Witam,
zakładam ten temat, który u niektórych na pewno dostanie łatkę "z dupy" pod aktualnego zdarzenia, które miało miejsce w moim życiu.
Jako osoba mająca często do czynienia z różnymi urzędami byłem przyzwyczajony do mentalności części osób tam pracujących. Miałem też przyjemność poznać kilka urzędniczych absurdów, ale nie wkurzyły mnie one tak jak ten wczorajszy. Jeśli spotkaliście się w swoim życiu z sytuacjami absurdalnymi, patowymi, bardzo niejednoznacznymi, szczególnie w kontaktach z urzędnikami i instytucjami to zapraszam do dzielenia się naszymi narodowymi absurdami.
Na początek wrzucę swój:
Jakiś czas temu mądra straż miejska dbająca o bezpieczeństwo kasy gminnej z wykorzystaniem profesjonalnego narzędzia typu fotoradar, model śmietnik, po przeprowadzeniu profesjonalnej akcji pod tytułem strzelamy kierowcom zdjęcia od tyłu przesłała mi album ze zdjęciami oraz trzy propozycję nagród z tego tytułu. Jako częsty uczestnik organizowanych przez nich konkursów wybrałem opcję 3 "nie wskażę kto", bo i zdjęcie od tyłu, a i punkty chętnie sobie odpuszczę. Nauczony jednak wcześniejszym doświadczeniem stwierdziłem grzecznie "mam Was w dupie" nie odzywam się, skierujcie sprawę do sądu, może mnie sprawiedliwie ocenią, a nie przez pryzmat zasobów gminnej kasy. Sąd mnie skazał, przyszło pismo "skazujemy obywatela w imieniu Rzeczypospolitej" proszę czekać na pismo z drukiem, numerem konta itp. Kara - mniejsza niż proponowała Straż.
Czekam sobie grzecznie, na pisemko, a tu dostaję informację, że Straż się odwołała, bo wg nich rażąco niska kara. Sprawa trafiła do tego samego sądu, który stwierdził, że oni już wydali wyrok, odesłali do Sądu Okręgowego. Ten stwierdził, że pierdami nie będzie się zajmował i przesłał do mojego sądu rejonowego. Ten mnie wezwał, poszedłem, rozprawę odbyłem, karę dostałem jeszcze mniejszą, grzecznie podziękowałem i zapytałem co dalej. Usłyszałem, że trzeba czekać na uprawomocnienie, bo Straż może się znowu odwołać, a jeśli nie to przyjdzie tak samo pismo w sprawie ukarania i będę mógł zapłacić. Zaznaczę, że chodziło o całe, wielkie 200zł.
Czekam sobie czekam, do wczoraj. I jest. Przyszło pismo w sprawie tego wyroku, ale o dziwo nie z sądu, a od komornika, który dolicza do tego ponad 300zł egzekucji . No więc dzwonię dziś do komornika i pytam czy ich potentegowało, że ja czekałem na pismo gdzie mam zapłacić, ale nie od niego. Na co usłyszałem, że wyrok już dawno prawomocny, nie mają obowiązku poinformować mnie, że zostałem skazany, ani gdzie wpłacić grzywnę i trafiło to do niego. Na pytanie dlaczego zatem wcześniej dostałem oficjalne pismo z orzełkiem z wielkim napisem WYROK itp. i dlaczego sąd mnie też poinformował, że coś przyjdzie umiał tylko powiedzieć, że nie wie, ale nie ma takiego obowiązku, a to nie jego sprawa.
Witamy w Polsce
zakładam ten temat, który u niektórych na pewno dostanie łatkę "z dupy" pod aktualnego zdarzenia, które miało miejsce w moim życiu.
Jako osoba mająca często do czynienia z różnymi urzędami byłem przyzwyczajony do mentalności części osób tam pracujących. Miałem też przyjemność poznać kilka urzędniczych absurdów, ale nie wkurzyły mnie one tak jak ten wczorajszy. Jeśli spotkaliście się w swoim życiu z sytuacjami absurdalnymi, patowymi, bardzo niejednoznacznymi, szczególnie w kontaktach z urzędnikami i instytucjami to zapraszam do dzielenia się naszymi narodowymi absurdami.
Na początek wrzucę swój:
Jakiś czas temu mądra straż miejska dbająca o bezpieczeństwo kasy gminnej z wykorzystaniem profesjonalnego narzędzia typu fotoradar, model śmietnik, po przeprowadzeniu profesjonalnej akcji pod tytułem strzelamy kierowcom zdjęcia od tyłu przesłała mi album ze zdjęciami oraz trzy propozycję nagród z tego tytułu. Jako częsty uczestnik organizowanych przez nich konkursów wybrałem opcję 3 "nie wskażę kto", bo i zdjęcie od tyłu, a i punkty chętnie sobie odpuszczę. Nauczony jednak wcześniejszym doświadczeniem stwierdziłem grzecznie "mam Was w dupie" nie odzywam się, skierujcie sprawę do sądu, może mnie sprawiedliwie ocenią, a nie przez pryzmat zasobów gminnej kasy. Sąd mnie skazał, przyszło pismo "skazujemy obywatela w imieniu Rzeczypospolitej" proszę czekać na pismo z drukiem, numerem konta itp. Kara - mniejsza niż proponowała Straż.
Czekam sobie grzecznie, na pisemko, a tu dostaję informację, że Straż się odwołała, bo wg nich rażąco niska kara. Sprawa trafiła do tego samego sądu, który stwierdził, że oni już wydali wyrok, odesłali do Sądu Okręgowego. Ten stwierdził, że pierdami nie będzie się zajmował i przesłał do mojego sądu rejonowego. Ten mnie wezwał, poszedłem, rozprawę odbyłem, karę dostałem jeszcze mniejszą, grzecznie podziękowałem i zapytałem co dalej. Usłyszałem, że trzeba czekać na uprawomocnienie, bo Straż może się znowu odwołać, a jeśli nie to przyjdzie tak samo pismo w sprawie ukarania i będę mógł zapłacić. Zaznaczę, że chodziło o całe, wielkie 200zł.
Czekam sobie czekam, do wczoraj. I jest. Przyszło pismo w sprawie tego wyroku, ale o dziwo nie z sądu, a od komornika, który dolicza do tego ponad 300zł egzekucji . No więc dzwonię dziś do komornika i pytam czy ich potentegowało, że ja czekałem na pismo gdzie mam zapłacić, ale nie od niego. Na co usłyszałem, że wyrok już dawno prawomocny, nie mają obowiązku poinformować mnie, że zostałem skazany, ani gdzie wpłacić grzywnę i trafiło to do niego. Na pytanie dlaczego zatem wcześniej dostałem oficjalne pismo z orzełkiem z wielkim napisem WYROK itp. i dlaczego sąd mnie też poinformował, że coś przyjdzie umiał tylko powiedzieć, że nie wie, ale nie ma takiego obowiązku, a to nie jego sprawa.
Witamy w Polsce
Skomentuj