W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Podwózka

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • selenograf
    Ocieracz
    • Mar 2010
    • 182

    Podwózka

    Od pół godziny Ian starał się znaleźć najbardziej wyrafinowane przekleństwo, którymi mógłby obrzucić firmy budowlane remontujące „Gierkówkę”. Zwykłe „joby” skończyły mu się na wysokości Nadarzyna. Teraz wlókł się Alejami Jerozolimskimi w kierunku centrum jakieś piętnaśccie na godzinę. Był w niedoczasie, mimo że wyjechał z Łodzi godzinę szybciej, niż podpowiadały mapy Google. Aga pewnie już od 10 minut świerknęła przy fontannie w Blue City. Miał wrażenie, że kiedy widywali się podczas warszawskiego „tourne”, zaczęła przyjmować jego spóźnienia ze stoickim spokojem. Jednak dogatywane długimi miesiącami spotkanie to zupełnie inna sprawa. Nie odpisała na sms-a, a przy próbie dodzwonienia uruhamiała się automatyczna sekretartka. Ian zastanawiał się, czy zastanie jeszcze Agę w centrum handlowym.


    Agę szlag trafiał. Zapomniała naładować komórkę, a Ian jak zwykle miał problemy z punktualnością. A tyle szykowała się na to spotkanie.Nawet mąż podejrzliwie patrzył na nią rano, chociaż zwykle nie zauważał nowej fryzury. Ubrała się inaczej, niż zwykle do pracy. Odpuściła sobie standardowe spodnie i aseksualną bluzkę zakładana przez głowę. Wybrała zieloną sukienkę lekko przed kolano z głębokim dekoltem z przyjemnej w dotyku bawełny. Buty w takim samym odcieniu zieleni na lekkim obcasie. Z obawy przed jesiennymi chłodami sięgnęła jeszcze po rozpinany sweterek w różnych odcieniach brązów i ceglastości. No i nie zdecydowała się na pończochy. Może i były bardziej seksowne od rajstop, ale nie wyobrażała sobie przy kilku stopniach ciepła narażać się na dyskomfort zębnących ud i pupy.
    Do tego staranny makijaż. Wiedziała, że to śmieszne, ale nie wyobrażała sobie, aby mogła „pokazać się ludziom” bez „zrobionych oczu” czy podkreślonych pomadką ust. „Pewnie odzywają się moje kompleksy, czuję się bezpieczniejsza w barwach wojennych” - przemknęło jej przez głowę podczas porannych ablucji. Tym razem poświęciła zabiegom kosmetycznym o pięć minut więcej. Uszy ozdobiła imponującymi kolczykami z wielu splecionych ze sobą krążków. Do tego nowy nabytek z internetowej perfumerii – Chanelle Madmoiselle. Aga pamiętała, jak Ian jej napisał, że ten zapach mu się bardzo z nią kojarzy. Na szczęście przypadł jej do gustu.
    Najważniejsze było niedostępne dla oka. Najnowsza kolekcja Intimissimi ujęła Agę subtelną grą zmysłowości i elegancji. Zaszalała, to prawda. Takiego cuda nie sposób było dostać za rozsądną cenę. Wliczając wymówki męża i własne wyrzuty sumienia. Mogłaby przecież za tę kwotę kupić coś dzieciom, albo do wyposażenia domu. Jednak efekt był oszałamiający. Żałowała, że Ian nie będzie w stanie jej dzisiaj zobaczyć w samej bieliźnie. Granatowa tkanina wykończona ozdobami w kolorze czerwonego wina przywodziła na myśl wieczór w paryskim buduarze. Tajemniczy splot na ramiączkach świetnie – zdaniem Agi – pasował do formy kolczyków. No i w ramach linii wzorniczej były do wyboru trzy kształty miseczek. Bez namysłu wybrała push up. Wmawiała sobie, że jeśli ktoś nosi rozmiar 75B nie powinien wybierać innego rozwiązania. „Kolejny przejaw moich kompleksów” - ta myśl nawiedziła ją jeszcze pod prysznicem.
    Tak, pod prysznicem. Tam też dzisiaj spędziła więcej czasu, niż zwykle. Nie lubiła się sama pieścić. Takie zabiegi wydawały jej się takie odczłowieczone. Zwykły upust zwierzęcego instynktu. A przecież szczyciła się przynależnością do „sapiensów”. No, ale ten sen z ostatniej nocy był naprawdę rozgrzewający. Obudziła się o świcie i z zaskoczeniem stwierdziła, że zwilgotniała w trakcie sennego marzenia. Wcześniej nie sądziła, aby było to możliwe. Relacje na podobny temat w kobiecych pismach i portalach uznawała za konfabulacę spod pióra mitomanek lub wręcz dzieło męskich autorów. A tutaj wyskakuje z wilgotną cipką z ramion Morfeusza w których lubieżnie oddawała się „stosunkowi w miejscu publicznym” z mężczyzną bez twarzy. Seksualne napięcie utzrymywało się przez następną godzinę, podczas porannych przygotowań, budzenia dzieci, robienia śniadania... To dlatego została w pidżamie i dopiero po ogarnięciu porannego chaosu wskoczyła pod strugi wody.
    Zamknęła oczy i przyjmowała z ulgą dotyk ciepłych kropli. Spadały z impetem na piersi, budziły twardość brodawek, ściekały dalej w dół brzucha do pulsującej niespełnieniem cipki. Przesunęła się bliżej ściany. Woda znalazła inną drogę, masowała kark, piersi, zsuwała się ciepłą falą na napięte pośladki. Aga zdjęła słuchawkę. Oparła się lewą dłonią o kafelki, a drugą skierowała strumień na lewą pierś. Zataczała wokół niej ciepłe rondo. Zbliżała i oddalała od sterczącego sutka, drażniła go rozpędzonymi strumyczkami. Czuła, że staje się jeszcze bardziej lepka i gorąca między udami. Ledwo ustała na nogach, kiedy trafiła wodą w podbrzusze. Pieściła nią rozchylone lekko płatki, co kilka sekund wracała mocnym, delikatnym dotykiem wody do pulsującego guziczka. Nie panując nad swym rozsądkiem sięgnęła między uda także dłonią. Bała się, że jeśli dłużej to potrwa, straci poczucie czasu. Na tyle dobrze znała swoje ciało, że osiągnęła szczyt przyjemności w ciągu trzech minut. Zwłaszcza, że wróciła myślami do sennego widziadła. Mężczyzna wchodzący w nią bezczelnie na oczach widzów w staromodnym teatrze zyskał w świadomych fantazjach twarz. Miał uśmiech i spojrzenie Iana.
    “Everything I like is either illegal, immoral or fattening.”
    Alexander Woollcott
  • selenograf
    Ocieracz
    • Mar 2010
    • 182

    #2
    Oczywiście pod samym Blue City nie dąłoby się o tej porze zaparkować nawet resoraka. Z kolei w kolejce do parkingu w gmachu centrum stało kilkanaście aut. Po trzech próbach objechania gmachu centrum jedynym sensownym rozwiązaniem wydawało się odjechanie nieco dalej lub próba zaparkowania po drugiej stronie Alei - przy reducie. I wtedy zadzwoniła Aga.
    - Przepraszam cię, dopiero teraz wpadłam na pomysł załadowania baterii w punkcie T-Mobile. Pewnie masz problem z parkowaniem, spotkamy się na podjeździe przy wejściu od strony przystanku autobusowego. Za 3 minuty? - wyrzucała słowa z częstotliwością pepeszy.
    - OK, ale nie przyjechałem twingo. Jestem w białej furgonetce. Opel combo.
    - Jasne, jestem przecież specjalistką od modeli samochodów. Po prostu biała furgonetka. Mam nadzieję że cię poznam.
    - No jeszcze mieszczę się za kierownicą - Ian parsknął i rozłączył się bez słowa pożegnania. ledwo uniknął otarcia o stalowego Avensisa. Starał się wyminąć zaparkowane nieprawidłowo auta i dotrzeć na miejsce spotkania. Nie tak sobie wyobrażał perspektywę pierwszego od tak długiego czasu powitania. Miało być ciut niewinnie, mieli się przytulić przy fontannie, może namiętnie pocałować. A tutaj zapowiadał się szybki desant na siedzenie obok kierowcy. W dodatku być może z czyimś popędzającym klaksonem w tle .
    Na szczęście obyło się bez zbytniej nerwowości. Aga sprawnie wskoczyła do samochodu i rozmościła się wygodnie, swoją torbę umieszczając na podłodze między stopami.
    - Do Żyrardowa proszę - rzuciła z szelmowskim uśmiechem.
    - Ale to będzie trzecia, a może nawet czwarta strefa, królowo moja. Stać paniulkę? - Ian przyjął konwencję i zaciągnął "z warsiawska".
    - Rozliczymy się w barterze.
    - No, ale czy wymiana będzie ekwiwalentna?
    - No, jakoś się dogadamy. Jeśli nawet Ada McGrath i George Baines zrobili deal...
    - Kto?
    - No wiesz, w Fortepianie...
    - No nie wlewaj sobie, na Keitla nie wyglądasz, ja też do Holly Hunter nie jestem podobna.
    Ian dopiero teraz oderwał wzrok od drogi i popatrzył na towarzyszkę. Na szczęście w miarę bezproblemowo udało mu się wydostać na wyjazdową z Warszawy.
    - Nigdy nie miałaś dziurki w pończosze? - mężczyzna "Puścił oczko".
    - W takie zimno pończochy? Tylko facet może wpaść na taki geeeenialiny pomysł - Aga demonstracyjnie popukała się w głowę. Rozpięła kurtkę i poprawiła dół sukienki.
    - Łaaaaał, co za kreacja. To specjalnie dla mnie? - Ian popatrzył znowu w bok.
    - Ty kierowca z bombowca lepiej patrz na drogę - fuknęła Aga.
    - Ile masz dla mnie czasu?
    - No mówiłam w domu, że będę później. Mamy dla siebie jakąś godzinkę. Podjedziemy gdzieś na herbatę?
    - Mam inny pomysł.
    - Taaaak, motel i szybkie bzykanie - skrzywiła się Aga.
    - No pewnie żebym tak chciał - Ian wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Ale póki co proponuję spacer po lesie w okolicach Podkowy. Co Ty na to?
    - Nooo, w ostateczności... Zaparkuj najlepiej przy stacji w Brwinowie.
    - Oki doki, małe smoki. To co mi ciekawego powiesz?
    - A co byś chciał usłyszeć? - dziewczyna wydęła dolną wargę.
    - Na przykład jaką masz bieliznę.
    - Ty jesteś naprawdę walnięty. Tylko to ci w głowie?
    - Nie myślałaś o mnie pod prysznicem?
    Aga spiekła raka.
    - Mam męża, nie muszę sobie dogadzać sama - warknęła.
    - Czyli nie masz na mnie ochoty?
    - A co to ma do rzeczy? Może mam, może nie mam.
    - Chętnie bym sprawdził - Ian położył dłoń na kolanie Agi.
    Powstrzymała pierwszy odruch odepchnięcia.Ciepło męskiej ręki było przyjemne. Dotyk kojący i delikatny. Tak naprawdę bardziej naturalny, niż natarczywy.
    - Dlaczego to robisz? - kobieta spojrzała badawczo.
    - Chcę sprawić przyjemność. Tobie i sobie. Nie jest przyjemnie?
    - Hmmm... Gdyby nie było, już byś dostał w twarz.
    Ian włączył radio i odpalił kompakt. Wnętrze szoferki wypełniły mruczenia Sade.
    - Nie uśniesz przy takiej muzyce? - w głosie dziewczyny zawdzięczała po raz kolejny ironia.
    - To chyba nie świadczy zbyt dobrze o kobiecie, jeśli mężczyzna przy niej zaśnie.
    - Albo o facecie.
    Ręka wróciła na kolano.
    - Myślałaś o mnie?
    -Zdarzało się...
    - Wiesz co mam na myśli...
    - Wiem...
    - Czyli pieściłaś się myśląc o naszym spotkaniu?
    - Zawsze musisz postawić kropkę nad "i"?
    - Fuck... - Ian chwycił obima rękami mocno kierownicę i zahamował z piskiem opon. Prawie wylądowali na pace zdezelowanej nyski. Korek na granicy Pruszkowa zaczynał się jakieś sto metrów przed tablicą z nazwą miejscowości.
    Kierowca odetchnął głęboko.
    - To na czym skończyliśmy? - uśmiechnął się do Agi.
    - Chyba jeszcze nawet na dobre nie zaczęliśmy - oddała uśmiech.
    - Wiesz, tak mi chodzi po głowie ten Fortepian...
    - No i...?
    - Możesz podciągnąć krawędź sukienki?
    - Żartujesz...
    - Mówię serio.
    Aga zawahała się. To było zupełnie nie w jej stylu. Pamietała, jak bardzo krępowały ją pytania Iana zadawane mejlem o szczegóły anatomiczne i inne intymności. Jednak teraz postanowiła przełamać się. Pewnie pomogły w nabraniu odwagi kadry ze snu. Pojawiały się od kilku minut w jej głowie. Właściwie wracały do niej przez cały, jakże dzisiaj długi, dzień pracy.
    Konieta położyła obie dłonie na udach i odsłoniła je nieco marszcząc tkaninę kiecki.
    - Jeszcze trochę. Proszę...
    Krawędź zielonego materiału przesunęła się jeszcze o kilka centymetrów. Teraz już palce zaciśniętych na nim dłonie spoczywały na lycrze rajstop. Aga oddychała nierówno. Czuła głęboką ambiwalencję. Z jednej strony okoliczności nie sprzyjały takim ekshibicjonistycznym zabiegom. W każdek chwili za szybą mógł pojawić się idący poboczem zirytowany korkiem kierowca . Albo z naprzeciwka mógł nadjechać autobus z którego wysoko umiejscowionych siedzeń idealnie można by zajrzeć do wnętrza vana. Ale te wszystkie opory gasły we wzbierających coraz wyżej falach podniecenia. Aga czuła, że jest wilgotna między udami. Tkanina stanika nieprzyjemnie drażniła pobudzone sutki. Krew w tętnicach pulsowała coraz szybciej. Kobieta czuła suchość w gardle i pot we wnętrzu zamkniętych na krawędzi sukienki dłoni.
    Ian położył po raz trzeci dłoń na kolanie Agi. Jęknęła cicho.
    - Nieee... Tego już za wiele - szepnęła.
    - Ciiii... - mężczyzna odezwał się, jak by uspokajał spłoszoną płonącym stepem klacz.
    Przesunął rękę wyżej, jednocześnie wsuwając palce nieco głębiej między połyskujące grafitową tkaniną nogi.
    Aga w jednej sekundzie rozluźniła sie. "A co mi tam. Przecież mnie nie zgwałci. A te pieszczoty są naprawdę..." - rozgrzeszyła się w myślach.
    Ian czuł, że tańczy na napiętym do granic niemożliwości aksamitnym drucie kolczastym. Igrał z oporami kobiety starając się ją poprowadzić w kierunku płonącego stosu przyjemności. Jednak w każdej chwili mogła spłoszyć się, uciec skulając osmalone skrzydła. Wtedy cała relacja zostałaby poszatkowana rozpędzonymi kawłkami pękniętego aksamitu.
    Postanowił mimo wszystko posunąć się o krok dalej.
    - Możesz rozchylić kolana?
    - Ale wtedy...
    - Tak, wtedy przekonam się na ile ta sytuacja działa na ciebie tak samo mocno, jak na mnie.
    Uda kobiety przestały ściśle przylegać do siebie. W powstałą szczelinę zsunęły się palce Iana. Masował wnętrzem swej dłoni lewą nogę, by za chwilę jej wierzchem ocierać się o drugą. Mimo odgłosów silnika słychać było szelest nagiej skóry o lycrę. Aga zamknęła oczy. Poddawała się przyjemności. Gesty były zdecydowane, ale nie bolesne. "Przynajmniej nie czuję łaskotek" - kobieta uśmiechęła się lekko. Wrażenie podobne do łaskotających motyli czuła rozchodzące się od podbrzusza. Mimowiolnie rozchyliła kolana jeszcze szerzej. I tego było za mało, wyprostowała więc nogi na tyle, na ile pozwalały gabaryty szoferki. Naprężyła mięśnie wypychając biodra do przodu na spotkanie niegrzecznej dłoni. Unosiła sie odrobinę nad siedziskiem i opadała w rytm pieszczot Iana. Prowadziła je melodia Sade, falująca i rozkołysana.
    Dłoń przesuwała się coraz wolniej, coraz delikatniej, aż zupełnie zamarła nieruchomo na udzie. Ian nie był pewien, czy zaryzykować jeszcze bardziej odważne pieszczoty. Popatrzył na twarz Agi. Otworzyła oczy. Dostrzegł w jej spojrzeniu coś nieuchwytnego. Prowokację? Wyczekiwanie? Odrobinę lęku?
    Ręka przesuwała się powolutku, centymetrza centymetrem w kierunku wzgórka łonowego. Aga zastanawiała się, czy mężczyźnie starczy odwagi, by dotrzeć do celu. Chciała tego, ale coś w środku mózgu krzyczało, że przyzwoite dziewczynki nie mają podobnych pragnień. Zamknęła oczy.
    Ian dotarł do naprężonej tkaniny rajstop. Jedyny bastion przed osiągnięciem ostatniego szańca, przed dotknięciem wilgotnych majtek. Mężyzczna w mgnieniu rzęs zdecydował się na bezpardonowy szturm. Trzask pękającel lycry rozległ się dokładnie w ciszy między dwoma piosenkami. Aga drgnęła pod dotykiem ciepłych opuszków na nagiej skórze uda. Jeśli pieszczotę odczuwana przez tkaninę rajstop mogła porównać z miłą drzemką na polanie rozświetlonej słońcem, to kolejna dawka przyjemności kojarzyła się ze skokiem w głąb basenu wypełnionego bardzo gorącą wodą. Popłynęła w niej na glęboką wodę. Chwyciła nadgarstek Iana i przysunęła jego dłoń do koronki bielizny. Oboje zgrali swe ruchy. Mężczyzna zdawał się odczytywać najmniejszą sugestię płynącą z dłoni kobiety. Masował przez delikatną tkaninę rozpalone centrum jej kobiecości. Chwytał delikatnie płatki. Rozchylał je i zbliżał do siebie. Aga miała wrażenie, że jej cipka utonie we własnych sokach. Z pewnością autoerotyczne zabawy pod prysznicem z dzisiejszego rAga były tylko mizernym cieniem w porównaniu ze zdecydowaną i zmysłową aktywnością męskich dłoni. Poprowadziła mężczyznę, żeby odchylił na bok krawędź majtek. Sięgnął pewnych gestem do najsłodszej obietnicy. Zanurzył palce w lepkich sokach. Zanurzał opuszki coraz głębiej masując zakrzywionymi palcami sklepienie pochwy. "Taaaak,,, z pewnością nazwisko Graffenberg nie jest mu obce" - po raz kolejny Aga uśmiechnęła się do swoich myśli. "Ciekawe jak on jest w stanie nad sobą panować". Podpatrzyła spod przymkniętych powiek, że Ian nie sięgnął do własnego rozporka, mimo że musiały się w nim kotłować wrzące wrażenia. Całą swoją uwagę skupił na zadawaniu przyjemności, własną czerpiąc tylko mimowolnie.
    Teraz mężczyzna sięgnął do wyprężonego guziczka. Aga oczekiwała tej chwili z rezerwą. Mało który mężczyzna potrafił pieścić to miejsce z na tyle dużą wprawą, aby było to naprawdę przyjemne. Niepotrzebnie się obawiała. Ten kochanek świetnie wiedział co robić, jak i dlaczego. Jego dłoń z maestrią zabrała się do rzeczy i im dłużej czyniła swoją powinność, tym więcej zadawała rozkoszy.
    Aga nie chciała dłużej czekać. Podobnie jak podczas prysznicowego szaleństwa postanowiła przyspieszyć finisz. Zwiększyła nacisk na nadgarstek Iana, pokazała mu dalszą drogę na skróty. Jeszcze jeden gest, jeszcze jeden nacisk opuszków palców, jeszcze jedno uniesienie bioder. Pupa niemal lewitowała nad siedzeniem. Kobieta unosiła się wspierając wbitymi w gumową wycieraczkę nogami i wyprostowaną prawą ręką zapierającą się za uchwyt w drzwiach. "Taaaaaaaaak..." - wyrwało się przez zaciśnięte zęby. Pasażerka opadła na siedzenie, ale zatrzymała dłoń kierowcy między udami.
    - Szkoda że nie mogłam poczuć tam twoich ust - przechyliła zawadiacko głowę.
    Tył nyski oddalił się od przedniej szyby. Korek wreszcie ruszył.
    - Ty to masz wyczucie czasu - Ian wybuchnął śmiechem i wrzucił bieg.
    “Everything I like is either illegal, immoral or fattening.”
    Alexander Woollcott

    Skomentuj

    • przyjaciel40
      Perwers
      • Jul 2010
      • 1116

      #3
      BOMBA..............proszę dalej...................................
      Nie dyskutuję z debilem! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem.

      Skomentuj

      • Tycja
        Świętoszek
        • Nov 2011
        • 22

        #4
        O Matko mateczko... Dalej, błagam!
        "– To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(...)
        – Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus."

        Skomentuj

        • selenograf
          Ocieracz
          • Mar 2010
          • 182

          #5
          Jednak nie zaparkowali koło brwinowskiej stacji. Znaleźli leśny parking przy drodze do Nadarzyna, zaraz przy szerokiej drodze wiodącej w głąb Lasu Młochowskiego. Tereny oznaczone na mapie w nawigacji Googla zielonym kolorem okazły się bujnym lasem mieszanym. Aga i Ian szli koło siebie szeroim duktem prowadzeni szpalerem brzóz. Po prawej stronie mijali zagajnik świerkowy, a po lewej rozciągał się las liściasty. Od wyjścia z samochodu nie mówili ani słowa. Kobieta zdążyła uspokoić rozpalone zmysły podczas niezobowiązującej rozmowy w pruszkowskim korku. Żadne z kochanków nie wracało do intensywnych pieszczot. W myślach Iana utrzymywał się przyjemny zamęt. Miał nadzieję, że jeszcze dzisiaj uda im się postąpić krok dalej. Aga zastanawiała się, jak też możliwe było takie złamanie własnych zasad i uprzedzeń. Nie potrafiła się potępić. Doza przyjemności była zbyt duża. Może zresztą wpłynęło na poddanie się pieszczotom duże podobieństwo sytuacji do jednej z ulubionych fantazji – o nieznajomym mężczyźnie pieszczącym pasażerkę podczas podróży pociągiem.
          O czym myślisz? - Ian przechylił głowę.
          O tym, że jestem szalona. Idę w ciemny las z facetem, którego właściwie nie znam. Którego obawiam się, ale mnie przyciąga. Pewnie zabrzmi to dość pensjonarsko, ale kojarzysz mi się z czarnym, dzikim koniem.
          „Szał” Podkowińskiego?
          Tak jakby. Nie sądzę, aby ktoś potrafił Cię kontrolować. A ja nie lubię tracić poczucia bezpieczeństwa.
          Czujesz się przy mnie niebezpiecznie? Coś ci grozi z mojej strony? - w głosie mężczyzny zabrzmiało zaciekawienie, jakby analizował każde słowo z osobna.
          Raczej obawiam się sama siebie. Zwykle wychodzę z ram zwykle dopiero po trzech kieliszkach wina. A tutaj na trzeźwo pozwalam się intymnie dotykać w miejscu nieomal publiczbnym. Muszę to jakoś sobie ułożyć w głowie.
          Nie masz ochoty na odrobinę szaleństwa?
          Ten spacer to czyste szaleństwo – Aga uśmiechnęła się samymi kącikami ust. - Jest już prawie ciemno, przesiedzieliśmy w korku zbyt długo. Powinnam najpóźniej za 20 minut ruszać dalej do Żyrardowa.
          Nie możesz zadzwonić do domu, że będziesz jeszcze później?
          Dzisiaj nie dam rady.
          Ian w zamyśleniu potarł brodę. Miał nadzieję, że będzie miał więcej czasu na oswojenie kobiety z nową sytuacją. W tych warunkach trzeba podjąć ryzyko. Liczył się z tym, że za chwilę może poczuć na policzku palący ślad po uderzeniu dłonią Agi.
          Muszę Ci coś powiedzieć na ucho.
          Nie wygłupiaj się, tutaj nikogo nie ma.
          A mrówki i krasnoludki? - Ian mrugnął okiem.
          Aga zatrzymała się. Ian objął kobietę i zanurzył twarz w jej włosach. Zbliżył usta do ucha.
          Skłamałem – wyszeptał. - Tak naprawdę nie mam do powiedzenia niczego tajemniczego. Po prostu chciałem cię przytulić.
          I potrzebny był do tego taki podstęp?
          Wiesz, że mam skłonność do przerostu formy nad treścią... - Ian odchylił głowę i poszukał ust Agi.
          Pierwszy pocałunek miał być delikatny, tak sobie zaplanował. Reakcja kobiety go zaskoczyła. Jej pocałunki rozszalały się jak uderzenie tornada w żagle zwieszone przed chwilą flautą. Zareagowal natychmiast. Gorączkowo rozpinał płaszczyk Agi nie przerywając nienasyconego tańca ust i języków. Dłonie wsunęły się pod sweterek i podążyły na plecy. Ian zamruczał, kiedy trafił tam na odsłoniętą skórę. Kobieta także szukała nagości pleców. Uporała się bez trudu z zamkiem w kurce i trzema guzikami od koszuli i za chwilę masowała opuszkami palców plecy w okolicach łopatek i jeszcze wyżej – na ramionach. A potem zrobiła coś, co zaskoczyłoby ją każdego innego dnia. Zsunęła dłonie nisko, wsuwając palce za pasek spodni i pod gumkę bokserek, wprost na pośladki. Nie spodziewała się, że są tak jędrne. Przyciągnęła mężczyznę jak najbliżej mogła.
          Ian w tym czasie czuł, że ma ochotę na więcej. Na znacznie więcej. Oderwał usta od warg Agi, obrócił ją za ramiona i popchnął lekko w kierunku rosnącej tuż obok brzozy. Kobieta gorączkowo przesiewała myśli. To zakrawało na perwersję w jej układzie odniesienia. Mogło się zdażyć co najwyżej w jakimś pokręconym śnie. Jak w sennym marzeniu poddawała się woli mężczyzny. Stał blisko za plecami. Chwycił jej płaszczyk za ramiona i zdjął rzucając na dywan z mchu. Musiało być niewiele ponad 10 stopni, ale kobieta nie czuła zimna. Wsparła się dłońmi o szorstką korę. Stała z lekko rozstawionymi stopami. Czekała na dotyk na pośladkach, na piersiach lub brzuchu. Z zaskoczeniem poczuła męską dłoń tuż nad lewą kostką. Dotyk przypomniał bliżniaczo nieoczekiwane pieszczoty w szoferce. Aga wyczekiwała posuwisto-zwrotnego ruchu w kierunku kolan. Znowu czuła lawinowo narastające podniecenie. Chłód powietrza przez powstałą niedawno dziurkę w rajstopie dodawał jakiegoś nieoczekiwanego pikantnego smaczku całej sytuacji. Jednak Ian zastrzymał podróż po wewnętrzneh stronie nogi już na udzie. Zrobił coś bardziej zdradzieckiego. Jednym gestem wsunął dłonie pod krawędź sukienki, chwycił razem gumkę majtek i rajstop i ściągnął do samego dołu. Aga czuła się potraktowana instrumentalnie. „Nawet nie zwrócił uwagę na moje piękne majtki” - pomyślała z goryczą. Pewnie by uciekła, ale sytuacja ja przerosła. Stała jak zamrożona z dłońmi wspartymi o pochyły pień, z bielizną opuszczoną na buty. I wtedy usłyszała szept Iana tuż za karkiem.
          Możemy teraz wrócić. Ubierzesz się, odwiozę cię do domu, nie będę miał pretensji i strzelał fochów. Umówimy się za dwa tygodnie na kawę, kiedy przemyślisz na nowo naszą relację. Teraz pewnie jesteś zaskoczona. Może zszokowana,.Wiem, że nigdy wcześniej nie byłaś w podobnej sytuacji. Jeśli mi nie zaufasz, możesz czuć się nieciekawie i mieć potem ciężką zgagę. Albo...
          Albo... - zgłoski ledwo przeciskały się przez struny głosowe.
          Albo zamkniesz oczy, przestaniesz zastanawiać się co jest dziwne, nietypowe albo co by na to powiedziała przyzwoitka w środku twej duszy. Za chwilę dotknę cię pod sukienką. Nie wystarczy przyzwolenie. Nie wystarczy powiedzieć nie. Musisz powiedzieć tak, wtedy dopiero będę kontynuował.
          Ian uklęknął za Agą. Uniósł dół kiecki odsłaniając pośladki. Zawsze lubił na nie patrzeć. Kiedy widywali się w Blue City puszczał kobietę przodem na schody ruchome, aby patrzeć na pupę opiętą spodniami lub spódniczką. Teraz miał je bewzwstydnie na widoku. Pod skórą drgały mięśnie. Kobieta napinała je i rozluźniała, zapewne zupełnie nieświadomie. Zbliżył usta do skóry, żeby poczuła ciepło oddechu na ostatnim guzełku kręgosłupa. Czekał.
          Tak – zgoda kobiety zabrzmiała w półmroku jesiennego lasu jak trzask wystrzału z wiatrówki.
          Jęknęła, kiedy usta kochanka zetknęły się z napiętą skórą na prawym pośladku. Całował je z początku subtelnie. Położył dłonie na biodrach Agi zatrzymując w górze zieloną tkaninę. Muskał ustami to jedną, to drugą półkulę. Lekko kąsał i coraz mocniej całował. Przesuwał oddech wzdłuż zaciśniętej granicy dzielącej obie połowy tyłeczka. Potem koniszkiem języka masował ostatnie trzy dolne kręgi. Wtedy dopiero Aga rozluźniła pośladki. Na to mężczyzna czekał. Wsunął dłoń pionowo między udami, trafiając kciukiem w wilgotną bruzdkę cipki. Powoli wsunął go jeszcze wyżej, aż po samą nasadę. Wyprężony guziczek znalazł się w wygodnym gniazdku między kciukiem, a palcem wskazującm. Aga czuła, jak to miejsce świetnie pasuje do podobnych pieszczot. Nacisk na najbardziej czuły koralik był zdecydowany, ale nie brutalny.Cztery męskie palce masowały wzgórek łonowy, a kciuk rozpoczął drogę w górę i w dół. Kiedy był uniesiony najwyżej, zaginał się i masował sklepienie cipki. Aga wypięła się jak najbardziej, aby czerpać maksimum przyjemności z tych pieszczot. Czuła chłód powietrza na wilgotnych hieroglifach pozostawianych na pośladkach przez przesuwający się język. Oddawała pchnięcia dłoni i myślała o tym, że po raz wtóry Ian tylko ogranicza się do pieszczot. Cieszyła się, że tym razem poza dłońmi czuje jego usta i język, ale wzbierało w niej poczucie niedosytu. Wiedziała, że nigdy by się nie zdobyła na zachętę wprost, ale poczuje się paskudnie, jeśli podczas spotkania nie dojdzie do niczego więcej. „Może po prostu na niego nie działam? Pewnie traktuje mnie jak swojego rodzaju grę, paliwo do codziennych fantazji. Teraz na niego nie działam aż tak bardzo, ale pieści mnie by mieć o czym myśleć pod prysznicem” - Aga czuła, jak stygnie pod wpływem podobnych spostrzeżeń. Pewnie powiedziałaby „dość”, gdyby nie pieczołowitość pieszczot, utrzymująca ją na powierzchni przyjemności.
          Ian zaprzestał pieszczot. Aga usłyszała jak wstaje z kolan. Usłyszała charakterystyczny odgłos rozpinanego rozporka. Ian delikatnie wsunął gorącą główkę między oda, kilka centymetrów poniżej cipki. Kobieta jęknęła i jeszcze bardziej wysunęła tyłeczek w jegom kierunku. „Zachowuję się jak kotka w rui. Albo – zważywszy na okoliczności – wyposzczona wiewiórka” - ze zdumieniem odkryła, że zamiast niesmaku odczuwa w głowie atawistyczną przyjemność samicy homo sapiens zdybanej przez dominującego samca.
          Główka zanurzyła się w ociekającej sokami brzoskwince. Aga czuła każdy centymetr wnikającego w nią trzona. Mężczyzna zatrzymał się na chwilę, kiedy dotarł do samego końca. Wsunął dłonie pod sukienkę na brzuch Agi i sięgnął wyżej. Odchylił w górę miseczki stanika i położył ciepłe dłonie na obrzmiałych pragnieniem piersiach. Rozpoczął miarowy marsz w kierunku szczytu. Masował drażnięta kobiety, jednocześnie nadając rytm kolejnymi pchnięciami lędźwi. Aga ledwo utrzymywała równowagę. Tym trudniej było jej wspierac się dłońmi o korę, że nie potrafiła powstrzymać się przed rytmicznym wychodzeniem na spotkanie męskiej chuci.
          Ian przyspieszył. Był świadom, że kolczaste kule podniecenia wzbierają w niebotyczną wieżę. Kłują jego psyche i wznoszą reakcję somy aż w kierunku zorzy polarnej. Unoszą Tym, że czuł się tak bardzo pożądany, że pękły w Adze stalowe ramy przyzwoitości. Tym, jak pięknie dzisiaj wyglądała i jak zmysłowo pachniała. Tym, jak bardzo odzwzajemniała pieszczoty i jak mocno oddawała rozkosz. Czuł, że zbliża się do fajerwerków finału. Anak chyba także nie chciała czekać. Jedną dłoń oderwałą od drzewa i zanurzyła między udami, masując gorączkowo nabrzmiałą perełkę. Napierała pośladkami coraz gwałtowniej. Jęczała teraz niemal bez przerwy w rytm kolejnych suwów. Sięgnęła dłonią do tyłu, chwyciła za biodro mężczyzny i prowadziła go w najbardziej dogodnym na siebie rytmie. Bez uprzedzenia zacisnęła palce i wygięła do tyłu głowę. Ten ostateczny impuls odpalił lont w koniuszkacn nerwów Iana i ostatnim długim suwem wszedł po samą nasadę. W kolejnych eksplozjach zraszał wnętrze łona kochanki kolejnymi racami swego spełnienia. Objął ją obiema rękami od tyłu i przygarnął do siebie.
          Dziękuję bardzo – szepnął w zapach jej włosów,
          Cała przyjemność po mojej stronie – powiedziała głośno i wyraźnie Aga, czując jeszcze w krwiobiegu wirujące motylki rozkoszy.
          “Everything I like is either illegal, immoral or fattening.”
          Alexander Woollcott

          Skomentuj

          • Tycja
            Świętoszek
            • Nov 2011
            • 22

            #6
            Świetne!
            "– To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(...)
            – Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus."

            Skomentuj

            • selenograf
              Ocieracz
              • Mar 2010
              • 182

              #7
              Cieszę się
              “Everything I like is either illegal, immoral or fattening.”
              Alexander Woollcott

              Skomentuj

              • Kalilah
                Administrator
                • Mar 2012
                • 2719

                #8
                Napisał selenograf
                Był świadom, że kolczaste kule podniecenia wzbierają w niebotyczną wieżę. Kłują jego psyche i wznoszą reakcję somy aż w kierunku zorzy polarnej.
                Tu Cię nieźle poniosło
                My life would be so much easier if I wasn't intelligent enough to realize how fucking stupid some people are.

                Regulamin forum

                Skomentuj

                • lady__in__red
                  Gwiazdka Porno
                  • Oct 2010
                  • 1949

                  #9
                  zdecydowanie moje klimaty działa działa...
                  Jeśli jesteś moim ego pozdrów mojego psychiatre.

                  Skomentuj

                  • Pawka
                    Świętoszek
                    • Sep 2012
                    • 9

                    #10
                    świetne czekamy na więcej

                    Skomentuj

                    • Tom_Bombadil
                      Gwiazdka Porno
                      • Jul 2009
                      • 2382

                      #11
                      Opowiadanie bardzo fajnie napisane. Czasem czułem lekką przewagę formy nad treścią, ale tylko czasem.

                      Niemniej jak dla mnie mało realistyczne - z jednej strony słabo się znają, z drugiej strony rozmawiają jak starzy kochankowie.. Coś mi tu nie pasuje.
                      Alea iacta est
                      Alea iacta est
                      Alea iacta est
                      Alea iacta est

                      Skomentuj

                      • Azul
                        Perwers
                        • Jan 2022
                        • 850

                        #12
                        Opowiadanie świetnie się czyta, przewaga formy nad treścią to częsty znak rozpoznawczy u Ciebie - takie moje odczucie.
                        Znają się z maili - jest jakaś wzmianka.
                        "Kolczaste kule" - rozwalają system chociaż mnie kojarzą się obecnie z koronawirusem
                        Bywało, że czasem rozpatrywałam opowiadania pod kątem realistyczne/nierealistyczne - ale już jakiś czas temu doszłam do wniosku, że to co pisze autor to jego wyobraźnia, może na podstawie swoich, albo zaobserwowanych reakcji i np. to, czy ktoś pójdzie "na całość" z kimś nieznajomym to jednak kwestia wtórna w przypadku tego typu treści. Każdy ma własny punkt odniesienia.
                        Kobiece ciało jest jak skrzypce i tylko prawdziwy wirtuoz potrafi na nim zagrać.

                        Skomentuj

                        Working...