Witam, jestem z dziewczyną jakieś półtorej roku. Mamy po 22 lata. Mieszkamy od siebie 20km. Ona nie ma prawa jazdy więc to przeważnie ja do niej przyjeżdżam. Spotykamy się średnio co 2 dni. Pracuję w godz. 9-17. więcej nie spotykamy się na długo bo przeważnie na 3 godzinki. Od jakiegoś czasu zaczęła irytować mnie. Zaczęliśmy się rzadziej spotykać bo ona jest matką miłosierdzia i ciągle pomaga siostrom które mają już dzieci i są starsze. Kiedyś spotykaliśmy się w weekendy tak żeby z sobą jak najdłużej pobyć... Teraz od jakichś dwóch miesięcy jest zawsze coś, jedna siostra, druga siostra. Urodziny wujka, urodziny ciotki i widujemy się także na 3 godzinki. Ostatnio gdy wyjechała na 3 dni do jednej z sióstr to zrobił się tydzień. Nie widzi tego że ja chciałbym się spotkać. Druga sprawa to wg. mojego punktu widzenia jedna z nich ją wykorzystuje. Oczywiście nikt inny tego nie widzi i kłócimy się o to coraz częściej. Gdy spotykamy się u niej i przyjezdzam o godz. 19 bo szybciej nie dam rady to potrafi jej siostra nam przynieść dzieci do pokoju bo jej się nie chce z nimi siedzieć. Gdyby nigdy nic wchodzi i zaczyna je u niej w pokoju przebierać.... Albo siedzi i się bawi do 22 z nimi gdzie ja o 22.30-23 odjeżdżam do siebie.
Naprawdę opadają mi ręce. Każda dyskusja na ten temat kończy się kłótnią bo to ja widzę w tym problem a jej jest dobrze. Ostatnio powiedziałem mojej dziewczynie, że po prostu w jej życiu nie ma miejsca dla mnie i lepiej się rozstać niż tak się męczyć....
Co o tym sądzicie ? Czy to normalne zachowanie ? Mi już opadają ręce i naprawdę coraz bardziej myślę aby po prostu się rozstać.
Naprawdę opadają mi ręce. Każda dyskusja na ten temat kończy się kłótnią bo to ja widzę w tym problem a jej jest dobrze. Ostatnio powiedziałem mojej dziewczynie, że po prostu w jej życiu nie ma miejsca dla mnie i lepiej się rozstać niż tak się męczyć....
Co o tym sądzicie ? Czy to normalne zachowanie ? Mi już opadają ręce i naprawdę coraz bardziej myślę aby po prostu się rozstać.
Skomentuj