rękoma jego pośladki dociskając je do siebie. Czuła, że głębiej nie da rady. Nie z ta średnicą. Chciała, ale musiała się poddać. Roger na szczęście to wyczuł. Złapał tempo i głębokość i trzymając Annę za włosy rżnął ja w usta. Jego fiut bezceremonialnie wbijał się głęboko dławiąc jęki u samego ujścia z gardła.
    Anna była w rozterce. Z jednej strony czekała na coś więcej. Z drugiej modliła się o to by poczuć jego gorącą spermę głęboko w gardle. Miała wrażenie że cokolwiek on nie zrobi, ona będzie nie zadowolona. Chciała wszystkiego. Do tej pory już dawno domagała by się zajęcia jej szparką. Ale nie dzisiaj. Dzisiaj nie było jej to potrzebne. Dzisiaj była po to by ją wykorzystać. Zerżnąć. Wydymać.
    Tego dzisiaj domagał się ten diabelski pomiot. Impuls już był. Teraz czekała na wybuch.
    On to wiedział. Nie wie skąd, ale wiedział. Nagle puścił jej głowę, chwycił za ramie, wyciągnął z samochodu, obrócił i oparł o dach. Czekała na to. Instynktownie wypięła się na rozchylonych nogach chwytając mocno jednocześnie relingów dachowych. Roger sięgnął ręką do jej spódnicy. Była krótka i cienka. Wystarczyło rozpiąć. Tylko rozpiąć by opadła sama na ziemię. Trudno. To tylko spódnica. Jego ruchy były szybkie i mocne. Jedna ręką złapała ją za włosy i pociągnęła do tyłu. To spowodowało, że wygięła się niczym kotka z sykiem bólu na ustach. Druga ręka w tym samym czasie szarpnęła za pasek spódnicy. Materiał trzasnął niczym zapałka. To było szybsze niż rozpinanie. Mocniejsze. Brutalniejsze. I lepsze. W ciągu sekundy jej pupa ujrzała światło dzienne. W następnej sekundzie jej majtki podzieliły los spódnicy. Poczuła chłodny wiatr na swoich pośladkach. Czuła jak z jej szparki cieknie. To nie było nawilżenie. To był potop. Chwila oczekiwania. Szarpnięcie za włosy. Ostry klaps. Instynktowne wypięcie. I ten wyczekiwany moment. To gorąco bijące z członka Rogera, które poczuła wszystkimi nerwami swojej nabrzmiałej z podniecenia szparki. Poczuła go przy swoim otworku. Nie czekała aż zacznie. Sama ruszyła biodrami nabijając się na niego. Był szeroki. Na tyle szeroki, że ból, który spowodował kazał jej cofnąć z powrotem swój tyłeczek. Nie na wiele się to zdało. Centymetry, które Anna tym zyskała Roger równie szybkim ruchem zlikwidował do minimum, wbijając w nią swojego członka po samą nasadę. Krzyknęła głośno cofając znowu biodra. Efekt ? Ostry klaps, szarpnięcie za włosy, wbicie ponownie gorącego kutasa po same jądra. Krzyk. Ostry klaps. Szarpnięcie. Wbicie. Brak krzyku.
    Głośne westchnięcie. Już tylko tyle było trzeba. Soki się przydały. Nadal były potrzebne. Anna nigdy nie miała czegoś tak szerokiego w swojej szparce. Dłuższe tak. Ale nie tak szerokie. To było cudownie bolesne. Już nie cofała bioder. Już nie krzyczała z bólu. Była już tylko rozkosz. Nogi szeroko rozstawione, biodra wypięte do granic możliwości i rozkosz.
    Ruchy Rogera były mocne i głębokie. Takie jakie dzisiaj miały być. Takie jakich oczekiwała. Jej piersi kołysały się w rytm jego ruchów. Były duże. Duże z mocno sterczącymi sutkami. Nikt się nimi nie zajmował. Nie było na to czasu. Wyskoczyły ze stanika same. Żadna odzież nie wytrzymywała z siłą pchnięć Rogera. Jego kutas mocno i systematycznie rżnął jej rozciągniętą do granic możliwości szparkę. Z każdym ruchem z jej gardła wydobywał się jęki. Z czasem lekko ucichły przechodząc w lekki ciągły pisk zadowolenia i spełnienia. Anna oczekiwała każdego ruchu z utęsknieniem. Wiedziała że to nie może trwać wiecznie. Że kiedyś każdy musi skończyć, ale jej organizm chciał by trwało to wiecznie. Roger puściwszy jej włosy złapał obiema rękoma za jej biodra i lekko przyśpieszył. Jego dłonie miętosiły jej pośladki, co chwila wymierzając ostrego klapsa. Na każdego z nich jej ciało odpowiadało cofnięciem, a następnie ponownym wypięciem bioder. Anna mruczała z rozkoszy. W pewnej chwili poczuła w okolicach drugiej dziurki palec Rogera. Wiedziała co chce zrobić. Nie wiedział tylko czy znajdzie się jeszcze miejsce. Znalazło. Jęknęła głośno. Nie z bólu. W tym stanie ból już nie istniał. Istniała rozkosz. Istniał wielki gorący kutas w jej szparce i kciuk penetrujący jej drugi otworek. Czuła, że powoli zbliża się koniec. Czuła coraz szybsze i niecierpliwe ruchy w swojej szparce. Czuła coraz gwałtowniejsze rozciąganie tyłeczka. Wiedziała że nadciąga koniec. Przynajmniej tak sądziła. Myliła się. Bardzo. Jedna z rąk wróciła na włosy. Nagle obie dziurki zostały puste. Na chwilę. Chwile w której nie wiedziała co się dzieje. Chwilę, która gdy minęła, wyjaśniła jej wszystko. Chwile po której poczuła pomiędzy swoimi pośladkami coś, czego nie do końca chciała. On chciał. A ona musiała. I chciała. Członek który jeszcze chwile wcześniej wypełniał szczelnie jej szparkę teraz próbował wejść tam gdzie nie powinien. Tam gdzie nie miał prawa się zmieścić. A może ?
    Anna spanikowała. Wiedziała co Roger chce zrobić. Nie wiedziała czy da radę. Wypięła się najmocniej jak potrafiła i rozluźniła najlepiej jak tylko w danej sytuacji mogła. Poczuła przy swojej drugiej dziurce gorącego, pulsującego kutasa, czekającego i mocno zniecierpliwionego. Roger czekał. Wiedziała, że długo nie wytrzyma. Wiedział ze jeżeli ona nie wykona pierwszego ruchu zrobi to on. Tego nie chciała. Westchnęła, sięgnęła rękoma do pośladków, rozchyliła je i powoli, wypinając biodra spróbowała nadziać się na członka Rogera.
    Nie wiedziała czy to z powodu dużej ilości soków jakie wcześniej wyprodukowała jej szparka i które pozostały na jego członku, czy też z powodu wcześniejszego rozciągnięcia tyłeczka kciukiem, ale udało się. Poczuła jak fiut Rogera powoli wchodzi w jej tyłek. Udało się. Jego czubek schował się w jej cieplutki wnętrzu. Poruszyła biodrami kilka razu. Była z siebie zadowolona. Dała radę. Tak przynajmniej myślała.
    Roger czekał cierpliwie. Jego kutas powoli chował łepek w jej tyłku by za chwilę z powrotem znaleźć się na zewnątrz. Patrzył na to trzymając ją za biodra. Po kilku ruchach trochę mocniej docisnął biodra do jej pośladków. Anna syknęła. Wycofał. Spróbował znowu. Syk. Znowu próba. Syk. Ale cichszy. Wyjście i znowu do środka. Raz za razem. Z każdym ruchem coraz głębiej. Ostry klaps i znowu próba. I jeszcze raz. I jeszcze.
    Anna jęczała. Na początku z bólu. Z czasem już nie. Nie wiedziała co się z tyłu dzieje. Nie wiedziała jak głęboko Roger wbija swojego kutasa w jej tyłek. I powoli miała to gdzieś. Powoli minął ból. Powoli wróciła przyjemność. Inna. Ale przyjemność. Czekała na każdy następny ruch, na każde następne pchnięcie. Każdym nerwem czuła jego obecność w swoim tyłeczku. Czuła jak jej dziurka ustępuje coraz bardziej. Jak się rozciąga. Jak rośnie przyjemność z tego rodzaju seksu. Roger przyspieszał. To nic. Już nie bolało. Już było najlepiej na świecie. Przyspieszał. Wbijał się coraz mocniej. Wiedziała już jak głęboko się wbijał. Wiedziała, ponieważ jego ciężkie jądra coraz gwałtowniej obijały się o jej nabrzmiała szparkę i sterczący do granic możliwości groszek. Wszedł cały. Była z siebie dumna. I szczęśliwa.
    Roger coraz mocniej i raptowniej rżnął tyłek Anny. Jej dziurka była cudnie rozciągnięta. Gorąca i wilgotna. Jego ruchy były coraz szybsze. Tym razem to musiał być już koniec. I był. Duży obfity i gorący koniec. Roger w ostatniej chwili wyjął swojego członka z tyłeczka Anny i skierował na pośladki. Gorąco. To poczuła Anna. Zadowolenie i gorąco tryskające z kutasa Rogera. Ogrom gorąca. Gorąco ściekające jej po pośladkach i udach. To był już koniec. Lepszego nie mogła sobie wymarzyć dzisiaj. Opadła wyczerpana na fotel w samochodzie. Chciała być wykorzystana i była. Było tak jak miało być. Czyżby ?
    -Mam nadzieję że byłaś zadowolona. Może się jeszcze kiedyś spotkamy. – powiedział Roger poprawną polszczyzną uśmiechając się do niej i ubierając jednocześnie.
    Anna spojrzała w jego stronę. Coś było nie tak. Czuła to. Jeszcze do końca nie kojarzyła co się dzieje. Jeszcze gdzieś tam w środku wszystko jej latało i drgało ale czuła że coś jest nie tak. Patrzyła jak Roger kończy się ubierać. Właśnie skończył wkładać koszulkę sięgał po plecak z samochodu gdy Annę coś wreszcie tknęło.
    - Hej zaraz, chwilę. A gdzie twój dziwny akcent ? O co tu chodzi ? A gdzie ty idziesz ? Miałam cie wieść do ….a gdzieś tam, nie pamiętam gdzie w tej chwili. Co kurde ? – z każdym pytaniem Anna coraz bardziej wracała do normalnego stanu. Jeżeli oczywiście można nazwać normalnym stanem kobietę siedzącą w połowie ubrania i gadającą z obcym facetem w środku lasu.
    - A nie. Dzięki. Kolega po mnie przyjedzie. Dobra ja już będę spadał. A akcent ? To tak dla zabawy. Ja rodowity polak jestem. Tomek mam na imię, ale ponieważ ******ch ze mnie straszny to Roger czasem bardziej pasuje. A właśnie. Mam ci jeszcze przekazać od Pawła, że ma nadzieję że się dobrze bawiłaś. To tyle. Spadam. Na razie – odpowiedział Rogero Tomek i odwróciwszy się na pięcie zarzucił plecak na ramię i tyle go widziano.
    Anna siedziała osłupiała. W jej głowie kłębiło się mnóstwo różnych myśli. Jej twarz wyrażała bardzo różne i skrajne emocje. Z czasem powoli wracały jakieś obrazy. Jakieś wspomnienia. Gdzieś widziane twarze.
    - O rzesz ****a jego mać ! – ryknęła nagle na cały głos Anna.
    Przypomniała sobie. Trzy lata temu. Na jakiejś durnej imprezie firmowej. Była z Pawłem. Widziała go. Widziała tego durnego Rogero Tomka. I nawet zwróciła na niego uwagę swojego debilnego męża. I nawet zapytała swojego skretyniałego męża, czy to prawda że murzyni maja duże członki. A ten kretyn odpowiedział żeby sama sprawdziła.
    - Ty zasrany debilu jeden ty ! – ryknęła ponownie Anna zrywając się z fotela. Nie pamiętała o tym że jest w lesie, naga. Że może ją ktoś zauważyć. W głowie miała tylko jedno.
    - Jeszcze się gadzie zasrany zemszczę – wysyczała wściekłym tonem Anna myśląc o swoim mężu.

    Koniec

    Skomentuj

    • przyjaciel40
      Perwers
      • Jul 2010
      • 1116

      #3
      trzyma w napięciu BRAWO BRAWO
      Nie dyskutuję z debilem! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem.

      Skomentuj

      • flexior
        Banned
        • Nov 2013
        • 19

        #4
        Prosiłbym o odcinki l-lV

        Skomentuj

        • Sheik72
          Świętoszek
          • Aug 2009
          • 42

          #5
          Proszę. Oto linki do wszystkich moich opowiadań. Sekretarki IV nie ma. Nie została opublikowana...Może kiedyś. Życzę miłej lektury.

















          Skomentuj

          Working...