Szpital pod Warszawa rok budowy lata 20 mówi wszystko stary duży, pusty, ciemny i ziemny.
Mazowieckie Centrum Leczenia Chorób Płuc i Gruźlicy w Otwocku tam właśnie początek ma moja historia ale zanim o niej, zacznę od tego jak się tam znalazłam. Trafiłam tam przez własną głupotę i brak rozsądku czyli,chodzenie na imprezy do klubów temperatura około 10 C lub mniej , a ja prawie roznegliżowana latałam po imprezach do tego zimne drinki piwo. Zaczęło się zwyczajnie rano KAC i kaszel który mnie męczył kolejne 2 tygodnie oczywiście brałam wszelkiego rodzaju lekki , syropy itp. Ale nic to nie dawało kaszel był ciągle ze mną .W końcu poszłam do prywatnego lekarza który po dosłownie 2 minutach powiedział ,że mam podejrzenie zapalnie płuc i jak najszybciej do szpitala !, oczywiście byłam bardzo zdziwiona przecież dobrze się czuje temperatura niska około 38, no kaszel jest ale to taki skromny kaszel. W szpitalu od razu skierowanie na rendgena.
Diagnoza dość ciężka podejrzenie gruźlicy i zbierająca się woda w lewym płucu SZOK. Skierowanie do wcześniej wymienionego ośrodka. Tego samego dnia leżałam już w łóżku i czekałam na rodziców z potrzebnymi rzeczami do mojej hospitalizacji. Z weekendowego popytu którego się spodziewałam lekarze powiedzieli mi o okresie od 6 do 8 tygodni…….badania, antybiotyki i inne zabiegi.
Sam odział znajdywał się na przed ostatnim piętrze w zachodnim skrzydle szpitala charakteryzowały go liczne drzwi szklane i przy nich specjalny płyn do odkażania rąk i tabliczki o obowiązku noszenia butów i masek na buzi. Reszta to standard polskich szpitali czyli olejna farba na ścianach, szara gumowa posadzka ,stare żeliwne łóżka i biała twarda max przeprana pościel. Sam odział był dość pusty z około 10 pokoi tylko 3 były zajmowane przez pacjentów 1 z nich był damski w nim właśnie leżałam ,moje nowe „lokatorki” były to babcie w wieku 70+ , zero tematów do gadania i wspólnych rozmów, nie chodziły i po kolacji o godzinie 18 szły już spać. Kolejny pokój był taki sam jak mój tylko zamiast babć byli dziadkowie, którzy tez prawie nie wychodzili z niego, wiek w graniach 70-80lat. Ostatni pokój wydawał się najbardziej ogarnięty czyli faceci w wieku 40-55lat około, typowi robotnicy, murarze, tynkarzeczy amatorzy tanich win z pod sklepu co gwiżdżą na dziewczyny i rzucają sprośne teksty. W całym tym geriatryku byłam właśnie ja 20letnia studentka długo noga blondynka. Przeklinałam każdy dzień tam każdą sekund. Czas się tam dłużył cholernie myślałam ,że tam oszaleje z nudów, niby miałam mojego iphona ale internet mój miał limit więc musiałam równo rozkładać , by mieć choć dziennie 20-30 minut kontaktu ze światem. Rodzice odwiedzali mnie tylko
2-3 razy w tygodniu z racji odległości od domu. Każdej nocy przed snem cieszyłam się ze kolejny cholerny dzień minął ale byłam max wkurzona ze rano będzie już kolejny taki sam długi i nudny dzień. Wszystko w szpitalu wydawało się mi brudne, stare, zużyte od talerzy, sztućce, łazienkę przezywałam najmocniej .W domu łazienka była moim azylem uwielbiałam się stroić, malować, pielęgnować ciało, włosy. Lubię drogie kosmetyki, ciuszki i gadżety.
Starałam swoje obowiązki czy zajęcia wykonywać max długo by czas leciał mi szybciej ,co dziennie goliłam sobie cipkę pachy i nogi by w łazience spędzać jak najwięcej czasu to samo mycie zębów z 2-3 minut do 10 minut. Ciało balsamowałam po 2-3 razy dziennie z nudów. Byłam pachnąca i świeża jakbym wychodziła na imprezę. Czas leciał od badania od badania , od obiadu do kolacji.
Kolesie „robole” Próbowali ze mną cos tam gadać ale nie wchodziłam z nimi w gadkę ,myślałam sobie ze to nie ta liga co ja. Jestem lepsza od nich, co oni mogą wiedzieć czy mieć do zaoferowania. Traktowałam ich z góry. Obok nich nawet bym nie chciała siedziećw tramwaju. Jednak byli dość ogarnięci mieli dobry kontakt z personelem co dziennie cieć z dołu czy inna pielęgniarka robiła im zakupy jakie chcieli. Ja byłam pozbawiona tej opcji sklep był mega daleko do tego nie mogłam tak sobie wyjść z oddziału. A oni mieli dosłownie wszystko nowe gazety, PIWO !!! Papierosy !! i inne rzeczy który umilały im popyt tam .Nie wspomniałam wam ze palę papierosy i ich brak czułam najbardziej . Jednej nocy po ciszy nocnej o godzinie 21 kazali nam leżeć w łózkach .Już był obchód gaszenie światła na korytarzu i pielęgniarki szły do swojej kanciapy oglądać TV i pic kawę za kawą do rana. Po godzinie 17 na oddziale zostawały dosłownie dwie pielęgniarki i jeden portier na parterze. Kiedy głód nikotyny był maksymalny wpadł mi do głowy dość dziwny i nietypowy pomysł żeby iść do pokoju „roboli” i zagadać o fajkę…. Trochę gryzłam się z sumieniem w sumie choroba płuc a ja myślę o papierosie…. Jednak wygrała ze mną nałóg. Pójdę w szlafroku do pokoju obok i zgadam o papierosa. Widziałam ,że u nich w pokoju dzieje się sporo mieli przenośny mały odtwarzacz DVD, grali w karty, domino i inne gry towarzyskie właśnie po ciszy nocnej przy piwku i papierosku.
IDE !! mówięsama do siebie
Pukam delikatnie w drzwi i wchodzę do ich pokoju na progu mówię poł szeptem” Siema ”
Na małym stoliku siedzą we czterech i grają w pokera. 2 kolejnych już chyba śpi lub po prostu leżą i obserwują grę z łóżek.
Pytam ich czy mogli by mnie poczęstować papierosem bo taką mam ochotę ze chodzę po ścianach…
Popatrzyli po sobie bez słowa , jeden z nich właśnie palił i powiedział ze może mi obstawić… zadowolona się zgodziłam od razu, w ich pokoju unosił się dym który jeszcze bardziej mi narobił smaku. Wzięłam do ręki ciepły już„niedopałek” dwa szybkie machy lekko zakręciło się głowie o jak dobrze powiedziałam siebie w myślach…
-tego chciałam …
-tego mi brakowało…
3 mach i koniec palenia tylko rozbudził mój apetyt na więcej trochę bez skrępowania spytałam czy mogą mi dać jeszcze jednego całego na rano ?
Jeden z nich o imieniu Zbyszek z lekkim uśmieszkiem i spojrzeniem mierzącym mnie od głowy do stop odparł ze dać to mi nie mogą ! ale mogę wygrać w pokera tego papierosa czy nawet całą ramkę
Nawiązał się dialog, co to za gra, jak mogę wygrać jak nie mam nić co mogę postawić ….
Kolejne ciche uśmiechy pod nosem i spojrzenia jeden na drugiego
„ zawsze cos się znajdzie co dać możesz”
„ nowicjuszowi zawsze leży karta”
„ kto nie gra ten nie wygrywa” i inne tekściki z pod sklepu
Zgodziłam się na grę z nimi taka na próbę, jak przegram to nic się nie dzieje , ale jak wygram to mam papierosa. Grałam w pokera na komórce znam zasady figury itp. Co mi szkodzi przecież !
Do tego coś się dzieje w końcu !, nie patrzę w sufit nie liczę minut i sekund w końcu.!
Siadam do stołu parę pytań na szybko czy już grałam czy wiem o co chodzi.
Oczywiście jestem pewna siebie jak zawsze mówię że wiem i żebyśmy już grali , po 5 kart ląduje na stole a przed każdym graczem kolejne 2, karty dość zużyte brudne i miękkie od gier. Podnoszę po kolei swoje karty od razu się uśmiecham mam karetę na starcie !
Wygrałam papierosa tak szybko i łatwo ! ale mam dziś szczęście od razu poczułam przypływ pewności siebie i chęci do gry , machając papierosem w ręku przed ich oczami pytam się:
- co jeszcze chcecie przegrać panowie ?
Od razu go zapaliłam i delektowałam się dymkiem jego smakiem. Panowie trochę chyba poczuli ujmę na honorze ich nastawienie do mnie zrobiło cię ciut bardziej szorstkie i bezpośrednie
Zbyszek od razu wypalił ,że trzeba się odegrać ze miałam farta i tyle…
Zgodziłam się od razu bo myślałam ze gra będzie na tej samej zasadzie co teraz ze wygrać mogę ale przegrać nie mam co , zero ryzyka, sama zabawa tylko.
-Grać możemy ale tez coś musimy z tego mieć , nie dajemy za darmo fajek i fantów
-Chcesz wygrać ramkę fajek albo 2 czy 3 nawet ? tez coś musisz zaoferować nam w grze coś, my nie Caritas.
-Gramy teraz w Pokera ale…. ROZBIERANEGO ! dla dorosłych a nie dziewczynek !
-Oburzona mówię ze lat mam 20! i już dziewczynka nie jestem jeśli nie zauwarzyłeś !
Z tym samym uśmieszkiem mówi Zbyszek: widzę ,że nie jesteś dlatego chce grać w rozbieranego z tobą…
Trochę się waham ….nie grałam w rozbieranego ,trochę się boję, trochę wstydzę trochę krępuje ale zarazem jestem chętna adrenaliny, emocji przygody
Zbyszek z Markiem ustalają zasady ze 5 całych rozdań ani jednego mniej, jak przegrywam to zdejmuje 1 cześć ubioru. Jak wygrywam to papieros lub nawet ramka ale podbijanie fajek równa się podbijanie ubioru! Jak przegram to zdejmuje cześć ubioru i rzucam w drugi kąt pokoju a nie podwijanie kiecek czy inne dziecinady.
Akceptuje warunki.
Faceci przy stole znowu wymieniają podejrzane spojrzenia i uśmieszki miedzy sobą jakby mówili do siebie: „ teraz ci pokażemy jak się gra” „z nami nie wygrasz” „nie wierz w co się pakujesz” „szczęście się skończyło”
Dwaj inni pacjenci od razu się obudzili i podnieśli w łózkach by widzieć całą grę jak najlepiej
Szybkie tasowanie kart… ta sama kolejność 5 kart na stół i dwie do mnie….
Po lezących kartach na stole widzę ze to już będzie inna gra jak za pierwszym razem, podnoszę swoje karty
- oj ja *******e w co ja weszłam….. moje karty to 2 i 4……. Nie mam nawet pary, NIC…
Rozdanie poszło w ….. ,miałam naj gorszę karty z całej piątki graczy …. Poddenerwowana ściągnęłam jedną skarpetkę i rzuciłam w róg pokoju obok drzwi tak jak było mówione ….
Skarpetka nawet nie zdążyła dotknąć podłogi jak, faceci podnieśli lament.
Część ubioru to całość a nie na sztuki !, Skarpetki lecą obie słoneczko !, nie na sztuki, wyskakuj z obu
mała !
W głowie szybka kalkulacja jeszcze 4 rozdania, a na sobie mam stringi, bluzkę, szlafrok i nic więcej…
Trochę mało ale nie mogę przegrać 5 na 5 rozdań , przecież to nie możliwe wręcz szansa jedna na 100 myślę. Kolejne rozdanie, ta sama kolejność , już jestem podenerwowana i spięta w co ja się władowałam. Dłonie spocone kleją się do kart.
Podnoszę moje karty …. No ku……a no, jak to możliwe …. Praktycznie te same kart…. Zamiast 2 mam 3…. Na ręku mam 3 i 4 na stole 5 kart zupełnie do niczego… wymieniam te 2 kart….. dostaje 2 nowe
No ****a , mam parę 2 !!! przecież to chore , tak się nie da….
Cała spięta wiercę się na swoim krześle. Panowie wyluzowani trzymają karty i z ironicznym uśmieszkiem patrzą na mnie.
-To co słoneczko sprawdzamy co tam masz za skarby ?
Każdy po kolei rzuca karty na stół….Strit, trójka na waletach, Kareta, 2 pary….
I ja rzucam swoją parę 4,
Faceci pogwizdują i się śmieją lekko ze mnie,
- a taka pyskata była a teraz jak cicho siedzi,
to z czego wyskakujesz ze szlafroczku ? czy majteczek co mała ?Dawaj dawaj czas leci a jeszcze 3 rozdania…
Rzucam szlafrok w kąt pokoju , zostaje w stringach i kusej bluzce co ledwo sięga do pępka…..
Myślę sobie niech się patrzą, niech się ślinią i tak tego nie dostaną , nie dla psa kiełbasa jak to mówią.
Kolejne dwa rozdania poszły szybko , karta się odwróciła znowu , wygrałam 2 papierosy , jednego od razu zaczęłam palic przy stole, trochę zapomniałam ,że siedzę prawie nago z 6 facetami w pokoju, którzy są w wieku mojego ojca czy nawet starsi !
Gra mnie wciągnęłana zegarku godzina 00:12…. Co ? kiedy ? jak ? po 21 weszłam a już po dwunastej!!
Decydujące rozdanie , karty mam dobre , na stole sporo fajek i nawet trochę kasy, jestem pewna siebie mam KARETE … nikt mi nie pod skoczy !! warto było przegrać 2 rozdania by mieć teraz karetę myślę. Od KARETY grę zaczęłam na Karecie grę skończę ! Pewna siebie mówię ze stawiam wszystko co mam na sobie !!
Facetom lekko mina spadłam, małolata ma mocne karty jak tak cwaniaczy…..myślą pewno .
Zbyszek rzuca, że jak wygram to dostaje wszystkiefajki jakie są i przez tydzień oni robią dla mnie zakupy na zamówienie….co tylko chce. Ale jak przegram to robię striptiz dla nich na stole…
To sprawdzamy mówię pewna siebie ,i dość wyluzowana pewna swoich kart.
Po kolei każdy rzuca swoje karty , nikt nic niema, jakaś para królów, trójka piątek i nic więcej.
Przychodzi kolej Zbyszka uśmiechnięty zaciąga się papierosem wypuszczając dym w moją buzie
Rzuca na stół Pokera i zaczyna się śmiać ……. Inni kompani gry tez zaczynają się śmiać i pobudzeni kręcą się na swoich miejscach.
Sprzątnijcie stół Panowie, małolatka nam potańczy !
Patrzyłam z nie dowierzaniem na karty jakim cudem akurat teraz takie karty on ma !
CDN
Mazowieckie Centrum Leczenia Chorób Płuc i Gruźlicy w Otwocku tam właśnie początek ma moja historia ale zanim o niej, zacznę od tego jak się tam znalazłam. Trafiłam tam przez własną głupotę i brak rozsądku czyli,chodzenie na imprezy do klubów temperatura około 10 C lub mniej , a ja prawie roznegliżowana latałam po imprezach do tego zimne drinki piwo. Zaczęło się zwyczajnie rano KAC i kaszel który mnie męczył kolejne 2 tygodnie oczywiście brałam wszelkiego rodzaju lekki , syropy itp. Ale nic to nie dawało kaszel był ciągle ze mną .W końcu poszłam do prywatnego lekarza który po dosłownie 2 minutach powiedział ,że mam podejrzenie zapalnie płuc i jak najszybciej do szpitala !, oczywiście byłam bardzo zdziwiona przecież dobrze się czuje temperatura niska około 38, no kaszel jest ale to taki skromny kaszel. W szpitalu od razu skierowanie na rendgena.
Diagnoza dość ciężka podejrzenie gruźlicy i zbierająca się woda w lewym płucu SZOK. Skierowanie do wcześniej wymienionego ośrodka. Tego samego dnia leżałam już w łóżku i czekałam na rodziców z potrzebnymi rzeczami do mojej hospitalizacji. Z weekendowego popytu którego się spodziewałam lekarze powiedzieli mi o okresie od 6 do 8 tygodni…….badania, antybiotyki i inne zabiegi.
Sam odział znajdywał się na przed ostatnim piętrze w zachodnim skrzydle szpitala charakteryzowały go liczne drzwi szklane i przy nich specjalny płyn do odkażania rąk i tabliczki o obowiązku noszenia butów i masek na buzi. Reszta to standard polskich szpitali czyli olejna farba na ścianach, szara gumowa posadzka ,stare żeliwne łóżka i biała twarda max przeprana pościel. Sam odział był dość pusty z około 10 pokoi tylko 3 były zajmowane przez pacjentów 1 z nich był damski w nim właśnie leżałam ,moje nowe „lokatorki” były to babcie w wieku 70+ , zero tematów do gadania i wspólnych rozmów, nie chodziły i po kolacji o godzinie 18 szły już spać. Kolejny pokój był taki sam jak mój tylko zamiast babć byli dziadkowie, którzy tez prawie nie wychodzili z niego, wiek w graniach 70-80lat. Ostatni pokój wydawał się najbardziej ogarnięty czyli faceci w wieku 40-55lat około, typowi robotnicy, murarze, tynkarzeczy amatorzy tanich win z pod sklepu co gwiżdżą na dziewczyny i rzucają sprośne teksty. W całym tym geriatryku byłam właśnie ja 20letnia studentka długo noga blondynka. Przeklinałam każdy dzień tam każdą sekund. Czas się tam dłużył cholernie myślałam ,że tam oszaleje z nudów, niby miałam mojego iphona ale internet mój miał limit więc musiałam równo rozkładać , by mieć choć dziennie 20-30 minut kontaktu ze światem. Rodzice odwiedzali mnie tylko
2-3 razy w tygodniu z racji odległości od domu. Każdej nocy przed snem cieszyłam się ze kolejny cholerny dzień minął ale byłam max wkurzona ze rano będzie już kolejny taki sam długi i nudny dzień. Wszystko w szpitalu wydawało się mi brudne, stare, zużyte od talerzy, sztućce, łazienkę przezywałam najmocniej .W domu łazienka była moim azylem uwielbiałam się stroić, malować, pielęgnować ciało, włosy. Lubię drogie kosmetyki, ciuszki i gadżety.
Starałam swoje obowiązki czy zajęcia wykonywać max długo by czas leciał mi szybciej ,co dziennie goliłam sobie cipkę pachy i nogi by w łazience spędzać jak najwięcej czasu to samo mycie zębów z 2-3 minut do 10 minut. Ciało balsamowałam po 2-3 razy dziennie z nudów. Byłam pachnąca i świeża jakbym wychodziła na imprezę. Czas leciał od badania od badania , od obiadu do kolacji.
Kolesie „robole” Próbowali ze mną cos tam gadać ale nie wchodziłam z nimi w gadkę ,myślałam sobie ze to nie ta liga co ja. Jestem lepsza od nich, co oni mogą wiedzieć czy mieć do zaoferowania. Traktowałam ich z góry. Obok nich nawet bym nie chciała siedziećw tramwaju. Jednak byli dość ogarnięci mieli dobry kontakt z personelem co dziennie cieć z dołu czy inna pielęgniarka robiła im zakupy jakie chcieli. Ja byłam pozbawiona tej opcji sklep był mega daleko do tego nie mogłam tak sobie wyjść z oddziału. A oni mieli dosłownie wszystko nowe gazety, PIWO !!! Papierosy !! i inne rzeczy który umilały im popyt tam .Nie wspomniałam wam ze palę papierosy i ich brak czułam najbardziej . Jednej nocy po ciszy nocnej o godzinie 21 kazali nam leżeć w łózkach .Już był obchód gaszenie światła na korytarzu i pielęgniarki szły do swojej kanciapy oglądać TV i pic kawę za kawą do rana. Po godzinie 17 na oddziale zostawały dosłownie dwie pielęgniarki i jeden portier na parterze. Kiedy głód nikotyny był maksymalny wpadł mi do głowy dość dziwny i nietypowy pomysł żeby iść do pokoju „roboli” i zagadać o fajkę…. Trochę gryzłam się z sumieniem w sumie choroba płuc a ja myślę o papierosie…. Jednak wygrała ze mną nałóg. Pójdę w szlafroku do pokoju obok i zgadam o papierosa. Widziałam ,że u nich w pokoju dzieje się sporo mieli przenośny mały odtwarzacz DVD, grali w karty, domino i inne gry towarzyskie właśnie po ciszy nocnej przy piwku i papierosku.
IDE !! mówięsama do siebie
Pukam delikatnie w drzwi i wchodzę do ich pokoju na progu mówię poł szeptem” Siema ”
Na małym stoliku siedzą we czterech i grają w pokera. 2 kolejnych już chyba śpi lub po prostu leżą i obserwują grę z łóżek.
Pytam ich czy mogli by mnie poczęstować papierosem bo taką mam ochotę ze chodzę po ścianach…
Popatrzyli po sobie bez słowa , jeden z nich właśnie palił i powiedział ze może mi obstawić… zadowolona się zgodziłam od razu, w ich pokoju unosił się dym który jeszcze bardziej mi narobił smaku. Wzięłam do ręki ciepły już„niedopałek” dwa szybkie machy lekko zakręciło się głowie o jak dobrze powiedziałam siebie w myślach…
-tego chciałam …
-tego mi brakowało…
3 mach i koniec palenia tylko rozbudził mój apetyt na więcej trochę bez skrępowania spytałam czy mogą mi dać jeszcze jednego całego na rano ?
Jeden z nich o imieniu Zbyszek z lekkim uśmieszkiem i spojrzeniem mierzącym mnie od głowy do stop odparł ze dać to mi nie mogą ! ale mogę wygrać w pokera tego papierosa czy nawet całą ramkę
Nawiązał się dialog, co to za gra, jak mogę wygrać jak nie mam nić co mogę postawić ….
Kolejne ciche uśmiechy pod nosem i spojrzenia jeden na drugiego
„ zawsze cos się znajdzie co dać możesz”
„ nowicjuszowi zawsze leży karta”
„ kto nie gra ten nie wygrywa” i inne tekściki z pod sklepu
Zgodziłam się na grę z nimi taka na próbę, jak przegram to nic się nie dzieje , ale jak wygram to mam papierosa. Grałam w pokera na komórce znam zasady figury itp. Co mi szkodzi przecież !
Do tego coś się dzieje w końcu !, nie patrzę w sufit nie liczę minut i sekund w końcu.!
Siadam do stołu parę pytań na szybko czy już grałam czy wiem o co chodzi.
Oczywiście jestem pewna siebie jak zawsze mówię że wiem i żebyśmy już grali , po 5 kart ląduje na stole a przed każdym graczem kolejne 2, karty dość zużyte brudne i miękkie od gier. Podnoszę po kolei swoje karty od razu się uśmiecham mam karetę na starcie !
Wygrałam papierosa tak szybko i łatwo ! ale mam dziś szczęście od razu poczułam przypływ pewności siebie i chęci do gry , machając papierosem w ręku przed ich oczami pytam się:
- co jeszcze chcecie przegrać panowie ?
Od razu go zapaliłam i delektowałam się dymkiem jego smakiem. Panowie trochę chyba poczuli ujmę na honorze ich nastawienie do mnie zrobiło cię ciut bardziej szorstkie i bezpośrednie
Zbyszek od razu wypalił ,że trzeba się odegrać ze miałam farta i tyle…
Zgodziłam się od razu bo myślałam ze gra będzie na tej samej zasadzie co teraz ze wygrać mogę ale przegrać nie mam co , zero ryzyka, sama zabawa tylko.
-Grać możemy ale tez coś musimy z tego mieć , nie dajemy za darmo fajek i fantów
-Chcesz wygrać ramkę fajek albo 2 czy 3 nawet ? tez coś musisz zaoferować nam w grze coś, my nie Caritas.
-Gramy teraz w Pokera ale…. ROZBIERANEGO ! dla dorosłych a nie dziewczynek !
-Oburzona mówię ze lat mam 20! i już dziewczynka nie jestem jeśli nie zauwarzyłeś !
Z tym samym uśmieszkiem mówi Zbyszek: widzę ,że nie jesteś dlatego chce grać w rozbieranego z tobą…
Trochę się waham ….nie grałam w rozbieranego ,trochę się boję, trochę wstydzę trochę krępuje ale zarazem jestem chętna adrenaliny, emocji przygody
Zbyszek z Markiem ustalają zasady ze 5 całych rozdań ani jednego mniej, jak przegrywam to zdejmuje 1 cześć ubioru. Jak wygrywam to papieros lub nawet ramka ale podbijanie fajek równa się podbijanie ubioru! Jak przegram to zdejmuje cześć ubioru i rzucam w drugi kąt pokoju a nie podwijanie kiecek czy inne dziecinady.
Akceptuje warunki.
Faceci przy stole znowu wymieniają podejrzane spojrzenia i uśmieszki miedzy sobą jakby mówili do siebie: „ teraz ci pokażemy jak się gra” „z nami nie wygrasz” „nie wierz w co się pakujesz” „szczęście się skończyło”
Dwaj inni pacjenci od razu się obudzili i podnieśli w łózkach by widzieć całą grę jak najlepiej
Szybkie tasowanie kart… ta sama kolejność 5 kart na stół i dwie do mnie….
Po lezących kartach na stole widzę ze to już będzie inna gra jak za pierwszym razem, podnoszę swoje karty
- oj ja *******e w co ja weszłam….. moje karty to 2 i 4……. Nie mam nawet pary, NIC…
Rozdanie poszło w ….. ,miałam naj gorszę karty z całej piątki graczy …. Poddenerwowana ściągnęłam jedną skarpetkę i rzuciłam w róg pokoju obok drzwi tak jak było mówione ….
Skarpetka nawet nie zdążyła dotknąć podłogi jak, faceci podnieśli lament.
Część ubioru to całość a nie na sztuki !, Skarpetki lecą obie słoneczko !, nie na sztuki, wyskakuj z obu
mała !
W głowie szybka kalkulacja jeszcze 4 rozdania, a na sobie mam stringi, bluzkę, szlafrok i nic więcej…
Trochę mało ale nie mogę przegrać 5 na 5 rozdań , przecież to nie możliwe wręcz szansa jedna na 100 myślę. Kolejne rozdanie, ta sama kolejność , już jestem podenerwowana i spięta w co ja się władowałam. Dłonie spocone kleją się do kart.
Podnoszę moje karty …. No ku……a no, jak to możliwe …. Praktycznie te same kart…. Zamiast 2 mam 3…. Na ręku mam 3 i 4 na stole 5 kart zupełnie do niczego… wymieniam te 2 kart….. dostaje 2 nowe
No ****a , mam parę 2 !!! przecież to chore , tak się nie da….
Cała spięta wiercę się na swoim krześle. Panowie wyluzowani trzymają karty i z ironicznym uśmieszkiem patrzą na mnie.
-To co słoneczko sprawdzamy co tam masz za skarby ?
Każdy po kolei rzuca karty na stół….Strit, trójka na waletach, Kareta, 2 pary….
I ja rzucam swoją parę 4,
Faceci pogwizdują i się śmieją lekko ze mnie,
- a taka pyskata była a teraz jak cicho siedzi,
to z czego wyskakujesz ze szlafroczku ? czy majteczek co mała ?Dawaj dawaj czas leci a jeszcze 3 rozdania…
Rzucam szlafrok w kąt pokoju , zostaje w stringach i kusej bluzce co ledwo sięga do pępka…..
Myślę sobie niech się patrzą, niech się ślinią i tak tego nie dostaną , nie dla psa kiełbasa jak to mówią.
Kolejne dwa rozdania poszły szybko , karta się odwróciła znowu , wygrałam 2 papierosy , jednego od razu zaczęłam palic przy stole, trochę zapomniałam ,że siedzę prawie nago z 6 facetami w pokoju, którzy są w wieku mojego ojca czy nawet starsi !
Gra mnie wciągnęłana zegarku godzina 00:12…. Co ? kiedy ? jak ? po 21 weszłam a już po dwunastej!!
Decydujące rozdanie , karty mam dobre , na stole sporo fajek i nawet trochę kasy, jestem pewna siebie mam KARETE … nikt mi nie pod skoczy !! warto było przegrać 2 rozdania by mieć teraz karetę myślę. Od KARETY grę zaczęłam na Karecie grę skończę ! Pewna siebie mówię ze stawiam wszystko co mam na sobie !!
Facetom lekko mina spadłam, małolata ma mocne karty jak tak cwaniaczy…..myślą pewno .
Zbyszek rzuca, że jak wygram to dostaje wszystkiefajki jakie są i przez tydzień oni robią dla mnie zakupy na zamówienie….co tylko chce. Ale jak przegram to robię striptiz dla nich na stole…
To sprawdzamy mówię pewna siebie ,i dość wyluzowana pewna swoich kart.
Po kolei każdy rzuca swoje karty , nikt nic niema, jakaś para królów, trójka piątek i nic więcej.
Przychodzi kolej Zbyszka uśmiechnięty zaciąga się papierosem wypuszczając dym w moją buzie
Rzuca na stół Pokera i zaczyna się śmiać ……. Inni kompani gry tez zaczynają się śmiać i pobudzeni kręcą się na swoich miejscach.
Sprzątnijcie stół Panowie, małolatka nam potańczy !
Patrzyłam z nie dowierzaniem na karty jakim cudem akurat teraz takie karty on ma !
CDN
Skomentuj