Może to nie miejsce na religijne dylematy, ale co sądzicie "drodzy erotomani" o formalnym wypisaniu się z Kościoła katolickiego, nie pytam czy sami chcecie czy nie, ale czy uważacie to za coś co ma sens czy za niepotrzebne zawracanie głowy - często można usłyszeć argument (jako świeżo upieczony apostata uważam że idiotyczny argument) , że po co to robić - i zaniżać statystki kościelne - skoro nie wierzysz to co za różnica, no właśnie czy apostazja makes any differance?
Apostazja
Collapse
X
-
Uważam, że apostazja robi różnicę. Gdyby wszyscy niewierzący lub deklarujący brak przynależności do Kościoła Katolickiego formalnie się z niego wypisali, statystyki być może wyglądałyby zupełnie inaczej.
Sama od dawna myślę o apostazji. Dlaczego jeszcze tego nie zrobiłam? Sama nie wiem.Last edited by Kata; 06-03-10, 19:10. -
Przed apostazją powstrzymuje mnie jedynie to, że mam bardzo sympatycznego proboszcza i trochę szkoda mi robić mu przykrość. Ale co się odwlecze, to nie uciecze.
Jestem za tym, by z Kościoła wypisał się każdy, kto nie czuje się jego członkiem, zwłaszcza, jeśli rości sobie prawo do narzekania, jak bardzo sklerykalizowane mamy państwo.Skomentuj
-
Dla mnie to dość dziwna sytuacja - że trzeba się wypisywać z religii. Żeby było normalnie, to raczej powinniśmy się na nią zapisać...Skomentuj
-
Bardzo mi się taka idea podoba bo zostałem zapisany do tej religii gdy byłem nieświadomy i nie mogłem decydować o sobie
Jedyne minusy to:
- i tak pomimo apostazji pieniądze z moich podatków będą szły na kk
- i tak będą mnie trzymali w księgach i przetwarzali te dane wedle uznania
To już lepiej i efektowniej załapać się na ekskomunikę tzn. puścić farbę podczas konklawe czy cuś w ten deseń
ps: polecam link a propos podatkówIf you try and take a cat apart to see how it works, the first thing you have on your hands is a non-working cat.Skomentuj
-
Myślę że często jest to taki psychologiczny trik. Sporo osób uważa że skoro została zapisana do KK bez pytania o zgodę (w momencie chrztu), to formalna apostazja stanowiłaby jakieś uprawomocnienie i akceptację tego przymusowego i nieświadomego zapisania delikwenta do KK. Często można usłyszeć 'Gdybym zapisał/zapisała Cię bez pytania o zgodę do Klubu Miłosników Płaskiej Ziemi to biegałbyś/biegałabyś po urzędach żeby to odkręcić?'.
Ja sam jestem agnostykiem (w praktyce nie ma różnicy między agnostycyzmem i ateizmem). Z KK formalnie nie wystąpiłem i być może nigdy tego nie zrobię, chyba że pojawią się jakieś nowe powody.Last edited by DSD; 06-03-10, 19:36.'Jeszcze nigdy w historii tak wielu nie miało do powiedzenia tak niewiele' (o Internecie znalezione w Internecie)Skomentuj
-
Nie wydaje mi się, że zamieszanie związane z oficjalnym wystąpieniem z Kościoła jest warte świeczki. A nawet gromnicy.
Chyba że ktoś bardzo chce zademonstrować swoje niezadowolenie, ma skłonności do formalizowania pewnych relacji w życiu etc.
Praktycznie nie zmienia to niczego.
To nie jest tak, jak z oddaniem legitymacji partyjnej.
Poza tym i tak najważniejsza jest nasza świadomość, kim jesteśmy i umiejętność odpowiedzenia sobie lub komuś, o ile spyta, np. na pytanie: czy jesteś katolikiem? - nie. /i nie trzeba przecież, na bogów dodawać - nie, właśnie się wypisałem (choć i tak nadal jestem ochrzczony, co?)/...some like it dirty/some like it clean/
some like it tender/and some like it lean/
some fuck for fun/some for prestige...Skomentuj
-
Ale to jest jakieś kompletne sekciarstwo, łapią Cię w wieku kilku miesięcy (przez wywieranie presji na swoich członków wizjami ostracyzmu i ogni piekielnych), zapisują w swoje szeregi a potem do końca życia nie możesz odejść bo i tak jesteś ochrzczony vide trzymają Cię w swoich księgach na wieki wieków amen i przy każdej okazji wspominają, że w Polsce 99% katolików
Księżyc dla księży!If you try and take a cat apart to see how it works, the first thing you have on your hands is a non-working cat.Skomentuj
-
Różnica jest taka, że psując statystyki kościelne wytrącamy koronny argument z ręki przykościelnych polityków, a mianowicie, że skoro w tym kraju 99% ludności to Katolicy, to należy opierać się na naukach KRK przy tworzeniu prawa. Jak się nagle z 99 zrobi np. 50, to temu i owemu zmięknie rura. Ale jeśli każdy będzie myślał, że jego decyzja nic nie zmieni, to zawsze będzie po staremu.Skomentuj
-
Hagath - jeśli owe statystyki mają wpłynąć na stanowisko 'przykościelnych polityków', jak to ujęłaś, to może łatwiej będzie wybierać po prostu tych, którzy deklarują się jako antykościelni i jeśli będą mieli większość zmienią każde prawo... Jakoś się tak nie dzieje i to nie jest pochodną statystyk.
Rozumiem, że prawa, o kt. piszesz dotyczą głównie np. procedur 'in vitro', aborcji, eutanazji. A to nie jest tylko sfera religii takiej czy innej.
Dla mnie istotne są moje własne przekonania i sposób życia - możliwie nie wadzący nikomu.
A rozstanie się z KK /przed laty już wieloma bez dbałości o formę/ będzie miało tylko taki skutek, że nie zagrzebią mnie w tzw. poświęconej ziemi kiedy czas już po temu będzie...some like it dirty/some like it clean/
some like it tender/and some like it lean/
some fuck for fun/some for prestige...Skomentuj
-
Wiem, że te prawa nie dotyczą tylko religii, jednak chodzi mi o konkretne sytuacje wycierania sobie mord statystykami, gdy dochodzi do debaty na temat tychże praw. Każdy pseudoargument wybity z ręki kogoś, kto nie ma nic sensownego do powiedzenia, jest krokiem ku obnażeniu jego głupoty. Jeśli mam do wyboru totalnie nie interesować się sprawami kraju albo słuchać pierniczenia o tym, że żyjemy w kraju katolickim, to chyba nic dziwnego, że marzy mi się trzecia opcja - słuchanie rzeczowych debat politycznych. Taaak, wiem, oksymoron. Ale co, pomarzyć nie można?Skomentuj
-
Na gwałtowne zmiany nie ma prędko co liczyć. Nawet jeśli spadłaby ilość katolików do 70%, to cały czas jest to zdecydowana większość. Aż tak wielu osób zainteresowanych apostazją nie ma. Kościół całkiem dobrze sobie radzi z wyciszaniem własnych afer.
Partie z antyklerykalnymi hasłami mają poparcie rzędu kilku promili i prędko to się nie zmieni. Nie ma osoby, która mogłaby pociągnąć tę faktyczną sekularyzację, bo zostałaby zjedzona we wszystkich liczących się mediach.
Ludziom jest wygodnie zachować status quo, bo nie będą tego czy tamtego ranić, bo co powie proboszcz, bo co powie sąsiadka spod siódemki itp. itd. Najczęściej mało rozwodzą się nad religią, którą na papierze wyznają i mają gdzieś komu jakie statystyki nabijają.
Nie twierdzę, że jestem pod tym względem lepszy, bo sam jeszcze formalnie należę do kk.
To hasło brzmi odwrotnie - "Księża na księżyc!".A może po prostu będę... lamusę!Skomentuj
-
Możliwe. Tak czy siak rzygać mi się chce jak czytam takie opowiastki dla grzecznych dzieci:
If you try and take a cat apart to see how it works, the first thing you have on your hands is a non-working cat.Skomentuj
Skomentuj