Od pół godziny Ian starał się znaleźć najbardziej wyrafinowane przekleństwo, którymi mógłby obrzucić firmy budowlane remontujące „Gierkówkę”. Zwykłe „joby” skończyły mu się na wysokości Nadarzyna. Teraz wlókł się Alejami Jerozolimskimi w kierunku centrum jakieś piętnaśccie na godzinę. Był w niedoczasie, mimo że wyjechał z Łodzi godzinę szybciej, niż podpowiadały mapy Google. Aga pewnie już od 10 minut świerknęła przy fontannie w Blue City. Miał wrażenie, że kiedy widywali się podczas warszawskiego „tourne”, zaczęła przyjmować jego spóźnienia ze stoickim spokojem. Jednak dogatywane długimi miesiącami spotkanie to zupełnie inna sprawa. Nie odpisała na sms-a, a przy próbie dodzwonienia uruhamiała się automatyczna sekretartka. Ian zastanawiał się, czy zastanie jeszcze Agę w centrum handlowym.
Agę szlag trafiał. Zapomniała naładować komórkę, a Ian jak zwykle miał problemy z punktualnością. A tyle szykowała się na to spotkanie.Nawet mąż podejrzliwie patrzył na nią rano, chociaż zwykle nie zauważał nowej fryzury. Ubrała się inaczej, niż zwykle do pracy. Odpuściła sobie standardowe spodnie i aseksualną bluzkę zakładana przez głowę. Wybrała zieloną sukienkę lekko przed kolano z głębokim dekoltem z przyjemnej w dotyku bawełny. Buty w takim samym odcieniu zieleni na lekkim obcasie. Z obawy przed jesiennymi chłodami sięgnęła jeszcze po rozpinany sweterek w różnych odcieniach brązów i ceglastości. No i nie zdecydowała się na pończochy. Może i były bardziej seksowne od rajstop, ale nie wyobrażała sobie przy kilku stopniach ciepła narażać się na dyskomfort zębnących ud i pupy.
Do tego staranny makijaż. Wiedziała, że to śmieszne, ale nie wyobrażała sobie, aby mogła „pokazać się ludziom” bez „zrobionych oczu” czy podkreślonych pomadką ust. „Pewnie odzywają się moje kompleksy, czuję się bezpieczniejsza w barwach wojennych” - przemknęło jej przez głowę podczas porannych ablucji. Tym razem poświęciła zabiegom kosmetycznym o pięć minut więcej. Uszy ozdobiła imponującymi kolczykami z wielu splecionych ze sobą krążków. Do tego nowy nabytek z internetowej perfumerii – Chanelle Madmoiselle. Aga pamiętała, jak Ian jej napisał, że ten zapach mu się bardzo z nią kojarzy. Na szczęście przypadł jej do gustu.
Najważniejsze było niedostępne dla oka. Najnowsza kolekcja Intimissimi ujęła Agę subtelną grą zmysłowości i elegancji. Zaszalała, to prawda. Takiego cuda nie sposób było dostać za rozsądną cenę. Wliczając wymówki męża i własne wyrzuty sumienia. Mogłaby przecież za tę kwotę kupić coś dzieciom, albo do wyposażenia domu. Jednak efekt był oszałamiający. Żałowała, że Ian nie będzie w stanie jej dzisiaj zobaczyć w samej bieliźnie. Granatowa tkanina wykończona ozdobami w kolorze czerwonego wina przywodziła na myśl wieczór w paryskim buduarze. Tajemniczy splot na ramiączkach świetnie – zdaniem Agi – pasował do formy kolczyków. No i w ramach linii wzorniczej były do wyboru trzy kształty miseczek. Bez namysłu wybrała push up. Wmawiała sobie, że jeśli ktoś nosi rozmiar 75B nie powinien wybierać innego rozwiązania. „Kolejny przejaw moich kompleksów” - ta myśl nawiedziła ją jeszcze pod prysznicem.
Tak, pod prysznicem. Tam też dzisiaj spędziła więcej czasu, niż zwykle. Nie lubiła się sama pieścić. Takie zabiegi wydawały jej się takie odczłowieczone. Zwykły upust zwierzęcego instynktu. A przecież szczyciła się przynależnością do „sapiensów”. No, ale ten sen z ostatniej nocy był naprawdę rozgrzewający. Obudziła się o świcie i z zaskoczeniem stwierdziła, że zwilgotniała w trakcie sennego marzenia. Wcześniej nie sądziła, aby było to możliwe. Relacje na podobny temat w kobiecych pismach i portalach uznawała za konfabulacę spod pióra mitomanek lub wręcz dzieło męskich autorów. A tutaj wyskakuje z wilgotną cipką z ramion Morfeusza w których lubieżnie oddawała się „stosunkowi w miejscu publicznym” z mężczyzną bez twarzy. Seksualne napięcie utzrymywało się przez następną godzinę, podczas porannych przygotowań, budzenia dzieci, robienia śniadania... To dlatego została w pidżamie i dopiero po ogarnięciu porannego chaosu wskoczyła pod strugi wody.
Zamknęła oczy i przyjmowała z ulgą dotyk ciepłych kropli. Spadały z impetem na piersi, budziły twardość brodawek, ściekały dalej w dół brzucha do pulsującej niespełnieniem cipki. Przesunęła się bliżej ściany. Woda znalazła inną drogę, masowała kark, piersi, zsuwała się ciepłą falą na napięte pośladki. Aga zdjęła słuchawkę. Oparła się lewą dłonią o kafelki, a drugą skierowała strumień na lewą pierś. Zataczała wokół niej ciepłe rondo. Zbliżała i oddalała od sterczącego sutka, drażniła go rozpędzonymi strumyczkami. Czuła, że staje się jeszcze bardziej lepka i gorąca między udami. Ledwo ustała na nogach, kiedy trafiła wodą w podbrzusze. Pieściła nią rozchylone lekko płatki, co kilka sekund wracała mocnym, delikatnym dotykiem wody do pulsującego guziczka. Nie panując nad swym rozsądkiem sięgnęła między uda także dłonią. Bała się, że jeśli dłużej to potrwa, straci poczucie czasu. Na tyle dobrze znała swoje ciało, że osiągnęła szczyt przyjemności w ciągu trzech minut. Zwłaszcza, że wróciła myślami do sennego widziadła. Mężczyzna wchodzący w nią bezczelnie na oczach widzów w staromodnym teatrze zyskał w świadomych fantazjach twarz. Miał uśmiech i spojrzenie Iana.
Agę szlag trafiał. Zapomniała naładować komórkę, a Ian jak zwykle miał problemy z punktualnością. A tyle szykowała się na to spotkanie.Nawet mąż podejrzliwie patrzył na nią rano, chociaż zwykle nie zauważał nowej fryzury. Ubrała się inaczej, niż zwykle do pracy. Odpuściła sobie standardowe spodnie i aseksualną bluzkę zakładana przez głowę. Wybrała zieloną sukienkę lekko przed kolano z głębokim dekoltem z przyjemnej w dotyku bawełny. Buty w takim samym odcieniu zieleni na lekkim obcasie. Z obawy przed jesiennymi chłodami sięgnęła jeszcze po rozpinany sweterek w różnych odcieniach brązów i ceglastości. No i nie zdecydowała się na pończochy. Może i były bardziej seksowne od rajstop, ale nie wyobrażała sobie przy kilku stopniach ciepła narażać się na dyskomfort zębnących ud i pupy.
Do tego staranny makijaż. Wiedziała, że to śmieszne, ale nie wyobrażała sobie, aby mogła „pokazać się ludziom” bez „zrobionych oczu” czy podkreślonych pomadką ust. „Pewnie odzywają się moje kompleksy, czuję się bezpieczniejsza w barwach wojennych” - przemknęło jej przez głowę podczas porannych ablucji. Tym razem poświęciła zabiegom kosmetycznym o pięć minut więcej. Uszy ozdobiła imponującymi kolczykami z wielu splecionych ze sobą krążków. Do tego nowy nabytek z internetowej perfumerii – Chanelle Madmoiselle. Aga pamiętała, jak Ian jej napisał, że ten zapach mu się bardzo z nią kojarzy. Na szczęście przypadł jej do gustu.
Najważniejsze było niedostępne dla oka. Najnowsza kolekcja Intimissimi ujęła Agę subtelną grą zmysłowości i elegancji. Zaszalała, to prawda. Takiego cuda nie sposób było dostać za rozsądną cenę. Wliczając wymówki męża i własne wyrzuty sumienia. Mogłaby przecież za tę kwotę kupić coś dzieciom, albo do wyposażenia domu. Jednak efekt był oszałamiający. Żałowała, że Ian nie będzie w stanie jej dzisiaj zobaczyć w samej bieliźnie. Granatowa tkanina wykończona ozdobami w kolorze czerwonego wina przywodziła na myśl wieczór w paryskim buduarze. Tajemniczy splot na ramiączkach świetnie – zdaniem Agi – pasował do formy kolczyków. No i w ramach linii wzorniczej były do wyboru trzy kształty miseczek. Bez namysłu wybrała push up. Wmawiała sobie, że jeśli ktoś nosi rozmiar 75B nie powinien wybierać innego rozwiązania. „Kolejny przejaw moich kompleksów” - ta myśl nawiedziła ją jeszcze pod prysznicem.
Tak, pod prysznicem. Tam też dzisiaj spędziła więcej czasu, niż zwykle. Nie lubiła się sama pieścić. Takie zabiegi wydawały jej się takie odczłowieczone. Zwykły upust zwierzęcego instynktu. A przecież szczyciła się przynależnością do „sapiensów”. No, ale ten sen z ostatniej nocy był naprawdę rozgrzewający. Obudziła się o świcie i z zaskoczeniem stwierdziła, że zwilgotniała w trakcie sennego marzenia. Wcześniej nie sądziła, aby było to możliwe. Relacje na podobny temat w kobiecych pismach i portalach uznawała za konfabulacę spod pióra mitomanek lub wręcz dzieło męskich autorów. A tutaj wyskakuje z wilgotną cipką z ramion Morfeusza w których lubieżnie oddawała się „stosunkowi w miejscu publicznym” z mężczyzną bez twarzy. Seksualne napięcie utzrymywało się przez następną godzinę, podczas porannych przygotowań, budzenia dzieci, robienia śniadania... To dlatego została w pidżamie i dopiero po ogarnięciu porannego chaosu wskoczyła pod strugi wody.
Zamknęła oczy i przyjmowała z ulgą dotyk ciepłych kropli. Spadały z impetem na piersi, budziły twardość brodawek, ściekały dalej w dół brzucha do pulsującej niespełnieniem cipki. Przesunęła się bliżej ściany. Woda znalazła inną drogę, masowała kark, piersi, zsuwała się ciepłą falą na napięte pośladki. Aga zdjęła słuchawkę. Oparła się lewą dłonią o kafelki, a drugą skierowała strumień na lewą pierś. Zataczała wokół niej ciepłe rondo. Zbliżała i oddalała od sterczącego sutka, drażniła go rozpędzonymi strumyczkami. Czuła, że staje się jeszcze bardziej lepka i gorąca między udami. Ledwo ustała na nogach, kiedy trafiła wodą w podbrzusze. Pieściła nią rozchylone lekko płatki, co kilka sekund wracała mocnym, delikatnym dotykiem wody do pulsującego guziczka. Nie panując nad swym rozsądkiem sięgnęła między uda także dłonią. Bała się, że jeśli dłużej to potrwa, straci poczucie czasu. Na tyle dobrze znała swoje ciało, że osiągnęła szczyt przyjemności w ciągu trzech minut. Zwłaszcza, że wróciła myślami do sennego widziadła. Mężczyzna wchodzący w nią bezczelnie na oczach widzów w staromodnym teatrze zyskał w świadomych fantazjach twarz. Miał uśmiech i spojrzenie Iana.
Skomentuj