W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Kobiecość vs męskość

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Nilieth

    Kobiecość vs męskość

    Temat zainspirowany ,,instrukcją obsługi kobiety”, po przeczytaniu której okazało się, że prawdopodobnie jestem facetem.

    Toteż i zastanowiły mnie pewne kwestie dotyczące wyznacznika kobiecości i męskości oraz po części też podziału ról w związku dwojga ludzi. To, że dzisiejszymi czasy partnerzy dzielą swoje obowiązki w sposób niestandardowy np. kobieta zarabia, zaś mężczyzna jest na urlopie wychowawczym nie dziwi już nikogo. Dlatego też ciekawi mnie, jaki macie pogląd na pojęcie kobiecości i męskości w związku (i nie tylko tam, w życiu w pojedynkę również). Dla użytkowników obu płci proponuję dwa rodzaje pytań:

    1. Kobiecość.

    Drogie użytkowniczki, w jakich granicach mieści się Wasza kobiecość? Na ile czujecie się delikatnymi istotkami, które jak powietrza potrzebują opiekuńczego ramienia mężczyzny? Czy oczekujecie od partnera, by wykazał się jako typowy samiec alfa, czy też może raczej preferujecie zachowanie zgoła przeciwne i np. to Wy majtacie pędzlem po ścianie, a Wasz mężczyzna w tym czasie zawija zrazy? Czy ciągle staracie się być w 100% ,,technicznie niesprawną niewiastą”, która nawet żarówki nie wkręci, bo to nie jej działka? Warto by też wspomnieć o zewnętrznej kobiecości pojawiającej się w ubiorze i stylu bycia, czyli permanentna francja – elegancja, czy raczej luz-blues?

    2. Męskość.

    Szanowni użytkownicy, a jak Wy zdefiniujecie swoją męskość i na ile jesteście w stanie ją manifestować w obecności niewiasty? Gdy np. Wasza partnerka wbija gwoździe szybciej niż Wy, to czujecie się przez to pokrzywdzeni? I czy czujecie się skonfundowani, gdy kobieta roztacza wokół siebie aurę osoby silnej i umiejącej bez oporów zakasać rękawy i narąbać drewna do kominka (drobnego takiego, bo nie mówimy tu o paniach postury Agaty Wróbel, lecz o zwyczajnych ,,małych” kobietkach z ikrą)? O zewnętrzną stronę męskości nie pytam zakładając, że panowie nie chadzacie w sukieneczkach ani w eleganckich pończoszkach, lecz raczej zawsze nosicie się po ,,męsku".

    Mniej więcej o to mi chodzi. Toteż i zapraszam wszystkich do dyskusji.
    0statnio edytowany przez Gość; 21-06-09, 23:22.
  • Kata
    PornoGraf

    Orthografische Polizei

    • Feb 2009
    • 2691

    #2
    Szczerze powiedziawszy nie wiem, czy jestem kobieca, a raczej czy jestem odbierana kobieco przez otoczenie. Nie noszę sukienek w kwiatki, odkrywanie nóg rzadko mi się zdarza, nie potrafię zrobić sobie porządnego makijażu, więc teoretycznie coś ze mną nie tak. I przede wszystkim mam ciemne włoski na całym ciele, więc już w ogóle To co we mnie kobiece, to chyba tylko to, że mało ważę

    Od partnera oczekuję, że się mną zaopiekuje w jakimś stopniu. Boję się prądu - czyli wkręcanie żarówki odpada, nadmiaru wody (czyli np. boję się pływać), mdleję na widok krwi, na horrorach (i po horrorach w ciemności) sikam ze strachu, mam niewiele siły. Jasne, poradziłabym sobie jakoś tam sama, ale łatwiej mi ze świadomością, że jak coś popsuję, to ktoś mi pomoże w naprawie i, że nie muszę się wiecznie wysilać.

    Skomentuj

    • daj_mi
      Emerytowany PornoGraf
      • Feb 2009
      • 4452

      #3
      Myślę racjonalniej od większości facetów, których spotkałam - dla nich logika była jakąś wyższą szkołą jazdy.
      Nie mam problemów z chłodną oceną sytuacji, działam bardzo dobrze w sytuacjach stresowych, mam skłonność do mediacji podczas konfliktów, dystansu do siebie mam mnóstwo i mam poczucie humoru określane jako "męskie".
      Dodatkowo większość znanych mi laseczek bardzo żałuje, że nie jestem mężczyzną, bo według nich byłabym idealna w tej roli, a moi bracia nazywają mnie trzecim synem naszej matki.
      Czasem czuję się bardziej mężczyzną niż kobietą - nienawidzę chodzić na zakupy, jak myślę o kupowaniu butów to jestem w stanie zrobić wszystko, żeby tego uniknąć. Po 10 minutach spędzonych na zakupach zaczynam dostawać drgawek i nerwowych tików.
      Mam męski nawyk chwalenia się swoimi podbojami seksualnymi oraz wyrywania laseczek przy byle okazji

      Uwielbiam czasem czuć się kobieco, buty na obcasie i krótka spódniczka to mój żywioł, jeśli tylko złapie mnie odpowiedni nastrój - wtedy nie ma mężczyzny, który by do mnie się chociaż nie uśmiechnął na ulicy.

      W książce pt. "Płeć mózgu" mówią, że podobno tam chyba 30% populacji ma mózgi obupłciowe - o takim samym stopniu męskości, co kobiecości.
      Oto jestem.

      EDIT: Po poniższym teście od Rojze:
      No to ładnie. Jestem bardziej męska od niejednego mężczyzny według testu Jezebel - miałam 30

      A według testu Rojze (rzeczywiście bardziej poważany, ale wiem, że w ostatnich latach było do niego dużo zastrzeżeń, zwłaszcza wśród feministek ):
      Skala męskości 112/120
      Skala kobiecości 87/120
      Różnica płciowa 25/120.

      Męska jestem jak sie masz.
      0statnio edytowany przez daj_mi; 22-06-09, 01:57.
      Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

      Regulamin forum

      Skomentuj

      • Yoshua
        Perwers
        • Mar 2007
        • 1374

        #4
        Gdy np. Wasza partnerka wbija gwoździe szybciej niż Wy, to czujecie się przez to pokrzywdzeni?
        a w życiu

        I czy czujecie się skonfundowani, gdy kobieta roztacza wokół siebie aurę osoby silnej i umiejącej bez oporów zakasać rękawy i narąbać drewna do kominka (drobnego takiego, bo nie mówimy tu o paniach postury Agaty Wróbel, lecz o zwyczajnych ,,małych” kobietkach z ikrą)?
        nie, wręcz przeciwnie podobają mi się takie dziewczyny Chociaż nie wiem czy mógłbym być z dziewczyną, która jest aż "za męska", która nie potrzebowała by w niczym mojej pomocy, dobrej rady - kiedy nie byłoby partnerstwa, tylko dwie odrębne jednostki niejako obok siebie.

        O zewnętrzną stronę męskości nie pytam zakładając, że panowie nie chadzacie w sukieneczkach ani w eleganckich pończoszkach, lecz raczej zawsze nosicie się po ,,męsku"
        nie, aczkolwiek jeśli można się wypowiedzieć odnośnie kobiet, to lubię jak dziewczyna nosi sukienki, spódnice, pończochy etc. Że umie zadać szyk i elegancję - nie oznacza to, że musi taka być na codzień, non stop, ale jest to element mile widziany, przyjemny I jestem może jakieś dziwny bo zawsze lubiłem chodzić na zakupy i patrzeć jak się dziewczyna stroi W granicach rozsądku oczywiście

        My lubimy jak czasem nas poprosicie o pomoc, jak pokazujecie, że wam na nas zależy
        " - Fajny masz korek od wanny.
        - Taki tam...
        - ...Ale gra empetrójki"

        Skomentuj

        • curious
          Erotoman
          • Feb 2009
          • 562

          #5
          Ja to jestem taki typowy babsztyl. Staram się być niezależna i potrafię sama zrobić wiele rzeczy, ale jak mam faceta w domu, to pozwalam jemu się wykazać w "męskich" czynnościach typu wbijanie gwoździ, itp. Nigdy nie byłam typem chłopczycy, zawsze wolałam spódniczki od spodni, gotowanie od montowania szafek i czytanie "Pani" od "Men's Health"
          ...I dobry Boże spraw...
          żeby te wszystkie kalorie poszły mi w cycki..."

          Skomentuj

          • Rojza Genendel

            Pani od biologii
            • May 2005
            • 7704

            #6
            Z przeprowadzanych testów, opinii moich znajomych i moich własnych obserwacji wynika że jestem osobą androgyniczną. Mam cechy przypisywane w naszej kulturze kobietom, i takie przypisywane mężczyznom. To samo tyczy się moich umiejętności i sposobu bycia. Jestem stanowcza, empatyczna, samodzielna i wrażliwa.
            Rąbię drewno, doskonale gotuję, zmieniam koła w samochodzie i lubię haftować.
            Tu fajny cytat z Wiki :-)

            Androgyniczne kobiety są bardziej niezależne, asertywne, a zarazem opiekuńcze niż "kobiecy" reprezentanci obu płci, mają wyższe poczucie własnej wartości i przejawiają niższy poziom lęku. Androgyniczni mężczyźni są równie stanowczy i niezależni jak męsko stypizowani, ale potrafią w większym stopniu okazywać czułość i współczucie.

            Jednostki androgyniczne są opisywane przez innych jako sympatyczniejsze i lepiej przystosowane niż osoby płciowo stypizowane. Wyraźnie stypizowane płciowo dziewczynki i wyraźnie stypizowani chłopcy cec***ą się niższą inteligencją ogólną, mniejszą wyobraźnią przestrzenną i zdolnościami twórczymi.

            Androgyni prezentują wyższy poziom otwartości i gotowości odsłaniania własnego "ja". Ich komunikacja z innymi jest zróżnicowana i elastyczna: otwartość w wyrażaniu uczuć, empatia, jak i niezależność poglądów, odporność na konformizm.

            Istnieje związek między społeczną niekompetencją (trudności w rozumieniu innych i przewidywaniu ich zachowań) a silną typizacją płciową.

            Osoby androgyniczne mają szerszy repertuar zachowań i podejmują rodzaje aktywności typowe dla obu płci. Będące w związkach osoby androgyniczne są postrzegane jako bardziej partnerskie, kochające, tolerancyjne, dbające o relacje.

            Androgyni, jak i osoby o męskiej tożsamości płciowej, mają wyższą samoocenę niż osoby o tożsamości kobiecej, lub też niezróżnicowanej płciowo.


            Tutaj robiliśmy sobie testy:
            Obecnie funkcjonuje na ateista.pl

            Skomentuj

            • Yoshua
              Perwers
              • Mar 2007
              • 1374

              #7
              rojze z opisu wynika, ze jestem jednostka androgeniczna, z testu w sumie też, chociaż możliwe, że robiłem za szybko:
              Skala męskości: 80/120
              Skala kobiecości: 82/120
              Różnica płciowa (różnica męskości i kobiecości): 2/120
              0statnio edytowany przez Yoshua; 22-06-09, 01:38.
              " - Fajny masz korek od wanny.
              - Taki tam...
              - ...Ale gra empetrójki"

              Skomentuj

              • upocone jajka
                Banned
                • May 2009
                • 5151

                #8
                jak zdefiniować? męskość? nie wiem jak ale w sumie to ja nosze portki do mnie należny ostatnie słowo, ja decyduje co robie z kim robie i kiedy robie, myśle że nie nikt nie jest w stanie mi nic narzucić. druga czesc pytania za bardzo mnie nie dotyczy, nie trafiłem nigdy ne 'Xene' ale jeśli nawet nie sądze abym miał z tym jakiekolwiek problemy gdyby kobita zabiła karpia na świeta, jechała traktorem po polu czy wniosła pół metra zimiorów do piwnicy

                Skomentuj

                • Nilieth

                  #9
                  Napisał Rojza Genendel
                  Z przeprowadzanych testów, opinii moich znajomych i moich własnych obserwacji wynika że jestem osobą androgyniczną.
                  W zasadzie też ciągle zdawało mi się, że jestem taka właśnie osobą, gdyż wszelkie znaki na niebie i ziemi zdawały się to właśnie potwierdzać. Lecz po zrobieniu sobie tego testu <o którego istnieniu nie miałam pojęcia> okazało się, że mam męski umysł, bo wyszło mi równe 75 pkt. Zaskoczyło mnie to niepomiernie, że moje myślenie przebiega nie w sposób kobieco-męski, ale właśnie w ten przewidziany dla panów. Tak i więc coś w tej ,,instrukcji obsługi kobiety" było

                  (Daj mi, możemy podać sobie dłonie w geście solidarności plemników )
                  Napisał Rojza Genendel[I
                  Osoby androgyniczne mają szerszy repertuar zachowań i podejmują rodzaje aktywności typowe dla obu płci. Będące w związkach osoby androgyniczne są postrzegane jako bardziej partnerskie, kochające, tolerancyjne, dbające o relacje.[/i]
                  Odnośnie tejże definicji, nasunęła mi się myśl, iż współcześnie jednak chyba sporo mamy tych androgynicznych kobiet, które jak prawdziwe menadżerki nadzorują sprawne funkcjonowanie rodziny. Nie dość, że są opiekuńcze, kobiece i kochające, to jeszcze żeby wszystko działało na tip-top, muszą wykazać się umiejętnością dobrego planowania, organizowania i poniekąd zarządzania zasobami ludzkimi w familii. Takie kobiety-heroski, co umieją ogarnąć wszystko i pokierować rodzinnym okrętem w ten sposób, by ten nie zadryfował na żadnej mieliźnie.

                  Skomentuj

                  • daj_mi
                    Emerytowany PornoGraf
                    • Feb 2009
                    • 4452

                    #10
                    Nilieth, spoko loko, podamy, ale tylko wtedy, kiedy uznasz, że jestem bardziej męska od Ciebie

                    Mam wrażenie, że granice płci coraz bardziej się zacierają. Że trudno o jednoznaczne wyznaczanie cech męskich i żeńskich.
                    Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

                    Regulamin forum

                    Skomentuj

                    • Rojza Genendel

                      Pani od biologii
                      • May 2005
                      • 7704

                      #11
                      Napisał Nilieth
                      współcześnie jednak chyba sporo mamy tych androgynicznych kobiet, które jak prawdziwe menadżerki nadzorują sprawne funkcjonowanie rodziny. Nie dość, że są opiekuńcze, kobiece i kochające, to jeszcze żeby wszystko działało na tip-top, muszą wykazać się umiejętnością dobrego planowania, organizowania i poniekąd zarządzania zasobami ludzkimi w familii. Takie kobiety-heroski, co umieją ogarnąć wszystko i pokierować rodzinnym okrętem w ten sposób, by ten nie zadryfował na żadnej mieliźnie.
                      Takie kobiety to typowa polska specjalność, wynikająca z historycznych uwarunkowań. A to posiadłości na kresach, a to zajazdy, a to zabory, a to powstania...
                      Obecnie funkcjonuje na ateista.pl

                      Skomentuj

                      • Nolaan

                        #12
                        Szanowni użytkownicy, a jak Wy zdefiniujecie swoją męskość i na ile jesteście w stanie ją manifestować w obecności niewiasty?
                        To znaczy co? Co to w ogóle znaczy manifestować swoją męskość. Trochę mało kumam pytanie, bo dla mnie albo się facetem jest i to od razu widać albo nie i tyle. Co tu manifestować?
                        Gdy np. Wasza partnerka wbija gwoździe szybciej niż Wy, to czujecie się przez to pokrzywdzeni?
                        Niee. Fajna sprawa jak dzioucha wie co do czego służy i umie tym odpowiednio obracać. Niezaradne lale mnie w ogóle nie pociągają.
                        I czy czujecie się skonfundowani, gdy kobieta roztacza wokół siebie aurę osoby silnej i umiejącej bez oporów zakasać rękawy i narąbać drewna do kominka (drobnego takiego, bo nie mówimy tu o paniach postury Agaty Wróbel, lecz o zwyczajnych ,,małych” kobietkach z ikrą)?
                        Czy ja wiem? Może i na początku czułbym się w takim towarzystwie lekko niepewnie ale szybko by mi przeszło. Nie uważam, że jak kobieta jest aktywna i twarda to to mi w jakikolwiek sposób zagraża, czy coś.

                        Skomentuj

                        • brzoskwineczka
                          Perwers
                          • Sep 2009
                          • 824

                          #13
                          Lubię jak mężczyzna mocniej chwyci i pokieruje w swoją stronę mój stateczek, lubię być rozpieszczana i adorowana, ale mimo to życie nauczyło mnie być babochłopem. Stąd wynik pewnie tego psychotestu o płci mózgu.
                          ...:::tylko spokój może nas uratować:::...

                          "Postępujemy tak, bo uważamy, że nasze błędy lepiej jest ukryć pośród masy innych. Tak jak grzech lepiej ukryć wśród wielu innych grzechów." prof. J. Bralczyk

                          Skomentuj

                          • Holy inquisitor
                            Erotoman
                            • Aug 2009
                            • 756

                            #14
                            No ja trafiłem na delikatniutką kobietkę, która lubi jak się nią opiekować. Wszystkie ważne decyzje należą do mnie, choć biorę pod uwagę jej zdanie. Za gwoździe się nie bierze, nawet nie bardzo wie gdzie w samochodzie paliwo nalać, itd....
                            A co do mnie to potrafię również ugotować i zająć się dzieciakami.

                            Skomentuj

                            • e-rotmantic
                              Perwers
                              • Jun 2005
                              • 1556

                              #15
                              Wymienię tylko te cechy, które w moim rozumieniu są konieczne, by kogoś nazwać męzczyzną.

                              Męskość to po pierwsze, primo, niezależność. Mężczyzna zapewnia sobie godny byt zupełnie samodzielnie i niezależnie. Między innymi wynajmowanie mieszkania / pokoju w trybie stadnym, mieszkanie z rodzicami (nie licząc sytuacji, kiedy syn mieszka z nimi, ponieważ wymagają oni stałej opieki), bezrobocie, wożenie się furą tatusia lub praca u niego w firmie w moich oczach przekreślają daną osobę jako mężczyznę. Implikuje to, że mężczyznę stać, żeby zaprosić kobietę do restauracji, kina itp. oraz że dysponuje on odpowiednimi warunkami, żeby zapewnić sobie i jej prywatność (niekoniecznie po to, żeby pójść z nią do łóżka, ale to też ).

                              Mężczyzna jest het*******ualny.

                              Mężczyzna nie płacze z byle powodu. Ktoś gdzieś kiedyś powiedział (chyba w jakimś filmie) coś w rodzaju Gdy mężczyzna płacze, to naprawdę musiało się coś stać. Prawdziwy mężczyzna płacze co najwyżej w sytuacjach tragicznych, bardzo dramatycznych lub ze śmiechu. Facet płaczący na filmie lub po rozstaniu z kobietą to dla mnie ****a, nie mężczyzna.

                              Mężczyzna jak dla mnie może być humanistą, romantykiem, może być nawet poetą, ale nie zwalnia go to z umiejętności i stosowania racjonalnego myślenia w codziennym życiu.

                              Mężczyzna nigdy nie płaszczy się przed kobietą, nie jest pantoflarzem, nie zabiega o jej względy poprzez wzbudzanie litości lub błaganie. Ma swój honor i wie gdzie jest granica między adorowaniem a służalczością.

                              Mężczyzna musi wykazywać się choćby namiastką zmysłu i umiejętności technicznych. Tu nie chodzi o to, żeby potrafił wymienić rozrząd w samochodzie. Wystarczy, aby nie były mu obce takie rzeczy jak młotek czy wiertarka, żeby umiał coś zaradzić na cieknący kran czy iskrzące gniazdko.

                              Mężczyznę powinna cechować szeroko rozumiana zaradność życiowa, przy czym proszę nie mylić zaradności z cwaniactwem.

                              Skomentuj

                              Working...