Witam Was.
Mam chyba dość klasyczny problem, ale męczy mnie on strasznie i potrzebuję kogoś kto*poradzi mi, co mogę jeszcze zrobić.
Sytuacja wygląda następująco. Jestem z dziewczyną od 6 miesięcy. Tak wiem, krótko, ale jeżeli można mi wierzyć na słowo, to traktowałem ten związek bardzo na poważnie. Po 1,5 miesiącu ona pierwsza powiedziała, że mnie kocha. Ja również nie potrafię bez niej żyć. Od stycznia zaczęło się wszystko sypać, ale to z mojej winy... Nie wiem dlaczego, ale zacząłem zgrywać przed nią zimnego drania, żeby pokazać bóg wie co i dowieść bóg wie czego. To jej nie odpowiadało. Kiedy oprzytomniałem było już niestety za późno... Powiedziała mi, że już mnie nie kocha... Rozstaliśmy się, jednak po moich próbach udowodnienia jej jak bardzo mi na niej zależy, uznaliśmy dać sobie szansę... Jest jednak pewien problem. Powiedziała mi, że rozum podpowiada jej żeby ze mną być, ale nie mówi tego serce. Nie czuje też pożądania. Może to przez to, że obniżałem jej system wartości, mimo że bardzo mnie pociągała i pociąga...
Nie wiem co mam zrobić, ale wiem jedno. Jeżeli jest chociaż 1% szans na odbudowanie tego co między nami było, będę o to walczył. Wiem, że nawaliłem, zdałem sobie z tego sprawę i staram jej to teraz zrekompensować. Boję się jednak, że może to nie wystarczyć aby wskrzesić w niej miłość która nas do siebie zbliżyła...
Czuję że ją tracę i głupieję. Nie chcę robić pochopnych rzeczy, bo to może ją zniechęcić. Poradźcie, jest jakaś szansa? Co zrobić, żeby obudzić w niej miłość i pożądanie?
Mam chyba dość klasyczny problem, ale męczy mnie on strasznie i potrzebuję kogoś kto*poradzi mi, co mogę jeszcze zrobić.
Sytuacja wygląda następująco. Jestem z dziewczyną od 6 miesięcy. Tak wiem, krótko, ale jeżeli można mi wierzyć na słowo, to traktowałem ten związek bardzo na poważnie. Po 1,5 miesiącu ona pierwsza powiedziała, że mnie kocha. Ja również nie potrafię bez niej żyć. Od stycznia zaczęło się wszystko sypać, ale to z mojej winy... Nie wiem dlaczego, ale zacząłem zgrywać przed nią zimnego drania, żeby pokazać bóg wie co i dowieść bóg wie czego. To jej nie odpowiadało. Kiedy oprzytomniałem było już niestety za późno... Powiedziała mi, że już mnie nie kocha... Rozstaliśmy się, jednak po moich próbach udowodnienia jej jak bardzo mi na niej zależy, uznaliśmy dać sobie szansę... Jest jednak pewien problem. Powiedziała mi, że rozum podpowiada jej żeby ze mną być, ale nie mówi tego serce. Nie czuje też pożądania. Może to przez to, że obniżałem jej system wartości, mimo że bardzo mnie pociągała i pociąga...
Nie wiem co mam zrobić, ale wiem jedno. Jeżeli jest chociaż 1% szans na odbudowanie tego co między nami było, będę o to walczył. Wiem, że nawaliłem, zdałem sobie z tego sprawę i staram jej to teraz zrekompensować. Boję się jednak, że może to nie wystarczyć aby wskrzesić w niej miłość która nas do siebie zbliżyła...
Czuję że ją tracę i głupieję. Nie chcę robić pochopnych rzeczy, bo to może ją zniechęcić. Poradźcie, jest jakaś szansa? Co zrobić, żeby obudzić w niej miłość i pożądanie?
Skomentuj