W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Rozstanie - niedokończone sprawy, co dalej

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • sysiaaa
    Świętoszek
    • Feb 2009
    • 4

    Rozstanie - niedokończone sprawy, co dalej

    Witajcie.

    Chciałabym dać gdzieś upust swoim emocją, ale i dostać jakąś poradę od Was, gdyż nie wiem co robić dalej. Zacznę od początku:

    Byłam ze swoim facetem 7 lat. Byliśmy swoimi pierwszymi partnerami od 15 roku życia, więc praktycznie od zawsze. Przez 4 lata żyliśmy w związku na odległość. Dzieliło nas 600 km. Pomimo tego naszego miłość przetrwała. Rozchodziliśmy 2-3 razy, jednak po miesiącu zawsze wracaliśmy, przyciągnie. W końcu stało się i przeprowadziłam się do niego, zamieszkaliśmy razem. Na początku było pięknie, kupiliśmy pieska i myślałam, że już zawsze tak będzie. Z czasem pojawiła się u mnie tęsknota za domem, rodzicami, przyjaciółmi, w nowym mieście nie miałam nikogo, więc chętnie odwiedzałam rodzinę - myślę, że to był pierwszy problem, teraz to widzę. Z czasem mój chłopak zaczął popalać trawę. Nie mam nic przeciwko temu, sama lubiłam z nim zapalić. Niestety u niego popalanie przerodziło się w jaranie jak smok. Gdy miał wolne od pracy dzień zaczynał od tego, wracał z pracy zaczynał od palenia. Bardzo zaczeło mi to przeszkadzać i otwarcie zaczęłam o tym mówić. On uwazał, że to nic złego i nie rozumiał o co mi chodzi. Oddaliliśmy się od siebie. Nie miałam ochoty na seks patrząc na niego po jaraniu i pewnego dnia doszło do dużej kłótni. W złości wykrzyczał mi, że już nie chce ze mną być, że moge wracać do domu.. kolejne dni nie rozmawaliśmy ze sobą. Po 3 dniach "tak jakby" wróciło wszystko do normy.. jednak powiedział, że nie zmienił zdania o rozstaniu. Bardzo mnie to zabolało chciałam, żeby je zmienił po czym on odparł, że nie ma podstaw żeby to zrobić, na co mu odpowiedziałam, że przecież bardzo Go Kocham i zdziwiła mi jego reakcja odpowiadając mi "ta, na pewno". Bardzo bolało mnie pakowanie, wyjazd nie mogłam powstrzymać łez. On mówił, że jest mu tak sam przykro jak mi, że bardzo tego nie chciał, odprowadził mnie na pociąg i wyjechałam. Od tamtego czasu napisałam mu tylko jednego smsa z pociągu i od tamtego czasu milczę. Teraz kolejna kwestia, bardzo kocham mojego psa nie wyobrażam sobie abym nie mogła go widywać, a został z nim powiedział, że zawsze moge wpaść go odwiedzić (9h poćiagiem). Mamy razem telefony na jednej fakturze, za które on płaci, ja mam jego internet na siebie, mój tata ma jego samochód na siebie. Zostało tam pełno moich rzeczy wiadomo nie zabrałabym się pociągiem ze wszystkim. Czuje wielki niedosyt.. tyle lat razem, tyle walczyliśmy o ten związek na odległość i on przetrwał i czuję, że powinnam jednak chyba walczyć o to, inaczej to wszystko na marne cała tęsknota ból jaki przeżywałam będąc tak daleko. Planuje przez miesiąc dać sobie czas i jemu i nie utrzymywać kontaktu i wtedy pojechać tam za miesiąc po kolejne rzeczy, odwiedzić pieska i chyba porozmawiać jak juz trochę emocję opadną. Jak wygląda wasza opinia patrząc na to całkowicie z boku? Czy widać w tym jakiś sens?

    Dziękuję, za przeczytanie i wszystkie rady i opinie. Trochę ze mnie zeszło jednak uczucie pustki...

    czy powinnam walczyć o ten związek?
    0statnio edytowany przez iceberg; 26-02-14, 16:16.



  • Hurri
    Świntuszek
    • Apr 2012
    • 75

    #2
    Oczywiście że nie. Po co? Myślisz że nagle facet zmieni zdanie? Czy może że trawę zostawi dla Ciebie kiedy nie widzi w niej problemu? Szukaj kogoś normalnego póki młoda jeszcze jesteś.

    Skomentuj

    • Margo82
      Perwers
      • Mar 2013
      • 937

      #3
      Jeśli on przez ten czas nie szukał kontaktu z Tobą to już przekreslił wasz związek. Szanse że się opamięta są raczej niewielkie. A walka o związek bo pies, bo faktury bo coś tam jest bezsensowna.
      Ja tu nie widzę przyszłości ani "żyli długo i szczęśliwie". Może gdyby wykazał jakąś chęć poprawy, ale z tego co piszesz raczej się nie zanosi.
      Odparuj się od niego całkowicie. Wiem, że łatwo tak mówić ale dasz radę. Poboli, poboli i przestanie...
      "Obelgi to argumenty tych, którzy nie mają argumentów." Jean-Jacques Rousseau

      Skomentuj

      • wiarus
        SeksMistrz
        • Jan 2014
        • 3264

        #4
        Ja bym nie wracał, nawet gdyby ten gość klęczał w deszczu przez rok.
        Miałaś próbkę tego, co jest dla niego ważne. Bal zacznie się w momencie, gdy wejdzie w "twarde". Hurri ma rację - zwiewaj z tamtej imaginacji i nie oglądaj się za siebie.
        "Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
        James Jones - Cienka czerwona linia

        Skomentuj

        • holly
          Perwers
          • Feb 2009
          • 1090

          #5
          Pokłóciłam się z facetem na imprezie. Kazał mi się wyprowadzić. Jeszcze z "okresem wypowiedzenia", żeby sam nie musiał płacić za czynsz - mieszkanie było wynajęte na niego.
          Spakowałam podręczny bagaż, po resztę przyjechałam po chyba 3 tygodniach autem i wpakowałam wsio na spokojnie do bagażnika, bo dogadaliśmy się że akurat go nie będzie.

          Kochasz gościa, chcesz walczyć? Walcz, skoro ci serce tak mówi, bo możesz mieć pretensje do siebie że nie spróbowałaś. Ja to przeżyłam i mówię ci - pluj na niego. Nawet jeśli się zejdziecie, to związek nigdy nie będzie taki sam bo nie zapomnisz że cię wystawił z walizkami i zawsze może to zrobić znowu jak mu coś nie będzie pasowało.
          Ale psa bym nie odpuściła. Do kogo był bardziej przywiązany? Kto ma lepsze warunki mieszkaniowe?
          C'est la vie.

          Skomentuj

          • roz34
            Erotoman
            • Jun 2010
            • 485

            #6
            ja bym odpuścił. Teraz jestem taki mądry. Kiedyś nie byłem.

            Pamiętaj, ze masz uzależnienie w tle dodatkowo. I to niestety takie, które powoduje poważny konflikt z prawem (nie chcę dyskutować tutaj na temat dobrych i złych stron zioła, czy powinno być to karane czy nie - teraz jest).
            fan minetki

            Skomentuj

            • Jamie
              Ocieracz
              • Sep 2011
              • 111

              #7
              Popieram przedmówców. Dodatkowo za priorytet wzięłabym sobie uregulowanie spraw z fakturami i samochodem. Pal licho telefony i internet ale ten samochód. Jesli pod wpływem siądzie za kółkiem i spowoduje wypadek, nie daj Boże śmiertelny to jeszcze Twój tata będzie miał problemy bo to on jest właścicielem a wiadomo jakie jest polskie prawo
              ...ale to tylko MOJE zdanie...

              Skomentuj

              Working...